- nowość
- W empik go
Menadżerki od miotły - ebook
Menadżerki od miotły - ebook
Doświadczenia w branży med, health, spa, wellness od strony zaplecza, historie miłości, dramaty, zdrady, oczekiwania, pretensje, żarty, marzenia, potrzeby, pragnienia, historie przyjaźni, kłótnie, roszczenia, mrzonki, tajemnice, sekreciki, wielkie manifesty, a co najważniejsze historie kobiet, które po latach odnalazły się jako wielkie przyjaciółki i partnerki w biznesach i interesach.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8384-584-5 |
Rozmiar pliku: | 1,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Słowa są lekarzami schorowanego umysłu — powiedział Ajschylos. Łatwo zgadnąć, co miał na myśli: dobre, bardzo dobre i te najlepsze. Słowa wypowiadane w dobrej intencji… Na takie czekamy. Takie leczą, pozwalają szczęśliwie żyć, rozpalają wewnętrzny żar. One przecież gdzieś między nami są… Wiec dlaczego jest ich wypowiadanych tak mało? Deficyt na dobre słowa trwa… A może czas to zmienić? Carla nie usłyszała dawno żadnych miłych słów... niczego miłego …
Carla nie pamięta kiedy ostatnio ktoś pytał ją czy chce się napić herbaty. Jest roztrzęsiona, zagubiony wzrok ucieka w sufit, a obgryzione paznokcie dziś chce ukryć pod akrylem i burgundowym lakierem. Kiedy pytam ją dlaczego je obgryza nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć, twierdzi, że jej facet i jego nałóg do gier komputerowych kiedyś ją wykończy. Opowiada nieśmiale ale jest pewna, że to była ich ostatnia noc z mężem kiedy pozwoliła sobie wdmuchiwać dym tytoniowy z fajki w stronę krocza. Andy jest wybuchowy i lubi ekstremalne podniety oraz ma inklinacje do dominacji, seksu masochistycznego. Masochizm należy do parafilii — jest zaburzeniem seksualnym. Masochista odczuwa przyjemność, kiedy w czasie kontaktów seksualnych zadawany jest mu ból, jest poniżany przez swojego partnera bądź go poniża.
Carla jest zawodu fryzjerką, jest piękna ale nie zbyt asertywna. Próbuję ją nauczyć paru technik bycia bardziej stanowczą i zdecydowaną kobietą. Że przecież może pytać bo dobrze jest wiedzieć. Że najważniejsze żeby lubiły ją te osoby, które są dla niej ważne, a ja słucham ją uważnie. Andy zdecydował się na związek z kobietą zahukaną, szarą myszką, przemocowcy takie lubią najbardziej. Przemoc psychiczna, Carla ma syndrom ofiary, wpisuje się w tą rolę, tego nauczył ją dom rodzinny i teraz z tego bycia ofiarą nie potrafi się Carla wyzwolić. Ma depresję. Carla nieświadomie robi z siebie ofiarę, taka postawa przyciąga przemocowców, jakim jest Andy. Po pierwsze powinna się od niego odciąć, bo to nie jest właściwy człowiek jak widać, potem powinna stanąć na nogi. Można mieć depresję, leczyć się na nią, ale trzymać to w tajemnicy, po co się z tym afiszować? Nie musisz o tym mówić przyszłemu narzeczonemu, bo po co? Doradzam jej. Radź sobie z tym, czasem depresja jest na całe życie i trzeba z nią nauczyć się żyć, ale nie dzielić się tym z całym światem. Uporządkuj sprawy zawodowe, a zobaczysz jak nabierzesz pewności siebie, jak wszystko będzie szło po Twojej myśli, to i depresja pójdzie na dalszy plan. Dokładnie tak, kwituje w końcu. Carla jeśli weźmie się w garść i pewnie będzie szła przez życie, korzystała ze swojej młodości i umiejętności które posiada, to przede wszystkim nie robiła z siebie ofiary, bo ofiary przyciągają tylko i wyłącznie katów. Bądż kobietą pewną siebie, uśmiechniętą — doradzam jej, a zobaczysz, że będziesz przyciągać mężczyzn odpowiednich, a nie katów (jakim jest chyba niestety Andy). Syndrom ofiary od wieków fascynował psychologów, prawników i kryminologów. Kiedy słucha się osób pokrzywdzonych, można odnieść wrażenie, jak gdyby mówiły o sobie dwoma głosami. Jeden, przejmujący, mówi o bólu, cierpieniu osoby skrzywdzonej, drugi — oskarżający, wytyka wszystkie słabe strony i obarcza odpowiedzialnością za wszystko. Kto jest predysponowany do zastania ofiarą? Carla doświadczyła w dzieciństwie licznych poważnych stresorów — dotyczących jej samej ale też jej bliskich. Poważna choroba w rodzinie, rak piersi matki i jej szybka, wczesna śmierć, doświadczanie przemocy od strony rówieśników w wieku nastoletnim gdy była gruba. Carla nigdy nie otrzymała wsparcia od nauczycieli, w poradni miejskiej niedaleko jej miejsca zamieszkania, małej wioski opisywane przez nią traumy i doświadczenia stresujące uznano za jej paranoiczne myśli, za urojenia i omamy schizofreniczne i udzielono jej pseudo wsparcia. Takie sytuacje, kiedy ktoś zamiast pomagać, nieświadomie szkodzi, np. bagatelizuje, spycha na bok temat doznanych przez kogoś traum sprawia, że dochodzi do powstawania patologii większych niż już doświadczone. Carla nie miała nigdy od strony otoczenia, nie otrzymała nigdy prawdziwego wsparcia, a doświadczenia, które wyniosła z rodzinnego domu, nauczyły ją wchodzić zawsze w rolę tej pokrzywdzonej. Jej rodzice zastępczy po śmierci matki ( ojciec ją porzucił) inaczej modelowali wchodzenie w rolę ofiary, jako sposób reagowania na opresje życiowe. Dlatego często Carla wchodząc w związki damsko — męskie i doznając przemocy od partnerów także w dorosłości stawała się ofiarą. Jej mama silnie stresowała się w jej życiu płodowym czy starczy na wszystko, czy ojciec dziecka przyjmie ojcostwo a wreszcie czy będą mieli gdzie mieszkać. Stresy mamy rzutują na strukturę mózgu płodu — tworzące się sieci neuronalne, poziomy neuroprzekaźników i budowę receptorową mózgu. Zjawisko to niejako torują drogę do przeżywania kolejnych traum w przyszłości.
W życiu dorosłym, jako predykatory syndromu ofiary wymienia się przemoc, patologiczną zazdrość, gwałt, przymuszanie do nieakceptowanych form współżycia oraz groźby pozbawienia życia. Carla doświadcza w relacji z Andym wszystkich tych rzeczy, tkwi w 3 fazowym cyklu przemocy. Ma zaburzony instynkt samozachowawczy. Na cykl przemocy składają się trzy następujące po sobie fazy: faza narastania napięcia, faza ostrej przemocy, faza miodowego miesiąca. faza narastania napięcia, faza ostrej przemocy. W tej fazie napięcie, które narastało w partnerze znajduje upust, faza miodowego miesiąca. Z Carlą postanawiam się zaprzyjaźnić aby jej prawdziwie pomóc.4. Sekrety za lustrem…
W salonie kosmetycznym „Skrzydła Piękna” panował harmider, jak zwykle w piątkowe popołudnie. Klientki przychodziły, by poprawić swoje samopoczucie przed nadchodzącym weekendem, a fryzjerki i kosmetyczki starały się sprostać ich wymaganiom. Wśród dźwięków suszarek, rozmów i muzyki w tle, atmosfera była żywa, a w powietrzu unosił się zapach szamponów i perfum.
Jednak za tą barwną fasadą kryły się sekrety, o których nikt nie mówił głośno. Tego dnia postanowiły podzielić się swoimi historiami, a to, co miało być tylko plotkami, przerodziło się w coś znacznie głębszego.
Sielanka czy iluzja?
Zaraz po zamknięciu drzwi do salonu, grupka fryzjerek i kosmetyczek zebrała się w zapleczu, gdzie nieśmiało zaczęły rozmawiać o codziennych zmaganiach. Ania, młoda fryzjerka z długimi blond włosami, była pierwsza, która zabrała głos.
— Czy kiedykolwiek myślałyście, ile w tym wszystkim jest udawania? — zapytała, zerkając na swoje koleżanki, które siedziały przy stole, popijając kawę. — Zawsze wyglądamy na tak szczęśliwe i spełnione, a tak naprawdę…
— Tak naprawdę robimy wszystko, żeby przetrwać — dokończyła Kasia, kosmetyczka, której zaczerwienione policzki zdradzały, że zdenerwowanie nie jest jej obce. — Nie wiem, jak wy, ale ja czuję się jak oszustka.
Kobiety zaczęły się wymieniać swoimi doświadczeniami, a każda z nich miała coś do powiedzenia. Marta, która od lat pracowała w salonie, wzięła głęboki oddech, jakby miała w sobie tajemnicę, którą w końcu postanowiła ujawnić.
— Nie wiem, czy wiecie, ale parę miesięcy temu musiałam przelewać tańsze produkty do opakowań drogich marek — powiedziała z wyraźnym oburzeniem. — Szefowa powiedziała, że nie możemy sobie pozwolić na „tracenie” klientów, a nikt nie zwraca uwagi na to, co ma w środku.
Kobiety spojrzały na nią ze zdumieniem.
— To nie jest możliwe! — zawołała Ania. — Nie sądzisz, że to przestępstwo?
— Kiedy już wchodzisz w ten świat, to czujesz, że nie masz wyjścia — westchnęła Marta. — Przecież wszyscy chcą wyglądać jak milion dolarów, a my musimy udowodnić, że potrafimy to zapewnić. A jeśli to znaczy używać tanich zamienników, to co mamy zrobić?
Atmosfera w zapleczu stała się ciężka. W miarę jak rozmowy się rozwijały, Kobiety zaczęły dzielić się jeszcze mroczniejszymi sekretami. Kasia podniosła rękę, jakby chciała przyciągnąć uwagę grupy.
— A co z jednorazowymi rękawiczkami? — zapytała z niedowierzaniem. — Kto w ogóle wie, że muszę je prać i dezynfekować? Wcale nie dostajemy nowych!
— Co?! — wrzasnęła Ania, a pozostałe kobiety przytaknęły z niedowierzaniem. — Jak to możliwe?
— Właściwie to szefowa powiedziała, że nie możemy tracić pieniędzy na jednorazowe rzeczy. Więc kiedy przychodzi czas na wymianę, ja po prostu… prałam je. Dziwne, prawda? — Kasia zasmuciła się, a w jej głosie słychać było gorycz. — Kiedyś miałam takie zasady. A teraz?
Marta dodała:
— A co z naszymi zabiegami? Często robimy same kremy do zabiegów, bo nie stać nas na asortyment drogich marek. Używamy składników, które kupujemy w lokalnym sklepie spożywczym.
Kobiety spojrzały na nią w osłupieniu.
— To niebezpieczne! — stwierdziła Kasia. — A co, jeśli ktoś będzie miał alergię?
— Właśnie! Ale szefowa mówi, że to nie jest nasza sprawa. Klienci są zdani na nasze umiejętności, a nie na to, co stosujemy — dodała Marta. — Musimy działać w ramach budżetu. I tak zostajemy z różnymi problemami.
Rozmowa przerodziła się w emocjonalny dialog. Kobiety zaczęły mówić o swoich marzeniach, pragnieniach i obawach. Ania, której oczy były pełne łez, zaczęła mówić o swojej miłości do fryzjerstwa.
— Kocham to, co robię — wyznała. — Ale czasami czuję, że oszukuję swoich klientów. Przychodzą do mnie z nadzieją, a ja nie mogę im dać tego, co najlepsze.
Kasia przytaknęła, czując, jak ciężar ich wspólnych tajemnic kładzie się na jej ramionach.
— Może powinnaś pomyśleć o zmianie? — zapytała, a Ania zamarła.
— Zmiana? Ale co mogłabym zrobić? Kto inny mnie zatrudni, skoro w branży zawsze byłam w takim miejscu?
— Czasem trzeba podjąć ryzyko. Uwierzyć w siebie. Zamiast stosować oszukańcze triki, poszukać lepszej pracy. Mówiłyśmy o tym, prawda?
Kobiety milczały, zastanawiając się nad tym, co powiedziała Kasia. Każda z nich marzyła o uczciwym miejscu, w którym mogłyby w pełni wykorzystać swoje umiejętności.
Nowa Nadzieja
Po chwili namysłu Marta, która do tej pory milczała, przerwała ciszę:
— Może zamiast tylko narzekać, spróbujemy zrobić coś z tym razem? Zaczniemy od małych zmian? Może nawet przekształcimy ten salon w miejsce, w którym będziemy mogły pracować uczciwie?
Kobiety spojrzały na siebie z zaskoczeniem.
— To wymaga odwagi — przyznała Ania.
— Ale nie jesteśmy same. Mamy siebie nawzajem — dodała Kasia.
Kobiety zaczęły wymieniać pomysły. Mówiły o tym, jak mogą wprowadzać naturalne kosmetyki, które byłyby lepsze i zdrowsze, a jednocześnie bardziej etyczne. Rozmowa zyskała na intensywności, a entuzjazm zaczął budować się w powietrzu. Kiedy opuściły zaplecze, czuły, że coś się zmienia. Wiedziały, że nie będą w stanie naprawić wszystkiego od razu, ale mogły zacząć od siebie. Każda z nich zyskała nową perspektywę na swoje życie, a ich mały świat stał się pełen możliwości.
Przemiany nie przyjdą łatwo, ale były gotowe stawić czoła nowym wyzwaniom. Poświęcając czas na własny rozwój, będą mogły w końcu zbudować miejsce, które nie tylko oferuje piękno na zewnątrz, ale i wewnętrzne wartości.
Nie były już tylko fryzjerkami i kosmetyczkami. Stały się aktywistkami w walce o lepsze, bardziej etyczne podejście do branży urodowej, a ich przyjaźń zyskała nowy wymiar. Niezależnie od tego, co przyniesie przyszłość, każda z nich czuła, że podjęła decyzję, która nie tylko zmieniła ich życie, ale również wpłynie na tych, którzy przekroczą próg „Skrzydeł Piękna”.
Przemiany, które rozpoczęły w zapleczu salonu „Skrzydła Piękna”, zaczęły się rozprzestrzeniać jak fala. Po tym emocjonalnym wieczorze kobiety postanowiły, że nie będą już dłużej milczeć. Każda z nich miała swoje doświadczenia, swoje lęki, ale teraz wszystkie połączyła wspólna wizja — stworzenie miejsca, które nie tylko wyglądałoby dobrze z zewnątrz, ale także działało zgodnie z zasadami etyki i szczerości.
Kiedy przyszedł poniedziałek, w salonie panowała nowa energia. Marta, Ania, Kasia i pozostałe koleżanki zebrały się, aby omówić plan działania. Każda z nich miała do powiedzenia coś wartościowego, co mogłoby przekształcić ich wizję w rzeczywistość.
— Musimy wprowadzić nowe zasady — zaproponowała Marta, wskazując na kartkę z wypisanymi pomysłami. — W pierwszej kolejności zrezygnujemy z tańszych zamienników. Będziemy używać tylko sprawdzonych, naturalnych produktów.
— Ale to może być drogie — zauważyła Kasia, niepewna, czy wszystkie zmiany uda się wprowadzić.
— Wiem, ale możemy zacząć małymi krokami — odpowiedziała Ania. — Może spróbujemy zdobyć wsparcie od lokalnych producentów kosmetyków? To również pomoże nam zbudować relacje i wzbogaci ofertę salonu.
Marta uśmiechnęła się, widząc, że entuzjazm koleżanek rośnie.
— I co najważniejsze, musimy być szczere z naszymi klientkami — dodała. — Nie możemy pozwolić, by czuły się oszukiwane. Chcemy, żeby wiedziały, co dostają.
Z czasem ich plany zaczęły nabierać kształtu. W ciągu kilku tygodni zaczęły wprowadzać zmiany, które wydawały się małe, ale miały ogromny wpływ na atmosferę w salonie. Klientki, które przychodziły, zaczęły zauważać różnicę. Ich fryzjerki i kosmetyczki były bardziej zaangażowane i autentyczne w swoim podejściu.
Kasia wzięła na siebie odpowiedzialność za komunikację z klientkami. Zorganizowała spotkanie, na którym przedstawiono nowe produkty i zasady. Dziękając klientkom za ich wsparcie, mówiła o wspieraniu lokalnych marek i rezygnacji z użycia szkodliwych substancji chemicznych.
— Dzięki waszym wizytom możemy stworzyć coś wyjątkowego, coś, co jest zgodne z naszymi wartościami — powiedziała z pasją, a aplauz rozległ się w całym salonie.
Kiedy nadeszła pierwsza sobota po wprowadzeniu zmian, salon był pełen klientek. Atmosfera była radosna, a uśmiechy fryzjerek i kosmetyczek mówiły same za siebie. Z każdą chwilą ich relacje z klientkami stawały się coraz bardziej autentyczne.
Jedna z klientek, starsza pani Helena, podziękowała Ani po zabiegu.
— Wiesz, Aniu, czuję, że od jakiegoś czasu wraca mi pewność siebie — wyznała, spoglądając w lustro na swoje nowe uczesanie. — Dziękuję, że mi to dałaś.
Ania uśmiechnęła się, czując, jak ogromna radość wypełnia jej serce. Wiedziała, że to, co robią, ma sens. Nie były już tylko fryzjerkami i kosmetyczkami — stały się ambasadorkami zmiany.
Z czasem Marta zaczęła zauważać, że ich zaangażowanie przynosiło wymierne rezultaty. Wzrosła liczba klientów, a także ich lojalność. Wszystkie zmiany, które wprowadziły, były odpowiedzią na ich pragnienie do działania w zgodzie z sobą.
Pewnego wieczoru, po dniu pełnym pracy, kobiety zebrały się w zapleczu na małe świętowanie.
— Udało nam się! — zawołała Kasia, wznosząc kubek kawy. — Naprawdę zaczynamy być innym miejscem.
Marta dodała:
— Czasami zastanawiam się, jak to możliwe, że przez tyle lat nie widziałyśmy, co mamy do zaoferowania. Teraz czujemy się jak część czegoś większego.
— I to działa! — powiedziała Ania. — Zobaczcie, jak nasze klientki się zmieniają. Kiedy przeszłyśmy przez to, co trudne, teraz możemy cieszyć się z tego, co jest dobre.
Jednak, mimo sukcesów, coś w atmosferze się zmieniało. Kasia zauważyła, że Marta stała się coraz bardziej zamyślona, a jej uśmiech przestał być taki szczery jak wcześniej.
— Marto, co się dzieje? — zapytała pewnego wieczoru, kiedy pozostałe koleżanki poszły już do domu.
Marta westchnęła, jej twarz przybrała poważny wyraz.
— Nie wiem, jak to powiedzieć… — zaczęła. — Czasami czuję, że to, co robimy, jest dobre, ale… Zaczynam się bać, że stracę tę pracę. Szefowa nie wydaje się zadowolona z naszych zmian.
Kasia spojrzała na nią z niepokojem.
— Nie możesz się tym przejmować! Przecież nasze klientki są szczęśliwsze. To powinno być najważniejsze.
Marta pokręciła głową.
— Ale to jest biznes, Kasia. Nie możemy zapominać, że za tym wszystkim stoi właściciel. Co, jeśli nie będzie chciał, żebyśmy kontynuowały w ten sposób?
Ich rozmowa zaczęła schodzić na niepokojący temat. Marta podzieliła się swoimi obawami związanymi z finansami salonu oraz tym, że wiele z ich pomysłów mogło nie spodobać się szefowej.
— Wiesz, że w tej branży liczy się nie tylko jakość, ale i zyski — dodała. — Obawiam się, że jeśli nie przyniesiemy odpowiednich rezultatów, to wszystko, co osiągnęłyśmy, może runąć.
Kasia odetchnęła głęboko.
— Musimy z nią porozmawiać. Powiedzmy jej, co się dzieje. Nie możemy pozwolić, żeby strach nas paraliżował.
Marta skinęła głową, czując, że to dobry pomysł. Ale bała się reakcji szefowej. Z jednej strony, jej wizja nowego salonu była świetna, z drugiej — martwiła się, że ambitne cele nie będą przyjęte.
Kiedy nadszedł czas spotkania z szefową, atmosfera w salonie stała się napięta. Wszystkie kobiety zebrały się, by przedstawić swoje obawy i pomysły. Siedząc naprzeciwko szefowej, czuły ciężar decyzji, które mogły zmienić przyszłość ich miejsca pracy.
— Dziękuję, że się spotkałyśmy — zaczęła Marta, czując, jak serce jej bije coraz mocniej. — Chcemy porozmawiać o tym, co robimy i dokąd zmierzamy.
Szefowa uniosła brwi, ale nie przerywała.
— Zauważyłyśmy, że ostatnio liczba klientów wzrosła, ale obawiamy się, że nasze zmiany mogą być niedoceniane — kontynuowała Marta. — Myślimy, że możemy zrobić jeszcze więcej, jeśli dostaniemy wsparcie.
Szefowa spojrzała na nie z zainteresowaniem.
— Rozumiem, że chcecie zmiany, ale nie możemy zapominać o finansach. W każdej branży chodzi o zysk — odpowiedziała, a jej ton był chłodny.
Kasia wzięła głęboki oddech, czując, że nadchodzi moment kluczowy.
— Ale naszym priorytetem jest jakość i etyka. Przecież każda z nas kocha to, co robi. I widzimy, że klienci doceniają nasze wysiłki.5. Kwiaty we włosach potargał wiatr…
Monika ma obsesję, fanatyzm na punkcie kwiatów. Mówi rano o typach kwiatostanów w roślinach a wieczorami gdy przychodzi o wzorach i narysach kwiatów.
To fascynujące z jednej strony — myślę, ale Monika nie ma wykształcenia związanego z botaniką, biologią, a mówi cały czas o symbolach literowych kielicha, korony, okwiatu i pręcika tulipanów. Gdy pytam czy jest w stanie mi narysować narys kwiatu, odpowiada, że bez problemu. Nie znam się na tablicach biologicznych zbyt dobrze, ale jestem w szoku,
że ona tak. Mówi, że markery nowotworowe wykazały jej raka piersi i że będzie zmuszona zrobić masektomię, pyta mnie czy będę mogła jej potem zrobić rekonstrukcję sutka farbką i tatuażem, nie jestem tego pewna, nie wykonywałam tego nigdy, w końcu zgadzam się, że pomogę przynajmniej znaleźć kogoś kto się tym dla niej zajmie. Mastektomię zazwyczaj wykonuje się w znieczuleniu ogólnym, czyli w pełnej narkozie. Po uzyskaniu znieczulenia, chirurg przechodzi do usunięcia gruczołu piersiowego.
W zależności od zaplanowanego zakresu zabiegu, czasami konieczne może być usunięcie innych okolicznych tkanek.
W ramach rekonstrukcji brodawki i piersi po mastektomii pacjentka zyskuje pierś o naturalnej gęstości i konsystencji.
W dotyku jest ona praktycznie nie do odróżnienia od pierwotnej. Okazuje się, że zachorowalność na raka piersi w Polsce jest duża. Rak piersi jest najczęściej występującym nowotworem złośliwym wśród kobiet. Stanowi w Polsce około 23% wszystkich zachorowań i jest odpowiedzialny za około 14% zgonów z powodu nowotworów złośliwych u kobiet. Szacuje się, że na świecie co roku raka piersi rozpoznaje się u 1,7 mln kobiet. Myślę o tym i aż zaczynają mnie samą boleć piersi, boleć sutki.6. Houston, mamy problem…
Montreal to miasto w Kanadzie, nad Rzeką Świętego Wawrzyńca w prowincji Quebec. W latach 1844–1849 Montreal był stolicą Prowincji Kanady. Jest to drugie co do wielkości miasto Kanady, największy port morski wschodniej części kraju oraz główny ośrodek gospodarczy i kulturalny francuskojęzycznej części Kanady. Z Montrealu pochodziła Jennifer. Była zarozumiała, marudna, egoistyczna i rozrzutna. Ceniła sobie wygodę i materializm. Była pogardliwa i krytyczna. Bezmyślnie pragnęła mieć związek ze wszystkim co francuskie i co związane stricte z Paryżem. Miała dziwną manię. Bibliomanię — namiętność, manię do zbierania książek. Jeden z możliwych objawów w zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym polegający na obsesyjnej namiętności do kolekcjonowania książek bez względu na ich wartość intelektualną czy użytkową. Przykładem może tu być zakup wielu kopii tej samej książki i edycji bez ewentualnej możliwości ich użycia lub wykorzystania. To nie była bibliofilia, która oznacza zwykle miłość do książek i nie jest uważana za zaburzenie psychiczne tylko obsesja posiadania ogromnych stosów książek, nawet tego samego rodzaju. Została pewnego deszczowego wieczoru po tym gdy przyszła do mnie zatrzymana i oskarżona za kradzież książek z Grand Book Store. Ich wartość została początkowo oszacowana na około 10 tysięcy dolarów i gdyby nie jej ojciec nie udałoby się ubłagać zwolnienia jej z aresztu.