- W empik go
Metaekonomia II - ebook
Metaekonomia II - ebook
"Nie unikając trudnych pytań i roztrząsania problemów, które mogą okazać się bolesne, twórcy tego tomu zabierają czytelnika w metaekonomiczną podróż, która umożliwia spojrzenie „z góry” i ma w sobie coś z rachunku sumienia. Mimo że nie zawsze przyjemny, taki rachunek sumienia jest konieczny dla utrzymania minimum higieny intelektualnej ekonomistów – zarówno tych dojrzałych zawodowo, jak i tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki – wpisujących się w główny nurt dyscypliny (mainstream). Co my tak naprawdę robimy i jakie jest znaczenie tego, co robimy?" (prof. Paul H. Dembinski z przedmowy)
"Makroekonomista akademicki, będąc poddany presji ze strony konieczności publikowania w uznanych międzynarodowych czasopismach oraz pracujący nieraz równolegle dla instytucji rynku finansowego, w sposób nieuświadomiony podąża za aktualnymi trendami, często nie znając podstaw metodologicznych wielu twierdzeń i założeń, które stanowią fundament dyscypliny. Dlatego też wysiłek podjęty przez redaktorów na polu wyjaśniania tych na co dzień niewidocznych założeń uważam za szczególnie cenny." (dr hab. Łukasz Goczek, prof. UW, z recenzji wydawniczej)
"Niniejsza lektura jeszcze bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że ekonomia nie dostarcza wiedzy pewnej i precyzyjnej, ale raczej wiedzy o charakterze przypuszczeń i to silnie zależnych od kontekstu." (dr hab. Łukasz Hardt, prof. UW, ze słowa końcowego)
Kategoria: | Naukowe i akademickie |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7886-478-3 |
Rozmiar pliku: | 2,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmowa
Przekazując czytelnikom drugi już tom Metaekonomii, autorzy i redaktorzy proponują profesji makroekonomicznej moment szczerości i refleksji na temat instrumentarium i warsztatu, podstawowych pojęć i technik oraz problemów standardowo poruszanych w ramach makroekonomii, a także tych, których wygodniej jest nie podejmować dla tzw. świętego spokoju. Nie unikając trudnych pytań i roztrząsania problemów, które mogą okazać się bolesne, twórcy tego tomu zabierają czytelnika w metaekonomiczną podróż, która umożliwia spojrzenie „z góry” i ma w sobie coś z rachunku sumienia. Mimo że nie zawsze przyjemny, taki rachunek sumienia jest konieczny dla utrzymania minimum higieny intelektualnej ekonomistów – zarówno tych dojrzałych zawodowo, jak i tych, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki – wpisujących się w główny nurt dyscypliny (mainstream). Co my tak naprawdę robimy i jakie jest znaczenie tego, co robimy?
W pogoni za publikacjami i punktami, które coraz bardziej przesłaniają meritum, niełatwo jest współczesnemu ekonomiście znaleźć chęci i czas, by się zatrzymać i zastanowić nad znaczeniem oraz celem tego, czym się zajmuje, czasem rutynowo i od lat. Wielką zasługą tekstów zebranych w niniejszej książce jest to, że dostarczając dogłębnych analiz, oferują czytelnikowi punkt wyjścia do własnych przemyśleń. Równocześnie ogromnym wyzwaniem dla wydawcy i zespołu redakcyjnego jest dotarcie z wymagającym przekazem tego tomu do grona profesjonalistów, ze szczególnym uwzględnieniem młodych badaczy, tak by uniknąć zamknięcia debaty w kręgu zawodowych epistemologów lub filozofów ekonomii.
Są (przynajmniej) cztery kwestie do tej pory nierozwiązane, które współczesna (makro)ekonomia w przekazie podręcznikowym lubi pomijać, a które spojrzenie „meta” w pełni uwypukla: (1) kwestia „naukowości” ekonomii; (2) kwestia stosunku ekonomii do rzeczywistości; (3) kwestia „niepełności” wiedzy ekonomicznej; (4) kwestia uniwersalizmu twierdzeń ekonomicznych.
Czy ekonomia jest nauką, czy raczej zbiorem niekoniecznie spójnych interpretacji? Aspiracja ekonomii do statusu nauki – wyznaczonego przez tzw. nauki ścisłe – ma głębokie korzenie historyczne i jest szeroko rozpowszechniona wśród profesji często patrzącej z pewnym despektem na nauki społeczne i humanistyczne. Jednym z argumentów jest matematyzacja ekonomii, która staje się dominującą formą przekazu „poważnych” treści makroekonomicznych. Matematyzacja ekonomii stanowi na pewno formalną namiastkę, która na przykład pozwoliła na ufundowanie przez Bank Szwecji Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii (Nagrody Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie nauk ekonomicznych) w 1968 roku. Matematyzacja to jedynie formalna namiastka nauki i nie wystarcza, aby udzielić jednoznacznej odpowiedzi na fundamentalne pytanie: czy ekonomia jest nauką czy zbiorem interpretacji? Teksty zebrane w tym tomie pokazują, dlaczego makroekonomia nie może dziś sprostać wymogom popperowskiego falsyfikacjonizmu i dlaczego w jej łonie mogą pełnoprawnie współistnieć różne interpretacje, których nie sposób jednoznacznie rozdzielić, stosując kryterium prawdy i fałszu. Poszerzając perspektywę na szkoły i prądy myśli ekonomicznej odbiegające od tzw. głównego nurtu, pojawia się kwestia granic mainstreamowego paradygmatu i pęknięć na jego powierzchni. Ten wątek przedłuża refleksje zawarte w niniejszym zbiorze.
Drugą ważną kwestią, do której ów zbiór wprowadza czytelnika, jest pytanie często spotykane, ale też formułowane z przekąsem: czy przedmiotem badań makroekonomii jest rzeczywistość czy raczej modele, konstrukcje abstrakcyjne ex definitione? Kilka tekstów podkreśla, że dostęp do rzeczywistości makroekonomicznej nie jest łatwy, zwłaszcza jeśli się odrzuca wsparcie „agenta reprezentatywnego”, który i tak jest w dużej mierze tworem wyobraźni opartej na modelu homo oeconomicus. Terminologia, jaką makroekonomia operuje na co dzień (inflacja, PKB, agregaty pieniężne, stopa bezrobocia, bilans handlowy itd.), stanowi z jednej strony konstrukty pojęciowe, a z drugiej odnosi się do pomiarów realizowanych poprzez instytucje społeczne. Problem polega na tym, że rzadko zachodzi pełna tożsamość między tym, co miara rzeczywiście jest w stanie uchwycić, a tym, co jest zawarte w pojęciu. Stąd pewien dysonans poznawczy między tym, czego dotyczy dana miara, a tym, za co jest uważana. Wyjście poza świat istniejących modeli – z ich ekonometrycznym instrumentarium – jest więc pracochłonne i z punktu widzenia kariery mało opłacalne, gdyż wymaga opuszczenia bibliotecznego fotela i zejścia do warsztatu statystyka. Ale, paradoksalnie, jest również konieczne z punktu widzenia rzetelności i wiarygodności. Jeżeli ten wysiłek nie będzie systematycznie podejmowany, makroekonomii grozi utrata kontaktu z rzeczywistością.
Trzecia kwestia obecna na kartach tego tomu dotyczy konsekwencji „niepełności” (niezwartości) ekonomii jako nauki. To problem znany przynajmniej od końca XIX wieku. Chodzi o fakt, że nie ma zjawisk, które można uznać za tylko i wyłącznie gospodarcze. Każde zjawisko jest najpierw społeczne, a dopiero wtórnie badacz może wychwycić w nim komponenty, które uzna za gospodarcze czy ekonomiczne. Proporcja między tym, co gospodarcze, a tym, co niegospodarcze, zależy nie tylko od czynników obiektywnych, ale także od podejścia danego badacza. Tak więc ekonomia jest ex definitione wiedzą niepełną i taka pozostanie. Ów fakt jest niewygodny dla tych ekonomistów, którzy chcieliby tłumaczyć całość rzeczywistości społecznej, i stąd pewna niechęć do rozwodzenia się nad tą ułomnością kongenialnej dyscypliny, zwłaszcza tam, gdzie występują wysokie aspiracje do naukowości w sensie nauk ścisłych.
Wreszcie czwarta kwestia dotyczy uniwersalizmu, a raczej pytania o zakres ważności twierdzeń makroekonomicznych. Makroekonomia jest dziedziną stosunkowo młodą: jej rozwój przypada na lata powojenne, lata, w których również usystematyzowana została – najpierw w USA, a potem w Europie Zachodniej – produkcja danych. Wielka część literatury cytowanej w tym tomie odnosi się – pośrednio lub bezpośrednio – do rzeczywistości amerykańskiej, ze szczątkowym tylko odwołaniem do wąskiego kręgu „rozwiniętych gospodarek rynkowych”, tak jakby dwie trzecie ludzkości świata znajdowały się poza zasięgiem makroekonomii. Ten stan rzeczy skłania do zadania istotnego pytania metaekonomicznego, które dotyczy systemowych granic ważności współczesnych twierdzeń makroekonomii. Czy są one ważne tylko w ramach danego porządku instytucjonalno-gospodarczego, danych instytucji i kultury? Jeżeli tak, metaekonomia powinna pomóc w zdefiniowaniu granic tej ważności. A może są przesłanki – jeśli tak, to jakie – aby rozszerzyć zakres owej ważności poprzez uogólnienie tych twierdzeń w czasie i przestrzeni?
Rozwój metaekonomii w Polsce w 30 lat po upadku tzw. gospodarki planowej świadczy o dojrzałości polskiego środowiska ekonomistów, przechodzącego w etap krytycznej refleksji nad „jakością” twierdzeń i metod, które pozwoliły na wypracowanie zrębów makroekonomii głównego nurtu, oraz – i to ważne – zastanawiającego się nad zakresem ważności tych twierdzeń. Dla czytelnika z zewnątrz zaskakujące jest, że teksty Metaekonomii nie nawiązują – nawet w przypisach – do ostatnich 30 lat, w których kraje postkomunistyczne parały się „makroekonomią” transformacji. Czyżby to były stracone lata metaekonomii? Nie sądzę, dlatego mam nadzieję, że tom trzeci Metaekonomii podejmie wyraziście wątek systemowy.