Mężczyzna doskonały - ebook
Mężczyzna doskonały - ebook
Keely dostaje wymarzone zlecenie, i to od mężczyzny, którego uwielbia słuchać przez radio. To okazja, by przekonać się osobiście, czy Lachlan ma do zaoferowania coś więcej niż głęboki, zmysłowy głos. Po spotkaniu Keely jest nim całkowicie oczarowana. Podczas wspólnego weekendu nad morzem mają rozmawiać jedynie o interesach, jednak Keely postanawia zrobić wszystko, by Lachlan chciał czegoś więcej...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-238-7593-2 |
Rozmiar pliku: | 931 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie istnieje mężczyzna doskonały.
Keely Rhodes, gdy miała 19 lat
– Uwaga, przystojniak po lewej! – szepnęła z przejęciem Emma Radfield.
Keely Rhodes nie traciła czasu na dodatkowe pytania. Natychmiast odwróciła głowę o dziewięćdziesiąt stopni w lewo, by obrzucić wchodzącego mężczyznę nonszalanckim spojrzeniem. Jednak tym razem nie był to typowy klient WWW Designs, najlepszej agencji internetowej w Melbourne. Keely zupełnie nie spodziewała się zobaczyć kogoś takiego jak on.
– Co o nim sądzisz? – szepnęła Emma, otwarcie gapiąc się na przybysza i stukając Keely łokciem w żebro.
Jestem w siódmym niebie, pomyślała Keely, podziwiając wspaniałą sylwetkę wysokiego, barczystego mężczyzny, który podszedł do stanowiska recepcjonistki.
Lachlan Brant rzeczywiście przyciągał wzrok, a sądząc po pewności siebie, z jaką prowadził w radiu swoją audycję, niewątpliwie zdawał sobie z tego sprawę. Keely oderwała od niego oczy i ze zdziwieniem spojrzała na przyjaciółkę.
– Nie poznajesz?
Emma pokręciła głową.
– Możesz mi wierzyć, że zapamiętałabym takiego królewicza z bajki.
– Nazywa się Lachlan Brant. Zaczynasz kojarzyć?
– Ten Lachlan Brant? – spytała Emma, oglądając mężczyznę od stóp do głów. – Ciało dorównuje seksownemu głosowi. Wybacz, ale chyba zaczynam ślinić się na jego widok.
– Rzeczywiście, nie najgorszy – przyznała Keely, a kiedy przyjaciółka znacząco uniosła brew, dodała: – Zgoda, całkiem niezły.
Emma uniosła drugą brew.
– Przyznaj, że jest atrakcyjny.
Keely podniosła ręce, dając do zrozumienia, że się poddaje.
– No już dobrze. Jest zabójczo przystojny. Zadowolona?
Emma westchnęła.
– Byłabym zadowolona, gdyby taki facet zwrócił na mnie uwagę.
Keely przewróciła oczami.
– Przecież tak naprawdę interesuje cię tylko Harry Buchanan. Rozumiem, czym jest pierwsza miłość, ale mogłabyś wreszcie uwolnić się od niego. Nikt ci nie powiedział, że jesteś beznadziejną romantyczką?
– Nie potrafię się zmienić – odpowiedziała z uśmiechem Emma. – Jak sądzisz, po co on tu przyszedł?
Keely napełniła kubek zimną wodą ze zbiornika stojącego obok. Przełknęła kilka łyków i powiedziała:
– Kto wie? Może zamierza umówić się na randkę z naszą jaśnie oświeconą szefową? – Chyba że udało mu się odkryć, kto dał mu się we znaki w czasie audycji na żywo w ubiegłym tygodniu, dodała w myślach, nieco zaniepokojona. To byłoby straszne.
– Niemożliwe! Na pewno ma lepszy gust – stwierdziła Emma.
Keely nie miała najmniejszej ochoty rozmawiać o Raquel, wściekłej szefowej z piekła rodem, jak mówiła o niej większość pracowników. Wzruszyła ramionami, zastanawiając się, czy zamiast podziwiać osobisty urok Lachlana Branta, nie powinna raczej schować się przed nim w swoim gabinecie. Tym bardziej, że czekało na nią sporo pracy. Musiała dokończyć projekt strony internetowej dla największej w Melbourne firmy zajmującej się sprzętem sportowym, czekała ją też praca nad ekskluzywną stroną dla „Flirtu” – nowego czasopisma dla kobiet, a oprócz tego chciała wymyślić jakąś niespodziankę na spotkanie z okazji urodzin Emmy.
– Muszę wracać do pracy – powiedziała, po raz ostatni spoglądając w stronę Lachlana Branta.
Emma westchnęła.
– Ja też. Spotkamy się na lunchu o dwunastej u Sammy'ego? Wyślę e-maila do Tahlii.
– Nie wiem, czy uda się jej wyrwać. Od czasu, gdy została dyrektorem handlowym, rzadko rusza się zza biurka.
– Wiesz, jak bardzo zależy jej na kolejnym awansie.
Keely skinęła głową. Rozumiała to doskonale. Sama przesiadywała w pracy w nieskończoność, starając się od roku o stanowisko naczelnego grafika. Miała szansę je zdobyć, o ile Nadia zdecyduje się wreszcie odejść na urlop macierzyński.
– Tak, ale jeśli przestanie chodzić z nami na lunch, stanie się strasznie nudna.
Emma spojrzała sceptycznie na przyjaciółkę.
Keely zachichotała.
– Chociaż z drugiej strony nie potrafię sobie wyobrazić jej jako nudziary – przyznała.
Tahlia Moran była śmiałą, tryskającą energią dziewczyną, która jako dusza towarzystwa potrafiła stworzyć świetną atmosferę na każdym spotkaniu. Urodziwa i pewna siebie sprawiała, że Keely popadała przy niej w kompleksy, choć były serdecznymi przyjaciółkami.
– Do zobaczenia w południe – powiedziała do Emmy.
Jednak zanim zdążyła odejść, zamachała do niej Chrystal, recepcjonistka doskonała i, jak głosiła biurowa plotka, osoba lubiąca dobrze się bawić. Keely ruszyła przez błyszczący od szkła i chromu hol, zadowolona, że włożyła swój najlepszy strój służbowy. Przybrała obojętną minę, jakby widok Lachlana Branta stojącego w recepcji nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia.
– Keely, pani Wilson chce zamienić z tobą parę słów, zanim zabierzesz pana Branta na górę – powiedziała Chrystal, uśmiechając się przy tym zalotnie do Lachlana i nie zaszczycając Keely spojrzeniem.
Keely starała się zachować zimną krew. Nie miała pojęcia, dlaczego Raquel mogłaby ją wzywać. Nie rozumiała też, dlaczego właśnie ona ma zaprowadzić Branta do gabinetu szefowej. Przybrała minę chłodnej urzędniczki i odwróciła się do niego.
– Witam. Jestem Keely Rhodes. Zechce pan usiąść i poczekać chwilę, a ja postaram się zaraz wrócić.
Mężczyzna, któremu w czasie audycji na żywo udzieliła ostrej reprymendy, spojrzał na nią badawczo. Niebieska koszula podkreślała błękit jego oczu. Po raz pierwszy w dwudziestosześcioletnim życiu Keely jej serce niebezpiecznie przyspieszyło. Dotychczasowe randki z typowymi przeciętniakami nie wywoływały w niej tak silnych emocji.
– Miło mi panią poznać – powiedział Brant z uśmiechem i wyciągnął rękę na powitanie.
Keely nie wierzyła w miłość od pierwszego wejrzenia. Była realistką, twardo stąpającą po ziemi, i dzięki Bogu takie podejście do życia jeszcze nigdy jej nie zawiodło. Dlaczego miałaby kierować się romantycznymi uniesieniami, jak Emma, lub bujać w obłokach, nie wiedząc, czego chce od życia, jak Tahlia? Marzenia o czymś, co nie może się spełnić, wpędzały jedynie we frustrację. Nie miała ochoty ryzykować.
Nagle zdała sobie sprawę, że nie zareagowała na gest Branta. Szybko wyciągnęła rękę. Poczuła gorący uścisk, który wywołał w niej dziwny dreszcz.
– Oczywiście, zaczekam – usłyszała.
W rzeczywistości głos Lachlana Branta był o wiele głębszy i cieplejszy, niż się wydawało w radiu.
Keely spędziła niejedną noc na słuchaniu radiowych porad Branta. Wyobrażała sobie, że jest dużo starszy i ma wiele doświadczenia życiowego. Dopiero zdjęcie w gazecie przekonało ją, że jest inaczej. Ale na tym zdjęciu Lachlan Brant nie prezentował się nawet w połowie tak interesująco jak w rzeczywistości.
Wymienili uściski dłoni.
– Świetnie. Naprawdę postaram się wrócić jak najszybciej – powiedziała, zastanawiając się, co on miał w sobie takiego, że czuła się przy nim niepewnie. Był dobrze zbudowany, miał zmysłowy głos i uwodzicielski uśmiech. Czy to wystarczało, by stać się bożyszczem kobiet? Oprócz tego dorobił się stopnia naukowego z psychologii i utrzymywał się z analizowania ludzkich zachowań. W ubiegłym tygodniu Keely uznała, że w czasie audycji pozwolił sobie na zbytnią pewność siebie, więc zadzwoniła, by utrzeć mu nosa. Nazwała go między innymi gruboskórnym szarlatanem. Teraz mogła mieć tylko nadzieję, że nie rozpoznał jej głosu.
Odeszła, starając się zapanować nad trzęsącymi się nogami. Miała wielką ochotę obejrzeć się i sprawdzić, czy nadal ją obserwował. Od kiedy faceci tacy jak on interesują się dziewczynami takimi jak ja? – pomyślała. Zawsze miała kłopoty z nadmiarem kilogramów. Choć nie miała najgorszej figury, nie była chuda jak to ostatnio stało się modne.
Zatrzymała się przed drzwiami Raquel, wzięła głęboki oddech i weszła do środka.
– Wreszcie jesteś. Dlaczego to tak długo trwało?
Raquel Wilson była kompetentną szefową i miała dość energii, by kierować firmą WWW Designs przez co najmniej dziesięć najbliższych lat, ale swoim podejściem do pracowników przypominała rozzłoszczonego rottweilera. Niektórzy za plecami nazywali ją Rottie. Sporo ryzykowali. Gdyby Raquel się o tym dowiedziała, mogliby mieć poważne kłopoty.
Keely zacisnęła zęby i zmusiła się do uprzejmego uśmiechu.
– Zatrzymał mnie jeden z klientów.
– Lachlan Brant? – spytała Raquel, a w jej oczach pojawił się przebiegły błysk, jak zwykle, gdy w biurze zjawiał się zamożny klient.
– Tak.
– Bardzo dobrze – powiedziała Raquel, odkładając długopis na stertę dokumentów na biurku. Wydawało się, że na ich przejrzenie potrzeba kilku lat. – Właśnie on będzie twoim nowym zadaniem specjalnym.
Boże, gdy Raquel mówi o zadaniu specjalnym, to zawsze oznacza kłopoty, pomyślała Keely. Kto mógł, unikał zadań specjalnych jak ognia. W takich wypadkach Raquel żądała, by nie odstępować klienta na krok, zbierać o nim wszelkie informacje, znać najdrobniejsze szczegóły z jego życia i dbać o niego tak, by nie przyszło mu do głowy szukać innej agencji. Ten sposób okazywał się tak skuteczny, że zapewniał firmie czołowe miejsce na rynku.
Jednak perspektywa zajmowania się wyłącznie Lachlanem Brantem była tak dalece stresująca, że Keely poczuła ochotę, by natychmiast popędzić do najbliższej lodziarni. Kiedyś traktowała wyjście na lody jako najlepszy sposób na wszelkie troski i kłopoty i choć udało się jej skończyć z tym tuczącym uzależnieniem, odruch pozostał.
Nie mogła uciec, więc zmusiła się, by zrobić zadowoloną minę.
– Brzmi bardzo zachęcająco, ale mam teraz na głowie innych klientów. „Flirt” właśnie opuszcza drukarnię…
– Aktualnie Lachlan Brant jest twoim najważniejszym zadaniem. Nie wątpię, że z pozostałymi sprawami też sobie poradzisz.
Raquel wstała i podeszła do szklanej ściany, za którą rozciągał się imponujący widok na Federation Square i piękną kopułę Flinders Street Station.
– Keely, mam do ciebie pełne zaufanie. Jeśli ci się powiedzie, możesz liczyć na awans.
Świetnie. Po prostu cudownie. Jak w tej sytuacji mogłabym odmówić zajęcia się panem Lachlanem Brantem? – pomyślała Keely.
– Postaram się najlepiej, jak potrafię – zapewniła, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że szefowa nigdy nie była do końca zadowolona.
– Świetnie. A teraz przyprowadź pana Branta do mnie. Zobaczymy, czy uda się go namówić do podpisania umowy.
Keely skinęła głową, zdobyła się na grymas przypominający uśmiech i ruszyła z powrotem do holu.
Lachlan wstał, gdy tylko zbliżyła się do recepcji.
– Czy teraz zajmie się pani mną? – spytał.
Nawet nie wiesz, jak chętnie bym to zrobiła, pomyślała Keely i skinęła głową.
– Proszę za mną.
Brant potraktował to jak najbardziej dosłownie i przez całą drogę do pokoju Raquel szedł tuż za nią. Dobrze, że mnie nie rozpoznał, myślała Keely, mając nadzieję, że tak już zostanie.
– Czy my mieliśmy okazję już kiedyś się spotkać?
Keely zamarła z ręką na klamce. Nerwowo przełknęła
ślinę.
– Nie sądzę – odparła, starając się zachować spokój.
– Keely to rzadkie imię. Przysiągłbym, że gdzieś je ostatnio słyszałem – powiedział z przekonaniem Lachlan.
Keely odpowiedziała uśmiechem i zapukała do drzwi Raquel, czekając jak zwykle na szczekliwe zaproszenie.
– Proszę wejść – rozległ się przytłumiony skrzek.
– Czyżbym przyszedł w złym momencie? – mruknął pod nosem Lachlan, po czym lekko oparł dłoń na plecach Keely, przepuszczając ją przodem.
Keely już dawno się zorientowała, że jakiekolwiek komentarze na temat szefowej mogła wymieniać wyłącznie z Emmą i Tahlią, jednak świadomość, że na jej plecach wylądowała ręka Lachlana, spowodowała, że na chwilę przestała myśleć racjonalnie.
– Raquel jest bardzo zajęta – wyjaśniła, otwierając drzwi do gabinetu.
– Ja nie mam zwyczaju poszczekiwać na potencjalnych klientów – powiedział cicho Brant i zmarszczył brwi.
Rottie wyszczerzyła zęby, starając się przywołać na twarz życzliwy uśmiech. Wyciągnęła rękę na powitanie.
– Dzień dobry, panie Brant. Proszę siadać i od razu zaczynamy.
Na tym zakończyła uprzejmości. Sięgnęła po skoroszyt z dokumentami i przesunęła go po blacie biurka w stronę gościa.
– Proszę mówić do mnie po imieniu. Mam nadzieję, że cała ta papierkowa robota to zwykła formalność? – spytał Lachlan, wskazując na dokumenty, które przejrzał szybko i bez zainteresowania. – Zasięgnąłem opinii już wcześniej. Wydaje się, że WWW Designs odpowiada moim potrzebom, więc darujmy sobie wykresy sprzedaży. Chcę od razu przejść do rzeczy.
Oczy Raquel zabłysły za okularami bez oprawki.