- W empik go
Michała Wiszniewskiego podróż do Włoch, Sycylii i Malty. Tom 1. - ebook
Michała Wiszniewskiego podróż do Włoch, Sycylii i Malty. Tom 1. - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 413 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
WARSZAWA,
Nakład i druk S. Orgelbranda Księgarza i Typografa przy ulicy Miodowej Nr 496.
1848.
Wolno drukować, z warunkiem złożenia w Komitecie
Cenzury po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby egzemplarzy.
Warszawa dnia 719 Lipca 1847 r.
Cenzor L. T. Tripplin.
I.
Tryest, – Przyjazd do Wenecyi. – Rynek S. Marka, -
Kościół i wieża S. Marka.- Widok z niej na pływające miasto i laguny. – PIAZZETA. – Minca.- Prokuracye-
Pałac Dożów.
SPIS PRZEDMIOTÓW
W TOMIE TYM ZAWARTYCH.
Stron,
ROZDZIAŁ I. Trycst.–Przyjazd do Wencyi.–Rynek Ś. Marka.– Kościół i wieża S – Marka. – Widok z niej na pływające miasto i laguny.–Piazzeta.–Minca.–Prokuracye.–Pałac dożów. 1
ROZDZIAŁ II. Pałace i szlachta wenecka.–Kościoły.–Arsenał.– 39
ROZDZIAŁ III. Salon pani AlbrizzL – Literatura i pieśni weneckie. –Muzeum Correra – Drukarstwo.– Biblioteka S. Marka.– Główne archiwum, w którem się znajdują ważne do historyi polskiej dokumenta.–Ogród botaniczny……….85
ROZDZIAŁ IV. Muzeum weneckie.– Akademia sztuk pięknych.– Szkoła malarska wenecka,– Malarze dzisiejsi.– Kanowa i snycerze dzisiejsi………………109
ROZDZIAŁ V. Przedmieścia i okolice Wenecyi.–Ormianie.–Laguny i dźwigający się na nowo handel wenecki…….145
ROZDZIAŁ VI. Obyczaje.–Zabytki dawnego italickiego plemienia.– Żydzi.–Klimat Wenecyi.–Gondoliery.–La Tombola i la Regata. 179
ROZDZIAŁ VII Padwa.–Kawiarnia Pedrokki.–Nagrobki polskie w kościele S. Antoniego. – Album Polaków w akademii.–Professor Menin.–Akademie.–Ogród botaniczny.–Zamek średnich wieków Pakierottego…………….201
ROZDZIAŁ VIII. Góry euganejskie.– Petrarka, jego dom i grobowiec. –- Starożytności rzymskie w pałacu Catajo.–Este i Monselicze, sławne w wiekach średnich zamki……..229
ROZDZIAŁ IX. Droga z la Bataglio do Wiczency, na Albano; gdzie się urodził Liwiusz.–Wiczenza z willami u stóp śnieżnych Alp tyrolskich.–Droga do Werony. – Werona.–Amfiteatr rzymski.–Kościoły. – Groby Skaligerów. – Grób Romea i Julietty.–Droga do
Medyolanu……………….259
ROZDZIAŁ X. Katedra medyolańska – Brama symplońska.–Kościół Ś. Ambrożego Santa Maria delia Grazia i wieczerza Pańska; fresko Leonarda da Vinci. –Starożytne kolumny S Lorenzo.–Biblioteka i muzea.–Obyczaje i teatra………..292
I.
TRYEST – PRZYJAZD DO WEMECYI. – RYNEK Ś. MARKA. – KOŚCIÓŁ I WIEŻA Ś. MARKA. – WIDOK Z NIEJ NA PŁYWAJĄCE MIASTO I LAGUNY – PIAZZETA-
MINCA.– PROKURACYE.- PAŁAC DOŻÓW.
Przebywszy najwyższy szczyt alpów styryjskich, dolinę rzeki Murr otaczających, wjeżdża się koło wioski słowiańskiej Obczyny, na ich grzbiet nad Adryatykiem panujący, z którego jakby czarodziejską rószczką nagle piękna Italia z błękitnem niebem, złocącem wszystko słońcem, z całym wdziękiem i świetnością roztwiera się. Wonnościami napojone powietrze, srebrzystobłękitne morze, jak jezioro wówczas (w maju) spokojne, drzewa na których owoce obok kwiatów rosną, tyle pamiątek, tyle zabytków odległej starożytności, tyle wspomnień historycznych, taką przybywającego upajają roskoszą, iż się mimowolnie wydzierają z ust słowa rzadko, zbyt rzadko powtarzane: „Boże! jakżem szczęśliwy że żyję i oddycham.” Jadąc po drodze nad Tryestem wijącej się, ujrzeliśmy Włochy przed wschodem słońca, przyćmione, tajemnicze i milczące; a tymczasem coraz inne widoki z pomiędzy gór się wychylały. Wille latoroślą winną ocienione, wesołe pagórki, białawe żagle rybaków igrające z falami rozrywały natężoną ciekawość, nareszcie biały Tryest z rzędem prostych ulic i okrętów między Molo S. Carlo a morską latarnią, coraz wyraźniej rysował się. Cała góra składa się z łupku ukośnie warstwami leżącego, który pracowita ręka winną latoroślą i drzewami owocowemi pokryła. Odtąd rząd pięknych willi dachówką pokrytych, do samej rogatki tryestskiej prowadzi, gdzie już nie Passe ale passaporti od nas zażądano. Zdziwiłem się, iż Tryest tak zwłoszał w obyczajach i języku. Ruch handlowy wielki: bo tu się kończy największa droga handlowa państwa austryackiego; bursa wspaniała, fabryka okrętów, kanały, port, ogromne kamienice, wszystko białe, schludne, nowe jakby wczoraj zbudowane. Nad starem tylko miastem panuje zamek na górze Tiberio, koło którego wznosi się starożytna katedra z pierwszych czasów chrześcijańskich. Front z oknem okrągłem, wewnątrz niskie kolumny i łuki bizantyńskie, świadczą o jej starożytności. Obok w ogródku wśród zbioru pomników rzymskich, nagrobek Winkelmana, przyjaciela Gothego, który zginął od zazdrosnej ręki w r. 1708. Pierwszy to raz ujrzałem z radością posągi, kapitele, płaskorzeźby i inne pogruchotane starego Rzymu zabytki.
Towarzystwa assekuracyjne przybrawszy do spółki innych kupców, założyły Lloyd austryacki, który nietylko, jak angielski i francuski, zajmuje się rzeczami handlu, ale wszystkiem, co się tycze żeglugi, kunsztów, rękodzieł i wszelkiego rodzaju przemysłu. Książę Metternich, a po nim najwyżsi cesarstwa urzędnicy, przystąpili do tego towarzystwa; wezwano także sławnych literatów, zajmujących się statystyką, ekonomią polityczną, teoryą handlu i nawigacyą, którzy dostarczyli do dziennika wiele zajmujących rozpraw. Dziennik ten zawiera najświeższe wiadomości o wychodzących i przybyłych okrętach, z wyszczególnieniem, skąd i s czem przybyły; wiadomości powzięte od kapitanów z rozmaitych portów przybywających względem tamecznego handlu; o zdarzonych na morzu nieszczęściach które widzieli, albo o których słyszeli. O ilości różnych towarów, o tygodniowej sprzedaży lub kupnie, o przywozie i wywozie, o cenie bieżącej; opinia o powiększyć się lub zmniejszyć mogących cenach i jej powody; kurs pieniędzy i papierów publicznych, zmiany ceł, uchwały komor różnych krajów. Lloyd austryacki składa się z piętnastu dyrektorów, z rządcy który wszystkim zawiaduje z sekretarza który pisuje i odbiera listy, z pisarza który jest razem archiwistą, z trzech agentów, z dwóch kapitanów morskich, którzy zbierają wiadomości od kapitanów okrętów świeżo przybyłych, zwiedzają okręta co do wszystkich szczegółów i opisują; a to wszystko wpisują w księgę, która służy za prawidło dla towarzystwa assekuracyjnego. Dalej z urzędnika nazwanego indicatore, który opatrzony dobrym teleskopem, wychodzi codzień na górę na północ Tryestu leżącą i stamtąd przegląda, jakie okręta i wiele ku Tryestowi płynie, i o tem zaraz znać daje. Wszystkie wiadomości *) tym sposobem zebrane, leżą na stole otwarte dla każdego członka stowarzyszenia. Prócz tego, znajduje się tu zbiór kart geograficznych i hidrograficznych, i najlepsze książki o handlu, nawigacyi… assekuracyach i przemyśle.
W Tryeście krótko zabawiwszy, tegoż samego wieczora wsiedliśmy na statek parowy, który nas nazajutrz rano na mały rynek wenecki wysadził. Wjazd do poetycznej Wenecyi, osobliwsze nastręcza widowisko: „miasto pływające na morzu”; przyjezdny nie umiejący jeszcze rozróżnić laguny od morza, nie pojmuje zrazu jakim sposobem tu miasto stać może. Tu go na pierwszym zaraz wstępie rzeczy niezwyczajne, osobli- -
*) W ostatnich dziesięciu latach, od 1835 do 1845, liczba przychodzących co roku do Tryestu okrętów z dalekich podróży, powiększała się z 1,000 na 1,300 i więcej; między temi samych austryackich 500, a greckich teraz liczba podwoiła się: zamiast 150 jak pierwej, przybywa 300, angielskich około 100, sycylijskich pierwej 45, teraz 90; z północnej Ameryki 50 i t… d.
Ilość przybywających statków parowych samego Lloydu austryackiego z 110 na 310 rocznie zwiększyła się. Opływających brzegi z 7,500 zmniejszyło się na 6,600; bo teraz znacznie większe okręta budują.
Wartość towarów sprowadzonych morzem r. 1835. wynosiła 57 milionów zł… reńs. a 1844. 56 15 milionów zł… reńs. W środku zaś 1836 podniosła się do 77 milionów, a 1841 spadła do 49 milionów.
Wartość towarów lądem sprowadzonych wynosiła 1835 r. 46 milionów, a 1844 r. 41 14 milionów zł… reńs. W środku 1836 podnio8ła się do 54 milionów zł… reńs. a w 1841 r. spadła na 37 miljonów. Przyczyną tego między innemi jest: zmiana cen różnych towarów. Stąd ogólny przywóz morzem i lądem 1844 r, był 78 12 milionów zł… reńs., a wy wóz i konsumpcya 78 milionów.
wsze, jakby z powieści arabskich wzięte czekają; zamiast długich a częstokroć nie bardzo powabnych przedmieść, rozsypane po lagunie wysepki; zamiast doliny, na których zwykle miasta stoją, równa i lśniąca jak zwierciadło laguna, plewką srebrną pokryta; zamiast murów otaczających miasto, olbrzymie groble z ogromnych skał zbudowane; zamiast bramy, stojąca na trzęsawiskach twierdza S. Andrzeja z czerwonemi murami i strzelnicami z trawy bujnej wyglądającemi, mocna jakby w żywej była wykuta skale, choć ją rozhukane bałwany Adryatyku nieustannie tłuką. W temto miejscu corocznie doża na złoconym statku zwanym Bucentore (od łacińskiego wyrazu bucen-taurum) wyjechawszy, brał ślub z Adryatykiem. Od roku 1520 do upadku Rzeczypospolitej, 250 pierścieni tu wrzuconych przetacza się po dnie morskiem, pomiędzy roślinami i muszlami; bo jeden tylko połknięty przez rybę później znaleziono; wypadek, który Paris Bordone w pięknym obrazie uwiecznił. Stąd płynąc ku miastu, cała Wenecya z wieżami i kopułami chwieje się i kołysze, jakby na czółnie płynęła; nareszcie po krótkiej żegludze wchodzi się od razu na rynek najpiękniejszy, najosobliwszy, zaludniony, żyjący, ozdobny, a jednak cichy, jakby się bano obudzić śpiące duchy dożów w owym arabskim pałacu. Na rynku albowiem Ś. Marka nie słychać turkotu powozów, niemasz koni prócz czterech bronzowych, nie trzeba się oglądać, żeby kto nie przejechał i dyszlem nie trącił; jest to przepyszny, ogromny salon, po którym wygodnie i bezpiecznie przechadzać się można. Tu się schodzą wszyscy cudzoziemcy, wszyscy co lubią i mogą trawić czas na próżnowaniu. Przy wieczornym chłodzie i muzyce wojskowej, niejedni,; miłą chwilę przepędzić tu można pod arkadami, które idą ciągiem przez trzy boki rynku S. Marka. W starych prokuracyach są sklepy i księgarnie nie bardzo wielkie, nie tak pokaźne jak w Londynie i w Paryżu, ale dosyć ozdobne i we wszystko opatrzone. Nad sklepami są niskie pokoiki Casino, które panie weneckie wynajmują i tu wizyty przyjmują. Rzecz bowiem osobliwsza, mając ogromne pałace, w których ledwie jakiś kącik zajmują, panowie weneccy nie przyjmują w nich gości, tylko albo w Casino, albo w loży na teatrze, albo na rynku S. Marka. Do domów idą tylko ci, co biletami wizyty zbywają. Tu więc w pewnych dniach przesiadują i przyjmują odwiedziny. Nie raz widzieć można damy bardzo wystrojone, które odwiedziwszy gubernatorową w nowych prokuracyach, idą piechotą bez kapeluszów do starych prokuracyj na Casino. W tych wreszcie prokuracyach, należących teraz do różnych osób, mieszka hrabina Cicognara, wdowa sławnego autora Historyi architektury, posiadająca dwa piękne kolosalne Kanowy popiersia: hrabiego Cicognari i sławnej Beatryki Dantego. Tu mają wykwintne pokoje: księżna Gonzago, hrabina Soranzo, hrabina Polcastro, hrabia Contarini i pan Pigazzi. Pod prokuracyami zaś nowemi gdzie są kawiarnie, kancellarye notaryuszów, agentów statków parowych i t… d… przechadzają się Słowianie z Dalmacyi i Grecy w narodowych bardzo pięknych ubiorach. Wieczorem przy świetle księżyca, przyjemnie płynęły chwile na placu S. Marka; lecz oświecenie gazem ujęło tego uroku Wenecyi, i razi bardzo oczy, już i tak blaskiem słońca dziennego zmęczone.
Wszelako nie można zaprzeczyć, iż światło 170 lamp gazowych, aż niemal do wierzchołka wieży dochodzące, wspaniały sprawuje widok. Tu wreszcie znajduje się kawiarnia Cafe Florian al Genio, która od r. 1797 tylko przez jedną noc była zamkniętą.
Za czasów Rzpltej, Ormianie z perskiemi i tureckiemi jedwabiami, siedzieli koło trzech słupów, na których powiewały zatknięte chorągwie Kandyi, Cypru i Morei, oprawione przez Leopardcgo w mosiężne trytony i nimfy; senatowi to zawadzało, kazał więc spędzić stamtąd Ormianów, lecz jeden z nich pokazał przywilej, kilka set lat temu dany jego przodkowi za jakąś przysługę w Konstantynopolu Rzpltej wyświadczoną, pozwalający im pod chorągwiami przedawać jedwabne towary.
Dawniej bywały tu co roku jarmarki (fiera franca) na które kupcy i cudzoziemcy z całego świata zjeżdżali się. Wtedy rynek Ś. Marka przybierał postać miasta drewnianego, gdzie pełno było sklepów, bogatych rzeczy i cacek. Wenecyanie zakochani w widowiskach, miewali wiele świąt i uroczystości, a wszystkie na tym rynku się obchodziły. Po obiorze doży, marynarze obnosili go na krześle po rynku; lecz doża Tomasz Mocenigo bojąc się niechętnych, kazał między ludem pieniądze rozsypywać: co tak skutecznem się okazało, że i następni dożowie dla bezpieczeństwa ten zwyczaj zachowywali. Przy schyłku jednakże Rzpltej, gdy postanowiono, aby pozostałe na miednicy pieniądze szły na marynarzy, tak prędko dożę obnoszono, iż cała uroczystość kilku minut nie trwała. Zwyczaj obnoszenia doży po rynku pochodził z trzynastego wieku.
od doży Lorenzu Tiepolo, którego marynarze, nie dla postanowionego obrządku, ale z uniesienia wdzięczności obnosili, za zwycięstwo nad Genuensami na morzu syryjskiem odniesione. Po zdobyciu Kandyi w 1365 r. trzy dni turnieje, wyścigi gondolami, i inne odbywały się uroczystości. Wiele szlachty włoskiej wtedy się zjechało i sprowadzili z sobą konie, rzecz niesłychana, na rynek Ś. Marka, który wtedy miał jeszcze bruk nierówny; przypatrywał się temu Petrarka, siedząc przy boku doży Marka Cornaro. Niedługo potem 1441 r. odbywało się wspaniałe wesele młodego Foskarego. Franciszek Sforza, margrabia i Este bili się w turniejach z młodym Foskarym, który przywdział wówczas zbroję Godfryda de Bouillon. Patrzał na to stary doża, ojciec Foskarego, nie myśląc wcale, iż niebawnie przyjdzie mu słuchać wyroku wskazującego tegoż syna na wygnanie, a następnie i wyroku śmierci.
Patryarcha akwilejski przysyłał w tłusty czwartek dla Rzeczypospolitej byka i dwanaście wieprzów za karę, że jeden z jego poprzedników w dwunastym wieku, korzystając z wojny Wenecyan z cesarzem Fryderykiem rudobrodym, zabrał był z swemi dwunastu kanonikami wysepkę Grado, do Wenecyi należącą. Lud odziewał te zwierzęta w różne błazeńskie ubiory, oprowadzał po rynku Ś. Marka z krzykiem i drwinkami, a potem na środku, w przytomności doży i kilku dygnitarzy, zabijał i oprawiał, a mięso ubodzy w garnuszki rozbierali. Oprócz takich uroczystości i obchodów, dwa razy na tym rynku Wenecyanie z sobą bójkę stoczyli. Pierwszą rozpoczął Bojemundo Tiepolo, na czele zniechęconych przeciw doży Grade mgo patrycyuszów. Została z tej wojny domowej pamiątka na domie, koło wieży zegarowej; to jest: płaskorzeźba, stara baba przewracająca moździerz; kroniki z wielkiemi szczegółami podanie to opisują. W roku 1310 czerwca 15go, zgraja powstańców przechodziła z Merczeryi koło domu pani Rossi, która krzyk usłyszawszy, otworzyła okno i w prędkości przewróciła moździerz, który padł prosto na głowę naczelnika powstania i zabił go, ten przypadek ocalił dożę i wielu obywateli. Wszakże to podanie nie zgadza się z historyą; bo Bojemundo-Tiepolo jeszcze długo żył na wygnaniu. Oprócz moździerza, trochę poważniejsza tego wypadku została pamiątka Consiglio dei dieci, które drugie i ostatnie powstanie Marina Faliera prędko zatłumiło.
plac Ś. Marka, który w każdym przychodzącym pierwszy raz podziwienie wznieca, wygląda jak ogromny i najpiękniejszy na świecie salon, o którym Napoleon powiedział, iż tylko niebo godne być jego sklepieniem. W rzeczy samej jest to coś niespodzianie pięknego, coś do sennego marzenia podobnego; takiego drugiego rynku nie ma na świecie. Z trzech stron otaczają go prokuracye nowe i stare, w łuki trzypiętrowe zbudowane, gdzie mieszkali prokuratorowie S. Marka, którzy po Radzie dziesięciu największą w Rzpltej piastowali władzę. Koło prokuracyi starych wznosi się wieża zegarowa, która swą oryginalnością, jak tu wszystko, bardzo zastanawia. Piotr Lombard, którego imię często się tu powtarza, po spaleniu drzewianej, zbudował teraźniejszą roku 1496. Front zdobi ogromne koło z zodiakiem, ze zmianami księżyca, tudzież koło bernatora znaleziono wiele innych gołębi, które na posyłki chowano, które Trevisano, wraz z wiadomością o zdobyciu Kandyi, posłał do Wenecyi, a które lud jako największą odniesionego zwycięztwa pomoc szanował i za nietykalne poczytał. Karmiono je kosztem skarbowym aż do upadku Rzpltej; i te więc gołębie są tu pamiątką historyczną, którą Wenecyanie szanować umieją.