- W empik go
Między Morzem Łaptiewów a Świętym Morzem Buriatów. Społeczno-ekonomiczne krajobrazy Syberii - ebook
Między Morzem Łaptiewów a Świętym Morzem Buriatów. Społeczno-ekonomiczne krajobrazy Syberii - ebook
Gdy odwiedzam Syberię, mam poczucie, że niezwykła kombinacja ekstremalnie trudnych warunków przyrodniczych, nieustających konfliktów zbrojnych i setek lat tyranii ukształtowała świat, w którym brakuje miejsca dla bladych kolorów, letnich temperatur czy zwykłych ludzi. O takim właśnie świecie jest ta książka – pełnym bezsilności, samotności i ubóstwa, które rodzą problemy migracyjne, alkoholizm i trwonienie dorobku minionych pokoleń. Karmią również wspomnienia o potędze militarnej i politycznej, a także pragnienie, by powróciły czasy Wielkiej Rosji, przed której potęgą drżał cały świat. Syberia to także natura, która jest w stanie pozbawić życia w jednej chwili, ale której piękno pozbawia oddechu. To zima niosąca ze sobą temperatury mrożące krew w żyłach i lato – gorące i przesycone dymem z płonącej tajgi. To rzeki, których drugiego brzegu okiem nie dostrzeżesz. I ludzie, którzy swoją gościnnością zmuszają do smutnej refleksji o zachodnioeuropejskim egoizmie. Zapraszam do podróży po kraju, którego „rozumem nie obejmiesz”.
Spis treści
Wstęp
Jakuck – w gorącej stolicy Republiki Sacha
Ujście rzeki Tatty – sianokosy nad pięknym Ałdanem
Z nurtem Leny do Tiksi – wyprawa za koło polarne
Tam, gdzie homo sapiens koniec cywilizacji ma już za sobą – rozważania o społeczno-ekonomicznej kondycji rosyjskich peryferii
Buriacja – nad niezmierzonym akwenem słodkiej wody
Zakończenie
Bibliografia
Indeks osób
Kategoria: | Felietony |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-242-6655-5 |
Rozmiar pliku: | 17 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kilka lat temu znany francuski aktor Gerard Depardieu podjął szokujące dla wielu wielbicieli jego talentu postanowienie. Uznał mianowicie, że miasto Sarańsk w zachodniej części Rosji jest najlepszym miejscem na spędzenie jesieni aktorskiego życia. To jednak nie tyle miłość do mieszkańców największego państwa na świecie czy do rosyjskiej kinematografii, ile czysty ekonomiczny rachunek skłonił go do tej decyzji. Aktor opuścił rodzinną Francję, by nie płacić bardzo wysokiego podatku nałożonego na osoby najbardziej zamożne. Najwyraźniej solidarność społeczna nie znajdowała się wysoko na liście priorytetów Gerarda Depardieu – w odróżnieniu od granego przez niego kreskówkowego bohatera Obeliksa.
W Federacji Rosyjskiej przyjął go z otwartymi ramionami prezydent Władimir Putin. Określił Gerarda Depardieu mianem swojego przyjaciela i dodatkowo dekretem nadał mu rosyjskie obywatelstwo. Czytając w prasie taką informację, można by więc uznać, że nasz wschodni sąsiad to atrakcyjny punkt na mapie międzynarodowych migracji. Tymczasem niewielu może liczyć na taką serdeczność ze strony władz Federacji Rosyjskiej jak Gerard Depardieu. Rosja jest dziś krajem trudno dostępnym zarówno dla potencjalnych imigrantów, jak i dla zwykłych turystów. W rezultacie tego zamknięcia międzynarodowa opinia publiczna postrzega ją głównie przez pryzmat dramatycznej przeszłości.
Szczególne miejsce w powszechnym odbiorze zajmuje rosyjski Daleki Wschód. W wyobraźni wielu nadal jest to miejsce, w którym nie tylko wszechwładna rosyjska administracja, ale przede wszystkim przyroda powiedziała przybyszom z innych stron świata stanowcze „nie”. Takie uczucie towarzyszy zwłaszcza rozważaniom mieszkańców Europy Środkowej nad bezkresem i surowością Syberii. Trudno się temu dziwić, to bowiem właśnie z tej części Europy władza najpierw carska, a następnie sowiecka „rekrutowała” zastępy zesłańców, dla których droga na Syberię wyznaczała kres życia. Ta rzeczywistość, w której wyrastały pokolenia Ukraińców, Bałtów, Białorusinów, Polaków, ale także innych narodów tej części świata, nadal tkwi głęboko w świadomości, wręcz została wpisana w sekwencję genów. I nawet jeśli dziś tylko nieliczni trafiają do kolonii karnych na Dalekim Wschodzie Federacji Rosyjskiej, to pamięć o dokonywanych tam okrucieństwach, wykraczających poza granice ludzkiego rozumienia, pozostała w świadomości wielu narodów Europy.
Dziś jednak pierwsze skojarzenia z Syberią, może nawet w większym stopniu niż z historią, wiążą się z pojawiającymi się w mediach informacjami o niezwykle mroźnych zimach i pięknej przyrodzie, ale także o dramatycznej ekonomicznej i społecznej sytuacji zdecydowanej większości żyjących tam ludzi. Uwagę przyciąga również rozmieszczony na Dalekim Wschodzie arsenał broni nuklearnej, której groźba użycia nadal wisi nad światem niczym miecz Damoklesa. Mieszkańcom Unii Europejskiej towarzyszy ponadto poczucie, że w kwestii praw człowieka, sprawiedliwego rządzenia i wolności obywatelskich nastanie nowego milenium niewiele zmieniło w tym największym ze wszystkich państw świata. Prawa człowieka nie są tam respektowane, gospodarka daleka jest od efektywnego funkcjonowania, a ochrona środowiska naturalnego pozostaje jedynie zapomnianą formułą spisaną na papierze. I choć dziś Federacja Rosyjska jest państwem, które chce wzbudzić zainteresowanie zagranicznych turystów – i to bardziej niż jeszcze kilka dekad wcześniej – to jedynie nieliczni mają szansę na własne oczy zobaczyć Syberię i na własnej skórze poczuć to, co budziło strach naszych przodków i w formie literackiej lub w ludzkiej pamięci przetrwało do współczesności. A przy okazji zmierzyć się z tak niskimi temperaturami, przy których oddychanie staje się poważnym wyzwaniem.
Okazało się – ku mojemu sporemu zaskoczeniu – że właśnie w tej niewielkiej grupie podróżników sam się znalazłem, a moje spotkania z bezkresem Syberii i ludźmi tam żyjącymi całkowicie zmieniło układany przez wiele lat w mojej mapie myśli obraz Dalekiego Wschodu i całej Federacji Rosyjskiej.
Dziś mogę jednoznacznie stwierdzić, że Syberia mnie pochłonęła. Gdy wracam do Polski, od pierwszego momentu, w którym łapię oddech po trudach dalekiej podróży, zaczynam układać plany powrotu nad brzeg rzeki Leny. Wszystko wskazuje na to, że dotknęła mnie ta sama przypadłość, która objawia się większości odwiedzających Syberię i Daleki Wschód Rosji.
Przypadłość tę dokładnie opisują wersy piosenki Увезу тебя я в тундру (Zabiorę cię do tundry):
Если ты полюбишь Север
Не разлюбишь никогда.
Jeśli raz zakochasz się w północy,
Nigdy już nie przestaniesz jej kochać.
Syberia niezmiennie fascynuje, gdyż wszystko, czego można tam doświadczyć, dzieje się poza granicami normalnej skali odczuć. Jeżeli jest to natura, to taka, która jest w stanie pozbawić człowieka życia w jednej chwili, ale której piękno wywołuje oszołomienie. Jeżeli jest to zima, to taka, która niesie ze sobą ekstremalnie niskie temperatury, które wręcz mrożą krew w żyłach, a jeżeli jest to lato, to gorące i przesycone dymem z płonącej tajgi. Jeżeli jest to rzeka, to taka, której drugiego brzegu okiem nie dostrzeżesz. Jeżeli zaś są to ludzie, to wspaniali gospodarze, którzy swoją gościnnością zmuszają do smutnych rozważań o zachodnioeuropejskiej bezduszności. Jednocześnie te same osoby sowiecki system nauczył obojętności wobec sąsiadów żyjących tuż za ścianą bloku z wielkiej płyty czy wręcz wobec członków własnej rodziny.
Odwiedzając Syberię – choć to spostrzeżenie odnosi się do całej Federacji Rosyjskiej – mam poczucie, że ludzkie życie nie ma tu wielkiego znaczenia – nie tylko dla machiny administracyjnej, ale często także dla współobywateli. W rzeczywistości ta niezwykła kombinacja ekstremalnie trudnych warunków przyrodniczych, nieustających konfliktów zbrojnych i setek lat tyranii narzucanej przez kolejnych władców Rosji ukształtowały świat, w którym brak jest miejsca dla bladych kolorów, letnich temperatur czy zwykłych ludzi. Wydaje się, że pozbawiła także rodowitych Rosjan empatii wobec przedstawicieli pozostałych narodów tego olbrzymiego kraju.
Na Syberii nie ma więc miejsca dla rzeczy pośrednich, przeciętnych, tu wszystko krąży na najwyższych orbitach i na najszybszych obrotach – i albo przeraża, albo zachwyca. Niewiele jest zaś spraw, nad którymi można bez problemu przejść do porządku dziennego i uznać za zwykłe i normalne – za coś, czego doświadczamy w codziennym zachodnioeuropejskim życiu. Tu rzeka Lena jest ogromna niczym morze płynące do Oceanu Arktycznego, niebo za kręgiem polarnym ma kolor purpury, można przemierzyć setki kilometrów i nie spotkać żywej duszy, a głowa Włodzimierza Lenina w Ułan Ude jest wielkości bloku mieszkalnego. I właśnie w tym kraju eksplozja buriewiestnika – pocisku manewrującego z napędem atomowym – wzbudza jedynie wzruszenie ramion, a ofiary kwituje się stwierdzeniem вот как иногда бывает (tak czasem bywa).
O takim świecie będzie ta książka. O świecie, w którym wszystko znajduje się co prawda na swoim miejscu, ale często jest to miejsce bardzo niedostępne i niezrozumiałe nie tylko dla tych, którzy w Rosji się nie urodzili. Często także rodowici Rosjanie nie mogą się odnaleźć w tej własnej specyfice i przewijających się jak w kalejdoskopie ekstremalnych sytuacjach. W rezultacie narastającej frustracji, zagubienia, bezsilności i samotności w tym wielkim kraju nawarstwiają się problemy migracyjne, alkoholizm, nędza czy utrata dorobku minionych pokoleń. Ale w graniczącym z pewnością przekonaniu olbrzymiej większości rosyjskich obywateli i tak nie mogą oni liczyć na więcej. Jeżeli wracają w rozmowie do czasów przeszłych, to nie tyle do wspomnień o dostatnim życiu (ponieważ go nie doświadczyli), ile raczej do pamięci o potędze militarnej i politycznej Rosji carów czy Związku Radzieckiego. I przeklinają w duchu Michaiła Gorbaczowa, pragnąc jednocześnie, żeby powróciła Великая Россия, przed której potęgą drżał cały świat.
I – paradoksalnie – to bardzo niska jakość życia czy wręcz skrajna nędza, w której egzystuje duża część rosyjskiej populacji, jest siłą tego kraju. Gdy mieszkańcom Zachodu rosną dochody, to w większości wypadków przeznaczane są one na podnoszenie indywidualnego standardu życia. Dodatkowe zarobki wydawane są na coraz droższe i coraz mniej potrzebne w codziennym życiu dobra luksusowe. Ich posiadanie oznacza jednak, że już dziś nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie powrotu do życia na poziomie zaspokajania wyłącznie potrzeb podstawowych. Nie chcemy cofnąć się do czasów wyrzeczeń i zaciskania pasa na zapadłym brzuchu. W rezultacie rządy państw dobrze prosperujących, które osiągnęły wysoki poziom rozwoju i standard życia swoich obywateli, jak zarazy boją się problemów gospodarczych i społecznego niezadowolenia. One bowiem przekładają się na istotny spadek słupków poparcia w kolejnych wyborach. Rządzący dążą więc za wszelką cenę do dalszego wzrostu jakości życia obywateli, a przynajmniej do utrzymania status quo. I w tym dążeniu gotowi są na wszelkie ustępstwa. Taka sytuacja osłabia zarówno społeczeństwo, które swojego pełnego brzucha nie chce już za nic poświęcić, jak i władzę, która o niewiele może już prosić swoich obywateli, nawet w ekstremalnie trudnych momentach. Na krótki dystans taka polityka przynosi oczekiwane rezultaty, lecz w długiej, strategicznej perspektywie zmniejsza szansę na skuteczną reakcję wobec nieprzewidzianych, aczkolwiek możliwych klęsk – jak wojny, pandemie czy krachy ekonomiczne.
W odróżnieniu od sytuacji w krajach zachodnich, w wielu państwach azjatyckich i afrykańskich, ale także w niektórych państwach Ameryki Środkowej i Południowej, duża część społeczeństwa nadal wegetuje na poziomie walki o zaspokojenie podstawowych potrzeb i przetrwanie do kolejnego dnia. W takiej sytuacji są także liczni mieszkańcy wielu regionów Federacji Rosyjskiej, w tym Republiki Sacha. Zdumienie postronnego obserwatora wzbudza olbrzymi kontrast między poziomem życia mieszkańców Jakucji a nieprzebranymi skarbami, które znajdują się w jakuckiej ziemi. W jeszcze większą konsternację przybysz z Zachodu wpadnie, gdy uświadomi sobie, że właśnie ta kombinacja ubóstwa obywateli i gigantycznego potencjału gospodarczego i militarnego państwa stanowi spoiwo utrzymujące kraj na powierzchni i jest fundamentem pod zupełnie inną drogę w porównaniu z tą, którą podążają państwa Zachodu. Można wręcz postawić hipotezę, że ubóstwo jest tu utrzymywane z premedytacją, gdyż dzięki niemu władza jest w stanie zmusić obywateli do dalszych wyrzeczeń. Paradoksalnie – im mniej dóbr zgromadzili Rosjanie i w im niższym standardzie życia funkcjonują, tym łatwiej jest im to wszystko poświęcić, nie tyle w imię lepszej przyszłości, ile raczej fantasmagorycznej wizji wielkiej Matki Rosji, która potrzebuje ofiar niczym grecka harpia.
W pamięci społecznej olbrzymiej większości mieszkańców Federacji Rosyjskiej nie ma zapisanych obrazów życia w dobrobycie. W tej sytuacji łatwo jest oddać tę posiadaną odrobinę, a i tak różnica będzie niemal niezauważalna. To stanowić może w pewnym stopniu o fenomenie rządów na wschód od Polski. Utrzymywanie obywateli na granicy ubóstwa lub nieznacznie powyżej niej pozwala na olbrzymią elastyczność w podejmowaniu decyzji i swobodę w wymuszaniu niewyobrażalnych, z punktu widzenia mieszkańca Zachodu, poświęceń. Sytuacja ta, trwająca w zasadzie od stuleci, a pielęgnowana przez władzę radziecką i – obecnie – postsowiecką, daje dużą szansę na przetrwanie Rosji nawet w ekstremalnie trudnych i wymagających olbrzymich poświęceń sytuacjach. W tym aspekcie przewaga największego państwa na świecie nad zachodnią częścią europejskiego kontynentu jest bardzo widoczna.
W dalszej części książki będę wymiennie stosować pojęcie Republiki Sacha i Jakucji, mając świadomość, że z punktu widzenia mieszkańców tej części Federacji Rosyjskiej tylko to pierwsze określenie jest właściwe. Niemniej dla większości Polaków istnieje tylko określenie drugie, którego historyczne i tragiczne znaczenie w dziejach Polski jest nadal żywe w pamięci kolejnych pokoleń. Aby ugruntować zmieniające się nazewnictwo geograficzne i podkreślić pierwsze sygnały zwrotu w kierunku autonomii regionalnej tej części Rosji, w niniejszej książce znajdą się obie te nazwy.
Ekipa podróżująca po Syberii obejmowała na całej trasie dwie osoby: Piotra – specjalistę w zakresie łąkarstwa, profesora i miłośnika tego wszystkiego co jest zlokalizowane na wschód od Polski, i Jakuba, autora prezentowanej książki. W trakcie spływu Leną do Tiksi ekipa powiększyła się o Swietłanę – panią geograf z Północno-Wschodniego Federalnego Uniwersytetu w Jakucku im. Maksima Kirowicza Ammosowa – wiedzącą o Dalekim Wschodzie Rosji, ale także o byłych republikach Związku Radzieckiego, dosłownie wszystko. Dzięki Swietłanie nie tylko udało nam się dopłynąć nad Ocean Arktyczny, ale także wrócić w całości. Zarówna ta wyprawa, jak i wcześniejsze wędrówki doszły do skutku wyłącznie dzięki jej olbrzymiej pracy. To za jej sprawą wszystko, co ważne – poczynając od dokumentów i zezwoleń, a na biletach kończąc – było perfekcyjnie przygotowane.
Do podróży po kraju, którego, jak mówią Rosjanie, умом не понять (rozumem nie pojmiesz, a w wersji łatwiejszej i nieco nam bliższej: без водки не разберёшь – bez wódki nie zrozumiesz), szczególnie zaś po jego najbardziej fascynującej części – Syberii – zapraszam na kolejnych stronach książki. Podróż ta będzie się odbywać na kilku poziomach, dla których tłem stała się wyprawa z plecakiem w przestrzeni między Oceanem Arktycznym a jeziorem Bajkał. To jednak mieszkańcy tych nieprzebytych obszarów, przemiany społeczne i ekonomiczne, które na nich wpływają, trudna historia – nadal obecna w codziennym życiu – i przytłaczająca potęga syberyjskiej przyrody będą najważniejszymi bohaterami niniejszej książki.