Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mięso pełne kłamstw. Jak nie dać się otruć przemysłowi mięsnemu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
20 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mięso pełne kłamstw. Jak nie dać się otruć przemysłowi mięsnemu - ebook

 

Dziennikarz śledczy przedstawia niewygodną prawdę o związku między chorobami ludzi, a masową hodowlą zwierząt. Poznasz związek między kiełbasą a cukrzycą oraz salami a plagą bezpłodności. Obalone zostają również mity, takie jak ten o mleku wzmacniającym kości. Dowiesz się, skąd biorą się bóle głowy, depresja i spowolnienie pracy żołądka oraz poznasz cudowną moc zup. Jak się okazuje, nabiał może powodować raka, a współczesne fermy drobiu są prawdziwymi wylęgarniami zarazków. Kurczaki dostępne w sklepach nie mają wiele wspólnego z naturą, a w marketach czyhają bakterie odporne na działanie antybiotyków. Poznasz mroczne strony sushi i przyczyny, dla których zarówno ludzie władzy, jak i naukowcy umywają ręce od odpowiedzialności za zdrowie konsumentów. Cała prawda o mięsie!

Spis treści

1. Bez światła: Dlaczego masowa hodowla zwierząt wpędza nas w choroby
2. Ciągły ból: Biedne świnie: zbyt wiele kiełbasy i sznycli oraz zbyt wiele przemocy
3. Mleko straszy na regale: Wpływ uprzemysłowienia produkcji mleka na nasze zdrowie
4. Największe zagrożenie: Globalny drób: o związanym z nim ryzyku oraz skutkach ubocznych
5. Panowie świata: Bakterie odporne na antybiotyki: obawa przed powrotem epidemii
6. Otumanione pszczoły: Jak chemia zagraża pszczołom – a także ludziom
7. Sowite dopłaty: Czynnik sprawczy – przemysł przetwórczy produktów zwierzęcych – państwo umywa ręce
8. Pod presją: Jak zdrowy jest kotlet z indyka pochodzącego z ekologicznej fabryki drobiu?
9. One idą na dno: Boom na sushi oraz obawa przed wyginięciem ryb
10. Więcej niż jajko: Hamburgery high-tech: nowy piękny wegeświat
11. Bez strachu: Jak zwierzęta wskazują ludziom nowe źródła pożywienia
12. Niezmącona niczym idylla: Człowiek i zwierzę: rozwiązaniem byłoby więcej szacunku
Bibliografia
Źródła

Kategoria: Zdrowie i uroda
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65846-39-6
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Bez światła Dlaczego masowa hodowla zwierząt wpędza nas w choroby

Szybko, szybko – o tym, dlaczego pielęgniarki nagle zrobiły się nerwowe/Kiełbasa oraz mięso jako źródło cukrzycy/Bomba proteinowa: niestety, nadmiar białka szkodzi/Totalna perwersja: w dzisiejszych czasach mięso jest tańsze niż warzywa/Czy stek naprawdę syci i odchudza?

Ona nadal chętnie się śmieje, nawet jeżeli jej śmiech brzmi nieco szyderczo, a ona sama musi bardzo ograniczyć swoje życie i omijać szerokim łukiem to, co dotychczas tak kochała i czym zajadała się z tak wielkim smakiem. Przy czym, jak to się mówi, sprawia wrażenie zdrowej jak rydz. Jednak ona sama ucina z uśmiechem: Pozory mylą.

Właściwie żyje się jej jak w bajce i tak też się zresztą czuła, zanim w końcu zachorowała: dawniej nieustannie miała pod ręką kiełbaski, a mięso jadła tak często, jak tylko miała na nie ochotę. Opowiadając o tym, przewraca ze szczęścia oczami. Ale z taką dietą już koniec.

Na zewnątrz niczego po niej nie widać, Irene Huber przyszła na spotkanie ubrana niezwykle szykownie, w zielonym pulowerze, pasującym do niego szalu oraz niebieskim żakiecie, ze złotą bransoletką na przegubie. Wygląda pięknie w tych swoich kasztanowych włosach, ze zdrowym odcieniem karnacji. Kobieta sprawia wrażenie silnej i zdrowej, mimo że w jej wnętrzu sprawy mają się zupełnie inaczej. Irene cierpi na zwężenie naczyń krwionośnych, a gdy z tego powodu znalazła się w szpitalu, już na łóżku w sali operacyjnej przeszła wręcz zawał serca.

Był przy tym pewien całkiem młody ordynator oraz jego asystentka. Powiedziałam, że zaczynam odczuwać ból, piekący ból, tak piekący, że już więcej nie wytrzymam. Na Boga świętego, zakrzyknął lekarz i zaczął naciskać na moją klatkę piersiową, szybko, szybko, otoczyły go pielęgniarki, którym nagle wypadły strzykawki z rąk i ogarnęła je całkowita nerwowość. Wokoło zapanował chaos.

I oto leżysz tutaj zupełnie jak w filmie, pomyślałam, to koniec, Irene, pożegnaj się z życiem, teraz musisz umrzeć. Przecież widzisz wszystko, widzisz, jak nagle wszyscy zaczęli się spieszyć i jak walczą o twoje życie, o ciebie, to ty odgrywasz tutaj główną rolę. Lekarz raz po raz oglądał się za siebie i zerkał, czy moje oczy nadal są otwarte. Czy może już odeszłam. Nigdy tego nie zapomnę. Każdego, kto tak leży, ogarnia prawdziwy strach przed śmiercią. Nie zrozumie tego nikt, kogo to nie spotkało. Nie zrozumie strachu przed śmiercią.

Palić przestała już jakiś czas temu. Jednocześnie zaś serce właściwie było tylko jednym z jej problemów. Nie mogła uwierzyć, że przyczyna jej ogólnego złego samopoczucia tkwiła w tym, co tak uwielbiała: Powiedzieli mi tylko tyle: musi pani zmienić dietę. Żadnej kiełbasy, żadnego mięsa. Lecz ona nie wyobrażała sobie bez tego jakiegokolwiek posiłku. Zwłaszcza że źródło mięsa miała tuż pod ręką: prowadziła gospodę – oberżę z własną rzeźnią. Tuż przy wejściu, z prawej strony mieści się niewielki sklepik, wypełniony neonowym światłem chłodni z kiełbasą, pieczenią wieprzową i tak dalej. Ze wszystkim, co pozwala dotrzeć przez żołądek do serca, chociaż akurat w jej przypadku, z medycznego punktu widzenia, nie było to naturalnie niczym dobrym.

Mnóstwo mięsa, mnóstwo kiełbasy, i to każdego dnia: na to, co stanowiło dawniej przywilej bogaczy oraz rzecz jasna rzeźników, dzisiaj, przynajmniej w naszym kraju, mogą pozwolić sobie niemal wszyscy. Do niedawna uważano to za oznakę postępu. Jednak prawdopodobnie jest to dla nas raczej przekleństwo.

Przy czym wydaje się, że to coś wspaniałego, iż po mięso możemy sięgać codziennie. Nasz kraj uległ demokratyzacji. Tanie sznycle, niedrogie hamburgery – ich smak miał być szczytowym osiągnięciem społeczeństwa, a upowszechnienie mięsa uznano za zdobycz cywilizacji. Za jakby jedno z podstawowych praw człowieka.

W dodatku uważano je także za zdrowe. Wiem, że dobrze jem. Radości nigdy dość. Pij mleko, będziesz wielki. Szklanka mleka w dwóch plasterkach sera.

Tyle slogany reklamowe. Prawda jest jednak taka, że mięso może wywoływać także różne problemy. Problemy, których wcześniej nie znano, ponieważ w przeszłości coś takiego jak aż tyle mięsa za tak niską cenę po prostu nie istniało. Czegoś takiego nie doświadczyliśmy nigdy w całej historii ludzkości.

Dawniej człowiek musiał włożyć wiele wysiłku w upolowanie mamuta albo w mozolne utuczenie świni. Niegdyś świniobicie przeprowadzano przecież zaledwie raz do roku.

Masowa hodowla zwierząt sprawiła, że żywność pochodzenia zwierzęcego stała się dostępna dla nas w dowolnych ilościach. Ze szkodą dla zwierząt, które cierpią w klatkach. Każdy z nas zna podobne obrazki z telewizji, dzięki filmom nagrywanym przez aktywistów, którzy nocami zakradają się do fabryk zwierząt. Jednak z powodu pozyskiwanego w ten sposób mięsa cierpią także ludzie. W ostatnich latach nawet powszechne choroby cywilizacyjne przypisywane są spożyciu kiełbasy oraz kotletów. Wśród nich wymienia się nawet zawał serca czy raka. Nie wspominając już o nadwadze. Dotychczas wielu ludzi uważało mięso za dobre rozwiązanie: sałatka oraz stek czy chociaż pokrojone w paski mięso z indyka uchodziło raczej za przepis na ładną figurę, a także źródło siły. Jednak obecnie wiele nowych badań naukowych sugeruje, iż to właśnie mięso stanowi część naszych problemów ze zdrowiem. Mówiąc zaś dokładniej – nadmiar mięsa.

Dzisiaj każdego dnia w Rewe¹ możemy znaleźć promocję na sznycle, mięso mielone czy kotlety z indyka. Hamburger jako przekąska. W przerwie na lunch kiełbasa curry albo sushi czy sałatka z filetem z piersi z kurczaka. I pizza obłożona plasterkami salami.

Nasze ciało podlega ciągłemu bombardowaniu nadmiarem produktów zwierzęcych, pod których naporem wreszcie kapituluje, ponieważ nic podobnego nigdy nie miało w dziejach ludzkości miejsca, więc nasz organizm po prostu nie ma pojęcia, co z tym zrobić.

Nagle to, co wciąż jest absolutnie zdrowe, nieoczekiwanie okazuje się dla nas szkodliwe: cenne białko zwierzęce. Niektórzy dodatkowo spożywali je w formie proszków białkowych dla sportowców. Nikt nie wiedział, iż w nadmiarze również ono może szkodzić naszemu zdrowiu. W przypadku przedawkowania produktów odzwierzęcych nie chodzi jedynie o szok proteinowy. W grę wchodzą tutaj także różne hormony, substancje przekaźnikowe, trucizny, złogi gromadzące się w układzie krążenia czy mózgu. Oraz to, co sprzyja zachorowaniu na raka. A także stosowane ze względu na ciągłe zagrożenie chorobami w warunkach masowej hodowli zwierząt antybiotyki. Nadużywanie antybiotyków skutkuje jednocześnie tym, że leki przepisywane nam przez lekarzy coraz częściej przestają działać.

Metody globalnego przemysłu zwierzęcego z tradycyjnym rolnictwem nie mają zbyt wiele wspólnego. Przemysł ten wykorzystuje także specjalnie wyhodowane rasy zwierząt, których próżno szukać w warunkach naturalnych, a które służą masowej produkcji mięsa, jajek lub mleka, czy też, nazywając rzecz po imieniu – służą zwiększeniu zysków. Niektórzy podają wręcz w wątpliwość, czy takie twory w ogóle możemy jeszcze nazywać zwierzętami. W środowisku naturalnym nie byłyby bowiem w stanie przeżyć, ponieważ stworzenia te nie tolerują już normalnego pożywienia i potrzebują specjalnych, chemicznie wygenerowanych mikstur. Często nie są w stanie się też samodzielnie rozmnażać. To istoty, które zostały stworzone i zoptymalizowane w laboratoriach przemysłu zwierzęcego, częściowo z pomocą instytucji państwowych, szkół wyższych oraz pracujących w nich profesorów. Praktyki tego rodzaju wspierane są ponadto poprzez państwowe subwencje, wypłacane z pieniędzy podatników, mimo iż opinia publiczna do takich projektów odnosi się raczej sceptycznie.

O tym, że z przemysłową hodowlą zwierząt naprawdę jest coś nie tak, nasze społeczeństwo raz po raz przekonuje się, gdy na światło dzienne wypływa jakaś afera. Zazwyczaj chodzi przy tym o podłej jakości mięso, które sprzedaje się nadal, mimo że już się popsuło, o koninę w lasagne czy innym daniu z mrożonki, o wciąż powracający skandal z dioksynami, gdy trucizna ta zostanie wykryta w jajkach czy mięsie, a która zazwyczaj przedostaje się do nich razem z obrzydliwą karmą, jaką podaje się zwierzętom. Albo o struktury mafijne w łańcuchu dostaw do supermarketów, czy też różnego rodzaju kryzysy, jak choćby ten, gdy w centrum uwagi znalazło się gąbczaste zwyrodnienie mózgu u krów, określane fachowo jako bovine spongiform encephalopathy (z ang. gąbczasta encefalopatia bydła, BSE, nazwa potoczna: choroba szalonych krów). W tamtym okresie w całej Europie zapanował strach przed wołowiną oraz przed tym, iż gąbczastym zwyrodnieniem mózgu mogą zarazić się także ludzie (choroba Creutzfeldta-Jakoba). Za czynnik wywołujący wspomnianą chorobę uznaje się karmienie zwierząt mączką kostną oraz tłuszczem zwierzęcym. To właśnie wtedy masowa hodowla zwierząt okryła się niesławą po raz pierwszy.

Jak dotychczas w Niemczech najpoważniejszy w skutkach skandal spowodował śmierć pięćdziesięciu trzech osób – wówczas w centrum uwagi znalazł się pewien ekologiczny zakład ogrodniczy, który wprawdzie opierał się na wegańskim sposobie produkcji, to jednak wraz z kiełkami dostarczał klientom pewnych malutkich istotek – bakterii typu E. coli 0104:H4. W rezultacie zachorowały łącznie trzy tysiące osiemset czterdzieści dwie osoby, zaś bliższe okoliczności afery nigdy nie zostały ostatecznie wyjaśnione.

Niestety, spośród wszystkich istot żywych to właśnie te najmniejsze niosą ze sobą najpoważniejsze skutki: każdego roku tylko w samych Niemczech odnotowuje się setki tysięcy zachorowań spowodowanych mikrobami, pochodzącymi najczęściej z mięsa, jaj czy innych produktów przemysłu zwierzęcego. Ich nazwy to: salmonella, campylobacter albo listeria. W 2014 roku ta ostatnia stała się w Danii przyczyną śmierci dwunastu osób, które spożyły zakażoną nią kiełbasę.

Tak liczne skandale pokazują, iż problem nie tkwi w pojedynczych przypadkach niewłaściwego postępowania. Skandaliczne jest to, co do tej pory uznawano za normalne. Skandaliczny jest codzienny sposób masowej produkcji mięsa, który sprawia zwierzętom tyle cierpienia, a który szkodzi zarówno środowisku, jak i nam – ludziom.

W przypadku Irene Huber ujawniło się to dość wcześnie, a to dlatego, że kobieta ta właściwie tkwi u źródła problemu. Mieszka w niewielkiej wsi, położonej w pobliżu miasta Dingolfing, a oddalonej od Monachium o mniej więcej sto kilometrów na północny wschód. W jakiś sposób różnice między wsią a miastem uległy zatarciu. Oczywiście, na wsi nadal możemy natknąć się na kościółki z kopułą w kształcie cebuli, zobaczyć piękny pagórkowaty krajobraz dolnej Bawarii. Jednak pomiędzy starymi zabudowaniami gospodarczymi pojawia się coraz więcej nowoczesnych, białych domów, z dużą ilością szkła. Eleganckie domy, odważna architektura, a wszystko to pośród rozległych łąk. Raz po raz pojawia się tam także nowa fabryka samochodów, buduje się je również wśród pól. Zakłady produkcyjne BMW w Dingolfing są największe w całym koncernie.

Różnice pomiędzy miastem a wsią zatarły się także pod względem sposobu odżywiania się. Tuż przy wjeździe do Dingolfing znajduje się Lidl, a zaraz obok niego – ogromna Norma², restauracja McDonald’s oraz Burger King. A także fabryka Develey, czyli gigantyczny budynek z aluminiową fasadą, otoczony srebrnomatowymi zbiornikami. To właśnie tutaj wytwarza się smaczny dodatek do kiełbasy – musztardę. Tu i tam można dostrzec także fermy hodowlane, które na pierwszy rzut oka wyglądają zupełnie niewinnie i przypominają kolejną filię Lidla, tyle że nie widać na nich żadnego logo czy nazwy firmy oraz nie mają okien. Stoją gdzieś zupełnie odosobnione i ukryte wśród zieleni. Przy autostradzie. Albo na skraju lasu. Tylko obora. Bez kojarzonego z nią zazwyczaj gospodarstwa. Z dala od kościółka z kopułą w kształcie cebuli. Nic, tylko podłużny barak. Masowa hodowla zwierząt rozprzestrzenia się po całej okolicy. I zalewa ludzi ogromną falą mięsa.

Irene Huber cierpi obecnie na cały wachlarz różnych chorób. Ma problemy nie tylko z sercem, a dokładniej – z chorobą niedokrwienną serca czy też, jak mówi diagnoza, ze zwężeniem naczyń krwionośnych serca spowodowanym złogami, czyli z chorobą tętnic obwodowych, Irene zna na pamięć nawet niemiecki skrót nazwy choroby: PAVK. W Niemczech schorzenie to określa się również jako choroba okna wystawowego, gdyż podczas przechadzki po mieście cierpiące na nie osoby wciąż muszą się co kilka metrów zatrzymywać, co wygląda, jakby z pasją przyglądały się kolejnym witrynom sklepowym.

Od niedawna pani Huber ma również cukrzycę typu 2, czyli nabytą, podczas gdy cukrzyca typu 1 jest chorobą wrodzoną.

Cukrzyca? Jako rezultat jedzenia mięsa i kiełbasy?

W każdym razie tak właśnie widzi to opiekująca się nią lekarka, doktor Gabriela Hang. Doktor Hang to ciemnowłosa szczupła kobieta, która przy wzroście 1,62 m waży 54 kilogramy, i nosi białe spodnie, ciemnoczerwoną bluzkę we wzorki oraz pozbawione oprawek okulary, a usta maluje delikatną szminką. Prowadzi elegancką praktykę lekarską zlokalizowaną w pobliżu zakładu BMW. Na ścianach jej gabinetu wiszą obrazy, kozetkę dla pacjentów oświetla neonowa lampka, zaś w głębi, za jej biurkiem stoi regał z książkami w uspokajającym zielonym kolorze.

Doktor Hang przypisuje liczne choroby swoich pacjentów konsumpcji mięsa oraz kiełbasy: wielu ludzi spożywa mięso trzy razy dziennie – rano, w południe oraz wieczorem. Skutkiem tego są udary mózgu, zawały serca oraz stłuszczenie wątroby. A do tego – jak stwierdza sama pani doktor: lawinowy wzrost zachorowań na cukrzycę.

W jaki sposób mięso może prowadzić do zachorowania na cukrzycę? Przecież choroba powstaje wskutek spożywania cukru oraz białego chleba!

Doktor Hang: Tak samo myślą również moi pacjenci. W poradni dietetycznej słyszą, że powinni konsumować mniej cukru, mniej białego chleba, więc posłusznie sięgają po kiełbasę. Rano zjadają pełnoziarnistą bułkę z wędliną, w południe – pieczeń wieprzową, do której nakładają sobie wprawdzie tylko jednego knedla ziemniaczanego zamiast dwóch czy trzech, ale za to porcja mięsa na ich talerzu pozostaje niezmieniona. A wieczorem – znowu kiełbasa. W ten sposób nigdy nie uda się im obniżyć poziomu cukru we krwi. Nawet gdy ograniczają spożycie węglowodanów, nie przynosi to żadnych zmian ani w ilości glukozy we krwi, ani na wskaźniku ich wagi.

Czyli winne jest tutaj mięso?

Doktor Hang: Nasz organizm jako źródło energii może wykorzystać jedynie cukier, co oznacza, iż wszystko, co zjadamy, musi zostać zamienione na cukier – także mięso czy kiełbasa, także tłuszcze oraz proteiny. Końcowym produktem metabolizmu, który ulega spaleniu, jest cukier, zaś to, co nie zostaje przez nas wykorzystane, jest magazynowane w postaci tłuszczu bądź odkładane w wątrobie.

A zatem kiełbasa, jaką kładziemy na bułce, zmieni się w glukozę, tak samo jak bułka?

Doktor Hang: Dokładnie. Pochodzące z mięsa czy kiełbasy białko nie może zostać zużyte jako źródło energii w sposób bezpośredni. Mózg na przykład z reguły potrzebuje do swojej pracy wyłącznie cukru.

Zachodzące przy tym procesy metaboliczne nie zostały wciąż dokładnie naukowo zbadane, gdyż cały ten fenomen nadmiaru mięsa w diecie stanowi coś absolutnie nowego. Jednak istotnie, badacze z całego świata potwierdzają, że cukrzyca może być także skutkiem nadmiernej konsumpcji mięsa. Do większego umiaru zachęca nawet brytyjskie ministerstwo zdrowia: powinniśmy ograniczyć się do maksymalnie czterystu dziewięćdziesięciu gramów czerwonego mięsa tygodniowo.

W 2014 roku szwajcarska Komisja do spraw Żywienia ostrzegała, iż czerwone mięso może być dla człowieka niebezpieczne. Nadmierna ilość kiełbasy czy hamburgerów, a także wieprzowiny, wołowiny lub cielęciny może wywołać u nas wystąpienie długotrwałych, mających negatywny wpływ na nasze zdrowie zjawisk i grozi nam rakiem, cukrzycą, problemami z sercem czy wręcz przedwczesnym zgonem.

W październiku 2015 roku grupa ekspertów ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zakwalifikowała czerwone mięso jako prawdopodobny czynnik rakotwórczy – nota, którą otrzymują zazwyczaj trucizny, chociażby te stosowane w przemyśle rolniczym. Tymczasem fachowcy dostrzegają jeszcze większe ryzyko w kiełbasie. Po uważnym zapoznaniu się z wynikami ośmiuset badań z różnych krajów i kilku kontynentów, które to badania objęły odmienne grupy ludności i typowe dla nich nawyki żywieniowe, dwudziestu dwóch ekspertów WHO uznało, iż dostępne dane w pełni uzasadniają tak negatywną ocenę mięsa.

Harvard School of Public Health z Bostonu, w amerykańskim stanie Massachusetts, już w 2012 roku wskazywała na istnienie podwyższonego ryzyka zachorowania na raka – i nie tylko na raka: między innymi także na różne choroby serca. W opinii bostońskich badaczy czerwone mięso grozi wręcz przedwczesnym zgonem. Jak stwierdził przewodniczący zespołu naukowców An Pan: Nasze prace badawcze dostarczyły ponadto przesłanek mówiących o istnieniu wielu innych zagrożeń, jakie wiążą się ze spożywaniem dużych ilości czerwonego mięsa, mówimy tutaj chociażby o cukrzycy typu 2, chorobach serca, udarach mózgu, a także wielu rodzajach nowotworów.

Także inne badanie, tym razem amerykańsko-chińskie, przeprowadzone w maju 2015 roku, a opublikowane w magazynie Public Health Nutrition, wykazało powiązane z czerwonym mięsem oraz kiełbasą podwyższone ryzyko przedwczesnej śmierci, chorób serca oraz raka. Przy czym za czerwone mięso uznaje się na przykład wołowinę, jagnięcinę oraz wieprzowinę. Białe mięso to mięso drobiowe, które – jak dotychczas – uchodzi za stosunkowo bezproblemowe, chociaż naturalnie i ono zwiększa ilość spożywanego przez nas białka, a tym samym prawdopodobnie także podnosi ciśnienie krwi.

W październiku 2015 roku ekipa badaczy z grupy eksperckiej WHO, podobnie zresztą, jak zrobili to rok wcześniej ich koledzy z World Cancer Research Fund and American Institute for Cancer Research (WCRF/AICR), dostrzegła istnienie przekonujących przesłanek świadczących o istnieniu związku pomiędzy spożyciem mięsa a rakiem jedynie w przypadku nowotworu jelita grubego. Jak stwierdzono: w przypadku pozostałych typów nowotworów zidentyfikowano niewystarczającą liczbę dowodów. Jednocześnie według innego, przeprowadzonego przez Deutsches Krebsforschungzentrum(DKFZ) badania, którego wyniki opublikowano w styczniu 2015 roku w International Journal of Cancer, mięsem, które zwiększa ryzyko zachorowania na raka jelita grubego, jest przede wszystkim wołowina.

Ludzie, którzy jedzą mięso, umierają wcześniej. Tezę tę potwierdza pewne badanie, które pod kierownictwem uczonego Rashmi Sinha przeprowadziły na przestrzeni dziesięciu lat różne amerykańskie instytuty rządowe, a którym objęto ponad pół miliona uczestników: wśród grupy ludzi spożywających największe ilości mięsa czerwonego oraz przetworzonego w porównaniu z grupą konsumującą najmniejsze ilości mięsa stwierdzono przynajmniej lekko podwyższoną śmiertelność całkowitą. Naukowcy kalifornijscy skupieni wokół Valtera Longo są absolutnie przekonani, iż dieta zawierająca duże ilości białka jest dla nas tak szkodliwa, jak palenie papierosów. Wysokie spożycie protein zwiększa ryzyko raka oraz skraca życie. Podobnie widzą to fachowcy z Deutscher Institut für Ernährungsforschung (DIfE) z siedzibą w Poczdamie – Rehbrücke. Według nich sto pięćdziesiąt gramów czerwonego mięsa na dobę jest dla nas tak samo niebezpieczne jak dwadzieścia papierosów dziennie – wspomniany zespół badawczy upatruje w mięsie również czynnik ryzyka zachorowania na cukrzycę. Eksperci z kręgu Clemensa Wittenbechera oraz Matthiasa Schluze w opublikowanym w czerwcu 2015 roku w American Journal of Clinical Nutrition badaniu udowodnili istnienie pewnego biomarkera we krwi, który faktycznie przemawia za takim związkiem przyczynowo-skutkowym.

Jednak właściwie dlaczego ludzie zaczęli nagle jeść aż tyle mięsa? To proste: ponieważ stało się ono niezwykle tanie. A kto ponosi za to winę? Naturalnie – sprzedające je po tak niskiej cenie supermarkety, jak również umożliwiający to tym sklepom dostawcy z branży mięsnej.

Perwersja – oto, jak wspomniane zjawisko określa renomowany szwajcarski uczony oraz prezes Gottlieb Duttweiler Institute (GDI) – David Bosshart, który zajmuje się jednocześnie badaniami nad konsumpcją: To, jak perwersyjna jest cała ta sytuacja, panująca w dziedzinie odżywiania się, przejawia się w tym, iż w wielu krajach mięso stało się dzisiaj wyraźnie tańsze od warzyw.

Perwersja czy nie, jednak ma to swoje skutki, ponieważ ludzie reagują na ofertę sklepów w absolutnie rozsądny sposób – kupują i zjadają to, co jest tanie, a co wpędza ich w choroby. Obecnie w Edece³ kilogram mielonego mięsa wieprzowego można kupić za zaledwie 2,22 euro, a zatem za mniej niż kilogram papryki, nic więc dziwnego, że konsumpcja mięsa stała się tak jakby wymogiem współczesnej prywatnej ekonomii, czego logicznym skutkiem jest z kolei nadmiar białka zwierzęcego w naszej diecie.

W ten oto sposób w latach 1961–2007 spożycie produktów pochodzenia zwierzęcego wzrosło w Europie o całe pięćdziesiąt procent, zaś spożycie wieprzowiny – wręcz o osiemdziesiąt procent, konsumpcja drobiu zwiększyła się natomiast czterokrotnie. Osiemdziesiąt pięć procent obywateli Niemiec spożywa mięso codziennie lub niemal codziennie. Przeciętny mężczyzna spożywa ponad kilogram mięsa tygodniowo, przeciętna kobieta zaś – niecałe sześćset gramów mięsa.

Wynik, jaki trudno byłoby nam osiągnąć za pomocą metod tradycyjnych. Dla ludzi żyjących w minionej epoce, którzy najpierw musieli włożyć wiele wysiłku w upolowanie jakiegokolwiek zwierzęcia, zagrożenie nadmierną konsumpcją protein pochodzenia zwierzęcego było niewielkie. Nieograniczony dostęp do mięsa – w odróżnieniu od pozostałych – mieli jedynie szlachetnie urodzeni. W tradycyjnej kulturze rolniczej przez tysiące lat zwierzęta nie były rzeczą, lecz współmieszkańcami, których pewnego dnia po prostu zjadano. Dawniej nie istniała także różnica między zwierzętami domowymi a zwierzętami użytkowymi. Ludzie dzielili niewielką powierzchnię mieszkalną również ze świniami, krowami i kurczakami. Do dzisiaj niektórzy rolnicy, ci prawdziwi i tradycyjni, uznają swoje zwierzęta za quasi-członków rodziny. Wszystko zmieniło się dopiero wraz z wprowadzeniem masowej hodowli zwierząt.

Książka pewnej walczącej o prawa zwierząt Amerykanki – Melanie Joy nosi tytuł: Warum wir Hunde lieben, Schweine Essen und Kühe anziehen. Autorka opowiada w niej o sprzecznym stosunku człowieka do zwierząt: dlaczego niektóre uznajemy za naszych przyjaciół, a inne – zaledwie za coś do zjedzenia. W rzeczywistości trudno zrozumieć przyczyny, dla których jedne zwierzęta są wręcz zagłaskiwane, a inne – okrutnie maltretowane. Coś musi się tutaj zmienić. Chodzi bowiem o to, iż wcześniej takiej różnicy po prostu nie było. Dawniej nie męczono także zwierząt użytkowych i pozwalano im, aby żyły razem z ludźmi.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: