- promocja
- W empik go
Mieszko detektyw. Kto buchnął kask? Tom 2 - ebook
Mieszko detektyw. Kto buchnął kask? Tom 2 - ebook
MIESZKO, któremu mama wróży karierę detektywa, jest dziś naprawdę zapracowany: najpierw zaginęły kluczyki do samochodu taty, a potem ktoś buchnął kask Longa, najlepszego przyjaciela chłopca. Jakby tego było mało, Henryś – świnka morska – jest w złym humorze i Kazimiera nie może go rozweselić. Mieszko musi skorzystać ze wszystkich pokładów swojego logicznego myślenia, by szybko rozwiązać domowe zagadki, bo przecież wybierali się właśnie z Longiem na rower.
Idealna lektura dla początkujących czytelników: przystępnie napisana, przezabawna, intrygująca. A do tego wzbogacona o dodatkowe informacje związane z treścią.
MIESZKO ma osiem lat, nosi trochę niedopasowane okulary, słucha Szopena, ale kiedy za długo siedzi skupiony, musi wyskakać sie przy rockowej muzyce taty. Jego mama – sama roztargniona i zapominalska – jest przekonana, ze syn w przyszłości zostanie detektywem. Chłopiec – z właściwą sobie przenikliwością – w mig rozwiązuje wszystkie domowe zagadki i odnajduje zaginione przedmioty. A jednak wciąż szuka dla siebie odpowiedniego zawodu na przyszłość. W każdym kolejnym tomie z dziecięcym uporem przygląda sie innej profesji, choć wszystko zdaje sie wskazywać, że praca detektywa to jego przeznaczenie.
Kolejne przygody Mieszka już wkrótce…
SUCHARY KAZI – siostry Mieszka:
– Dlaczego rower wpadł w szał?
– Bo mu puściły hamulce.
– Dlaczego Henryś nie jeździ na rowerze?
– Bo nie ma kciuka, zeby dzwonić dzwonkiem!
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8387-279-7 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
To był miły wakacyjny poranek. W domu było bardzo cicho, jeśli nie liczyć walca a-moll pana Szopena i gruchania Henrysia, świnki morskiej mojego taty. Henryś też ceni spokój i muzykę Szopena. Poznaję to po tym, jak układa się na boku, wyciąga tylne łapki i wydaje dźwięki jak wycieraczki w samochodzie, kiedy rodzice zapomną dolać płynu do spryskiwaczy.
Mama wyjechała w nocy ze swoim zespołem teatralnym na przedstawienia w innym mieście. Tata zaczął urlop. Miał odwieźć moją młodszą siostrę Kazimierę do przedszkola. Na razie jednak oboje jeszcze spali jak susły.
Kończyłem śniadanie i czekałem na Longa. Long to mój najlepszy przyjaciel.
Urodził się w Polsce, ale połowę każdych wakacji spędza w Wietnamie, u swoich wietnamskich dziadków. Na szczęście właśnie trwała ta polska połowa i mogliśmy bawić się razem.
Long, tak jak ja, ma osiem lat, a do tego potężny mózg. Poznałem już w życiu parę osób z mózgami i możecie mi wierzyć, Long należy do najbystrzejszych. Jemu samemu to chyba jednak nie wystarcza. Podejrzewam, że poza zabójczą inteligencją pragnąłby mieć jeszcze zabójczy wygląd. Dlatego upodabnia się do swojej ulubionej postaci – Vectora, tego geniusza zła z Minionków. Czarne włosy ma obcięte na kształt kasku, nosi pomarańczowe bluzy i co chwilę sprawdza, czy przypadkiem nie popsuł mu się wzrok. Bardzo chciałby mieć okulary. Poza tym Long jest niższy niż ja i sporo szerszy. Jest też ogromnie poczciwy.
W przeciwieństwie do mnie, Long doskonale wie, kim zostanie w przyszłości. Informatykiem. Wie o komputerach wszystko: co mają w środku, dlaczego działają i do czego można ich użyć. Ta wiedza w połączeniu z potężnym mózgiem tworzy prawdziwy geniusz. Mój przyjaciel jest poczciwym geniuszem. Nie mówię mu tego jednak. Niech myśli, że jest małym, pulchnym, złym Vectorem, jeśli daje mu to szczęście.
Po śniadaniu mieliśmy zamiar wybrać się na pumptrack, czyli – jak mówi Kazimiera – na plac zabaw dla rowerów. To zupełnie nowe miejsce na naszym osiedlu. Nowe i wspaniałe.
Trzeba wiedzieć, że obaj z Longiem kochamy jazdę na rowerze.
Można powiedzieć, że w rowerach trzymamy nasze zapasy szaleństwa. Osobiście uważam, że każdy zdrowy człowiek powinien być odrobinę zwariowany. Ta odrobina przydaje się, kiedy życie robi nam niespodzianki, pakuje nas w kłopotliwe sytuacje albo nawet w poważne tarapaty.