Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość i medycyna - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Miłość i medycyna - ebook

Doktor Jason Drake jest znakomitym diagnostą. Potrafi rozwikłać najbardziej zagadkowe przypadki medyczne, w kontaktach z ludźmi jednak bywa szorstki i apodyktyczny. Rodzice małych pacjentów się na niego skarżą, ale dzieci go uwielbiają. Stephanie Montclair wie, że medycyna jest jego pasją, i jako szefowa wiele mu wybacza. Jason i Stephanie wdają się w romans, który ma być odskocznią od pracy. Każde z nich szuka w tym związku czegoś innego...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-238-9566-4
Rozmiar pliku: 656 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

– Wszyscy walczyliśmy o życie tego chłopca. Doktor Drake dyżurował przy nim trzy doby. Nie popełnił żadnego błędu. – Doktor Stephanie Montclair, szefowa działu diagnostyki, kierowała te słowa do prawników otaczających biurko.

– Podejmuje pani słuszną decyzję – zapewnił ją radca prawny. – Zręczny prokurator w trzy minuty doprowadziłby sędziego i ławę przysięgłych do łez. Nawet gdybyśmy ostatecznie wygrali proces, szpital nie może sobie pozwolić na taki spektakl. A jeśli doktor Drake zostałby wezwany do złożenia zeznań, to znając jego arogancję, łatwo przewidzieć, jakie wywarłby wrażenie.

Stephanie przyznała mu w duchu rację. Jason był wspaniałym lekarzem, lecz marnym dyplomatą.

– Musi być jakiś inny sposób – nie dawała za wygraną. – Wyciągnijcie konsekwencje wobec mnie.

– Zarząd się na to nie zgodzi, i słusznie – wtrącił inny z prawników. – Taki krok mógłby mieć katastrofalne skutki dla całego oddziału.

Przypadek małego Isaaca chwytał za serce. Zespół diagnostyków i neonatologów próbował wszelkich metod, aby utrzymać przy życiu przedwcześnie urodzonego chłopczyka, ale się nie udało. A teraz zrozpaczeni rodzice, na dodatek należący do grona celebrytów, skarżyli szpital. Grozili, że jeśli lekarz winny śmierci ich dziecka nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, użyją swoich wpływów i nagłośnią sprawę w mediach.

Stephanie rozumiała rozpacz rodziców. Chociaż dopiero od kilku tygodni wiedziała o tym, że jest w ciąży, myśl o utracie tej drobinki napełniała jej serce lękiem. Musiała jednak pamiętać, że zagrożona jest opinia szpitala utrzymującego się tylko i wyłącznie z grantów i darów.

– Posłuchaj, Stephanie – odezwał się teraz doktor Wilkins. Był nie tylko skarbnikiem zarządu, lecz również starym przyjacielem rodziny Stephanie i zwracał się do niej po imieniu. Znał jej czuły punkt i wiedział, jakiego argumentu użyć. – Decyzja o wymienieniu doktora Jasona Drake’a z imienia i nazwiska podyktowana jest troską o dobro ogółu. Doktor Drake ma swoje wady, lecz należy do światowej czołówki specjalistów. Jego pozycja jest niezagrożona, chociaż przez jakiś czas będzie lekko zachwiana. Zrekompensujemy mu to, jest przecież ubezpieczony od skutków pomyłki lekarskiej. Natomiast szpital już zanotował spadek liczby pacjentów. Proces i towarzyszący mu cyrk medialny będzie miał dla nas daleko idące konsekwencje. Nasi główni sponsorzy mogą się wycofać. Zostaniemy zmuszeni odsyłać z kwitkiem chore dzieci, które bardzo nas potrzebują.

Nie dyskutując dłużej, Stephanie złożyła podpis na wykropkowanej linii. Prawnicy po kolei podchodzili, ściskali jej dłoń i opuszczali gabinet. Pochód zamykał doktor Wilkins.

– Członkowie zarządu, i ja też, martwiliśmy się, że zażyła znajomość z doktorem Drakiem wpłynie na twoją decyzję – powiedział. – Ucieszą się, gdy im przekażę, że nie wahałaś się postawić dobra szpitala na pierwszym miejscu.

Stephanie odebrała te słowa jako wyraźną groźbę pod swoim adresem, chociaż szpital nosił przecież imię jej pradziadka ze strony matki.

– Niepotrzebnie się martwili. Nigdy nie naraziłabym dobrego imienia szpitala na szwank z powodów osobistych – odparła. – Zresztą doktor Drake i ja już nie jesteśmy razem.

– Zarząd ucieszy ta wiadomość.

Stephanie nie wiedziała, czy był to komentarz na temat jej lojalności wobec szpitala, czy zakończenia związku z doktorem Drakiem, czy jednego i drugiego. Wiedziała natomiast, że chociaż rzuciła cień na dobre imię Jasona i go zdradziła, nie miała wyjścia. Nagle poczuła ucisk w żołądku, jakby dziecko zaprotestowało, że mama tak źle potraktowała tatę. Tak, finał całej tej sprawy pozostawił po sobie niesmak.

Przez otwarte drzwi sali chorych zobaczyła Jasona. Przystanęła na chwilę, aby zebrać myśli.

Zgodnie z warunkami określonymi w zawartej właśnie ugodzie przez najbliższe pół roku miała osobiście nadzorować przebieg leczenia wszystkich jego pacjentów. Jason często konsultował z nią przypadki, które jego zdaniem mogły ją zainteresować, liczyła więc na to, że nie będzie oponował. Postanowiła, że dołoży starań, aby współpraca przebiegała bezboleśnie dla obu stron.

Jason ubrany był w kombinezon szpitalny, a nie jak inni lekarze w fartuch lekarski narzucony na garnitur. Jego włosy prosiły się o fryzjera. Ile razy, po akcie miłosnym, przeczesywała je palcami? Najwyraźniej o jeden raz za dużo, pomyślała teraz.

Na samym początku ich znajomości umówili się, że będzie to związek bez zobowiązań, z czasem jednak ona zaczęła pragnąć czegoś więcej. Wspólna przyszłość nie wchodziła jednak w rachubę, nawet dla dobra dziecka. Co innego, gdyby Jason stawił się tamtego wieczoru na kolację, lecz widocznie ona nie była dla niego aż tak ważna, aby dla randki z nią zmienił plany. Niemniej Stephanie wiedziała, że powinna powiedzieć Jasonowi, iż zostanie ojcem. Przecież wkrótce jej ciąża stanie się widoczna.

Ciemnowłosa, niespełna czteroletnia dziewczynka wpatrywała się w niego ogromnymi brązowymi oczami, jakby oczekiwała, że ją uzdrowi.

Jason zaklął w duchu. Najpierw Isaac, teraz ta mała. Trochę tego za wiele. Na dodatek dzisiaj przypadała rocznica śmierci jego brata. Przydałoby się coś na odreagowanie stresu, pomyślał.

Jedna noc ze Stephanie.

Jej też dobrze by to zrobiło.

Jason szczycił się, że jest ekspertem nie tylko w dziedzinie medycyny. Nadal nie rozumiał, co się właściwie stało. Jedna zerwana randka, wielkie rzeczy. Przecież ustalili, że nie traktują swojego związku śmiertelnie poważnie. Nad grobem brata przysiągł sobie, że już nigdy nie straci głowy z miłości.

Nawet gdyby Stephanie nie miała ochoty na seks, mogliby zjeść razem kolację, porozmawiać, miło spędzić czas. Chociaż przedtem nie doskwierała mu samotność, od czasu zerwania wieczory dłużyły mu się niemiłosiernie, a w nocy liczył godziny do rana, kiedy będzie mógł zabrać się do pracy.

Zajrzał do historii choroby dziewczynki.

– Mamy wyniki badań – zwrócił się do matki. – To nie stwardnienie rozsiane.

– Aha. – Kobieta posłała mu słaby uśmiech.

Jason przyjrzał się jej, mimowolnie porównując rysy matki i córki, szukając oznak genetycznej choroby dziedzicznej. Ojca dziewczynki nikt w szpitalu nie widział. Jason aż kipiał ze złości, gdy o tym myślał. Jak mężczyzna, który porzucił własne dziecko, na dodatek dziecko niepełnosprawne, może spojrzeć na siebie w lustrze?

– Nadal staramy się wykluczyć rozmaite formy dystrofii mięśniowej – wyjaśniał dalej. – Badamy próbki DNA, które ewentualnie mogą naprowadzić nas na jakiś trop. Jeśli nie zostanę do tego zmuszony, nie zlecę elektroneurografii nerwu czuciowego. To bardzo nieprzyjemna procedura i nie wiem, czy Maggie rozumiałaby, o co chodzi.

Maggie tyle się ostatnio nacierpiała, że wolał jej tego oszczędzić. Zdecydowanie staję się zbyt wrażliwy, pomyślał. To niedobre i dla mnie, i dla pacjentów.

Stuk obcasów Stephanie za plecami odwrócił na moment jego uwagę. Wszędzie by rozpoznał jej kroki, zdecydowane, pewne siebie. Szła świadoma celu. Wszystko, co robiła, miało cel. Podziwiał ją za to. Podziwiał jej ciało, włosy, zapach. Podziwiał wszystko, co się z nią wiązało, oczywiście z wyjątkiem decyzji o zerwaniu.

– Będę z panem współpracowała przy tym przypadku, doktorze Drake – zaczęła Stephanie. Przy pacjentach lekarze zwracali się do siebie po nazwisku.

– Jest pani moją szefową, doktor Montclair.

Ostatnio zaszła w niej jakaś zmiana. Na czym to polega? Spojrzenie nabrało głębi? Twarz się zaokrągliła? Emanuje z niej jakieś dziwne ciepło. Może przytyła? Rozpięty fartuch lekarski maskował figurę. Ale nawet gdyby przybrała na wadze, nie zaszkodziłoby jej to.

– Doktor Montclair – Stephanie przedstawiła się matce Maggie.

– Anne – odparła kobieta. – Ja jestem Anne, a to Maggie.

Stephanie przykucnęła przy łóżeczku.

– Jak się masz, Maggie? – zagadnęła. Dziewczynka spojrzała w bok i wetknęła rękę lalki do swojej buzi. – Osłucham ci serduszko, dobrze?

W szpitalu Sheffield Memorial obowiązywała zasada, że każdy lekarz sam badał pacjenta i formułował niezależne wnioski, potem zaś, podczas zebrania w pokoju lekarskim, następowała burza mózgów.

Mała pisnęła i cofnęła się.

– Ona pozwala się dotykać tylko doktorowi Drake’owi – wyjaśniła Anne.

Jason zmarszczył czoło. Nie zdawał sobie z tego sprawy. Maggie nie miała powodu ani go lubić, ani darzyć specjalnym zaufaniem. Nie prosił o to. Chciał tylko zbadać objawy, postawić diagnozę i zastosować kurację.

– A jeśli osłucham najpierw mamę? – zapytała Stephanie.

Dziewczynka pokręciła głową.

– Doktor Montclair osłucha doktora Drake’a – wtrąciła Anne. – Co ty na to?

Maggie, wciąż z ręką lalki w buzi, uśmiechnęła się szeroko. Od zerwania Stephanie i Jason unikali fizycznego kontaktu, nawet nie podawali sobie rąk na powitanie.

– Zreferuję pani wyniki badań, doktor Montclair – zaoferował się Jason.

– Dziękuję, ale nie skorzystam. Proszę dać przykład Maggie, stać spokojnie i nie oddychać…

Stephanie położyła mu słuchawkę do piersi. Jason usiłował zapanować nad przyspieszonym biciem serca, ale bezskutecznie. Ciśnienie podskoczyło i aż mu dudniło w uszach. Natomiast Stephanie robiła wrażenie spokojnej i opanowanej. Rzuciła mu tylko baczne spojrzenie, lecz milczała. W końcu odwróciła się do dziewczynki.

– Twoja kolej, kochanie, dobrze? – Tym razem dziewczynka nie protestowała. – Teraz zmierzę panu puls, doktorze Drake – rzekła Stephanie. Jej ciepła dłoń objęła przegub Jasona. – Dziękuję… Maggie? – Ku zdziwieniu Jasona dziewczynka wyciągnęła do Stephanie rączkę. Po raz pierwszy, odkąd trafiła na oddział, zareagowała na czyjąś prośbę. Mina Anne świadczyła, że i ona była zaskoczona. – Dziękuję, skarbie. Kolej na oczy i uszy. Doktorze Drake, zapraszam. – Stephanie wskazała krzesło obok łóżeczka.

Maggie położyła się na boku i przez siatkę przyglądała się badaniu. Jason bacznie obserwował zachowanie dziecka. Skoro potrafi z taką łatwością podciągnąć nogi i obrócić się na bok, to dlaczego nie chodzi? Dawniej przecież biegała po domu. Co się takiego stało?

Bliskość Stephanie rozpraszała go, podniecała. Zacisnął dłonie i zmobilizował siłę woli, aby zapanować nad sobą. Rozszerzone źrenice, fizjologiczna reakcja na pożądanie, zdradziły go jednak. Wydawało się, że Stephanie niczego nie zauważa. Zachowywała się, jakby byli kolegami z pracy, nie kochankami.

Co takiego zrobił oprócz odwołania jednej czy drugiej randki? Wychowała się w lekarskim domu, wie, jak to jest. Doszedł do wniosku, że przyczyna musi być inna.

Tymczasem Stephanie zajęła się Maggie. Widząc, jak szybko nawiązała kontakt z dziewczynką, Jason pomyślał, że byłaby dobrą matką. Skąd mu to przyszło do głowy? Stephanie ma bardzo wyczerpującą pracę i liczne obowiązki towarzyskie. Na macierzyństwo nie ma w jej życiu miejsca. I kto zostałby ojcem tego dziecka?

Jason poczuł, że chętnie podjąłby się tej roli.

Nie, nie, co za głupi pomysł! On nie nadaje się na ojca. Miał przecież okazję o tym się przekonać. Postanowił, że musi wziąć kilka dni urlopu.

– Za kilka minut zaczynamy zebranie – przypomniał i skierował się ku drzwiom.

– Gdybyście czegoś potrzebowały, proszę zwrócić się albo do mnie, albo do kogoś z personelu – Stephanie odezwała się do Anne.

Mówi jak kierowniczka luksusowego hotelu, pomyślał Jason. Czy aż tak bardzo martwi się spadkiem liczby pacjentów? Chociaż na jej miejscu prawdopodobnie zachowywałby się tak samo.

Gdy znaleźli się na korytarzu, Stephanie położyła Jasonowi rękę na ramieniu i zmusiła go, by przystanął.

– Zanim podyskutujemy o Maggie, zajmiemy się tobą – stwierdziła. – Przebadaj się. Tętno masz przyspieszone, ciśnienie krwi za wysokie.

– Nic mi nie jest.

– To polecenie służbowe.

Jason uznał, że protesty na nic się nie zdadzą.

– Dobrze. Zajmę się tym. Nie wiedziałem, że cię to obchodzi.

– Oczywiście, że obchodzi. Szpital już i tak ma dość kłopotów z mediami. Wyobrażasz sobie, jakie by mieli używanie, gdyby któryś lekarz zasłabł, bo nie dba o własne zdrowie?

– Twoja troska o mnie jest wzruszająca.

– Dziękuję.

Jason odsunął się odrobinę, lecz wciąż czuł mrowienie w miejscu, gdzie przed chwilą spoczywała dłoń Stephanie. Ona zaś siłą się powstrzymywała, aby nie przyciągnąć go do siebie z powrotem. Tęskniła za drżeniem, w jakie wprawiał ją jego dotyk, pragnęła doznać tego uczucia błogości i bezpieczeństwa, jakie ją ogarniało, gdy Jason znajdował się przy niej. Zbyt wiele razy przekonała się jednak, że było to złudne bezpieczeństwo.

Nie mogła liczyć, że przyjdzie na umówioną kolację, jak więc mogłaby wierzyć, że dotrzyma przysięgi i jej nie opuści aż do śmierci? Przyspieszyła kroku. Nie potrzebuje Jasona. Ani ona, ani dziecko.

Niedługo będzie musiała powiedzieć o wszystkim rodzicom, pomyślała i wyobraziła sobie ich reakcję.

Ciąża? Nieplanowana, bez ślubu? Na dodatek ona jest lekarką, powinna wiedzieć, jak się zabezpieczyć. Kiedyś Stephanie przyznałaby im rację, lecz teraz stała się bardziej tolerancyjna. Wpadki się zdarzają, nawet wśród lekarzy.

Ale ta wpadka była szczęśliwa. Stephanie bezgranicznie kochała swoje nienarodzone dziecko.

Gdy ochłoną, rodzice i dziadkowie będą ją wspierali, nawet jeśli sytuacja im się nie podoba. Stephanie była pewna, że ostatecznie ucieszą się z wnuka, a ojciec przestanie się martwić, że rodowe nazwisko wygaśnie.

– Dobrze się czujesz?

Pytanie Jasona przerwało jej rozmyślania. Nawet nie spostrzegła, że doszli na miejsce.

– Tak.

– Zbladłaś. – Dotknął jej policzka. – Jesteś spocona. Wzrok masz jakiś nieobecny.

– Mam wiele spraw na głowie.

– Proces?

– Nie mogę w tej chwili o tym z tobą rozmawiać.

– Gdybym mógł w czymś pomóc…

Propozycja Jasona ją zaskoczyła. Już niedługo będzie musiała mu zakomunikować, że szpital, któremu poświęcił całe swoje zawodowe życie, rzucił go wilkom na pożarcie.

Owszem, Jason dostanie hojną rekompensatę za straty moralne, lecz zarząd nie rozumie, że praca jest jego pasją, a nie sposobem zdobywania pieniędzy. Nie miała wątpliwości, że jest jedyną osobą, która to dostrzega. Inni widzą tylko beznamiętną maskę cynika, z jaką Jason obnosi się na zewnątrz.

– Czekają na nas.

Jason odsunął się, przepuszczając ją, a kiedy go mijała, lekko dotknął jej pleców. To wystarczyło, aby sobie przypomniała, jak im było razem dobrze. Może gdyby…

Nie. Już za późno.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: