Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość. Miasto. Mrok - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 stycznia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
18,90

Miłość. Miasto. Mrok - ebook

Miłość, nie światło, jest dla mnie odwrotnością mroku. Światło nie rozświetli mroków duszy tak, jak potrafi to miłość. Miasto z kolei było i jest łącznikiem między nimi. To w mieście wszystko się rozgrywa. To w mieście ta delikatna równowaga przechyla się raz w stronę miłości, a raz w stronę mroku. Pisząc te słowa, nie umiem powiedzieć, po której z nich jestem bardziej. Trójpodział zastosowany w tym tomie jest w pewnym sensie umowny, ponieważ trzy tytułowe sfery nieustannie się przenikają. Niemniej sama kolejność wierszy nie jest przypadkowa, opowiadają one bowiem pewną historię.
Miłość, miasto i mrok to nie jedyne słowa-klucze w tym tomie. Uważny czytelnik bez trudu odnajdzie w nim inne powtarzające się motywy, polemikę z dziełami literackimi czy odniesienia do kultury masowej. Poezja jest dla nich znakomitym nośnikiem, zwłaszcza tak osobista, by nie powiedzieć – intymna. To moja najwierniejsza pocieszycielka, a jednocześnie posłanniczka wszystkiego, co we mnie dobre i złe.
Oddaję w Twoje ręce, Drogi Czytelniku, wiersze dojrzałe, starannie dobrane, a przede wszystkim, jak na poetę przystało, szczere. Nie wierzę w lirykę maski, za którą można bezpiecznie się schować. Zapraszam Cię do mojego świata. Być może w miłości, mieście i mroku widzianych moimi oczami dostrzeżesz choć cząstkę siebie. Jak pisał Herman Hesse w „Demianie”: Możemy zrozumieć się nawzajem, lecz wyjaśnić samego siebie każdy może tylko sam.
Autor

Kamil Cywka – ur. w 1983 r. w Ciechanowie, od najmłodszych lat związany z Lublinem. Absolwent Nauczycielskiego Kolegium Języków Obcych w Puławach i Uniwersytetu Marie Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Debiutował w 2015 r. dobrze przyjętą powieścią pt. „Bękart”. Zawodowo zajmuje się tłumaczeniami i nauczaniem języka angielskiego, a z zamiłowania jest pisarzem, poetą i publicystą. Prowadzi bloga pod adresem www.kamilcywka.pl, na którym komentuje bieżące wydarzenia polityczne, gospodarcze i społeczne. Mieszka w Grodzisku Mazowieckim.

Spis treści

MIŁOŚĆ
Ostatni romantyk
Hymn do Alede
Z piękna rodem (I)
Z piękna rodem (II)
Ogród dusz1
Taniec
Nektar
Erotyk
Konstelacje
Zapach
Do córki
Do matki
Patria
Sernik na zimno w Żyrardowie
Sen o miłości dojrzałej
MIASTO
Letni deszcz
Dzieci szarego słońca
Żelaźni
Gołębie
Poeci miast
Druga siedemnaście
W nocnej toni
Na balkonie
Synowie Bronowic
Skrzypek na cmentarzu
Tryptyk miejski – Lublin
Tryptyk miejski – Warszawa
Tryptyk miejski – Milanówek
Ludzie jak mrówki
Samotność w mieście
MROK
Noc z wilkiem
SARS poetica
Łzawy dyskurs poety ze szkłem
Ściany
Chłopiec z zapałkami
Wnętrzliwość
Szelest zastawek sercowych
Emanacja
Krocząc z huraganami
Ku upadkowi
Teatr niebytu
Siedem strachów
Czary
Pijaczek
Ostatni taki dzień
Oasis Of Frost1
Summon Me
Remote Lights
Phalanx

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66358-65-2
Rozmiar pliku: 335 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

miłość

miasto

mrok

Kamil Cywka

MIŁOŚĆ * MIASTO * MROK

Liberum Verbum

Spis wierszy

Miłość

Ostatni romantyk

Hymn do Alede

Z piękna rodem (I)

Z piękna rodem (II)

Ogród dusz

Taniec

Nektar

Erotyk

Konstelacje

Zapach

Do córki

Do matki

Patria

Sernik na zimno w Żyrardowie

Sen o miłości dojrzałej

Miasto

Letni deszcz

Dzieci szarego słońca

Żelaźni

Gołębie

Poeci miast

Druga siedemnaście

W nocnej toni

Na balkonie

Synowie Bronowic

Skrzypek na cmentarzu

Tryptyk miejski – Lublin

Tryptyk miejski – Warszawa

Tryptyk miejski – Milanówek

Ludzie jak mrówki

Samotność w mieście

Mrok

Noc z wilkiem

SARS poetica

Łzawy dyskurs poety ze szkłem

Ściany

Chłopiec z zapałkami

Wnętrzliwość

Szelest zastawek sercowych

Emanacja

Krocząc z huraganami

Ku upadkowi

Teatr niebytu

Siedem strachów

Czary

Pijaczek

Ostatni taki dzień

Oasis Of Frost1

Summon Me

Remote Lights

Phalanx

Od Autora

Miłość, nie światło, jest dla mnie odwrotnością mroku. Światło nie rozświetli mroków duszy tak, jak potrafi to miłość. Miasto z kolei było i jest łącznikiem między nimi. To w mieście wszystko się rozgrywa. To w mieście ta delikatna równowaga przechyla się raz w stronę miłości, a raz w stronę mroku. Pisząc te słowa, nie umiem powiedzieć, po której z nich jestem bardziej. Trójpodział zastosowany w tym tomie jest w pewnym sensie umowny, ponieważ trzy tytułowe sfery nieustannie się przenikają. Niemniej sama kolejność wierszy nie jest przypadkowa, opowiadają one bowiem pewną historię.

Miłość, miasto i mrok to nie jedyne słowa-klucze w tym tomie. Uważny czytelnik bez trudu odnajdzie w nim inne powtarzające się motywy, polemikę z dziełami literackimi czy odniesienia do kultury masowej. Poezja jest dla nich znakomitym nośnikiem, zwłaszcza tak osobista, by nie powiedzieć – intymna. To moja najwierniejsza pocieszycielka, a jednocześnie posłanniczka wszystkiego, co we mnie dobre i złe.

Oddaję w Twoje ręce, Drogi Czytelniku, wiersze dojrzałe, starannie dobrane, a przede wszystkim, jak na poetę przystało, szczere. Nie wierzę w lirykę maski, za którą można bezpiecznie się schować. Zapraszam Cię do mojego świata. Być może w miłości, mieście i mroku widzianych moimi oczami dostrzeżesz choć cząstkę siebie. Jak pisał Herman Hesse w „Demianie”: Możemy zrozumieć się nawzajem, lecz wyjaśnić samego siebie każdy może tylko sam.

Miłość

Love is a bird, she needs to fly.

Let all the hurt inside of you die.

You’re frozen, when your heart’s not open.

Madonna – „Frozen”

Ostatni romantyk

Kręcą się młyny ziemskich czeluści,

piękne blaski wody na łakome oczy.

I każden choć kroplę chce z tego upuścić,

tak by się przy tym nie zbroczyć.

Rodzą się prężni, rodzą się syci,

w winie swej nieprzytomni,

póki duch młyna ich nie zaszczyci

i kroplę z gniewem wypomni.

Nie sięgną łapska rozcapierzone

w zamknięty krąg miękkiego światła,

gdzie tańczy serce rozanielone,

gdzie jedna z kropel spadła.

Z dala od pułapek zgrzytającej wyobraźni

plenią się uczucia najczystszego gatunku.

Ostatni romantyk gdzieś obok swej jaźni

ćwiczy się w poetyckim fechtunku.

Namaściła go poezja na wybrańca swego,

by kołysał demony do wiecznego snu.

Marny ma jednak pożytek z niego,

kleją mu się oczy od słodkiego zapachu bzu.

Nierzadko źle im jest razem

i kaleczą się nawzajem z wdziękiem,

drążąc wyrytą w wersach skazę,

on – zuchwalstwem, ona – szczerym wydźwiękiem.

Hymn do Alede

W poetyckim półświatku Ciebie odnalazłem

śród bawidamków o podtwarzach szemranych.

Łzy Twoje, jak róże po bruku rozsypane,

spały w uśmieszkach tu i tam rozdawanych.

Gwiazdy we włosach widziałem zaplątane,

co skrzeczały dziko jak nietoperze.

Plastry złota na oczach łzami zaczadziałych,

wiecznie rzeźbione umysłu wybrzeże.

Twoje życie jak rozochocona burza,

co gdzieś tam przeszła bokiem.

Moje życie? Ja nie mam życia,

ciągle się łapię na rozmowie z własnym okiem.

Nie będzie Ci księżyc nadęty świecić po oczach,

Ty własny blask masz w źrenicy.

Chowam skrzydła, zawierzam się powietrzu,

pikując w górę – do lśnienia stolicy.

Chcę duszkiem pić ten radości nektar,

choćby paladyn ciemności stanął między nami.

Chcę wierzyć w Ciebie,

choćbyś była prawdą nakrapianą kolorami.

Eskadry pszczół zrzucają miód na usta.

Rozkoszne ciepło do naszych ciał się łasi.

Biada temu, kto raz pozwolił Ci zapłonąć,

zaraz potem zgasił.

Z piękna rodem (I)

Efemeryczne cienie pościelone na wodzie,

tafla ciepłą falą drży.

Toną w dali wspomnień łodzie,

czemu z nimi toniesz Ty?

Nie pozwól jej w topiel cisnąć.

Nieś mnie, Erato, przez obłoki i zapadliska,

by piorun piękna raz jeszcze mógł błysnąć,

bym ją znów zobaczył z bliska.

W niewinnym blasku swego mirażu

zbywasz cienie perlistymi słowy.

Śmiechem spływają barwy pejzażu,

gdy wilki ślinią się na łowy.

Malinowym sokiem ociekają noże.

Świat odradza się w jednej dobie.

Grad miłości tłucze nienawiści zboże,

takie cuda w Tobie.

Podaj dłoń, Erato, pogłaszczmy wodę

i tchnijmy w nią wolność jak wiatr stepowy.

Niech tafla ciepłem drży na osłodę,

niech mieni się uśmiech wiśniowy.

Z piękna rodem (II)

Oddaję te słowa i umysł nielichy

na pastwę złudnego skinienia.

Za jeden w mrokach szept cichy

niosący słodycz wyzwolenia.

Zerwałbym pewno, gdybyś kwiatem była.

Niegodziwcem by mnie obwołali.

Obłuda im pęcznieje w żyłach,

sami chętnie by zerwali.

Posyłać Ci wiatrem pocałunków chmarę,

choćby kusiły siedemdziesiąt dwie dziewice;

choćby książę orientu oferował harem

i co wieczór inną nałożnicę.

Dać mogę jeno wersów tabuny,

bo popiół mam w sakiewce.

Miast próżnych hulanek, chwilę zadumy

i los płonący na panewce.

Nie wznieca podziwu ideałom wierność,

ni niema tułaczka przez czasu pobocza

tych, których katuje ciemność,

a onieśmielają przeźrocza.

Ogród dusz

Smyku, smyku, dziecko drogie!

Nie pędź tak, nie gnaj, zostawmy coś po sobie!

Na znak, że byliśmy, a być już nie chcemy.

W ogrodzie dusz się chwilkę zdrzemniemy.

Mrugnięcie okiem, snu koniec, czekają zdobycze.

Więc prowadź, no, prowadź – niechaj się zachwycę!

I ujrzałem ogród w orgii kolorów.

Opary zieleni i podmuchy błękitu.

Ziarnistą czerwień wdychałem

w szkarłatną pelerynę przyodziany.

Widziałem to wszystko, widziałem!

Najczystsze piękno płaczem jest znaczone.

Niech fale twych łez sekretem wzburzone

płyną z duszami nieposkromione.

A smyk nadal piasek będzie przesypywać,

babki lepić, ogród podziwiać,

gdzie duszyczki dworskie i duszyczki polne

tańczą nieskrępowane, tańczą frywolne.

Taniec

Jej elastyczny kręgosłup

wił się w tańcu

jak wstążka na wietrze,

a linie ciała rytmicznie falowały,

kreśląc na wlepionych w nie oczach

to słodkawe złudzenie.

Nektar

Ten nektar wszystkie pszczoły zabija,

a jednak te wciąż zlatują się i sączą.

Wodzone, mamione, całe chmary skrzydła swe oddają

we władanie wonnym pnączom.

Nektar słodycz daje, lecz sięga też po swoje.

Bzyczenie coraz leniwiej krząta się w powietrzu.

Nie budzi już pszczół nawet kwaśna kropla deszczu.

Ukołysane w locie, spadają bezwolnie jak płatki śniegu.

Nie miała przyroda nektaru takiego

w swym odwiecznym obiegu.

Erotyk

Byłem świadkiem erotyku na wietrze.

Bo to wiatr ją rozbierał, nie ja.

Niebo nie wytrzymało parnej nocy,

rozstrzelały się pioruny, rozzuchwalił wiatr.

Ubranie krępowało rozpaloną cielesność.

Jej ciało wierciło się pod nim niby podszczypywane.

Wiatr chwalił się nocy swoją gwałtownością,

lecz dla niej był tylko czułym zefirem.

Nie był typowo męski, czy napastniczy.

Nie rozbierał jej wściekle.

Z pewnością nie był to zachłanny wiatr.

Poszanował majestat kobiecości.

Obcałowywał ramiona, zdejmował ramiączka.

Zwiewna sukieneczka zsunęła się niemal bez pomocy.

Jej ciało przeszła fala ciepłych dreszczy,

a wiatr miarowo podsycał to orgiastyczne podniecenie.

Gdy na nich patrzyłem, to chciałem zobaczyć w nim siebie.

Ale ona nie ze mną tam stała.

Flesze piorunów robiły im ostatnie zdjęcia przed nadejściem ciszy.

Wiatr zabrał negatywy i zagarnął dla siebie cały majestat.

Bo to on ją rozbierał, nie ja.

Konstelacje

Pamiętasz,

jak pokazywałaś mi konstelacje

gdzieś po słowackiej stronie?

W górach wszystko lepiej widać,

tak w górę, jak w dół.

A wiesz,

że droga ich światła na Ziemię

jest tak długa,

że tamtego rozsypanego po niebie brokatu

mogło wtedy już dawno nie być?

Nas też mogło już nie być.

Powiedzieć, że ta chwila była piękna,

to jak nic nie powiedzieć.

Nie mogliśmy zatrzymać ani jej,

ani tamtych gwiazd.

W życiu można mieć wszystko,

ale nie w jednym momencie.

Zapach

Gdy pierwszy raz poczuł jej zapach,

to chciał go jeść łyżeczkami.

Silniejszy niż wszystkie zapachy lata,

unosił go nad chodnikami.

Żal było zrywać ten kwiat,

choć płatki ochoczo się rozchylały.

Pijany zapachem, wirował mu świat,

a powieki błogo mdlały.

Wreszcie zerwał, bo ileż można się opierać?

Jej jęki szalały jak polifonii szkwał.

Zapach tak zwierzęcy, że mógł z niej skórę zdzierać.

Ona pozwalała, on robił z nią, co chciał.

Potem latami był w nią wpatrzony

jak koneser w dzieło sztuki.

Nie spostrzegł chyba, zadowolony,

że zapach ulatywał przez szczeliny i luki.

Mądra sowa niech się nie sili,

wytrawne powonienie wyczuć nie zdoła,

w którym momencie ci dwoje zamienili

pot z sypialni na pot czoła.

Płakała, że nie chce żyć w ciągłym strachu.

On na to, że nie poznaje jej zachowania.

Darli koty, kruszyli kopie, szukali zapachu,

co schował się pod stertą prania.

W końcu opuścił ich na rzecz innej pary.

Wąchali po kątach, może trochę zostało.

Czy bez zapachu zechcą ponosić ofiary

i być razem, co by się nie działo?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: