- W empik go
Miłość w Powstaniu Warszawskim - ebook
Miłość w Powstaniu Warszawskim - ebook
Wśród wielu książek o Powstaniu Warszawskim ta jest wyjątkowa. 63 dni walki i 63 nocy, kiedy czułość pozwalała zapomnieć na chwilę o koszmarze wojny. Przejmujące losy. Tragiczne historie. Niewiarygodne zbiegi okoliczności, łzy szczęścia, ale i poruszające dramaty. Miłość, która chciała pokonać śmierć. Czasem się to udawało, często nie. Nowe wydanie relacji autora, który dotarł do niezwykłych opowieści powstańców o wybuchach serc wspaniałych, pełnych życia młodych ludzi, którym przyszło wyznawać sobie uczucia wśród eksplodujących bomb.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66630-36-9 |
Rozmiar pliku: | 3,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od autora
Urodziłem się w Warszawie i z tym miastem związane jest moje życie. Od wczesnego dzieciństwa słuchałem opowieści o Powstaniu Warszawskim, codziennie chodziłem po miejscach, w których wydarzyła się największa tragedia w dziejach miasta. Wydarzenia z sierpnia i września 1944 roku były zawsze częścią mojej świadomości i zapewne tak już zostanie na zawsze.
Bardzo chciałem napisać książkę, która przedstawi powstanie zupełnie inaczej niż dotychczasowe pozycje wydawnicze, dlatego tragedia miasta i jego mieszkańców pojawia się tu wprawdzie na każdej stronie, ale znajduje się właściwie na marginesie wydarzeń. Tematem głównym jest bowiem miłość przedstawiana w najróżniejszych wariantach. Jak zwykle opisuję wydarzenia poprzez ludzkie biografie, uważam bowiem, że ta forma szczególnie przemawia do wyobraźni.
Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie zaoferował czytelnikom informacji mogących ich nieco zaszokować. I nie chodzi tutaj tylko o poziom bestialstwa okazywanego przez okupanta podczas tłumienia powstania. Te dwa miesiące epopei walczącej Warszawy to były przecież historie młodych ludzi, którzy przez przypadek znaleźli się w samym środku piekła. I przyjmowali najróżniejsze postawy. Bohaterstwo, miłość i bezinteresowna pomoc sąsiadowały z nadużywaniem alkoholu czy zwyczajnym szabrem. Powstańcy wcale nie mówili pięknym językiem, jak z filmów, i nie odwoływali się co chwila do Boga i Ojczyzny. Znaleźli się w skrajnie ekstremalnej sytuacji, ale obok toczyło się normalne życie z jego wszystkimi przejawami, zarówno godnymi pochwały, jak i moralnie dwuznacznymi.
Z rozmysłem unikałem polityki. Od tego są inni specjaliści – ja uważam się za historyka życia codziennego. Zawsze zresztą twierdziłem, że ludzka mentalność niewiele zmieniła się w ciągu tysiącleci. Kierują nami te same instynkty i te same pragnienia bez względu na otoczkę kulturową. A o politykach w czasie Powstania Warszawskiego napisano już właściwie niemal wszystko.
W książce, którą mają Państwo przed sobą, przedstawiłem losy osób zarówno powszechnie znanych, jak i niemal zupełnie anonimowych. Bo tak też było w Powstaniu Warszawskim, w którym obok siebie walczyli i ginęli luminarze polskiej kultury oraz zwykli mieszkańcy miasta. Cechą wspólną moich bohaterów jest wiek, wszyscy byli bardzo młodymi ludźmi, którzy przede wszystkim chcieli żyć i cieszyć się życiem. Gdy przez kilka lat niemieckiej okupacji nie było to możliwe, starali się swoje marzenia zrealizować na kawałku niepodległej Polski ograniczonym powstańczymi barykadami.
Niewykluczone, że niektórzy czytelnicy mogą być zaskoczeni wizerunkami Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Wydaje mi się, że przytoczone przeze mnie fakty nie zaszkodzą ich obrazowi, a dodadzą im tylko ludzkich cech. Dla specjalistów nie jest bowiem tajemnicą, że słynny „kurier z Warszawy”, delikatnie mówiąc, nie najlepiej traktował swoją żonę, którą poślubił podczas powstania. Choć bez niej był bezradny i gdy zmarła, nic już właściwie nie napisał. Bo chociaż miał fachową asystentkę, to zabrakło tej jedynej osoby, która całą jego działalność potrafiła usystematyzować i nadać jej właściwy format. Sama pozostając w cieniu męża i tylko ciesząc się jego dokonaniami.
Podobna sytuacja zaistniała w przypadku Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Barbara była dla poety kimś więcej niż tylko partnerką życiową, ona naprawdę była muzą artysty, która potrafiła zmienić jego sposób postrzegania wielu spraw. Bez niej właściwie czuł się zagubiony, nierozumiany. A ona nie chciała żyć bez niego i umierała, będąc przekonaną o jego śmierci.
Przedstawiłem również historie przeciętnych młodych ludzi, którzy tym tylko różnili się od dzisiejszej młodzieży, że nosili biało-czerwone opaski i strzelali do wroga. Poza tym mieli podobne pragnienia, w których miłość odgrywała znaczącą rolę. I to nie tylko ta potwierdzona przysięgą na ślubnym kobiercu, lecz także uczucie bez zobowiązań na przyszłość. Tak było od początku dziejów i powstanie nie było pod tym względem żadnym wyjątkiem.
Historyk zajmujący się warszawską apokalipsą znajduje się w wyjątkowo trudnej sytuacji, ponieważ musi się zmierzyć ze świętością narodową i legendą, której nie zniweczyły żadne zabiegi. Z jednej strony mamy ugruntowany w powszechnej świadomości wyidealizowany obraz powstańczej Warszawy, a z drugiej dokumenty i wspomnienia. Przyznam się, że czasami sam byłem zdumiony, gdy docierałem do pewnych informacji. Nie ma co ukrywać, zarówno PRL, jak i polska emigracja dobrze wywiązały się ze swojego zadania, narzucając nam pewien sposób postrzegania walczącej Warszawy. Ostatnie lata jeszcze bardziej ten klasyczny obraz utrwaliły i poruszanie niektórych tematów może być uznawane za szarganie świętości. Ale historia nigdy nie jest wyłącznie czarno-biała, jak to z reguły opisują nasi historycy. Ma wiele kolorów, tak jak barwne jest codzienne życie i barwni są jego bohaterowie.
Inny problem wiąże się ze specyfiką źródeł dotyczących dziejów Powstania Warszawskiego. Z setek pamiętników uczestników walk część wydana w okresie PRL została odpowiednio ocenzurowana, podobnie jak wypowiedzi radiowe czy telewizyjne. Czas jest bezwzględny i obecnie spisywane wspomnienia żyjących powstańców mają bardzo różną wartość historyczną. Od rozpoczęcia walk w stolicy minęło już prawie siedemdziesiąt lat, zatem wiele wydarzeń i osób zniknęło w mrokach niepamięci. Zdarza się więc, że wywiady przeprowadzone współcześnie przedstawiają pewne fakty w zupełnie innym świetle niż relacje sprzed lat. I nie ma to nic wspólnego z polityką, a raczej z zaawansowanym wiekiem rozmówców.
Oddzielnym kłopotem jest kwestia identyfikacji członków powstańczych oddziałów. Jak wiadomo, posługiwano się pseudonimami, a przecież w stolicy walczyło kilkadziesiąt tysięcy osób. Normalne więc było, że pseudonimy się powtarzały, a historyk poszukujący w indeksach osobowych przeżywa chwile grozy, gdy znajduje kilkudziesięciu „Wojtków” czy „Wicków”. Ale żeby było jeszcze trudniej, to ludzie używający tych samych pseudonimów często też walczyli w tych samych oddziałach. Jeżeli dodać, że pseudonimy zazwyczaj tworzono od nazwisk, które miały podobne brzmienie, to obraz zamieszania jest już kompletny. Nawet tak rzadkie pseudonimy, jak „Szczerba” (jeden z bohaterów mojej książki), nosiło kilku powstańców. W oddziale „mojego” porucznika „Szczerby” znalazłem trzech „Tygrysów”, a do tego dwóch rodzonych braci o nazwisku Hałko. Z tym że jeden pisał swoje nazwisko przez „ch” (urodził się w Rosji), a drugi przez „h”. Nosili ten sam pseudonim („Cyganiewicz”), a w oddziale był jeszcze inny Chałko wcale z nimi niespokrewniony. Żeby sprawę jeszcze bardziej zagmatwać, trzeba dodać, że w powstaniu brali udział siostra i stryj noszący to samo nazwisko.
Książka ta jest pierwszą z serii, które chciałbym poświęcić Powstaniu Warszawskiemu. Materiał źródłowy jest bowiem niezwykle bogaty i umożliwia penetrację nieporuszanych dotychczas problemów. Jako następną planuję publikację o życiu codziennym powstańców, uważam bowiem ten temat za fascynujący i mało znany.
Na zakończenie chciałbym bardzo podziękować pani Barbarze Bobrownickiej-Fricze („Wilii”), która poświęciła mi nieco czasu i wyjaśniła zawiłości uczuciowe pomiędzy swoimi nieżyjącymi już znajomymi z batalionu „Bończa”. Bez tych wskazówek cała opisana przeze mnie historia byłaby znacznie uboższa i pozbawiona właściwej puenty. Dziękuję również pani Ninie Wunderlich, bratanicy Zbigniewa Blichewicza „Szczerby”, za informacje dotyczące stosunków rodzinnych stryja. Bardzo dziękuję też Marcinowi Książkowi za inspirację do napisania dwóch rozdziałów.
Sławomir KoperZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1.
K. Leski, _Życie niewłaściwie urozmaicone. Wspomnienia oficera wywiadu i kontrwywiadu AK_, Warszawa 1989, s. 331.
2.
Za: N. Davis, _Powstanie ’44_, Kraków 2004, s. 320–322.
3.
C. Miłosz, _Rodzinna Europa_, Warszawa 1998, s. 311.
4.
_Kulisy katastrofy powstania warszawskiego_, oprac. Jan Sidorowicz, Nowy Jork 2009, s. 11.
5.
H. Zakrzewska, _Niepodległość będzie twoją nagrodą_, Warszawa 1994, s. 270–271.
6.
Batalion Bończa. _Relacje z walk w Powstaniu Warszawskim na Starówce, Powiślu i Śródmieściu_, red. A. Rumianek, Gdańsk 2010, s. 211.
7.
_Kulisy katastrofy…_, s. 16.
8.
Za: R. Jabłoński, _Przerwali bój, gdy nie było szans_, http://www.powstanie.pl/?ktory=15
9.
Ibidem.
10.
Za: P. Wieczorkiewicz, _Historia polityczna Polski 1935–1945_, Warszawa 2005, s. 429.
11.
http://www.mysliwcy.pl/artykul.php?id=17&dzial=3
12.
Za: P. Wieczorkiewicz, _op. cit._, s. 430.
13.
Za: _Ibidem_, s. 431.
14.
Za: http://powstanie44.blog.pl/tag/halifax/
15.
Za: N. Davis, _op. cit._, s. 427.
16.
Za: _Ibidem_, s. 428.
17.
Za: _Ibidem_, s. 421.
18.
Z. Blichewicz, _Powstańczy tryptyk_, Gdańsk 2009, s. 259–260.
19.
_Batalion Bończa…_, s. 328.
20.
Z. Blichewicz, _op. cit._, s. 71.
21.
L. Hałko, _Kotwica herbem wybranym_, Warszawa 1999, s. 128–128.
22.
Za: N. Davis, _op. cit._, s. 345–346.
23.
Za: E. Kołodziejczyk, _Tryptyk Warszawski – Wypędzenie – Dulag 121 – Tułaczka_, Warszawa 1984, s. 18–19.
24.
Ibidem, s. 19.