Mimochodem. Rozmowy o Jacku Kaczmarskim - ebook
Mimochodem. Rozmowy o Jacku Kaczmarskim - ebook
Jacek Kaczmarski stanowi fenomen we współczesnej poezji. Jego twórczość już od debiutu pod koniec lat 70. XX wieku angażuje emocjonalnie Polaków, którzy również dziesięć lat po śmierci Poety (10 kwietnia 2004 roku) tłumnie gromadzą się na koncertach jego wyjątkowych piosenek, inspirujących różnych artystów.
Aby jak najpełniej odnieść się do niezwykłej popularności Jacka Kaczmarskiego, autorka zaprosiła do rozmów osoby, towarzyszące mu na różnych etapach życia i znające go poprzez różnorodne aspekty wspólnych fascynacji. Wywiady, zamieszczone w książce, niewątpliwie staną się źródłem wielokierunkowych inspiracji dla Czytelników tej książki podczas indywidualnych poszukiwań tego, co stanowi wartość w twórczości Jacka Kaczmarskiego.
Książka jest bogata w materiał ikonograficzny (reprodukcje obrazów rodziców Jacka Kaczmarskiego, artystów malarzy, a także zdjęcia i rysunki z archiwum rodzinnego Alicji Delgas, Muzy i towarzyszki ostatnich lat życia poety, oraz Zbigniewa Łapińskiego, wybitnego akompaniatora i kompozytora wielu piosenek Tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński). W książce znajdują się także rozmowy z Kazimierzem Wojtańcem, przyjacielem z okresu studiów na polonistyce warszawskiej oraz z Krzysztofem Nowakiem, znawcą twórczości i redaktorem wydań płytowych dzieł Jacka Kaczmarskiego. Ostatni rozdział stanowią rozmowy z młodymi wokalistami, muzykami, odtwórcami głównych ról w spektaklach, opartych na twórczości Jacka Kaczmarskiego.
O Jacku Kaczmarskim opowiadają m.in.:
Alicja Delgas
Zbigniew Łapiński
Kazimierz Wojtaniec
Krzysztof Nowak
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-13222-1 |
Rozmiar pliku: | 11 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Jacek Kaczmarski na koncertach w Arcueil pod Paryżem, 2001 r.
(fot. Janusz Halczewski)
J acek Kaczmarski stanowi swoisty fenomen we współczesnej polskiej poezji. Zazwyczaj, aby określić wartość wierszy jakiegoś poety, musi upłynąć wiele lat od czasu ich powstania, ponieważ dystans do badanego materiału poetyckiego umożliwia obiektywizm i rzetelność jego oceny. Trudno jednak mówić o jakimkolwiek dystansie zarówno w przypadku samego Jacka Kaczmarskiego, jak i jego twórczości. Wiersze tego artysty angażowały emocjonalnie Polaków od końca lat 70. XX wieku i właściwie aż do chwili śmierci poety, 10 kwietnia 2004 roku, można było obserwować wyjątkowy wpływ jego twórczości na odbiorców. Ci tłumnie gromadzili się na koncertach, najpierw całego tria Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński, a następnie występującego indywidualnie Jacka Kaczmarskiego. Fenomen ten uświadamia, że podobną siłę oddziaływania miała zawsze poezja najwybitniejszych twórców.
Jacek Kaczmarski to poeta, moim zdaniem, wybitny, ponieważ udało mu się stworzyć wyjątkowy kod porozumienia z odbiorcami, którym proponuje twórczość uniwersalną, daleką od wszelkich schematów, a przede wszystkim poezję intelektualną, zrodzoną z wykorzystania w sposób twórczy i oryginalny szeroko rozumianej sztuki i kultury. Bywa, że odbiorcy jego piosenek, zwiedzeni lekkością przekazu treści wykonywanych utworów i osobowością twórcy, którego bezpośredniość w kontakcie z widzami wywoływała poczucie łatwej drogi do prezentowanej sztuki, nie umieszczają wierszy „ich Jacka” w kanonie najwybitniejszej poezji polskiej. Dzieje się tak również dlatego, że zdaniem wielu bard to co prawda poeta, ale taki ludowy, powszechnie lubiany, tworzący wiersze trochę interwencyjne, więc może niekoniecznie literacko najlepsze. Lubimy wtłaczać sztukę w schematy i tak samo schematycznie ją interpretować. Jednak w przypadku twórczości Jacka Kaczmarskiego jakakolwiek szablonowość czy też powierzchowność w podejściu do jego wierszy odbija się absurdalnym chichotem nowych kontekstów, w jakich są one umieszczane.
Spontaniczność postawy artystycznej oraz wyjątkowo empatyczna ekspresja na scenie, wyrażająca się w oryginalnie dowcipnych, a jednocześnie bardzo intelektualnych i wreszcie osobistych komentarzach do wykonywanych piosenek powodowały, że Jacka Kaczmarskiego po prostu pokochało wiele pokoleń odbiorców. Jest to miłość szczególna, bo wyrażająca się z jednej strony w absolutnym uwielbieniu, a z drugiej niejednokrotnie bezkrytycznym stosunku do pozostawionego przez poetę materiału literackiego, nad którym odbiorcy po prostu często się nie zastanawiają. Przyjmują tę poezję jako dobro ogólne, powszechne, odnoszą się do wyrwanych z kontekstu wierszy fraz, zapominając choćby o ich znaczeniu ironicznym, prześmiewczym. Wpływa to na tworzenie swoistej egzotyki nowych znaczeń. Jacek Kaczmarski – człowiek o dużym poczuciu humoru i specyficznym dystansie nawet do samego siebie, pewnie uśmiałby się nieraz, słuchając, w jakich konfiguracjach i w jakich okolicznościach wykorzystywane są jego piosenki. Ponieważ są one traktowane jako dobro wspólne, którym można w dowolny sposób dysponować, niejednokrotnie dochodzi do nadinterpretacji, niezależnie od wymowy tekstu. Najlepszym przykładem jest piosenka Mury, która stała się sztandarowym utworem walczących z systemem w latach 80. XX wieku działaczy politycznych w Polsce, ale również dzisiaj słyszy się ją podczas wieców i zgromadzeń. Pomijając fakt, że z Murów Polacy często wybierają wyrwane z kontekstu fragmenty, szczególnie refren, który dość ironicznie wybrzmiewa wobec wymowy utworu, zwłaszcza zakończenia, to również obserwuję przypadki manipulowania tekstem utworu, co przybiera formę absurdalnej trawestacji, zważywszy na to, że przecież przez wielu ten utwór jest traktowany jak współczesny hymn. Podczas ostatnich wakacji ze zdumieniem usłyszałam w jednej z regionalnych rozgłośni radiowych reklamę, w której refrenu Murów, oryginalnie wykonywanego przez Jacka Kaczmarskiego, użyto do reklamy… zakładu pogrzebowego i firmy produkującej nagrobki na jednym z cmentarzy. Uświadomiłam sobie wówczas, że w powszechnym odbiorze zastanej kultury zdarzają się przykłady paradoksalnych skojarzeń, umiejscawianych następnie w kontekstach kuriozalnych i groteskowych, na co twórca pierwotnego tekstu nie ma już żadnego wpływu. Co prawda Jacek Kaczmarski sam podkreślał, że kultura żywi się kulturą, a sztuka, stworzona przez naszych poprzedników, będzie inspiracją dla sztuki tworzonej przez nas, to jednak nie każde swobodne reinterpretowanie tekstów kultury tworzy sztukę nową.
Walka o wolność i prawdę było, w moim odczuciu, najważniejszym wyznacznikiem twórczości Jacka Kaczmarskiego, dlatego też swobodne żonglowanie jego tekstami, czasem, niestety, pozbawione logiki w nowych kontekstach i odarte z sensu przekazu wiersza, jest nie do przyjęcia. Podobnie schematycznie, swobodnie i w dowolny sposób wielu odbiorców poezji Jacka Kaczmarskiego odnosi się do jego życia, przyznając sobie prawo do oceny konkretnych zachowań, podobnie jak w przypadku twórczości, wyrwanych z kontekstu, bez świadomości prawdy, która istnieje, a którą interpretatorzy nie zawsze chcą zauważyć. To jest chyba największy paradoks, związany z twórczością i życiem Jacka Kaczmarskiego: poeta, brzydzący się schematyzmem i bylejakością, staje się obiektem wyjątkowo schematycznych odniesień. W ciągu dziesięciu lat od śmierci Jacka Kaczmarskiego, w wypowiedziach prasowych, telewizyjnych i radiowych, w publikacjach książkowych i internetowych najczęściej podkreśla się jego rolę barda, problemy alkoholowe wynikające z emigracji, złożone życie osobiste i często trudne relacje z bliskimi, wreszcie wyjazd do Australii, przebywanie z dala od Polski i naszych spraw oraz walkę z nowotworem. Jak mantra powtarzane są te same schematy w ocenie: wypowiadają się na ogół „przyjaciele”, „bliscy”, „znajomi” – bardzo duża grupa ludzi, ponieważ osobowość Jacka Kaczmarskiego nie tworzyła barier w nawiązywaniu relacji międzyludzkich, toteż po jego śmierci tych, którzy go znali, było wielu. Jednocześnie opinie dotyczące życia i twórczości Jacka Kaczmarskiego bardzo często sprawiają wrażenie, jakby osoby, które je wyrażają, były całkowicie obojętne na wypowiedzi samego poety, który przecież chętnie mówił o sobie, komentował swoje potknięcia na życiowych zakrętach i nie ukrywał stosunku do wielu tematów społecznych i osobistych. Dzięki licznym wywiadom telewizyjnym i prasowym wiemy, co Jacek Kaczmarski sądził na temat sytuacji Polski i Polaków, roli artysty w świecie społecznym, poszukiwania przez człowieka odpowiedzi na istotne egzystencjalne pytania. Jacek Kaczmarski bardzo chętnie mówił o wychowaniu w domu rodziców i dziadków, wartościach, którymi kieruje się w życiu, postrzeganiu tworzonej przez siebie sztuki, czy też samotności człowieka indywidualisty, czującego obciążenie misją, z której zrezygnować nie można. Paradoksalny jest fakt, że Jacek Kaczmarski ma tak wielu miłośników, znawców swojej twórczości, którzy często deklarują swoje zainteresowanie nim, ale wypowiadają się tak, jakby w ogóle nie słuchali tego, co on sam miał do powiedzenia w sprawach własnego życia i twórczości. Obserwuję interesujące z punktu widzenia socjologicznego zjawisko głoszenia wielkiej fascynacji jego życiem i twórczością, bez wnikliwego wsłuchiwania się w słowa samego artysty, bezpośrednio wyrażane w wywiadach lub pośrednio w wierszach. Gdyby słuchano, co do powiedzenia na określone tematy ma sam poeta, zauważono by z pewnością jego wyraźne odcięcie się od etykietki narodowego barda (co jednocześnie nie oznacza lekceważenia przez Kaczmarskiego roli, jaką na danym etapie historii współczesnej Polski odegrał), dostrzeżono by wewnętrzne rozdarcie artysty wrażliwego, wiecznie poszukującego sposobu z jednej strony na doskonałe artystycznie wyrażanie siebie, z drugiej zaś na pogodzenie tego, co ludzkie, przyziemne i proste z tym, co wyjątkowe, indywidualne w relacjach z ludźmi. Zauważono by jego walkę z zagrożeniem, związanym z nadużywaniem alkoholu, a przede wszystkim fakt, że traktował to bardzo poważnie. Również usłyszano by, skąd pomysł na Australię i dlaczego, będąc kosmopolakiem, musiał do Polski powracać, a jednocześnie cieszył się, udając się tam, gdzie Absolut dotyka ludzkich namiętności w sposób metafizyczny. Również interesujące jest zjawisko, dość powszechne, głoszenia jakiejś jednej i niepodlegającej dyskusji „prawdy o Jacku”, wnikającej w najintymniejsze sfery jego życia, ale problem pojawia się wtedy, gdy okazuje się, że każdy z fanów Kaczmarskiego ma tę prawdę „swoją”, żeby nie powiedzieć „swojską”, dopasowaną do poglądów osoby wypowiadającej się, a często absolutnie niedopasowaną do tego, co mówił sam Kaczmarski.
10 kwietnia 2014 roku mija dziesiąta rocznica śmierci Jacka Kaczmarskiego – dziesięć lat to wystarczająco dużo czasu, by rzetelnie odnieść się do bogatego dorobku artystycznego tego wyjątkowego poety, który domaga się wręcz, poprzez stworzoną sztukę, dyskusji intelektualnych, zmuszających do myślenia, konstruktywnego działania i odpowiedzialności za świat, w którym żyjemy. Aby móc jak najpełniej odnieść się do fenomenu Jacka Kaczmarskiego, zarówno jako twórcy, jak i człowieka, zaprosiłam do rozmowy osoby, które go bardzo dobrze znały na różnych etapach jego życia i poprzez różne aspekty wspólnych fascynacji. Każdego z moich rozmówców łączy inna więź z Jackiem Kaczmarskim, ale dzięki temu, w moim przekonaniu, istnieje szansa na szerokie, wielopłaszczyznowe odniesienie się do tego artysty.
O Jacku Kaczmarskim zgodzili się ze mną porozmawiać: Zbigniew Łapiński, wybitny pianista, kompozytor i akompaniator, współtwórca wielu piosenek Jacka Kaczmarskiego; Alicja Delgas, Muza Jacka Kaczmarskiego i oddana mu towarzyszka ostatnich lat jego życia; Kazimierz Wojtaniec, towarzysz młodzieńczych dyskusji intelektualnych z czasów studiów na polonistyce warszawskiej; Krzysztof Nowak, redaktor wydań zbiorowych dyskografii i antologii wierszy Jacka Kaczmarskiego.
Rozmówcami ostatniego rozdziału, zatytułowanego „Rytmy nieskończoności Jacka Kaczmarskiego” są osoby, które w młodym wieku zmierzyły się z tym wymagającym repertuarem podczas różnych festiwali, ogólnopolskich konkursów lub spektakli, właśnie twórczości Jacka Kaczmarskiego. Rozmowa w tej części książki wynika z próby odpowiedzi na pytanie, jakie są przyczyny i źródła fascynacji dorobkiem Jacka Kaczmarskiego oraz co powoduje, że jest to twórczość tak popularna wśród osób z młodego pokolenia niezmiennie od ponad trzydziestu lat.
Każda z rozmów ma swój klimat i jest bardzo osobista. Każdy z Rozmówców pozostawił w tej książce cząstkę swojej duszy, w której odbija się w sposób indywidualny osoba Jacka Kaczmarskiego. Jestem wdzięczna im wszystkim, że zgodzili się na formę rozmowy, pozwalającą na intymność refleksji, a jednocześnie merytoryczną rzetelność w odniesieniu się do życia i twórczości Jacka Kaczmarskiego. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku obraz poety jest złożony, niejednorodny i czasem kontrowersyjny. Niezależnie jednak od tego, czy moi rozmówcy dzielili z Jackiem Kaczmarskim życie prywatne, czy też zawodowe, artystyczne, zawsze mogłam zauważyć w ich opowieściach szacunek do tego wszystkiego, co wiązało się z Jackiem Kaczmarskim. W kilku spotkaniach towarzyszyli mi moi uczniowie z L LO im. Ruy Barbosy w Warszawie: Julia Cieplińska, Maja Piotrowska i Łukasz Ślepowroński. Bardzo im dziękuję za zaangażowanie widoczne podczas spotkań z moimi rozmówcami. Niektóre z rozmów odbyły się w jak zawsze gościnnych murach warszawskiego L LO im. Ruy Barbosy dzięki życzliwości dyrektora tej szkoły, Wiesława Włodarskiego.
Przez te mijające od śmierci Jacka Kaczmarskiego dziesięć lat zabrakło mi w mówieniu o nim właśnie szerszego odniesienia do wartości, które stworzył lub które propagował. Dotyczy to zarówno kontekstów literackich, jak i życiowych. Jak słusznie zauważył jeden z rozmówców, nie ma jednego Jacka, ale, w moim odczuciu, warto uważniej przyjrzeć się stworzonej przez niego poezji oraz pokazać szersze konteksty jego życia, które pozwolą na pełniejsze zrozumienie podejmowanych decyzji. Najwyższy czas, by zacząć mówić o Jacku Kaczmarskim jako o jednym z najwybitniejszych poetów współczesnych. Chciałabym wyrazić nadzieję, że moje rozmowy ze Zbigniewem Łapińskim, Alicją Delgas, Kazimierzem Wojtańcem, Krzysztofem Nowakiem oraz przedstawicielami młodzieży staną się źródłem wielokierunkowych inspiracji dla Czytelników tej książki podczas indywidualnych poszukiwań tego, co stanowi wartość w twórczości Jacka Kaczmarskiego.
Katarzyna Walentynowicz„Rozpierało się pod Modiglianim pianino / Przy którym wcześnie autor wspomnień tych zasłynął...”*
Jacek Kaczmarski w okresie licealnym w domu dziadków, Stanisława i Felicji Trojanowskich (fot. archiwum Alicji Delgas)
Jacek Kaczmarski: Człowiek nie przeżywający dramatu, jest człowiekiem bezmyślnym. Piekło jest nijakie, letnie, a coś, co nie ma wyrazu, jest piekłem. Moje pokolenie nie ma dziś dla mnie wystarczającego wyrazu. Ów brak więzi ze wspólnotą może się bierze również stąd, że ja byłem wychowany na artystę-mnicha, na samotnika, człowieka głęboko nieufającego tłumowi i wszystkiemu, co jest zjawiskiem masowym. Dość wcześnie wiedziałem (z relacji rodziców, którzy studiowali w Rosji, i od dziadka komunisty), na czym polegają społeczne mechanizmy rewolucji. Dlatego byłem pewny wyższości myślenia indywidualnego nad zbiorowym i czułem heroiczną potrzebę samodzielnego przeciwstawiania się światu. Być może to kwestia temperamentu czy znaku Baran w zodiaku, czyli indywidualizmu i niecierpliwości. Ale jeżeli już byłem wychowany na człowieka wśród ludzi, to na takiego z charakterem przywódczym. (…)
Rozmowa z Markiem Millerem, „Co się stało z nasza klasą!”, „Elle” 1997 r.
Cytat za: www.kaczmarski.art.plPodziękowania
Szczególnie dziękuję Alicji Delgas i Zbigniewowi Łapińskiemu za wyjątkowe osobiste zaangażowanie w przygotowanie publikacji: za wszelkie wsparcie merytoryczne i edytorskie oraz udostępnienie bogatych materiałów fotograficznych i dokumentacji ikonograficznej. Zbigniewowi Łapińskiemu również dziękuję za gotowość do spotkań z młodzieżą L LO im. Ruy Barbosy w Warszawie.
Dziękuję Joannie Stasiak za życzliwość w udostepnieniu obrazów i rysunków Janusza Kaczmarskiego.
Dziękuję Krzysztofowi Nowakowi i Kazimierzowi Wojtańcowi za gotowość do spotkań z młodzieżą L LO im. Ruy Barbosy w Warszawie i zaangażowanie w przygotowanie książki.
Dziękuję Kindze Sobiesiak za szczególne zaangażowanie w przygotowanie projektów graficznych do książki oraz wsparcie plastyczne. Wszystkim Rozmówcom rozdziału „Rytmy nieskończoności Jacka Kaczmarskiego” – za poświęcony czas i zaangażowanie. Mai Piotrowskiej, Julii Cieplińskiej i Łukaszowi Ślepowrońskiemu dziękuję za aktywność podczas spotkań z rozmówcami książki: Zbigniewem Łapińskim, Kazimierzem Wojtańcem i Krzysztofem Nowakiem.
Dziękuję Wiesławowi Włodarskiemu za wieloletnie wsparcie przy organizacji „Rytmów nieskończoności”, udostępnienie do publikacji zdjęć ze szkolnego archiwum konkursu oraz szkoły (L LO im. Ruy Barbosy w Warszawie) do spotkań z rozmówcami książki.
Dziękuję za wszelkie wsparcie Lidii Jastrzębskiej, Włodzimierzowi Paszyńskiemu, o. Wacławowi Oszajcy, Jackowi Bończykowi, Bogdanowi Marcinkiewiczowi, Hannie Kaźmierskiej, Marcjannie Duszczyk, Renacie i Bogdanowi Żochowskim, Beacie Cegłowskiej, Krystynie Regulskiej, Annie Słomczyńskiej, Agnieszce Łapińskiej, Dariuszowi Łapińskiemu, Marcinowi Stryżko. Również dziękuję autorom zdjęć, którzy z życzliwością odnieśli się do ich publikacji w mojej książce: Pawłowi Słomczyńskiemu, Jackowi Jaśkowiakowi, Januszowi Halczewskiemu, Bogdanowi Marcinkiewiczowi, Małgorzacie Tryfon, Agnieszce Łapińskiej, Krystynie Annie Mathiak, Karolowi Chomiczowi, Zofii Gustowskiej, Tomaszowi Terleckiemu.
Dziękuję ciepło moim bliskim - mężowi Marcinowi oraz córkom Klaudii i Julii – za wyrozumiałość i cierpliwość podczas pracy nad książką; rodzicom, Marii i Lechosławowi Barańskim – za wszelkie wsparcie.Na koniec chciałabym szczególnie podziękować Bogusławowi Brodeckiemu, redaktorowi naczelnemu Wydawnictwa Bellona i całemu zespołowi wydawnictwa za pracę i zaangażowanie przy wydaniu mojej debiutanckiej książki.
Katarzyna Walentynowicz