Mirosław Dzielski i krakowscy liberałowie - ebook
Mirosław Dzielski i krakowscy liberałowie - ebook
Na czym polegał fenomen Mirosława Dzielskiego, kultowej postaci opozycji antykomunistycznej? Jak wyglądałaby dziś Polska, gdyby przedwczesna śmierć nie odebrała mu możliwości jej współkształtowania? O jakich lekcjach z jego myśli i działalności nie można zapomnieć?
Liberał, działacz polityczny i opozycjonista, w którym, jak podaje anegdota, widziano przyszłego „premiera z Krakowa”. Filozof i nauczyciel, opiekun i przewodnik nie bez przyczyny nazywany „krakowskim Sokratesem”. Z wielogłosu jego przyjaciół wyłania się portret osoby, która wyprzedzała epokę, a swoją postawą zmieniła pokolenia.
„Trudno zmierzyć wpływ, jaki Dzielski wywarł na polską rzeczywistość swoimi pismami oraz wydawaniem liberalnej klasyki. (…) Największe znacznie przypisuję jego sposobowi inspirowania ludzi – działaniom bez narzucania woli, bez prób dyscyplinowania, bez zadęcia; działaniom budzącym zaufanie dzięki jego osobistemu urokowi, kulturze i spokojowi, a nade wszystko – popartym prostymi argumentami. Nie da się tego dokładnie zmierzyć. Liczba wszystkich słuchaczy i współpracowników też jest słabo wymierna, natomiast myślę, że co najmniej kilkudziesięciu znaczących ludzi polityki i gospodarki III RP wyniosło ze spotkania z nim idee i pomysły, które dobrze się przysłużyły Polsce” – Tadeusz Syryjczyk, Posłowie.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Nauki społeczne |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-4434-4 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szymon Bródka
Obraz przeszłości wywołany w pamięci
(Zamiast wstępu)
I
Powszechnym doświadczeniem jest złudzenie, że przeszłość, szczególnie ta zupełnie nieodległa, była o wiele prostsza niż jest współczesność, a wskutek tego z wybiórczą łatwością poruszamy się w tym, co minione, czy też formułujemy zbyt pośpieszne oceny. Dzisiejsze nasze odczuwania budujemy poprzez nić wiążącą z dawnymi przeżyciami, które przedstawiały dla nas konkretną wartość. Zjawisko to obrazuje celnie Julia Hartwig w wierszu _Jak dotrzeć_. Nicią, która łączy dawne zdarzenia z dniem dzisiejszym, jest pamięć. „To ty jesteś Ariadną” – twierdzi poetka. Pisze, że to pamięć wytycza drogi po labiryncie dawnych zdarzeń, decyduje, co było ważne, selektywnie buduje naszą tożsamość. Dalej Hartwig pyta:
Jak dotrzeć – i czy trzeba – do tego podziemnego świata
pamięci która śpi i czeka na zbudzenie
na łaskę zgody z tym co się zdarzyło1.
Pytanie to warto poszerzyć i powiązać z – klasycznym już w badaniach nad pamięcią – terminem „kultura pamięci”. Poetka skłania nas do namysłu nad konstrukcjami naszych wspomnień: sposobem łączenia faktów, osnową, wokół której budujemy obrazy dawnych zdarzeń; nad pamięcią skrywającą nie tylko te wydarzenia, do których wracamy z sentymentem i uśmiechem, ale także te budzące w nas poczucie pustki, gorycz, stratę. Owa nić tworzy naszą tożsamość.
W ten oto sposób rysuje się związek pamięci i tożsamości. Pamięć pozwala na świadomą ciągłość trwania. To dzięki niej istniejemy w czasie; odróżniamy wczoraj od dziś w naszych najbardziej pierwotnych doświadczeniach, jakimi są śmierć i wspominanie tych, którzy już odeszli. Pamięć kształtuje naszą tożsamość, jest niekończącym się procesem definiowania siebie, ale też własnej wspólnoty. Zatem kryterium, wokół którego organizuje się pamięć, można wyrazić w pytaniach: W jaki sposób dochować społecznych zobowiązań? Czego nie wolno nam zapomnieć?
Pytani o Mirosława Dzielskiego jego niegdysiejsi przyjaciele, koledzy i współpracownicy – po tym jak już przywołają czy to jego działalność opozycyjną, czy to pisarstwo naukowe, czy chociażby niezliczone inicjatywy, jakim się z pasją oddawał – często wspominają pewne spotkanie, spotkanie o tyle osobliwe, że sam bohater tych wspomnień nie brał w nim udziału.
Miało się ono odbyć wiosną 1989 roku, a uczestniczyli w nim prymas Polski Józef Glemp i Lech Wałęsa. Podobno podczas rozmowy z ust hierarchy padła propozycja powołania Mirosława Dzielskiego na urząd premiera, a Wałęsa miał na to przystać. Niektórzy w swych wspomnieniach rozbudowują owo porozumienie polityczne, podnosząc, że nazwisko Dzielskiego było pierw rozważane przy obsadzaniu stanowisk szefów ministerstw w rządzie Mieczysława Rakowskiego, a później już przy tworzeniu własnego gabinetu. Ale w tym czasie prymas Glemp nie wiedział nic o problemach zdrowotnych Dzielskiego, przebywającego od stycznia 1989 roku na stypendium w Stanach Zjednoczonych, z którego już nie było mu dane wrócić.
Dziś trudno zweryfikować nie tylko prawdziwość, ale i skalę omawianych wtedy planów. Zauważyć jednak można – nieco z przymrużeniem oka – że im dalej od Krakowa, tym mniej poważnie mówi się o tych zamierzeniach. Bez wątpienia Dzielski był doceniany w swoim środowisku, dał się poznać jako nie tylko intelektualista, ale przede wszystkim świetny organizator i działacz, który głoszone przez siebie postulaty przykładnie realizował. Ideowo bliska mu była nauka Kościoła, szczególnie w wymiarze społecznym, stąd jego członkostwo w Społecznej Radzie Prymasowskiej i naturalna protekcja hierarchów kościelnych. Kolosalną rolę we wspomnianej rekomendacji Dzielskiego na ten urząd odegrało zapewne jego zaangażowanie w struktury opozycyjne, które _de facto_ sam niejednokrotnie powoływał do życia, w różnorakie pomniejsze organizacje i inicjatywy, jak również wzmożona aktywność na łamach pism drugiego obiegu, a także członkostwo w NSZZ „Solidarność” i stanowisko małopolskiego rzecznika Związku. Znaczenie miało również powołanie Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego. Wszystko to pozwala uznawać propozycję prymasa za wiarygodną, a Dzielskiego ukazuje jako niemal idealnego kandydata na urząd premiera. Przedwczesna śmierć u progu niewątpliwej kariery politycznej tworzy tym mocniejsze poczucie straty, a z perspektywy upływającego czasu nadaje Dzielskiemu cech bohatera romantycznego.
Przytoczona historia konstytuuje jeden z głównych sposobów narracji, w jakich przedstawiany jest dziś Mirosław Dzielski.
Mimo wielu wątpliwości dotyczących faktyczności przywołanego spotkania Dzielski nieustannie wspominany jest bardziej przez pryzmat przywołanej rzekomej propozycji niż licznych realnych osiągnięć. W tej opowieści pełni pierwszoplanowe funkcje organizatora i działacza – tym samym wypełnia się narracja zawarta w haśle: „premier z Krakowa”.
Na tej płaszczyźnie dokonuje się mityzacja postaci kładąca nacisk na problematykę zaangażowania społecznego. Krakowski liberał scharakteryzowany zostaje przede wszystkim jako ten, który występuje przeciw panującej władzy, także jako budowniczy struktur opozycyjnych, aktywista społeczny, a co za tym idzie, jego praca ideowa, pisarska przybiera rolę dopełniającą. Możliwość dostąpienia nominacji, stanięcia na czele rządu dowodzi powszechnego uznania dla jego szeroko definiowanej działalności. Ten sposób opowieści o Dzielskim przeważa w przekazach ustnych dawnych działaczy z kręgów opozycyjnych, a poprzez sprzężenie zwrotne podtrzymuje identyfikację oraz afirmację ówczesnej wspólnoty.
Niejako konkurencyjnym sposobem przybliżania postaci Dzielskiego jest akcentowanie przede wszystkim jego pracy naukowej, podającej w naturalny sposób plan dalszych działań opozycyjnych, co spowodowało nadanie mu miana „Sokratesa z Krakowa”. W tej optyce Dzielski jawi się nam na wzór starożytnych filozofów, wcielających w życie idee, które głosili, co w połączeniu z licznymi świadectwami nauczania (rozumianego nie tylko w kontekście pracy akademickiej, ale także jako cecha charakterystyczna myślicieli agory), krytyką władzy, dystansem w stosunku do demokracji, a także gotowością do sporów intelektualnych oraz stylem „wydobywania prawdy” ze swoich dyskutantów przyczynia się do spojrzenia na krakowskiego opozycjonistę-myśliciela niczym na wielkiego greckiego filozofa.
Ten sposób przedstawiania Dzielskiego zapoczątkowany został w poświęconej mu literaturze – stan ten należy uznać za naturalny, gdyż większość z publikowanych do tej pory tekstów ma charakter naukowy i kładzie nacisk właśnie na tę część jego aktywności.
W rezultacie po ponad trzydziestu latach od śmierci Dzielskiego mamy do czynienia z dwoma współistniejącymi narracjami; obie są prawomocne, a różni je perspektywa snucia opowieści oraz ich zasięg. Perspektywa pierwsza jest milknącym przekazem działaczy: tworzą go współuczestniczący w tamtych wydarzeniach, niegdyś zaangażowani w batalie antysystemowe, jednak ich głos usłyszeć jest dziś coraz trudniej.
Narracja druga pochodzi od tych, którzy nie odeszli od piór. Kreślą ją z poczucia kronikarskiego obowiązku, by dać świadectwo owych czasów, by spłacić intelektualny dług zaciągnięty przed laty – niezależnie od motywacji milcząco przyjmują moc łacińskiej maksymy „_verba volant, scripta manent_”.
II
Pierwotną pobudką do przygotowania zbiorowej publikacji poświęconej pamięci Mirosława Dzielskiego była z jednej strony chęć upamiętnienia trzydziestej rocznicy jego śmierci (która przypadła na rok 2019), z drugiej – ponowne nakłonienie do wspomnień jego dawnych przyjaciół oraz ludzi, których w tamtych latach łączyły z nim jakieś więzy. Moim zamiarem było zebranie opowieści o Dzielskim po trzech dekadach od tamtych wydarzeń. Czyniąc to, ciągle stawiałem pytanie: o czym nie można dziś zapomnieć?
Ocena, czy i na ile ta książka zadość czyni tym dążeniom, należy do Czytelników.
Większość tekstów publikowanych w tej monografii została przygotowana specjalnie z myślą o niej, choć wzbogacono ją również kilkoma przedrukami, tak by oddana w ręce Czytelnika, sumiennie relacjonowała Mirosława Dzielskiego zmagania z wolnością.
Zapewne wnikliwy Czytelnik zwróci uwagę na grono autorów zawartych tu tekstów: są to dawni przyjaciele Dzielskiego, jego współpracownicy, opozycjoniści identyfikujący się mniej lub bardziej z ideami, które on propagował, dziś częściowo oddaleni od siebie, bywa, że odmiennie realizujący dawne ideały. Mam nadzieję również, że dobrze przyjęci zostaną przedstawiciele młodszego pokolenia badaczy, którym okazję do poznania myśli Mirosława Dzielskiego dały przede wszystkim wydane przed laty dzieła zebrane myśliciela z Krakowa2.
Chciałbym również wspomnieć wszystkie osoby, które z różnych powodów nie mogły w tej publikacji wziąć udziału, ale zapewniały o sprzyjaniu tej inicjatywie, przesyłając często wiele cennych uwag i wskazówek.
Wydanie niniejszej monografii było możliwe przede wszystkim dzięki nieocenionemu wsparciu Henryka Woźniakowskiego oraz Tadeusza Syryjczyka, którym za okazaną pomoc w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować. Słowa uznania kieruję także do wszystkich, którzy dołożyli starań, by książka ta mogła się ukazać.PRZYPISY
Przypisy
1 J. Hartwig, _Nie ma odpowiedzi_, Warszawa: Wydawnictwo Sic!, 2001.
2 M. Dzielski, _Odrodzenie ducha – budowa wolności. Pisma zebrane_, red. G. Łuczkiewicz, Kraków: Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 1995.
3 Pierwodruk _Polskie zmagania z wolnością_, Kraków: Universitas, 2000, s. 35–66. Jak pisze Walicki: „Artykuł wywołał duże zainteresowanie wśród amerykańskich obrońców gospodarki wolnorynkowej. Jego wyrazem był m.in. list, który otrzymałem od Miltona Friedmana, datowany 17 VIII 1988”. Dopisek ten znajduje się w pierwszym polskim wydaniu artykułu – w zbiorze _Widzieć mądrość w wolności. Księga pamięci Mirosława Dzielskiego_, red. B. Chrabota, Kraków: KTP, 1991 .
4 Zob. felieton S. Kisielewskiego w „Tygodniku Powszechnym” 1985, nr 1.
5 Felieton S. Kisielewskiego w „Tygodniku Powszechnym” 1985, nr 17.
6 „13. Pismo chrześcijańsko-liberalne” 1987, nr 3 (66). Wydawcą i głównym autorem artykułów do tego pisma był Mirosław Dzielski.
7 Opublikowane w „Reformie Gospodarczej” , kwiecień 1987.
8 Zebranie to odbyło się 5 czerwca na Uniwersytecie Warszawskim.
9 Zob. drugoobiegowe pismo „Dwadzieścia Jeden” z 1987, nr 4, s. 68–77, oraz katolicki tygodnik „Ład” z końca lipca 1987.
10 Zob. J. Szczepański, _Od diagnoz do działań_, wydanie specjalne „Rady Narodowej”, 3 lipca 1987, s. 6.
11 Mam na myśli Janusza Korwin-Mikkego, Bronisława Łagowskiego i Mirosława Dzielskiego.
12 _Wiosna nasza_, „Stańczyk” 1987, nr 6.
13 Zob. artykuł _U.S. Agrees to Help Poland_, „The New York Times”, 28 września 1987, s. 4. Czytamy tam: „Referując dyskusję o Solidarności na spotkaniu Busha z Jaruzelskim, urzędnik Departamentu Stanu powiedział, że – wedle poglądu Warszawy – ruch pracowniczy (Solidarność) przeszkodzi wprowadzeniu w życie reformy gospodarczej”. Dlatego też rząd Jaruzelskiego postanowił rozpisać w tej sprawie referendum, w którym ludność kraju dokonałaby wyboru między radykalnym a umiarkowanym wariantem reform.
14 „Stańczyk” 1987, nr 6, s. 2–4.
15 D. Passent, _Na prawo-patrz_, „Polityka” 1987, nr 25.
16 Zob. M. Dzielski, _Duch nadchodzącego czasu_, Wrocław 1985 , s. 167–170 .
17 P. Śpiewak, _Czas polityki_, „Res Publica” 1987, nr 1, s. 24–27.
18 Odmienne stanowisko zajmował w tej kwestii A. Macierewicz.
19 Wpływ marksizmu na encyklikę _Laborem exercens_ mocno podkreśla G. Baum w książce _The Priority of Labor_ (New York: Paulist Press, 1982).
20 Por. B. Wildstein, _Krakowska szkoła liberałów_, „Kontakt” , październik 1983.
21 Mocne przekonanie o potrzebie urynkowienia stworzyło możliwość osobliwego sojuszu między „otwartymi marksistami” a liberałami, co przyczyniło się z kolei do wzrostu zainteresowania postmarksistów teoriami liberalnymi. Dzięki temu redaktorzy „Zdania” zwrócili uwagę na mój artykuł _Marx and Freedom_ („The New York Review of Books”, 24 listopada 1983), zawierający krytykę Marksowskiej koncepcji wolności z punktu widzenia liberalnego. Owocem tego zainteresowania było przetłumaczenie tego artykułu na język polski oraz opublikowanie go w „Zdaniu” (1984, nr 2, s. 27–34).
22 B. Łagowski, _Co jest lepsze od prawdy?_, Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1986.
23 Tamże, s. 169–170.
24 Tamże, s. 170.
25 Różnicę tę podkreślałem w artykule _W_ _stronę przeciętności_, opublikowanym w „Polityce” (4 lipca 1981). Intencją moją była krytyka wulgarnego egalitaryzmu w programie Solidarności oraz w nowym programie PZPR. Zgadzam się jednak, że w ogólnym bilansie marksizm był w PRL głównym źródłem myślenia „wulgarno-socjalistycznego”. Warto wspomnieć, że zamierzałem opublikować ten artykuł w „Tygodniku Solidarność”. Redaktor „Tygodnika” Bohdan Cywiński odmówił jednak przyjęcia go do druku.
26 B. Łagowski, _Co jest lepsze od prawdy?_, dz. cyt., s. 172.
27 Tamże, s. 175.
28 Tamże, s. 179–181.
29 Tamże, s. 185.
30 Tamże, s. 198.
31 Tamże, s. 209.
32 Tamże, s. 157 (L. Kołakowski rozwijał takie poglądy w książce _Obecność mitu_, Paryż: Instytut Literacki, 1972).
33 B. Łagowski, _Co jest lepsze od prawdy?_, dz. cyt., s. 205.
34 Tamże, s. 224–225.
35 Tenże, _Nie bójcie się konkurencji_, „Zdanie” 1987, nr 1, s. 5–13. Jest to krytyka artykułu Cz. Miłosza pt. _Szlachetność, niestety_, opublikowanego w „Kulturze” (1984, nr 9).