Mistrzowie. Od Zidane’a do Mbappégo. Upadki i wzloty francuskiego futbolu - ebook
Mistrzowie. Od Zidane’a do Mbappégo. Upadki i wzloty francuskiego futbolu - ebook
Fascynująca podróż po świecie francuskiej piłki
„Sam Bóg zesłał nam tego chłopaka, żeby pokazać, jak się gra” – pisał
o nim legendarny trener Arsenalu Arsène Wenger.
W 2018 roku w Kazaniu francuscy kibice wstrzymali oddech. Trzy błyskawiczne ruchy i strzał. Cztery minuty później kolejny, równie brawurowy. Dziewiętnastoletni wówczas Mbappé w jednej chwili zmienił bieg wydarzeń i stał się symbolem sukcesu, na który od lat czekał francuski futbol.
We Francji reprezentacja to coś o wiele więcej niż tylko drużyna piłkarska. To duma narodu, najmocniejsze ogniwo francuskiego sportu. To w niej odbija się kondycja państwa – konflikty społeczne i polityczne. Nic nie dostarcza Francuzom tylu skrajnych emocji co mecze ich narodowej drużyny.
Autor niejednokrotnie komentował występy Les Bleus. Był świadkiem wielkich emocji, niezwykłych sukcesów i sromotnych porażek. W swojej książce zabiera czytelnika w podróż po fascynującej historii francuskiej piłki, przybliża sylwetki prawdziwych gwiazd futbolu: Mbappégo, Benzemy, Zidane’a i ich trenerów, odsłania kulisy afer seksualnych i finansowych oraz przygląda się problemom, z którymi boryka się reprezentacja piłkarskich mistrzów świata.
Matthew Spiro – dziennikarz i komentator sportowy. Współpracował z BBC, UEFA.com, „The Times” i „The Guardian”. Ekspert w dziedzinie francuskiej piłki nożnej.
Powyższy opis pochodzi od wydawcy.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-6298-0 |
Rozmiar pliku: | 1,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
PRZEDMOWA
Dla Francuzów oglądanie piłkarskiej reprezentacji narodowej było w ostatnich latach emocjonującym przeżyciem. Strajk piłkarzy w 2010 roku stanowił potworny kryzys. Można powiedzieć, że Knysna stała się naszym Waterloo. Był to smutny okres dla każdego, kto kocha francuski futbol. Jednak dał też szansę na nowy początek i jestem przekonany, że wyciągnęliśmy z niego wnioski. Pomyśleliśmy: „Nie można dopuścić, by to się powtórzyło. Zawodnicy muszą zachowywać się lepiej”. To doświadczenie okazało się dla nas bardzo pouczające.
W 2018 roku od samego początku wydawało mi się, że Francja wygra mistrzostwa świata. Dlaczego? Bo zawodnicy byli w fantastycznej formie fizycznej i wykazywali odpowiednią równowagę pomiędzy siłą fizyczną a zdolnościami technicznymi. Im dłużej trwały rozgrywki, tym bardziej ta fizyczna siła dochodziła do głosu. Nawet podczas meczów, im dłużej trwała gra, tym bardziej Francuzi potrafili fizycznie zdominować przeciwnika. To proste: jeżeli gram przeciwko Kylianowi Mbappému i w ciągu pierwszych 20 minut on atakuje mnie na 90 procent, ja muszę wysilić się na 110 procent, żeby mu dorównać. Jeżeli po godzinie on daje z siebie 100 procent, nie jestem w stanie mu dłużej sprostać!
Mbappé jest, oczywiście, bardzo ważny. Odnosiliśmy wrażenie, że sam Bóg zesłał nam tego chłopaka, żeby pokazać, jak się gra – i jak należy się zachowywać. Stanowi wzór dla francuskich piłkarzy. Otrzymał solidne wykształcenie. Jego rodzice są związani ze sportem – matka była piłkarką ręczną, a ojciec trenerem piłki nożnej – i z całą pewnością dobrze go wychowali. Ale poza tym ma coś w sobie – coś, z czym się urodził. Wcześniej widzieliśmy wspaniałych młodych piłkarzy, ale kiedy słuchasz osiemnastoletniego Mbappégo udzielającego swojego pierwszego wywiadu, odnosisz wrażenie, że robił to przez całe życie, i dociera do ciebie, że on jest inny. Nie jest to coś, czego się nauczył. On został do tego stworzony. Oczywiście ma talent piłkarski, ale dziś, żeby być gwiazdą, trzeba mieć zdolność zakomunikowania czegoś istotnego w jednym zaledwie wywiadzie. I on ją ma.
Obecnie widzimy, że dzięki imigrantom francuska drużyna piłkarska zyskała olbrzymią szansę. Trzon reprezentacji narodowej stanowią zawodnicy pochodzący z rodzin imigranckich, którzy szkolili się we francuskich klubach piłkarskich. Mam na myśli Paula Pogbę, N’Golo Kantégo, Blaise’a Matuidiego, Kyliana Mbappégo i Samuela Umtitiego. To nic nowego. W przeszłości również odnoszące sukcesy drużyny reprezentacji narodowej zawsze miały silne związki z imigrantami, od Raymonda Kopy, Michela Platiniego i Zinédine Zidane’a po Mbappégo i Pogbę. Tak więc mamy szczęście do wielu świetnych zawodników wywodzących się z krajów o wielkich tradycjach piłkarskich, takich jak Senegal, Wybrzeże Kości Słoniowej, Mali, Kamerun, Algieria, Maroko i Tunezja.
We Francji młodzi piłkarze swoje umiejętności często zdobywają na przedmieściach, na których mieszkają. Jestem przekonany, że 60 procent zawodowych francuskich graczy pochodzi z paryskich przedmieść. To niewiarygodne! Gdy byłem trenerem w Monako, poprosiłem Liliana Thurama, żeby opowiedział mi, jak wyglądało jego dzieciństwo. Powiedział, że po szkole była piłka, piłka i jeszcze raz piłka. Grał z chłopakami rozmaitego pochodzenia. Trudno było się wybić spośród wielu dobrych zawodników. Trzeba być silnym, żeby poradzić sobie w tych warunkach, bo konkurencja jest duża. Chcesz dowieść, że jesteś najlepszy, a grasz z chłopakami gotowymi do walki, by ci udowodnić, że wcale nie jesteś. Tak, chłopaki z przedmieść są gotowi do walki. Wydaje mi się, że to piłkarskie wychowanie daje im wielką siłę psychiczną.
Rodzice, wychowując dzieci, chcą je uchronić przed wszelkim niebezpieczeństwem. A tymczasem najlepiej skłonić je do walki z rozczarowaniem i przeciwnościami. To najlepsze przygotowanie do życia. Będą spragnione sukcesu i nauczą się walczyć. Tego nie ma w programach najlepszych nawet szkół.
Od wielu lat Francja dobrze kształtuje młodych piłkarzy. Gdy byłem menedżerem Arsenalu, wiedziałem, że jeżeli wezmę zawodnika z Francji, poziom jego rozwoju fizycznego pozwoli od razu dopuścić go do gry. Francja pod tym względem wyróżnia się wśród innych krajów. Francuski selekcjoner Didier Deschamps ma dodatkowo ułatwione zadanie, bo francuscy zawodnicy już w młodym wieku rozpoczynają grę w Ligue 1. Grają, a jak tylko zaczynają dobrze sobie radzić, przechodzą do innych lig. Ligue 1 opuszczają świetnie przygotowani. Dzięki temu otwierają się drzwi dla kogoś nowego i mamy tak wielu dobrych młodych piłkarzy.
Wielkim problemem Anglii jest rozwój piłkarzy pomiędzy 17. a 21. rokiem życia. W Anglii umieją wyszukiwać talenty i prowadzić treningi. Ale włączanie młodych zawodników do pierwszej drużyny często się nie udaje, ponieważ rywalizacja o miejsca jest zbyt zacięta, poziom zawodników ligi – zbyt wysoki, a presja sukcesu ciążąca na trenerach – zbyt silna. Ostatnia część szkolenia piłkarza odbywa się we współzawodnictwie. We Francji, w przeciwieństwie do Anglii, gracze otrzymują możliwość współzawodniczenia.
Patrząc w przyszłość, uważam, że obecne pokolenie francuskich piłkarzy ma szanse pozostawić po sobie coś ważnego. Zwykle, kiedy drużyna wygrywa mistrzostwa świata, następuje koniec pewnej epoki. Ale w 2018 roku francuska ekipa była pełna młodych zawodników. Był to początek pewnej epoki. Jeśli chodzi o piłkarzy, mamy w kim wybierać. Wystarczy spojrzeć na ostatni mundial. Anthony Martial nie wszedł do reprezentacji. Gra dla Manchesteru United, który nie jest małym klubem. Alexandre Lacazette nie dostał się do kadry. Zasadniczo wybór był zbyt duży! Teraz tylko trzeba znaleźć równowagę, bo z jakością poszczególnych zawodników problemu nie mamy. Jeżeli drużyna znajdzie tę równowagę i okaże się skuteczna, będzie w stanie wygrywać najważniejsze turnieje.Rozdział 1
MBAPPÉ, _LE SAUVEUR_¹
30 czerwca 2018 roku
Atmosfera na stadionie w Kazaniu wydaje się ciężka. Powolny i niepewny początek 1/8 finału ostudził zapał nawet 23 tysięcy hałaśliwych kibiców Argentyny, pięknie wystrojonych w barwy _Albiceleste_. Ten bardzo obiecujący pojedynek został odpowiednio zapowiedziany, ale gorące, wilgotne i parne popołudnie rozwiewa, jak się wydaje, nadzieje Francji.
Francuscy kibice, których tego ranka poznałem w tętniącym życiem centrum miasta, sprawiali wrażenie zupełnie zrezygnowanych. Większość narzekała na niewłaściwą taktykę Didiera Deschampsa i na nieodpowiedni dobór zawodników, a niektórzy zdążyli już zarezerwować bilety powrotne na następny dzień. Choć _Les Bleus_ w swoim składzie mieli kilku najbardziej oszałamiających napastników na planecie, nieprzekonująco przebrnęli przez fazę grupową. Najpierw bramka po rykoszecie po strzale Paula Pogby, która zapewniła zwycięstwo nad Australią, następnie z trudem utrzymane prowadzenie 1:0 w meczu z Peru, a potem jeden z najnudniejszych meczów w historii mistrzostw świata, z Danią.
Kiedy siedem tysięcy francuskich kibiców głośno wygwizdało zawodników po upokarzającym bezbramkowym remisie na moskiewskim stadionie Łużniki, wszystko wskazywało na to, że nadchodzi nieunikniony koniec Deschampsa. Właściwie wielu Francuzów wyczekiwało już piękniejszej przyszłości pod skrzydłami ulubionego syna Francji Zinédine’a Zidane’a. Miesiąc wcześniej Zizou zaskoczył wszystkich, rezygnując z funkcji szkoleniowca Realu Madryt po trzecim z kolei zwycięstwie w Lidze Mistrzów i był teraz faworytem na stanowisko selekcjonera reprezentacji Francji.
Jednak Argentyna też nie była tak silna jak dawniej. Owszem, dzięki przebłyskowi geniuszu Lionela Messiego w meczu z Nigerią dwukrotnemu mistrzowi świata udało się wyjść z grupy, ale starzejąca się drużyna zdawała się niezdolna do prowadzenia ofensywnej gry, jakiej domagał się trener Jorge Sampaoli. Argentyńczycy zdołali ledwie zremisować z Islandią i przegrali 0:3 z Chorwacją. Niewielu liczyło na to, że powtórzą wyczyn sprzed czterech lat, kiedy dotarli do finału w Rio de Janeiro. Początek meczu wpasowywał się w klimat turnieju, gdzie sport próbował się wyłonić ze spowijającej wszystko politycznej mgły. Wybór Rosji Władimira Putina na gospodarza najważniejszego na świecie, cieszącego się największą oglądalnością i najbardziej lubianego wydarzenia sportowego był bardzo kontrowersyjny, a niekończące się debaty na temat bezpieczeństwa, sfałszowanych wyborów, rasizmu, homofobii i praw człowieka przesłaniały wydarzenia rozgrywające się na boisku w fazie grupowej.
Aż nagle pewien dziewiętnastolatek odmienił dynamikę meczu, a ostatecznie całych mistrzostw świata. Jednym druzgocącym, nonszalanckim, przyprawiającym o pieczenie w płucach rajdem Kylian Mbappé skupił uwagę milionów ludzi na całym świecie i przypomniał wszystkim, dlaczego futbol jest tak wspaniałą dyscypliną.
Wcześniej, w fazie grupowej, pokazał jedynie przebłyski swoich możliwości – choć zdobywając kluczową bramkę w meczu z Peru, stał się najmłodszym w historii Francuzem, który strzelił gola w mistrzostwach świata. Teraz jednak rozpoczęła się faza pucharowa. Francuzi grali przeciwko Argentynie i Messiemu. O zabłyśnięciu na tym właśnie etapie Mbappé marzył przez całe dzieciństwo.
W dziewiątej minucie nastolatek pokazał, że jest w świetnej formie, mijając dwóch obrońców i zdobywając rzut wolny tuż zza pola karnego, ale Antoine Griezmann trafił w poprzeczkę. Jednak nikt nie był gotowy na kolejny trik Mbappégo zaledwie kilka chwil później.
Kiedy Éver Banega stracił piłkę głęboko na połowie Francuzów, Mbappé rzucił się do ataku. W skupionym umyśle miał tylko jedno. Najpierw uwolnił się od Nicolása Tagliafica i przedostał na połowę przeciwnika. Javier Mascherano, urodzony wojownik, czterokrotnie biorący udział w mistrzostwach świata, właściwie nawet nie próbował odzyskać piłki. Wiedział, że jego zmęczone nogi trzydziestoczterolatka nie są w stanie sprostać temu zadaniu. Kiedy Mbappé wrzucił wyższy bieg i osiągnął prędkość 37 kilometrów na godzinę – niewiele mniejszą niż rozpędzony Usain Bolt – ostatni obrońca Argentyńczyków, Marcos Rojo, wydawał się bezradny. Mbappé wykonał balans ciała, po zewnętrznej minął Roja, a spanikowany obrońca pod wpływem impulsu popchnął przeciwka.
To było kilka emocjonujących sekund. Przez lata komentowania występów _Les Bleus_ miałem szczęście być świadkiem wielu niezapomnianych chwil: wyczyn Zidane’a w końcówce meczu z Anglią w 2004 był wyjątkowo dramatyczny, Thierry Henry eliminujący Brazylię w 2006 przeszedł do historii, a sceny w Marsylii, kiedy Antoine Griezmann w 2016 roku zadziwił Niemców, zapadły głęboko w pamięć. Jednak to było coś innego. Kiedy francuscy dziennikarze wokół mnie na trybunie prasowej poderwali się podekscytowani z miejsc, zdawało się, że byliśmy właśnie świadkami ważnego momentu. Być może był to początek nowej epoki. Mbappé zachwycił nie tylko Francuzów. Miłośnicy futbolu na całym świecie byli pod wrażeniem, gdy ten odważny, umięśniony, opanowany nastolatek z paryskich przedmieść przedzierał się przez kolejnych obrońców drużyny argentyńskiej.
– Kiedy widzisz coś takiego, nie ma znaczenia, czy oglądasz mecz na stadionie czy w swoim salonie, czy w barze na drugim końcu świata, po prostu masz ochotę krzyczeć – twierdzi brytyjska dziennikarka sportowa Amy Lawrence. – Wiesz, że właśnie jesteś świadkiem czegoś ważnego. To było takie uczucie, jakby po raz pierwszy oglądało się Sex Pistols czy Rolling Stones na koncercie. Masz przed sobą coś wyjątkowego, coś nowego.
– Rajd Mbappégo zdawał się czymś z innego czasu, innego wymiaru – z szeroko otwartymi oczami wyjaśnia Vikash Dhorasoo. – Nigdy wcześniej nie widzieliśmy niczego podobnego. Żeby dokonał tego dziewiętnastolatek, i to przeciwko Argentynie, z przyglądającym się Messim, i w dodatku zrobił to z tym swoim niewiarygodnym opanowaniem. – Były francuski pomocnik, który grał w Lyonie, AC Milan i Paris Saint-Germain zawiesza głos i wydyma policzki, starając się znaleźć słowa, żeby należycie oddać ten moment. – Mnie wprawiło to niemal w zakłopotanie – mówi. – Pamiętam, jak pomyślałem: ten chłopak jest inny niż my wszyscy. Zrobił piorunujące wrażenie.
Francuski skrzydłowy Florian Thauvin siedział tego dnia na ławce rezerwowych i miał widok jeden z najlepszych.
– Na ławce byliśmy w szoku – stwierdził po meczu. – Nie mogliśmy uwierzyć w to, co zrobił. Biegł tak szybko, że zastanawiałem się, czy on ma w nogach jakiś silnik.
Thauvin nie bez powodu nie mógł w to uwierzyć. Lekkość, z jaką poruszał się Mbappé, jakby płynął przez boisko, sprawiła, że tempo tego siedemdziesięciometrowego biegu wydawało się niemal ponadludzkie.
– Największe wrażenie robi to – mówi legenda Francji Marcel Desailly – że zmiażdżył Argentynę, grając na około 60 procent swoich możliwości. – Obrońcy mistrzów świata z 1998 roku mało kto sprawiał problemy w czasie jego kariery, ale gdy pytam go, czy miałby ochotę się mierzyć z Mbappém, mężczyzna o przydomku „Skała” waha się przez sekundę. – No nie wiem, jest dość szybki.
Po kilku minutach po tym jak Mbappé szturmem zawładnął sceną mistrzostw świata, największe nazwiska futbolu wyraziły w mediach społecznościowych swój zachwyt młodym piłkarzem. „Fenomen” – stwierdzał krótki tweet włoskiej legendy Franca Baresiego, używający słowa zarezerwowanego na ogół dla byłego napastnika Brazylii Ronaldo. Podobnie zareagował Gary Lineker, tweetując: „Fenomenalny bieg Mbappégo. Bardzo przypomina mi brazylijskiego Ronaldo”. Inny były angielski napastnik Ian Wright, dołożył swoją perspektywę: „Akcja godna stadionów świata… Mnie w wieku 19 lat odrzucono w Brighton”.
Karny wywalczony przez Mbappégo został wykorzystany przez Griezmanna i otworzył wynik jednego z najbardziej fascynujących meczów w historii mistrzostw świata. Kolega Mbappégo z drużyny Paris Saint-Germain Ángel Di María wyrównał wspaniałym strzałem z daleka, a później Gabriel Mercado trafił do bramki po dośrodkowaniu Messiego, dzięki czemu drużyna Sampaoliego wysunęła się na prowadzenie. Kibice _Les Bleus_ przeżyli już dość rozczarowań w ciągu 15 lat bez trofeów, a zanosiło się na kolejne szybkie odpadnięcie z rozgrywek. Jednak, zupełnie niespodziewanie, prawy obrońca Benjamin Pavard zdobył gola turnieju, posyłając niesamowitą podkręconą piłkę w górny róg bramki zewnętrzną częścią prawej stopy, wyrównując na 2:2. Później sprawy wziął w swoje ręce Mbappé.
W 64. minucie wykorzystał zamieszanie w polu karnym przeciwnika, jednym dotknięciem przejął kontrolę nad piłką, kolejnym ominął wybiegającego obrońcę, a trzecim skierował ją do bramki. Trzy piekielnie skuteczne zagrania w mgnieniu oka. Argentyna nie zdążyła jeszcze ochłonąć, kiedy cztery minuty później Mbappé przedarł się przez prawe skrzydło, otrzymał prostopadłe podanie Oliviera Girouda i spokojnym strzałem umieścił piłkę w bramce Franca Armaniego.
To było oszałamiające. Mbappé został pierwszym nastolatkiem od czasów Pelégo, który strzelił dwa gole w mistrzostwach świata i tym sposobem wprowadził swój kraj na drogę do chwały. Choć późniejsza bramka Sergia Agüery zapewniła emocje w końcówce meczu, drużyna Deschampsa utrzymała prowadzenie 4:3 i świętowała, jakby wiedziała, że już zdobyła puchar. Co ciekawe, najspokojniejszym francuskim zawodnikiem był Mbappé, który – jak się zdawało – nawet nie za bardzo spocił się w czasie meczu. Kiedy wymieniał się koszulkami z Messim przy linii bocznej pod nami, trudno było nie dostrzec silnej symboliki tego aktu. Wyglądało na to, że Messi, uważany za najlepszego zawodnika wszech czasów, zakończy karierę bez zdobycia najważniejszej nagrody. Legendarny zawodnik Barcelony w czasie mistrzostw świata w Katarze będzie miał 35 lat. Mbappé skończy 23 i do tego czasu może zdążyć zastąpić Messiego na szczycie rankingu najlepszych piłkarzy świata.
Jego droga na szczyt bez wątpienia rozpoczęła się w Kazaniu.
– Wśród zawodników panowało przekonanie, że z grającym na tym poziomie Mbappém możemy być liczącym się rywalem – mówi Vincent Duluc, dziennikarz sportowy gazety „L’Équipe”. – Wprawił wszystkich w osłupienie. Były to dla mnie dziewiąte mistrzostwa świata, które obsługiwałem jako dziennikarz, i nie przypominam sobie, żeby jakiś inny nastolatek wywarł takie wrażenie jak Mbappé tamtego dnia.
Duluc, należy wspomnieć, nie był świadkiem występu Pelégo w 1958 roku. Jednak widział go Arsène Wenger, który uważa, że pomiędzy stylami gry cudownego dziecka Francji i słynnego Brazylijczyka istnieją wyraźne podobieństwa. W restauracji hotelu Park Hyatt w centrum Paryża ponad rok po tamtym dniu w Kazaniu oczy Wengera rozpromieniają się, kiedy wraca myślami do występu Mbappégo.
– Tamtego dnia był niedościgniony i, owszem, miał w sobie coś z Pelégo – stwierdza dawny szkoleniowiec Arsenalu.
Było widać prędkość, siłę i umiejętność bardzo szybkiej analizy sytuacji. Te cechy są w stanie połączyć tylko wielcy zawodnicy. Różnica pomiędzy obecnym i wcześniejszym futbolem polega na tym, że tempo dzisiejszej gry jest bezlitosne. Ale Mbappé pod względem fizycznym jest bestią. Widzieliśmy to na mistrzostwach świata: im dłużej trwała gra, tym bardziej niebezpieczny się stawał.
Nikogo nie zdziwiło, że sam Pelé zareagował na wyczyny Mbappégo, tweetując bezpośrednio do swojego prawdopodobnego następcy: „Gratulacje @KMbappe! Dwa gole w mistrzostwach świata w takim wieku stawiają Cię w znakomitym towarzystwie. Powodzenia w dalszej części turnieju – tylko nie przeciwko Brazylii!”. Mbappé szybko dowiedział się o tweecie, ale w typowy dla siebie spokojny, wyważony sposób uniknął porównań.
– Miło mi – powiedział dziennikarzom przed opuszczeniem stadionu w Kazaniu. – Ale zachowajmy właściwą perspektywę: Pelé to zupełnie inna liga!
Geniusz Mbappégo na boisku łączy się z jego dojrzałością poza nim. Jego zdolności komunikacyjne są niemal tak imponujące jak ogrywania obrony na murawie.
– Wtedy musieliśmy sobie co jakiś czas przypominać, że on ma dopiero 19 lat – mówi Duluc. – Styl jego gry, sposób mówienia, niełatwo było w to uwierzyć. Trudno uwierzyć, że jest tak młody.
Philippe Tournon pracował jako specjalista reprezentacji Francji do spraw kontaktów z mediami przez ostatnie dwie dekady. W 1998 roku prowadził konferencje prasowe postaci tak znanych jak Deschamps, Desailly i Laurent Blanc. Jednak Tournon twierdzi, że żadna z tych dawnych wielkich osobowości nie zjednywała sobie publiczności tak jak Mbappé.
– Nigdy nie trafiłem na zawodnika zdolnego wyrażać się z taką swobodą w tym wieku – powiedział Tournon telewizyjnej stacji RMC Sport. – Interakcja Kyliana z dziennikarzami, to, że wypowiada się tak naturalnie, zawsze szczerze, i nigdy nie usłyszy się z jego ust słów, których by potem żałował, to imponujące i krzepiące. Czerpałem prawdziwą przyjemność, słuchając jego wypowiedzi.
* * *
Dla francuskiego futbolu pojawienie się tego elokwentnego, sympatycznego i wybitnego czarnoskórego nastolatka z Bondy – niebezpiecznej, ubogiej dzielnicy na północnym wschodzie Paryża – stanowiło potężny symbol. Ten człowiek był w stanie samodzielnie odmienić obraz i los _Les Bleus_, jednocześnie rzucając pozytywne światło na wiele stygmatyzowanych przedmieść w kraju.
We Francji reprezentacja narodowa to o wiele więcej niż tylko drużyna sportowa. Grający w niej zawodnicy są dumą narodu, ich wyniki przesądzają o kondycji francuskiego sportu, a sam futbol to jedna z niewielu sfer, w której nadal akceptowane są przejawy nacjonalizmu. Jak często mawia Didier Deschamps: „Ponad tym nie ma już niczego”. Zasadniczo żaden inny publiczny podmiot we Francji nie odzwierciedla tak wyraźnie bogatej różnorodności kraju. Reprezentacja narodowa z jej mieszanką kultur często przywoływana jest przez polityków i osobistości medialne jako zwierciadło społeczeństwa – co nie przeszkadza, kiedy sprawy układają się dobrze, ale może przysporzyć kłopotów w gorszych czasach.
Od czasu wygrania mistrzostw świata na własnym terytorium dzięki wspaniałej, wielokulturowej drużynie z 1998 roku i zdobycia tytułu mistrza Europy dwa lata później _Les Bleus_ kuśtykali od jednego kryzysu do drugiego, a reputacja piłkarzy reprezentacji legła w gruzach. Wielbioną drużynę _black-blanc-beur_ (czarno-biało-arabska) Aimégo Jacqueta stawiano za wzór wieloetnicznemu francuskiemu społeczeństwu pod koniec lat 90., natomiast późniejsza epoka pełna skandali wykorzystywana była jako kij do bicia imigranckiej młodzieży w kraju.
– Reprezentacja Francji, gdy wygrywa, jest _black-blanc-beur_, reprezentacja Francji, gdy przegrywa, to szumowiny z _les banlieues_ – zauważył Éric Cantona w filmie dokumentalnym _Les Bleus, une autre histoire de France_ (_Les Bleus,_ historia Francji inaczej).
Obecnie większość francuskich zawodników ma imigranckie pochodzenie, a wielu wychowywało się w stosunkowo ubogim, skromnym świecie francuskich przedmieść. Kiedy na peryferiach większych miast przez trzy długie tygodnie w listopadzie 2005 roku szerzyły się zamieszki, pokusa powiązania zamętu z przechodzącą trudności drużyną piłkarską Raymonda Domenecha dla wielu okazała się zbyt wielka. Śmiały filozof Alain Finkielkraut wybrał akurat ten delikatny moment, żeby zakwestionować skład _Les Bleus_.
– Mówi się, że nasza reprezentacja narodowa jest podziwiana, ponieważ jest _black-blanc-beur_ – stwierdził Finkielkraut. – Tymczasem drużyna jest czarno-czarno-czarna i jest pośmiewiskiem Europy.
Ówczesny minister spraw wewnętrznych Francji Nicolas Sarkozy zszokował miliony – także obrońcę _Les Bleus_, Liliana Thurama – stwierdzeniem, że czas „silnym strumieniem wypłukać męty z naszych przedmieść”. Thuram nie potrafił powstrzymać wściekłości.
– Co Sarkozy chce czyścić? Kogo chce wypłukać? – wściekał się w czasie konferencji prasowej francuskiej reprezentacji. – Na moim osiedlu nazywali mnie mętem, ale nie byłem żadnym mętem. Chciałem tylko pracować. Ta sytuacja mnie wkurza. Nikt nie zadaje właściwych pytań. Nikt nie patrzy na sedno problemu.
Rzeczywiście, odkąd lider skrajnej prawicy Jean-Marie Le Pen w połowie lat 90. zaczął czynić uwagi na temat _Les Bleus_,
określając coraz bardziej wielonarodowościową francuską drużynę jako „sztuczną”, a nawet „zbyt czarną”, piłkarze regularnie stawali się bohaterami programów politycznych.
Były prezydent Jacques Chirac zyskał popularność, mocno utożsamiając się ze zdobywcami tytułu mistrzów świata, drużyną Jacqueta, ale później zarówno on, jak i premier Lionel Jospin ucierpieli w wyborach, kiedy towarzyski mecz Francji z Algierią w 2001 roku został przerwany w wyniku masowego wtargnięcia na boisko niezadowolonych młodych ludzi pochodzących z północnej Afryki.
_Les Bleus_ spadli na samo dno w 2010 roku, kiedy zawodnicy Domenecha w trakcie mundialu w RPA rozpoczęli strajk, odmawiając treningów w katastrofalnym i błędnie pojętym przejawie lojalności wobec wyrzuconego z reprezentacji Nicolasa Anelki. Minister zdrowia i sportu Roselyne Bachelot argumentowała, że wybryki zawodników odzwierciedlają życie na przedmieściach, oskarżając Patrice’a Evrę i jego kolegów o to, że zachowują się jak „niedojrzali chuligani znęcający się nad przerażonymi dzieciakami”. Finkielkraut posunął się dalej, stwierdzając: „Francja powinna przejrzeć się w lustrze, potwornym lustrze. Od pokolenia Zidane’a przeszliśmy do pokolenia mętów”.
Kraj przestał kochać swoją reprezentację piłkarską, a niektórzy politycy wskazujący palcem _les banlieues_ tworzyli wyraźny podtekst rasistowski.
Kontrowersje wokół Karima Benzemy w minionej dekadzie jedynie nakręcały negatywną atmosferę wokół francuskiej ekipy piłkarskiej. Napastnik Realu Madryt, którego ojciec urodził się w Algierii, utrzymywał kontakty z kolegami z dzieciństwa z przedmieść Lyonu – niektórych można by określić najłagodniej jako podejrzane typy. Przez te związki nieraz się sparzył. W 2010 roku Benzema – razem z innym francuskim zawodnikiem, Franckiem Ribérym – został oskarżony o to, że uprawiał seks z nieletnią prostytutką. Później powiązany był ze skandalem, na kilka lat ściągając na siebie złą prasę – tym razem chodziło o szantażowanie kolegi z francuskiej drużyny Mathieu Valbueny możliwością ujawnienia sekstaśmy z jego udziałem.
Polemika wokół powołania Benzemy stała się dosłownie _une affaire d’état –_ aferą wagi państwowej. W czasie przygotowań do Euro 2016 premier Manuel Valls poczuł się w obowiązku zabrać głos i wyraźnie powiedział, że nie chce udziału tego napastnika w turnieju.
– Wielki sportowiec musi świecić przykładem, a jeżeli tak nie jest, nie powinno być dla niego miejsca we francuskiej drużynie – oświadczył.
W tamtym okresie kraj nie mógł się otrząsnąć po atakach terrorystycznych w listopadzie 2015 roku w Paryżu i Saint-Denis, islamofobia przybierała na sile, a atmosfera stała się napięta. Deschamps został oskarżony o rasizm, kiedy nie powołał Benzemy do reprezentacji, ale nikt właściwie nie wie, czy rzeczywiście była to decyzja francuskiego menedżera, czy też działał na polecenie z góry.
W tym kontekście wpływu pojawienia się Mbappégo nie można sprowadzać jedynie do jego umiejętności piłkarskich. Dzień po meczu z Argentyną w Kazaniu gazeta „Le Monde” już analizowała silną symbolikę gry.
„Złe występy, strajk zawodników i skandale z 2010 roku wydają się obecnie daleką przeszłością – napisał dziennikarz Abdourahman Waberi. – Krytyka została zapomniana. Chłopak z Bondy strzelił pięknego gola do bramki bronionej przez Alaina Finkielkrauta… i Marine Le Pen”.
To, że Mbappé sprawia wrażenie człowieka tak miłego, zrównoważonego, w dużej mierze jest zasługą jego rodziców. Wilfrid, ojciec Kyliana, piłkarz kameruńskiego pochodzenia, grał na poziomie amatorskim. Był pierwszym trenerem swojego syna w miejscowym klubie AS Bondy. Matka Kyliana, Fayza, jest z pochodzenia Algierką i również ma za sobą sportowe doświadczenia jako pierwszoligowa piłkarka ręczna. Oboje odgrywali ważną rolę w wychowaniu Kyliana i nadal zaciekle chronią swojego syna.
Jednak Mbappé jest przede wszystkim postacią, z którą każdy we Francji może się utożsamić.
– Nasz pierwszy puchar zdobyliśmy dzięki drużynie _black_-_blanc-beur_, ale wydaje się, że całą tę różnorodność uosabia sam jeden Mbappé – twierdzi Duluc. – Pochodzi z 93. departamentu Francji, jak wielu czarnoskórych piłkarzy, więc cieszy się uznaniem tych społeczności. Jest elokwentny i jako syn rodziców należących do klasy średniej dla wielu jest także w pewnym sensie biały. A poza tym jego matka pochodzi z Algierii, więc spełnia wszystkie wymagania. Kylian Mbappé podoba się wszystkim we Francji. Można powiedzieć, że jest _black-blanc-beur_ w_ _jednej osobie.
20 października 2018 roku
Podróż pociągiem z dworca Saint-Lazare w centrum Paryża na przedmieścia Bondy zajmuje zaledwie 18 minut. Jednak po dotarciu na miejsce i opuszczeniu budynku stacji człowiek ma wrażenie, jakby wywieziono go milion kilometrów od ekskluzywnych ulic stolicy Francji. Przy straganach sprzedających egzotyczne owoce, przyprawy, telefony komórkowe, pieczone kasztany i używane ubrania panuje ożywienie, bo emigranci pochodzący z Maghrebu, zachodniej Afryki, Indii, Pakistanu i Indii Zachodnich tłoczą się, targują i żartują.
Otoczona wysokimi betonowymi wieżowcami okolica sprawia wrażenie biednej i nie wyróżniałaby się niczym w krajach Trzeciego Świata. Tymczasem to fragment współczesnej Francji. Tej Francji, której turyści nie widzą, a którą bogata część społeczeństwa widuje jedynie w wiadomościach, głównie po ulicznych starciach mieszkańców z policją. To jest ta Francja, w której dorastali Kylian Mbappé i większość zawodowych futbolistów w kraju.
Rozległe przedmieścia Paryża stanowią największy rezerwuar piłkarskich talentów Europy. Ośmiu z francuskich mistrzów świata z roku 2018 – w tym Mbappé (Bondy), Paul Pogba (Lagny-sur-Marne), Benjamin Mendy (Longjumeau) i N’Golo Kanté (Suresnes) – wychowało się w trudnym środowisku _les banlieues_ _Parisiennes_. Jeśli do tego równania włączyć reprezentacje narodowe Tunezji, Maroka i Senegalu, same paryskie przedmieścia dały turniejowi w Rosji 15 zawodników.
W populacji nieco przekraczającej 12 milionów jest około 30 tysięcy wykwalifikowanych trenerów futbolu i 235 tysięcy licencjonowanych zawodników z Paryża i jego przedmieść, z których ponad jedna trzecia nie ma jeszcze ukończonych 18 lat. Futbol w tych miejscach jest dosłownie stylem życia.
Bondy znajduje się w sercu nieustannie nękanego problemami 93. departamentu. Liczy około 54 tysięcy mieszkańców, w większości obcego pochodzenia, i jest jedną z wielu „trudnych dzielnic” postrzeganych przez niektórych polityków i część obywateli jako rak trawiący francuskie społeczeństwo. Handel narkotykami, terroryzm, przestępczość, bezrobocie i wszystko inne – winą za wszelkie problemy Francji obarcza się zwykle przedmieścia. Stają się one również kozłem ofiarnym w wypadku złych rezultatów reprezentacji narodowej.
Tego szczególnego październikowego dnia ulice Bondy nie wydają się ani trochę niebezpieczne. Atmosfera jest właściwie o wiele bardziej przyjazna niż na wielu paryskich trotuarach, którymi ludzie zmierzający do pracy przepychają się każdego dnia. Może miejscowi są w wyjątkowo dobrym nastroju, ponieważ dzień jest wyjątkowy. To dzień, kiedy ukochany syn Bondy wraca do domu.
Kiedy Francja pokonała Chorwację, zdobywając w 2018 roku tytuł mistrzów świata, w kraju nastąpiła eksplozja radości. Jednak sceny te nigdzie nie były tak entuzjastyczne i wzruszające jak w Bondy. Większość mieszkańców zgromadziła się, żeby oglądać finał na gigantycznym ekranie ustawionym na Stade Léo Lagrange, na którym Kylian szlifował swoje umiejętności. Sercem tego ogarniętego piłkarską obsesją miasteczka jest miejscowy klub AS Bondy, więc wybór tego właśnie miejsca do wyświetlenia meczu wydawał się oczywisty. Zanim Mbappé dostał się do reprezentacji Francji, z AS Bondy na poziom międzynarodowy wybił się Sébastien Corchia. Po mistrzostwach świata w 2018 roku udało się to również Jonathanowi Ikonému. W 2019 roku kolejny klubowy diament, William Saliba, przeszedł z Saint-Étienne do Arsenalu, a transakcja opiewała na 29 milionów euro. To dumna społeczność i prawdziwa kuźnia piłkarskich talentów. Kiedy więc Mbappé strzelił gola, przypieczętowując zwycięstwo Francji 4:1 nad drużyną Zlatka Dalicia, na stadionie Léo Lagrange wybuchła euforia. Młodzi i starzy świętowali do późnej nocy, bo wszystkich ogarnęło wielkie szczęście.
Trzy miesiące później znów wyczuwalna jest ta duma, gdy mniej więcej dziewięć tysięcy mieszkańców Bondy przychodzi na stadion, aby być świadkiem powrotu ich mistrza świata. Gdy podekscytowany, wyczekujący tłum kołysze się w rytm _Ramenez la Coupe à la Maison_ (Przywieźcie puchar do domu), nieoficjalnego francuskiego hymnu mistrzostw świata, piosenki autorstwa Vegedream, hiphopowego artysty pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej, nie można nie czuć wzruszenia.
Gwiazda PSG powitana zostaje na scenie chóralnymi ogłuszającymi krzykami i skandowaniem: „Mbappé! Mbappé!”. Tłum jest tyglem różnych narodowości. Większość stanowią dzieci, ale nawet dorośli całym sercem się przyłączają. Rodzice biorą swoje pociechy na ręce, żeby mogły choć zerknąć na swojego bohatera i idola.
Mimo całej swojej sławy i bogactwa Mbappé starał się utrzymać bliskie więzi z Bondy. 25 dzieci ze szkoły Jean Renoir w Bondy, którym dopisało szczęście, pojechało do Rosji obejrzeć mecz Francji z Australią w pierwszej rundzie właśnie dzięki hojności Mbappégo. Oprócz tego, że idol pokrył koszty większej części wyjazdu, sprawił uczniom przyjemność długą sesją rozdawania autografów po treningu. Zaledwie kilka dni po powrocie z Rosji znów zjawił się w Bondy, żeby odwiedzić szpital dziecięcy. Jego premie z mistrzostw świata w wysokości około 350 tysięcy euro zostały przekazane na cele dobroczynne, których jest ambasadorem, organizacji Premiers de Cordée, pomagającej niepełnosprawnym dzieciom uprawiającym sport. „Zarabiam dość pieniędzy, mnóstwo pieniędzy – powiedział Mbappé czasopismu »Time«. – Uważam, że należy pomagać tym, którzy są w potrzebie. Wielu ludzi cierpli i choruje. Dla nas wyciągnięcie pomocnej dłoni nie jest wielkim wysiłkiem. To nie zmienia mojego życia, ale może zmienić ich życie”.
Dzisiaj, gdy Mbappé wchodzi na scenę z szerokim uśmiechem, nie ulega wątpliwości, że ma silne poczucie obowiązku wobec rodzinnego miasteczka.
– Nie wyobrażacie sobie, jaki jestem szczęśliwy, że widzę was tutaj tak wielu – mówi zachwyconym kibicom. – To jest jeszcze lepsze niż zwycięstwo w mistrzostwach świata! Kiedyś w czasie takiego wydarzenia ja będę tam, na dole, w tłumie, oklaskiwał jednego z was… bo wszyscy jesteście cudownymi ludźmi i wy też osiągniecie wielkie rzeczy.
Obok niego stoi pani burmistrz Bondy Sylvine Thomassin. Żaden polityk z prawdziwego zdarzenia nie oparłby się okazji publicznego wystąpienia obok Mbappégo, ale przemowa Thomassin jest szczera, a nawet ekscytująca, i spotyka się z głośnym aplauzem:
– Kylian pokazał światu, że w 93. departamencie kształtują się wspaniałe osobowości – mówi. – Jest dowodem, że bez względu na to, co mówią politycy, w Bondy może wyrosnąć odnoszący sukcesy, kulturalny, miły, rozsądny i lubiany człowiek.
Przesłanie jest oczywiste. Mbappé jest nie tylko piłkarzem. Ten wyjątkowo utalentowany, wzorowo zachowujący się syn Algierki i Kameruńczyka jest przykładem sukcesu, o którym marzył francuski futbol – i na który czekała cała Francja.
------------------------------------------------------------------------
1 (fr.) Zbawiciel.