- W empik go
Mistycy, prorocy, szarlatani - ebook
Mistycy, prorocy, szarlatani - ebook
W co wierzyli Polacy na przestrzeni dziejów? Kto pragnął zawładnąć ich duszami? Kim był baron Jakub Józef von Frank-Dobrucki, twórca żydowskiej sekty frankistów? Dlaczego Elimelech z Leżajska cieszył się z swoich czasach taką estymą? Czym wsławiła się Makryna Mieczysławska i jak udało sięjej omamić całą dziewiętnastowieczna Europę? Mateczka Kozłowska, Eliasz Klimowicz, Stefan Ossowiecki, Michał Karaszewicz–Tokarzewski i inni - czyli kreślony przez autora historycznych bestsellerów Sławomira Kopra portret proroków, mistyków, samozwańczych kapłanów, działających na wyobraźnię polskich wiernych przez stulecia - aż do dzisiaj.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66252-39-4 |
Rozmiar pliku: | 2,3 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Od autorów
Żadna z naszych wspólnych książek nie powstawała z tak wielkimi problemami. Chwilami wręcz podejrzewaliśmy, że któryś z jej bohaterów rzucił na nas klątwę… Trudno bowiem inaczej ocenić ciąg niekorzystnych zdarzeń towarzyszących powstawaniu tej pozycji, co ostatecznie sprawiło, że ukazuje się ona z ponad dwuletnim opóźnieniem.
Zaczęło się od dwóch poważnych kontuzji jednego z nas, czego efektem była półroczna przerwa w aktywności pisarskiej. Potem przyszła pandemia i lockdowny – zamknięcie bibliotek i czytelni całkowicie zdezorganizowało nam pracę. Na koniec, gdy książka była już niemal gotowa, doszło do awarii twardego dysku i bezpowrotnie zniknął ostatni rozdział. Przy okazji przepadł też kompletny research, co okazało się znacznie większym problemem. Odtworzenie utraconych materiałów było wyjątkowo czasochłonne. Ostatecznie jednak książka została ukończona, co – nie ukrywamy – obaj przyjęliśmy z wielką ulgą.
Tematyka, którą tu poruszamy, była, jest i będzie bliska praktycznie wszystkim. Wiara w siły nadprzyrodzone towarzyszy bowiem ludzkości od zamierzchłych czasów i nie ogranicza się wyłącznie do oficjalnie uznawanych kultów religijnych. Zawsze pojawiali się prorocy, którzy głosili nowe idee, obiecywali odkupienie grzechów i wieczne zbawienie, a czasami także zapowiadali powstanie królestwa wiecznego szczęścia na Ziemi. Niektórzy z nich zdobywali ogromną popularność i tworzyli własne systemy religijne, innych zaledwie odnotowywano w kronikach. A jeszcze większa liczba proroków przepadała bez wieści, płacąc życiem za głoszone poglądy.
W dziejach naszego kraju również pojawiali się różnego rodzaju mistycy, a ich działalność nasilała się w trudnych okresach historii Polski. Czasy przełomów politycznych czy ekonomicznych zawsze bowiem sprzyjały zawirowaniom światopoglądowym, gdyż znikały dotychczasowe autorytety i konieczne było całkiem nowe spojrzenie na otaczający świat. Dlatego największy wysyp różnej maści proroków miał miejsce u schyłku Rzeczypospolitej Obojga Narodów, a następnie po zrywach powstańczych. Sekty ujawniały się również w czasach nam współczesnych, a szczególnie zaraz po upadku komunizmu.
Jednak nie ograniczyliśmy się tutaj wyłącznie do twórców alternatywnych systemów religijnych czy światopoglądowych. Uznaliśmy bowiem, że warto przedstawić również osoby o niezwykłych zdolnościach metapsychicznych, których fenomenu nigdy nie udało się wyjaśnić. Postacie obdarzone nadprzyrodzonymi zdolnościami pojawiały się bowiem od zarania ludzkości – i nieważne, czy nazywano je magami, czarownikami, czy kapłanami. Osoby te posiadały niezwykłe, obce przeciętnemu człowiekowi moce, dzięki czemu zachwycały i przerażały.
Przez stulecia niewiele się zmieniło i nie bez powodu przełom wieków XIX i XX określano jako epokę wirujących stolików. Chociaż obecnie seanse spirytystyczne przestały być popularne, to rozmaici jasnowidze nadal świetnie prosperują. Podobnie jak twórcy sekt, którzy obiecują swoim wiernym przetrwanie po zapowiadanym końcu świata.
Ale historie, które przedstawiamy Państwu w niniejszej książce, są przede wszystkim dowodem na to, że bez względu na epokę ludzi zawsze fascynowały zaświaty – pragnęli zgłębić tajemnicę istnienia, poznać nieznane, zobaczyć niewidzialne.
_Sławomir Koper, Tomasz Stańczyk_Rozdział 1
Tadeusz Grabianka – król Nowego Izraela
Przepowiednia głosiła, że Tadeusz Grabianka będzie siedem lat zgłębiać nauki tajemne, siedem lat rozkazywać i dwa razy po siedem lat królować. Co prawda starosta liwski nie zasiadł na polskim tronie, ale w zamian ogłoszono go królem Nowego Izraela.
Szwedzki mistyk
Na pierwszy rzut oka oświecenie może się wydawać epoką rozumu i dążeń antyreligijnych, ale paradoksalnie było to także stulecie przepełnione tendencjami mistycznymi. Co więcej, zdarzały się również przypadki, że ludzie zachwycający się dotychczas możliwościami ludzkiej inteligencji niemal z dnia na dzień stawali się zagorzałymi zwolennikami metafizycznych poglądów na świat. Sztandarowym tego przykładem były losy Emanuela Swedenborga, u którego mistycyzm przybrał postać konsekwentnej filozofii.
Karierę zaczynał jako autor prac z dziedziny matematyki i mechaniki oraz wynalazca i specjalista od wytopu metali. Jako pierwszy naukowiec w dziejach potrafił także powiązać aktywność mózgu człowieka z oddychaniem, a nie z pracą serca i krążeniem krwi. W 1744 roku Swedenborgowi objawił się ponoć Chrystus, który nakazał mu „odsłonić duchowy sens Pisma Świętego”. Wizja zrobiła na Szwedzie tak wielkie wrażenie, że niebawem porzucił zainteresowania naukowe i stał się żarliwym mistykiem.
Zajął się badaniem duchowości i głosił poglądy, że anioły i diabły „są rodzaju ludzkiego; w niebie ci, co na świecie żyli w niebiańskiej miłości i wierze; w piekle ci, co żyli w piekielnej miłości i wierze”¹.
Tego rodzaju sformułowania nie były wprawdzie specjalną nowością, ale Szwed niebawem rozwinął swoje poglądy, twierdząc, że po śmierci ciała każda dusza pogłębia swoje niebiańskie lub piekielne przeznaczenie, a do tego w niebie istnieją „niezliczone społeczeństwa” i panuje „nieskończona rozmaitość”. Dzięki temu miały istnieć nawet dwa rodzaje aniołów: niebieskie i duchowe².
„Miłość, w której trwają ci, co w Królestwie Niebieskim przebywają – tłumaczył Swedenborg – zowie się miłością niebieską; miłość zaś, w której trwają ci, co w Królestwie Duchowym przebywają, zowie się miłością duchową; miłość niebieska jest miłością ku Panu, miłość zaś duchowa jest miłością bliźniego”³.
Szwedzki mistyk czerpał również z _Apokalipsy według Świętego Jana_, głosząc nadejście Nowego Jeruzalem, w którym Bóg miał zamieszkać wraz z wybranymi wiernymi. Swedenborgowi zostało to ponoć objawione, gdy osobiście doświadczył wizji Sądu Ostatecznego i powtórnego nadejścia Stwórcy. Przy okazji poznał też ukryte przed wiernymi treści Pisma Świętego. Oczywiście Nowe Jeruzalem miało być prawdziwym Królestwem Bożym, gdyż nie dopuszczał istnienia w nim żadnego zła ani zwykłych ludzkich popędów. Ciekawostką natomiast pozostaje jego koncepcja istnienia płciowego anioła mającego być jednym ze stadiów rozwojowych człowieka.
Jednocześnie Swedenborg stanowił na swój sposób zaprzeczenie stereotypu mistyka. Nie przejawiał chęci do nawracania za wszelką cenę, chociaż ludzie z jego otoczenia odnosili wrażenie, że faktycznie obcują z wybrańcem Bożym, który pojawił się, by zbawiać innych. Szwed zresztą nigdy nie wdawał się w żarliwe dyskusje i był daleki od nawracania pod przymusem. Wygłaszał swoje poglądy w sposób delikatny i lakoniczny i nigdy nie mówił więcej, niż było to konieczne.
Był też swojego rodzaju ascetą, co nie zawsze stanowiło normę wśród rozmaitych zbawców ludzkości. Odżywiał się bowiem bardzo skromnie, a jedynym ustępstwem była kawa, którą faktycznie pijał w dużych ilościach. Nie zwracał uwagi na pory dnia, żył własnym rytmem i nawet jego sporadyczne konflikty ze złymi duchami przebiegały stosunkowo łagodnie. Być może dzięki takiemu postępowaniu oraz wytrwałej pracy wydawniczej (jest autorem ponad 30 dzieł z dziedziny teologii) na stałe zapisał się w historii myśli chrześcijańskiej Europy. Jego koncepcje wywarły też wielkie wrażenie na samozwańczych mesjaszach z terenu Rzeczypospolitej, w tym – na pewnego szlachcica z Podola, Tadeusza Grabiankę.
Pomiędzy Lotaryngią a Rzecząpospolitą
Region ten niemal zawsze uchodził za wylęgarnię proroków. To właśnie tam mesjaszem ogłosił się żydowski kabalista Jakub Frank, nauczał jeden z twórców chasydyzmu, Israel Baal Szem Tow, a także objawił się szlachcic Rohoziński, który zapowiadał nadejście „nowego królestwa”.
Tadeusz Grabianka pochodził z zamożnej rodziny szlacheckiej i – jak wielu mu współczesnych – nie był zadowolony z panujących wówczas porządków. Poszukiwał alternatywnych dróg, by pchnąć ludzkość na nowe tory⁴, ale w jego przypadku nie chodziło o przemiany społeczne i polityczne, które niebawem znalazły wyraz w rewolucji francuskiej – bardziej był bowiem zainteresowany sprawami ducha i nie chciał zmieniać świata, lecz ludzi.
Urodził się w 1740 roku we wsi Rajkowce koło Płoskirowa (obecnie miasto Chmielnicki na Ukrainie). Jako młodzieniec przez kilka lat przebywał w Lotaryngii, gdzie panował były król Polski i teść władcy Francji, Stanisław Leszczyński. Po powrocie do kraju dopełnił edukacji w renomowanej warszawskiej szkole pijarów Collegium Nobilium. Gdy ponownie wyjechał do Francji, trafił na dwór Ludwika XV (zapewne dzięki rekomendacji Leszczyńskiego). Być może cieszył się również przychylnością słynnej królewskiej metresy, madame de Pompadour, gdyż był „pięknej powierzchowności” i „nadzwyczaj grzeczny”, a do tego miał „dziwny dar jednania sobie wszystkich”⁵⁶.
Wiadomo też, że pod pewnymi względami postępował jednak niekonsekwentnie. We Francji nosił polski strój, natomiast po powrocie do kraju stał się propagatorem mody francuskiej, co wyjątkowo irytowało jego ojca. Józef Kajetan Grabianka nie dręczył się jednak tą sprawą zbyt długo, gdyż zmarł, gdy syn miał zaledwie 19 lat – i Tadeusz odziedziczył po nim znaczny majątek. W jego skład wchodziły trzy zamki na Podolu, czternaście wsi oraz domy we Lwowie i w Kamieńcu Podolskim. Młody Grabianka nie miał problemów finansowych i beztrosko spędzał życie, krążąc pomiędzy Podolem, Warszawą, Berlinem i Paryżem.
W wieku 31 lat ożenił się z Teresą Stadnicką, a posag wybranki znacznie powiększył jego majątek. Osiadł w Ostapkowcach nad Smotryczem, doczekał się dwóch synów i córki. Skoro jednak panowało przekonanie, że szlachcic bez urzędu jest jak chart bez ogona, Grabianka wystarał się o urząd starosty liwskiego. Z Podola do Liwu było jednak prawie 700 kilometrów, zatem raczej zbyt często tam nie bywał i wszelkie sprawy służbowe załatwiał za pośrednictwem zastępców. Ufundował jednak budynek kancelarii na miejscowym zamku, a ambitna pani Teresa, która interesowała się sprawami publicznymi, chciała, by został starostą kamienieckim. Małżonek odnosił się jednak do tego pomysłu z dużą obojętnością, gdyż już wówczas jego zainteresowania dotyczyły zupełnie innej dziedziny.
Podobno przemiana duchowa Tadeusza Grabianki nastąpiła, gdy w Warszawie spotkał znajomego, który wcześniej prowadził rozpustne życie, a teraz zachowywał się zupełnie inaczej. Gdy okazało się, że przyczyną tej odmiany było zgłębienie tajemnych nauk, Grabianka zapragnął tego samego także dla siebie.
Alchemicy z Berlina
Przełomowym wydarzeniem w życiu starosty był pobyt w Berlinie w 1779 roku. Zetknął się tam z Antoine’em-Josephem Pernetym, bibliotekarzem Fryderyka II, byłym benedyktynem, alchemikiem i ezoterykiem. Być może poznał wówczas także byłego księdza, Ludwika Józefa Filiberta Morveau, posługującego się nazwiskiem Brumore. Obaj Francuzi poszukiwali kamienia filozoficznego i sposobami alchemicznymi próbowali wyprodukować złoto. W ich umiejętności uwierzył nawet tak zdroworozsądkowy człowiek jak król Prus, Fryderyk II.
Władca nie zamierzał jednak za każdym razem pokrywać ich potrzeb finansowych, ale na szczęście dla alchemików znaczne zasoby posiadał akurat Grabianka. Nie oznacza to wcale, że Pernety i Brumore byli pospolitymi oszustami, a starosta liwski wyłącznie naiwnym Polakiem, który dał się skusić wizją nieograniczonego majątku. Obaj alchemicy zapewne faktycznie wierzyli w możliwość tajemniczej przemiany różnych składników w złoto, natomiast sam Grabianka bardziej interesował się wiedzą tajemną. Pernety i Brumore byli bowiem oświeconymi, czyli iluminatami, mającymi kontakt z wyrocznią – Świętym Słowem.
Brumore oświadczył Grabiance, że już od pewnego czasu czekał na cudzoziemca, wybranego przez Niebo. Oczywiście, musiał się upewnić, czy jest nim właśnie Polak. Z odpowiednim pytaniem zwrócił się więc do Świętego Słowa, a odpowiedź całkowicie go zadowoliła. Usłyszał ponoć, że serce przybysza „było czyste” oraz że ma „nie obawiać się mieszania swojego i jego kadzidła”, gdyż pewnego dnia miał on stać się siedmiokroć „ważniejszy od ciebie”⁷.
Czy o opinii wyrażonej przez Święte Słowo zadecydowały wyłącznie przymioty moralne Grabianki, czy również jego pieniądze – trudno jednoznacznie określić. Święte Słowo nie zakomunikowało bowiem motywów proroctwa, ale Brumore wyjawił Polakowi ścieżkę kariery. Przyszłość starosty rysowała się bowiem następująco: siedem lat będzie adeptem nauk tajemnych, przez drugie siedem będzie rozkazywał, a następnie dwa razy po siedem lat będzie królem.
Grabianka wiedział, że grupa kierowana przez Pernety’ego i Brumore’a liczyła około stu osób, i zapewne był też świadkiem inicjacji nowych członków sekty na pewnym wzgórzu pod Berlinem. Pernety miał tam doznać pierwszej iluminacji i z tego powodu przed specjalnie wznoszonym „ołtarzem potęgi” palono kadzidła, oczekując, aż odurzony kandydat dojrzy anioła.
Niebawem przyszedł też czas inicjacji Grabianki, po czym ziemianin powrócił na Podole, by „nie zwlekając, iść poświęcić swoich”. Święte Słowo szczególnie bowiem upodobało sobie jego ród i nadało mu tytuł króla Nowego Izraela. Nie oznaczało to jednak władzy zwierzchniej nad starozakonnymi – Grabiankowe królestwo miało być bowiem „Izraelem z ducha” całkowicie oddzielonym od żydowskiego „Izraela z ciała”.
Grabianka przekonał do przystąpienia do sekty członków swojej rodziny, ale przywódców najbardziej zainteresowała jego sześcioletnia córka Ania. Święte Słowo zażądało, by dziewczynka przyjechała do Berlina na wychowanie u niejakiej panny Bruchier, przyjaciółki Brumore’a. Skoro jej ojciec miał być przecież królem Nowego Izraela, to jego córka powinna dorastać we właściwym otoczeniu, czyli wśród najbardziej wiernych poddanych. A przy okazji stać się zakładniczką posłuszeństwa ojca, z czego Grabianka doskonale zdawał sobie sprawę.
Wyjazdowi dziewczynki ostro sprzeciwiła się jej matka, ale niebawem skapitulowała. Święte Słowo faktycznie bowiem wydawało się wszechmocne – za jego przyczyną miało zostać wskrzeszonych na Podolu dwóch zmarłych włościan.
„Przebudzili się – relacjonował Pernety – i żyć zaczęli na nowo. Wyszli z grobów zdrowi, chodzili i dziękowali Bogu, (…) zgodni byli obaj, że widzieli i słyszeli o sprawach tamtego świata, zabroniono im mówić o nich. Jeden ze zmarłych miał na piersi wyryty znak krzyża i włóczni”⁸.
Anusia ostatecznie trafiła do Berlina, natomiast sam Grabianka miał na Podolu czekać na wezwanie Świętego Słowa. Niebawem do jego dóbr zawitali Pernety z Brumore’em i na należącym do Grabianki zamku w Sutkowcach tak zapamiętale prowadzili eksperymenty alchemiczne, że omal nie puścili rezydencji z dymem. A chociaż warownia ocalała, to zdecydowanie gorzej było z finansami Grabianki, który nie tylko płacił za eksperymenty alchemików, lecz także zapewniał im utrzymanie. Na szczęście dla rodziny pani Teresa była osobą twardo stąpającą po ziemi i nie pozwoliła, by mąż do reszty roztrwonił majątek. Gdy zatem „zaczynał zanadto broić, zamykała dopływ gotówki”⁹.
Chcąc udobruchać małżonkę i zdobyć fundusze na dalsze eksperymenty, Grabianka wystawił obelisk, na którym widniały napisy:
_Czuła wdzięczność tu wieczną poświęca ofiarę_
_Temu sercu, co kocha Cnotę, Miłość, Wiarę._
Oraz
_Aby cnotę przykładnie potomność wielbiła,_
_Miłość męża TERESIE KOLOS wystawiła_¹⁰.
Pomysł był może niezły, ale przedsiębiorcza połowica nie zamierzała zakończyć życia w biedzie i coraz częściej odcinała męża od finansów. Bardziej zresztą interesowała ją sprawa wydostania córki z Berlina, co wreszcie powiodło się w 1783 roku. Nie pozbyła się jednak opiekunki Anusi, która wraz z dziewczynką przyjechała do Ostapkowic. Ponownie też pojawił się Brumore, by kontynuować doświadczenia nad przemianą dowolnego metalu w złoto. Do reakcji chemicznych używał głównie rtęci i siarki, więc nic dziwnego, że podtruty oparami, zmarł dwa lata później.
Nowy Izrael w Awinionie
Tymczasem Pernety stracił łaski Fryderyka II i przeniósł się do Awinionu. Miasto pozostawało pod władzą papieża i właściwie nie wiadomo, dlaczego alchemik wybrał je na miejsce swojego pobytu. Niewykluczone jednak, że uznał, iż „najciemniej jest pod latarnią” i papieska inkwizycja nie będzie specjalnie ingerowała w jego działalność. Tym bardziej że jej ówcześni funkcjonariusze uchodzili za wyjątkowo skorumpowanych, a do tego w wielu innych europejskich miastach był już zbyt znany.
Nie zmienia to jednak faktu, że alchemikowi brakowało pieniędzy na dalsze eksperymenty. Doszedł więc do wniosku, że problem może załatwić tylko sponsor z Podola. Dlatego skorzystał z „niezawodnej uczynności Świętego Słowa, które z wrodzoną praktycznością wezwało Grabiankę, by opuścił Podole i udał się do Awinionu z odpowiednim zapasem gotówki”¹¹.
Zachował się przekaz, że w 1785 roku szlachcic rzeczywiście pojawił się w Awinionie, ale bez pieniędzy, natomiast „popychany jeno żądzą naprawiania ludzkości, zaciągnięcia jej pod sztandar Nowego Izraela_,_ utworzenia z niej jednej owczarni, jednego Narodu Bożego”¹². Pieniędzy jednak nie przywiózł, gdyż żona odmówiła dalszego finansowania jego planów – podróż odbył więc za pieniądze pożyczone od własnego kamerdynera. Pewną sumę uzyskał też w Paryżu od Róży i Aleksandra Lubomirskich.
W Awinionie uformowało się ostatecznie stowarzyszenie iluminatów nazwane Królestwem Nowego Izraela, na którego czele stanął Grabianka. Było ono kontynuacją grupy Nowa Jerozolima założonej w 1778 roku przez Pernety’ego. Jej nazwa nawiązywała do _Apokalipsy_ i koncepcji Emanuela Swedenborga – miała stanowić przeciwieństwo Wielkiego Babilonu i rodzaj „mistycznego grodu przyszłości oznaczającego urzeczywistnienie najszczytniejszych pragnień”¹³.
Przepowiednie sekty, czy też raczej Świętego Słowa, głosiły, że starosta liwski nie tylko zostanie królem Polski, lecz także – że upadnie dominacja Rosji. Grabianka miał złamać również potęgę turecką i za swoją stolicę obrać Jerozolimę. Założyciele sekty „robili zaklęcia, wypędzali czarta, oczyszczali moralnie i tym podobne mistyczne spełniali ceremonie”¹⁴.
Wierzyli też w możliwość uzyskania bezpośredniej „korespondencji z Niebem” przez „zadawanie pytań i otrzymywanie odpowiedzi” za pomocą kluczy różnych stopni¹⁵. Tego rodzaju praktyki wymagały jednak ostrożności i dlatego – mimo korupcji w szeregach papieskich służb – członkowie sekty woleli korzystać z gościny ich zwolennika, markiza Vernettiego de Vaucroze, posiadającego dobra nieopodal miasta. W jego rezydencji „na zebraniach zajmowano się roztrząsaniem pism Emanuela Swedenborga, (…) próbowano wywoływać duchy, interpretowano sny, zajmowano się astrologią i magią”. Część domu przeznaczono na świątynię, która została urządzona zgodnie z sennym widzeniem szwedzkiego mistyka i ozdobiona obrazami o treści alegorycznej. Jednocześnie przyrządzano tam na wolnym ogniu eliksir długowieczności, co – paradoksalnie – zapewne zdecydowanie mocno skracało życie członków sekty, gdyż praktycznie stale przebywali w trujących oparach rtęci i siarki¹⁶.
Niewykluczone, że produkowano tam również substancje psychotropowe, gdyż kandydatów do sekty rozbierano podczas inicjacji do naga i „aplikowano tajemniczy eliksir zagęszczający krew i wywołujący stan egzaltacji”¹⁷.
Co ciekawe, do Nowego Izraela przystępowali mieszkańcy różnych krajów Europy – jednym z najbardziej prominentnych członków był Fryderyk, książę Wirtembergii. W szeregi sekty wstąpił także osławiony były ambasador rosyjski w Warszawie, Nikołaj Repnin, nadzorca Stanisława Augusta.
Wydaje się wręcz nieprawdopodobne, by człowiek, który upokarzał polskiego króla, „dał się terroryzować szlachcicowi polskiemu, który weń wmówił, że jest z rozkazu Bożego królem Nowego Izraela”¹⁸. Być może zresztą udział w sekcie (a przy okazji też utrata łask Katarzyny II) spowodował, że dawny brutalny i bezczelny rosyjski magnat z czasem przeobraził się w całkiem ludzkiego wielkorządcę ziem litewskich. Zresztą przed Grabianką – jako królem Nowego Izraela – korzyli się też inni możni Rosjanie, tacy jak: admirał Siergiej Pleszczajew czy późniejszy adiutant wielkiego księcia Konstantego, Piotr Ozierow-Dzierżawin¹⁹.
O przepowiedni, że miał zostać królem Polski, Grabianka najpewniej nie wspominał Repninowi, a potomek mistyka, Michał Leszczyc-Grabianka, uważał, że informacja o tym proroctwie była nieprawdziwa. Zapewne chodziło o królestwo mistyczne, gdyż trudno sobie wyobrazić, by Repnin był zwolennikiem nauk Grabianki, gdyby obejmowały one plany zdobycia tronu polskiego²⁰.
Nie zmienia to jednak faktu, że Grabianka z całą powagą traktował swoją misję – udał się nawet do Londynu, by pozyskać nowych wyznawców. Wprawdzie nie osiągnął tam wielkich sukcesów, aczkolwiek przyznawano, że był „człowiekiem wielkich uzdolnień, o niezmiernie ujmującym sposobie bycia”.
Niewykluczone, że powściągliwych Anglików zraziło przyzwyczajenie Grabianki do trzykrotnego pocałunku podczas powitania, tym bardziej że ostatni pocałunek prorok składał na ustach, co nad Tamizą kojarzyło się z homoseksualizmem. Potencjalnych adeptów Nowego Jeruzalem bulwersowała też głoszona przez proroka koncepcja Czwórcy Świętej, w której pełnoprawne miejsce miała zajmować Najświętsza Maryja Panna. Anglikanie nie uznawali bowiem kultu Matki Boskiej i doszli do wniosku, że Grabianka jest nie tylko homoseksualistą, lecz także agentem znienawidzonych jezuitów.
Sekta w akcji
Władze Nowego Izraela stanowili: arcykapłan, Wielka Matka – reprezentująca Bogarodzicę, wielki prorok, tłumacz snów, kanclerz i dwaj członkowie rady. Nad wszystkimi – jako król, któremu przysługiwało pełne i bezdyskusyjne prawo do panowania – stał Grabianka. Nakazał się wręcz adorować, a wierni uznawali go za nieomylnego wybrańca Boga i Najświętszej Maryi Panny – był dla nich „synem uczennicy Najwyższego, ojcem największej mądrości, w którym zamieszkał duch Boży”. Przy takiej rekomendacji nie powinno dziwić, że starosta miał uzyskać moc czynienia cudów²¹.
Przez pewien czas sekta rozwijała się i sprawnie funkcjonowała, ale w pewnym momencie wśród jej członków zaczęły narastać konflikty wewnętrzne. Włoch Capelli, „włóczęga od dawna w Lucce znany”, ogłosił się bowiem prorokiem grupy. A kiedy Grabianka zawyrokował, że to fałsz, ten w rewanżu nazwał Polaka fałszywym królem.
Inna sprawa, że problem Capellego niebawem sam się rozwiązał, gdyż został on oskarżony o herezję, co raczej trudno uznać za przypadek. Być może zwolennicy Grabianki w ten sposób chcieli się pozbyć rywala swojego mistrza? Włoch został wprawdzie zwolniony, ale niebawem znów go aresztowano i tym razem stanął przed sądem. Zakończył życie na szubienicy, co wskazywało, że wysunięto przeciwko niemu zarzuty innego rodzaju niż herezja. W tym bowiem przypadku skazano by go na śmierć na stosie.
Zamieszanie spotęgowała jeszcze niejaka pani Flumel, która oddała sekcie swoje pieniądze, licząc na ich pomnożenie. Gdy nie udało się spełnić jej oczekiwania, zawiedziona zaczęła oskarżać Grabiankę i jego wyznawców. Rozpowiadała, że w sekcie kobiety i mężczyźni „żyją wspólnie”, a członkowie grupy „wodzą na pasku bogatych głupców”²².
Zaniepokojenie działalnością grupy Grabianki okazała w końcu papieska inkwizycja i w efekcie postanowiono przeprowadzić rewizję w domach jej członków. Śledztwo jednak zarzucono, być może podziałała łapówka wręczona odpowiednim osobom. Dalsze kroki przerwał wybuch rewolucji i wcielenie Awinionu do Francji w 1791 roku.
Podczas rewolucyjnego terroru Grabianka zachowywał się podobno odważnie i niezwykle ryzykownie, ratując skazanych na śmierć przez Komitet Bezpieczeństwa Publicznego. Szczególnie wielu księży miało zawdzięczać mu życie, gdyż Polak „śmiało, publicznie powstawał przeciw gilotynie”²³. Skompromitował się jednak przepowiednią, że Ludwik XVI z pomocą Nieba zostanie uwolniony i powróci w chwale. Co gorsza, ogłosił swoje proroctwo na dwa dni przed nadejściem do Awinionu wiadomości o zgilotynowaniu władcy. Król Nowego Izraela raczej nie powinien się mylić w tak ważnych kwestiach…
Inna sprawa, że gdy miasto dotknęła wielka powódź, której następstwem był głód, Grabianka z funduszy sekty „karmił, odziewał całe tłumy”. Potrzeby były jednak ogromne – znacznie przewyższały możliwości finansowe proroka, który nie dysponował odpowiednio wielkimi sumami. W efekcie Grabianka popadł w poważne długi.
Niebawem został też aresztowany, co w czasach dyktatury jakobinów spotykało praktycznie każdego, kto się wyróżniał. Zapewne trafiłby pod gilotynę, ale na jego szczęście wcześniej obalono Robespierre’a. Oczywiście okoliczności odzyskania wolności przez króla Nowego Izraela nie mogły być prozaiczne, zatem Grabianka opowiadał, że w celi ukazał mu się Jan Chrzciciel i po prostu wyprowadził z więzienia.
W 1798 roku zainaugurowano działalność świątyni awiniońskich iluminatów, w której odprawiano także katolickie msze święte. Jednak zwolennicy Grabianki „poplątali boskie dogmaty chrześcijanizmu z heretyckimi i bałwochwalczymi dodatkami”. Oczywistą herezją była Czwórca Święta, gdyż do Trójcy oficjalnie została już włączona Matka Boska opisywana jako „rodzicielka światła wśród ciemności, (…) królowa nieba i piekła, z półksiężycem otwierającym bramę Wschodu narodowi świętemu”²⁴.
Jesienią 1799 roku król Nowego Izraela zebrał swoich poddanych w świątyni i oświadczył, że z powodu ich grzechów zamyka ją na dwanaście miesięcy. Nakazał natychmiast opuścić przybytek, gdyż w innym wypadku „za chwilę zjawi się tam Pan w całej swojej chwale”, która mogła ich porazić²⁵.
Grabianka zawiesił działalność sekty i wyjechał z Francji – ponoć obawiał się represji Bonapartego wobec iluminatów. Bardziej prawdopodobne wydaje się jednak, że chodziło o ucieczkę przed wierzycielami, a Grabianka pojechał do Lwowa po pieniądze. Spotkał się tam z żoną, która… zdecydowanie odmówiła mu funduszy. Odtąd małżonkowie, którzy wcześniej i tak bardzo rzadko się widywali, żyli w separacji.
Grabianka wrócił więc do Awinionu i kolejne lata spędził tam „w ostatniej nędzy, bez dachu, bez przytułku, często o głodzie i chłodzie”²⁶.
Petersburski epilog
W 1803 roku prorok powrócił na Podole, bowiem od bajecznie bogatego byłego targowiczanina, Szczęsnego Potockiego, miał uzyskać obietnicę spłaty długów i wykupienia majątków z rąk wierzycieli. Najwyraźniej Grabianka nic nie stracił ze swojego osobistego uroku – inna sprawa, że dość ograniczonego umysłowo Potockiego łatwo można było sobie zjednać. Na niewiele to się jednak zdało, gdyż śmierć magnata w 1805 roku przekreśliła nadzieje proroka na wydostanie się z tarapatów finansowych. Pojechał zatem do swojego zwolennika Augusta Ilińskiego rezydującego w Romanowie na Wołyniu, a ten wyznaczył mu roczną pensję.
Grabianka nie zrezygnował jednak z akcji misyjnej i jeszcze w tym samym roku udał się do Petersburga. Przebywali tam już członkowie sekty Królestwo Nowego Izraela poszukujący zwolenników wśród rosyjskiej elity. Chociaż nie znalazło się ich zbyt wielu, to na pozyskanych adeptów Grabianka wywierał wręcz magnetyczny wpływ. Otaczano go uwielbieniem, słuchano jak wyroczni. Był bowiem znakomitym mówcą, a prowadząc skromne życie, zjednywał sobie zwolenników. Tym bardziej że na każdym kroku podkreślał swoją głęboką i surową wiarę, a do tego szczerze wierzył we własne posłannictwo. Szczególnie mało odporne na urok podolskiego proroka były panie z towarzystwa, ceniące go „za jego słodycz w obejściu, rzewność i te ojcowskie rady i przestrogi”²⁷.
Grabianka nie stracił nic z osobistego czaru – był on „białym już, ale czerstwym staruszkiem”. Z całą powagą głosił, że do Petersburga przysłało go Niebo „dla odbudowania i urządzenia królestwa – Nowego Jeruzalem”. Sugerował, iż wszyscy powinni być wdzięczni „Opatrzności, że wskazała wam tę deskę zbawienia”²⁸.
Jednocześnie król Nowego Izraela zaczął głosić przepowiednie o nieodległym końcu świata i ponownym przyjściu Chrystusa. Miało to nastąpić za 30 lat. Grabianka twierdził też, że zdążył się już narodzić także Antychryst i dlatego każdy z adeptów proroka miał się wyrzec „Kościoła i władz w kraju obowiązujących” na korzyść jego sekty, gdyż tylko to mogło zapewnić zbawienie.
Działalność Grabianki zaniepokoiła w końcu carską policję, tym bardziej że król Nowego Izraela dużo czasu spędził we Francji – padły więc podejrzenia, iż był agentem Napoleona Bonapartego. Wiedziano też o przepowiedni, w myśl której Grabianka miałby zostać królem Polski. Nic zatem dziwnego, że trafił do aresztu. Zaprzeczył wówczas swoim aspiracjom do tronu polskiego oraz oświadczył, że nie głosił antyrosyjskich przepowiedni ani nie namawiał do nieposłuszeństwa. Deklaracje te nie zwróciły mu jednak wolności.
Był więziony w Twierdzy Pietropawłowskiej, a chociaż jego wpływowi znajomi starali się o zwolnienie, nie przyniosło to rezultatu. Grabianka spędził za kratami pięć miesięcy i w październiku 1807 roku, mając 67 lat, zmarł na apopleksję. Nie brakowało jednak opinii, że popełnił samobójstwo lub został otruty.
Pochowano go w kościele Świętej Katarzyny w Petersburgu. Raczej nie byłby z tego powodu specjalnie zadowolony, gdyż spoczywał tam już Stanisław August, którego Grabianka wyjątkowo nie lubił, i po którym miał zasiąść na tronie. Z perspektywy wieczności to grobowe sąsiedztwo nie trwało jednak długo, gdyż w 1938 roku trumnę ostatniego króla przewieziono do Polski.
Pewne nauki i koncepcje Tadeusza Grabianki po ćwierć wieku powróciły w filozofii Andrzeja Towiańskiego, który nie bez powodu na początku swojej działalności misyjnej poszukiwał w Petersburgu dawnych zwolenników podolskiego proroka. Minęło jednak wiele lat, w międzyczasie wiele się wydarzyło i próba Towiańskiego zakończyła się niepowodzeniem. Nie stanęło to jednak na przeszkodzie, by w późniejszych latach został autorem największego zamieszania umysłowo-religijnego wśród polskiej emigracji.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Za: J. Besala, _Jak Polska zbawiała świat. Mesjasze i prorocy_, Warszawa 2018, s. 178.
2. _Ibidem_.
3. Za: _ibidem_.
4. A.J. Rolle, _Tadeusz Leszczyc-Grabianka starosta liwski i Teresa z Stadnickich, jego małżonka_, Lwów 1875, s. 1.
5. _Ibidem_, s. 19.
6. J. Kurkowski, _Grabianka Tadeusz Laurenty_, PolskiPetersburg.pl/hasla/grabianka-tadeusz-laurenty .
7. J. Ujejski, _Król Nowego Izraela. Karta z dziejów mistyki wieku oświeconego_, Warszawa 1924, s. 70, 72.
8. Za: J. Besala, _op. cit._, s. 192.
9. M. Danilewicz-Zielińska, _Mistyk w kręgu oświeconych. Próba przypomnienia »Króla Nowego Izraela« – Tadeusza Grabianki_, _Próby przywołań. Szkice literackie_, Warszawa 1992, s. 33.
10. _Ibidem_, s. 33–34.
11. _Ibidem_, s. 28–29.
12. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 4.
13. M. Danilewicz-Zielińska, _op. cit._, s. 25.
14. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 25.
15. M. Danilewicz-Zielińska, _op. cit._, s. 31.
16. _Ibidem_, s. 30.
17. J. Ujejski, _op. cit._, s. 109.
18. _Ibidem_, s. 117.
19. J. Besala, _op. cit._, s. 195.
20. N. Wójtowicz, _O Tadeuszu Leszczyc-Grabiance_, wolnomularstwo.pl/baza_artykulow/wolnomularstwo-polskie/historia-polskiego-wolnomularstwa/o-tadeuszu-leszczyc-grabiance/ .
21. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 33.
22. _Ibidem_, s. 29.
23. _Ibidem_, s. 31.
24. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 36.
25. J. Ujejski, _op. cit._, s. 129–130.
26. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 40.
27. _Ibidem_, s. 115, 119.
28. _Ibidem_, s. 113.
29. W. Horoszczkiewiczówna, _Andrzej Towiański – ale który?_, „Przegląd Współczesny” 53/1935.
30. A. Zielińska, _Ortodoksyjny heretyk. Myśl społeczno-religijna Andrzeja Towiańskiego_, Kraków 2010, s. 30.
31. Za: T. Boy-Żeleński, _Brązownicy i inne szkice o Mickiewiczu_, Warszawa 1957, s. 164–185.
32. Za: H. Mościcki, _Wspomnienie o Towiańskim_, „Biblioteka Warszawska” 1907.
33. Za: _ibidem._
34. Za: T. Boy-Żeleński, _op. cit._, s. 163.
35. Za: _ibidem_.
36. Za: H. Mościcki, _op. cit._
37. Za: _ibidem._
38. W. Gołembiowski, _Mickiewicz odsłoniony i towiańszczyzna_, Paryż 1844, s. 12.