Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja
  • Empik Go W empik go

Mistycy, prorocy, szarlatani - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mistycy, prorocy, szarlatani - ebook

W co wierzyli Polacy na przestrzeni dziejów? Kto pragnął zawładnąć ich duszami? Kim był baron Jakub Józef von Frank-Dobrucki, twórca żydowskiej sekty frankistów? Dlaczego Elimelech z Leżajska cieszył się z swoich czasach taką estymą? Czym wsławiła się Makryna Mieczysławska i jak udało sięjej omamić całą dziewiętnastowieczna Europę? Mateczka Kozłowska, Eliasz Klimowicz, Stefan Ossowiecki, Michał Karaszewicz–Tokarzewski i inni - czyli kreślony przez autora historycznych bestsellerów Sławomira Kopra portret proroków, mistyków, samozwańczych kapłanów, działających na wyobraźnię polskich wiernych przez stulecia - aż do dzisiaj.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66252-39-4
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTO­RÓW

Od auto­rów

Żadna z naszych wspól­nych ksią­żek nie powsta­wała z tak wiel­kimi pro­ble­mami. Chwi­lami wręcz podej­rze­wa­li­śmy, że któ­ryś z jej boha­te­rów rzu­cił na nas klą­twę… Trudno bowiem ina­czej oce­nić ciąg nie­ko­rzyst­nych zda­rzeń towa­rzy­szą­cych powsta­wa­niu tej pozy­cji, co osta­tecz­nie spra­wiło, że uka­zuje się ona z ponad dwu­let­nim opóź­nie­niem.

Zaczęło się od dwóch poważ­nych kon­tu­zji jed­nego z nas, czego efek­tem była pół­roczna prze­rwa w aktyw­no­ści pisar­skiej. Potem przy­szła pan­de­mia i lock­downy – zamknię­cie biblio­tek i czy­telni cał­ko­wi­cie zdez­or­ga­ni­zo­wało nam pracę. Na koniec, gdy książka była już nie­mal gotowa, doszło do awa­rii twar­dego dysku i bez­pow­rot­nie znik­nął ostatni roz­dział. Przy oka­zji prze­padł też kom­pletny rese­arch, co oka­zało się znacz­nie więk­szym pro­ble­mem. Odtwo­rze­nie utra­co­nych mate­ria­łów było wyjąt­kowo cza­so­chłonne. Osta­tecz­nie jed­nak książka została ukoń­czona, co – nie ukry­wamy – obaj przy­ję­li­śmy z wielką ulgą.

Tema­tyka, którą tu poru­szamy, była, jest i będzie bli­ska prak­tycz­nie wszyst­kim. Wiara w siły nad­przy­ro­dzone towa­rzy­szy bowiem ludz­ko­ści od zamierz­chłych cza­sów i nie ogra­ni­cza się wyłącz­nie do ofi­cjal­nie uzna­wa­nych kul­tów reli­gij­nych. Zawsze poja­wiali się pro­rocy, któ­rzy gło­sili nowe idee, obie­cy­wali odku­pie­nie grze­chów i wieczne zba­wie­nie, a cza­sami także zapo­wia­dali powsta­nie kró­le­stwa wiecz­nego szczę­ścia na Ziemi. Niektó­rzy z nich zdo­by­wali ogromną popu­lar­ność i two­rzyli wła­sne sys­temy reli­gijne, innych zale­d­wie odno­to­wy­wano w kro­ni­kach. A jesz­cze więk­sza liczba pro­ro­ków prze­pa­dała bez wie­ści, pła­cąc życiem za gło­szone poglądy.

W dzie­jach naszego kraju rów­nież poja­wiali się róż­nego rodzaju mistycy, a ich dzia­łal­ność nasi­lała się w trud­nych okre­sach histo­rii Pol­ski. Czasy prze­ło­mów poli­tycz­nych czy eko­no­micz­nych zawsze bowiem sprzy­jały zawi­ro­wa­niom świa­to­po­glą­do­wym, gdyż zni­kały dotych­cza­sowe auto­ry­tety i konieczne było cał­kiem nowe spoj­rze­nie na ota­cza­jący świat. Dla­tego naj­więk­szy wysyp róż­nej maści pro­ro­ków miał miej­sce u schyłku Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Naro­dów, a następ­nie po zry­wach powstań­czych. Sekty ujaw­niały się rów­nież w cza­sach nam współ­cze­snych, a szcze­gól­nie zaraz po upadku komu­ni­zmu.

Jed­nak nie ogra­ni­czy­li­śmy się tutaj wyłącz­nie do twór­ców alter­na­tyw­nych sys­te­mów reli­gij­nych czy świa­to­po­glą­do­wych. Uzna­li­śmy bowiem, że warto przed­sta­wić rów­nież osoby o nie­zwy­kłych zdol­no­ściach metap­sy­chicz­nych, któ­rych feno­menu ni­gdy nie udało się wyja­śnić. Posta­cie obda­rzone nad­przy­ro­dzo­nymi zdol­no­ściami poja­wiały się bowiem od zara­nia ludz­ko­ści – i nie­ważne, czy nazy­wano je magami, cza­row­ni­kami, czy kapła­nami. Osoby te posia­dały nie­zwy­kłe, obce prze­cięt­nemu czło­wie­kowi moce, dzięki czemu zachwy­cały i prze­ra­żały.

Przez stu­le­cia nie­wiele się zmie­niło i nie bez powodu prze­łom wie­ków XIX i XX okre­ślano jako epokę wiru­ją­cych sto­li­ków. Cho­ciaż obec­nie seanse spi­ry­ty­styczne prze­stały być popu­larne, to roz­ma­ici jasno­wi­dze na­dal świet­nie pro­spe­rują. Podob­nie jak twórcy sekt, któ­rzy obie­cują swoim wier­nym prze­trwa­nie po zapo­wia­da­nym końcu świata.

Ale histo­rie, które przed­sta­wiamy Pań­stwu w niniej­szej książce, są przede wszyst­kim dowo­dem na to, że bez względu na epokę ludzi zawsze fascy­no­wały zaświaty – pra­gnęli zgłę­bić tajem­nicę ist­nie­nia, poznać nie­znane, zoba­czyć nie­wi­dzialne.

_Sła­wo­mir Koper, Tomasz Stań­czyk_Roz­dział 1

Tade­usz Gra­bianka – król Nowego Izra­ela

Prze­po­wied­nia gło­siła, że Tade­usz Gra­bianka będzie sie­dem lat zgłę­biać nauki tajemne, sie­dem lat roz­ka­zy­wać i dwa razy po sie­dem lat kró­lo­wać. Co prawda sta­ro­sta liw­ski nie zasiadł na pol­skim tro­nie, ale w zamian ogło­szono go kró­lem Nowego Izra­ela.

Szwedzki mistyk

Na pierw­szy rzut oka oświe­ce­nie może się wyda­wać epoką rozumu i dążeń anty­re­li­gij­nych, ale para­dok­sal­nie było to także stu­le­cie prze­peł­nione ten­den­cjami mistycz­nymi. Co wię­cej, zda­rzały się rów­nież przy­padki, że ludzie zachwy­ca­jący się dotych­czas moż­li­wo­ściami ludz­kiej inte­li­gen­cji nie­mal z dnia na dzień sta­wali się zago­rza­łymi zwo­len­ni­kami meta­fi­zycz­nych poglą­dów na świat. Sztan­da­ro­wym tego przy­kła­dem były losy Ema­nu­ela Swe­den­borga, u któ­rego misty­cyzm przy­brał postać kon­se­kwent­nej filo­zo­fii.

Karierę zaczy­nał jako autor prac z dzie­dziny mate­ma­tyki i mecha­niki oraz wyna­lazca i spe­cja­li­sta od wytopu metali. Jako pierw­szy nauko­wiec w dzie­jach potra­fił także powią­zać aktyw­ność mózgu czło­wieka z oddy­cha­niem, a nie z pracą serca i krą­że­niem krwi. W 1744 roku Swe­den­bor­gowi obja­wił się ponoć Chry­stus, który naka­zał mu „odsło­nić duchowy sens Pisma Świę­tego”. Wizja zro­biła na Szwe­dzie tak wiel­kie wra­że­nie, że nie­ba­wem porzu­cił zain­te­re­so­wa­nia naukowe i stał się żar­li­wym misty­kiem.

Zajął się bada­niem ducho­wo­ści i gło­sił poglądy, że anioły i dia­bły „są rodzaju ludz­kiego; w nie­bie ci, co na świe­cie żyli w nie­biań­skiej miło­ści i wie­rze; w pie­kle ci, co żyli w pie­kiel­nej miło­ści i wie­rze”¹.

Tego rodzaju sfor­mu­ło­wa­nia nie były wpraw­dzie spe­cjalną nowo­ścią, ale Szwed nie­ba­wem roz­wi­nął swoje poglądy, twier­dząc, że po śmierci ciała każda dusza pogłę­bia swoje nie­biań­skie lub pie­kielne prze­zna­cze­nie, a do tego w nie­bie ist­nieją „nie­zli­czone spo­łe­czeń­stwa” i panuje „nie­skoń­czona roz­ma­itość”. Dzięki temu miały ist­nieć nawet dwa rodzaje anio­łów: nie­bieskie i duchowe².

„Miłość, w któ­rej trwają ci, co w Kró­le­stwie Nie­bie­skim prze­by­wają – tłu­ma­czył Swe­den­borg – zowie się miło­ścią nie­bie­ską; miłość zaś, w któ­rej trwają ci, co w Kró­le­stwie Ducho­wym prze­by­wają, zowie się miło­ścią duchową; miłość nie­bie­ska jest miło­ścią ku Panu, miłość zaś duchowa jest miło­ścią bliź­niego”³.

Szwedzki mistyk czer­pał rów­nież z _Apo­ka­lipsy według Świę­tego Jana_, gło­sząc nadej­ście Nowego Jeru­za­lem, w któ­rym Bóg miał zamiesz­kać wraz z wybra­nymi wier­nymi. Swe­den­bor­gowi zostało to ponoć obja­wione, gdy oso­bi­ście doświad­czył wizji Sądu Osta­tecz­nego i powtór­nego nadej­ścia Stwórcy. Przy oka­zji poznał też ukryte przed wier­nymi tre­ści Pisma Świę­tego. Oczy­wi­ście Nowe Jeru­za­lem miało być praw­dzi­wym Kró­le­stwem Bożym, gdyż nie dopusz­czał ist­nie­nia w nim żad­nego zła ani zwy­kłych ludz­kich popę­dów. Cie­ka­wostką nato­miast pozo­staje jego kon­cep­cja ist­nie­nia płcio­wego anioła mają­cego być jed­nym ze sta­diów roz­wo­jo­wych czło­wieka.

Jed­no­cze­śnie Swe­den­borg sta­no­wił na swój spo­sób zaprze­cze­nie ste­reo­typu mistyka. Nie prze­ja­wiał chęci do nawra­ca­nia za wszelką cenę, cho­ciaż ludzie z jego oto­cze­nia odno­sili wra­że­nie, że fak­tycz­nie obcują z wybrań­cem Bożym, który poja­wił się, by zba­wiać innych. Szwed zresztą ni­gdy nie wda­wał się w żar­liwe dys­ku­sje i był daleki od nawra­ca­nia pod przy­mu­sem. Wygła­szał swoje poglądy w spo­sób deli­katny i lako­niczny i ni­gdy nie mówił wię­cej, niż było to konieczne.

Był też swo­jego rodzaju ascetą, co nie zawsze sta­no­wiło normę wśród roz­ma­itych zbaw­ców ludz­ko­ści. Odży­wiał się bowiem bar­dzo skrom­nie, a jedy­nym ustęp­stwem była kawa, którą fak­tycz­nie pijał w dużych ilo­ściach. Nie zwra­cał uwagi na pory dnia, żył wła­snym ryt­mem i nawet jego spo­ra­dyczne kon­flikty ze złymi duchami prze­bie­gały sto­sun­kowo łagod­nie. Być może dzięki takiemu postę­po­wa­niu oraz wytrwa­łej pracy wydaw­ni­czej (jest auto­rem ponad 30 dzieł z dzie­dziny teo­lo­gii) na stałe zapi­sał się w histo­rii myśli chrze­ści­jań­skiej Europy. Jego kon­cep­cje wywarły też wiel­kie wra­że­nie na samo­zwań­czych mesja­szach z terenu Rze­czy­po­spo­li­tej, w tym – na pew­nego szlach­cica z Podola, Tade­usza Gra­biankę.

Pomię­dzy Lota­ryn­gią a Rze­czą­po­spo­litą

Region ten nie­mal zawsze ucho­dził za wylę­gar­nię pro­ro­ków. To wła­śnie tam mesja­szem ogło­sił się żydow­ski kaba­li­sta Jakub Frank, nauczał jeden z twór­ców cha­sy­dy­zmu, Israel Baal Szem Tow, a także obja­wił się szlach­cic Roho­ziń­ski, który zapo­wia­dał nadej­ście „nowego kró­le­stwa”.

Tade­usz Gra­bianka pocho­dził z zamoż­nej rodziny szla­chec­kiej i – jak wielu mu współ­cze­snych – nie był zado­wo­lony z panu­ją­cych wów­czas porząd­ków. Poszu­ki­wał alter­na­tyw­nych dróg, by pchnąć ludz­kość na nowe tory⁴, ale w jego przy­padku nie cho­dziło o prze­miany spo­łeczne i poli­tyczne, które nie­ba­wem zna­la­zły wyraz w rewo­lu­cji fran­cu­skiej – bar­dziej był bowiem zain­te­re­so­wany spra­wami ducha i nie chciał zmie­niać świata, lecz ludzi.

Uro­dził się w 1740 roku we wsi Raj­kowce koło Pło­ski­rowa (obec­nie mia­sto Chmiel­nicki na Ukra­inie). Jako mło­dzie­niec przez kilka lat prze­by­wał w Lota­ryn­gii, gdzie pano­wał były król Pol­ski i teść władcy Fran­cji, Sta­ni­sław Lesz­czyń­ski. Po powro­cie do kraju dopeł­nił edu­ka­cji w reno­mo­wa­nej war­szaw­skiej szkole pija­rów Col­le­gium Nobi­lium. Gdy ponow­nie wyje­chał do Fran­cji, tra­fił na dwór Ludwika XV (zapewne dzięki reko­men­da­cji Lesz­czyń­skiego). Być może cie­szył się rów­nież przy­chyl­no­ścią słyn­nej kró­lew­skiej metresy, madame de Pom­pa­dour, gdyż był „pięk­nej powierz­chow­no­ści” i „nad­zwy­czaj grzeczny”, a do tego miał „dziwny dar jed­na­nia sobie wszyst­kich”⁵⁶.

Wia­domo też, że pod pew­nymi wzglę­dami postę­po­wał jed­nak nie­kon­se­kwent­nie. We Fran­cji nosił pol­ski strój, nato­miast po powro­cie do kraju stał się pro­pa­ga­to­rem mody fran­cu­skiej, co wyjąt­kowo iry­to­wało jego ojca. Józef Kaje­tan Gra­bianka nie drę­czył się jed­nak tą sprawą zbyt długo, gdyż zmarł, gdy syn miał zale­d­wie 19 lat – i Tade­usz odzie­dzi­czył po nim znaczny mają­tek. W jego skład wcho­dziły trzy zamki na Podolu, czter­na­ście wsi oraz domy we Lwo­wie i w Kamieńcu Podol­skim. Młody Gra­bianka nie miał pro­ble­mów finan­so­wych i bez­tro­sko spę­dzał życie, krą­żąc pomię­dzy Podo­lem, War­szawą, Ber­li­nem i Pary­żem.

W wieku 31 lat oże­nił się z Teresą Stad­nicką, a posag wybranki znacz­nie powięk­szył jego mają­tek. Osiadł w Ostap­kow­cach nad Smo­try­czem, docze­kał się dwóch synów i córki. Skoro jed­nak pano­wało prze­ko­na­nie, że szlach­cic bez urzędu jest jak chart bez ogona, Gra­bianka wysta­rał się o urząd sta­ro­sty liw­skiego. Z Podola do Liwu było jed­nak pra­wie 700 kilo­me­trów, zatem raczej zbyt czę­sto tam nie bywał i wszel­kie sprawy służ­bowe zała­twiał za pośred­nic­twem zastęp­ców. Ufun­do­wał jed­nak budy­nek kan­ce­la­rii na miej­sco­wym zamku, a ambitna pani Teresa, która inte­re­so­wała się spra­wami publicz­nymi, chciała, by został sta­ro­stą kamie­niec­kim. Mał­żo­nek odno­sił się jed­nak do tego pomy­słu z dużą obo­jęt­no­ścią, gdyż już wów­czas jego zain­te­re­so­wa­nia doty­czyły zupeł­nie innej dzie­dziny.

Podobno prze­miana duchowa Tade­usza Gra­bianki nastą­piła, gdy w War­sza­wie spo­tkał zna­jo­mego, który wcze­śniej pro­wa­dził roz­pustne życie, a teraz zacho­wy­wał się zupeł­nie ina­czej. Gdy oka­zało się, że przy­czyną tej odmiany było zgłę­bie­nie tajem­nych nauk, Gra­bianka zapra­gnął tego samego także dla sie­bie.

Alche­micy z Ber­lina

Prze­ło­mo­wym wyda­rze­niem w życiu sta­ro­sty był pobyt w Ber­li­nie w 1779 roku. Zetknął się tam z Anto­ine’em-Jose­phem Per­ne­tym, biblio­te­ka­rzem Fry­de­ryka II, byłym bene­dyk­ty­nem, alche­mi­kiem i ezo­te­ry­kiem. Być może poznał wów­czas także byłego księ­dza, Ludwika Józefa Fili­berta Morveau, posłu­gu­ją­cego się nazwi­skiem Bru­more. Obaj Fran­cuzi poszu­ki­wali kamie­nia filo­zo­ficz­nego i spo­so­bami alche­micz­nymi pró­bo­wali wypro­du­ko­wać złoto. W ich umie­jęt­no­ści uwie­rzył nawet tak zdro­wo­roz­sąd­kowy czło­wiek jak król Prus, Fry­de­ryk II.

Władca nie zamie­rzał jed­nak za każ­dym razem pokry­wać ich potrzeb finan­so­wych, ale na szczę­ście dla alche­mi­ków znaczne zasoby posia­dał aku­rat Gra­bianka. Nie ozna­cza to wcale, że Per­nety i Bru­more byli pospo­li­tymi oszu­stami, a sta­ro­sta liw­ski wyłącz­nie naiw­nym Pola­kiem, który dał się sku­sić wizją nie­ogra­ni­czo­nego majątku. Obaj alche­micy zapewne fak­tycz­nie wie­rzyli w moż­li­wość tajem­ni­czej prze­miany róż­nych skład­ni­ków w złoto, nato­miast sam Gra­bianka bar­dziej inte­re­so­wał się wie­dzą tajemną. Per­nety i Bru­more byli bowiem oświe­co­nymi, czyli ilu­mi­na­tami, mają­cymi kon­takt z wyrocz­nią – Świę­tym Sło­wem.

Bru­more oświad­czył Gra­biance, że już od pew­nego czasu cze­kał na cudzo­ziemca, wybra­nego przez Niebo. Oczy­wi­ście, musiał się upew­nić, czy jest nim wła­śnie Polak. Z odpo­wied­nim pyta­niem zwró­cił się więc do Świę­tego Słowa, a odpo­wiedź cał­ko­wi­cie go zado­wo­liła. Usły­szał ponoć, że serce przy­by­sza „było czy­ste” oraz że ma „nie oba­wiać się mie­sza­nia swo­jego i jego kadzi­dła”, gdyż pew­nego dnia miał on stać się sied­mio­kroć „waż­niej­szy od cie­bie”⁷.

Czy o opi­nii wyra­żo­nej przez Święte Słowo zade­cy­do­wały wyłącz­nie przy­mioty moralne Gra­bianki, czy rów­nież jego pie­nią­dze – trudno jed­no­znacz­nie okre­ślić. Święte Słowo nie zako­mu­ni­ko­wało bowiem moty­wów pro­roc­twa, ale Bru­more wyja­wił Pola­kowi ścieżkę kariery. Przy­szłość sta­ro­sty ryso­wała się bowiem nastę­pu­jąco: sie­dem lat będzie adep­tem nauk tajem­nych, przez dru­gie sie­dem będzie roz­ka­zy­wał, a następ­nie dwa razy po sie­dem lat będzie kró­lem.

Gra­bianka wie­dział, że grupa kie­ro­wana przez Per­nety’ego i Bru­more’a liczyła około stu osób, i zapewne był też świad­kiem ini­cja­cji nowych człon­ków sekty na pew­nym wzgó­rzu pod Ber­li­nem. Per­nety miał tam doznać pierw­szej ilu­mi­na­cji i z tego powodu przed spe­cjal­nie wzno­szo­nym „ołta­rzem potęgi” palono kadzi­dła, ocze­ku­jąc, aż odu­rzony kan­dy­dat doj­rzy anioła.

Nie­ba­wem przy­szedł też czas ini­cja­cji Gra­bianki, po czym zie­mia­nin powró­cił na Podole, by „nie zwle­ka­jąc, iść poświę­cić swo­ich”. Święte Słowo szcze­gól­nie bowiem upodo­bało sobie jego ród i nadało mu tytuł króla Nowego Izra­ela. Nie ozna­czało to jed­nak wła­dzy zwierzch­niej nad sta­ro­za­kon­nymi – Gra­bian­kowe kró­le­stwo miało być bowiem „Izra­elem z ducha” cał­ko­wi­cie oddzie­lo­nym od żydow­skiego „Izra­ela z ciała”.

Gra­bianka prze­ko­nał do przy­stą­pie­nia do sekty człon­ków swo­jej rodziny, ale przy­wód­ców naj­bar­dziej zain­te­re­so­wała jego sze­ścio­let­nia córka Ania. Święte Słowo zażą­dało, by dziew­czynka przy­je­chała do Ber­lina na wycho­wa­nie u nie­ja­kiej panny Bru­chier, przy­ja­ciółki Bru­more’a. Skoro jej ojciec miał być prze­cież kró­lem Nowego Izra­ela, to jego córka powinna dora­stać we wła­ści­wym oto­cze­niu, czyli wśród naj­bar­dziej wier­nych pod­da­nych. A przy oka­zji stać się zakład­niczką posłu­szeń­stwa ojca, z czego Gra­bianka dosko­nale zda­wał sobie sprawę.

Wyjaz­dowi dziew­czynki ostro sprze­ci­wiła się jej matka, ale nie­ba­wem ska­pi­tu­lo­wała. Święte Słowo fak­tycz­nie bowiem wyda­wało się wszech­mocne – za jego przy­czyną miało zostać wskrze­szo­nych na Podolu dwóch zmar­łych wło­ścian.

„Prze­bu­dzili się – rela­cjo­no­wał Per­nety – i żyć zaczęli na nowo. Wyszli z gro­bów zdrowi, cho­dzili i dzię­ko­wali Bogu, (…) zgodni byli obaj, że widzieli i sły­szeli o spra­wach tam­tego świata, zabro­niono im mówić o nich. Jeden ze zmar­łych miał na piersi wyryty znak krzyża i włóczni”⁸.

Anu­sia osta­tecz­nie tra­fiła do Ber­lina, nato­miast sam Gra­bianka miał na Podolu cze­kać na wezwa­nie Świę­tego Słowa. Nie­ba­wem do jego dóbr zawi­tali Per­nety z Bru­more’em i na nale­żą­cym do Gra­bianki zamku w Sut­kow­cach tak zapa­mię­tale pro­wa­dzili eks­pe­ry­menty alche­miczne, że omal nie puścili rezy­den­cji z dymem. A cho­ciaż warow­nia oca­lała, to zde­cy­do­wa­nie gorzej było z finan­sami Gra­bianki, który nie tylko pła­cił za eks­pe­ry­menty alche­mi­ków, lecz także zapew­niał im utrzy­ma­nie. Na szczę­ście dla rodziny pani Teresa była osobą twardo stą­pa­jącą po ziemi i nie pozwo­liła, by mąż do reszty roz­trwo­nił mają­tek. Gdy zatem „zaczy­nał zanadto broić, zamy­kała dopływ gotówki”⁹.

Chcąc udo­bru­chać mał­żonkę i zdo­być fun­du­sze na dal­sze eks­pe­ry­menty, Gra­bianka wysta­wił obe­lisk, na któ­rym wid­niały napisy:

_Czuła wdzięcz­ność tu wieczną poświęca ofiarę_
_Temu sercu, co kocha Cnotę, Miłość, Wiarę._

Oraz

_Aby cnotę przy­kład­nie potom­ność wiel­biła,_
_Miłość męża TERE­SIE KOLOS wysta­wiła_¹⁰.

Pomysł był może nie­zły, ale przed­się­bior­cza poło­wica nie zamie­rzała zakoń­czyć życia w bie­dzie i coraz czę­ściej odci­nała męża od finan­sów. Bar­dziej zresztą inte­re­so­wała ją sprawa wydo­sta­nia córki z Ber­lina, co wresz­cie powio­dło się w 1783 roku. Nie pozbyła się jed­nak opie­kunki Anusi, która wraz z dziew­czynką przy­je­chała do Ostap­ko­wic. Ponow­nie też poja­wił się Bru­more, by kon­ty­nu­ować doświad­cze­nia nad prze­mianą dowol­nego metalu w złoto. Do reak­cji che­micz­nych uży­wał głów­nie rtęci i siarki, więc nic dziw­nego, że pod­truty opa­rami, zmarł dwa lata póź­niej.

Nowy Izrael w Awi­nio­nie

Tym­cza­sem Per­nety stra­cił łaski Fry­de­ryka II i prze­niósł się do Awi­nionu. Mia­sto pozo­sta­wało pod wła­dzą papieża i wła­ści­wie nie wia­domo, dla­czego alche­mik wybrał je na miej­sce swo­jego pobytu. Nie­wy­klu­czone jed­nak, że uznał, iż „naj­ciem­niej jest pod latar­nią” i papie­ska inkwi­zy­cja nie będzie spe­cjal­nie inge­ro­wała w jego dzia­łal­ność. Tym bar­dziej że jej ówcze­śni funk­cjo­na­riu­sze ucho­dzili za wyjąt­kowo sko­rum­po­wa­nych, a do tego w wielu innych euro­pej­skich mia­stach był już zbyt znany.

Nie zmie­nia to jed­nak faktu, że alche­mi­kowi bra­ko­wało pie­nię­dzy na dal­sze eks­pe­ry­menty. Doszedł więc do wnio­sku, że pro­blem może zała­twić tylko spon­sor z Podola. Dla­tego sko­rzy­stał z „nie­za­wod­nej uczyn­no­ści Świę­tego Słowa, które z wro­dzoną prak­tycz­no­ścią wezwało Gra­biankę, by opu­ścił Podole i udał się do Awi­nionu z odpo­wied­nim zapa­sem gotówki”¹¹.

Zacho­wał się prze­kaz, że w 1785 roku szlach­cic rze­czy­wi­ście poja­wił się w Awi­nio­nie, ale bez pie­nię­dzy, nato­miast „popy­chany jeno żądzą napra­wia­nia ludz­ko­ści, zacią­gnię­cia jej pod sztan­dar Nowego Izra­ela_,_ utwo­rze­nia z niej jed­nej owczarni, jed­nego Narodu Bożego”¹². Pie­nię­dzy jed­nak nie przy­wiózł, gdyż żona odmó­wiła dal­szego finan­so­wa­nia jego pla­nów – podróż odbył więc za pie­nią­dze poży­czone od wła­snego kamer­dy­nera. Pewną sumę uzy­skał też w Paryżu od Róży i Alek­san­dra Lubo­mir­skich.

W Awi­nio­nie ufor­mo­wało się osta­tecz­nie sto­wa­rzy­sze­nie ilu­mi­na­tów nazwane Kró­le­stwem Nowego Izra­ela, na któ­rego czele sta­nął Gra­bianka. Było ono kon­ty­nu­acją grupy Nowa Jero­zo­lima zało­żo­nej w 1778 roku przez Per­nety’ego. Jej nazwa nawią­zy­wała do _Apo­ka­lipsy_ i kon­cep­cji Ema­nu­ela Swe­den­borga – miała sta­no­wić prze­ci­wień­stwo Wiel­kiego Babi­lonu i rodzaj „mistycz­nego grodu przy­szło­ści ozna­cza­ją­cego urze­czy­wist­nie­nie naj­szczyt­niej­szych pra­gnień”¹³.

Prze­po­wied­nie sekty, czy też raczej Świę­tego Słowa, gło­siły, że sta­ro­sta liw­ski nie tylko zosta­nie kró­lem Pol­ski, lecz także – że upad­nie domi­na­cja Rosji. Gra­bianka miał zła­mać rów­nież potęgę turecką i za swoją sto­licę obrać Jero­zo­limę. Zało­ży­ciele sekty „robili zaklę­cia, wypę­dzali czarta, oczysz­czali moral­nie i tym podobne mistyczne speł­niali cere­mo­nie”¹⁴.

Wie­rzyli też w moż­li­wość uzy­ska­nia bez­po­śred­niej „kore­spon­den­cji z Nie­bem” przez „zada­wa­nie pytań i otrzy­my­wa­nie odpo­wie­dzi” za pomocą klu­czy róż­nych stopni¹⁵. Tego rodzaju prak­tyki wyma­gały jed­nak ostroż­no­ści i dla­tego – mimo korup­cji w sze­re­gach papie­skich służb – człon­ko­wie sekty woleli korzy­stać z gościny ich zwo­len­nika, mar­kiza Ver­net­tiego de Vau­croze, posia­da­ją­cego dobra nie­opo­dal mia­sta. W jego rezy­den­cji „na zebra­niach zaj­mo­wano się roz­trzą­sa­niem pism Ema­nu­ela Swe­den­borga, (…) pró­bo­wano wywo­ły­wać duchy, inter­pre­to­wano sny, zaj­mo­wano się astro­lo­gią i magią”. Część domu prze­zna­czono na świą­ty­nię, która została urzą­dzona zgod­nie z sen­nym widze­niem szwedz­kiego mistyka i ozdo­biona obra­zami o tre­ści ale­go­rycz­nej. Jed­no­cze­śnie przy­rzą­dzano tam na wol­nym ogniu elik­sir dłu­go­wiecz­no­ści, co – para­dok­sal­nie – zapewne zde­cy­do­wa­nie mocno skra­cało życie człon­ków sekty, gdyż prak­tycz­nie stale prze­by­wali w tru­ją­cych opa­rach rtęci i siarki¹⁶.

Nie­wy­klu­czone, że pro­du­ko­wano tam rów­nież sub­stan­cje psy­cho­tro­powe, gdyż kan­dy­da­tów do sekty roz­bie­rano pod­czas ini­cja­cji do naga i „apli­ko­wano tajem­ni­czy elik­sir zagęsz­cza­jący krew i wywo­łu­jący stan egzal­ta­cji”¹⁷.

Co cie­kawe, do Nowego Izra­ela przy­stę­po­wali miesz­kańcy róż­nych kra­jów Europy – jed­nym z naj­bar­dziej pro­mi­nent­nych człon­ków był Fry­de­ryk, książę Wir­tem­ber­gii. W sze­regi sekty wstą­pił także osła­wiony były amba­sa­dor rosyj­ski w War­sza­wie, Niko­łaj Rep­nin, nad­zorca Sta­ni­sława Augu­sta.

Wydaje się wręcz nie­praw­do­po­dobne, by czło­wiek, który upo­ka­rzał pol­skiego króla, „dał się ter­ro­ry­zo­wać szlach­ci­cowi pol­skiemu, który weń wmó­wił, że jest z roz­kazu Bożego kró­lem Nowego Izra­ela”¹⁸. Być może zresztą udział w sek­cie (a przy oka­zji też utrata łask Kata­rzyny II) spo­wo­do­wał, że dawny bru­talny i bez­czelny rosyj­ski magnat z cza­sem prze­obra­ził się w cał­kiem ludz­kiego wiel­ko­rządcę ziem litew­skich. Zresztą przed Gra­bianką – jako kró­lem Nowego Izra­ela – korzyli się też inni możni Rosja­nie, tacy jak: admi­rał Sier­giej Plesz­cza­jew czy póź­niej­szy adiu­tant wiel­kiego księ­cia Kon­stan­tego, Piotr Ozie­row-Dzier­ża­win¹⁹.

O prze­po­wiedni, że miał zostać kró­lem Pol­ski, Gra­bianka naj­pew­niej nie wspo­mi­nał Rep­ni­nowi, a poto­mek mistyka, Michał Lesz­czyc-Gra­bianka, uwa­żał, że infor­ma­cja o tym pro­roc­twie była nie­praw­dziwa. Zapewne cho­dziło o kró­le­stwo mistyczne, gdyż trudno sobie wyobra­zić, by Rep­nin był zwo­len­ni­kiem nauk Gra­bianki, gdyby obej­mo­wały one plany zdo­by­cia tronu pol­skiego²⁰.

Nie zmie­nia to jed­nak faktu, że Gra­bianka z całą powagą trak­to­wał swoją misję – udał się nawet do Lon­dynu, by pozy­skać nowych wyznaw­ców. Wpraw­dzie nie osią­gnął tam wiel­kich suk­ce­sów, acz­kol­wiek przy­zna­wano, że był „czło­wie­kiem wiel­kich uzdol­nień, o nie­zmier­nie ujmu­ją­cym spo­so­bie bycia”.

Nie­wy­klu­czone, że powścią­gli­wych Angli­ków zra­ziło przy­zwy­cza­je­nie Gra­bianki do trzy­krot­nego poca­łunku pod­czas powi­ta­nia, tym bar­dziej że ostatni poca­łu­nek pro­rok skła­dał na ustach, co nad Tamizą koja­rzyło się z homo­sek­su­ali­zmem. Poten­cjal­nych adep­tów Nowego Jeru­za­lem bul­wer­so­wała też gło­szona przez pro­roka kon­cep­cja Czwórcy Świę­tej, w któ­rej peł­no­prawne miej­sce miała zaj­mo­wać Naj­święt­sza Maryja Panna. Angli­ka­nie nie uzna­wali bowiem kultu Matki Boskiej i doszli do wnio­sku, że Gra­bianka jest nie tylko homo­sek­su­ali­stą, lecz także agen­tem znie­na­wi­dzo­nych jezu­itów.

Sekta w akcji

Wła­dze Nowego Izra­ela sta­no­wili: arcy­ka­płan, Wielka Matka – repre­zen­tu­jąca Boga­ro­dzicę, wielki pro­rok, tłu­macz snów, kanc­lerz i dwaj człon­ko­wie rady. Nad wszyst­kimi – jako król, któ­remu przy­słu­gi­wało pełne i bez­dy­sku­syjne prawo do pano­wa­nia – stał Gra­bianka. Naka­zał się wręcz ado­ro­wać, a wierni uzna­wali go za nie­omyl­nego wybrańca Boga i Naj­święt­szej Maryi Panny – był dla nich „synem uczen­nicy Naj­wyż­szego, ojcem naj­więk­szej mądro­ści, w któ­rym zamiesz­kał duch Boży”. Przy takiej reko­men­da­cji nie powinno dzi­wić, że sta­ro­sta miał uzy­skać moc czy­nie­nia cudów²¹.

Przez pewien czas sekta roz­wi­jała się i spraw­nie funk­cjo­no­wała, ale w pew­nym momen­cie wśród jej człon­ków zaczęły nara­stać kon­flikty wewnętrzne. Włoch Capelli, „włó­częga od dawna w Lucce znany”, ogło­sił się bowiem pro­ro­kiem grupy. A kiedy Gra­bianka zawy­ro­ko­wał, że to fałsz, ten w rewanżu nazwał Polaka fał­szy­wym kró­lem.

Inna sprawa, że pro­blem Capel­lego nie­ba­wem sam się roz­wią­zał, gdyż został on oskar­żony o here­zję, co raczej trudno uznać za przy­pa­dek. Być może zwo­len­nicy Gra­bianki w ten spo­sób chcieli się pozbyć rywala swo­jego mistrza? Włoch został wpraw­dzie zwol­niony, ale nie­ba­wem znów go aresz­to­wano i tym razem sta­nął przed sądem. Zakoń­czył życie na szu­bie­nicy, co wska­zy­wało, że wysu­nięto prze­ciwko niemu zarzuty innego rodzaju niż here­zja. W tym bowiem przy­padku ska­zano by go na śmierć na sto­sie.

Zamie­sza­nie spo­tę­go­wała jesz­cze nie­jaka pani Flu­mel, która oddała sek­cie swoje pie­nią­dze, licząc na ich pomno­że­nie. Gdy nie udało się speł­nić jej ocze­ki­wa­nia, zawie­dziona zaczęła oskar­żać Gra­biankę i jego wyznaw­ców. Roz­po­wia­dała, że w sek­cie kobiety i męż­czyźni „żyją wspól­nie”, a człon­ko­wie grupy „wodzą na pasku boga­tych głup­ców”²².

Zanie­po­ko­je­nie dzia­łal­no­ścią grupy Gra­bianki oka­zała w końcu papie­ska inkwi­zy­cja i w efek­cie posta­no­wiono prze­pro­wa­dzić rewi­zję w domach jej człon­ków. Śledz­two jed­nak zarzu­cono, być może podzia­łała łapówka wrę­czona odpo­wied­nim oso­bom. Dal­sze kroki prze­rwał wybuch rewo­lu­cji i wcie­le­nie Awi­nionu do Fran­cji w 1791 roku.

Pod­czas rewo­lu­cyj­nego ter­roru Gra­bianka zacho­wy­wał się podobno odważ­nie i nie­zwy­kle ryzy­kow­nie, ratu­jąc ska­za­nych na śmierć przez Komi­tet Bez­pie­czeń­stwa Publicz­nego. Szcze­gól­nie wielu księży miało zawdzię­czać mu życie, gdyż Polak „śmiało, publicz­nie powsta­wał prze­ciw gilo­ty­nie”²³. Skom­pro­mi­to­wał się jed­nak prze­po­wied­nią, że Ludwik XVI z pomocą Nieba zosta­nie uwol­niony i powróci w chwale. Co gor­sza, ogło­sił swoje pro­roc­two na dwa dni przed nadej­ściem do Awi­nionu wia­do­mo­ści o zgi­lo­ty­no­wa­niu władcy. Król Nowego Izra­ela raczej nie powi­nien się mylić w tak waż­nych kwe­stiach…

Inna sprawa, że gdy mia­sto dotknęła wielka powódź, któ­rej następ­stwem był głód, Gra­bianka z fun­du­szy sekty „kar­mił, odzie­wał całe tłumy”. Potrzeby były jed­nak ogromne – znacz­nie prze­wyż­szały moż­li­wo­ści finan­sowe pro­roka, który nie dys­po­no­wał odpo­wied­nio wiel­kimi sumami. W efek­cie Gra­bianka popadł w poważne długi.

Nie­ba­wem został też aresz­to­wany, co w cza­sach dyk­ta­tury jako­bi­nów spo­ty­kało prak­tycz­nie każ­dego, kto się wyróż­niał. Zapewne tra­fiłby pod gilo­tynę, ale na jego szczę­ście wcze­śniej oba­lono Robe­spierre’a. Oczy­wi­ście oko­licz­no­ści odzy­ska­nia wol­no­ści przez króla Nowego Izra­ela nie mogły być pro­za­iczne, zatem Gra­bianka opo­wia­dał, że w celi uka­zał mu się Jan Chrzci­ciel i po pro­stu wypro­wa­dził z wię­zie­nia.

W 1798 roku zain­au­gu­ro­wano dzia­łal­ność świą­tyni awi­nioń­skich ilu­mi­na­tów, w któ­rej odpra­wiano także kato­lic­kie msze święte. Jed­nak zwo­len­nicy Gra­bianki „poplą­tali boskie dogmaty chrze­ści­ja­ni­zmu z here­tyc­kimi i bał­wo­chwal­czymi dodat­kami”. Oczy­wi­stą here­zją była Czwórca Święta, gdyż do Trójcy ofi­cjal­nie została już włą­czona Matka Boska opi­sy­wana jako „rodzi­cielka świa­tła wśród ciem­no­ści, (…) kró­lowa nieba i pie­kła, z pół­księ­ży­cem otwie­ra­ją­cym bramę Wschodu naro­dowi świę­temu”²⁴.

Jesie­nią 1799 roku król Nowego Izra­ela zebrał swo­ich pod­da­nych w świą­tyni i oświad­czył, że z powodu ich grze­chów zamyka ją na dwa­na­ście mie­sięcy. Naka­zał natych­miast opu­ścić przy­by­tek, gdyż w innym wypadku „za chwilę zjawi się tam Pan w całej swo­jej chwale”, która mogła ich pora­zić²⁵.

Gra­bianka zawie­sił dzia­łal­ność sekty i wyje­chał z Fran­cji – ponoć oba­wiał się repre­sji Bona­par­tego wobec ilu­mi­na­tów. Bar­dziej praw­do­po­dobne wydaje się jed­nak, że cho­dziło o ucieczkę przed wie­rzy­cie­lami, a Gra­bianka poje­chał do Lwowa po pie­nią­dze. Spo­tkał się tam z żoną, która… zde­cy­do­wa­nie odmó­wiła mu fun­du­szy. Odtąd mał­żon­ko­wie, któ­rzy wcze­śniej i tak bar­dzo rzadko się widy­wali, żyli w sepa­ra­cji.

Gra­bianka wró­cił więc do Awi­nionu i kolejne lata spę­dził tam „w ostat­niej nędzy, bez dachu, bez przy­tułku, czę­sto o gło­dzie i chło­dzie”²⁶.

Peters­bur­ski epi­log

W 1803 roku pro­rok powró­cił na Podole, bowiem od bajecz­nie boga­tego byłego tar­go­wi­cza­nina, Szczę­snego Potoc­kiego, miał uzy­skać obiet­nicę spłaty dłu­gów i wyku­pie­nia mająt­ków z rąk wie­rzy­cieli. Naj­wy­raź­niej Gra­bianka nic nie stra­cił ze swo­jego oso­bi­stego uroku – inna sprawa, że dość ogra­ni­czo­nego umy­słowo Potoc­kiego łatwo można było sobie zjed­nać. Na nie­wiele to się jed­nak zdało, gdyż śmierć magnata w 1805 roku prze­kre­śliła nadzieje pro­roka na wydo­sta­nie się z tara­pa­tów finan­so­wych. Poje­chał zatem do swo­jego zwo­len­nika Augu­sta Iliń­skiego rezy­du­ją­cego w Roma­no­wie na Woły­niu, a ten wyzna­czył mu roczną pen­sję.

Gra­bianka nie zre­zy­gno­wał jed­nak z akcji misyj­nej i jesz­cze w tym samym roku udał się do Peters­burga. Prze­by­wali tam już człon­ko­wie sekty Kró­le­stwo Nowego Izra­ela poszu­ku­jący zwo­len­ni­ków wśród rosyj­skiej elity. Cho­ciaż nie zna­la­zło się ich zbyt wielu, to na pozy­ska­nych adep­tów Gra­bianka wywie­rał wręcz magne­tyczny wpływ. Ota­czano go uwiel­bie­niem, słu­chano jak wyroczni. Był bowiem zna­ko­mi­tym mówcą, a pro­wa­dząc skromne życie, zjed­ny­wał sobie zwo­len­ni­ków. Tym bar­dziej że na każ­dym kroku pod­kre­ślał swoją głę­boką i surową wiarę, a do tego szcze­rze wie­rzył we wła­sne posłan­nic­two. Szcze­gól­nie mało odporne na urok podol­skiego pro­roka były panie z towa­rzy­stwa, ceniące go „za jego sło­dycz w obej­ściu, rzew­ność i te ojcow­skie rady i prze­strogi”²⁷.

Gra­bianka nie stra­cił nic z oso­bi­stego czaru – był on „bia­łym już, ale czer­stwym sta­rusz­kiem”. Z całą powagą gło­sił, że do Peters­burga przy­słało go Niebo „dla odbu­do­wa­nia i urzą­dze­nia kró­le­stwa – Nowego Jeru­za­lem”. Suge­ro­wał, iż wszy­scy powinni być wdzięczni „Opatrz­no­ści, że wska­zała wam tę deskę zba­wie­nia”²⁸.

Jed­no­cze­śnie król Nowego Izra­ela zaczął gło­sić prze­po­wied­nie o nie­od­le­głym końcu świata i ponow­nym przyj­ściu Chry­stusa. Miało to nastą­pić za 30 lat. Gra­bianka twier­dził też, że zdą­żył się już naro­dzić także Anty­chryst i dla­tego każdy z adep­tów pro­roka miał się wyrzec „Kościoła i władz w kraju obo­wią­zu­ją­cych” na korzyść jego sekty, gdyż tylko to mogło zapew­nić zba­wie­nie.

Dzia­łal­ność Gra­bianki zanie­po­ko­iła w końcu car­ską poli­cję, tym bar­dziej że król Nowego Izra­ela dużo czasu spę­dził we Fran­cji – padły więc podej­rze­nia, iż był agen­tem Napo­le­ona Bona­par­tego. Wie­dziano też o prze­po­wiedni, w myśl któ­rej Gra­bianka miałby zostać kró­lem Pol­ski. Nic zatem dziw­nego, że tra­fił do aresztu. Zaprze­czył wów­czas swoim aspi­ra­cjom do tronu pol­skiego oraz oświad­czył, że nie gło­sił anty­ro­syj­skich prze­po­wiedni ani nie nama­wiał do nie­po­słu­szeń­stwa. Dekla­ra­cje te nie zwró­ciły mu jed­nak wol­no­ści.

Był wię­ziony w Twier­dzy Pie­tro­paw­łow­skiej, a cho­ciaż jego wpły­wowi zna­jomi sta­rali się o zwol­nie­nie, nie przy­nio­sło to rezul­tatu. Gra­bianka spę­dził za kra­tami pięć mie­sięcy i w paź­dzier­niku 1807 roku, mając 67 lat, zmarł na apo­plek­sję. Nie bra­ko­wało jed­nak opi­nii, że popeł­nił samo­bój­stwo lub został otruty.

Pocho­wano go w kościele Świę­tej Kata­rzyny w Peters­burgu. Raczej nie byłby z tego powodu spe­cjal­nie zado­wo­lony, gdyż spo­czy­wał tam już Sta­ni­sław August, któ­rego Gra­bianka wyjąt­kowo nie lubił, i po któ­rym miał zasiąść na tro­nie. Z per­spek­tywy wiecz­no­ści to gro­bowe sąsiedz­two nie trwało jed­nak długo, gdyż w 1938 roku trumnę ostat­niego króla prze­wie­ziono do Pol­ski.

Pewne nauki i kon­cep­cje Tade­usza Gra­bianki po ćwierć wieku powró­ciły w filo­zo­fii Andrzeja Towiań­skiego, który nie bez powodu na początku swo­jej dzia­łal­no­ści misyj­nej poszu­ki­wał w Peters­burgu daw­nych zwo­len­ni­ków podol­skiego pro­roka. Minęło jed­nak wiele lat, w mię­dzy­cza­sie wiele się wyda­rzyło i próba Towiań­skiego zakoń­czyła się nie­po­wo­dze­niem. Nie sta­nęło to jed­nak na prze­szko­dzie, by w póź­niej­szych latach został auto­rem naj­więk­szego zamie­sza­nia umy­słowo-reli­gij­nego wśród pol­skiej emi­gra­cji.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1. Za: J. Besala, _Jak Pol­ska zba­wiała świat. Mesja­sze i pro­rocy_, War­szawa 2018, s. 178.

2. _Ibi­dem_.

3. Za: _ibi­dem_.

4. A.J. Rolle, _Tade­usz Lesz­czyc-Gra­bianka sta­ro­sta liw­ski i Teresa z Stad­nic­kich, jego mał­żonka_, Lwów 1875, s. 1.

5. _Ibi­dem_, s. 19.

6. J. Kur­kow­ski, _Gra­bianka Tade­usz Lau­renty_, Pol­ski­Pe­ters­burg.pl/hasla/gra­bianka-tade­usz-lau­renty .

7. J. Ujej­ski, _Król Nowego Izra­ela. Karta z dzie­jów mistyki wieku oświe­co­nego_, War­szawa 1924, s. 70, 72.

8. Za: J. Besala, _op. cit._, s. 192.

9. M. Dani­le­wicz-Zie­liń­ska, _Mistyk w kręgu oświe­co­nych. Próba przy­po­mnie­nia »Króla Nowego Izra­ela« – Tade­usza Gra­bianki_, _Próby przy­wo­łań. Szkice lite­rac­kie_, War­szawa 1992, s. 33.

10. _Ibi­dem_, s. 33–34.

11. _Ibi­dem_, s. 28–29.

12. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 4.

13. M. Dani­le­wicz-Zie­liń­ska, _op. cit._, s. 25.

14. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 25.

15. M. Dani­le­wicz-Zie­liń­ska, _op. cit._, s. 31.

16. _Ibi­dem_, s. 30.

17. J. Ujej­ski, _op. cit._, s. 109.

18. _Ibi­dem_, s. 117.

19. J. Besala, _op. cit._, s. 195.

20. N. Wój­to­wicz, _O Tade­uszu Lesz­czyc-Gra­biance_, wol­no­mu­lar­stwo.pl/baza_artykulow/wol­no­mu­lar­stwo-pol­skie/histo­ria-pol­skiego-wol­no­mu­lar­stwa/o-tade­uszu-lesz­czyc-gra­biance/ .

21. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 33.

22. _Ibi­dem_, s. 29.

23. _Ibi­dem_, s. 31.

24. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 36.

25. J. Ujej­ski, _op. cit._, s. 129–130.

26. A.J. Rolle, _op. cit._, s. 40.

27. _Ibi­dem_, s. 115, 119.

28. _Ibi­dem_, s. 113.

29. W. Horoszcz­kie­wi­czówna, _Andrzej Towiań­ski – ale który?_, „Prze­gląd Współ­cze­sny” 53/1935.

30. A. Zie­liń­ska, _Orto­dok­syjny here­tyk. Myśl spo­łeczno-reli­gijna Andrzeja Towiań­skiego_, Kra­ków 2010, s. 30.

31. Za: T. Boy-Żeleń­ski, _Brą­zow­nicy i inne szkice o Mic­kie­wi­czu_, War­szawa 1957, s. 164–185.

32. Za: H. Mościcki, _Wspo­mnie­nie o Towiań­skim_, „Biblio­teka War­szaw­ska” 1907.

33. Za: _ibi­dem._

34. Za: T. Boy-Żeleń­ski, _op. cit._, s. 163.

35. Za: _ibi­dem_.

36. Za: H. Mościcki, _op. cit._

37. Za: _ibi­dem._

38. W. Gołem­biow­ski, _Mic­kie­wicz odsło­niony i towiańsz­czy­zna_, Paryż 1844, s. 12.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: