Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Moc czułych słów. Zapiski Wiedźmy - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
11 października 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Moc czułych słów. Zapiski Wiedźmy - ebook

Pełne czułości i mądrości opowieści o tym, co w nas i wokół nas.

Historie o miłości, zaufaniu, szukaniu szczęścia, o umieraniu, smutku, przyjaźni, chorobach.

O tym, że samotność jest ok.

O tym, że nie warto zapominać o sobie.

O przyjmowaniu i dawaniu miłości.

O starzeniu się i przemijaniu.

O tym, na co czekamy.

Witaj w uniwersum Wiedźmy. To bezpieczny świat, wyznaczany rytmem pór roku, w którym królują szacunek i akceptacja. Znajdziesz tu przestrzeń na to, by dostrzec, co w życiu ważne. Przybywający tu Goście dzielą się z Wiedźmą i Kotem nurtującymi ich sprawami. Te historie są uniwersalne i pełne symboli. Z pewnością odnajdziesz w nich również siebie. Jeśli się zgubisz, Wiedźma podpowie Ci, w którą stronę spojrzeć. Jednak zobaczyć wszystko musisz sam. A wszystko po to, byś mógł ze spokojem w sercu tworzyć swoją własną unikalną historię.

Agnieszka Sawicz, profesorka Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i dziennikarka ukazującego się we Lwowie „Kuriera Galicyjskiego”, specjalistka od stosunków międzynarodowych i historii najnowszej. W czasie wolnym (którego podobno nie ma) spisuje historie mówiące o stosunkach między ludźmi i za ich sprawą w 2013 roku została etatową wiedźmą, autorką Zapisków Wiedźmy.

Kreuje też inne, fantastyczne światy, które zostały docenione przez jurorów konkursów literackich („Gry wyobraźni i fantazje inspirowane fragmentami Z roczników, czyli kronik sławnego Królestwa Polskiego Jana Długosza, „Poznań Fantastyczny” czy też Ogólnopolski Konkurs Satyryczny „O statuetkę Stolema”).

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8318-215-5
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

***

Mądrzy ludzie powiadają, że najbardziej lubimy piosenki, które już znamy, i podobnie rzecz ma się z tą książką. Moc czułych słów. Zapiski Wiedźmy to historie opowiadające o tym, co nam bliskie, o problemach, marzeniach, tęsknotach, sprawach błahych i tych fundamentalnych, które każdy z nas zna z własnego doświadczenia, z rodzinnych przekazów, zwierzeń znajomych. Samotność, miłość, gniew, rozczarowanie, strach, troska o tych, których kochamy, rozpacz po utracie bliskiej istoty są częścią życia każdego człowieka. Wielu z nas mierzy się z problemami swoich dzieci, małych i dorastających, z chorobami, z trudem godzi się ze zmarszczkami i starzeniem, a przy tym pragnie odnaleźć swoje miejsce w świecie. Najlepiej takie, w którym można się zatrzymać choćby na chwilę, wypić kubek dobrej kawy i zwierzyć się komuś z radości i smutków.

Takim miejscem stał się świat Wiedźmy. Pełnym spokoju, wyrozumiałości, akceptacji dla słabości i odmienności. Jego mieszkańcy, nawet jeśli nie zawsze potrafią pojąć cudze rozterki, zadają pytania, na które my wszyscy szukamy odpowiedzi, i zawsze są to odpowiedzi właściwe, choć nie zawsze proste i oczywiste. Takie, które pomagają porządkować życie, a niekiedy zobaczyć je z zupełnie innej, nieuświadomionej sobie dotąd perspektywy.

Te opowieści przypominają nieco obrazy tworzone prostą kreską, oszczędne w formie, lecz bogate w treści, które sami wybieramy spośród możliwych interpretacji. Często odczytywane są na różne sposoby i, co najważniejsze, każdy z tych sposobów jest dobry. Ich ascetyczna konstrukcja pomaga w budowaniu własnej wizji przedstawionego świata. Pobudza wyobraźnię, pozwalając swobodnie kreować postaci i ich otoczenie. Mimo to, a może właśnie dzięki temu, są to historie niezwykle plastyczne.

Swoistą grą z Czytelnikiem jest także nienazywanie bohaterów imionami. Imiona często niosą ze sobą skojarzenia, te dobre i te złe, przez co determinują odbiór opowieści. Świat, w którym Kot jest Kotem, Przyjaciel Przyjacielem, Stara Kobieta Starą Kobietą, a milczący Anioł Aniołem, można wypełnić treścią odzwierciedlającą własne doświadczenia. Sąsiadka może mieć twarz uwielbianej pani spod szóstki albo nieprzyjemne oblicze tej z drugiego piętra, zależnie od tego, jak odbieramy czytaną opowiastkę. Dzięki temu Zapiski są wciąż żywe, a sposób ich odczytywania może zmieniać się zależnie od dnia, w którym po nie sięgamy.

Czytelnicy szukają w Zapiskach nie tylko odpowiedzi na ważne dla nich pytania czy pociechy w trudnych sytuacjach, ale przede wszystkim poczucia, że nie są sami z tym, co ich absorbuje. Otrzymują potwierdzenie, że każde z ich doświadczeń i każda z emocji są naturalne, nie ma w nich nic złego, mają prawo być tym, kim są, wątpić, czekać, kochać niewłaściwe osoby i wciąż mieć nadzieję, że wszystko się poukłada.

I to właśnie ona płynie z lektury tych opowieści: nadzieja. Nadzieja, że wszystkie trudności są przejściowe, że z każdym problemem możemy sobie poradzić. W tym zabieganym i niespokojnym świecie, który nas otacza, świecie, w którym nie jesteśmy pewni jutra, a wszechobecna agresja daje nam się we znaki, potrzebujemy bezpiecznej przystani. Znajdziecie ją w krainie Wiedźmy, zbudowanej z czułych i pełnych zrozumienia słów. We współczesnych baśniach tworzonych przez autorkę wespół z Czytelnikami.WYPRAWA PO MIŁOŚĆ, OD KTÓREJ WSZYSTKO SIĘ ZACZĘŁO

Dzień był doskonały, aby wyruszyć po miłość. Wiedźma wiedziała, że jeśli naprawdę chce ją spotkać, to we wskazanym miejscu powinna znaleźć się na chwilę przed wschodem słońca, lecz jak zwykle nieco zbyt długo się ubierała, rozczesywała włosy, porządkowała dom. W końcu jeśli miała przyprowadzić tutaj miłość, musiało być czysto, nie wypadało jej też powitać w codziennej szarej sukni. Tuż przed zamknięciem drzwi chwyciła jeszcze ze stołu księgę i wrzuciła ją do sakwy. Wolała być przygotowana na wypadek, gdyby miłość się spóźniała.

Na razie spóźniała się Wiedźma. Dniało.

Gdy przybyła na miejsce, czekało tam już sporo osób. Z daleka zobaczyła, jak przestępują z nogi na nogę, wypatrują znaków na niebie i ziemi, przystają, by z kimś pogawędzić, po czym znów ruszają w nerwową włóczęgę wokół jarzębiny. Nikt nie odchodził daleko w obawie, że przegapi właściwy czas, i każdy wydeptywał ścieżki w promieniu kilku metrów, krocząc po nich tam i z powrotem.

Wiedźma nie miała ochoty do nich dołączyć. Siadła po drugiej stronie drogi, pomiędzy krzewami, gdzie skryła się przed wschodzącym słońcem, i zagłębiła w lekturze. Co pewien czas podnosiła wzrok, by ocenić sytuację, po czym wracała do księgi. Nie denerwowała się, nie szukała żadnych wskazówek. Wiedziała, że miłość nadejdzie. Gdyby miała nie przyjść, na pewno dałaby znać, aby ludzie nie czekali na nią na próżno.

Zgromadzeni stali w grupie, rozmawiali. Wiedźma tylko przez chwilę pomyślała się, czy nie byłoby jej lepiej z nimi, po czym umościła się wygodniej. Nie wróciła jednak do czytania. Przechodząca drogą Stara Kobieta siadła obok niej i zagaiła rozmowę. Mówiła o zmianach, które niesie czas, o tym, jak trudno jej zaakceptować świat, w którym się starzeje. Wiedźma poczuła, jakby Stara Kobieta wypowiadała głośno jej własne myśli, i zastanowiła się, czy przypadkiem, czekając na miłość, nie przegapiła faktu, że sama też jest już stara.

Ale oto podeszła do nich młodsza kobieta, tę pamiętała dobrze. Gdy była jeszcze małą dziewczynką, wspólnie bawiły się lalkami. Teraz przyszła tu ze swoim synem, wnukiem Starej Kobiety. Siadły razem, by wspólnie snuć opowieści o dawnych dniach i o dniu, który nadchodził. O oczekiwaniu. Przybyłe potwierdziły, że istotnie nie warto co chwilę spoglądać w niebo i sprawdzać, czy miłość nadchodzi. Czasem ma długą drogę do pokonania lub się spóźnia, tak po prostu.

Wiedźma nie miała poczucia, że miłość się spóźnia. Zyskała czas na rozmowę, a gdy dobiegła ona końca i kobiety odeszły, ciągnąc za sobą małomówne dziecko, miała jeszcze więcej czasu na to, by zaznajomić się z księgą. Czytała.

Nagłe poruszenie sprawiło, że oderwała oczy od słów. Miłość. Rząd ludzi czekających na swój przydział. Miłości małe, niedojrzałe jeszcze, objuczone podarkami wysypały się na drogę. Nie, nie podarkami. Wystarczyło uważnie się im przyjrzeć, by dostrzec, że każda z nich niosła ze sobą pokaźny bagaż, przeznaczony tylko dla niej. Nie dla człowieka, który czekał.

Ci, którym wpadły w ramiona ich wytęsknione i wyczekane miłości, odchodzili, nie oglądając się za siebie na innych, na tych, którym przed chwilą jeszcze spowiadali się ze swego życia, marzeń, nadziei, planów i lęku. Trzymając miłość w ramionach, uciekali do swych domów.

Wiedźma czekała. Jej miłość wyłoniła się ostatnia. Przykurzona, ale uśmiechnięta, radosna. Ufna. I od razu wysypała dary. Przeznaczone dla Wiedźmy.

– Ja niczego nie potrzebuję – rzekła. – Mam ciebie, zabierz mnie wreszcie do domu.

Na poboczu drogi także można doczekać się tego, co dla nas ważne. W cieniu odnajdą nas ludzie, dla których będziemy celem, a nie przystankiem w drodze. Znajdziemy tu czas, który będziemy mogli poświęcić sobie. A miłość? Przecież gdyby miała nie przyjść, uprzedziłaby nas o tym.LATO

Wspaniała pogoda – ucieszyła się Wiedźma, widząc, jak zimny wiatr ugina konary śliwy za oknem. Deszcz zawisł na krawędziach chmur i lada chwila miał popędzić w stronę ziemi i nawet ptactwo nie hałasowało dziś w ogrodzie niepewne, czy to aby lato ma nadejść za kilka godzin, czy jesień.

– Sądzę, że wiele osób się z tobą nie zgodzi. – Kot umościł się na wiedźmiej poduszce. – Ludzie wolą siąść ze szklanicą trunku na słońcu, dzieci chciałyby wypluskać się w jeziorze…

– Mają czas, do sobótki nie wolno – zauważyła Wiedźma. – A ja będę upierać się przy tym, że pogoda jest cudowna. Jeśli deszcz i zimno mogą komuś zniweczyć plany, to znaczy, że nie potrafi on planować – dodała, a Kot pomyślał, że tak radykalne poglądy powinno głosić się dopiero po śniadaniu.

***

Sobótka

Śpiewu rzeki Wiedźma mogła się tylko domyślać. Zwykle kołysał ją do snu, lecz tym razem mrok rozbrzmiewał dziesiątkami ludzkich głosów i śmiechem pełnym nie tylko radości, ale też napięcia, oczekiwania.

Płomienie ogniska rozpalonego pośrodku polany zdawały się sięgać nieba, a śmiałkowie, którzy odważyli się przez nie skoczyć, nagradzani byli gromkimi brawami i pełnymi podziwu spojrzeniami dziewcząt. Wdzięcznie chyliły głowy przed ich siłą i zręcznością, choć zdawało się raczej, że ciążą im panieńskie wieńce zdobiące ich skronie. Wyglądały chwili, gdy z pieśnią na ustach i cichą prośbą do bogów w sercu zrzucą wianki na wodę, marząc, że lada chwila utopią w niej lęk przed samotnością jesieni.

Głosy młodzieńców nabierały mocy, gorąco ich ciał mieszało się z ciepłem ognia. Myśli trudno było oddzielić od uczuć, a uczucia od żądzy. W miarę jak zbliżała się chwila, gdy wodne panny wychyną spośród rzecznej toni, a ich giezła przywrą do mokrej skóry, krępując ruchy, obłapiając kolana, spowalniając chód, żar męskich serc i lędźwi coraz niecierpliwiej szukał ujścia swej mocy.

Wiedźma uśmiechała się, patrząc na sobótkowe tańce. Woda i Ogień, splecione w miłosnej pasji, wyznaczą tej nocy kolejny cykl życia, zapłodnią Matkę Ziemię i krzykiem uświęcą Powietrze.

W księżycowym blasku rozchylą się płatki kwiatów paproci. Zrazu nieśmiałe, niepewne, czy ulec pieszczocie zimnych promieni, z każdą chwilą będą nabrzmiewać, spływać pachnącą leśnym poszyciem wilgocią. Naprężą się dumnie, wystawią bezwstydnie na spojrzenia śmiałków, którzy gotowi będą rozchylić gęstwinę krzewów, zanurzyć w niej dłonie i twarze, szukając kwiecia przeznaczonego tym, co wierzą w magię. Pod delikatną pieszczotą ludzkich zaklęć, szeptów pełnych próśb, jęków niedowierzania i zachwytu z kwiatu paproci sączyć się będzie czar, zmieniający na wieki wieków każdego, kto zapragnie go zdobyć.

Wiedźma wiedziała, że lada chwila kobiece dłonie spoczną w silnych męskich uściskach, że ich stopy będą stąpać po śladach, które wyznaczą w leśnym mchu wojownicy. Oddalą się w mroczny gąszcz szukać tego, co każdy z nich mógłby odnaleźć tak blisko…

Spojrzała na paprociową gęstwę w swoim ogrodzie. Pośród liści drżących na wietrze dawał się dostrzec zarys kwiatu. Wiedźma była pewna, że tam jest.

Czekała na Mężczyznę, który odważy się szukać, nie kryjąc się przed czujnymi spojrzeniami Gwiazd.

***

Pochmurny ten pierwszy poranek lata. – Wiedźma przysiadła na ganku i zapatrzyła się w dal.

– Księżyc opowiedział Słońcu o tym, co widział w sobótkową noc, a wtedy ono zażenowane skryło twarz w obłokach – snuł przypuszczenia Kot.

Wiedźma spojrzała nań powątpiewająco.

– To dobrze, że Słońce nie opowiada Księżycowi o ludzkich bezeceństwach, które widzi za dnia. Wówczas rzadko mielibyśmy okazję go oglądać.

– Kto wie, może Księżyc jest mniej wrażliwy? – musiał mieć ostatnie zdanie Kot.

***

Lato jest obietnicą

Dziś pożegnacie na długie tygodnie swoich nauczycieli, odłożycie na półkę zeszyty i podręczniki, ale nie oznacza to, że skończył się czas nauki!

Jęk zawodu poszybował ponad murami i szkolnym podwórzu wydeptanym młodymi stopami.

– Uczcie się, moi mili, tego, jak piękny jest świat. Jak wiele szacunku trzeba okazać górom i morskim falom, ile szczęścia mogą dać wam lasy, jeziora, łąki. Uczcie się być dobrymi ludźmi, nawiązywać przyjaźnie, otwierać serca i umysły na drugiego człowieka. Nie bójcie się pytać, rozmawiać, nie bójcie się odmienności. Niech was nie przerażają nieznany wam ubiór, kolor skóry, język, tak samo postrzega was ten, kto stoi przed wami. Czy musi się was obawiać? Oby nikt nigdy nie musiał. Zbierajcie do dziennika nie stopnie, ale wspomnienia. I nauczcie się gospodarować czasem, bo ten nie jest nieograniczony.

Cisza przycupnęła wśród uczniów, gdy wybrzmiały słowa Pedagoga. Wakacje czekały tuż za progiem, Przygody rozglądały się zdenerwowane, czy ktoś zechce za nimi pójść. Lato było obietnicą, którą każdy mógł spełnić.

***

Wybrałaś się po kwiat paproci? – zapytał Kot, a Wiedźma zaprzeczyła. – Bałaś się, że go nie znajdziesz?

– Raczej nie wiedziałabym, co z nim zrobić – odpowiedziała. – Zdobycie kwiatu to początek drogi, na którą wciąż nie jestem gotowa.

Kot pokiwał ogonem. Nie był pewien, czy to strach przed odpowiedzialnością, czy właśnie odpowiedzialność nie pozwala niektórym ludziom zabrnąć w świat baśni. Za to był przekonany, że paproć rozkwita nie tylko w tę jedną, magiczną noc, lecz wiele osób przechodzi wtedy obok niego obojętnie, ponieważ nie spodziewają się zobaczyć cudu.

Lato mościło się na werandzie, Miłość ominęła dom Wiedźmy szerokim łukiem, a w ogrodzie Anioł puszczał w kałuży wianki.

***

Duma mężczyzny

Często słyszę, jak mężczyźni chwalą się tym, ile złota zalega w ich skarbcu, powodem do dumy jest dla nich nowy dom, piękny rumak, liczba kobiet, które uległy ich urokowi. Dlaczego tak nieliczni mówią, że mają wspaniałe dzieci, że usłyszeli od syna słowa: „Chcę być taki jak ty, tato”, że są ostoją dla córki, a ona dla nich jest ważniejsza niż inne kobiety, które napotykają na swojej drodze? – zastanawiał się Znajomy, tuląc w ramionach niemowlę.

– Mówią o tym, co tak łatwo zdobyć, a jeszcze łatwiej stracić. Rodzicielstwo wymaga wysiłku, a na ten nie wszystkich stać – odparła zamyślona Wiedźma.

– Postanowiłem dziś, że wychowam syna na dobrego ojca. To najlepsze, co mogę mu dać – przerwał wiedźmią zadumę Znajomy i uśmiechnął się do swojej gospodyni.

***

Wiedźma miała gości. Jeden przez drugiego opowiadali o swoim życiu, dzielili się tym, co im daje szczęście.

– Mam wspaniałego męża – chwaliła się Kobieta. – Jest dobry, zaradny, uczciwy… Mój mąż jest moim skarbem.

– Kupiłem najlepszego konia po tej stronie rzeki. Musielibyście zobaczyć, jak wygląda w cwale! A jego szyja, a grzywa, a umaszczenie… To wyjątkowe zwierzę – cieszył się Znajomy.

– A ja jestem szczęśliwa, bo mam wspaniałego narzeczonego, jestem taka zakochana… – zwierzyła się z rozmarzonym uśmiechem Dziewczyna. – Mój wybranek jest przystojny i dzielny, a jaki mądry…

Kot przysiadł na oparciu fotela, wtulił nos w ucho Wiedźmy.

– Ludzie rzadko potrafią cieszyć się czymś lub drugą osobą. Zauważ, że źródłem ich szczęścia jest fakt posiadania. Konia, męża, miłości… Gdyby wiedzieli, że prawdziwą przyczyną szczęścia są oni sami, pojęliby też inną ważną rzecz. Mianowicie dowiedzieliby się, że źródło smutku i rozczarowania także tkwi w nich – wyszeptał Wiedźmie, mrucząc przy tym cicho.

***

Wciąż szukam, ale znajduję to, co nie jest mi do niczego potrzebne – stwierdził Znajomy.

Wiedźma spojrzała na niego uważnie:

– A może po prostu nie wiesz, co mógłbyś z tym zrobić? – zapytała.

***

Przeprosiny

Nie lubię słowa „żałuję” – oznajmiła Wiedźma. – Zwykle oznacza ono, że ktoś poświęca się żalowi nad samym sobą i skutkami swoich poczynań zamiast skupić się na wyciąganiu wniosków z tego, co zrobił, i krzywdzie wyrządzonej drugiej osobie.

– Ale stwierdzenie „żałuję, że sprawiłem ci przykrość” chyba dobrze świadczy o tym, kto je wypowiada? – zapytał z nadzieją w głosie Kot.

– Obawiam się, że zamyka w sobie roztkliwianie się nad własną nieudolnością. Zauważ, jakże inaczej brzmiałoby „przepraszam za smutek, który ci przyniosłem”.

– W takim razie przepraszam, że zbiłem twój ulubiony kubek, ale tego nie żałuję – mruknął Kot, czując jednak, że nie do końca o to Wiedźmie chodziło.

***

Świętowanie

Dziś twoje święto – powiedziała Wiedźma, przysiadając obok Kota na ganku. – Nie zapraszasz żadnych gości, nie przygotowujesz uczty?

Kot ułożył się wygodniej na stole.

– Z wszelkimi świętami wiąże się pewna uciążliwość i dyskomfort – odpowiedział. – Jeśli cokolwiek przygotuję i roześlę zaproszenia, nigdy nie będę miał pewności, że ci, którzy przyszli złożyć mi życzenia, zrobili to z potrzeby serca, dlatego że o mnie pamiętali, czy raczej liczyli na darmowy poczęstunek. Wolę przygotować się na niespodziewane wizyty, dlatego w spiżarni czeka ciasto.

– A jeżeli nikt tego dnia do ciebie nie zapuka? Będzie ci przykro – zafrasowała się Wiedźma.

– Myślisz, że w tłumie gości zainteresowanych stołem, a nie mną, nie czułbym się samotny? Pomyśl raczej o tym, jak wielką radość sprawią mi odwiedziny choćby jednej osoby. Będę wiedział, że pośród dziesiątek istot, które znam, ta jedna myśli o mnie ciepło – uśmiechnął się Kot, po czym dodał: – A poza tym ciasto jest tak pyszne, że ukoi wszelkie smutki, gdy będę musiał je zjeść sam.

***

Nasturcje ci nieco podeschły – stwierdził Gość, spoglądając na skrzynkę, z której wyłaniały się niemrawe szarawe pędy.

– Nie wszystkie. – Wiedźma wskazała na kwiat, który na przekór swym towarzyszom dumnie wznosił głowę i pysznił się pomarańczową barwą. Kiwał płatkami w rytm deszczowych kropel i wyglądał ciekawie z doniczki.

– Nie powiesz mi, że dla towarzystwa jednej roślinki trzymasz te wszystkie suche badyle!

– Ależ nie. Nie mogę ich wyrzucić, bo są domem dla pająka – roześmiała się Wiedźma.

– Możesz go przesiedlić – zaproponował Gość, ale Wiedźma pokręciła przecząco głową.

– To, że ktoś może z łatwością i szybko zbudować nowy dom, nie oznacza, że powinniśmy pozbawiać go starego. Nie jesteśmy tak naprawdę w stanie ocenić ogromu wysiłku, jaki będzie musiał w to włożyć, nie wiemy, czy będzie w nim szczęśliwy. Może lepiej nie podejmować takich decyzji za kogoś? – zapytała Wiedźma.

***

Miłość nienazwana

Czekasz?

– Owszem.

– Zatem jednak kochasz…

– Nie, po prostu lubię rozmawiać. I śmiać się z tym człowiekiem. Lubię z nim siedzieć w ciszy i poznawać jego myśli, podczas gdy on czyta moje. Lubię, gdy w tej samej chwili zaczynamy wypowiadać to samo słowo. Gdy wiatr niesie nam znaki, a deszcz wspomnienia. Lubię z nim być.

Stara Kobieta uśmiechnęła się i pomyślała, jak pięknym darem jest nienazwana miłość.

***

Co za noc. Miałam popatrzeć na spadające gwiazdy, przygotowałam sobie listę życzeń, które im przekażę. I nic. Niebo zasnuły chmury, ulewa mało mi okien w domu nie wybiła, stracona szansa – utyskiwała Znajoma.

– A ja tam spędziłam noc przy oknie, szepcząc swoje pragnienia – roześmiała się Wiedźma.

– Niemożliwe, mieszkasz na drugim końcu Osady i u ciebie też tej nocy nie było widać gwiazd! – oburzyła się Znajoma.

– Owszem, nie było ich widać, ale wiem, że gdzieś za chmurami one i tak leciały ku Ziemi. Myśląc o tym, czego naprawdę chcę, na pewno choć raz trafiłam w moment, gdy któraś oderwała się od nieboskłonu. A skoro wierzę, że spadająca gwiazda może mi pomóc ziścić marzenia, to dlaczego mam im nie zaufać wtedy, gdy są niewidoczne? – zapytała Wiedźma przekornie.

***

Smocza nieświadomość

Jak to możliwe, że twojego domu strzeże Smok? – wykrzyknęła zdumiona Wiedźma. – To musi być magia najwyższego rzędu! Przecież to nie są zwierzęta stróżujące, nie sposób ich tego nauczyć!

– Może i masz rację, niezbyt nadają się do pilnowania obejścia. Ale mój Smok o tym nie wie – uśmiechnął się Mag i napełnił smoczą miskę wodą.

***

W wieczorną ciszę wdarł się śpiew. Narastał z każdą chwilą, przybliżał się, a wtórował mu tupot wielu stóp. Jedne bogato obute, inne w skromnych sandałach, o delikatnej skórze, otarte lub utwardzone dziesiątkami przebytych kilometrów należały do postaci, których twarze wyrażały znużenie drogą. Z rzadka na którejś wykwitał pełen ulgi uśmiech – zbliżała się noc, będzie można odpocząć.

– To pielgrzymi – stwierdziła Wiedźma.

Kot spojrzał na wędrowców podejrzliwie.

– Widok zbyt wielu ludzi podążających w tym samym kierunku zawsze budzi mój niepokój – skwitował.

***

Jak wielką sztuką jest kogoś oswoić! – westchnął Znajomy z podziwem.

– Myślę, że często większą sztuką jest dać się oswoić – uśmiechnęła się Wiedźma.

***

Świat w kropli rosy

Wiedźma przyklęknęła, nie bacząc na wilgoć kryjącą się w trawie. Zafascynowana przyglądała się niewielkiej kropelce rosy, mieniącej się w wątłych promieniach jesiennego słońca. Wydawało się, że można w niej dojrzeć cień pajęczej sieci i zagubioną w gęstwinie liści śliwkę, srokę gawędzącą ze ślimakiem i czerwieniejące liście dzikiego wina, dumną twarz słonecznika, ogon Smoka i uśmiech Wiedźmy, która z zachwytem szepnęła:

– Myślę, że człowiek, który nie zobaczy całego świata zaklętego w kropli rosy, nie dostrzeże jego piękna w żadnym innym obrazie.

***

Zapach wspomnień

Wiedźma zatrzymała się niczym rażona gromem. Poczuła w nozdrzach zapach, który nie gościł w nich od wielu lat, a o którym nie sposób było zapomnieć. Tak pachniał Człowiek, który był jej niegdyś tak bliski… Miała wciąż przed oczyma jego twarz, barwę oczu i skrzący się w nich uśmiech. Pamiętała, co czuła, gładząc delikatną materię kaftana, który często nosił; potrafiła w stercie materiałów znaleźć ten, który miał tę samą fakturę. Słyszała w snach jego głos. Potrafiła na zawołanie odtworzyć jego postać w najdrobniejszych szczegółach poza jednym.

Zapachu nie da się przywołać, pomyślała. To najbardziej niezależne i prawdziwe ze wspomnień.

***

Wy, ludzie, jesteście niesamowitymi istotami. Lepiej widzicie to, czego nie ma, niż to, co posiadacie – szepnął z podziwem Kot, a Wiedźma zamknęła drzwi za ostatnim z gości, którzy rozprawiali godzinami o tym, czego im brakuje, a nie wspomnieli ni razu o radości, jaką daje im to, co należy do nich.

***

Zobacz, jednorożec znów zeżarł czterolistną koniczynę! Ciągle wchodzi w szkodę. Kilka dni temu obgryzł łodygi fasoli, która wybujała w tym roku do nieba. W sobótkę stratował paprocie, ani jedna w naszym lesie nie zakwitła. Spokój był zaledwie przez kilka tygodni, wiosną, kiedy podkradł jakiejś starowinie jabłko i zasnął po nim na długo. Już myślałem, że padł, ale oddychał i nie pozwoliłem go zakopać. Obudziła go przypadkiem córka kowala. Mówię ci, co ja z nim mam. Czarodziej zachęcał: „Kup jednorożca, szczęście ci przyniesie”, to kupiłem. Co rusz od niego coś na szczęście biorę, ale tym razem mnie oszukał, bo ta zakała wszystko mi niszczy!

Wiedźma popatrzyła na jednorożca, na obejście Sąsiada, na amulety, zielone kamyki, podkowy walające się pod domem i czerwone nitki, którymi obwieszone było chyba wszystko wokół, i pomyślała, że czasem gubimy szczęście, zbyt mocno tkwiąc w świecie baśni, czarów i marzeń.

***

Torreador

Mężczyzna wymachiwał płachtą przed oczyma zwierzęcia, pokrzykiwał i prowokował je do ataku. Uparcie chciał chwycić stadnika za rogi, skręcić je, a wraz z nimi kark, powalić potężne cielsko, które ocierało się co chwilę o jego bok, usiłując przyprzeć człowieka do muru.

– Dlaczego on tak bardzo chce pokonać byka? – zapytała zniesmaczona Wiedźma.

– Bo nie może pokonać siebie – odparł Kot, a po chwili namysłu dodał: – Ci, którzy walczą ze swymi słabościami, nie marnują już czasu na bitwy, pojedynki, spory. Niczego nie muszą nikomu udowadniać. Miarą ich siły jest wygrana z samym sobą.

***

Chmury

Popatrz, jak pięknie – powiedziała Wiedźma, podnosząc wzrok.

– Co w tym pięknego? – Kot wzruszył ramionami. – Sine chmury, ponure, pełne deszczu. Są ciężkie i wydają się sięgać drzew. Nawet nieba nie widać – marudził.

Wiedźma spojrzała z zachwytem w górę, na nabrzmiałe wilgocią kłęby o barwie stali.

– A nie pomyślałeś, że te chmury to niebo? – zapytała i pomyślała, że czasem to, czego szukamy, ma inną postać, niż się spodziewaliśmy.

***

Boję się ciemności – zwierzyła się Wiedźmie Przyjaciółka. – Kiedy zachodzi słońce, wydłużają się cienie, wszystko staje się takie przerażające. Nie wiem, co siedzi w kącie, nie wiem, co kryje się w krzewach przed domem.

– A czy tak naprawdę kiedykolwiek widziałaś ciemność? Gdy zapada zmrok, zapalasz w domu świece. Kiedy wychodzisz odprowadzić gości do furtki, oświetlasz im drogę kagankiem. Siedząc z ukochanym, podziwiasz światło księżyca, a w tęskne noce wypatrujesz spadających gwiazd. Wciąż obcujesz ze światłem, a mówisz, że boisz się mroku – powiedziała Wiedźma.

Przyjaciółka zamyśliła się, a po chwili spytała:

– Zatem chcesz mi powiedzieć że boję się czegoś, czego nie ma?

***

Później

Spotkam się z tobą później. Później o tym porozmawiamy. Później wyjdę na spacer, później się tego nauczę, później napiszę książkę. Później ci to pożyczę i później oddam pieniądze. Później o tym pomyślę, później ci pomogę, później znajdę na to czas. Kiedy następuje to wszechobecne „później”? – spytała zirytowana Wiedźma.

– Zazwyczaj nigdy – odpowiedział Kot.

***

Wiedźma przyglądała się Matce. Matka tuliła swoje Dziecko, gdy było smutne, pomagała mu wstać, gdy upadło. Śmiała się wraz z nim i dziwiła pięknu kwiatów. Wiedźma wiedziała, że taka sielanka nie jest wieczna i prędzej czy później przychodzi moment, gdy Dziecko przestaje słuchać słów Matki, rozrzuca zabawki i nie ma ochoty ich sprzątnąć lub ciągnie za ogon psa.

– Co robisz, gdy cię złości? – zapytała zaciekawiona Wiedźma.

– Przypominam sobie, że ono jest po części mną. I zastanawiam się, czy tak naprawdę to nie moje odbicie w Dziecku mnie denerwuje – odpowiedziała Matka.

***

Chcę zostawić przeszłość za sobą. Opuścić miasto, pracę, dom, żonę i dzieci – powiedział Znajomy.

Wiedźma sięgnęła po jabłko.

– Szukasz akceptacji dla tego pomysłu czy mam cię od niego odwodzić?

Znajomy zakaszlał.

– Nie oburzasz się, nie krytykujesz?

– Nie – odpowiedziała Wiedźma. – To przecież twoje życie. Ale proszę, wpadnij do mnie pewnego dnia i opowiedz mi, jak zbudować przyszłość bez przeszłości. Obawiam się jednak, że dokądkolwiek pójdziesz, ona powędruje za tobą.

***

Patrz sercem

Ostatnio trudno mi porozumieć się z Dzieckiem. Wydaje mi się, że bardzo zmieniło swoje zachowanie, jest coraz gorsze – poskarżyła się Matka.

– To dość ogólne stwierdzenie – zauważyła Wiedźma. – Może łatwiej ci będzie coś poradzić na wasze problemy, jeśli je nazwiesz. Spójrz, tu są farby i pióro. Zamaluj taką część papieru zieloną farbą, jaka będzie ci potrzebna, aby wypisać wszystko, co dobre w twoim Dziecku. A czerwoną zaznacz miejsce, gdzie wypiszesz to, co złe – zaproponowała, po czym spojrzała na Dziecko siedzące nieopodal. – Może i ono napisze, co myśli o tobie?

Matka i Dziecko wzięli się do pracy, a po chwili Wiedźma spojrzała na ich kartki. Na matczynej czerwień i zieleń rozkładały się mniej więcej po połowie. Matka skarżyła się, że Dziecko jest krnąbrne, nie chce się uczyć, traci czas i niegrzecznie się odzywa. Niekiedy. I jeszcze nie wypełnia obowiązków. W tej nieco większej, zielonej części pisała o jego mądrości, uśmiechu, radości, jaką jej daje, błyskotliwych słowach, które wypowiada, i pięknych obrazkach, które rysuje.

– Pokażesz nam swoją pracę? – zapytała Wiedźma Dziecko, a ono podało jej zieloną kartkę z wypisanym na niej jednym słowem: „Mama”. Na niewielkim czerwonym pasku koślawymi literami wypisało: „Czasem nie ma jej w domu”.

– Naprawdę musisz patrzeć na swoje Dziecko jak na zbiór zachowań? – zapytała Matkę Wiedźma. – Może zobacz je tak, jak ono widzi ciebie. Pewnie też mogłoby napisać, że masz ładne włosy, dobre serce, że smacznie gotujesz i jesteś świetnym medykiem, mogłoby dodać, że na nie krzyczysz i nie dotrzymujesz słowa. A tymczasem ono widzi cię sercem. Zadbaj o to, by nigdy nie przestało, i abyś ty na powrót potrafiła tak na nie patrzeć.

***

Kiedy przyjdzie Zmiana

Może spotkamy się jutro? Wieczorem będę piec pyszne ciasto i rankiem zapraszam cię w odwiedziny – zaproponowała Wiedźma.

Znajoma pokręciła głową.

– Jutro nie mogę, będę czekać na Zmianę.

– Ależ Zmiana nigdy nie przychodzi jutro, zawsze dziś – odpowiedziała zdziwiona Wiedźma. – Jeśli nie będziesz na nią gotowa teraz, natychmiast, i nie otworzysz jej drzwi, ona nigdy do ciebie nie zawita.

***

Nie wiem, jak zachować się przy kimś, kto umiera – rzekła Przyjaciółka po powrocie z Domu Medyka, w którym przebywała bliska jej osoba. – Nie wiem, co powiedzieć, co robić, co radzić, jak kogoś przygotować do przejścia na Drugą Stronę.

Wiedźma wyjrzała przez okno.

– Myślę, że nikogo nie nauczymy, jak umierać. Za to ci, którzy odchodzą, mogliby nauczyć nas tego, jak żyć.

***

Dlaczego wciąż sypiasz w skarpetach? – zapytał Kot Wiedźmę.

– Jeśli ich nie zakładam, nocą odkrywam stopy, zrzucam z nich pierzynę i na pewno by mi wtedy zmarzły.

– Nie pomyślałaś nigdy, że gdybyś spała bosa, okrywałabyś je wtedy szczelnie? Jak łatwo wy, ludzie, mylicie przyczynę ze skutkiem.

***

Święty

Zaiste święty to mąż – rozpływała się w zachwytach Znajoma. – Pości i modli się całymi dniami i od trzydziestu lat nie wypowiedział ani słowa! – opisywała Mnicha, który przed kilkoma dniami zawitał do Osady.

– Skąd wiesz? Powiedział ci o tym? – zaciekawiła się Wiedźma.

– Nie, ma asystenta, który zdradził tę tajemnicę. – Znajoma nie zauważyła ironii.

– Skoro zdradził, kiepski to musi być asystent. – Wiedźma wciąż była sceptyczna. – A ten Mnich pewnie złożył przysięgę milczenia?

– Nie, nie ma nic do powiedzenia – wtrącił się do rozmowy Kot.

Wiedźma uśmiechnęła się i krojąc kolejną porcję ciasta, pomyślała, że nie za każdym świętym czynem stoją wzniosłe idee.

***

Drzwi

Co jest za tymi drzwiami? – zapytała Wiedźma, oglądając przepiękne okucia, mocne dębowe deski zdobione inkrustacją i srebrzoną klamkę.

– Nie wiem – odpowiedział Książę. – Tradycja mówi, że tych drzwi nigdy się nie otwiera.

Wiedźmie zdawało się, że się przesłyszała.

– Chcesz mi powiedzieć, że od setek lat nikt nie zajrzał za nie, nie próbował sprawdzić, co tam jest? Nikt nie był tego ciekaw?

– Nawet jeśli był, to w naszym Królestwie szanujemy tradycję. – Książę wyraźnie puchł z dumy.

– Przecież możesz tam odkryć skarbiec pełen złota, mógłbyś odbudować wieżę, która popada w ruinę. Może jest tam biblioteka, w której stoją księgi zawierające mądrość całego świata. Może lekarstwo na chorobę twego ulubionego sługi. A może jest tam piękna komnata, w której z chęcią będą bawić się twoje dzieci – dziwiła się Wiedźma.

– Tradycja mówi, że drzwi mają pozostać zamknięte – uciął te dywagacje Książę, a Wiedźma pomyślała, że nawet jeśli jego konsekwencja jest godna podziwu, to tradycja potrafi skutecznie zamykać drogę do wiedzy, bogactwa i radosnej zabawy.

***

Wiedźma, wciąż w nocnej koszuli, stała przy oknie i wpatrywała się w konia na łące. Koń tańczył. Jego grzywa chwytała resztki snów, kopytami rozbijał mgłę. Przeskakiwał poprzez szarość poranka, pyskiem trącając słońce, ponaglając je, by pięło się po nieboskłonie.

Na twarzy Wiedźmy rozkwitł uśmiech.

– Jak dobrze zobaczyć z rana coś tak pięknego, pełnego życia – zachwycała się.

– To dlaczego nie spojrzysz w lustro? – zapytał Kot.

***

Powody do radości

Kot obserwował Wiedźmę z niepokojem. Od rana była uśmiechnięta, podśpiewywała pod nosem, wydawało się wręcz, że nie chodzi, ale tańczy po obejściu. A przecież nic takiego się nie wydarzyło, nie spodziewała się gości, nie miała na dziś wyjątkowych planów. No chyba że mu o nich nie powiedziała, ale to wydawało się mało prawdopodobne.

Wreszcie Wiedźma dostrzegła pytanie w kocich oczach.

– Postanowiłam, że dziś będzie dobry dzień! – oznajmiła.

Kot pokiwał głową z uznaniem. Tak, to był wystarczający powód do radości.

***

Wiedźma przysłuchiwała się rozmowie dwojga dzieci.

– Czas leci za szybko – stwierdziło Pierwsze.

– Mnie go na wszystko wystarcza – zdziwiło się Drugie.

– Jak to robisz?

– Nie tracę go na panikowanie i rozmyślanie o tym, że może mi go zabraknąć – odpowiedziało Drugie i zaśmiało się wesoło.

***

Czas dla siebie

Dlaczego nie wybierzesz się do fryzjera, nie zadbasz o swoje suknie albo po prostu nie rozsiądziesz się w fotelu z kubkiem pysznego soku i ciastem? – zapytała Wiedźma Znajomą o poszarzałej ze zmęczenia twarzy.

– Ależ ja nie mam czasu! – oburzyła się Znajoma. – Mam tyle zajęć: dom, kwestowanie na rzecz ubogich, praca z dziećmi, z chorymi ludźmi, i jeszcze schronisko dla bezdomnych psów… Czy ty wiesz, ile godzin to wszystko pochłania?!

– Czy nie mogłabyś w niektóre dni z czegoś zrezygnować?

– Nigdy nie wolno komuś powiedzieć, że się nie ma dla niego czasu! – wykrzyknęła Znajoma i spojrzała na Wiedźmę z mieszaniną pogardy i niezrozumienia.

– A co z czasem dla siebie? Czy ty jesteś nikim? – spytała Wiedźma nieśmiało.

***

Widzieć dobro

Masz w sobie tak wiele uśmiechu, jak ty to robisz? – zapytała Wiedźma Ślepca, który nie raz potknął się na wyboistej drodze, uderzył w płot, którego jeszcze wczoraj tam nie było, a przede wszystkim co rusz wpadał na kogoś, kto wyśmiewał jego ułomność.

– To nic trudnego, po prostu widzę życzliwych ludzi – odpowiedział.

– A co z tymi, którzy nie są życzliwi?

– Tych nie widzę – zaśmiał się Ślepiec i wyciągnął w stronę Wiedźmy dłoń pełną cukierków.

***

Za późno

Spójrzcie, jaki ciekawy owoc kupiłam! – cieszyła się Kobieta. – Przywieziono go z dalekiego kraju, podobno jest pyszny, ma wspaniały zapach i do tego jaki jest śliczny! – Pokazywała Dziecku i Mężowi dziwo, które wyglądało, jakby składało się z wielu małych kawałków o frapującej zielonożółtawej barwie, i szczyciło się zawadiacką czupryną liści.

Zaciekawione Dziecko natychmiast sięgnęło po nóż.

– Obierzmy go z tej łupiny i spróbujmy! – zawołało. Kobieta spojrzała na nie z oburzeniem i postawiła owoc na półce.

– Też coś! Niech najpierw nacieszy nasze oczy przez kilka dni. Szkoda by go było tak po prostu zjeść – powiedziała i pobiegła po Sąsiadkę, by pochwalić się zakupem.

Każdemu, kto tylko zawitał w progi jej domu, pokazywała owoc i opowiadała o tym, jak musi być aromatyczny, smaczny i zdrowy. Mąż i Dziecko spoglądali tęsknie w stronę półki, ale nie pozwalała im go skosztować, mówiąc, że jeszcze dzień, dwa mogą zaczekać.

Gdy minął tydzień, może dziesięć dni, owoc zaczął podejrzanie pachnieć.

– Wydaje mi się, że spleśniał – powiedział ostrożnie Mąż, a Dziecko skrzywiło się ze wstrętem na widok białego puchu pokrywającego wspaniały zamorski smakołyk.

– To tylko łupina, to nic nie szkodzi – przekonywała Kobieta, lecz zaniepokojona sięgnęła po nóż i odkroiła kawałek. Owoc był brunatny, przegniły i cuchnął. Ze łzami w oczach cisnęła go do kosza.

A Wiedźma, słuchając tej opowieści, zastanawiała się, jak często odkładamy przyjemności na później, i gdy już po nie sięgamy, okazuje się, że czekaliśmy zbyt długo.

***

Ciekawe z was istoty – rzekł Kot, obserwując ludzi. – Jeśli jesteście czegoś pewni, mówicie o zamiarach. Jeśli nie – mówicie o chęci zrobienia czegoś i na tym mówieniu zwykle poprzestajecie. Wydaje mi się, że dla was, ludzi, marzenia są planami, w których realizację nie wierzycie.

***

Daj mi jakąś miksturę, która uśmierzy ból po utraconej miłości – poprosiła Wiedźmę Znajoma.

– Jeśli ci ją dam, nigdy się nie dowiesz, że smutek ustąpił z twego serca – powiedziała Wiedźma, szukając odpowiedniej fiolki. – Pamiętaj, że ból pojawia się w chwili, gdy opuszcza cię słabość. Choć dokuczliwy, może być twoim przyjacielem.

***

Wieczór jest taki piękny… Niebo jest na wyciągnięcie ręki, można chwytać gwiazdy, wzlecieć ku nim – wzdychał Gość.

– Dlaczego myślisz, że tylko nocą możesz sięgnąć gwiazd? – zapytała Wiedźma. – Przecież za dnia też jest to możliwe. A i konkurencja jakby mniejsza, bo przecież większość ludzi sądzi, że trzeba czekać na zmierzch.

***

P o czym poznać, że ktoś jest idealny? – zapytał Wiedźmę Młodzieniec.

– Idealny jesteś wtedy, kiedy sam siebie za takiego uznasz – odpowiedziała Wiedźma, przelotnie zerkając w zwierciadło. – Inni zawsze znajdą w tobie ogrom wad.

***

Dlaczego tak zawzięcie stajesz w obronie tego człowieka? Przecież go nie znasz – pytał Znajomy. – Ma czarną skórę, nie wiadomo dlaczego, nikt nie wie też, z jakiej krainy przybył. Kto wie, czy nie jest demonem! Słyszałem, że w zamku krowy mniej mleka dają, odkąd tu jest.

– Dają mniej, bo na pastwiska przestali je wypuszczać, czego więc od nich oczekiwać – odpowiedziała Wiedźma. – A człowiek ten przybył z kraju, w którym słońce grzeje przez cały rok i wszyscy tam są tak opaleni. Rozmawiałam z nim i opowiedział mi o swoich rodzinnych stronach – dodała.

– Znowu go bronisz, a mógł cię okłamać!

– Mógł. Ale myślę, że tego nie zrobił, nie miał ku temu powodów. A broniąc innych, bronimy samych siebie. Dziś obawiacie się człowieka o czarnej skórze, jutro może to być Smok z zagrody pod lasem, a kto wie, kiedy zaczniecie bać się Wiedźmy?

***

Tacy są rodzice

Jak sądzisz, czy może istnieć ktoś pozbawiony cielesności, kto nikogo nie pożąda i nie ma życia uczuciowego? Kto o niczym nie marzy i przez całe życie jest stary? Kto nie sypia nocami i żyje w ciągłym lęku? Kto niczego nie pragnie dla siebie, ale gotów jest przybyć na każde nasze wezwanie? − zastanawiała się Przyjaciółka.

– Owszem. To rodzice w oczach ich dzieci – mruknęła Wiedźma, łatając spodnie Syna.

***

Spójrz, jak ona się ubiera. – Sąsiadka krytycznym wzrokiem zmierzyła przechodzącą Kobietę. – Zawsze wystrojona w najlepsze suknie, zmiata z ulicy kurz czerwonym płaszczem. Bransolety i naszyjniki nosi, idąc nawet na zakupy lub z dzieckiem na spacer! Wygląda tak, jakby codziennie było jakieś święto.

– Myślę, że ona wie, iż każdy dzień jest świętem – powiedziała Wiedźma.

***

Wymarzony dom

Znajomy ciężko opadł na krzesło. Wiedźma wzrokiem zachęciła go do opowieści, podsunęła sernik, do szklanki nalała sok.

– Przez wiele lat, wędrując do pracy, mijałem dom, który niezmiennie mnie zachwycał. Wpatrywałem się w jego okna i wyobrażałem sobie, jak by to było wyglądać przez nie na ulicę. Marzyłem o podwieczorku na jego tarasie i śmiechu dzieci dobiegającym z pokoi na poddaszu. Byłem oczarowany jego pięknem, choć z roku na rok dostrzegałem, że nieubłaganie się starzeje. Wielokrotnie myślałem, że gdybym tylko mógł, kupiłbym go bez wahania, w końcu zarabiam nieźle, ale wstydziłem się zapukać do drzwi i spytać, czy jest na sprzedaż. Nawet kiedy firanki w oknach zszarzały, a dach nieco się zapadł, sądziłem, że musi w nim mieszkać ktoś wyjątkowy, bardzo bogaty, że progi tego domu są zbyt wysokie dla mnie. I co? Dziś rano dostrzegłem, że wokół domu kręci się sporo ludzi, a gdy wracałem z pracy, rozbierali go cegła po cegle. Powiedzieli, iż tyle lat stał pusty, nikt się nim nie interesował, że zaczął stanowić zagrożenie i trzeba go usunąć. Gdybym tylko wiedział… – opowiadał zasmucony Znajomy.

Wiedźma milczała. Myślała o tym, jak często stracone marzenia są ceną za nasz strach, niepewność, brak poczucia własnej wartości. A przecież nic nie jest dla nas zbyt dobre, jeśli potrafimy o to walczyć.

***

Radość

Chciałbym móc powiedzieć, że Anioł gra na pile, ale w rzeczywistości on rzępoli tak straszliwie, że aż uszy więdną – uskarżał się Znajomy. – Ze swoim zapałem mógłby zostać wirtuozem, ale on woli znęcać się nad światem, fałszując wciąż te same melodie. Może jemu się one podobają, ale dlaczego nie liczy się ze zdaniem innych?

– Cóż, Aniołowi to wystarcza. Stara się, doskonali na tyle, na ile może, a że nigdy mistrzem pewnie nie będzie, to mu zupełnie nie przeszkadza. Widać ma doskonały kontakt z samym sobą. Wie, co sprawia mu radość, i potrafi dbać o to, by mu jej nie zabrakło.

***

Inni śnią prorocze sny, a ja ich nigdy nie mam. Owszem, miewam nocne koszmary albo sny całkiem przyjemne, ale nigdy żadnego z nich nie postrzegam jako wróżebnego – skarżyła się Czarodziejka.

– Sądzę, że jedynym powodem, dla którego nie rozumiemy proroctw, jest to, że są one inne, niż oczekiwaliśmy – powiedziała Wiedźma, rozkładając karty.

***

Wdzięczność

Zrobiłaś się arogancka – zauważył Kot, spoglądając na Wiedźmę z wyżyn kominkowego gzymsu.

– Dlaczego tak twierdzisz? – Adresatka tych słów była bardziej zdumiona niż oburzona krytyką.

– Zastanawiałem się właśnie, kiedy ostatnio czułaś wdzięczność za to, że istniejesz. Traktujesz swoje życie jako coś oczywistego i obawiam się, że przestałaś doceniać jego piękno i niezwykłość – martwił się Kot, a Wiedźma pomyślała, że czasem mógłby nie mieć racji.

***

Mądre inwestycje

Uważam, że jesteś niegospodarna – skrytykowała Wiedźmę Sąsiadka. – My w czasie swojego małżeństwa zaoszczędziliśmy mnóstwo pieniędzy. Kupiliśmy dzięki nim wiele rzeczy, urządziliśmy pięknie dom, a ty wszystko wydajesz na podróże i wciąż mieszkasz w tej nędznej chatynce.

– Z tego, co wiem, dom po rozstaniu sprzedaliście, a większość rzeczy zabrał twój były mąż. Powiedz mi, co naprawdę przyniosły ci te lata wyrzeczeń i oszczędności? Co dzisiaj z nich masz?

Sąsiadka się zamyśliła.

– Może to i prawda, niewiele mi pozostało, zaczynałam życie od nowa…

– I znów oszczędzasz. Pomyśl, że gdybyś podróżowała, zabrałabyś ze sobą każde ze wspomnień. Każdy wyjazd, poznani ludzie, smak nowych potraw i niebo inne w każdym kraju byłyby dziś z tobą. Może czas przestać odmawiać sobie wszystkiego? Spójrz na życie tak, jak na małżeństwo, tyle samo z niego wyniesiesz. Rozkosz rozmów, wędrówek, zapach szarlotki i egzotycznej przyprawy, piękno gór i słony smak morza. Nie będzie to nic materialnego.

– W takim razie to ja jestem rozrzutna – stwierdziła Sąsiadka. – Tracę czas i pieniądze, inwestuję w to, czego i tak nie mogę mieć.

***

Ciasto z cynamonem i filiżanki gorącej aromatycznej kawy rozgościły się na stoliku. Stara Kobieta umościła się wygodnie w fotelu, a Wiedźma otworzyła okno i wpuściła do domu poranne powietrze. Zapachy rozpoczęły szalony taniec, wkradały się w zakamarki zmysłów, prowokowały do uśmiechu i budziły optymizm.

– Doskonały poranek – oznajmiła Stara Kobieta. – Ciasto jest miłym dodatkiem, ale najważniejsze, że każdy dzień rozpoczynam od kawy – uśmiechnęła się szeroko.

– A gdyby zabrakło ci kawy? – zapytała filuternie Wiedźma.

– Cóż, wtedy rozpoczęłabym dzień bez niej – zaśmiała się Stara Kobieta i puściła oko do Kota.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: