Mój spektakularny detoks - ebook
Mój spektakularny detoks - ebook
Czego najbardziej boją się kobiety, którym udało się schudnąć? Efektu jo-jo! To on prześladuje je dniami i nocami i nie pozwala w pełni cieszyć się sukcesem, jaki właśnie osiągnęły. Doskonale znam to uczucie i ten strach. Albo znałam. Odkąd przeszłam moją spektakularną metamorfozę i wprowadziłam kilka zasad, boję się jedynie tego… że spóźnię się do pracy.
Co robię, żeby nie „jojować”? Dlaczego warto regularnie oczyszczać organizm i na czym polega mój detoks? O tym jest ten poradnik.
PS No i oczywiście jest w nim mnóstwo fantastycznych przepisów, które idealnie sprawdzą się na Twoim detoksie, Droga Czytelniczko.
Karolina Szostak – prezenterka sportowa, dziennikarka, jedna z pierwszych kobiet, która weszła do męskiego świata sportu. Od ponad dwóch dekad związana z Polsatem i Polsatem Sport. Fanatyczna miłośniczka siatkówki. Współautorka bestsellerowej książki Moja spektakularna metamorfoza. Na jej podstawie powstała program „Po zdrowie z Martą i Karoliną” na Polsat Sport. Prywatnie niepoprawna optymistka i równa babka ;)
Marta Kordyl – eksdziennikarka, copywriterka, współautorka książki Moja spektakularna metamorfoza. Od czerwca 2017 roku prowadzi z Karoliną Szostak program „Po zdrowie z Martą i Karoliną” na Polsat Sport. Po godzinach biega po lasach i wspina się po górach.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8310-213-9 |
Rozmiar pliku: | 14 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Serdecznie dziękujemy wszystkim osobom, które pomogły nam w powstaniu tej książki w tak krótkim czasie.
Szczególnie kłaniamy się:
1.Kawiarni Prochownia Żoliborz, za udostępnienie nam swoich wnętrz, w których powstała ta piękna sesja zdjęciowa Karoliny.
2.Marce LookBook, za wszystkie cudowne, kwieciste suknie, dzięki którym Karolina na naszych zdjęciach wygląda tak świetnie. PS Różowa sukienka z okładki to prawdziwe dzieło sztuki!
3.Marzenie Niemoczyńskiej, właścicielce Avenue 303, i Łukaszowi Jemiołowi – za wyjątkowe ubrania, które noszę nie tylko w tej książce, oraz za wielką przyjaźń i zaufanie. PS Marzeno, siostro Ty moja, może zamieszkamy razem?
4.Kasi Milczarkiewicz z „Przełomu w odżywianiu”, z którą Karolina cały czas współpracuje. Jej „pudełka” stały się inspiracją do niektórych naszych przepisów w książce.
5.Panu Marianowi za wsparcie, wyrozumiałość, motywację i za to, że nawet jak grozi palcem, to zawsze robi to w dobrej sprawie.
6. Mojej mamie – za wszystko, co dla mnie zrobiła i robi nadal. Nie wiem, skąd ona ma tyle cierpliwości?!WSTĘP
KAROLINA
Właśnie mija półtora roku od dnia, kiedy postanowiłam zakasać rękawy i wziąć się za siebie. Gdybym piła alkohol, otworzyłabym dzisiaj z tej okazji najlepszego szampana, gdybym jadła słodycze, zjadłabym olbrzymi kawał tortu czekoladowego… ale nie zrobię tego. Opiję swój sukces zakwasem z buraka i czubkiem języka poliżę lody o smaku słonego karmelu, bo takie chwile trzeba celebrować i zbierać jak zakrętki po wodzie mineralnej czy poziomki po deszczu. Świętuję swoje nowe życie, które zaczęło się od zgubienia najpierw kilku, a później kilkudziesięciu kilogramów. Lecz byłabym niesprawiedliwa, gdyby o kilogramy jedynie chodziło. To byłoby banalne, choć Bogiem a prawdą trzeba się nieźle napocić, żeby taki ciężar zdjąć z siebie raz na zawsze. W końcu trzydzieści kilogramów to prawie cztery zgrzewki wody mineralnej albo 120 kostek masła, albo 1500 łyżek kremu orzechowego. O tyle jest mnie teraz mniej i o tyle więcej mam siły, choć przyznam, że zawsze bliżej mi było do Siłaczki niż Sierotki Marysi. Dzisiaj jednak to co innego. Czuję się tak, że swoją energią mogłabym całą Warszawę przez kilka godzin oświetlać. Cieszę się z tego przeogromnie. I co ważne, również dużo wiem. Zdaję sobie sprawę z tego, że jedzenie może diametralnie odmienić życie. W moim życiu, poza tym, że zmieniła mi się figura, jest tak samo: nadal pracuję w „branży sportowej”, nadal nie mam męża i nadal noszę szpilki. Niby nic, a jednak… Przecież burza z piorunami przeszła nie tylko przez moją garderobę, mieszkanie czy szafkę z butami. Ubrań zostawiłam niewiele i właściwie tylko po to, żeby nie zapomnieć, jakie namioty kiedyś nosiłam. W swoje stare spodnie dżinsowe weszłam teraz w jedną nogawkę, w drugą wskoczyła Marta. Taka byłam kiedyś kształtna, choć docierają do mnie informacje, że moje minione kształty niektórym bardziej się podobały niż obecna Szostak w wersji mini. Ja jednak mini wolę zdecydowanie bardziej, a najbardziej lubię pokazywać w niej szczupłe nogi. Nie sądziłam, że jako czterdziestolatka będę tak wyglądać i tak się czuć. Przechwalam się? Co to, to nie! Jestem po prostu dumna z tego, że przebiegłam maraton, mimo że w tym czasie ani razu nie miałam na nogach butów do biegania. I wiem, że dopiero teraz pożywienie stało się dla mnie naprawdę ważne. Do tej pory po prostu lubiłam jeść, spędzać wieczory z przyjaciółmi w restauracjach przy makaronie czy ukochanym _foccacio_ z rozmarynem i oliwą. Żyć, jak Włoszki mają to w zwyczaju: soczyście, gwarnie, _bellissimo_ – palce lizać. Po włosku, tylko z polskim metabolizmem, po studencku, tylko z bardziej zaawansowaną metryką, po kobiecemu, tylko w świecie sportu i kolegów redakcyjnych, którzy doskonale wiedzą, gdzie podają najlepszą golonkę i pierogi ruskie. Tak było… Teraz nadal chadzam na kolacje, ale _foccacio_ dzielę się z przyjaciółmi, zamiast makaronu zamawiam sałatę albo rybę z grilla i też jest _bellissimo_ – palce lizać. I pochwalę się: zaczęłam gotować! Nie każdego dnia, ale coraz chętniej zamykam się w kuchni i po swojemu albo pod okiem Marty kroję, duszę, blenduję i wyciskam. I kompletnie nie przejmuję się, że czasami nic z tego nie wychodzi, bo jak niedawno powiedziała moja mama: „W kuchni jest jak w miłości: wszystkie chwyty dozwolone”.
Nie sądziłam, że jako czterdziestolatka będę tak wyglądać i tak się czuć.
MARTA
Poznałyśmy się przed pięcioma laty, typowo, czyli przez Internet. Karolina była wtedy panią z telewizji, która na chwilę postanowiła zostać motylem i potańczyć z gwiazdami. Ja w tym czasie w nowych butach szłam do nowej pracy. Moim pierwszym zleceniem był wywiad z tańczącą Szostak. Od razu między nami zaiskrzyło, choć różniło nas wszystko, poza tym, że obie nie pijemy mleka. Pewna siebie, zawsze w dobrym humorze i superbutach Szostak została moją koleżanką. Dzwoniłam do niej za każdym razem, gdy dostawałam kolejne zlecenia, by napisać o niej. I było ich coraz więcej, bo po „Tańcu z gwiazdami” Karolina najpierw zaczęła się dobrze „klikać”, a potem świetnie sprzedawać czasopisma. Zresztą o tym też jej mówiłam. I tak nasza przyjaźń rosła w siłę. Dowiedziałam się, że Karolinie nie można przerywać, trzeba mówić szybko, co ma się do powiedzenia, i nie żartować z jej włosów. W zamian Szostak oddawała mi swoje ostatnie jabłko, odbierała telefon o czwartej nad ranem i załatwiła kolejkę u fryzjera gwiazd. Tak, z Szostak zdecydowanie można konie kraść, tylko co potem z nimi robić? Miałyśmy inne plany. Postanowiłyśmy wykorzystać naszą przyjaźń. Bo skoro ja znam Szostak od kuchni, a ona już w przedpokoju widzi, kiedy stało się u mnie coś fajnego, to trzeba coś z tych produktów ugotować. Pierwszym daniem była nasza wspólna książka _Moja spektakularna_ _metamorfoza_. Karolina schudła trzydzieści kilogramów i z moimi pięcioma w biodrach też postanowiła się rozprawić. Udało się! Chude jak nigdy ruszyłyśmy w _tour_ po Polsce. Od morza po góry spotykałyśmy się z kobietami, by promować nasze dzieło. Drugie danie to nie był nasz pomysł, ugotowało się przez przypadek, w warunkach polowych… Tak oto obie zaczęłyśmy prowadzić warsztaty motywacyjne i zachęcać panie do spektakularnych metamorfoz. Bo skoro nam się udało, musi to być łatwe. Jak nakręcone godzinami mówiłyśmy o plusach i minusach przestawienia się na zdrowy tryb życia. Po każdym spotkaniu część kobiet postanawiała przejść na naszą stronę. Jakby tego było mało, słyszałyśmy, że niezłe z nas petardy. Odbieram to jako komplement, choć Karolina do dzisiaj żartuje, że nawet z kapiszona bym się ucieszyła. Pomysł na program na antenie Polsat Sport także powstał znienacka. Można śmiało stwierdzić, że w najlepszym momencie wystawił królicze uszy z trawy i pomachał nam marchewką. A że w okresie naszego postu królują marchewki i obie jeszcze nie miałyśmy okazji w ciemno powiedzieć TAK, „tak” usłyszał Polsat. Od teraz razem robimy zakupy, razem gotujemy zdrowe dania, razem zaczynamy odkrywać uroki różnych dyscyplin sportu i razem napisałyśmy dla Ciebie, Droga Czytelniczko, tę książkę. W niej, tak jak w poprzedniej i w naszym programie, stoimy po Twojej stronie, czyli zwykłej, choć niezwykłej kobiety, która ma marzenie i chce je spełnić. Pod okiem dietetyka, lekarza, trenera personalnego i wielu innych specjalistów sprawdzamy, co w trawie piszczy, uczymy się zdrowo gotować i prowadzić zdrowy styl życia. My, dwie przyjaciółki, zwykłe dziewczyny, które tak jak inne mają marzenie. Spełnijmy je więc razem…
CO TO JEST DETOKS?
„Człowiek rodzi się zdrowy, wszystkie choroby przychodzą do niego przez usta z pożywieniem” – tę tezę Hipokratesa zdaje się potwierdzać coraz więcej ludzi. I wcale to nie dziwi, skoro z roku na rok rośnie liczba ludzi chorych i otyłych. Przyczyną ich dolegliwości jest często niezdrowe, przetworzone pożywienie, zanieczyszczenie środowiska, metale ciężkie występujące w produktach żywnościowych czy kosmetykach. Toksyny w masowych ilościach dostarczamy przecież do organizmu przez jelita, nerki, płuca i skórę. Należy się ich pozbyć, przeprowadzając raz na jakiś czas „remont generalny” organizmu. Właścicielom aut nie trzeba przypominać, by w terminie zgłosili się na przegląd swojego pojazdu, tak też powinno być w odniesieniu do organizmu – raz do roku musimy dokładnie się oczyścić.
Jedną z przyczyn zatruwania organizmu jest niewłaściwe spożywanie pokarmów.
Co zapewnia nam detoks? Z jednej strony pozbywamy się zalegających trucizn i zanieczyszczeń, z drugiej – dostarczamy ogromnych ilości enzymów, witamin i minerałów. Na szczęście nasz organizm pomaga w procesie oczyszczania. Wiele organów wewnętrznych – których zadaniem jest eliminowanie odpadów przemiany materii zarówno powstających w organizmie człowieka (endotoksyny), jak i hormonów stresu lub wchłanianych codziennie z otoczenia (egzotoksyny), do czego przyczyniają się jedzenie, powietrze, farmaceutyki, niezdrowy tryb życia oraz zanieczyszczenie środowiska – pracuje, żeby jak najlepiej oczyścić organizm. Jeżeli stężenie szkodliwych substancji jest niewielkie, wszystkie organy są zdrowe i pracują idealnie, wtedy organizm oczyszcza się sam. Życie jednak weryfikuje tę zasadę. Zanieczyszczone środowisko, stres, niehigieniczny tryb życia, przetworzona żywność sprawiają, że niestety samooczyszczanie nie do końca jest możliwe. Dlatego musimy pomóc naszym organom, zwłaszcza tym, które odgrywają szczególną rolę w procesie detoksykacji.
Jedną z przyczyn zatruwania organizmu jest niewłaściwe spożywanie pokarmów. Nie powinno się łączyć produktów białkowych z węglowodanami, ponieważ na każdą z tych grup żołądek wydziela specyficzne fermenty. Białka – czyli mięso, ryby, jaja – powodują wydzielanie kwaśnych fermentów, a produkty węglowodanowe – a więc pieczywo, ziemniaki, kasze – zasadowych. Krótko mówiąc, produkty białkowe i węglowodanowe są trawione przez inne enzymy. Łączenie ich w trakcie posiłku obciąża układ trawienny i zanieczyszcza organizm.
JAKI DETOKS PRZEPROWADZIĆ?
Jest wiele metod oczyszczania organizmu, począwszy od monodiet, skończywszy na głodówkach. My polecamy dietę warzywno-owocową opracowaną przez doktor Ewę Dąbrowską. Polega ona na jedzeniu przez dwa tygodnie tylko warzyw niskoskrobiowych i niektórych owoców przy całkowitym wyeliminowaniu tłuszczów. W trakcie detoksu należy pomóc organizmowi w usuwaniu toksyn. Trzeba pamiętać o wysiłku fizycznym, ponieważ wtedy są one wydalane intensywnie wraz z potem przez skórę i płuca. Podczas dwutygodniowego detoksu koniecznie wprowadź więc wysiłek fizyczny – bieganie, pływanie, skakanie na skakance, szybką jazdę na rowerze. System limfatyczny najlepiej oczyszcza się, kiedy uprawiamy kardio. Ważne w tym czasie są również ciepłe kąpiele, sauna i medytacja, podczas której staraj się oddychać głęboko przeponą, by całe płuca wypełniły się powietrzem, w wyniku czego zostaną wydalone toksyny. I nie zapominaj o wodzie – to właśnie ona wypłukuje z organizmu trujące związki. Najzdrowsza jest woda strukturowana, ponieważ jej skład jest taki jak wody znajdującej się w komórkach organizmu. Jak zrobić wodę strukturowaną? Wystarczy wodę przefiltrowaną zagotować, ostudzić ją, wstawić do zamrażarki i po trzech godzinach rozmrozić. Ta zasada dotyczy także zwykłej wody mineralnej.
JAKIE OBJAWY MOGĄ SIĘ POJAWIĆ PODCZAS DETOKSU?
Szczególnie nowicjuszom mogą dokuczać symptomy kryzysów ozdrowieńczych. Uwalniające się z tkanek toksyny wywołują bóle głowy, senność, objawy grypopodobne, wzdęcia, bóle stawów, problemy z koncentracją i snem, wypryski na twarzy. Wszystkie te objawy mijają po kilku dniach.
CO DAJE OCZYSZCZANIE?
Przede wszystkim zdrowie, siłę, blask, energię. W znacznym stopniu poprawiają się równowaga hormonalna, przyswajanie składników odżywczych, praca systemu immunologicznego, stan skóry. Każdy etap oczyszczania wpływa na poprawę jakości życia. Po oczyszczeniu jelita grubego zapominamy o wzdęciach, zaparciach i zgadze. Oczyszczona wątroba nie tylko przyczynia się do poprawy procesów trawiennych, lecz także wpływa na nasz wygląd – krótko mówiąc, wyglądamy młodo i świeżo! Żeby pozbyć się worków pod oczami i bólów brzucha, należy oczyścić nerki. Oczyszczenie limfy i naczyń krwionośnych chroni przed infekcjami, zawałem i wylewem.
CZY DETOKS MOŻE UCHRONIĆ PRZED EFEKTEM JO-JO?
W detoksie chodzi przede wszystkim o oczyszczenie organizmu, jednak dwutygodniowy, stosowany raz na trzy, cztery miesiące usprawni organizm, poprawi przemianę materii, a także ochroni przed efektem jo-jo. Choć utrata kilogramów to zdecydowanie efekty uboczne kuracji.
Żeby pozbyć się worków pod oczami i bólów brzucha, należy oczyścić nerki.
Żeby uniknąć efektu jo-jo, poza regularnym detoksem należy wprowadzić ćwiczenia. Po zakończeniu diety trzeba się ruszać, by nie dopuścić do ponownego zwiększenia masy ciała. Pamiętajmy o tym, że aby stracić 1 kilogram tłuszczu, należy spalić 7000 kalorii. I to nie tylko dlatego, że pracujące mięśnie zużywają kalorie, lecz także z powodu zwiększonego w wyniku ćwiczeń fizycznych tempa przemiany materii. Pół godziny systematycznie wykonywanych ćwiczeń uchroni nas przed efektem jo-jo. Poza tym nie wolno spowalniać tempa metabolizmu omijaniem posiłków. Pięć małych porcji dziennie to podstawa, pamiętaj jednak o tym, że zjedzenie jabłka czy wypicie kawy z mlekiem i cukrem to też posiłek.
Kolację powinno się jeść dwie–trzy godziny przed snem, a śniadanie dwie–trzy godziny po przebudzeniu. W tym czasie najlepiej napić się wody z cytryną i potrenować. Ćwicząc na czczo, więcej spalamy.
Zostawiaj też trochę jedzenia na talerzu, a posiłek zaczynaj od warzyw.