- W empik go
Moja pierwsza w świat wycieczka. Tom 1 - ebook
Moja pierwsza w świat wycieczka. Tom 1 - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 219 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DOM OJCZYSTY.
W cichem ustroniu dóbr swoich żył mój ojciec, i wielkich swych dostatków nie używał na nic. Nie widzieliśmy żadnych u siebie gości, proboszcz i possessorowie ojca mego jedynie nas odwiedzali; ci tylko raz w rok około wielkiejnocy byli zapraszani, i zawsze jak płaczące wierzby milcząc pochyleni stali. Ojciec mój był nieprzyjacielem wszelkich nowości; siedzieliśmy na tych samych krzesłach, któremi niegdyś Ś. p… prababka moja przed ośmdziesięcią laty swój pokój ozdabiała, a nasi possessorowie na tych samych u – mocowani byli kontraktach, jakie mój dziad z ich ojcami i dziadami zawierał.
Byłem jedynakiem; dla bespieczeństwa mojej niewinności nie było i pól kobiety w całym naszym ogromnym zamku; jeden tylko rodzaj żeński z przed oka mego był wywołany. Dozorem moim trudnił się sam ojciec; a do każdej umiejętności i sztuki osobnych prawie i to jak najdoskonalszych miałem od dzieciństwa w domu nauczycielów, którzy jedynie wykształceniem umysłu mego zajęci byli. Obcowanie nasze, i rozmowy u stołu, różnych sięgały przedmiotów; jednej tylko rzeczy nie ważyły się dotykać… k, o, ko ; b, i, e , t , biet: wszyscy służący wyraźne i najsurowsze od ojca mego mieli rozkazy, w przytomności mojej drugiej płci nigdy, broń Boże, nie wspominać; za najmniejsze o niej, chociaż dwuznaczne napomknienie, każdy bez względu z domu był oddalony. Romanse i dramatyczne dzieła nie przestępowały progów naszego zamku; czytałem biblią i starożytne niektóre w wyjątkach poe z ye. W iednym kościele drugą płeć postrzegać mogłem, lecz i tam żadnej z tych córek Ewy nie widziałem twarzy, bo nasze nieodmienne mieysce było pod organami, i to mocno kratą zamknięte. Godziny nauk moich tak były rozporządzone, że od piątej z rana aż do dziewiątej w wieczór umysł mój ciągle był zajęty; a wolne od prac chwile zapełniały fechtunki, pływanie, jazda konna, mocowanie się, bieganie, skakanie, billar i tańce. Miałem mały botaniczny ogródek, który sam powinienem był pielęgnować, i jedyną moją rozrywką była muzyka. W niedziele miewaliśmy koncert; wszyscy nasi domowi, aż do kuchcików i stajennych, byli muzykami; ojciec mój przewodniczył swej małej orkiestrze. Corocznie dla mnie na książki, nóty, rysunki, łożył tysiące, i ja wszystkie jego starania i nakłady wynagrodzić miałem. Doszedłszy do lat dwudziestu, nigdym od ojca najmniejszego złego słowa nie usłyszał; mile się cieszył, że jego sposób prowadzenia mnie tak do umysłu mego był stosowny. Podobało mi się to klasztorne życie, bom lepszego nie znał. Czuła miłość, z jaka mnie ściskał dobry ojciec, lubą słodyczą napełniała serce moje; żadnej przed nim nie miałem skrytości, bom nie znał żadnej; on był moim najpierwszym przyiacielem, najświętszą osobą w moim małym świecie. O możnych rzadko ieszcze rozmawiał ze mną; i kiedy się przypadkiem przedmiot ten nawinął, gorzki uśmiech ściskał mu usta, przestawał mówić, albo, czego łagodny człowiek nie czynił, cicho z głębi piersi złorzeczył całemu światu; to mnie nie dziwiło, bom ieszcze za światem nie tęsknił. Niczego mi nie brakowało w obrębie moich czynności i zatrudnień; jedyne me chęci, zwłaszcza kiedym się coraz starszym stawał, i cenę nauk poznawać zaczął, ograniczały się na ćwiczeniach we wszystkich gałęziach umiejętności i sztuk pięknych. Dąsałem się, ieżelim nie mógł tak pięknie rysować jak mój nauczyciel Zajdlicz, albo gdy mi się nie szczęściły passaże na flotrowersie jak Leymanowi. Otwieraliśmy towarzystwo gazet, któremu przewodniczyli nauczyciele Historyi, Statystyki, Polityki, Jeografii i Matematyki; czytaliśmy gazety francuzkie, angielskie, niemieckie, włoskie i polskie; nie mogłem sobie przebaczyć, jeśli mi się z nich najmniejsze zapomniało słowo; i im więcej się tem mozoliłem, tym bardziej żartowali ze mnie nauczyciele moi; bo zacząwszy się uczyć w tak młodym wieku, nietrudno było wszystko wiedzieć i pamiętać.
Od najrańszego dzieciństwa sypiałem razem z ojcem w jego pokoju; idąc do łóżka, i wstając, przesyłaliśmy Naj – wyższej Jstocie na kolanach przed Jej ołtarzem krótką, prostą, lecz szczerą modlitwę: ołtarz zawsze świeżemi uwieńczony był kwiatami, które zimą i latem, wyjść z kaplicy nie śmiały.
Listowne spółkowania ojca mego bardzo były ograniczone: jedynym jego korrespondentem był mój stryj, minister sekretarz spraw Królestwa Polskiego przy Petersburgskim dworze; od niego corocznie miewał listy i na nie odpowiadał. –
Pewnego rana odebrał list długi, który go na cały dzień pogrążył w ponurości i milczeniu. Uważał mnie często, słowa nie mówiąc, i po wieczornej modlitwie z niemą żałością przycisnął mnie do swego serca. Nakoniec trzeciego dnia przerwał milczenie: " Ja mam, rzeki mi z przytłumionem westchnieniem, mam ci ważne słowo powiedzieć, mój synu. Dom ojcowski dla młodzieńca twego stanu i umiejętności żadnym iest pobytem, żadnym zawodem. Ptak, gdy mu skrzydła urosną wylatuje ze swego gniazda; młode zwierzę, kiedy się nauczy samo jeść i biegać, opuszcza swą matkę; to iest w naturze, człowiek toż czyni, i ty w świat pójść musisz. Pokibyś stałym i mocnym postępować krokiem, i tem czegoś się tu nauczył, żywić się nie umiał, pókiby ci skrzydła nie urosły, nie zdołałbyś się wynieść do wysokości prawdziwej zasługi, i na niej się przez swe cnoty utrzymać. Byłeś dobrym synem, bądź teraz dobrym człowiekiem. Serce ojcowskie pęka z żalu kiedy pomyślę, że ty dom ten opuścisz, w którym dwadzieścia lat przyjacielskie miałeś schronienie; dziś on dla mnie prawdziwie pustym będzie. Lecz się o ciebie nie lękam, i znajdziesz w domu brata mego wszystko co tu zostawiasz; nie pociągną cię fałszywi światowi przyjaciele, boś się prawdziwych poznawać nauczył. Czyste serce samo się strzeże bardziej, niż dziesięciu, że tak powiem, prowadzicielów strzedzby go potrafiło: dla tego, nikogo ci nie daję, ty masz z sobą przyjaciela, ścisłego i prawdziwego przyjaciela, twoje sumnienie, z nim się puszczaj wszędzie: nie daję ci żadnego nauczyciela, bo kto dzieciom chce dawać nauki w chwili kiedy dom rodzicielski opuszczają, ten zdaje mi się podobny jest temu, co dopiero myśli o wybieraniu się, kiedy powóz przede drzwiami stoi: wtedy się pospolicie zapomina o najlepszem. Lecz o jednej mój Synu, o jednej rzeczy mam z tobą pomówić, o której nigdym ci dotąd nie mówił. Przez nią rozumiem…tu spuściwszy oczy na sercu swem położył mą rękę…rozumiem płeć żeńską. Gdby kobiety i dziewice były jakiemi być powinny, mogłyby się zwać aniołami naszego padołu: już Mojżesz przyznał im tę wyższość; podług niego, Bóg stworzył wszystkie cuda natury, po nich człowieka; a uwieńczeniem dzieł jego, ozdobą ich nieskończonych piękności była kobieta; lecz człowiek upadł od wieków, a kobieta go prędszym do upadku uprzedziła krokiem. Piękna jej zo stała powierzchowność, ale wewnętrzne zalety stracone; w najciemniejszych wiekach pierwszych dziejów świata, popłacał wieniec panieństwa ; lecz za każdym krokiem oświecenia czystość obyczajów coraz więcej utracała ceny. Odważyłem się w wychowaniu twojem doświadczyć, i najwyższe ćwiczenie umysłu z najnieskazitelniejszą serca połączyć czystością; dotąd śmiem ci patrzać w oczy, to mi się poszczęściło, stałeś się czystym wzorowym młodzieńcem; i gdyby kula ziemska od ludzi jak ty wychowanych zamieszkaną była, światby został rajem. Nie dajże ani zdradliwym dziewczyny spojrzeniom, ani przyjacieskiemu słówku kobiety, ani wszelkiej potędze czarujących piękności ponęt obalić tego, com przez lat dwadzieścia fizycznem i moralnem wychowaniem zbudował; strzeż się, ile w twojej mocy, zejścia się i przyjaźni z kobietą; daj mi rękę i przysięgnij, że aż do małżeńskiego błogosławieństwa żadna w twojem nie postanie objęciu.''
Świętem przejęty marzeniem, podałem mu rękę i uroczystąm wykonał przysięgę, której nie znałem celu.
POŻEGNANIE.
Uścisnął mnie ojciec i z cichemi łzami poprowadził przed ołtarz; pierwszy raz łzę w jego ujrzałem oku. Jego czułe uspokojenie się rozdzierało moje serce i wyrwało z mych piersi długo zatrzymywane łkanie. "Pamiętaj o tej godzinie, zawołał, pamiętaj o tej godzinie, kiedy cię usidlą powaby kobiety; i powracaj tak czystym na ciele i duszy, jakim cię dzisiaj moje przytulają piersi." Ukląkłem i święte z rąk jego odebrałem błogosławieństwo.
U stołu oświadczył mój ojciec zebranym nauczycielom, żem ja dziś ieszcze do Petersburga odjeżdżać musiał, że to był mój ostatni obiad w ich gronie, że jednak to się grono rozwiązać nie miało, bo każdemu prócz pomieszkania i wygód dożywotnią pięciu set talarów ofiarował pensyą; od dawna osiedli i do szczęśliwego przyzwyczajeni domu, jednomyślnie wszyscy ze łzami w oczach zostać przyrzekli. Zdumieli się nieoszacowaną ojca mego dobrocią, i niespodzianem rozłączeniem się zemną. "Nie smućcie się Panowie, rzekł mój ojciec, August świat obaczyć musi; teraz spełniajcie jego zdrowie. Niech żyje syn mój August!"
Powstali wszyscy, i drżącemi usty pili wołaiąc: "Niech żyje nasz August!"–
"Napełnijcie jeszcze kubki: Niech czci Boga i swoje sumnienie!" – "Niech czci Boga i swoje sumnienie!" powtórzyli moi ojcowscy przyjaciele.
Znowu nalano starego Tokaju. "I niech nie złamie przysięgi, którą na kolanach Bogu i swemu ojcu jak Polak wykonał!"– "I niech nie złamie przysięgi, którą na kolanach Bogu i swemu ojcu jak Polak wykonał!'' głęboko i uroczyście poruszeni mężowie powtórzyli. Z głośnemi łzami położyłem głowę na piersi mego ojca, i ucałowałem rękę która mnie prowadziła i pobłogosławiła.
Mój powóz i kilka innych do odprowadzania mnie, zaturkotały przed domem. Toczyły się one po mem sercu, każde ich ruszenie czuły moje uciemiężone piersi.