Moje dziecko się złości. Droga do spokoju w rodzinie pełnej emocji - ebook
Moje dziecko się złości. Droga do spokoju w rodzinie pełnej emocji - ebook
Książka z serii "Mamania pierwszy kontakt", która powinna znaleźć się na półce każdego rodzica. Praktyczny poradnik uspokaja rodziców rozzłoszczonych dzieci i pomaga im radzić sobie z codziennymi wyzwaniami.
Dlaczego dzieci się złoszczą? Jak je wspierać w radzeniu sobie z trudnymi emocjami? Małgorzata Stańczyk, ceniona psycholożka i autorka licznych publikacji dla rodziców, w swojej najnowszej książce uspokaja rodziców rozzłoszczonych dzieci i pomaga im radzić sobie z codziennymi wyzwaniami:
- jak dostrzec głęboką rolę złości?
- jak wspierać złoszczące się dziecko?
- czy można pomóc przed napadem złości?
- jak odbudować kontakt po trudnej sytuacji?
- nie dopuszczać do agresywnych zachowań?
To książka napisana z głęboką empatią dla rodziców, która pokazuje, że nawet po burzliwych momentacha w domu może zapanować spokój.
„Mamania. Pierwszy kontakt” to seria książek, które powinny znaleźć się na półce każdego rodzica. Do stworzenia serii zaproszono osoby, które w prosty i jasny sposób przekazują wiedzę na najróżniejsze tematy: od jedzenia po wychowanie. To książki zwięzłe, praktyczne, przedstawiające w wyczerpujący sposób najważniejsze zagadnienia
Rodzice, którzy sięgną po tę książkę, znajdą to, czego szukają. Konkretną wiedzę podaną w prosty i przystępny sposób. Ciepło i ukojenie. Kontakt ze specjalistą, który nie straszy i nie ocenia. Który traktuje każdego rodzica z uważnością i życzliwością. Książki Gosi czyta mi się zawsze jak listy od kogoś, kto chce mnie wesprzeć i towarzyszyć mi w moich trudnościach.
Agnieszka Stein, psycholożka, autorka książek dla rodziców
Kiedy dziecko się złości, najbardziej potrzebuje spokoju dorosłych. Źródło tego spokoju znajdziecie w tej książce. Jest tu wiedza podana w uporządkowany i prosty sposób, odniesienie do konkretnych „sytuacji z życia”, ale – co ważne – jest też szacunek dla rodziców, empatia i miejsce na to, by zaopiekować się swoją bezradnością.
Joanna Szulc, psycholożka, redaktorka, mama
Wspieranie złoszczącego się dziecka przypomina poruszanie się po polu najeżonym minami. Tymczasem Gosia w swojej książce zabiera zmęczonych, zmartwionych i sfrustrowanych rodziców na kojący spacer i pomaga zobaczyć trudności z nowej, wspierającej perspektywy, przy tym hojnie obdarowuje ich empatią, spokojem oraz masą konkretnych i pomocnych wskazówek na regulację złości Serdecznie polecam!
Katarzyna Kalinowska, psycholożka, autorka projektu Przystanek Relacja
W natłoku rad i wskazówek ta książka będzie nieocenionym wsparciem. Autorka wyposaża czytelnika w narzędzia do wspierania dziecka w przeżywaniu złości. Teorię przekazuje w formie klarownych i rzetelnych wyjaśnień. Na finał pozostawia z przynoszącą ulgę myślą – „Wiem, jak reagować”.
Monika Sobkowiak, znana jako Pani Monia, nauczycielka, edukatorka, neurologopeda
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-68021-57-8 |
Rozmiar pliku: | 952 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Złość ma moc. Niesie ze sobą siłę, ale rodzi też w nas dyskomfort i jest jedną z tych emocji, którymi szczególnie łatwo się zarazić. Nasze układy nerwowe działają w taki sposób, że dostrajają się do siebie wzajemnie. Złość dziecka może więc wzbudzać złość w nas samych. Gdy zarazimy się złością przeżywaną przez dziecko, przestajemy być wspierający i zamiast gasić pożar, dodajemy do niego jeszcze paliwa. Podnosimy głos, nasze ciało reaguje tak, jakby walka była najlepszą z możliwych opcji. To jeden z powodów, dla których wspieranie złoszczącego się dziecka stanowi dla rodziców tak duże wyzwanie.
Jestem przekonana, że wiedza na temat mechanizmów dotyczących powstawania złości, jej celu i dziecięcych możliwości w radzeniu sobie z nią może nam bardzo pomóc odnaleźć się w tych trudnych chwilach, kiedy dzieci manifestują zniecierpliwienie, zdenerwowanie, irytację, złość, frustrację lub wściekłość. Dlatego zdecydowałam się napisać książkę, w której zbieram wiedzę na temat dziecięcej złości, moje doświadczenia płynące z pracy indywidualnej z rodzicami, a także z warsztatów, webinarów i kursów dla rodziców na ten temat, które poprowadziłam w minionych latach. Korzystam także ze swoich doświadczeń rodzicielskich, których jako mama trójki dzieci mam obfitość. Wiem, jak trudno wytrwać przy dziecku, które się wścieka. Wiem, jak łatwo się wtedy zezłościć, wiem, że przychodzą myśli, że inni rodzice lepiej sobie radzą, a ich dzieci z pewnością aż tak się nie złoszczą. Jako psycholożka mam przywilej oglądania bardzo wielu sytuacji podczas rozmów z rodzicami o ich dzieciach i dlatego wiem, że wszystkie dzieci się złoszczą i wszyscy rodzice myślą czasem, że kiepsko sobie z tym radzą.
Ufam, że znajdziecie tu drogowskazy, które pomogą wam lepiej zrozumieć złość dziecka, docenić jej moc i zyskać narzędzia, dzięki którym będziecie mogli wspierać swoje dzieci. Mam na myśli zarówno wsparcie „tu i teraz”, gdy robi się trudno, jak i wsparcie w dłuższej perspektywie, które pozwoli dzieciom nabywać umiejętności samoregulacji i korzystać ze złości jako z komunikatu o ich potrzebach. Chcę zadbać także o to, byście mogli pełniej zrozumieć to, co dzieje się z wami, gdy wasze dzieci padają na podłogę, wierzgają nogami, piszczą, tupią lub wykrzykują słowa, z którymi wam trudno. Zatroszczenie się o siebie jest równie ważne jak zaopiekowanie dziecka, a często nawet i ważniejsze, bo uzdalnia nas do tego, byśmy byli w stanie służyć dziecku wsparciem.
Chcę was prosić, byście czytając tę książkę, byli dla siebie łagodni. Dla wielu osób z pokolenia dzisiejszych rodziców są to nowe treści. Oznacza to, że mogą nie iść w parze z waszą codzienną praktyką, a przez to rodzić dyskomfort lub poczucie winy. Nie utknijcie w nim, idźcie dalej. W zdecydowanej większości nie wynieśliśmy wiedzy o regulacji emocji i wspierającej funkcji złości ani ze szkoły, ani z relacji z bliskimi dorosłymi. Wręcz przeciwnie, złość, szczególnie ta dziecięca, była tematem tabu. Dziś wiemy więcej o funkcjonowaniu dziecięcego mózgu, regulacji emocjonalnej i przyczyn impulsywnych reakcji. Dzięki temu możemy skorzystać z tej wiedzy dla wzbogacania życia naszych dzieci, nas samych i kolejnych pokoleń.
Korzystając z okazji, dziękuję wszystkim rodzicom, którzy przez lata zadali mi na temat dziecięcej złości setki pytań, dzielili się swoimi wątpliwościami, wyzwaniami i doświadczeniami. Wasza dociekliwość, pragnienie zmiany, odwaga do szukania nowych dróg, wytrwałość i miłość do dzieci współtworzą tę książkę.Rola złości
Świadomość tego, jakie funkcje pełni złość, pomaga nadać sens wszystkim trudnym sytuacjom z udziałem naszych dzieci, które napotykamy w codzienności. Wiedząc, że złość niesie siłę do zadbania o siebie, łatwiej mi podejmować działania, które nie będą pozbawiać dzieci kontaktu z tą siłą. Zamiast zakazywać im się złościć, dystansować je wtedy ode mnie, chcę stwarzać przestrzeń na bezpieczne przeżywanie i wyrażanie złości oraz dać im doświadczenie, że także rozzłoszczone mogą zostać przyjęte. Mnie ta wiedza doprowadziła do miejsca, w którym mogę śmiało powiedzieć o sobie: jestem fanką dziecięcej złości. Ciekawa jestem, czy poniższe argumenty i wam pomogą ją polubić.
Złość to komunikat
Za Marshallem Rosenbergiem, twórcą Porozumienia bez przemocy, lubię widzieć złość jako komunikat. Jeśli ją odczuwam, to ma mi to zasygnalizować, że wydarzyło się coś, co wymaga działania, reakcji, zmiany lub sprzeciwu. Złość to sygnał, że sytuacja wymaga tego, żebym nie pozostawała bezczynna. Pobudzenie fizjologiczne, jakie niesie ze sobą, daje siłę do działania, do zadbania o siebie lub do wyrażenia niezgody. Często to właśnie dzięki energii, którą niesie złość, nie utykamy w bezradności, w zamrożeniu i rezygnacji. Złość jest emocją, która pokazuje nam, gdzie są nasze granice, a także które z naszych potrzeb domagają się w danej chwili uwagi. W związku z tym złość pełni ważną rolę w poznawaniu siebie i budowaniu własnej tożsamości. Pozwala odkrywać dziecku, co jest dla niego w porządku, na co ma zgodę, co mu się podoba, co lubi, a co jest już zbyt trudne, naruszające, wzbudzające dyskomfort lub poczucie zagrożenia. Co akceptuje, a co wzbudza w nim niezgodę. Doświadczenia, w których dziecko może bezpiecznie użyć siły swojej złości, by okazać swój sprzeciw, wyposażają je w dostęp do tej ochronnej mocy w relacjach z innymi ludźmi, zarówno dziećmi, jak i rodzicami.
Złość to informacja nie tylko dla dziecka, ale także i dla nas. Gdy widzimy, że dziecko staje się rozzłoszczone, to może być dla nas ważny komunikat, który pozwoli nam się zatrzymać i przyjrzeć tej sytuacji szerzej. Bardzo łatwo nam interpretować trudne zachowania, które dzieci podejmują w złości, jako chęć zerwania kontaktu, odepchnięcia nas lub odrzucenia. Tymczasem one są zazwyczaj próbą jego nawiązania. Jeśli forma przekazu, którą dziecko wybiera, jest bardzo mocna, warto sprawdzać, czy wcześniejsze komunikaty, które do nas wysyłało, nie były zbyt subtelne, byśmy je dostrzegli. Czy może gdzieś po drodze zbłądziły, nie zostały usłyszane albo wydarzyło się coś, co sprawiło, że dziecku włączył się sygnał alarmowy?
Zwykle kiedy uważnie przyjrzymy się sytuacji, udaje się zauważyć, że agresywne reakcje i komunikaty oraz zachowania związane z użyciem siły (wykrzykiwanie trudnych słów, uderzanie, niszczenie przedmiotów, autoagresja) poprzedzone były subtelniejszymi działaniami. Widzimy wtedy, że przed użyciem siły dziecko próbowało:
- powiedzieć „nie”,
- wyrazić milczący sprzeciw,
- przekonać nas do swojej perspektywy, używając argumentów,
- pokazać swoje granice, używając mimiki i mowy ciała,
- wykrzyczeć swoją niezgodę,
- wyjść z interakcji/przerwać rozmowę.
Jeśli te komunikaty nie zostały odczytane i wzięte pod uwagę, dziecko sięga po kolejne, coraz mocniejsze środki wyrazu. Jednym ze sposobów, które pomagają unikać eskalacji trudnych sytuacji, jest więc reagowanie na komunikaty kierowane do nas przez dziecko na wcześniejszym etapie, zanim sięgnie ono po siłę fizyczną.
Złość jest strategią rozładowania napięcia
Złość pomaga też radzić sobie ze skumulowanym w ciele napięciem psychofizycznym. To dlatego wiele dzieci w zmęczeniu, przestymulowaniu, przeciążeniu korzysta ze złości jako ze sposobu na poradzenie sobie z dyskomfortem i powrót do równowagi. Znacie sytuację, w której dziecko zdaje się za wszelką cenę szukać okazji do eskalacji konfliktu z rodzeństwem lub rodzicami? Rodzice czasem opowiadają o tym jako o fatalnym scenariuszu, którego nie da się już zmienić. Najpierw pojawiają się pierwsze oznaki rozdrażnienia, podniesiony ton głosu, narzekanie, „jęczenie”, gwałtowne ruchy lub przeciwnie: chmurna mina i milczenie. Choćbyśmy starali się być delikatni, „choćbyśmy obchodzili się z nim jak z jajkiem”, mówią rodzice, często nie sposób uniknąć wybuchu.
To dlatego, że wybuch złości, wyładowanie napięcia poprzez ciało: ruch, krzyk, pisk, płacz to jeden ze sposobów domykania cyklu stresowego. Emily i Amelia Nagosky zwracają w swojej książce _Wypalenie. Jak wyrwać się z błędnego koła stresu_¹ uwagę na to, że na skutek działania stresu w naszym organizmie powstaje pobudzenie, które nie znika od razu po ustaniu działania stresora. Jest to źródłem dyskomfortu, napięcia i uszczuplenia dostępnych zasobów. Skutki reakcji stresowej możemy odczuwać jeszcze długo po trudnym wydarzeniu, np. w domu po trudnym dniu w szkole czy przedszkolu albo po powrocie do cichego miejsca po przestymulowaniu w sali zabaw. Żeby sobie z nimi poradzić, potrzebujemy domknąć cykl stresowy poprzez zmobilizowanie energii do działania, które ukoi nasz układ nerwowy. Dzieci nie są tego świadome, ale w tym zmobilizowaniu energii i uwolnieniu napięcia z ciała pomaga im często właśnie złość. Wybuch złości i towarzyszące mu okrzyki, ruch, płacz lub agresja w efekcie przynoszą ulgę i pomagają wrócić do równowagi. Im więcej innych strategii na domykanie cykli stresowych dostarczymy dzieciom, tym większa szansa, że posługiwanie się tą wybuchową ścieżką, którą przynosi złość, będzie mniej potrzebne. W kolejnym rozdziale napiszę więcej o tym, jak można rozszerzać dzieciom zasób dostępnych strategii regulowania napięcia i kiedy warto to robić.
Złość informuje o zagrożeniu
Ewolucyjnie złość służy przetrwaniu. To jedna z emocji, które pojawiają się w momencie, w którym nasz autonomiczny układ nerwowy interpretuje sytuację jako wymagającą uaktywnienia alertu. Decyzje autonomicznego układu nerwowego, jak sama jego nazwa wskazuje, podejmowane są „autonomicznie”, czyli nie są wynikiem naszego świadomego wyboru. Tu nie ma czasu do namysłu. Mechanizmy te kształtowały się w czasach, kiedy nasze środowisko życia obfitowało w namacalne, fizyczne niebezpieczeństwa, np. czające się w zaroślach drapieżne zwierzęta. Przełączanie między trybami funkcjonowania autonomicznego układu nerwowego działa jak automatyczna zmiana biegów. Kiedy pojawia się złość, oznacza to, że uruchomiony został system przetrwania, którego charakterystycznymi reakcjami są walka lub ucieczka. Dochodzi do wyrzutu adrenaliny, krew zaczyna krążyć szybciej, przyspieszają oddech i bicie serca, zwiększa się stężenie glukozy we krwi, dobrze ukrwione nogi są gotowe do zmierzenia się z niebezpieczeństwem a pięści do samoobrony, nasze myślenie staje się schematyczne, czarno-białe, szykujemy się do konfrontacji z tym, co niebezpieczne.
Czasem reakcje te uruchamiane są „na wyrost”. Dzieje się tak szczególnie wtedy, kiedy przychodzą zmęczenie, przestymulowanie lub brak zaspokojenia ważnych fizjologicznych potrzeb. Z punktu widzenia przetrwania lepiej przygotować się do walki nawet kilkaset razy więcej niż potrzeba niż o raz za mało.
W związku z tym warto pamiętać, że przed złością zawsze pojawia się poczucie zagrożenia (choć nie zawsze jest ono uświadomione). Jeśli dziecko się złości, oznacza to, że zinterpretowało coś, co się wydarzyło, jako trudne, zagrażające, naruszające.
Złość pomaga radzić sobie ze stratą
Kolejną funkcją złości jest pomoc w radzeniu sobie ze stratą, rozczarowaniem, frustracją i żalem. Dzieci złoszczą się wtedy, gdy nie mogą zrobić lub mieć czegoś, na czym bardzo im zależało: lizaka, zabawki, czasu na kolejną bajkę. Aby pożegnać wyobrażenie czy pragnienie czegoś, potrzebują najpierw spożytkować energię związaną z rozczarowaniem i robią to poprzez złość. Dopiero później możliwa jest akceptacja straty. My, dorośli, często oczekiwalibyśmy, by dzieci od razu po usłyszeniu odmowy przechodziły do akceptacji. Życie byłoby wtedy o wiele łatwiejsze, prawda? W odpowiedzi na „Nie kupię ci kolejnej gazetki z plastikową zabawką”, słyszelibyśmy: „W porządku. Masz rację, mamusiu/tatusiu, to nie jest najlepszy sposób na wydanie dwudziestu złotych. Dziękuję za pohamowanie moich impulsywnych zakupów”. Szukamy więc sposobów, które mogłyby sprawić, by dzieci mniej protestowały, a także doświadczały i wyrażały mniej frustracji. Słyszę czasem pytania:
- „Co zrobić, by mój syn nie krzyczał w sklepie, gdy odmówię mu zakupu lodów?”
- „Jak sprawić, by moje dziecko nie jęczało przez godzinę o nowy zestaw LEGO?”
- „Co zrobić, by dziecko bez gadania wyłączało bajkę w ustalonym czasie?”
Problem w tym, że tego często zrobić się nie da. Szczególnie kiedy układ nerwowy jest jeszcze niedojrzały. To nie oznacza, że mamy na wszystko się zgadzać. Możemy zgodzić się na wszystko, na co rzeczywiście mamy wewnętrzną zgodę. Możemy też trwać w odmowie, mając równocześnie świadomość, że dziecięcą odpowiedzią na nasze „nie” będzie frustracja. Warto się jej nie bać. Bardzo wiele naszej rodzicielskiej frustracji wynika z przekonania, że naszym naczelnym celem, jako rodziców, jest uchronić dzieci przed przeżywaniem dyskomfortu. Frustracja sama w sobie nie szkodzi dziecku, bo kontaktuje je z jego potrzebami. Tyle że nie trzeba jej dziecku specjalnie dostarczać. Życie samo w sobie obfituje w sytuacje, w których nie możemy mieć w danej chwili tego, co chcemy. Dzieci potrzebują się z nimi stykać, by uczyć się sobie z nimi radzić. Do radzenia sobie z frustracją czy stratą dzieci bardzo często potrzebują wsparcia dorosłych, nawet jeśli komunikaty, które do nas wtedy wysyłają, są bardzo trudne. Zupełnie czym innym jest przeżywanie złości i frustracji w samotności i przeżywanie ich w bezpiecznym otoczeniu, będąc w polu uwagi życzliwego, troskliwego dorosłego.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki