Moje życie i psychoanaliza - ebook
Moje życie i psychoanaliza - ebook
Autobiografia sławnego wiedeńskiego psychiatry, który wprowadził do psychologii metodę psychoanalizy. To osobiste wyznanie wybitnego myśliciela, twórcy kierunku, który zrewolucjonizował poglądy na temat ludzkiej psychiki i wywarł znaczący wpływ na naukę, kulturę i obyczajowość XX wieku. Freud, jak sam pisze, osiągnął światowy sukces na polu naukowym dzięki wytrwałej pracy i silnemu uporowi.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-17020-9 |
Rozmiar pliku: | 1,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wielu współpracowników tego zbioru „Wizerunków własnych”¹ rozpoczyna swój przyczynek rozważaniem o szczególności i trudności podjętego zadania. Sądzę, iż muszę powiedzieć, że moje zadanie zostało nieco bardziej utrudnione, ponieważ kilkakrotnie wydawałem już opracowania podobne do tego, jakiego wymaga się tutaj, a wynikało to z natury przedmiotu, że o mojej osobistej roli więcej było już w nich mowy, niż jest to zazwyczaj przyjęte lub wydaje się potrzebne. Po raz pierwszy przedstawiłem rozwój i treść psychoanalizy w roku 1909 w pięciu wykładach wygłoszonych w Clark University w Worcester w amerykańskim stanie Massachusetts., dokąd zostałem zaproszony na dwudziestolecie powstania tej instytucji². Dopiero niedawno uległem pokusię napisania przyczynku o treści podobnej do pewnego amerykańskiego dzieła zbiorowego, ponieważ wydawnictwo „O początkach XX wieku” podkreśliło znaczenie psychoanalizy przez poświęcenie jej osobnego rozdziału³. Między zaś jednym a drugim ukazał się w roku 1914 „Przyczynek do historii ruchu psychoanalitycznego”⁴, zawierający właściwie wszystko istotne, co miałbym na ten temat do zakomunikowania. Ponieważ nie mogę sam sobie przeczyć, a nie chciałbym powtarzać się bez zmian, muszę tutaj znaleźć nowy stosunek pomiędzy subiektywnym a obiektywnym przedstawieniem, między treścią o znaczeniu historycznym a biograficznym.
Urodziłem się 6 maja 1856 roku we Freibergu na Morawach, małej mieścinie w obecnej Czechosłowacji (obecnie Přibor w Czechach – przyp. red.). Rodzice moi byli Żydami; ja także pozostałem Żydem. Rodzina moja ze strony ojca żyła przez długi czas, o ile dobrze wiem, nad Renem (w Kolonii), skąd w XIV czy XV wieku, wskutek prześladowania Żydów, uciekła na wschód i w ciągu wieku XIX zawędrowała z powrotem, przez Litwę i Galicję, do Austrii niemieckiej. Jako 4-letnie dziecko przybyłem do Wiednia, gdzie ukończyłem szkoły. W gimnazjum byłem przez siędem lat prymusem, miałem stanowisko uprzywilejowane, prawie mnie nie egzaminowano. Mimo że żyliśmy w bardzo trudnych warunkach, ojciec mój żądał, abym w wyborze zawodu kierował się jedynie swoimi skłonnościami. Specjalnego zamiłowania do pracy lekarza i jego stanowiska nie odczuwałem w tych latach młodzieńczych ani zresztą później. Ulegałem raczej jakiejś żądzy wiedzy, która jednak bardziej dotyczyła stosunków między ludźmi jako obiektów naturalnych i nie znała wartości postrzegania jako głównego środka jej zaspokojenia. Wczesne wniknięcie w historię biblijną, ledwie posiadłem sztukę czytania, utrwaliło, jak to znacznie później zrozumiałem, kierunek moich zainteresowań. Pod potężnym wpływem starszego nieco kolegi szkolnego, który stał się później znany jako polityk, również chciałem studiować prawo i działać społecznie. Przyciągała mnie jednak aktualna w owym czasię nauka Darwina, ponieważ roztaczała widoki na niezwykły postęp w pojmowaniu świata i wiem, że usłyszenie ładnej rozprawy Goethego „Natura” w popularnym odczycie profesora Karola Brtihla – na krótko przed egzaminem dojrzałości – rozstrzygnęło o tym, że zapisałem się na medycynę.
Uniwersytet, na który wstąpiłem w roku 1873, przyniósł mi początkowo dotkliwe rozczarowania. Przede wszystkim ubodło mnie to, że powinienem uważać się za mniej wartościowego i narodowo wyobcowanego, ponieważ byłem Żydem. Pierwsze odrzuciłem z całą stanowczością. Nigdy nie pojąłem, dlaczego miałbym się wstydzić mojego pochodzenia czy rasy – jak wówczas zaczęto się wyrażać. Z nieprzyjęcia zaś mnie do narodowej wspólnoty zrezygnowałem bez wielkiego żalu. Mniemałem, że i bez takiego zaszeregowania znaleźć się musi dla gorliwego współpracownika małe miejsce w ramach ludzkości. Ale ważnym następstwem tych pierwszych wrażeń uniwersyteckich było, że tak wcześnie pogodziłem się ze swoim losem znajdowania się w opozycji i z klątwą, rzuconą przez „zwartą większość”. W ten sposób powstały podwaliny mojej niezależności sądu.
Poza tym musiałem w pierwszych latach uniwersyteckich poczynić doświadczenie, że właściwość i wąski zakres moich uzdolnień zawodzą w wielu działach nauki, na które rzuciłem się w swym młodzieńczym zapale. Tak poznałem prawdziwość ostrzeżenia Mefistofelesa:
_A to bałamucenie naukowe –_
_– po prawdzie nie jest zbytnio zdrowe,_
_każdy wie tyle, ile pojąć zdoła.⁵_
W laboratorium fizjologicznym Ernesta Brückego znalazłem wreszcie spokój i pełne zadowolenie, jak również osoby, które mogłem uszanować i postawić sobie za wzór: samego mistrza Brückego⁶ i jego asystentów Zygmunta Exnera⁷ i Ernesta von Fleischl-Marxowa⁸, wybitną osobistość, który darzył mnie przyjaźnią. Brücke postawił mi zadanie z histologii układu nerwowego, które ku jego zadowoleniu umiałem rozwiązać i samodzielnie poprowadzić dalej. W instytucie tym pracowałem z krótkimi przerwami od roku 1876 do 1882 roku i byłem powszechnie uważany za kandydata na najbliższy wakat asystentury. Nie pociągały mnie – z wyjątkiem psychiatrii – pozostałe działy medycyny. Studiami medycznymi zajmowałem się bardzo opieszale i dopiero w roku 1881, jak widać z naprawdę poważnym więc opóźnieniem, otrzymałem tytuł doktora wszech nauk lekarskich.
Dramatyczny zwrot nastąpił w roku 1882, kiedy mój ponad wszystko czczony Nauczyciel naprawił szlachetną lekkomyślność mojego ojca, usilnie mnie namawiając, abym ze względu na swoją nie najlepszą sytuację materialną porzucił wszelkie myśli o karierze teoretyka medycyny. Usłuchałem jego rady i natychmiast zrezygnowałem z pracy w laboratorium fizjologicznym, by zatrudnić się w Szpitalu Powszechnym w charakterze wolontariusza. Po stosunkowo niedługim czasię zostałem tam mianowany asystentem na internie i pracowałem na różnych oddziałach, przez pół roku również u Meynerta⁹, którego dzieło i osoba już jako studenta mnie pociągały.
Pozostałem jednak w pewnym znaczeniu wierny poprzednio obranemu kierunkowi prac. Brücke wskazał mi jako przedmiot badania rdzeń minoga, jednej z najbardziej prymitywnych ryb (_Ammocoetes petromyzon_). Później przeszedłem na badanie układu ośrodkowego człowieka, którego skomplikowany układ włókien oświetliło właśnie wtedy odkrycie Flechsiga¹⁰ o niejednoczesnym tworzeniu się otoczki mielinowej. Również i to, że początkowo obrałem sobie za przedmiot jedynie i wyłącznie rdzeń przedłużony, wskazywało na wpływ moich początkowych badań. W przeciwieństwie do rozproszenia, jakie znamionowało moje studia w pierwszych latach uniwersyteckich, rozwinęła się we mnie teraz skłonność do wyłącznego skupienia pracy na jednym materiale albo zagadnieniu. Skłonność ta mi pozostała i wywołała później zarzut jednostronności.
W instytucie anatomii mózgu byłem pracownikiem równie gorliwym jak w instytucie fizjologicznym. W latach tych napisałem niewielkie objętościowo rozprawy o przebiegu włókien nerwowych i powstaniu ośrodków nerwowych w rdzeniu przedłużonym, na co zwrócił już uwagę Edinger¹¹. Pewnego dnia zaproponował mi, który otworzył przede mną swe laboratorium anatomiczne – również w sytuacjach kiedy nie pracowałem u niego – abym już ostatecznie zajął się anatomią mózgu. Zapewniał mnie przy tym, że mogę przejąć jego wykłady, ponieważ sam czuje się zbyt stary, by operować bardziej współczesnymi metodami. Po niezbyt krótkim namyśle odmówiłem, bez wątpienia przestraszony ogromem zadania. Z drugiej strony, wówczas już chyba się domyślałem, że ten genialny człowiek nie jest bynajmniej przychylnie do mnie usposobiony.
Anatomia mózgu, pod względem praktycznym, z pewnością nie stanowiła postępu wobec fizjologii. Rozpoczynając studia chorób nerwowych, liczyłem się z wymaganiami materialnymi. Specjalność ta była wówczas w Wiedniu mało uprawiana, materiał był rozproszony po oddziałach chorób wewnętrznych, nie było sposobności wykształcenia się, trzeba było stać się swoim własnym nauczycielem. Również Nothnagel¹², którego krótko przedtem, na zasadzie jego książki o lokalizacji w mózgowiu, powołano na katedrę, nie odróżniał neuropatologii od innych działów medycyny wewnętrznej. W oddali świeciło wielkie imię Charcota¹³ i ułożyłem sobie plan, żeby w Wiedniu otrzymać docenturę chorób nerwowych, a potem dla dalszej specjalizacji pojechać do Paryża.
W ciągu następnych lat pracy asystenta szpitalnego opublikowałem szereg spostrzeżeń o przypadkach schorzeń organicznych układu nerwowego. Stopniowo wnikałem w tę dziedzinę i po kilku miesiącach potrafiłem tak ściśle lokalizować ognisko w rdzeniu przedłużonym, że anatomopatolog nie miał nic do dodania. Byłem pierwszym w Wiedniu, który skierował do sekcji przypadek z rozpoznaniem: _polyneuritis acuta¹⁴._ Rozpoznania moje, które potwierdzała autopsja, stały się głośne i spowodowały napływ lekarzy amerykańskich, którym wykładałem na oddziale łamaną angielszczyzną, demonstrując swoich chorych. O psychonerwicach nie miałem pojęcia. Kiedy razu pewnego przedstawiłem swoim słuchaczom neurotyka o trwałym bólu głowy jako przypadek przewlekłego ograniczonego zapalenia opon mózgowych, wszyscy oni, słusznie się zbuntowawszy, odstąpili ode mnie i skończyła się moja przedwczesna działalność pedagogiczna. Zaznaczam, dla usprawiedliwienia, że był to czas, kiedy i większe powagi wiedeńskie stawiały w przypadkach neurastenii rozpoznanie guza mózgu.
Wiosną roku 1885 otrzymałem docenturę neuropatologii na podstawie moich rozpraw histologicznych i klinicznych. Wkrótce potem, dzięki gorącemu poparciu Brückego, przyznano mi większe stypendium na podróż. W związku z tym jesięnią tego roku udałem się do Paryża.
Wstąpiłem jako _élève_ do Salpêtriére¹⁵; początkowo jednak nie zwrócono na mnie uwagi – byłem jednym z wielu przybyszów z zagranicy. Pewnego dnia usłyszałem, jak Charcot ubolewa, że od czasu wojny tłumacz niemiecki jego wykładów nie dał znać o sobie. Mówił, że byłoby mu miło, gdyby ktoś się podjął przełożenia na niemiecki jego „Nowych wykładów”. Zgłosiłem się pisemnie. Pamiętam, że list mój zawierał zwrot, że cierpię jedynie na _aphasię motrice¹⁶,_ ale z pewnością nie na _aphasię sensorielle du français¹⁷._ Charcot przystał na mnie, zadzierzgnął ze mną więzy osobiste i odtąd miałem swój pełny udział we wszystkim, co działo się w klinice.
W chwili kiedy to piszę, otrzymuję liczne rozprawy i artykuły dziennikarskie z Francji, świadczące o gwałtownym sprzeciwie przeciw przyjęciu psychoanalizy i wysuwające najróżniejsze twierdzenia o moim stosunku do szkoły francuskiej. Czytam na przykład, że swój pobyt w Paryżu zużytkowałem na to, aby wniknąć w naukę Janeta¹⁸, a potem uciekłem ze zdobyczą. Chcę więc wyraźnie zaznaczyć, że nazwisko Janeta nie bywało w ogóle wspominane podczas mojego pobytu w Salpêtriére.
Największe wrażenie ze wszystkiego, co u Charcota widziałem, zrobiły na mnie jego badania histerii, przy których częściowo jeszcze byłem obecny. A więc wykazanie prawdziwości i prawowitości zjawisk histerycznych (_introite et hic dii sunt¹⁹_), częstego występowania histerii u mężczyzn, powstawania porażeń i skurczów przez sugestię hipnotyczną – co potwierdza, że owe twory sztuczne wykazują, aż do najdrobniejszego szczegółu, te same charaktery co spontaniczne przypadki, często wywołane urazem. Niektóre demonstracje Charcota wydawały mi się z początku, jak i innym gościom lekarzom, dziwne i skłaniały mnie do wyrażenia sprzeciwu, który usiłowaliśmy wesprzeć powołaniem się na którąś z panujących teorii. Charcot odpowiadał na takie zastrzeżenia zawsze uprzejmie i cierpliwie, ale również bardzo stanowczo. W ciągu jednej takiej dyskusji padło wyrażenie: _Ça n’empêche pas d’exister²⁰,_ które wryło mi się w pamięć na zawsze.
Jak wiadomo, nie wszystko, czego Charcot nas wtedy uczył, zachowało swoją aktualność do dnia dzisięjszego. Część stała się niepewna, część bez wątpienia nie wytrzymała próby czasu. Ale dość dużo z tego pozostało – i to jako trwały dorobek naukowy. Zanim opuściłem Paryż, omówiłem z mistrzem plan pracy nad porównaniem porażeń histerycznych z organicznymi. Chciałem przeprowadzić tezę, że w histerii porażenia i anestezje poszczególnych części ciała odgraniczają się tak, jak to sobie człowiek wyobraża pospolicie (nie anatomicznie). Charcot zgodził się ze mną, ale łatwo było poznać, że w gruncie rzeczy nie miał nabożnego stosunku do głębszego wnikania w psychologię nerwicy. Pochodził przecież ze szkoły anatomii patologicznej.
Zanim wróciłem do Wiednia, zatrzymałem się przez kilka tygodni w Berlinie, aby zdobyć wiadomości o ogólnych schorzeniach wieku dziecięcego. Kassowitz w Wiedniu, który kierował publiczną kliniką dziecięcą, przyrzekł mi, że urządzi mi tam oddział dziecięcych chorób nerwowych. W Berlinie znalazłem poparcie i miłe przyjęcie u Baginsky’ego²¹. W ciągu następnych kilku lat wyszło z Instytutu Kassowitza szereg większych moich rozpraw o jednostronnych i obustronnych porażeniach pochodzenia ośrodkowego u dzieci. Na skutek tego powierzył mi później Nothnagel, w roku 1897, opracowanie odnośnego materiału w jego wielkim „Podręczniku ogólnej i szczegółowej terapii”.
Jesięnią 1886 roku otworzyłem w Wiedniu gabinet lekarski i poślubiłem dziewczynę, która od przeszło czterech lat czekała na mnie w dalekim mieście. Wspominając ten czas, mogę tu opowiedzieć, że jeśli nie zostałem sławny za młodu, było to winą mojej narzeczonej. Postronne, lecz głębokie zainteresowanie spowodowało, że w roku 1884 sprowadziłem sobie od Mercka²² mało wówczas znany alkaloid kokainę i badałem jego działanie fizjologiczne. W trakcie tej pracy nadarzyła mi się sposobność odbycia podróży, aby zobaczyć się z narzeczoną, której od dwóch lat nie widziałem. Szybko zakończyłem badanie kokainy i przepowiedziałem w swojej rozprawie, że wkrótce wynikną nowe zastosowania tego środka. Namówiłem swego przyjaciela, okulistę L. Königsteina²³, by zbadał, jak dalece dadzą się zastosować do chorego oka właściwości znieczulające kokainy. Gdy wróciłem z urlopu, dowiedziałem się, że nie on, ale inny przyjaciel, Koller²⁴ (obecnie w Nowym Jorku), któremu również opowiedziałem o kokainie, poczynił na oku zwierzęcym decydujące doświadczenie i przedstawił je na zjeździe oftalmologów w Heidelbergu. Koller słusznie uchodzi więc za odkrywcę znieczulenia miejscowego za pomocą kokainy, które dla małej chirurgii stało się tak ważne. Nie zapomniałem jednak swojej narzeczonej tego, że przewałem badania z jej powodu.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Niniejsza praca ukazała się po raz pierwszy w tomie IV zbioru „Medycyna w wizerunkach własnych”, wydanym przez prof. dr. L.R. Grotego, nakładem Felixa Meinera w Lipsku, w 1925 roku.
2. Ukazały się po angielsku w „American Journal of Psychology”, 1910; po niemiecku pt. „O psychoanalizie” nakładem F. Deuticke, Wiedeń, wydanie VII, 1924.
3. _These eventful years. The twentieth Century in the making as told by many of its makers_. _Two volumes_. London and New York, The Encyclopaedia Britannica Company. Mój artykuł, przetłumaczony przez dr. A.A. Brilla, tworzy rozdział LXXIII tomu drugiego.
4. W „Jahrbuch der Psychoannalyse”, tom 6; ponownie w 1924 roku, jako odbitka.
5. „Faust”, Johann Wolfgang von Goethe, w przekładzie Emila Zegadłowicza.
6. Ernst Wilhelm von Brücke (1819–1892) – austriacki fizjolog, członek Wiedeńskiej Grupy Medycyny Klinicznej, w skład której wchodzili również: Karl von Rokitansky, Ferdinand von Hebra i anatom Josef Hyrtl.
7. Sigmund Ritter Exner von Ewarten (1846–1926) – austriacki fizjolog.
8. Ernst Fleischl von Marxow (1846–1891) – austriacki lekarz i fizjolog. Odkrył, że bodźce pobudzające narządy zmysłów powodują zmiany rozkładu potencjałów rejestrowanych na powierzchni głowy badanego pacjenta.
9. Theodor Hermann Meynert (1833–1892) – niemiecki lekarz, psychiatra, neuropatolog i neuronatom. Wprowadził do medycyny termin amencji, czyli zaburzenia świadomości przejawiające się głębokimi zmianami świadomości. Zwykle jest to przejaw ciężkiej dysfunkcji mózgu.
10. Paul Emil Flechsig (1847–1929) – niemiecki neuroanatom, psychiatra i neuropatolog. Twórca metody mielogenetycznej, uznawanej za przełom w neuroanatomii.
11. Ludwig Edinger (1855–1918) – niemiecki anatom i neurolog, współzałożyciel Uniwersytetu we Frankfurcie nad Menem.
12. Carl Wilhelm Hermann Nothnagel (1841–1905) – niemiecki internista, profesor chorób wewnętrznych w klinikach w Jenie i Wiedniu.
13. Jean-Martin Charcot (1825–1893) – francuski lekarz neurolog.
14. Zespół objawów spowodowanych uszkodzeniem nerwów obwodowych na tle zwyrodnieniowym (_polyneuropathia_) lub zapalnym (_polyneuritis_).
15. Szpital Salpêtrière w w Paryżu. Początkowo w budynku mieściła się fabryka prochu strzelniczego (stąd francuska nazwa _Salpêtrière_, czyli saletra, jeden ze składników prochu). W latach 1848–1893 w szpitalu praktykował Jean-Martin Charcot.
16. Afazja ruchowa – forma afazji, w której osoba wie, co chce powiedzieć, ale nie jest w stanie wypowiedzieć słów ani zdania
17. Afazja czuciowa na francuski
18. Pierre Marie Félix Janet (1859–1947) – francuski lekarz neurolog i psycholog, pionier w dziedzinie badania pamięci pourazowej.
19. (łac.) Wejdź, tu też są bogowie – Heraklit z Efezu.
20. A jednak istnieje.
21. Adolf Aron Baginsky (1843–1918) – niemiecki lekarz, pediatra żydowskiego pochodzenia.
22. Merck KGaA – założone w 1816 roku w Niemczech przedsiębiorstwo farmaceutyczne.
23. Leopold Königstein (1850–1924), wiedeński chirurg okulistyczny.
24. Karl Koller (1857–1944), austriacki okulista.