Monarchowie mórz - ebook
Monarchowie mórz - ebook
Przed ssakami były dinozaury, a przed dinozaurami - głowonogi.
Głowonogi rządzą! Pierwsze w historii Ziemi prawdziwie istotne zwierzęta, są nadal wśród nas. Ich fascynujące drzewo genealogiczne obejmuje między innymi kałamarnice, ośmiornice czy łodziki. Były wynalazcami pływania i panowały w morzach przez miliony lat. Ale kiedy u ryb wyewoluowały szczęki, głowonogi musiały zacząć się bronić (albo zostać zjedzone). U niektórych pojawiły się kolce, inne porzuciły muszle, otwierając niezmierzone bogactwo innowacji: mistrzowskiego kamuflażu, napędu odrzutowego wspomaganego płetwami i wspaniałej inteligencji, której jeszcze nie potrafimy dokładnie zmierzyć. W "Monarchach mórz" biolog morska Danna Staaf opowiada o tym, jak te niezwykłe stworzenia rządziły w głębinach i dlaczego nadal pozostają przedmiotem naszego podziwu. Ta wciągająca książka ma szansę zrobić dla głowonogów to, co paleontolodzy w latach sześćdziesiątych zrobili dla dinozaurów - pokazać, jak bardzo są wyjątkowe i fascynujące.
Danna Staaf zdobyła doktorat w dziedzinie biologii bezkręgowców na Uniwersytecie Stanforda; od lat zajmuje się badaniem głowonogów. Jej artykuły poświęcone biologii morskiej publikowane były między innymi w "Science", a wyniki badań - w "Journal of Experimental Biology", a także w licznych podręcznikach.
Kategoria: | Biologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8295-634-4 |
Rozmiar pliku: | 2,8 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Dlaczego kałamarnice?
Na długo, nim pierwsze ssaki mogłyby chociaż pomarzyć o pojawieniu się ludzi, naszą planetą władały dziwne i przerażające stwory. Niektóre osiągały monstrualne rozmiary, stając się największymi zwierzętami, jakie kiedykolwiek zamieszkiwały Ziemię. W ciągu 400 milionów lat swojego panowania różnicowały się i wypełniły wszystkie możliwe nisze – od żarłocznych drapieżników po łagodnych roślinożerców – a potem globalny kataklizm niemal całkowicie je unicestwił. Zaledwie garstka ich potomków dotrzymuje nam do dziś towarzystwa.
Oczywiście mam tu na myśli głowonogi.
Równie dobrze powyższy opis mógłby dotyczyć dinozaurów, a nie głowonogów, gdyby nie jedna mała różnica: kolosalna długość ich panowania. Dinozaury istniały o wiele krócej. Niemniej jednak mnóstwo ludzi wie to i owo o dinozaurach, ale nawet nie słyszeli o głowonogach. Nawet u tych, którzy mają jakąś wiedzę o tych niezwykłych stworzeniach, zwykle ogranicza się ona tylko do obecnie żyjących – kałamarnic i ośmiornic – z pominięciem ich dawno wymarłych przodków. Ze mną też dosyć długo tak było.
Pierwszego głowonoga spotkałam w wieku dziesięciu lat podczas rodzinnej wycieczki do Monterey w Kalifornii. W oceanarium przyglądałam się oczarowana mieniącej się skórze, falującym ramionom i hipnotyzującym oczom ośmiornicy olbrzymiej. Wkrótce po powrocie do domu ojciec pomógł mi zdobyć używane słonowodne akwarium i tym samym stałam się znana w szkole jako „ta dziewczynka, co ma w domu ośmiornicę”.
Pochłaniałam wszelkie dostępne informacje na temat tych niezwykłych zwierząt. W latach dziewięćdziesiątych sprowadzało się to do wypożyczania z biblioteki książek na temat życia mórz i oceanów i ślęczenia nad jedną czy dwiema stronicami poświęconymi głowonogom. Odkryłam tylko jedną książkę wyłącznie na ich temat. Miała tytuł Ośmiornice i kałamarnice: miękka inteligencja, a napisali ją Jacques-Yves Cousteau i Philippe Diole1. To w tej książce po raz pierwszy natknęłam się na odnoszące się do dawnych głowonogów określenie „monarchowie mórz”.
Ta nowa dla mnie informacja pociągnęła za sobą mnóstwo pytań. Kiedy ośmiornice i kałamarnice panowały w morzach? Jak wyglądało ich królestwo? Dlaczego już go nie ma? Cousteau nie zadawał tych pytań, koncentrował się na fascynujących badaniach żyjących głowonogów. Więc ja też tak zrobiłam.
Nauczyłam się nurkować (mój ojciec nauczył się nurkować razem ze mną, żebym miała partnera) i zaliczyłam wszystkie dostępne zajęcia z biologii morza. Jedenaście lat po pierwszej wizycie wróciłam do Monterey, tym razem na studia drugiego stopnia w Hopkins Marine Station na Uniwersytecie Stanforda. Choć oprócz biologów morskich mało kto słyszał o tym laboratorium (drugim najstarszym w Stanach Zjednoczonych), łączą je z oceanarium ogrodzenie i przyjazne profesjonalne stosunki.
W Hopkins spędziłam sześć lat, badając zwyczaje rozrodcze kałamarnicy Humboldta. Nauczyłam się pływać łodzią i zarzucać sieci, łowić ryby na wędkę z kołowrotkiem w Kalifornii, a w Meksyku – przy użyciu stumetrowej linki. Nauczyłam się kroić kałamarnice szklanym nożem na plasterki cieńsze niż papier i pisać program komputerowy, który przetwarza wyniki zbieranych przez dziesięciolecia pomiarów w mapę. Zrozumiałam także, że choć nigdy nie nudziło mnie wyjaśnianie najnowszych osiągnięć wiedzy na temat kałamarnic każdemu, kto mnie o to zapytał, a często także i tym, którzy wcale nie pytali, to jednak praca ściśle naukowa mnie nie pociąga. Po sześciu latach opuściłam Monterey z doktoratem i z mocnym przeświadczeniem, że lepiej mi idzie popularyzowanie nauki niż jej uprawianie.
W międzyczasie ukazało się kilka wspaniałych książek o głowonogach2, ale niestety żadna z nich nie dotyczyła złotych czasów tych monarchów mórz. Gdy szukałam odpowiedzi na towarzyszące mi od dzieciństwa pytania o ich starożytne królestwo, nadal musiały mi wystarczać jedna czy dwie poświęcone im strony, tym razem w książkach na temat prehistorii życia. A to zwykle oznaczało publikacje dotyczące dinozaurów. Klasyczne książki o dinozaurach mimochodem napomykają o tym, że ewolucja życia zaczęła się w oceanie, że rozwinęły się tam różne interesujące tego życia formy i że wyszło ono na ląd i dopiero wtedy wszystko naprawdę się zaczęło.
Taka stronniczość jest całkiem zrozumiała. Wszyscy uwielbiają dinozaury – od przedszkolaków bawiących się plastikowymi triceratopsami po dorosłych fanów Parku Jurajskiego, mnie nie wyłączając. Jedno z moich wczesnych wspomnień z drugiej klasy szkoły podstawowej dotyczy lektury książki z wierszykami zatytułowanej Tyrannosaurus był bestią. Nasze fascynujące zadanie polegało na wybraniu jednego z nich i nauczeniu się go na pamięć3. Wybrałam wierszyk Diplodok, którego niezbyt porywający fragment wrył mi się w pamięć na zawsze: „Diplodocus plodded along long ago, Diplodocus plodded along” (diplodok ledwie lazł dawnymi laty, diplodok ledwie lazł).
Miłość do dinozaurów jest tak ugruntowana w naszej kulturze (zwłaszcza w kulturze dziecięcej), że trudno wprost uwierzyć, że nie zawsze tak było. Przez całą pierwszą połowę XX wieku dinozaury były uważane za ślamazarne, głupie i nudne stworzenia – nie tylko przez publikę, ale także przez zajmujących się nimi badaczy. Później dopiero, pod koniec lat sześćdziesiątych, legendarny paleontolog z Uniwersytetu Yale John Ostrom odkrył Deinonychusa i opisał go jako gada szybkiego, aktywnego, pełnego energii, co stało w jaskrawej sprzeczności z powszechnie panującym przekonaniem4. Bob Bakker, student Ostroma, który był równie szybki, aktywny i energiczny, a do tego był utalentowanym mówcą i artystą, stał się orędownikiem, jak to określał, „renesansu dinozaurów”5. To nowe ujęcie dinozaurów upowszechniło się w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, choć stara „ledwie leząca” perspektywa nadal od czasu do czasu się ujawniała, jak w wierszyku o diplodoku.
To Ostrom nam uświadomił, że współczesne ptaki są dinozaurami, które przetrwały, i w związku z tym powinniśmy prehistoryczne gatunki, takie jak Tyrannosaurus czy Triceratops, określać jako „nieptasie dinozaury”. To Bakker pokazał nam stałocieplne nieptasie dinozaury ze skomplikowanymi zachowaniami społecznymi, które później zostały ukazane w filmach z serii Park Jurajski. W żadnym wypadku nie zamierzam więc podważać tezy, że dinozaury są fascynujące.
Niemniej….
Skamieniałości głowonogów sięgają znacznie dalej w przeszłość – 500 milionów lat w porównaniu z mizernymi 320 milionami w przypadku dinozaurów. Skamieniałości głowonogów są świadectwem najdramatyczniejszego epizodu wymierania gatunków w historii Ziemi (tak, bardziej dramatycznego nawet od uderzenia meteorytu, które zakończyło okres kredy). Dały one początek najdziwaczniejszym i najpiękniejszym formacjom skalnym, które ludzie potem przeróżnie interpretowali jako węże, pagody czy bizony. Pojedyncza skamielina głowonoga zawiera w sobie historię życia zwierzęcia od embrionu po dojrzałą postać, dlatego właśnie skamieniałości głowonogów pomagają wyjaśniać niektóre z najbardziej intrygujących i enigmatycznych zagadek ewolucji.
Co więcej, pradawne głowonogi dzielą z dinozaurami wiele fascynujących cech. Na przykład gigantyczny rozmiar: największe skamieniałe muszle głowonogów mają do 6 metrów średnicy, są więc porównywalne z wysokością najwyższych dinozaurów (I choć za życia te głowonogi miały jeszcze kilkumetrowe ramiona, to jednak nie dorównywały długością najdłuższym dinozaurom). Choć królowały w morzach na długo, zanim praprzodkowie dinozaurów wypełzli na ląd, to, co zadziwiające, jedne i drugie wymarły właściwie jednocześnie.
Oto mój cudowny sekret: choć może półki biblioteczne nie uginają się od wiedzy na temat pradawnych głowonogów, to hermetyczne periodyki akademickie rekompensują to z nawiązką! Każdego roku – ba! – wydaje się, że z każdym miesiącem – w specjalistycznych czasopismach takich jak „Acta Paleontologica” czy „Lethaia” paleontolodzy publikują doniesienia o nowych odkryciach i ich interpretacjach. Niektórych z tych uczonych miałam okazję poznać na studiach i dzięki ich wskazówkom dotarłam do innych czołowych autorytetów w tej dziedzinie. W niniejszej książce znajdą się cytaty z wywiadów z tymi luminarzami. Od Japonii po Niemcy, od Wysp Falklandzkich po Salt Lake City, naukowcy z pasją zanurzają się w odległą przeszłość, pragnąc zrozumieć ten dawny podwodny świat. Dlatego teraz właśnie jest najlepsza pora, aby głowonogi świętowały swój renesans.
Niestety, już sama ich nazwa rzuca im kłody pod nogi (za przeproszeniem). Nie działa tak na wyobraźnię jak „dinozaur”, co, jak nawet dzieci wiedzą, z greki oznacza „strasznego jaszczura”. Robi wrażenie, prawda? A co to w ogóle jest ten „głowonóg”? Pozwólmy zatem kałamarnicy wprowadzić nas do tego dziwacznego i wspaniałego świata „głowo-nogich”.
1 Jacques-Yves Cousteau i Philippe Diole, Octopus and Squid: The Soft Intelligence (Doubleday, 1973).
2 Poniżej kilka wspaniałych książek o głowonogach wydanych po roku 2010, które bardzo by mnie ucieszyły w dzieciństwie, a mówiąc uczciwie, to i jako dojrzała już osoba bardzo cieszyłam się z ich publikacji:
· Roland C. Anderson, Jennifer A. Mather, and James B. Wood, Octopus: The Ocean’s Intelligent Invertebrate (Timber Press, 2010).
· Katherine Harmon Courage, Octopus! The Most Mysterious Creature in the Sea (Current, 2013).
· Sy Montgomery, TOhe Soul of an Octopus: A Surprising Exploration into the Wonder of Consciousness (Atria Books, 2015).
· Wendy Williams, Kraken: The Curious, Exciting, and Slightly Disturbing Science of Squid (Harry N. Abrams, 2011).
3 Jack Prelutsky i Arnold Lobel, Tyrannosaurus Was a Beast (Scholastic, 1988).
4 John H. Ostrom, Osteology of Deinonychus antirrhopus, an Unusual Theropod from the Lower Cretaceous of Montana, „Bulletin of the Peabody Museum of Natural History” 30 (1969). 1–165.
5 Robert T. Bakker, Dinosaur Renaissance, „Scientific American” 232, nr 4 (1975): 58–78.