- W empik go
Morderstwo na śniadanie - ebook
Morderstwo na śniadanie - ebook
Druga część zabójczo zabawnej Serii z papugą.
Papuga Pinda przestała przeklinać – teraz szczeka. Początkowo wszyscy przyjmują ten fakt z ulgą, wkrótce jednak okazuje się on źródłem samych problemów. Policjanci z Głuszyna zostają oskarżeni o prowadzenie na posterunku nielegalnej hodowli psów.
Do tego w pechowym pałacyku powstaje Instytut Kosmitologiczny, a miejscowy listonosz zostaje znaleziony martwy pośrodku kręgu w zbożu. Na miejscu zostaje odnalezione nietypowe narzędzie zbrodni. Brakuje tylko motywu…
Aspirant Andrzej Balicki ma pełne ręce roboty. Stare i nowe zbrodnie domagają się wyjaśnienia…
Kategoria: | Kryminał |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8172-855-3 |
Rozmiar pliku: | 709 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podziękować wszystkim się nie da, ale kilku osobom muszę, więc specjalne podziękowania kieruję do:
Iwony Mejzy, pisarki niezwykłej, bez której wielokrotnie już bym się załamała. Jej rady, bardzo zdroworozsądkowe i życzliwe, naprawdę nie raz i nie dwa uratowały moje zdrowie psychiczne. Bardzo je cenię, bo zdrowy rozsądek jest u mnie w stanie szczątkowym, czego ta książka jest dowodem.
Ewy Butkiewicz-Wągiel, która „zapapuziła” i „zapindziła” moją półeczkę na kubeczki i zawsze ma dla tej nienormalnej papugi dobre słowo. I dla mnie. I w ogóle… Czasy ciężkie, ale ludzie trafiają się cudowni.
Beatki Zdanowskiej, a właściwie pani doktor Beaty Zdanowskiej (oraz jej Luny), która mimo przerażających umiejętności zawodowych czyta moje książki i podtrzymuje mnie na duchu od lat. I dla poratowania mej wątłości dokarmia mnie cebularzami lubelskimi. I pożyczyła mi Lunę. Zdalnie.
Alicji Czarnoty-Greplewski, która podsyła mi czasami tak niesamowite wieści ze swojej Kanady, że aż chce się pisać. Oczywiście już po tym, jak miną przerażenie albo szok, ale takie pomysły generują reakcje komiczne. I za szalone wrzaski papug, takich samych, jakie umieściłam na pewnym biurku w tej powieści.
Alka Rogozińskiego, bo daje przykład, że świetnie pisać można też w lekkiej, zabawnej formie, a dobre przykłady są naprawdę wiele warte.
Mojej córki Dagmary, której zawdzięczam Pindę i jej słownictwo.
Anny Sakowicz, Anity Scharmach (za robala też), Zuzanny Arczyńskiej, Bożeny Mazalik – za trwanie mimo sił nieczystych, choć zdezynfekowanych. Po prostu za to, że są. Piszą. Pomagają słowem.
Anki Staszczak za stare, dobre (?) puławskie czasy.
Czytelników. Nie ma po co pisać, jeżeli pisze się tylko dla siebie. To wcale nie jest zdrowy egoizm, tylko misja samobójcza. Ja wolę pisać dla czytelników. Dziękuję, że Was mam.
A… I jeszcze…
Tym kilku wrogom, których mimo starań się dorobiłam, też dziękuję. W sumie to dobra szkoła przetrwania, bez Was by mi się nigdy nie chciało chcieć aż tak bardzo.