- promocja
Most diabła. Arnhem 1944 - ebook
Most diabła. Arnhem 1944 - ebook
17 września 1944 roku około godziny 13 feldmarszałek Walter Model, nowy dowódca niemieckiej Grupy Armii „B”, zasiadł do obiadu w hotelu Tafelberg w holenderskim miasteczku Oosterbeek niedaleko Arnhem. Nagle dobiegły do niego odgłosy eksplozji, a potem rozdzwoniły sie telefony. Jeden z oficerów wkrótce zameldował feldmarszałkowi: „Co za skończone świnie! Zrzucili prosto na nas dwie dywizje spadochronowe!”. Mówiąc „świnie”, miał na myśli aliantów...
Tak Niemcy dowiedzieli się o rozpoczęciu operacji „Market Garden”, największej operacji powietrznodesantowej w tej wojnie. Jej celem było opanowanie przez brytyjskich i amerykańskich spadochroniarzy przepraw na kilku rzekach i kanałach oraz umożliwienie oddziałom pancernym dojścia do Renu w Arnhem. Stamtąd alianci mogliby uderzyć na Zagłębie Ruhry, przemysłowe centrum hitlerowskich nazistowskich Niemiec. Ten śmiały plan brytyjskiego marszałka Montgomery’ego mógł zdecydowanie przyspieszyć koniec wojny. Okazał się jednak nazbyt optymistyczny i zakończył fiaskiem.
Anthony Tucker-Jones, były oficer brytyjskiego kontrwywiadu, autor wielu książek dotyczących drugiej wojny światowej, ukazuje bitwę pod Arnhem z perspektywy Niemców. Docieka, jak mimo zaskoczenia alianckimi desantami zdołali się szybko zorganizować, podciągnąć odwody i uniemożliwić przeciwnikom zajęcie kluczowego mostu w Arnhem. W książce jest też mowa o udziale w walkach Polaków z 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego.
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-11-17111-4 |
Rozmiar pliku: | 3,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Podziękowania
Dziękuję zawsze i niezmiennie mojej żonie Amelii, bez której wytrwałego wsparcia zapewne dawno bym już zrezygnował.
Dziękuję również:
Matowi Lowingowi z wydawnictwa Bloomsbury i Lisie Thomas pracującej wcześniej w Ospreyu za to, że zapewnili tej książce przyjazną przystań. Szczególnie jestem wdzięczny Lisie za jej pełną aprobatę od dawna zarzuconego spojrzenia „z drugiego brzegu”. Dziękuję też wydawcy Ospreya Marcusowi Cowperowi za jego wspaniały, nieustanny entuzjazm i przewodnictwo.
Pisarzowi i historykowi wojskowości, profesorowi Peterowi Caddickowi-Adamsowi, dziękuję za jego wnikliwe uwagi i wspaniałomyślną zgodę na napisanie doskonałego wstępu, w którym błyskotliwie scharakteryzował sytuację. Dziękuję także doktorowi Grahamowi Goodlandowi, Robinowi Bucklandowi i Robowi Palmerowi za bardzo staranne przeczytanie rękopisu. Z ogromną wdzięcznością przyjmowałem ich fachowe uwagi, obserwacje i pomoc Jestem też wdzięczny za nieustanne wsparcie pisarzowi Timowi Newarkowi.
Wszystkim, którzy z życzliwością odpowiedzieli na moją prośbę o pomoc w badaniach – Marcusowi Cowperowi, Katie Eaton, Barbarze Jones, Tarze Moran, Amy Rigg i Joëlowi Stoppelsowi.
Tomowi Isaacowi, który jako pierwszy zasiał ziarno. Tom, dziękuję, że pozwoliłeś mi zasiąść w twoim szybowcu Horsa. Chociaż nawet nie oderwałem się od ziemi, było to inspirujące doświadczenie.
I wreszcie ostatnie, choć równie istotne podziękowania dla mojej redaktorki Venetii Bridges i korektorki Sharon Penlington. Są one cichymi bohaterkami całego procesu przygotowywania edytorskiego książki.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagali.PRZEDMOWA. PROFESOR PETER CADDICK-ADAMS
Profesor Peter Caddick-Adams
Przedmowa
Generał Kurt Student – zwycięzca z Krety – obserwując niedzielnym rankiem 17 września 1944 roku alianckie wojska powietrzno-desantowe krążące niczym sępy na niebie Holandii, ubolewał, że nigdy nie miał do swojej dyspozycji tak potężnych sił i środków! „Wszędzie, gdzie spojrzałem, widziałem wielkie samoloty transportujące spadochroniarzy albo holujące szybowce”.
Istotną jest kwestią, że operacja Market–Garden – aliancki plan wklinowania się na głębokość 100 kilometrów w niemieckie linie obrony, oskrzydlenia Linii Zygfryda (zwanej też Wałem Zachodnim) i otwarcia drogi do uderzenia przez północne Niemcy – została przeprowadzona wkrótce po katastrofie Wehrmachtu w Normandii, gdzie 21 sierpnia w kotle Falaise alianci wzięli do niewoli około 50 tys. niemieckich żołnierzy, a kilka dni potem wyzwolili Paryż. Było oczywiste, że niemieckie wojska w Europie Zachodniej poniosły całkowitą i nieodwracalną klęskę. Uwzględniając straty na południu Francji, po lądowaniu aliantów na francuskiej Riwierze (operacja Dragoon), od 6 czerwca do zakończenia walk we Francji Wehrmacht stracił około pół miliona żołnierzy i mnóstwo sprzętu wojskowego.
Taka była geneza planu, który z perspektywy czasu można uznać za zdecydowanie przesadnie optymistyczny – przełamania frontu w Holandii z użyciem jednostek powietrznodesantowych i pancernych. Niemcy ponieśli klęskę i niewiele im pozostało do powstrzymania niespodziewanej ofensywy Montogomery’ego, która ruszyła po około trzech tygodniach od wyzwolenia Paryża. Niemniej nie uważali się jeszcze za zwyciężonych. Front wschodni nauczył ich, jak dysponując niewystarczającymi odwodami, jakoś jednak zatykać dziury we froncie. To właśnie tam Walther Model, we wrześniu 1944 roku głównodowodzący Grupą Armii „B” na Zachodzie, zyskał sławę „wirtuoza krótkiej kołdry”¹.
W minionych dekadach dzięki wielu wydanym książkom, opublikowanym artykułom, odbytym konferencjom naukowym i wyprodukowanym filmom, zyskaliśmy ogromną wiedzę o alianckich wojskach powietrznodesantowych, lotniczych i lądowych, które we wrześniu 1944 roku uderzyły przez Holandię. Właśnie minęło 30 lat od ostatnich badań naukowych nad działaniami strony niemieckiej w operacji Market–Garden. Anthony Tucker-Jones, analityk w kwestiach obronności oraz historyk wojskowości – dzięki wykorzystaniu różnorodnych źródeł: relacji i dokumentów – zaproponował nam możliwość poznania niemieckiego spojrzenia na dziewięciodniowe zmagania w tej operacji. Dzięki szerokiemu spojrzeniu czytelnik przechodzi bez problemu od kwestii taktycznych po problemy operacyjne i z powrotem. Otrzymujemy także przegląd zdarzeń poprzedzających – od Normandii poprzez Belgię do Holandii – jak również podsumowanie skutków operacji wrześniowej, pomijanych we wcześniejszych publikacjach.
Wykorzystując ponad sto relacji, autor prezentuje doświadczenie i pomysłowość obrońców. Te długotrwałe badania ukazują, jak znajdująca się w Holandii zbieranina rozmaitych, ściągniętych zewsząd jednostek wojsk lądowych, Luftwaffe i Waffen SS, pozbawiona całkowicie wsparcia lotniczego. przy niedostatecznych siłach i środkach – radziła sobie z wszelkimi przeciwnościami, tworzyła improwizowane grupy bojowe i umiała zwyciężać, nie mając zazwyczaj dostatecznego rozpoznania nieprzyjaciela i terenu walki. Raz po raz obserwujemy przykłady legendarnego nazistowskiego fanatyzmu. Kiedy SS-Sturmbannführer Josef „Sepp” Kraft wyruszał do boju z Brytyjczykami w Oosterbeek, odesłał autem sztabowym do domu w Niemczech swoje rzeczy osobiste z komentarzem: „Nie spodziewam się wyjść z tego z życiem”. Mimo wszystko poprowadził atak i przeżył.
Poznaliśmy Erwina Kirchhofa, korespondenta wojennego, który wyjaśnił nam tajemnicę tamtego sukcesu.
Zaledwie 24 godziny wcześniej w ogóle się nie znali. Żołnierze z obsługi naziemnej pracowali przy samolotach, esesmani uzupełniali wyposażenie, jednostki zapasowe pełniły służbę wartowniczą, artylerzyści z baterii obrony wybrzeża dopiero co wrócili, chłopcy ze Służby Pracy nieustannie budowali stanowiska polowe. Bardzo niewielu z nich miało w ogóle pojęcie o wojowaniu, o taktyce… ale walczyli…
Jakby w opozycji do tego Tucker-Jones relacjonuje wydarzenie z 24 września – zawieszenie broni między walczącymi, wynegocjowane przez szefa brytyjskiej służby medycznej, pułkownika Greame’a Warracka, i jego niemieckiego odpowiednika, SS-Sturmbannführera doktora Egona Skalkę z 9. Dywizji Pancernej SS. Ów akt humanitaryzmu ocalił życie 450 rannych Brytyjczyków, Niemców i Holendrów. Wtedy to SS-Obergruppenführer Wilhelm Bittrich przekazał Warrackowi butelkę koniaku „dla pańskiego generała”. Jednym z nielicznych alianckich świadków tego wydarzenia (podawanego wyłącznie przez źródła niemieckie), którego mogliśmy poznać, był kapitan Derek „Pip” Bogaerde, uczestnik ostatecznej ewakuacji Brytyjczyków z Arnhem. Lepiej znany był potem jako Dirk Bogarde, gwiazdor sceny i ekranu.
_Most Diabła_ odgrywa niezmiernie ważną rolę dzięki szczegółowym analizom, w poznaniu tego, co alianci przed bitwą wiedzieli, o czym nie mieli pojęcia w odniesieniu do dyslokacji wojsk niemieckich, oraz przedstawia reagowanie Wehrmachtu na zmienną sytuację; wiedzę, jaką Niemcy zdobywali w trakcie walk oraz wnioski, jakie powinni wyciągnąć i wyciągali. Jednakże konsekwencją tego dziwnego zwycięstwa – ostatniego niemieckiego sukcesu na Zachodzie – było nabranie przez Hitlera nadmiernej pewności siebie, podobnie, jak stało się w przypadku Montgomery’ego po zwycięstwie w Normandii. W grudniu Hitler rzucił przez Ardeny trzy armie, dość kiepsko naśladując Market–Garden. Celem operacji Wacht am Rhein było wyrąbanie dywizjami pancernymi dwustukilometrowego korytarza od Wału Zachodniego do Antwerpii.
Führer zignorował fakt, że jeśli Montgomery we wrześniu, mając wsparcie lotnicze i dobrą pogodę, nie zdołał przebyć stu kilometrów, to Niemcy z całą pewnością nie dadzą rady pokonać dystansu dwukrotnie większego, na dodatek przy fatalnej pogodzie i bez parasola powietrznego. W ten sposób niemiecki sukces, jakim było załamanie się operacji Market–Garden, stał się zaczynem przyszłej katastrofy w Ardenach i przyspieszył ostateczne załamanie się oporu Niemiec na Zachodzie.
Ta książka jest ważną i bardzo potrzebną analizą operacyjną wydarzeń, jakie miały miejsce we wrześniu 1944 roku. Niech miarą mojego uznania dla trudu Anthony’ego Tuckera-Jonesa będzie przyznanie się, że bardzo żałuję, iż to nie mnie przyszło napisać _Most Diabła_. Dlatego też z prawdziwą radością polecam czytelnikom to opracowanie.
prof. Peter Caddick-Adams
SalisburyPROLOG. MODEL DOSTAJE NIESTRAWNOŚCI
Prolog
Model dostaje niestrawności
Feldmarszałek Model był człowiekiem bardzo punktualnym i zrównoważonym, weteranem frontu wschodniego, na którym przeżył wiele wzlotów i upadków, nigdy nie tracąc przy tym spokoju i pewności siebie. W każdych opałach pozostawał niewzruszony. Na froncie przeżył już wszystko, łącznie z katastrofalnymi klęskami Wehrmachtu w Rosji. Spojrzał na zegarek. Była pierwsza po południu w niedzielę 17 września 1944 roku. Powitał skinieniem głowy swojego szefa sztabu, generała broni Hansa Krebsa, adiutanta, pułkownika Leodegarda Freyberga i oficera operacyjnego, pułkownika Hansa Georga von Tempelhoffa. Zatarł dłonie z zadowolenia. Nadeszła pora na przedobiedni aperitif, schłodzone wino mozelskie.
„Ilekroć feldmarszałek przebywał w kwaterze głównej, był punktualny aż do przesady – wspominał oficer sztabu, porucznik Gustaw Sedelhauser. – Zawsze zasiadaliśmy do obiadu o 13.00”k1. Mimo presji związanej z dowodzeniem, musiał też znajdować czas na drobne przyjemności a spożywanie posiłków w towarzystwie oficerów sztabowych było właśnie jedną z nich. Rankiem tego dnia Model stał przed swoją kwaterą i obserwował smugi kondensacyjne pozostawiane na niebie przez alianckie bombowce. Wiedział, że lecą bombardować jego ojczyznę, i miał nadzieję, że Luftwaffe zgotuje im gorące powitanie.
W opinii Führera, Adolfa Hitlera, na Modelu można było polegać. Zawsze znajdował się we właściwym miejscu o właściwym czasie. Hitler wezwał go z Rosji, aby objął dowództwo Grupy Armii „B” we Francji po zdrajcy von Klugem. Po rozbiciu wojsk niemieckich w Rosji Model z powodzeniem powstrzymał Armię Czerwoną na przedpolach Warszawy². Teraz Hitler potrzebował nowego cudu. Model przybył za późno, by zapobiec niemieckiej klęsce. Zresztą wkrótce musiał porzucić swoją kwaterę główną pod Paryżem. Nie był zachwycony swoim przeniesieniem na Zachód, ponieważ, zupełnie słusznie, uważał się za eksperta od walki na froncie wschodnim. Nie pozwolił wyczerpanym odwrotem wojskom na odpoczynek, oświadczając: „Na froncie wschodnim odpoczywa się i odzyskuje siły, nie schodząc z pierwszej linii”k2.
Chociaż Model nie mógł zapobiec katastrofie pod Falaise ani ucieczce wojsk za Sekwanę, to jednak na początku września 1944 roku udało mu się przynajmniej ustabilizować położenie. Hitler, rozpaczliwie poszukujący odwodów, rozkazał generałowi Kurtowi Studentowi sformować 1. Armię Spadochronową. Została ona pospiesznie przerzucona i rozwinięta między osłabioną 15. Armią na terenie Belgii a pozostałościami 7. Armii, którym udało się wydostać z Normandii.
11 września 1944 roku Model ulokował swoją kwaterę główną w miejscowości Oosterbeek, położonej nieco na zachód od Arnhem, holenderskiego miasta nad dolnym biegiem Renu. Porucznik Sedelhauser uznał Arnhem za doskonałą lokalizację, ponieważ „było tam wszystko, co niezbędne – odpowiednia sieć dróg i znakomite kwatery. Ale dopiero gdy pojechaliśmy do leżącego na zachód Oosterbeek, znaleźliśmy tam to, czego szukaliśmy”k3. Były to dwa pierwszorzędne hotele – Hartenstein i Tafelberg. Sedelhauser, który wcześniej zrobił rozpoznanie, polecił to miejsce generałowi Krebsowi. Model przystał na tę propozycję i wybrał dla siebie hotel Tafelberg. Sedelhauser odetchnął z ulgą, że po nieustannych przeprowadzkach wreszcie się gdzieś zadomowią na jakiś czas, a poza tym zauważył, iż w końcu będzie miał „możliwość wyprania swoich rzeczy”k4.
W odróżnieniu od Sedelhausera major Horst Smöckel, oficer sztabu, był mniej zadowolony. Miał pecha, wyciągnął krótszą słomkę i na jego barki spadło zaopatrzenie spiżarni dla Modela i Krebsa. „Uzbrojony” w listę zakupów, ruszył na poszukiwanie lokalnych sklepów. Chociaż trwała wojna, udało mu się zamówić większość poszukiwanych produktów. Polecił dostarczyć je do hotelu Tafelberg. W jednym ze sklepów zapytał o dżin. Właściciel wyjaśnił mu, że jest to trunek trudno dostępny i dość kosztowny. Na to Smöckel odparł, że cena nie stanowi problemu. Po wyjściu niemieckiego oficera sprzedawca zatelefonował do doktora Leo Breebaarta, lekarza ogólnego w Arnhem, i poprosił do telefonu felczera Henriego Knapa, który był szefem komórki wywiadu miejscowej siatki ruchu oporu. Po krótkiej rozmowie Knap zatelefonował do Pietera Kruyffa, dowódcy siatki holenderskiego ruchu oporu w Arnhem. Smöckel mimowolnie ujawnił, że Model przebywa w Holandii.
Krebs dołączył do feldmarszałka dopiero 5 września. Już po raz trzeci obejmował stanowisko szefa jego sztabu. Obaj współpracowali wcześniej we Francji i w Rosji. Model lubił Krebsa, ponieważ był to człowiek czynu, nigdy nieuchylający się od spoczywających na nim odpowiedzialności i obowiązków. W tej kwestii Krebs mógł się uważać za szczęściarza, gdyż Model był znany z szorstkiego traktowania swoich oficerów sztabowych. Krebs lubił pracować z Modelem; uważał go za bardzo kompetentnego dowódcę. Niemniej czuł się trochę zawiedziony swoją ostatnią nominacją. Liczył, że otrzyma dowództwo jakiegoś korpusu, co pozwoliłoby mu znaleźć się bliżej walczących wojsk i pchnęłoby naprzód jego karierę.
Generałowie właśnie zasiedli do obiadu, gdy w sąsiednim pomieszczeniu zadzwonił telefon. Feldmarszałek podnosił do ust kieliszek wina mozelskiego, kiedy hotelem Tafelberg wstrząsnęło kilka wybuchów. Model upuścił kieliszek i razem ze wszystkimi biesiadnikami rzucił się pod stółk5. „Uwaga! Bombowce!” – zawołał jeden z oficerów, podbiegając do oknak6. Tymczasem Sedelhauser pochwycił słuchawkę telefonu i krzyknął do niej: „Tu Sedelhauser!”.
„Sierżant Youppinger – zameldował się głośno rozmówca po drugiej stronie połączenia. – Szybowce dosłownie lądują nam na kolanach!”k7. „Jest niedobrze” – pomyślał Sedelhauser. Youppinger służył w jednostce stacjonującej w Wolfheze, na północny zachód od Oosterbeek, która miała za zadanie ochronę kwatery sztabu feldmarszałka.
Sedelhauser cisnął słuchawką, pobiegł do pomieszczenia operacyjnego i zameldował o wszystkim zastępcy oficera operacyjnego sztabu. Razem ruszyli do jadalni, gdzie oficer operacyjny głośno oznajmił: „Przed chwilą otrzymałem informację, że w Wolfheze lądują szybowce”k8.
Krebs szeroko otworzył oczy, aż wypadł mu monokl. „To będzie decydująca bitwa tej wojny” – oznajmiłk9. „No to wpadliśmy!” – stwierdził z rezerwą Tempelhoffk10.
Model był bardzo niezadowolony z tak pesymistycznych komentarzy, przede wszystkim potrzebował pełniejszej wiedzy o sytuacji. „Nie dramatyzujcie! – skarcił swoich oficerów. – Wszystko jasne! Tempelhoff, niech pan się bierze do roboty!”k11. Tempelhoff poszedł telefonować. Kiedy spojrzał przez okno, aż otworzył usta ze zdziwienia, widząc w pewnej odległości nie tylko szybowce, ale i nieprzyjacielskich spadochroniarzy. Najpierw połączył się ze sztabem dowódcy II Korpusu Pancernego SS, SS-Obergruppenführera Willego Bittricha; potem zatelefonował do feldmarszałka Gerda von Rundstedta, głównodowodzącego na obszarze operacyjnym Zachód. Pospiesznie wrócił do pokoju Modela, wołając: „Skończone świnie! Zrzucają na nas dwie dywizje spadochronowe!”k12.
W pokoju dało się wyczuć raczej atmosferę ekscytacji niż paniki. Wszyscy spoglądali na feldmarszałka w oczekiwaniu, że zacznie wydawać rozkazy i da impuls do działania. To była ewidentnie sytuacja kryzysowa, a w takich właśnie okolicznościach Model czuł się jak ryba w wodzie. „W porządku! – stwierdził – Wszyscy na zewnątrz!”k13. Gdy wychodzili, feldmarszałek podzielił się swoim przemyśleniem: „Dybią na mnie i na mój sztab!”k14. Wszyscy przystąpili do błyskawicznej ewakuacji. Nadzieje porucznika Sedelhausera na odrobinę stabilizacji prysły jak mydlana bańka.
Wychodząc z pokoju, Model i Krebs nieco się zafrasowali. Tuż po zainstalowaniu się sztabu feldmarszałka w Oosterbeek Model rozmawiał telefonicznie z SS-Obergruppenführerem Hansem Rauterem, odpowiedzialnym za okrutne zwalczanie holenderskiego ruchu oporu i prześladowanie holenderskich Żydów. Rauter wykazał się wtedy wyjątkową przenikliwością, przestrzegając feldmarszałka przed prawdopodobieństwem brytyjskiego desantu z powietrza, którego celem mogło być opanowanie mostów w Holandii. Model przypomniał sobie, że odrzucił tę sugestię z komentarzem: „Montgomery jest bardzo ostrożnym dowódcą, pozbawionym inklinacji do hazardowych poczynań”k15. Krebs się z tym zgadzał. Było po prostu za daleko. Model był o tym stanowczo przeświadczony: „Arnhem nie wchodzi w grę!”k16. Natomiast na początku września zakomunikował dodatkowo: „Desantu powietrznego w dużej skali należy się spodziewać najprawdopodobniej w rejonie Wału Zachodniego ”k17.
W Driesbergen, na zachód od Oosterbeek, zastępca szefa niemieckiego kontrwywiadu w Holandii, major Friedrich Kieswetter, został ostrzeżony o możliwości alianckiego desantu z powietrza. Informację przekazał dość podejrzanie wyglądający Holender i dlatego Kieswetter nie zdecydował się zawiadomić Modela. 15 września 1944 roku podwójny agent Christiaan Antonius Lindemans, podlegający bezpośrednio zwierzchnikowi Kieswettera, podpułkownikowi Hermannowi Giskesowi, zjawił się w Driesbergen. Kiedy Lindemans przekazał, że Brytyjczycy zamierzają rozpocząć 17 września ofensywę lądową, nikogo to nie zaskoczyło. Za to o wiele bardziej interesująca okazała się dodatkowa informacja Lindemansa, że natarcie na lądzie będzie wsparte przez desant powietrzny w Eindhoven. Jednakże w raporcie Kieswettera dla Giskesa nie ma słowa o Arnhem. Lindemans „nie wspomniał o Arnhem najpewniej dlatego, że nieznany był mu cel planowanej operacji lądowo-powietrznej”k18.
Kieswetter spojrzał na mierzącego ponad metr osiemdziesiąt Holendra, czasami przezywanego „King-Kong”, i zapytał go, skąd pochodzą jego informacje. Lindemans wyjaśnił, że jest podwójnym agentem, właśnie wysłanym przez Kanadyjczyków z zadaniem poinformowania miejscowego ruch oporu, aby już więcej nie przerzucano do Belgii zestrzelonych alianckich lotników, ponieważ wojska brytyjskie zamierzają przypuścić atak z przyczółku Neerpelt na Eindhoven. Pod nieobecność Giskesa Kieswetter musiał sam zdecydować, co zrobić z tą informacją. Według niego była bezsensowna. Po co Brytyjczycy mieliby zdobywać Eindhoven z pomocą spadochroniarzy, skoro brytyjskie siły lądowe mogły bez trudu utorować sobie drogę do miasta? Ostatecznie postanowił nie niepokoić ani Modela, ani Studenta. Przygotował jedynie raport dla Giskesa, lecz nieobecny przełożony mógł się zapoznać z jego treścią dopiero po południu 17 września.
Akurat cztery dni wcześniej generał pułkownik Luftwaffe Otto Dessloch tak bardzo zaniepokoił się rozmowami o możliwości przeprowadzenia przez aliantów wielkiej operacji powietrznodesantowej, prowadzonymi w kwaterze głównej feldmarszałka von Rundstedta w Koblencji, że postanowił ostrzec Modela. 14 września zatelefonował do niego, mówiąc: „Na twoim miejscu zwiewałbym stamtąd”. Model na to się roześmiał i zaprosił Desslocha do swojej kwatery na obiad. „Nie zamierzam zostać jeńcem” – parsknął Desslochk19. Z kolei generał major Walther Grabmann, dowódca jednostki myśliwskiej bazującej na lotnisku Deelen na północ od Arnhem, próbował ostrzec Krebsa, wskazując, że wrzosowiska na zachód od Arnhem nadają się świetnie do lądowania spadochroniarzy, ale niczego tym nie osiągnął.
Major Winrich „Teddy” Behr, starszy oficer sztabowy generała Krebsa, 17 września odpoczywał po obiedziek20. W sąsiednim pokoju jego kolega porucznik von Metzsch, artylerzysta, właśnie jadł zupę. Niespodziewanie obu zaskoczył ryk silników nieprzyjacielskich myśliwców bombardujących przelatujących bardzo blisko. Behr poderwał się z miejsca i rozkazał kilku żołnierzom wejść na dach i się rozejrzeć. Widok spadochroniarzy sugerował, że to prawdopodobnie jakiś rajd komandosów.
Behr popędził do kwatery Krebsa w hotelu Feldberg. Tam powiedziano mu, że generał właśnie je obiad z Modelem. Kiedy dotarł do hotelu Tafelberg, ujrzał oficerów opuszczających w pośpiechu budynek. Krebs polecił mu zorientować się, czy nieprzyjaciel ląduje na północ, czy na wschód od Arnhem. Powróciwszy do hotelu, wykonał kilka telefonów, po czym spakował przybory do golenia i ubranie na zmianę.
W tym samym czasie zjawił się kierowca Modela, szeregowy Frombeck, który przyprowadził samochód feldmarszałka przed wejście do hotelu Tafelberg. Model w pośpiechu nie domknął walizki i ta otworzyła się nagle, gdy wybiegał z hotelu. Trzeba było szybko pozbierać rozrzuconą odzież i przybory toaletowe. Sedelhauser zauważył, jak Krebs, bez czapki i pasa z kaburą, wskakuje do samochodu. Jego śladem podążali Freyberg i Tempelhoff. Na odchodnym Freyberg krzyknął jeszcze: „Nie zapomnij zabrać moich cygar!”k21.
Po zajęciu miejsca w samochodzie poirytowany Model pochylił się do kierowcy i rozkazał: „Szybko do Doetinchem! Do sztabu Bittricha!”. Najpierw jednak popędził do Arnhem, żeby spotkać się z komendantem miasta, generałem majorem Friedrichem Kussinem. Spotkali się w pół drogi, gdyż Kussin akurat jechał do Wolfheze, żeby sprawdzić, co się dzieje. Model polecił mu zawiadomić o desancie Kwaterę Główną Hitlera oraz dodać, że jemu samemu udało się wymknąć. Dalej feldmarszałek udał się do Terborgu, a następnie do zamku Slangenburg w Doetinchem.
Kiedy opadł kurz, Sedelhauser został sam. Zarządził natychmiastową ewakuację pozostałego personelu sztabu z hoteli: Feldberg, Hartenstein, Schoonoord i Tafelberg. Przechodząc przez pokój operacyjny, zauważył na stole mapy sztabowe ilustrujące położenie wojsk Grupy Armii „B” pozostawione przez Tempelhoffa. Zwinął je, włożył pod ramię i zaczął przygotowywać się do wyjazdu do Doetinchem. Akurat przyszedł ostatni meldunek. Brytyjskie wojska powietrznodesantowe były zaledwie o trzy kilometry stąd. Był najwyższy czas ruszać w drogę. Sedelhauser zapomniał i o swoim praniu, i o cygarach Freyberga. Także wiktuały Smöckela pozostawiono na pastwę wroga. Przypominało to pospieszny wyjazd Modela.
Odebrany przez oficera dyżurnego rozkaz ewakuacji sztabu z hotelu Schoonoord wywołał pewien popłoch. Kwaterowały tam jednostki łączności, w których służyły także kobiety z wojskowej służby pomocniczej. Z powodu koloru mundurów Francuzi nazywali je „szarymi myszkami”, a dosadniej mówiono o nich „oficerskie materace”k22. Służąc w okupowanym Paryżu, korzystały z przyjemności życia, teraz zaś znów musiały uciekać przed nadciągającym nieprzyjacielem. Rozbiegły się we wszystkie strony, aby pozbierać swoje manatki. Ucieczka z Paryża była wstrząsającym przeżyciem, więc podobnie jak Sedelhauser liczyły, że pobyt w Oosterbeek przyniesie pewną stabilizację.
SS-Sturmbannführer Sepp Krafft nie czuł się szczęśliwy, stacjonując w posiadłości ziemskiej Waldfriede. Jego 16. zapasowy batalion grenadierów pancernych SS początkowo kwaterował w Oosterbeek, ale otrzymał rozkaz opuszczenia tego miejsca, aby zwolnić kwatery dla sztabu Modela. Krafft przesunął oddział na północny zachód do pobliskiej wioski Wolfheze, ale część jego ludzi przebywała w Arnhem. Ze swojej kwatery w hotelu Wolfheze obserwował, jak nieprzyjacielskie szybowce lądują na wrzosowiskach Renkum, jakieś półtora kilometra na południowy zachód od niego. „Pomyślałem, że jedynym celem wojskowym, który miał jakieś znaczenie, był most w Arnhem” – opowiadał Krafftk23.
Kraft wydawał się nie być zaskoczony tą sytuacją. Dwa dni wcześniej zjadł obiad z generałem majorem Hansem von Tettau, szefem sztabu głównodowodzącego Wehrmachtu w Holandii. Podczas posiłku Krafft złożył meldunek o stanie podległego mu batalionu zapasowego. Po znakomitym obiedzie raczyli się cygarami i porto. Tettau zaczął się wtedy zastanawiać, jak dalej może się potoczyć wojna.
Niemłody już generał był zmartwiony. „Nad całą Rzeszą, a także nad Anglią mamy dziś piękną pogodę – powiedział – a jednak nie pojawił się ani jeden nieprzyjacielski bombowiec”. Krafft przyznał, że to dziwne, bo zazwyczaj alianci nie marnowali takich sposobności. „To dowodzi, że przygotowują dużą akcję” – oznajmił proroczo von Tettauk24. Kiedy Krafft zapytał, co o tym sądzą przełożeni, Tettau tylko się skrzywił. „Potraktowali to jak bajdurzenie jakiegoś staruszka – mruknął. – Tylko się ubawili”k25. To samozadowolenie dowództwa bardzo rozsierdziło Kraffta. Po powrocie na kwaterę rozkazał założyć na dachu dworku Waldfriede punkt obserwacyjny.
Rankiem 17 września Krafft instynktownie czuł, że coś się musi wydarzyć. Po śniadaniu amerykańskie samoloty bombardowały cele koło Waldfriede, natomiast Brytyjczycy zrzucili bomby na cel w Arnhem. Zastanawiał się, czy alianci będą próbowali opanować lotnisko Deelen położone o 11 kilometrów na północ, bombardowane ostatnio wielokrotnie. No i oczywiście był jeszcze most w Arnhem.
Do południa Krafft postawił batalion w stan pogotowia bojowego i zabronił opuszczania stanowisk. Aby utrzymać żołnierzy w dobrym nastroju, kazał wydać im racje dżinu. Holenderski właściciel Waldfriede zorientował się, że jego nieproszeni goście są bardzo spięci, kiedy z ust jednego z nich usłyszał uwagę: „Zapamiętaj moje słowa, coś się szykuje. Zawsze dają nam dżin, kiedy robi się gorąco”k26. Holender oddalił się pospiesznie, niepokojąc się, że jego posesja może się stać polem bitewnym. Niebawem rozpoczął się aliancki desant z powietrza.
Krafft wiedział, że jego oddział, rozwinięty pomiędzy Wolfheze a Oosterbeek, jest jedyną jednostką w tym rejonie zdolną się przeciwstawić brytyjskiemu natarciu na Arnhem. Miał pod swoim dowództwem 425 ludzi, w większości bardzo młodych chłopakówk27. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że kluczowe było teraz wygranie czasu, aby Bittrich mógł skoncentrować siły. Rozkazał, aby jedna kompania przeprowadziła atak na rejon lądowania Brytyjczyków.
Gdy wydawał rozkaz ściągnięcia odwodowej kompanii z Arnhem, przyjechał Kussin. Generał wydawał się zaskoczony skalą operacji desantowej na kierunku południowo-zachodnim i północno-zachodnim. Krafft zameldował, że wszystko, czym dysponuje przeciwko Brytyjczykom, to niepełny batalion szkolny. Kussin obiecał, że do szóstej wieczorem przybędą posiłki. Gdy komendant Arnhem miał już odjeżdżać, Krafft ostrzegł go, żeby lepiej nie korzystał z drogi Utrecht – Arnhem, „ponieważ może być już zablokowana”. Kussin, któremu się spieszyło do sztabu, zignorował tę bardzo rozsądną radę. Będący także w Wolfheze sierżant Youppinger był wściekły. Rozpętało się piekło, więc zatelefonował do sztabu grupy armii, jednak Sedelhauser zamiast mu podziękować za ostrzeżenie, wrzasnął: „Masz kaca po całonocnym piciu?” – i rzucił słuchawkąk28.
„Prawie mnie dopadli! – zawołał Model, gdy dotarł do Bittricha. – Ich celem była kwatera mojego sztabu. Proszę to sobie wyobrazić! Prawie mnie już mieli”k29. Model uznał, że to on był alianckim celem. Gdyby chodziło o most w Arnhem, to dlaczego postanowili desantować 10 kilometrów od obiektu? To po prostu nie miało sensu. Kiedy feldmarszałek powrócił do swojej kwatery głównej w Terborgu, dowiedział się, że nie można zlokalizować miejsca pobytu generała Kussina. Model złorzeczył na skłonność do ryzyka komendanta wojskowego Arnhem. Prawdę mówiąc, za Wolfheze odpowiadało Waffen SS i Kussin nie musiał wtykać nosa w ich kompetencje.
Ta niefortunna wiadomość oznaczała, że nie było nikogo, kto mógłby zorganizować i koordynować obronę mostu w Arnhem. Model potrzebował pilnie posłać tam kogoś, aby zapanował nad sytuacją. Freyberga i Tempelhoffa potrzebował w sztabie, natomiast Sedelhauser miał zbyt niską rangę. Poradził się w tej sprawie Tempelhoffa, który wskazał na majora Ernsta Schleifenbauma, jednego z najstarszych wiekiem członków sztabu operacyjnego. Major otrzymał rozkaz natychmiastowego wyjazdu do Arnhem i objęcia dowództwa nad wszystkimi jednostkami tyłowymi w mieście oraz zdobycia dla nich karabinówk30. Na miejscu miał nawiązać łączność z SS. Most w Arnhem musiał być utrzymany bez względu na cenę. Miasto nie mogło znaleźć się w rękach nieprzyjaciela.2. UDANY ODWRÓT ZANGENA
2
Udany odwrót Zangena
Po zdobyciu Antwerpii Brytyjczycy zmarnowali 36 decydujących godzin. To dało znakomitą okazję do uratowania 15. Armii von Zangena. Von Rundstedt natychmiast odwołał rozkaz Modela nakazujący von Zangenowi zaatakowanie flanki Brytyjczyków. Bez czołgów i wsparcia Luftwaffe byłoby to działanie samobójcze, stawiające 15. Armię w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż się znajdowała. Zamiast tego von Zangen miał pospiesznie maszerować na północ i przeprawić się przez szerokie na pięć kilometrów ujście Skaldy na wyspę Walcheren. Po znalezieniu się na bezpiecznym brzegu Skaldy dywizje von Zangena mogły ruszyć wzdłuż jej północnego brzegu przez Zuid-Beveland, aby przejść na stały ląd na północ od Antwerpii, już na terytorium Holandii. Początkowo obrona armii von Zangena na południe od estuarium Skaldy mogła się oprzeć na Brugii i Gandawie.
Po otrzymaniu rozkazów von Zangen skonstatował, że „estuarium Skaldy miały efektywnie bronić dwie dywizje – jedna na północ, druga na południe od ujścia”. Czytając dalej rozkazy, z przerażeniem odkrył, że dowództwo oczekuje, iż „twierdze nad Kanałem mają być w podobny sposób bronione”k45. Model zwracał również jego uwagę na fakt, że podczas odwrotu wśród żołnierzy szerzą się plotki, na porządku dziennym są pośpiech, ciągły chaos i ogólnie pojęty egoizm. "Ta atmosfera udziela się zdrowym jednostkom”k46. Niezbędne było przywrócenie wysokiego morale.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książkiZapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Często nazywano go też „strażakiem Hitlera” (przyp tłum)
2. Chodzi tu o skutki sowieckiej operacji Bagration (22 czerwca–31 sierpnia 1944 roku), największego militarnego sukcesu ZSRS w II wojnie światowej, w którego wyniku została całkowicie rozbita i zniszczona niemiecka Grupa Armii „Środek”, natomiast Armia Czerwona odzyskała Białoruś i przeniosła działania na teren Litwy i etnicznej Polski (przyp red)
3. Polsko-belgijska brygada partyzancka (przyp tłum)
4. Podczas walk na prawobrzeżnej Ukrainie w styczniu–lutym 1944 roku i w trakcie przebijania się z kotła czerkaskiego w drugiej połowie lutego spośród blisko 2 tys żołnierzy Brygady Szturmowej „Walonia” ocalało zaledwie 632 Poległ także dowódca brygady SS-Obersturmbannführer Lucien Lippert, po którym dowództwo szczątków jednostki objął właśnie Léon Degrelle (przyp red)
5. Bomby Grand Slam nazywane też Tallboy o masie 5340 kg (przyp tłum)
6. E-Boat – angielski odpowiednik niemieckiego skrótu S-Boot (Schnellboot) (przyp tłum)Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
1. Cornelius Ryan, _A Bridge to Far_, London 1974, s. 153; wyd. pol.: Cornelius Ryan, _O jeden most za daleko_, Warszawa 2007, s. 193.
2. James Lucas, _Hitler’s Enforcers. Leaders of German War Machine 1933–1945_, London 1996, s. 99.
3. Ryan, _A Bridge to Far_, s. 71; wyd. pol., s. 96.
4. Ibidem.
5. Stephen H. Newton, _Hitler’s Commander. Field Marshal Walter Model – Hitler’s Favourite General_, Cambridge MA 2006, s. 317; wyd. pol.: Stephen H. Newton, _Ulubiony dowódca Hitlera,_ Warszawa 2006, s. 220.
6. Brian Horrocks, _A Full Life_, London 1960, s. 213.
7. Ryan, _A Bridge to Far,_ s. 160; _w_yd. pol., s. 201.
8. Ibidem.
9. Antony Beevor, _Arnhem. The Battle for the Bridges, 1944_, London 2018, s. 92, wyd. pol.: Antony Beevor, _Arnhem. Operacja Market Garden_, Kraków 2018, s. 148.
10. Ryan, _A Bridge to Far,_ s. 160; _w_yd. pol., s. 201.
11. Beevor, _Arnhem._ s. 92; wyd. pol., Beevor, _Arnhem,_ s. 148.
12. Newton, _Hitler’s Commander_, s. 317; wyd. pol., s. 220. Mylił się, była to bowiem tylko jedna, brytyjska 1. Dywizja Powietrznodesantowa.
13. Ibidem. Źródła różnie opisują reakcję Niemców w hotelu Tafelberg. Jak stwierdza Antony Beevor: „Niektórzy twierdzą, że przebiegała w panice” – na przykład Geoffrey Powell w: _Devil’s Birthday. The Bridge to Arnhem, 1944,_ London 1948, s. 89. W świetle wcześniejszego doświadczenia w działaniu podczas trudnych sytuacji wydaje się to mało prawdopodobne.
14. Ryan, _A Bridge to Far,_ s. 160; wyd. pol., s. 201.
15. Chester Wilmot, _The Struggle for Europe_, London 1952, s. 502.
16. Beevor, _Arnhem,_ s. 47; wyd. pol., Beevor, _Arnhem._ s. 83.
17. Peter Beale, _The Great Mistake. The Battle for Antwerp and the Beveland Peninsula, September 1944_, Sutton, Stroud 2004, s. 114.
18. Wilmot, _The Struggle for Europe, s_. 503.
19. Ryan, _A Bridge to Far_, s. 103–104; wyd. pol., s. 133.
20. Behr ledwo uniknął wzięcia do niewoli razem z 6. Armią pod Stalingradem. Służył jako oficer operacyjny w sztabie generała Paulusa i w styczniu 1943 roku został wysłany złożyć sprawozdanie Hitlerowi. Behr obawiał się, że jego drastyczny opis sytuacji 6. Armii spowoduje usunięcie go z wojska, ale został tylko przydzielony do sztabu Krebsa.
21. Ryan, _A Bridge to Far,_ s. 160; wyd. pol., s. 201.
22. Anne Sebba, _Les Pariseinnes. How the Women of Paris Lived, Loved and Died in the 1940s_, London 2017, s. 115–116.
23. Ryan, _A Bridge to Far_, s. 170; wyd. pol., s. 212.
24. Charles MacDonald, _By the Air to Battle_, London 1970, s. 13.
25. Ibidem, s. 14.
26. Ibidem, s. 15.
27. Wilmot, _The Struggle for Europe, s_. 505. Powell w _Devil’s Birthday_ podaje nieco wyższą liczbę – 435 ludzi, w tym: 13 oficerów, 73 podoficerów i 349 szeregowych, s. 96.
28. Ryan, _A Bridge to Far_, s. 160; wyd. pol., s. 201.
29. Marcel Stein, _A Flawed Genius. Field Marshal Walter Model, A Critical Biography_, Solihull 2010, s. 170.
30. Samuel W. Mitcham, _Hitler’s Field Marshals and Their Battles,_ London 1988, s. 325.
31. Martin Bormann, _Hitler’s Table Talk_, Oxford 1988, s. 537.
32. Ibidem.
33. Była to 1. Belgijska Brygada Piechoty i Królewska Brygada Holenderska (Princess Irene’s).
34. Wilmot, _The Struggle for Europe_, s. 476.
35. Beale, _The Great Mistake,_ s. 75.
36. Ibidem, s. 14.
37. Ibidem.
38. Hugh R. Trevor-Roper, _Hitler’s War Directives 1939–1945_, London 1964, s. 72.
39. Ibidem.
40. Beale, _The Great Mistake_, s. 14.
41. Stein, _A Flawed Genius_, s. 163.
42. Ibidem.
43. Beale, _The Great Mistake_, s. 16.
44. Ibidem, s. 17.
45. Beale, _The Great Mistake_, s. 18.
46. Newton, _Ulubiony dowódca Hitlera_, s. 217 i Informacja Wywiadu nr 77 1. Armii Kanadyjskiej z 8 września 1944 r. cyt. wg Donald R. Graves, _Blood and Steel 2: Retereat to Reich, September to December 1944_, Barnsley 2015, s. 4. Drugie tłumaczenie nieco różni się od poprzedniego.