Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Most nad piekłem. Amerykańskie bombowce na polskim niebie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 czerwca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
52,49

Most nad piekłem. Amerykańskie bombowce na polskim niebie - ebook

Zimna wojna zaczęła się nad płonącą Warszawą.

W południe 18 września 1944 roku niebo nad płonącą stolicą Polski wypełniły klucze Latających Fortec. 110 bombowców B-17 zrzuciło 1300 pojemników z bronią i zaopatrzeniem dla walczących powstańców. Mimo że morale załóg było wysokie – ładownie zamiast bomb wypełniała pomoc humanitarna i broń dla sojuszników –skuteczność akcji była znikoma. Większość zasobników trafiła w ręce Niemców bądź zatonęła w Wiśle.

Amerykańskie maszyny nie wróciły na zachód, a wylądowały na lotniskach pod Połtawą. Sowieci udostępnili je aliantom dla realizacji wahadłowych misji bombowych o kryptonimie „Frantic”. W leżących na ukraińskiej ziemi bazach Jankesi początkowo witani byli jak bohaterowie. Rosjanie uczyli ich pić wódkę, czerwonoarmistki umawiały się z nimi na randki, a całości przyglądali się wysłani z Moskwy szpiedzy.

Już od pierwszych dni powstania Churchill i Roosevelt nakłaniali Stalina, by ten zgodził się na niesienie pomocy walczącej Warszawie. Satrapa wolał jednak utopić miasto w morzu krwi. Narosłe wówczas nieporozumienia były początkiem kolejnej, tym razem zimnej wojny.

Powyższy opis pochodzi od wydawcy.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8762-4
Rozmiar pliku: 9,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Przedmowa

W 1950 roku Winston Churchill nadał jednemu z tomów swoich pamiętników z lat II wojny światowej tytuł _Wielka koalicja_. Termin ten zapożyczył z przełomu XVII i XVIII wieku, kiedy to Anglia, Szkocja oraz mocarstwa europejskie sprzymierzyły się przeciw królowi francuskiemu Ludwikowi XIV. Ich sojusz osłabił pozycję Francji, dając zarazem początek Wielkiej Brytanii. Podobnie jak jej wczesnonowożytna poprzedniczka, XX-wieczna wielka koalicja okazała się zadziwiająco skuteczna w realizacji swoich bezpośrednich celów. Najważniejszymi efektami współpracy aliantów były amerykańska pomoc dla Wielkiej Brytanii i Związku Radzieckiego w ramach programu Lend-Lease, otwarcie drugiego frontu w Europie w czerwcu 1944 roku oraz wypowiedzenie przez ZSRR wojny Japonii w sierpniu 1945 roku. Szczyty wielkiej trójki – jak Roosevelta, Stalina i Churchilla nazwały media – najpierw w 1943 roku w Teheranie, a następnie w 1945 roku w Jałcie zagwarantowały jedność sojuszników do końca wojny, co pozwoliło zadać klęskę Osi i pomogło w budowie nowego porządku międzynarodowego oraz stworzeniu ucieleśniającej go Organizacji Narodów Zjednoczonych, czyli najdłużej funkcjonującego międzynarodowego organu koordynacyjnego w dziejach świata.

Od sukcesu wojskowego drugiej wielkiej koalicji większe było oczekiwanie, że przetrwa ona w czasach powojennych, a jeszcze większe okazało się rozczarowanie po jej rozpadzie kilka lat później. W 1948 roku świat dzielił się już faktycznie na dwa obozy: w jednym znalazły się Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, a w drugim Związek Radziecki oraz jego wschodnioeuropejscy satelici. Rok później powstała Organizacja Paktu Północnoatlantyckiego, czyli sojusz wojskowy mocarstw zachodnich, a w 1955 roku przewodzone przez Moskwę komunistyczne reżimy Europy Wschodniej zawarły Układ Warszawski. Światu groziła już wtedy nie tylko kolejna wojna światowa, ale także nuklearna zagłada. Wielka koalicja zakończyła się wielką porażką, której symbolem została kolejna słynna fraza ukuta przez Churchilla – dzieląca powojenną Europę na pół „żelazna kurtyna”.

Cały świat zadawał sobie pytanie: co poszło nie tak? Kto ponosił odpowiedzialność za nastanie zimnej wojny? Niektórzy wskazywali na Józefa Stalina i jego próby doprowadzenia do podziału Iranu oraz przejęcia kontroli nad cieśninami czarnomorskimi, a także narzucenie reżimów komunistycznych w krajach Europy Wschodniej. Inni z kolei sugerowali, że użycie przez Amerykanów bomby atomowej w sierpniu 1945 roku oraz ich późniejsza odmowa podzielenia się nową technologią ze Związkiem Radzieckim zmieniły równowagę sił na świecie, więc Stalin w zasadzie nie miał wyboru i był zmuszony skonsolidować swoje zdobycze geostrategiczne z czasów wojny. Autor niniejszej książki podąża inną drogą, ujawniając korzenie zimnowojennych konfliktów i koszmarów tkwiące w historii samej wielkiej koalicji. Moja podstawowa teza jest dość prosta: koalicję tę skazał na klęskę wewnętrzny konflikt między sowiecką a amerykańską tradycją oraz kulturą polityczną i zaczęła się ona rozpadać już w trakcie II wojny światowej, nie zaś dopiero po niej.

Ta opowieść o oddolnym rozpadzie skupia się na jedynym miejscu, w którym Sowieci i Amerykanie mieli tak naprawdę sposobność żyć i walczyć razem, czyli trzech bazach Sił Powietrznych USA, założonych w kwietniu 1944 roku na terytorium kontrolowanym przez ZSRR. Po wystartowaniu z brytyjskich i włoskich lotnisk amerykańskie samoloty bombardowały swoje cele, lądowały w tych bazach w rejonie Połtawy w1 dzisiejszej Ukrainie, po czym dokonywały kolejnych nalotów w drodze powrotnej do Wielkiej Brytanii lub Włoch. Przez ostatni rok wojny w Europie Amerykanie ściśle współpracowali z Sowietami. Bazy pod Połtawą nie były małe ani symboliczne. W operacjach wahadłowych uczestniczyły tysiące pilotów, mechaników lotniczych i szeregowych żołnierzy. Co więcej, dziesiątki tysięcy obywateli Ukrainy miały możliwość spotkać się z amerykańskimi lotnikami, a w niektórych przypadkach również nawiązać z nimi bliskie relacje. W związku z tym niniejsza opowieść traktuje w dużej mierze o ludziach – ich życiu, poglądach oraz emocjach.

Dzieje baz lotniczych w Ukrainie w latach 1944–1945 zostały obszernie opisane w literaturze. Po stronie amerykańskiej w archiwach i zbiorach bibliotecznych dla badaczy dostępny jest szeroki wybór źródeł. Zachowały się cztery dobrze udokumentowane i napisane krótko po fakcie oficjalne historie „Frantic” (takim kryptonimem określali amerykańskie operacje bombardowań wahadłowych dowódcy Strategicznych Sił Powietrznych USA w Europie), z których każda obejmuje inny okres. Archiwa Agencji Historycznej Sił Powietrznych USA w bazie lotniczej Maxwell w Alabamie, zbiór dokumentów Misji Wojskowej USA w Moskwie przechowywany w Narodowym Zarządzie Archiwów w Maryland, Archiwum im. Averella Harrimana w Bibliotece Kongresu, a także dokumenty prezydenta Roosevelta w Bibliotece i Muzeum im. Franklina Delano Roosevelta w Hyde Parku w Nowym Jorku stanowią bogaty materiał źródłowy będący podstawą zarówno tej książki, jak i dziejów tych baz autorstwa moich poprzedników2.

Tym, co czyni niniejszą relację wyjątkową, jest wykorzystanie niedostępnych wcześniej źródeł – akt Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) i poprzedzających go instytucji, które dokumentują prowadzoną przez sowiecki kontrwywiad wojskowy i tajną policję inwigilację Amerykanów oraz ich kontaktów w siłach powietrznych Armii Czerwonej i wśród miejscowej ludności. Akta te założono w chwili powstania baz i prowadzono dalej po nastaniu zimnej wojny, przez końcówkę lat 40. aż do połowy lat 50. XX wieku, gdy napięcie między mocarstwami cały czas narastało. Rewolucja godności w Ukrainie, do której doszło w latach 2013–2014, zaowocowała między innymi rewolucją archiwalną, czyli bezprecedensowym otwarciem archiwów byłego KGB, w tym odziedziczonych po kontrwywiadzie wojskowym materiałów z lat II wojny światowej. Raporty szpiegów oraz notatki sporządzone przez ich zwierzchników i oficerów prowadzących – łącznie około dwóch tuzinów grubych tomów – stały się dostępne dla uczonych i ogółu społeczeństwa. Zgodnie z tym, co podejrzewali Amerykanie, Sowieci aktywnie szpiegowali swoich sojuszników, odnotowując nie tylko ich działania, ale też poglądy.

W dokumentach KGB opisano z niezrównaną jasnością i precyzją postawę ludności ZSRR wobec amerykańskiego personelu wojskowego, ewolucję stosunków między Sowietami i Amerykanami w bazach znajdujących się w rejonie Połtawy, a także zachodzącą z czasem zmianę w nastawieniu gości do gospodarzy. Amerykańskie dokumenty wojskowe czytane łącznie z raportami sowieckiego kontrwywiadu stanowią solidną podstawę pozwalającą zrozumieć rolę polityki, ideologii i kultury w kształtowaniu relacji między sojusznikami czasu wojny. Źródła te nie pozostawiają wątpliwości, że stosunki między mocarstwami uległy pogorszeniu nie tylko wskutek zniknięcia wspólnego wroga, niemożliwych do pogodzenia ideologii czy też zmiany sowieckich i amerykańskich kalkulacji geopolitycznych w miarę zbliżania się końca wojny. Nie mniej ważne okazały się doświadczenia Amerykanów, które zmieniły nawet tych najbardziej przychylnych ZSRR w jego zdeklarowanych przeciwników. Konflikt między z gruntu odmiennymi światopoglądami i wartościami wyznawanymi przez szeregowych uczestników tego sowiecko-amerykańskiego kontaktu podkopał wielką koalicję, zanim jeszcze zniknęły ogólniejsze geopolityczne powody jej zawiązania, których charakter zapowiadał ten konflikt i znalazł w nim odbicie.

Dziś, gdy wiatr nowej zimnej wojny niesie coraz przenikliwszy chłód, należy przyjrzeć się dziejom wielkiej koalicji rozgrywającym się w amerykańskich bazach lotniczych w Ukrainie w latach 1944–1945, aby wyciągnąć wnioski z doświadczeń tych, którzy zrobili wszystko, co w ich mocy, żeby odniosła ona sukces. Oczywista lekcja dla przyszłych pokoleń brzmi tak, że partnerstwo można podtrzymywać przez pewien czas, odwołując się do konieczności pokonania wspólnego wroga, ale nie jest możliwa budowa wzajemnego zaufania oraz trwałych relacji między sojusznikami, których wizje sprawiedliwego porządku politycznego, a w ostatecznym rozrachunku wybór dokonywany między wolnością i tyranią, nie dają się pogodzić.PROLOG

Prolog

W ciepły majowy dzień trzynaście lat po zakończeniu wojny – w 1958 roku, który dał początek kryzysom skutkującym ostatecznie budową muru berlińskiego – lotny zespół KGB na Ukrainie prowadził obserwację figuranta o kryptonimie „Turysta”. Był nim mężczyzna w wieku około trzydziestu pięciu–trzydziestu sześciu lat, średniego wzrostu i szczupłej budowy ciała. Miał lekko wydłużoną twarz, duży prosty nos i nosił okulary. Figurant był ubrany w zielonkawą koszulę i ciemnoszare, obcisłe jak na sowieckie standardy spodnie, co sugerowało, że może być obcokrajowcem.

Kagiebiści zaczęli śledzić Turystę, który siedział za kierownicą wołgi, na zjeździe z autostrady kijowskiej w kierunku Połtawy na środkowej Ukrainie, około 30 kilometrów od tego miasta. Po przyjeździe do Połtawy obiekt obserwacji wykazał szczególne zainteresowanie Ogrodem Korpuśnym, pomnikiem zwycięstwa, a także miejscowym muzeum i teatrem. Jak przystało na turystę, wykonał zdjęcia wszystkich tych miejsc. Podejrzenia wzbudziła jednak jego wizyta w niepozornie wyglądającym domu w centrum miasta. Turysta podszedł do budynku numer 28 na ulicy Puszkina i zapukał do drzwi. Nikt nie otworzył. Wtedy wszedł na podwórze, gdzie napotkał mieszkankę sąsiedniego domu. Zapytał ją o coś. Obserwatorom udało się wychwycić tylko jedno słowo: Nina. Kobieta wskazała na drzwi od podwórza. Turysta zapukał do tych drzwi, ale ponownie nie doczekał się reakcji. Wówczas wsiadł z powrotem do samochodu i odjechał. Cały jego pobyt w Połtawie trwał niecałe 3 godziny. Obserwatorzy z KGB złożyli stosowny raport. Nie mieli pojęcia, kim jest Turysta ani co robił w mieście. Wiedzieli na pewno tylko tyle, że nie znalazł osoby, której szukał3.

Turystą był trzydziestodziewięcioletni Franklyn Holzman – były mechanik radarowy Sił Powietrznych USA, który znaczną część 1944 i prawie połowę 1945 roku przepracował w amerykańskich bazach lotniczych w sowieckiej Ukrainie, a później napisał książkę o sowieckim systemie podatkowym. Holzman w 1958 roku odwiedził Moskwę i Kijów, zaglądając przy okazji do Połtawy. W tym mieście mieszkał pod koniec wojny przez 8 ważnych miesięcy, które przesądziły o jego dalszej karierze jako badacza gospodarki ZSRR. Szukał kobiety – Niny Afanasjewej. Poznali się w Połtawie w grudniu 1944 roku, lecz ona na polecenie tajnej policji zerwała z nim kontakt wiosną 1945 roku. Przez resztę 1958 i znaczną część następnego roku połtawskie KGB usiłowało zlokalizować Afanasjewą. W końcu udało się ją znaleźć w Mikołajowie na południu Ukrainy. Nie było jednak żadnego dowodu, że próbowała nawiązać kontakt z Holzmanem, pozwolono jej więc dalej prowadzić normalne życie4.

W chwili wizyty Holzmana w 1958 roku upłynęło już ponad 10 lat od końca II wojny światowej, a zimna wojna osiągała apogeum. Dawni sprzymierzeńcy stali się przeciwnikami. Holzman nie miał pojęcia o inwigilacji i podejrzeniach KGB. Aż do śmierci we wrześniu 2002 roku zachował dobre wspomnienia z czasów służby w Związku Radzieckim. W swoim domu w Lexington w stanie Massachusetts trzymał zdjęcia, listy oraz haftowane ukraińskie obrusy, które przypominały mu o czasach, gdy Amerykanie i Sowieci walczyli ramię w ramię. Jednak Holzman, choć był znakomitym badaczem sowieckiej gospodarki, nie potrafił wyjaśnić pewnych ważnych aspektów swoich doświadczeń z lat wojny – zwłaszcza gdy pytano go, dlaczego Sowieci w ogóle pozwolili na utworzenie amerykańskich baz na swoim terytorium5.ROZDZIAŁ 1

Misja do Moskwy

Komitet powitalny dotarł na główne lotnisko w Moskwie na długo przed przybyciem gości. Było późne popołudnie 18 października 1943 roku, a temperatura oscylowała wokół zera – chłód stawał się dokuczliwy nawet jak na moskiewskie standardy. Sowiecki ludowy komisarz spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow – krępy mężczyzna o kwadratowej szczęce, z podkręconym do góry wąsem i okularami osadzonymi na nieco spiczastym nosie – zaczynał marznąć. Zimno było też jego licznym podwładnym, oficerom i żołnierzom gwardii honorowej oraz muzykom z orkiestry dętej. Mimo że lotnisko znajdowało się niecałe 8 kilometrów od Kremla, co dla rządowej kolumny oznaczało najwyżej 15 minut jazdy, komisarz nie chciał ryzykować spóźnienia i przyjechał z wyprzedzeniem. Wśród gości, na których czekał, byli amerykański sekretarz stanu Cordell Hull i brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden6.

Mając sporo czasu, Mołotow i jego świta schronili się w końcu przed chłodem w budynku – pierwszym terminalu lotniczym otwartym w Związku Radzieckim. Lotnisko, na którym się znajdowali – powszechnie zwane Chodynką od Chodyńskiego Pola, gdzie w maju 1896 roku ponad 1300 osób zostało stratowanych na śmierć w tłumie świętującym koronację ostatniego rosyjskiego cara Mikołaja II – stanowiło kolebkę sowieckiego lotnictwa. W 1922 roku, 5 lat po rewolucji i zaledwie rok po zakończeniu wojny domowej, która wybuchła w jej następstwie, zwycięscy bolszewicy wykonali z Chodynki pierwszy międzynarodowy lot do Królewca i Berlina. Rosja oraz Niemcy, które po I wojnie światowej stały się pariasami na arenie międzynarodowej, widziały dla siebie wspólną przyszłość, a możliwości współpracy między nimi, także w przestrzeni powietrznej, wydawały się wprost nieograniczone. 17 lat później – w sierpniu 1939 roku – minister spraw zagranicznych Hitlera Joachim von Ribbentrop poleciał do Moskwy tą samą trasą, aby podpisać z Mołotowem pakt, który podzielił Europę między Rzeszę i Związek Radziecki, dając tym samym początek II wojnie światowej7.

Teraz, na tym samym lotnisku, na którym zaledwie 4 lata wcześniej lądował Ribbentrop, ludowy komisarz spraw zagranicznych oczekiwał na przybycie nowych sojuszników. Związek Radziecki potrzebował pomocy Cordella Hulla i Anthony’ego Edena, aby pokonać swojego dawnego niemieckiego sojusznika. W czerwcu 1941 roku wbrew wszelkim zapewnieniom Hitler najechał ZSRR, a pod koniec tego samego roku jego wojska dotarły aż pod Moskwę, parędziesiąt kilometrów od stołecznego lotniska. W tej chwili sytuacja nie była aż tak tragiczna. W grudniu 1941 roku Armia Czerwona odrzuciła Niemców spod Moskwy, a w lutym 1943 roku, wykorzystując amerykańskie dostawy napływające do ZSRR w ramach programu Lend-Lease Roosevelta, zadała im klęskę pod Stalingradem. Szala wojny przechyliła się na korzyść Sowietów.

Perspektywa zwycięstwa pozostawała jednak odległa. W październiku 1943 roku czerwonoarmiści wciąż zmagali się z Wehrmachtem w środkowej Ukrainie i szykowali się do ataku na Wał Wschodni – niemiecką linię obronną wzdłuż Dniepru. Rzeka ta, miejscami szeroka na 700 metrów, stanowiła budzącą respekt przeszkodę. W traktującym o życiu Kozaków opowiadaniu _Straszna zemsta_ Nikołaj Gogol stwierdził, że „rzadko który ptak doleci aż do połowy Dniepru”, i spostrzeżenie to było bardzo na czasie. Bitwa nad Dnieprem, która rozpoczęła się w sierpniu 1943 roku i przeciągnęła do wczesnej zimy, kosztowała Sowietów być może nawet 350 tysięcy zabitych oficerów oraz żołnierzy, a łączna liczba zabitych i rannych sięgnęła prawie 1,5 miliona. Jeszcze kilka takich zwycięstw i Armii Czerwonej mogłoby zabraknąć ludzi. Przywódcy sowieccy potrzebowali więc pomocy Amerykanów.

W maju 1942 roku Mołotow poleciał do Londynu i Waszyngtonu, nalegając na otwarcie wspólnego brytyjsko-amerykańskiego drugiego frontu w Europie Zachodniej. Roosevelt obiecał pomoc, natomiast Brytyjczycy się ociągali. Inwazja rozpoczęła się wprawdzie w lipcu 1943 roku, ale nie na zachodzie, lecz na południu kontynentu – alianci wylądowali na wybrzeżach Sycylii. Plan ten zyskał aprobatę Wielkiej Brytanii, gdyż miał chronić jej śródziemnomorski szlak do Indii. Na początku września walki toczyły się już w samych Włoszech. Zwierzchnik Mołotowa Józef Stalin nie był wcale zadowolony z tego powodu. Niemcy byli w stanie bronić Półwyspu Apenińskiego bez wycofywania jakichkolwiek dywizji z frontu wschodniego, więc z punktu widzenia Sowietów nie był to żaden drugi front. Jedynie desant we Francji zmusiłby Hitlera do przesunięcia wojsk ze wschodu, a właśnie to było najpilniejsze. ZSRR potrzebował również stałych dostaw uzbrojenia z Lend-Lease, w tym najnowszych samolotów, które potrafiła wyprodukować i dostarczyć tylko Ameryka. Sowieci mieli nadzieję, że Cordell Hull pomoże w osiągnięciu obydwu tych celów8.

To, co Mołotow ze świtą mieli wkrótce zobaczyć na niebie, doskonale ucieleśniało amerykańską potęgę i przewagę techniczną. Chwilę po 16.00 nad Chodyńskim Polem pojawiły się lśniące w ostatnich promieniach jesiennego słońca trzy ogromne srebrne maszyny Douglas C-54 Skymaster, które rozpoczęły podejście do lądowania.

Sowieci ubiegali się o skymastery w ramach Lend-Lease, ale Amerykanie wahali się, czy dostarczyć im jeden ze swoich najnowszych, eksploatowanych dopiero od roku samolotów. Waszyngton potrzebował C-54 w wojnie na Pacyfiku i zbliżającej się inwazji na Europę. Czterosilnikowe transportowce miały prawie 29 metrów długości, a rozpiętość ich skrzydeł sięgała niemal 36 metrów. Mogły pokonać dystans do 6400 kilometrów, lecąc na wysokości 6800 metrów z prędkością przelotową 310 kilometrów na godzinę. Prowadzona przez czteroosobową załogę maszyna zabierała na pokład do pięćdziesięciu żołnierzy. Pierwotnie zaprojektowany jako samolot pasażerski, a dopiero później dostosowany do celów wojskowych skymaster mógł zostać przebudowany z powrotem – pełnił na przykład funkcję latającej kwatery głównej dla amerykańskich przywódców i dowódców wojskowych. W styczniu 1943 roku Roosevelt użył prezydenckiego C-54 – nazywanego z racji otaczającej go ścisłej ochrony „świętą krową” – aby polecieć do Casablanki na spotkanie z premierem Wielkiej Brytanii Winstonem Churchillem. Ku pełnemu zadowoleniu Stalina obydwaj zachodni sojusznicy zdecydowali się wówczas prowadzić wojnę aż do całkowitego pokonania lub „bezwarunkowej kapitulacji” Niemiec9.

Komfort zapewniany przez wersję VIP skymastera bardzo przydał się sekretarzowi Hullowi i jego współpracownikom podczas długiego lotu do Moskwy. Wystartowawszy z Waszyngtonu 7 października, musieli najpierw polecieć do Portoryko, a stamtąd wyruszyć w podróż morską do Casablanki. Tam wsiedli na pokłady maszyn, które wcześniej bez pasażerów pokonały Atlantyk, i udali się nimi do Algieru, Kairu oraz Teheranu, a wreszcie do Moskwy. Hull, który niedawno skończył 72 lata, wyraźnie podupadał na zdrowiu i taka podróż była ostatnią rzeczą, jakiej potrzebował. Z racji obaw, że lot na wysokości powyżej 2500 metrów przyprawi go o zawał, przydzielono mu lekarza marynarki wojennej, który miał w razie potrzeby podać pacjentowi tlen. Sekretarz stanu był jednak zdeterminowany, by dotrzeć do Moskwy.

Drugą co do ważności osobą w zespole Hulla był nowo mianowany ambasador USA w Moskwie Averell Harriman. Ten wysoki, szczupły nowojorczyk zbliżał się do pięćdziesiątych drugich urodzin, ale wyglądał znacznie młodziej. Jego szczera twarz o wyraźnych męskich rysach i szeroki uśmiech przysparzały mu popularności wśród kobiet, a także pomogły zdobyć reputację skutecznego negocjatora. Jak wielu członków wojennej administracji Roosevelta, Harriman był biznesmenem. Na stanowisko zarekomendował go wiosną 1941 roku jego przyjaciel, a zarazem prawa ręka prezydenta Harry Hopkins. Roosevelt potrzebował kogoś z doświadczeniem w interesach do zarządzania zawartą z Brytyjczykami umową Lend-Lease. Harriman udał się do Londynu, gdzie został specjalnym przedstawicielem prezydenta w Europie odpowiedzialnym za prowadzenie wartego miliard dolarów programu dostaw amerykańskiego sprzętu, który miał umożliwić Wielkiej Brytanii dalsze prowadzenie wojny z Niemcami. We wrześniu 1941 roku poleciał z Londynu negocjować ze Stalinem rozszerzenie Lend-Lease na Związek Radziecki, a w październiku 1943 roku Roosevelt mianował go ambasadorem Stanów Zjednoczonych w Moskwie.

Prezydent wysłał Harrimana do stolicy ZSRR, by przekonać Stalina o dobrej woli USA, nawiązać ściślejszą współpracę wojskową w okresie poprzedzającym otwarcie drugiego frontu, a wreszcie prowadzić negocjacje dotyczące przyszłości Europy Wschodniej, w szczególności w obliczu sowieckiego apetytu na zdobycze terytorialne kosztem krajów bałtyckich, Polski i Rumunii na mocy zawartego w 1939 roku paktu Ribbentrop–Mołotow. Roosevelt chciał, aby Sowieci pohamowali ambicje w zamian za przyszłą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Ze swojej strony był gotów zaoferować Stalinowi równoprawne negocjacje z mocarstwami zachodnimi i zagwarantować mu umowami międzynarodowymi dostęp do portów bałtyckich, a także zapewnić pomoc finansową oraz techniczną w odbudowie zniszczonego wojną Związku Radzieckiego10.

Przed wyjazdem z Waszyngtonu – najpierw do Londynu, a potem do Moskwy – Harriman uzyskał od Roosevelta zapewnienie, że będzie informowany o wszystkich aspektach stosunków amerykańsko-sowieckich, w tym w obszarze współpracy wojskowej. Jego życzenie zostało spełnione. Co więcej, pozwolono mu wybrać szefa misji wojskowej. Kierujący sztabem armii amerykańskiej generał George Marshall zgodził się wysłać do Moskwy jednego z dwóch kandydatów zaproponowanych przez Harrimana – czterdziestosiedmioletniego sekretarza Kolegium Połączonych Szefów Sztabów generała dywizji Johna Russella Deane’a, człowieka bardzo zdolnego i cieszącego się szacunkiem w Waszyngtonie. Generał Deane – dla przyjaciół Russ – leciał teraz do Moskwy tym samym samolotem co Harriman i Hull. „Byłem pełen chęci, nadziei, pewności siebie i optymizmu” – pisał później o swoich odczuciach podczas lotu. Podobnie jak nowy ambasador, Deane sądził, że uda mu się dojść do porozumienia z Sowietami. Ostatecznie dobicie targu z Amerykanami było również w ich interesie. Był zadowolony, że może się uwolnić od wykonywanych w Waszyngtonie obowiązków sekretarskich i objąć samodzielne stanowisko kierownicze. Cieszył się też z możliwości współpracy z Harrimanem, którego szanował i podziwiał11.

O ile głównym zadaniem, jakie stawiał sobie Harriman, było wynegocjowanie powojennego porządku w Europie, podstawowy cel Deane’a stanowiła koordynacja sowiecko-amerykańskich wysiłków zmierzających do pokonania Niemiec. Do otwarcia drugiego frontu – inwazji we Francji – pozostawało jeszcze kilka miesięcy, ale tu właśnie pojawiała się okazja do nawiązania natychmiastowej współpracy z Sowietami. Przed wyjazdem do Moskwy zarówno Harriman, jak i Deane zostali poproszeni o rozmowę przez generała Henry’ego „Hapa” Arnolda – dowódcę Sił Powietrznych USA, które prowadziły wraz z Królewskimi Siłami Powietrznymi wspólne naloty bombowe na Niemcy oraz ich europejskich sojuszników. Amerykańscy piloci bombardowali Niemcy z brytyjskich baz, a następnie wracali do Wielkiej Brytanii. Arnold chciał, aby Harriman i Deane uzyskali od Sowietów zezwolenie na założenie przez Amerykanów baz lotniczych na terytorium kontrolowanym przez ZSRR. Bombowce mogłyby wtedy zapuszczać się znacznie dalej za linie niemieckie, startując z Wielkiej Brytanii i lądując w Związku Radzieckim, a następnie wracać po kilku dniach z nowym ładunkiem bomb – nie tylko po to, aby niszczyć niemieckie cele przemysłowe w Europie Wschodniej, ale też by nękać Wehrmacht na froncie wschodnim.

Wyglądało to na propozycję korzystną dla obydwu stron. „Harriman i ja – wspominał Deane – byliśmy zachwyceni pomysłem Arnolda, a do Rosji jechaliśmy z przeświadczeniem, że posługując się samą logiką, osiągniemy to, czego sobie zażyczył”. Uważali oni, że bazy po sowieckiej stronie frontu wschodniego pozwolą przygotować grunt pod podobny układ na Dalekim Wschodzie, gdzie dowódcy amerykańscy liczyli nie tylko na udział Sowietów, ale także na punkt wyjścia do bombardowania Japonii. Deane, który sam nie był wprawdzie lotnikiem, ale jako sekretarz Kolegium Połączonych Szefów Sztabów utrzymywał częste kontakty z Arnoldem i przedstawicielami amerykańskich sił powietrznych w Europie, chciał uczynić propozycję dotyczącą baz priorytetem podczas rozmów w Moskwie. W drodze ze Stanów Zjednoczonych na Bliski Wschód, a następnie do Związku Radzieckiego zatrzymał się w Londynie, aby odwiedzić kwaterę główną 8 Armii Powietrznej USA, która dokonywała nalotów na obiekty niemieckie. Spotkał się tam z dowódcami i zebrał materiały na temat wyników strategicznego bombardowania w Europie, a także uzyskał listę celów na wschodzie kontynentu, do których amerykańscy piloci nie byliby w stanie dotrzeć bez prawa lądowania w ZSRR. Teraz niecierpliwie oczekiwał na rozpoczęcie misji w Moskwie, gdzie stało przed nim nie lada zadanie12.

Cały lot skymastera z Iranu do Moskwy był demonstracją chęci współdziałania między lotnikami ze Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego. W Teheranie Sowieci uzupełnili amerykańską załogę własnym radiooperatorem i nawigatorem, aby maszyna nie zgubiła się w przestrzeni powietrznej ZSRR ani nie została wzięta za samolot wroga. Jednak mimo deklaracji o pragnieniu współpracy możliwości jej nawiązania okazały się bardzo ograniczone. Córka ambasadora Harrimana Kathleen, która towarzyszyła mu na pokładzie, napisała do swojej siostry Mary: „Krótko po wylocie dostałam od pilota Hulla formalną notę , że jestem proszona o przybycie do kokpitu”. Kiedy Kathleen przeszła na przód skymastera, usłyszała, że amerykańscy piloci kłócą się z sowieckimi członkami załogi. Sowieci nalegali mianowicie na lot na wysokim pułapie, czego Amerykanie odmawiali, gdyż lekarze zabronili Hullowi wznosić się powyżej 2500 metrów. Problem, jak pisała później Kathleen do Mary, polegał na tym, że „nikt nie mówił żadnym wspólnym językiem”. Ona sama też nie, ale Amerykanie i tak posadzili ją między sobą a sowieckimi kolegami, a obecność młodej kobiety uspokoiła obie strony.

Kathleen Harriman lub Kathy, jak nazywali ją przyjaciele i rodzina, dołączyła do ojca w Londynie w maju 1941 roku, pracując najpierw dla agencji International News Service, a potem dla „Newsweeka”. Dwudziestosześcioletnia Kathy była wysoka i wysportowana – uwielbiała jazdę konną. Szeroki uśmiech i towarzyska natura zapewniały jej powodzenie u mężczyzn. W przeciwieństwie do schorowanego sekretarza Hulla cieszyła się na moskiewską przygodę. W czasie pobytu w Moskwie miała nauczyć się rosyjskiego i wejść w ambasadzie w rolę gospodyni, łagodząc liczne konflikty między sowieckimi i amerykańskimi dyplomatami oraz wojskowymi, którzy w towarzystwie kobiety zwykle bardziej się hamowali. Talent ten odkryła właśnie podczas lotu do Moskwy. „Wszelkie napięcia i problemy zniknęły, zanim zbliżyliśmy się do Stalingradu, gdzie na migi przedstawiono nam rekonstrukcję tamtejszej bitwy” – napisała Kathy do siostry. „W chwili przylotu do Moskwy byliśmy już wszyscy najlepszymi przyjaciółmi”13.

Ku niedowierzaniu amerykańskich pilotów sowiecki nawigator prowadził skymastera do celu, podążając za rzekami, liniami kolejowymi i szosami. Przelecieli nad Kremlem, a następnie wylądowali na głównym moskiewskim lotnisku. John Deane pisał później:

Z okna samolotu widziałem kopuły Kremla w czarnych wojennych barwach, skrzące się światłem wody rzeki Moskwy, plac Czerwony, sobór Wasyla Błogosławionego i lśnienie bagnetów gwardii honorowej, która czekała na dole, aby w imieniu Związku Radzieckiego oddać salut naszemu wielkiemu sekretarzowi stanu Cordellowi Hullowi14.

Po okrążeniu lotniska i zlokalizowaniu pasa skymaster podszedł do lądowania. Długa podróż z Waszyngtonu do Moskwy wreszcie dobiegła końca.

Wiaczesław Mołotow, jego zastępcy i reszta komitetu powitalnego – jak pisał Deane, „posinieli z zimna, które przenikało aż do szpiku kości” – powitali amerykańską delegację, wyraźnie zadowoleni, że skończyło się oczekiwanie na mrozie.

Mołotow z Hullem dokonali inspekcji warty honorowej. Orkiestra zagrała ówczesny hymn ZSRR, którym była _Międzynarodówka_ – pieśń europejskiego ruchu socjalistycznego. Rosyjski przekład pieśni nie wróżył niczego dobrego kapitalistycznemu światu: Весь мир насилья мы разрушим / До основанья, а затем / Мы наш, мы новый мир построим („Zburzymy pełen przemocy świat / Aż do fundamentów, a potem / Wzniesiemy własny nowy”). Następnie odegrano _Gwiaździsty sztandar_. Fraza _In God is our trust_ („pokładamy wiarę w Bogu”) też nie wywołała jednak dyplomatycznego zakłopotania, gdyż obydwa utwory wykonano w wersji instrumentalnej. Deane uznał taką interpretację amerykańskiego hymnu za „doskonałą, choć trochę nietypową”15.

Na płycie lotniska Amerykanów powitała również brytyjska delegacja na rozmowy w Moskwie, której przewodniczył minister spraw zagranicznych Anthony Eden. Okazja była bardzo uroczysta. Mołotow podszedł do mikrofonu, by powitać aliantów, a następnie Hull i Eden odpowiedzieli krótkimi przemówieniami. Amerykański sekretarz stanu powiedział: „ odczuwam szczególną satysfakcję z wizyty w Moskwie – stolicy kraju połączonego z moim wspólnym celem”. Jeszcze tego samego dnia Hull, Eden oraz Mołotow w towarzystwie swoich delegacji spotkali się w kremlowskim biurze tego ostatniego, aby określić ten cel i ustalić, jak najlepiej można go osiągnąć. Uzgodniono, że zostanie wydany krótki komunikat z wymienieniem nazwiska przybyłych do Moskwy urzędników amerykańskich i brytyjskich oraz sowieckich oficjeli, którzy spotkali się z nimi na lotnisku, jednak bez podania mediom przedmiotu wizyty16.

Ze względu na trwającą wojnę zachodziły dobre powody nie tylko do zachowania tajemnicy, ale także do powściągliwości w publicznym komentowaniu ewentualnych rezultatów rozmów. Oto czołowi dyplomaci alianccy przybyli do Moskwy, aby wziąć udział w pierwszej konferencji na szczeblu ministerialnym dotyczącej powojennego porządku światowego. Uczestnicy konferencji moskiewskiej, jak później nazwano to spotkanie, mieli duże ambicje, ale nie było wiadomo, czy wizje przyszłości przedstawione przez wszystkich trzech sojuszników okażą się zbieżne. W ciągu dwunastu dni – od 19 do 30 października – trzej ministrowie spraw zagranicznych omawiali utworzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz powołanie Europejskiej Komisji Doradczej, która miała się zająć kwestiami wyzwolonych krajów i terytoriów w Europie. Uczestnicy debatowali nad wykorzenieniem faszyzmu we Włoszech, przywróceniem niepodległości Austrii i ściganiem winnych zbrodni wojennych. Był to początek długiego procesu poszukiwania płaszczyzny porozumienia co do organizacji powojennego świata. Droga naprzód miała być trudna, ale wiązano z nią wielkie nadzieje17.

Współpraca sowiecko-amerykańska wchodziła w nową erę, a Harriman i Deane ufali, że będzie to pomyślny czas. Podczas spotkania z Mołotowem 21 października nowy ambasador oświadczył sowieckiemu komisarzowi spraw zagranicznych, że przybył „jako przyjaciel”. Wyraził też nadzieję, że pewnego dnia obaj odbędą lot jego szybkim samolotem. Harriman, który podczas pobytu w Londynie zadzierzgnął wyjątkowo bliską relację z Churchillem, starał się teraz zyskać przyjaciół w Moskwie, a zwłaszcza nawiązać osobisty kontakt z Mołotowem. Jako syn potentata kolejowego odziedziczył wielomilionową fortunę i wiedział, że zapraszanie przyjaciół na rządowych stanowiskach, aby korzystali z jej uroków, biorąc udział w proszonych kolacjach, udając się na przejażdżki konne i szybkimi samochodami oraz latając samolotami, sprawdza się na Zachodzie zarówno w biznesie, jak i w polityce. Spróbował zatem identycznego podejścia w Moskwie, oferując przyjaźń i oczekując tego samego w zamian18.

Wkrótce zarówno Averell, jak i Kathy Harriman zaczęli odczuwać emocjonalne przywiązanie do kraju, do którego przybyli, oraz do jego mieszkańców19. 5 listopada Kathy napisała do Mary:

Dopiero teraz zaczynam zdawać sobie sprawę, że dobrze nam znane rosyjskie komunikaty, które opiewają bezosobowe bohaterstwo i informują o ogromnej liczbie zabitych, zaginionych oraz rannych, mają tutaj bardzo osobiste znaczenie, gdyż chodzi o przyjaciół i członków rodziny. Wbrew wpajanym im naukom, że na pierwszym miejscu jest państwo, Rosjanie nadal pozostają ludźmi i, co ciekawe, rząd traktuje ich jako takich – dlatego właśnie przy okazji ogłoszenia nowego zwycięstwa czy odbudowy zbombardowanych budynków strzelają fajerwerki20.

Amerykański zespół przybył do Moskwy pełen entuzjazmu i determinacji, aby przenieść stosunki na nowy poziom, co oznaczałoby nie tylko spotkania na szczycie między przywódcami wielkiej koalicji, ale także bezpośrednią współpracę wojskową między armiami USA oraz ZSRR. Generał Deane, którego zadaniem było nawiązanie takiej współpracy, był żądny sukcesu. Wierzył, że cel ten da się osiągnąć, przebijając fasadę komunistycznego państwa i docierając do skrywającego się za nią wspólnego człowieczeństwa.PRZYPISY

Przypisy

1 Obie konstrukcje przyimkowe „na Ukrainie” oraz „w Ukrainie” są poprawne językowo. W książce zastosowano rozróżnienie chronologiczne, gdzie konstrukcja „w Ukrainie” używana jest w odniesieniu do Ukrainy jako państwa niepodległego (przyp. tłum).

2 Najnowszy opis historii baz w Połtawie zob. M.J. Conversino, _Fighting with the Soviets:_ _The Failure of Operation FRANTIC, 1944–1945_, Lawrence 1997; L. Trimble i J. Dronfield, _Ocalić jeńców! Tajna misja amerykańskiego pilota w okupowanej przez Sowietów Polsce_, tłum. T. Fiedorek, Poznań 2016.

3 Podpułkownik Pierwuszyn do podpułkownika Achowa, „Swodka narużnogo nabludenija za obiektom »Turist_«”,_ 18 maja 1958 r., godz. 11:40–16:25, 4 str., Archiwum Służby Bezpieczeństwa Ukrainy w Kijowie (dalej jako „Archiwum SBU”), pudło 13, nr 1207, „Prowierka wojennosłużaszczich bazy WWS SSzA w Połtawie, t. 18”, teczki 2_29–232._

4 F.D. Holzman, _Soviet Taxation:_ _The Fiscal and Monetary Problems of a Planned Economy_, Cambridge 1955; pułkownik Achow i podpułkownik Baruzdin do podpułkownika Zubkowa, 25 lipca 1960 r., 4 str., Archiwum SBU, pudło 13, nr 1207, teczki 327–330.

5 Kapitan Chramow i major Owczinnikow, „Sprawka na amierikanskogo wojennosłużaszczego awiabazy WWS SSzA w Połtawie Fisher Ju. A.”, maj 1964, 8 str., Archiwum SBU, pudło 13, nr 1207, teczki 83–86v; K. Gewertz, _From Russia with Thanks:_ _Holzman Awarded Medal for World War II Service_, „Harvard Gazette”, 3 kwietnia 1997 r.; F. Holzman, wywiad dla BBC na temat doświadczeń w Połtawie, 1995 r. (dzięki uprzejmości rodziny Holzmanów oraz Davis Center for Russian and Eurasian Studies na Uniwersytecie Harvarda).

6 J.R. Deane, _The Strange Alliance: The Story of Our Efforts at Wartime Cooperation with Russia_, New York 1947, s. 3–4; G. Roberts, _Molotov: Stalin’s Cold Warrior_, Dulles 2012, s. 21–90.

7 _Istorija Chodynki_, „Grand Park” ; R. Moorhouse, _Pakt diabłów: sojusz Hitlera i Stalina_, tłum. G. Siwek, Kraków 2015, rozdz. 1, _Czarci wywar_.

8 M. Gogol, _Straszna zemsta_, tłum. Cz. Jastrzębiec-Kozłowski, M. Gogol, _Pisma wybrane_, t. 1, Warszawa 1956, s. 228; D.M. Glantz i J.M. House, _When Titans Clashed: How the Red Army Stopped Hitler_, Lawrence 1995, s. 168–178.

9 _Douglas C-54 Skymaster_, „Warbird Alley” ; A. Pearcy, _Douglas Propliners: DC-1–DC-7_, London 1996.

10 A. Harriman i E. Abel, _Special Envoy to Churchill and Stalin, 1941–1946_, New York 1975, s. 227; F. Costigliola, _Roosevelt’s Lost Alliances: How Personal Politics Helped Start the Cold War_, Princeton 2012, s. 192–193.

11 A. Harriman i E. Abel, dz. cyt., s. 228–229; J.R. Deane, dz. cyt., s. 3, 9–11.

12 J.R. Deane, dz. cyt., s. 107; , „History of Eastern Command, U.S. Strategic Air Forces in Europe, 1941–1944” Headquarters USSTAF, 1944, National Archives and Records Administration (dalej jako „NARA”), NA/RG 334, pudło 66, s. 7.

13 „Kathleen Harriman to Mary”, A. Harriman i E. Abel, dz. cyt., s. 234.

14 J.R. Deane, dz. cyt., s. 3.

15 C. Hull, _The Memoirs_, t. 1–2, New York 1948, t. 2, s. 1277; J.R. Deane, dz. cyt., s. 4.

16 „Hamilton to Secretary of State”, 18 października 1943 r., Foreign Relations of the United States (dalej jako „FRUS”), „Diplomatic Papers, 1943: General”, s. 567–568; protokół z posiedzenia na Kremlu w dniu 18 października 1943 r., tamże, s. 563–565.

17 _The Moscow Conference: October 1943_, „The Avalon Project” .

18 F. Costigliola, _‘I Had Come as a Friend’: Emotion, Culture, and Ambiguity in the Formation of the Cold War, 1943–45_, „Cold War History” 1, nr 1 (sierpień 2000), s. 105–106.

19 Tamże.

20 „Kathleen Harriman to Mary, Moscow”, 5 listopada 1943, s. 2, Library of Congress, „Harriman Papers”, pudło 6, teczka 9, „Correspondence between Kathleen Mortimer and Mary Fisk”.

21 J.R. Deane, _The Strange Alliance_, s. 24; „Harriman to Roosevelt”, 31 października 1943 r., FRUS, „Diplomatic Papers, 1943: General”, s. 690.

22 „Kathleen Harriman to Mary, Moscow”, 9 listopada 1943, s. 3, Library of Congress, „Harriman Papers”, pudło 6, teczka 9, „Correspondence between Kathleen Mortimer and Mary Fisk”.

23 J.R. Deane, dz. cyt., s. 24–25; S.S. Montefiore, _Stalin: dwór czerwonego cara_. tłum. M. Antosiewicz, Warszawa 2004, s. 521–523; C. Hull, _Memoirs_, t. 2, s. 1308–1310.

24 M.J. Conversino, _Fighting with the Soviets_, s. 9–12.

25 „Record of the Second Meeting of the Three-Partite Conference”, 20 października 1943 r., FRUS, „Diplomatic Papers, 1943: General”, s. 583–588, 778–781.

26 Tamże, s. 779; C. Hull, dz. cyt., t. 2, s. 1310; A. Harriman i E. Abel, _Special Envoy_, s. 239; J.R. Deane, dz. cyt., s. 20.

27 A. Resis (red.), _Molotov Remembers: Inside Kremlin Politics. Conversations with Felix Chuev_, Chicago 1993, s. 45.

28 M.J. Conversino, dz. cyt., s. 27–28; „Most Secret Protocol, Moscow”, 1 listopada 1943 r., FRUS, „Diplomatic Papers, 1943: General”, s. 773.

29 J.R. Deane, dz. cyt., s. 20–21; „To Milattache, Embassy Moscow, no. 75”, 26 października 1943 r., NARA, NA/RG 334, pudło 63: „US Military Mission to Moscow, Operation Frantic” (26 października 1943 r. – 31 marca 1944 r.), 3 str.; , „History of Eastern Command”, Headquarters USSTAF, 1944, NARA, NA/RG 334, pudło 66, s. 7.

30 „To AGWAR Washington from Deane, no. 28”, 29 października 1943 r., NARA, NA/RG 334, pudło 63, 2 str.; J.R. Deane, dz. cyt., s. 16.

31 M.J. Conversino, dz. cyt., s. 29; „Harriman to Washington”, 26 grudnia 1943 r., NARA, NA/RG 334, pudło 63, 3 str.; „Deane to Washington”, 27 grudnia 1943, tamże., 1 str.

32 M.J. Conversino, dz. cyt., s. 31; „General Arnold to Deane”, 27 stycznia 1944 r., NARA, NA/RG 334, pudło 63, 2 str.

33 A. Harriman i E. Abel, dz. cyt., s. 296; „Deane to Slavin”, 31 stycznia 1944 r. (tekst angielski i tłumaczenie rosyjskie), NARA, NA/RG 334, pudło 63, 2 str; „Memorandum of Conversation, The American Ambassador, Marshal Stalin, Molotov”, 2 lutego 1944 r., NARA, NA/RG 334, pudło 63, 4 str.

34 J.R. Deane, dz. cyt., s. 108; „Deane to Washington”, 2 lutego 1944 r., NARA, N/A RG 334, pudło 63, 1 str.; „Arnold to Deane”, 4 lutego 1944 r., 1 str., NARA, N/A RG 334, pudło 63.

35 J.R. Deane, dz. cyt., s. 108; „Memorandum of Conversation, The American Ambassador, Marshal Stalin, Molotov”, 2 lutego 1944 r., NARA, N/A RG 334, pudło 63, 4 str.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: