Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

Most trzech czasów - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 stycznia 2021
36,90
3690 pkt
punktów Virtualo

Most trzech czasów - ebook

Losy dwóch rodzin zamieszkujących kresy dawnej Rzeczpospolitej zostają brutalnie zaburzone wybuchem wojny. Przesycony magią i spokojem krajobraz Nowo-Święcian oraz Wilna – gwałtownie przestaje istnieć. Wojna staje się nie tylko polem wielkich bitew, ale także sprawdzianem człowieczeństwa… Rzeczywistość po roku 1945 stoi w przenikliwie wystudiowanym kontraście wobec rzeczywistości przedwojennej. Świat powojenny rysuje się w sposób nieprzewidywalny, zaskakujący – tak samo jak nieprzewidywalne i trudne okazują się ludzkie decyzje obarczone bolesnymi konsekwencjami. Powieść ta w barwny, bogaty sposób maluje zróżnicowane osobowości, formując z nich klucz do zrozumienia tajemnicy czasu – mijającego bez względu na wszystko. Most trzech czasów to także historia podejmowanych przez ludzi prób ułożenia relacji z drugim człowiekiem, wobec których fortuna rzadko kiedy przynosi proste, oczywiste i bezpieczne rozwiązania uczuciowe. Wielość ujęć miłości otwiera bohaterom niełatwą drogę – często drogę bez powrotu. Zmagając się i ze światem, i z samymi sobą, muszą żyć tak, aby budować mosty… Mosty pomiędzy konkretnymi wydarzeniami – po to, by zdołać przetrwać. Ta pełna, intrygująca opowieść – jak na sagę przystało – toczy się na granicy dwóch światów: zewnętrznego oraz wewnętrznego, złożonego z osobistych przeżyć. Oba determinują bohaterów do zdecydowanych zachowań i postaw moralnych. Dwie rodziny, dwie wojny. Przekonaj się czy miłość może rozkwitnąć w czasie, kiedy jedynym celem jest przetrwanie.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-67024-61-7
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„Powieść Karoliny Wiaczewskiej łączy w sobie intrygująco
nakreśloną fabułę, wyraziste sylwetki bohaterów, wyjątkowy klimat oraz uniwersalny język, który nadaje jej specyficznego charakteru. Autorka buduje trudne relacje między bohaterami, kreując ich rzeczywistość przy pomocy wielowątkowości, stawia postacie przed dojmującymi decyzjami, trzyma nas w napięciu do samego końca, a tytułowy most symbolizuje drogi, które muszą pokonać bohaterowie, by odnaleźć siebie w świecie, w jakim przyszło im żyć. To prawdziwa uczta czytelnicza, którą bardzo Wam polecam!” – Agnieszka Krizel, Recenzje AgiSpis treści

CZĘŚĆ PIERWSZA

Cecylia

Cyklista rozsmakowany w śledziach

Lot skowronka

Za zdrowie Komendanta

Jan

Cena miłości

Pochowajcie mnie w żółtej sukience

Żywy las

Cecylia i Jan

Raki, co nie lubiły tonu skrzypiec

Szumiąca jak drzewa

Makuchy

Jan i Cecylia

Wędrowny sokół

Sztacheta

Siłacz w kłębach pary

Cecylia

Sarenka

Refleksy

Pierwsze łzy

Jan

CZĘŚĆ DRUGA

Coś więcej niż marzenie

Gienierały

Jak Tacjana młynek straciła

Cecylia i Jan

Ostatni strzał

Workuta

Sybiraczka

Cecylia

RYNGRAF

Rozkaz to rozkaz

Słowiki na Monte Cassino

Jan i Cecylia

Ogień, co stłumił przyzwoitość

Lotnik

Szkocka krata

Jan

CZĘŚĆ TRZECIA

Szklany śnieg

Niestosowność uczucia

Jastrun

Cecylia

MŚCIWOŚĆ

Podźwignięci z ruin

Wieszczyca

Cecylia i Jan

Graga

Zawiłości

Inny punkt widzenia

Cecylia

Biała szamanka

Elishamowe skrzypce

Żal ścisnął za serce

Jan i Cecylia

Czas jak kręgi na wodzie

Wierne serce

Zaślepienie

Jan

Jan i CecyliaCecylia

Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą, a ja doliną.
Ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą, a ja kaliną.

Jej włosy pachniały ziołami. Lekko zbliżony do sosnowego aromat szałwii przełamywała intensywność rumianku. Niepowtarzalna ciepła słodycz o miękkim, miodowym zabarwieniu unosiła się w powietrzu wraz z ostrą nutą świeżo ściętej lawendy. Cecylia, ostrożnie i powoli, drobnymi palcami przeczesywała kolejne pukle, chcąc, by nabrały obfitszego kształtu. Następnie upięła je jednym wprawnym gestem. Wcześniej długo stała przed lustrem, przyglądając się kreślącemu się w nim odbiciu. Własne rysy twarzy wydawały jej się nazbyt smutne. Pesymistycznego obrazu dopełniały krople wody, tak podobne do łez, a ściekające wzdłuż skroni, aż po krawędź szczęki. Nagie ramiona układały się w łagodny łuk. Kobieta kilkakrotnie obracała się, chcąc obejrzeć całość sylwetki. Nie wydawszy się sobie wystarczająco atrakcyjną, przysłoniła ciało wilgotnym ręcznikiem. Letni poranek przez uchylone okno wnikał nieśmiało do zacienionych zakamarków pokoju. Niepozorne promienie słońca migotały, przenikając przez szerokie oczka plecionych firanek. Cecylia wyciągnęła z szafy kostium w kolorze zielonym, przypominającym swym nasyceniem skórkę awokado. Do zewnętrznej klapy żakietu niewielką złotą agrafką przyczepiła kilka drobnych listków mięty.

Pogoda sprzyjała spacerom. Droga wiodła pomiędzy szpalerami drzew, wśród których dominowały klony. Ich rozłożyste korony obfitowały w wielokształtne liście, zwartą strukturą przysłaniające powykręcane gałęzie. Gdzieniegdzie pojawiały się także leszczyny. Pod ich pniami z rzadka leżały niewielkich rozmiarów orzechy, odziane w falbankę ze zrośniętych podkwiatków. Właśnie wtedy zwróciła na nią uwagę. Podobna do zwinnej wiewiórki, pełnym energii krokiem zmierzała w sobie tylko znanym kierunku. Była wysoką, szczupłą kobietą w średnim wieku. Gdy otwierała usta, oczom rozmówcy ukazywały się duże przednie zęby. Cecylia dostrzegła ją z daleka. Niejako rozpoznała po rudym kolorze włosów. Przystanąwszy, z nieudawanym zachwytem chłonęła ognistą intensywność ich barwy. Tym razem odważy się pogratulować nieznajomej dokonanego wyboru. Z uśmiechem poda pod wątpliwość, iż taki kolor osiągalny jest dla każdego. Na koniec dyskusji wspomni o tym, iż wytrwale czekać będzie jesieni. Wówczas to uchwycić da się prawdziwą istotę tonacji dominującej w otoczeniu niepowtarzalnymi refleksami. Kobieta podziękuje, dumna i speszona zarazem. Od tego momentu, gdy drobny komplement zagościł w jej świadomości, poruszać będzie się już inaczej. Nabierze śmiałości, a jednocześnie uśpiona w niej finezyjność – w nieskrępowany sposób ukaże się światu. Cecylia dostrzegła tę pozornie nic niewnoszącą zmianę. Długo wiodła wzrokiem za umykającą wiewiórką, która może nieco rozmarzona, w wysublimowany sposób stawiała stopy.

Na idealnie błękitnej tafli nieba rozchodziły się promieniście smugi światła, gdy Cecylia przemierzała ostatni etap drogi. Wiódł on leniwie wzdłuż brzegu jeziora, zastygłego w niewytłumaczalnym bezruchu. Najdrobniejszy podmuch wiatru nie wzbudzał choćby drżenia, niepokoju samotnej fali, która gdyby istniała, z łatwością dotarłaby do kamienistego wału. Przez to granatowa głębia wód zdawała się tonąć w intensywniejszym niż zazwyczaj odcieniu. Cecylia pamiętała doskonale tę drogę. Pokonywała ją po wielokroć. Pokonywali ją razem. Wówczas za wszelką cenę starała się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół, aby pozostał z nią już na zawsze. Przede wszystkim zapach jego wody kolońskiej. Miodową słodycz ostrożnie przełamywaną nieznanego pochodzenia goryczą, ulatującą wyjątkowo pospiesznie. Akordy zapachów układały się niczym dźwięki w niezliczoną ilość kombinacji. Zdawało się, iż charakter ich zależy od aktualnego nastroju towarzyszącego jej mężczyzny.

To w momencie pełnego wzruszeń pożegnania postanowiła, iż zrobi mu niespodziankę. Kilka dni po jego wylocie do Londynu kupiła bilet na najbliższy samolot. Spakowała niewielki bagaż i zjawiwszy się na lotnisku, cierpliwie czekała na odprawę. Sam lot przebiegał spokojnie. Maszyna bez jakichkolwiek przeszkód, równym rytmem pokonywała dystans dzielący dwoje zakochanych w sobie ludzi. Cecylia rozmarzonym wzrokiem obserwowała świat, poszczególne fragmenty kontynentu rozciągającego się wzdłuż postrzępionego wybrzeża. Gdy po opuszczeniu samolotu skomentowała rozczarowującą pogodę, niewysoki, rudowłosy steward zaproponował, aby czym prędzej wróciła z nim do Polski. W odpowiedzi mężczyzna usłyszał jedynie jej pełen serdeczności śmiech. Kilkadziesiąt minut później, stojąc na progu obcego sobie domu, Cecylia żałowała, iż nie skorzystała z przedstawionego jej wariantu. Nigdy wcześniej nie założyłaby nawet, iż takie rozwiązanie mogło w ogóle wchodzić w grę. Gdy jednak ujrzała na twarzy narzeczonego mieszaninę skrajnie przeciwstawnych emocji, wiedziała już, że zbiegając beztrosko ze schodów dosuniętych do skrzydła samolotu, popełniła błąd. Początkowo żądała od niego wyjaśnień. Czując, jak cała krew napływa jej do mózgu, pragnęła poznać prawdę, chociażby najbardziej banalną z możliwych. Nie potrafiła jednak się zdecydować, czy powinna wydrapać oczy brunetce, której imienia nie zdołała zapamiętać, mimo iż mężczyzna w bezczelny sposób śmiał przedstawić sobie obie panie, czy ograniczyć się do okaleczenia dawnego ukochanego, którego tłumaczenia traktować należało jako równie zawiłe, co bezwartościowe. Zapewne Cecylia zachowałaby się w jakiś nieprzewidywalny sposób, ostatkiem sił nadając zdarzeniom pożądany przez siebie kształt, gdyby ostry dźwięk dzwonka nie przeszył gwałtownie powietrza. Mężczyzna niechętnie otworzył drzwi. Następnie zrezygnowany wrócił do pomieszczenia i usiadłszy na krawędzi krzesła, rzucił tylko ochryple, iż poddaje się, bo bez względu na wszystko nie da rady naprawić sytuacji. Dlaczego wówczas wybiegł właśnie za nią, mimo iż nie tylko ona wpadła na pomysł, aby odwiedzić go tego pamiętnego dnia, Cecylia nie zdołała ustalić. Po prawdzie nie interesowało jej już nic, co w najdrobniejszy sposób byłoby związane z człowiekiem, na którym zawiodła się całkowicie. I jak onegdaj za wszelką cenę starała się zapamiętać każdy najdrobniejszy szczegół, aby pozostał z nią już na zawsze, tak obecnie, spacerując samotnie brzegiem jeziora, czuła wstręt i obrzydzenie do własnych wspomnień. Wiedziała, że musi pozbyć się ich czym prędzej. Skutecznie, a co ważniejsze – raz na zawsze.
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij