- nowość
Mózg w równowadze. Jak zbudować odporność psychiczną dzięki neuronauce - ebook
Mózg w równowadze. Jak zbudować odporność psychiczną dzięki neuronauce - ebook
Jak możesz wykorzystać to, co wiemy o mózgu, aby poprawić swoje zdrowie psychiczne?
Istnieje wiele dróg do osiągnięcia dobrego samopoczucia psychicznego. W przełomowym poradniku „Mózg w równowadze. Jak zbudować odporność psychiczną dzięki neuronauce” neurobiolożka Camilla Nord zabierze cię w fascynującą podróż po osiągnięciach neuronauki, które rewolucjonizują sposób myślenia o zdrowiu psychicznym. Pokaże, jak działają –lub nie –różne techniki, terapie i metody stosowane, aby dbać o zdrowie mózgu.
Autorka klarownie przybliża zależności między ciałem a mózgiem, a także wyjaśnia wpływ zachodzących w nim procesów na nasz stan psychiczny. Dzięki tej książce dowiesz się m.in.:
- jak zachodzące w mózgu procesy, takie jak ból, uczenie się, przyjemność czy pożądanie, wspierają nasze zdrowie psychiczne;
- w jaki sposób substancje chemiczne regulujące nastrój, na przykład dopamina, serotonina i opioidy, działają na ludzki mózg;
- jak psychoterapia zmienia chemię mózgu oraz jak mózg i ciało współpracują, abyśmy czuli się zdrowi fizycznie (i psychicznie);
- co dzieje się w organizmie, kiedy przyjmujemy leki przeciwdepresyjne, placebo, a nawet narkotyki;
- dlaczego metody wspierające zdrowie psychiczne nie działają tak samo u każdego;
- w jaki sposób pozornie małe rzeczy poprawiające nastrój – kawałek czekolady, spacer, rozmowa z przyjacielem – działają w naszych mózgach tak samo jak najnowsze metody leczenia zaburzeń zdrowia psychicznego.
Zrozumienie przyczyn złej kondycji psychicznej jest jednym z kluczowych wyzwań naszych czasów. Ale odpowiedź na pytanie, co stoi za pogorszeniem naszego stanu, w przypadku każdego z nas będzie brzmiała inaczej. Znalezienie tego, co pomaga nam odzyskać równowagę i rozwijać mózg, pomoże rozwikłać tę zagadkę. Możliwości odzyskania sił i zwiększenia odporności jest więcej, niż mogłoby się wydawać. Przekonaj się, że droga do zdrowia psychicznego prowadzi przez mózg.
Zastosuj narzędzia neuronauki i zbuduj odporność psychiczną.
Kategoria: | Zdrowie i uroda |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8371-734-0 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
_Radość – co za czysto ludzki obłęd_*
Zadie Smith
Kiedy ostatnio czułeś absolutną radość?
Wzięłam ślub latem 2019 roku w małym lasku na obrzeżach Cambridge w wieku 29 lat. Miałam niezłe wyczucie czasu. Rok później – kiedy wielu moich trzydziestokilkuletnich przyjaciół się zaręczyło – wybuchła pandemia, a mnóstwo ślubów odwołano, przełożono albo uczestniczyli w nich tylko świadkowie. W noc przed moim ślubem zaczął padać deszcz, co, obiektywnie rzecz biorąc, było katastrofą o znacznie mniejszej skali niż pandemia. O drugiej nad ranem rozpętała się jednak burza niemal biblijnych rozmiarów. Przeniosłam się do drugiej sypialni i nie mogłam zasnąć przez całą noc. Bolał mnie żołądek, ściśnięty w supeł z niepokoju. Wyobrażałam sobie, jak mokną stoły, krzesła, bele siana i sofy, które ustawiliśmy tego dnia w lesie, a cała rodzina i goście stoją w błocie. Wiedziałam, że będą bezlitośni dla naszego lekkomyślnego pomysłu, aby zorganizować ślub na zewnątrz w brytyjskie lato.
Ale w południe następnego dnia po burzy nie było już śladu. Światło słoneczne przenikało przez parasol liści i oświetlało głowy członków rodziny, o których zawsze myślałam, że na pewno nie pojawią się na moim ślubie. Spojrzałam na moją żonę, a potem, przez następne 10 godzin, czułam całkowitą, spełnioną radość aż do chwili, gdy zasnęłam głębokim, niezmąconym snem – nie mam najmniejszego pojęcia, czy tej nocy też padało.
Radość wydaje się ulotna, niemożliwa do zmierzenia. Ze swej natury zdarza się rzadko i nieoczekiwanie. Jest czymś niezwykłym, wyrastającym ponad to, czego moglibyśmy oczekiwać od codziennego życia. Większość naszych dni nie obfituje raczej w doświadczenia, które wywołują w nas radość. Składają się z lepszych i gorszych momentów, które bywają przewidywalne lub nie – może nas spotkać zarówno zaskakujący sukces, jak i nieprzewidziana strata. Książka _Mózg w równowadze_ mówi o tym, jak nasz mózg buduje poczucie zdrowia psychicznego, gdy uczy się przewidywać złożone, zmieniające się informacje w otaczającym nas świecie.
Przyjemność jest czymś bardziej banalnym niż radość. Doświadczamy jej średnio co najmniej raz dziennie¹. Niektórzy naukowcy uważają, że przyjemność jest jednym z wyrazów „dobrostanu” (_well-being_), który jest zwykle definiowany w dwóch podstawowych kategoriach. Pierwsza to dobre samopoczucie w danym momencie, a druga – ogólnie w życiu. Te dwa składniki są często łączone z terminami używanymi przez Arystotelesa. Pierwszą kategorię odczuć nazywał hedonią (_hedone_) – odczuwaniem szczęścia, rozkoszy, przyjemności. Tę właśnie kategorię psychologowie zwykle mierzą w swoich eksperymentach. Odnosi się ona także do dwóch słynnych definicji szczęścia: „odczuwanie przyjemności przy braku bólu” (definicja Jeremy’ego Benthama)² oraz zapisów wspomnień momentów przyjemności i bólu doświadczanych w czasie (definicja Daniela Kahnemana)³.
Badacze z dziedziny nauk społecznych, którzy chcą na przykład sprawdzić, jak szczęśliwi są mieszkańcy jednego kraju w porównaniu z mieszkańcami innego, częściej starają się zmierzyć drugą kategorię, nazywaną eudajmonią, która polega na osiągnięciu satysfakcji z życia i realizacji własnego potencjału. Ich badania mogą odpowiedzieć na pytania takie jak: czy bogatsi ludzie są bardziej zadowoleni ze swojego życia? (Odpowiedź brzmi: do pewnego stopnia⁴. Patrz rozdział 10.).
Osobiście uważam, że obie tradycyjne kategorie dobrostanu mają ze sobą dużo wspólnego. Badania wykazały, że ludzie, którzy doświadczają więcej przyjemności w życiu codziennym, zgłaszają również większą satysfakcję z życia – doświadczenie eudajmonii przeplata się z doświadczeniem hedonii⁵. Być może nie jest to wcale zaskakujące, ponieważ te dwie kategorie są tak ściśle powiązane w życiu każdej jednostki, że zmierzenie ich oddzielnie może być niemożliwe. Podczas badań odczuwania hedonii i eudajmonii powadzonych na całym świecie za pomocą odrębnych kwestionariuszy wykryto, że obie kategorie były prawie całkowicie skorelowane (na poziomie 0,96), co podaje w wątpliwość, czy można je naprawdę rozróżnić⁶. Co więcej, odpowiedzi badanych osób na pytania dotyczące eudajmonii i hedonii mogły być lepiej matematycznie wyjaśnione przez pojedynczą kategorię dobrostanu niż dwa oddzielne konstrukty⁷. Może to oznaczać, że chwilowa przyjemność i satysfakcja z życia, choć wydają się różne, funkcjonalnie odzwierciedlają ten sam nadrzędny konstrukt dobrostanu.
Poprawa dobrostanu psychicznego jest naszym celem od dziesięcioleci, stuleci i tysiącleci, ale naukowcy wciąż się z tym borykają, zresztą jak całe społeczeństwo. W tej książce zastanowimy się, co neuronauka mówi o tym, co właściwie znaczy czuć się dobrze – w danej chwili lub w szerszej perspektywie. Zagłębimy się też w to, skąd bierze się nasze dobre samopoczucie psychiczne – co sprawia, że doświadczamy hedonii z powodu małych, codziennych przyjemności? W jaki sposób nasze własne pozytywne i negatywne doświadczenia wpływają na postrzeganie całego życia w kategoriach negatywnych lub pozytywnych? W jaki sposób niewielkie zmiany w mechanizmach odpowiedzialnych za te procesy mogą wywoływać pogorszenie stanu psychicznego? W jaki sposób możemy dostosować te same procesy poprzez nasze działania – leki, ćwiczenia czy psychoterapię – aby poprawić nasze zdrowie psychiczne?
Czym właściwie jest zdrowie psychiczne?
W moim laboratorium w MRC Cognition and Brain Sciences Unit na Uniwersytecie Cambridge, otoczonym rzekami i łąkami pełnymi krów, prowadzimy eksperymenty, które pozwalają nam lepiej zrozumieć procesy, jakie zachodzą w mózgu i prowadzą do poprawy lub pogorszenia zdrowia psychicznego, szczególnie u osób z jego zaburzeniami. Poznanie tych procesów może pomóc nam w ulepszeniu istniejących lub opracowaniu nowych metod leczenia. Trzeba zauważyć, że zdrowie psychiczne może oznaczać bardzo różne rzeczy dla różnych ludzi. Jak dotychczas neuronaukowcy nie uzgodnili uniwersalnej definicji „zdrowia psychicznego”, podobnie zresztą jak psychologowie, filozofowie ani żadna inna grupa uczonych, która mogłaby zająć ostateczne stanowisko w tej sprawie.
Można by pomyśleć, że będzie stanowić to ogromny problem dla badaczy tej dziedziny takich jak ja, ale większość neuronaukowców nie pozwala, by filozoficzne rozterki stanęły im na drodze do prowadzenia interesujących eksperymentów. Lepsze zdrowie psychiczne może oznaczać niższe kliniczne indeksy wskaźników depresji, lęku, stresu lub innych czynników. Innym razem świadczą o nim pozytywne wyniki dobrego samopoczucia psychicznego – na przykład poziom zadowolenia z życia. Poziom określonych substancji chemicznych w mózgu, zachowania przejawiane przez zwierzęta i ludzi czy obszary mózgu, które ulegają aktywacji, również mogą odzwierciedlać pewne aspekty zdrowia psychicznego (odczuwanie przyjemności, mechanizmy nagrody i tym podobne). Pełny obraz zdrowia psychicznego musi obejmować wszystkie te aspekty, od empirycznego do biologicznego, i wytyczać między nimi ścieżki.
W swojej książce zamiennie używam terminów takich jak „zaburzenia zdrowia psychicznego”, „zaburzenia psychiczne” czy „choroby psychiczne”, aby odnieść się do takich problemów, jak duża depresja**, schizofrenia, zespół lęku uogólnionego i tak dalej. Te terminy medyczne są używane, kiedy doświadczenia związane ze złym stanem zdrowia psychicznego spełniają określone kryteria diagnostyczne i są na tyle poważne, że upośledzają funkcjonowanie jednostki. Sposób, w jaki naukowcy odnoszą się do tych schorzeń, stale się jednak zmienia. W niektórych przypadkach używam bardziej ogólnego wyrażenia „problemy psychiczne” lub „złe samopoczucie psychiczne”, aby zaznaczyć, że dana osoba może doświadczać określonych problemów bez spełnienia tradycyjnych kryteriów diagnostycznych lub jej problemy mogą nie mieścić się w jednej kategorii diagnostycznej. W każdym razie warto pamiętać, że poszczególne osoby, które doświadczają problemów ze zdrowiem psychicznym, mogą określać własne doświadczenia za pomocą terminów, które są dla nich najbardziej znaczące – na przykład jako „doświadczenia” lub „problemy”, a nie „zaburzenia” czy „choroby” (lub odwrotnie).
Uważam, że pod kątem funkcjonowania mózgu zdrowie psychiczne oznacza pewien rodzaj równowagi. Według biologii organizmy żywe mogą przeżyć dzięki utrzymywaniu homeostazy – względnie stabilnego stanu – niezależnie od zmian, które zachodzą w otoczeniu lub w organizmie (temperatura otoczenia, poziom cukru we krwi, nawodnienie i tak dalej). Utrzymanie takiej równowagi wymaga ciągłego dostosowywania się – ciało poci się, aby obniżyć temperaturę, możemy zjeść pączka, aby podnieść poziom cukru, pijemy dużo płynów po intensywnym biegu. To, co uważamy za „zdrowie psychiczne”, również wymaga utrzymania homeostazy.
Podobnie jak w przypadku ciała utrzymanie „równowagi mózgu” wymaga elastycznego reagowania na zmiany w środowisku. Obejmuje to nasze środowisko wewnętrzne – które może wpływać na nas poprzez ból emocjonalny, ale także infekcje – oraz środowisko zewnętrzne, które codziennie stawia przed nami wyzwania w postaci stresorów życiowych. Do zachowania takiej równowagi niezbędne jest, aby nasz stan psychiczny nam pomagał, a nie utrudniał funkcjonowanie, co zwiększa szanse na przetrwanie. W przypadku osób, które doświadczyły pogorszenia zdrowia psychicznego w pewnych momentach swojego życia, stan psychiczny może czasami wpływać na zdolność do wykonywania codziennych czynności, spędzania czasu z bliskimi lub na inne aktywności niezbędne do prowadzenia dobrego życia w świecie.
Co wpływa na zdrowie psychiczne?
Zdrowie psychiczne jest wspierane przez wiele różnych procesów, które zachodzą w mózgu – od przyjemności i bólu po motywację i uczenie się. Biologia mózgu i jego ścisły związek z ciałem fizycznym tworzy, podtrzymuje i chroni nasz stan psychiczny. Być może stosujesz już różne techniki wspierające lub poprawiające zdrowie psychiczne – każda z nich wywiera szczególny wpływ na odpowiednie procesy mózgowe. Prawdopodobnie zauważyłeś już także, że jeśli znajomy poleca ci jakąś technikę (na przykład mówi: „spróbuj jogi!”), wcale nie musi ona przynieść ci jakichkolwiek korzyści. Dzieje się tak dlatego, że każda aktywność, która ma na celu poprawę zdrowia psychicznego, działa w kontekście procesów zachodzących nieustannie w mózgu (i organizmie) konkretnej osoby. Te procesy biologiczne są kształtowane przez, często subtelne, czynniki genetyczne, co wpływa na skłonność poszczególnych osób do określonych wzorców myślenia, nastroju lub zachowania.
Co równie ważne, procesy te są kształtowane przez całą gamę wcześniejszych doświadczeń życiowych. Mówię tu o wcześniejszych doświadczeniach, ponieważ na ogół zakłada się, że wszystkie doświadczenia kształtujące zdrowie psychiczne (lub chorobę) następują w dzieciństwie, kiedy jesteśmy najbardziej wrażliwi, ale tak naprawdę mogą one zachodzić przez całe życie. Nie są to czynniki niezależne, bo wpływają na nie pewne predyspozycje genetyczne wzmacniane przez doświadczenia środowiskowe. Może być też tak, że na określone doświadczenia środowiskowe wpływają geny danej osoby (choć jest to często zaniedbywane w popularnych koncepcjach). Nic, co „biologiczne”, nie jest statyczne – również te czynniki (i ich interakcje) są dynamiczne. Okazują się szczególnie istotne w pewnych okresach rozwojowych, ale wpływają na nas przez całe życie.
Dzieje się tak, ponieważ wiele elementów układu nerwowego jest plastycznych, zmiennych, kształtowanych przez otoczenie. Przez „układ nerwowy” rozumiem mózg i rdzeń kręgowy, a także ich rozległe, dwukierunkowe ścieżki komunikacji z resztą ciała. Na funkcjonowanie układu nerwowego wpływają: nasza genetyka, czynniki kulturowe, bezpieczeństwo ekonomiczne, stresujące doświadczenia życiowe, świat społeczny, w którym żyjemy, nasza dieta i stan fizyczny naszego ciała (by wymienić tylko kilka). Wszystko to wpływa na nasze zdrowie psychiczne poprzez oddziaływanie na układ nerwowy.
Pomiar i kwantyfikacja tak wielu zjawisk i czynników są bardzo trudne, a mogą wydawać się wręcz niemożliwe. Każdy czynnik powoduje jednak poprawę lub pogorszenie zdrowia psychicznego poprzez zmianę procesów fizjologicznych w układzie nerwowym. Doświadczenie pogorszenia zdrowia psychicznego może wynikać z bardzo różnych przyczyn, które mają źródło wewnątrz i na zewnątrz ciała. Jak dowiesz się z tej książki, zdrowie psychiczne można poprawiać lub leczyć za pomocą równie szerokiej gamy czynników zewnętrznych i wewnętrznych. Bez względu na przyczynę droga do zdrowia psychicznego prowadzi przez mózg. To on jest ostatecznym celem każdego czynnika ryzyka i każdej metody leczenia.
Może cię to zaskoczyć. Być może intuicja podpowiada ci, że w zdrowiu psychicznym chodzi o coś innego niż w fizycznym, w którym poszczególne choroby – na przykład kardiologiczne lub cukrzyca – wpływają na określone narządy lub układy. Twierdzenie, że problemy psychiczne mają podłoże fizyczne, może wydawać się nawet niestosowne. Niewątpliwie wpływa na nie wiele ważnych czynników społecznych, chociaż nie jest to unikatowe dla zdrowia psychicznego. Choroby, które dotykają innych narządów i układów, takich jak płuca czy serce, również mogą mieć przyczyny społeczne, na przykład większe zanieczyszczenie określonych obszarów lub nierówny dostęp do zdrowej żywności. Mimo wszystko – podobnie jak w wypadku innych uwarunkowanych społecznie chorób, których efektem końcowym jest oddziaływanie na naszą biologię – doświadczenie zaburzeń psychicznych jest również procesem fizycznym.
Dobre samopoczucie i nasza podatność na zaburzenia psychiczne w różnych momentach życia są uwarunkowane przez ciągłe procesy biologiczne zachodzące w mózgu, które kształtują nasze postrzeganie świata (środowiska zewnętrznego) i ciała (środowiska wewnętrznego). Zmiany, które zachodzą w tych procesach, lub różne wyniki tych samych procesów mózgowych, sprawiają, że pewne przekonania ulegają zniekształceniu, stają się nieprzystosowawcze i całkowicie nieprzydatne w realizacji dążeń życiowych. Powoduje to objawy, które kojarzymy z „chorobą psychiczną”. Nasze uczucia, myśli lub zachowania mogą zakłócać codzienne życie do tego stopnia, że doświadczamy chronicznie złego nastroju czy myśli samobójczych (jak w przypadku dużej depresji i choroby afektywnej dwubiegunowej). Czasami nawracające myśli uniemożliwiają nam wykonywanie ważnych czynności życiowych (w takich zaburzeniach, jak zespół lęku uogólnionego, lęk społeczny i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne). Zniekształceniu może ulec także nasze poczucie rzeczywistości (między innymi w zaburzeniach psychotycznych, takich jak schizofrenia).
Jednym z przykładów ogólnej funkcji mózgu, która wspiera zdrowie psychiczne, ale może również wywołać chorobę, jest jego zdolność do uczenia się i przewidywania wydarzeń. Obejmuje to przewidywania dotyczące środowiska zewnętrznego (Czy w pobliżu czai się tygrys?) i wewnętrznego (Czy jestem głodny? Spragniony? Przerażony?). Najbardziej istotne są sytuacje, w których te przewidywania są nieprawidłowe, i to one właśnie najbardziej przyciągają uwagę naszego mózgu. Mózg może czuć potrzebę aktualizacji swojego postrzegania świata zewnętrznego – czyli uczenia się. Proces przewidywania i uczenia się jest często nieświadomy, włączony w codzienne doświadczenia.
Na przykład przez całe życie uczmy się, że przedmioty spadają w kierunku ziemi, mimo że (prawdopodobnie) nikt nie uczy nas tego wprost. W kontekście zdrowia psychicznego uczymy się wielu rzeczy, które wpływają na nasz nastrój, emocje i wzorce myślowe – czy spodziewamy się, że doświadczymy pozytywnego lub negatywnego odbioru, gdy spotkamy nowych ludzi, czy wydaje nam się, że codzienne czynności sprawią nam bardzo dużo czy mało przyjemności, czy jesteśmy szczególnie wrażliwi na ból lub inne sygnały, które płyną z ciała (między innymi). Nasze oczekiwania wpływają na prawdopodobieństwo wystąpienia złego stanu zdrowia psychicznego.
Wspólną zasadą dobrego samopoczucia, szczęścia, przyjemności, radości i innych pozytywnych uczuć jest to, że pojawiają się, gdy wynik jest lepszy, niż oczekuje nasz mózg (ale nadal mieści się w zakresie możliwości jego przewidywań). Oznacza to, że oczekiwanie dobrych rzeczy jest pomocne, ale jeszcze bardziej pomocne może być oczekiwanie rzeczy nieco gorszych, niż się okazują – to właśnie pozytywne zaskoczenie może chwilowo poprawić samopoczucie (patrz rozdział 3.). Czasami doświadczenie, które przeżywamy w prawdziwym życiu, jest znacznie lepsze niż to, czego można się było spodziewać – bardzo pozytywną niespodzianką jest na przykład ślub, który nie utonął w powodzi błota. Ogromnie wpływa to na chwilowe samopoczucie.
W większości przypadków doświadczamy jednak mniej spektakularnych niespodzianek. To powtarzające się, codzienne doświadczenia – zwykle przyziemne, czasem rozczarowujące, a czasem niezwykłe – które kumulują się z czasem i wpływają na nasze poczucie zdrowia psychicznego. Budowanie oczekiwań odbywa się poprzez procesy uczenia się w mózgu, napędzane przez momenty zaskoczenia (zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym). Subtelnie zmienia to sposób, w jaki będziemy doświadczać świata jutro w porównaniu z dniem dzisiejszym. Ten proces oczekiwań, poczucia zaskoczenia i uczenia się jest jednym z podstawowych składników zdrowia psychicznego. Jest również podstawą wiedzy naukowej o tym, co czyni nas odporniejszymi, a co naraża na ryzyko problemów ze zdrowiem psychicznym, oraz jakie aspekty zdrowia psychicznego mogą być podstawowymi celami poszczególnych terapii i interwencji.
Obraz świata tworzony w mózgu jest unikatowy, ukształtowany w wyniku wielu lat własnych doświadczeń i uwarunkowań genetycznych, dlatego nie ma jednego uniwersalnego przepisu na zdrowie psychiczne. Różnice w neurochemii mózgu (wśród wielu innych czynników) mogą powodować, że niektórzy ludzie brzydzą się tym, co inni uwielbiają. Podobnie indywidualne różnice w funkcjonowaniu mózgu oznaczają, że pewne sposoby poprawy zdrowia psychicznego działają tylko na określoną grupę ludzi. Kiedy czytamy popularny artykuł o terapii X lub diecie Y, która poprawia zdrowie psychiczne lub daje poczucie szczęścia, w najlepszym przypadku oznacza to średnią dla całej (czasami dość małej) grupy.
Jeśli chodzi o zdrowie psychiczne, to, co działa na kogoś innego, może w ogóle nie działać na ciebie. Oznacza to również, że potencjalne sposoby poprawy zdrowia psychicznego, zarówno medyczne, jak i oparte na diecie lub ćwiczeniach, mogą wiązać się z osobistym ryzykiem i być nawet szkodliwe ze względu na ich wpływ na biologię konkretnej osoby. Zdrowie psychiczne jest uwarunkowane przez skomplikowaną mozaikę czynników. Neuronauka usilnie stara się znaleźć sposób pomiaru tych czynników, aby przewidzieć, jaki sposób leczenia będzie skuteczny dla określonego pacjenta. W większości przypadków wysiłki te jednak nie przyniosły jeszcze sukcesu na dużą skalę.
Dlaczego warto zrozumieć podstawy zdrowia psychicznego?
Poznanie przyczyn złego stanu zdrowia psychicznego i sposobów jego poprawy jest jednym z najważniejszych zadań naszych czasów. Choroby psychiczne są obecnie ogromnym problemem. Najczęściej występujące zaburzenie – depresja – dotyka ponad 250 milionów ludzi na całym świecie. Globalne koszty ekonomiczne zaburzeń zdrowia psychicznego oszacowano w 2010 roku na 2,5 biliona dolarów, a liczba ta ma się podwoić do 2030 roku⁸. Co najważniejsze, doświadczenie zaburzeń psychicznych może druzgocąco wpływać na jakość życia jednostki. Zdecydowana większość osób, które odbierają sobie życie (około 90 procent) cierpi na jakąś formę takich zaburzeń⁹. Kryzys zdrowia psychicznego ma charakter globalny, a do 77 procent samobójstw dochodzi w krajach o niskim i średnim dochodzie¹⁰.
Samobójstwo nie jest zresztą jedynym ani nawet głównym czynnikiem, który wpływa na śmiertelność osób z zaburzeniami psychicznymi. Szacuje się, że oczekiwana długość życia osób z poważnymi schorzeniami – takimi jak schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa i depresja – jest niższa o mniej więcej 25 lat, głównie z powodu zwiększonego ryzyka chorób sercowo-naczyniowych¹¹. To dowód, jak nierozerwalnie zdrowie fizyczne wiąże się z psychicznym i odwrotnie. Nawet w bogatych krajach, z dobrze rozwiniętą i odpowiednio finansowaną opieką psychiatryczną, najlepsze znane metody leczenia – terapia psychologiczna i leki przeciwdepresyjne – działają tylko u około 50 procent pacjentów. To zagadka, która motywuje wiele badań neuronaukowych nad zdrowiem psychicznym, ponieważ staramy się odkryć lepsze drogi leczenia.
Zaburzenia psychiczne są tylko jednym z aspektów zdrowia psychicznego. Jego zachowanie jest równie ważne dla dobrostanu i jakości życia osób, które miały tyle szczęścia, że nigdy nie doświadczyły choroby zmieniającej całe życie. Odczuwanie szczęścia wiąże się z dłuższym i zdrowszym życiem, nawet po uwzględnieniu innych źródeł długowieczności – stanu zdrowia fizycznego i psychicznego, wieku, płci czy statusu społeczno-ekonomicznego¹². Nie jest jasne, dlaczego tak się dzieje. Powodem mogą być zmiany w układzie sercowo-naczyniowym, hormonalnym i odpornościowym, które wiążą się z doświadczaniem negatywnych emocji13, ¹⁴.W przeciwieństwie do tego pozytywne emocje wiążą się z niższymi wskaźnikami występowania udaru mózgu¹⁵, chorób serca¹⁶, a nawet objawów przeziębienia¹⁷.
Istnieje ogromna różnica między uczuciem przygnębienia a chorobą psychiczną, ale zachodzą też pewne podobieństwa w tym, jak te doświadczenia wpływają na ciało i mózg. Być może najlepszych informacji, w jaki sposób mózg wspiera zdrowie psychiczne, dostarczyłyby nam badania mózgu osób, które doświadczyły zaburzeń psychicznych. Może nam to wiele powiedzieć o procesach mózgowych, które wspierają dobre samopoczucie, szczęście i inne pozytywne zjawiska związane ze zdrowiem psychicznym. Być może będziesz zaskoczony, gdy się dowiesz, co może prowadzić do dobrego zdrowia psychicznego. To, co często uznajemy za szkodliwe dla zdrowia – jedzenie cukru, picie piwa, nocne wyjścia – mogą krótko- lub nawet długoterminowo pozytywnie wpływać na zdrowie psychiczne. Każda z tych „złych dla ciebie” rzeczy jest jednym z niezliczonych sposobów wykorzystania systemów mózgu, które wspierają zdrowie psychiczne. Na przykład – wcale nie przesadzam – wspólne śmianie się z programu telewizyjnego z przyjaciółmi wykorzystuje ten sam system mózgu co heroina (patrz rozdział 1.).
Z tej książki nie dowiesz się, że musisz zrezygnować ze wszystkiego, co fajne – od cukru po gry on-line – aby poczuć się lepiej. Nie dowiesz się także, że najlepszym rozwiązaniem jest trzykrotna codzienna praktyka uważności lub przyjmowanie probiotyków. Dowiesz się za to, co neuronauka mówi na temat tego, jak działa zdrowie psychiczne.
Książka przybliży ci jedne z pierwszych i najnowsze eksperymenty neuronaukowe dotyczące odczuwania przyjemności, najnowsze badania nad rewolucyjnymi lekami, terapiami lub innymi metodami, które mogą poprawić zdrowie psychiczne. Poszczególne rozdziały mówią o kolejnych naukowych aspektach zdrowia psychicznego. Niektóre wydają się dość oczywiste (jak neurobiologia przyjemności), a niektóre mniej (procesy neuronalne odpowiedzialne za motywację), choć są równie istotne. Po drodze dowiemy się, w jaki sposób poszczególne substancje chemiczne w mózgu, takie jak dopamina, serotonina i opioidy, wpływają na zdrowie psychiczne.
Doświadczenie zdrowia psychicznego wynika z procesów zachodzących w mózgu, natomiast mózg jest ściśle powiązany z resztą ciała. Omówię fascynujące nowe prace, które dotyczą związku między ciałem fizycznym a zdrowiem psychicznym, w tym roli, jaką odgrywają jelita i układ odpornościowy. Związek między ciałem a mózgiem może być kluczem do zrozumienia, w jaki sposób pozytywne stany psychiczne – na przykład odczuwanie szczęścia – mogą poprawić nasze zdrowie fizyczne i w jaki sposób poprawa zdrowia fizycznego poprzez działania takie jak ćwiczenia może wpłynąć na zdrowie psychiczne.
Poznamy ludzkie dążenia do poprawy zdrowia psychicznego – odkrycie leków przeciwdepresyjnych, nowe eksperymenty z użyciem magicznych grzybków, badanie wpływu uważności na mózg, zmiany stylu życia w zakresie snu lub ćwiczeń i najnowocześniejsze elektryczne metody leczenia depresji. We wszystkich tych niezliczonych metodach znajdziemy podobieństwa – wspólne sieci i procesy mózgowe, które leżą u podstaw zdrowia psychicznego i wspierają powrót do zdrowia. Mogą być one kluczem do nowych, spersonalizowanych metod leczenia zaburzeń psychicznych i stać się przyszłością neuronauki zdrowia psychicznego.
W pewnych momentach życia wszyscy doświadczamy psychicznego i fizycznego bólu oraz cierpienia, a wielu z nas szuka wtedy jakiegoś rodzaju terapii. Czasami czeka nas rozczarowanie z powodu chwalonej przez wszystkich tabletki lub zalecanej zmiany stylu życia: cudowne lekarstwo dla jednej osoby może być trucizną dla innej. Jest jednak wiele rzeczy, których możemy spróbować, aby poprawić swoje zdrowie psychiczne. Należą do nich zmiany stylu życia, które mogą chronić zdrowie psychiczne, skupienie się na kwestiach snu oraz otwarte podejście do arsenału skutecznych leków psychiatrycznych i terapii psychologicznych w przypadku poważniejszych zaburzeń.
Za każdym razem, gdy odkrywamy nową metodę leczenia lub gdy okazuje się, że inny czynnik stylu życia wiąże się z odczuwaniem szczęścia, w najlepszym wypadku będzie to działać tylko na niektóre osoby. Oczywiście najlepiej, gdyby było to jak najwięcej osób, ale nic nie działa tak samo na wszystkich. Wymaga to zmiany samego paradygmatu zdrowia psychicznego – odejścia od koncepcji, że coś „działa” lub „nie działa”, w kierunku zrozumienia, jaki proces może pomóc i komu. Mam nadzieję, że moja książka będzie czymś w rodzaju przewodnika w kierunku tego nowego paradygmatu. Dzięki niej dowiesz się, jakie lekcje warto wyciągnąć z badań neuronaukowych, aby wpłynąć na własne zdrowie psychiczne, a które śmiało można pominąć.
* Tłumaczenie za: Zadie Smith, _Widzi mi się_, tłum. Justyn Hunia, Jerzy Kozłowski, Agnieszka Pokojska, Wydawnictwo Znak, Kraków 2018 – przyp. tłum.
** Z ang. _major depression_, od _major depressive disorder_ (MDD). Termin pochodzi z klasyfikacji zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i obecnie się upowszechnia – przyp. tłum.1.
Naturalne odloty: przyjemność, ból i mózg
Ludzie mają często skrajnie różne doświadczenia, które wiążą się z bólem i przyjemnością. Niektórzy silniej odczuwają przyjemność, inni zmagają się z przewlekłym bólem, a inni w ogóle go nie czują. Odczuwanie przyjemności jest ściśle powiązane ze zdrowiem psychicznym, o czym dobitnie świadczy jeden z objawów, który występuje w kilku zaburzeniach, w tym depresji i schizofrenii. Jest nim anhedonia – utrata zainteresowania lub odczuwania przyjemności z aktywności, które normalnie ją nam sprawiają. Określenie „normalnie ją nam sprawiają” jest subiektywne, ale nieosądzające. Może obejmować pyszne jedzenie, czytanie ulubionej książki, orgazm lub inne, jeszcze bardziej ekscentryczne rzeczy, które lubimy. W przypadku anhedonii rzeczy, które zazwyczaj sprawiają nam przyjemność, mogą wydawać się dość nudne, mniej wartościowe lub niewarte wysiłku. Zakłócenie odczuwania przyjemności może mieć destrukcyjny wpływ na zdrowie psychiczne.
Również ból jest ściśle powiązany ze zdrowiem psychicznym, ale w inny sposób. Osoby z depresją zgłaszają więcej subiektywnego bólu w codziennym życiu. Być może dzieje się tak z powodu obniżenia progu odczuwania bólu¹⁸. Związek ten działa w obu kierunkach: osoby z chorobami objawiającymi się przewlekłym bólem, do których sama się zaliczam, są bardziej narażone na złe samopoczucie psychiczne¹⁹. Ogólnie rzecz biorąc, im częściej doświadczamy bólu i innych nieprzyjemnych odczuć, tym bardziej prawdopodobne jest, że nasze zdrowie psychiczne się pogorszy²⁰.
W tym rozdziale zastanowimy się, dlaczego zdrowie psychiczne jest tak ściśle powiązane z przyjemnością i bólem. Częściowo dzieje się tak z powodu zmian w mózgu, które często są takie same w przypadku w przewlekłego bólu i chorób psychicznych. Powiemy, w jaki sposób mózg normalnie przetwarza przyjemne i nieprzyjemne doznania, a także jak wiąże się to z różnicami w indywidualnych upodobaniach i antypatiach. Subiektywne odczuwanie doznań jako przyjemnych, nieprzyjemnych lub bolesnych wpływa na nasz nastrój, myśli i zachowania – a tym samym na zdrowie psychiczne.
To, jak postrzegamy i odczuwamy elementy otaczającego nas świata, wpływa również na to, czego uczy się nasz mózg (co omówimy dokładniej w rozdziale 3.), a także na to, czego poszukujemy, a czego unikamy w naszym otoczeniu (rozdział 4.). Pogorszenie zdrowia psychicznego również może zmienić sposób doświadczania świata, na przykład przytępić odczuwanie przyjemność i wzmocnić czucie bólu. Właśnie dlatego zmiany w odczuwaniu bólu i przyjemności mogą być sygnałem ostrzegawczym pogarszającego się zdrowia psychicznego, a skupienie się na systemach mózgowych, które leżą u podstaw bólu i przyjemności, może być jednym ze sposobów zachowania tego zdrowia.
„Naturalny haj” bólu
Czy kiedykolwiek zauważyłeś, że po raczej bolesnym lub przerażającym doświadczeniu doznajesz nagłego oszołomienia? W biologii zjawisko to nazywane jest analgezją wywołaną przez stres. Możesz odczuwać oszołomienie po czymś naprawdę niebezpiecznym (skok ze spadochronem), ale także mniej spektakularnym (uderzenie się w palec u nogi). W obu przypadkach krótkotrwały przypływ energii powoduje również tymczasowe zmniejszenie wrażliwości na ból.
Gdy ściga cię drapieżnik lub atakuje wróg, jedynym celem organizmu jest przetrwanie. W tym momencie, podczas ucieczki lub walki w sytuacji zagrażającej życiu, odczuwanie normalnego natężenia bólu byłoby bardzo niekorzystne i zmniejszało szanse na przeżycie. Ostatnią rzeczą, którą powinieneś wtedy robić, jest siadanie i zajmowanie się złamaną kostką lub podbitym okiem. Ból może odwrócić twoją cenną uwagę od utrzymania się przy życiu. Właśnie dlatego zachodzi zjawisko analgezji wywołanej stresem – zwiększa ono nasze szanse na przetrwanie wysoce stresującego zdarzenia. Być może w historii ewolucji, gdy podobne zdarzenia występowały nader często, zwierzęta, które wykazywały zdolność do tłumienia bólu, miały większe szanse na przeżycie, dzięki czemu mogły przekazać swoje przydatne sztuczki potomstwu.
Także dzisiaj nie wszyscy doświadczają analgezji wywołanej stresem w tym samym stopniu, co sugeruje, że ta cecha jest zmienna w populacji. Można ją określić ilościowo, mierząc próg bólu przed wystąpieniem stresu i po nim. Niektórzy ludzie (i zwierzęta) wykazują znacznie większe zmiany progu bólu niż inni, co oznacza, że są znacznie podatniejsi na analgezję wywołaną stresem²¹. U takich osób ostry stres może szczególnie pozytywnie wpływać na nastrój, a niebezpieczeństwo może im się wydawać szczególnie euforyczne. Jeśli, podobnie jak ja, nie masz skłonności do aktywności związanych z silnym stresem, prawdopodobnie twój poziom analgezji wywołanej stresem jest bardziej zrównoważony. Być może nadal ją odczuwasz, gdy uderzysz się w palec u nogi, ale nie masz najmniejszej ochoty tego powtarzać.
Analgezję wywołaną stresem próbowano zmierzyć w eksperymentach z lat 80. ubiegłego wieku, które nazywam „gorącymi i zimnymi kąpielami”. Naukowcy badali szczury, które pływały w wodzie o różnych temperaturach przez ściśle określony czas. Po wyjęciu szczurów z gorących i zimnych kąpieli (i osuszeniu ręcznikiem) naukowcy zmierzyli ich reakcje na ból. Krótkie kąpiele w zimnej wodzie, na przykład trzyminutowe pływanie w wodzie o temperaturze 15 stopni Celsjusza, zmniejszały reakcje szczurów na ból. Wielu z nas lubi przyjemną, ciepłą kąpiel, ale być może słyszałeś (ale trochę bałeś się spróbować), że zimne kąpiele lub pływanie w zimnej wodzie mogą wywoływać euforyczne efekty. Jeśli jesteś gotów stawić czoła krótkotrwałemu bólowi, morsowanie podobno działa na wszystko.
Zjawisko analgezji wywołanej stresem zachodzi, ponieważ ssaki mają w mózgu układ chemiczny aktywowany przez ból i stresujące doświadczenia, zwany endogennym układem opioidowym. Opioidy to substancje chemiczne, które skutecznie tłumią ból (o czym może zaświadczyć każdy, kto brał leki takie jak kodeina) i sprawiają, że czujesz się oszołomiony.
Powodem, dla którego krótkie, lekko stresujące pływanie w zimnej wodzie powoduje ulgę w odczuwaniu bólu, jest to, że wywołuje uwalnianie określonej klasy substancji chemicznych zwanych opioidami²². Być może znasz ich popularną nazwę – endorfiny – która jest skrótem od „endogenne morfiny” (endogenne oznacza tutaj, że pochodzą z wnętrza ciała). Takie narkotyki i leki, jak opium lub morfina, wiążą się z receptorami opioidowymi w mózgu i naśladują działanie endorfin. Efektem wiązania się naturalnych lub farmakologicznych opioidów z tymi receptorami jest cała kaskada procesów komórkowych, w tym hamowanie aktywności niektórych neuronów i zatrzymanie wydzielania innych substancji chemicznych w mózgu²³. Następnie zmienia się przepływ informacji z obszarów mózgu, w których znajdują się receptory opioidowe, do innych regionów mózgu i rdzenia kręgowego, które tłumią (lub „bramkują”) sygnały bólowe nadchodzące z organizmu²⁴.
Endorfiny wywołują „naturalny haj” – zawroty głowy, uczucie rozluźnienia, oszołomienie – który może być przyjemny i zmniejszać wrażliwość na ból. Oznacza to, że w pewnych okolicznościach umiarkowany stres może sprawić, że poczujesz się dobrze, ponieważ powoduje uwalnianie opioidów (i innych substancji chemicznych) w mózgu. (Jeśli kiedykolwiek uda ci się wybrać do łaźni termalnych w Budapeszcie na Węgrzech, których temperatura waha się od przyjemnie ciepłej do boleśnie zimnej, możesz przeprowadzić na sobie eksperyment z gorącą i zimną kąpielą).
Być może nie masz ochoty na kąpiel w zimnej wodzie. Nie ma problemu – jest wiele innych doświadczeń powodujących krótkotrwały stres, które indukują naturalne uwalnianie opioidów. Także aktywności, które nie były typowymi wyzwaniami w naszej ewolucyjnej historii, takie jak skakanie z samolotu, wydają się wykorzystywać ten sam system opioidowy jak nasza ewolucyjna reakcja walki o przetrwanie. Uwalniają opioidy w mózgu w celu zmniejszenia ostrego bólu i wywołują przy tym przyjemne reakcje na krótkotrwały stres (w każdym razie u niektórych osób).
W jednym z badań stwierdzono, że skoki spadochronowe zmniejszały wrażliwość na ból, podobnie jak zimne kąpiele u szczurów, co wskazywało na uwalnianie opioidów²⁵. Gdy spadochroniarzom tuż przed skokiem podano lek, który zatrzymuje transmisję opioidów, wykazywali oni wyższą wrażliwość na ból niż grupa, której podano placebo. Potwierdzało to hipotezę, że zmniejszenie wrażliwości na ból wiązało się z endogennym układem opioidowym. Było to jednak niewielkie badanie, a wrażliwość na ból zbadano dopiero po powrocie skoczków na ziemię (są pewne ograniczenia co do tego, co można zrobić w powietrzu, a przypuszczam, że testowanie reakcji na ból byłoby zbyt dużym wyzwaniem nawet dla tych nieustraszonych naukowców).
Podobnie jak skoki spadochronowe u ludzi wiele różnych, często zaskakujących doświadczeń może wywoływać analgezję wywołaną stresem u szczurów. Jednym z nich jest sam ból. Stwierdzono, że naturalne opioidy uwalniane w wyniku krótkiego, ale bolesnego wstrząsu elektrycznego zmniejszają ból u szczurów podczas późniejszych testów²⁶. Obracanie szczurów z określoną prędkością ma podobny efekt²⁷ (proszę, nie próbujcie tego ze swoimi zwierzętami!). Podobnie jak w przypadku pływania w zimnej wodzie i skoków ze spadochronem wszystkie te stresory mają ze sobą coś wspólnego: są łagodne i tymczasowe*. Zbyt szybkie obracanie szczura (przypuszczalnie bardziej nieprzyjemne niż wolniejsze) nie powoduje uwalniania opioidów²⁸. Można sobie wyobrazić, dlaczego tak się dzieje. Tymczasowe stłumienie bólu jest przydatne – może pomóc w uniknięciu zbliżającej się śmierci lub ucieczce przed drapieżnikiem w przypadku zranienia. Ale jeśli długotrwały, ekstremalny stres również tłumiłby ból, moglibyśmy być mniej skłonni do ucieczki przed stresującymi i szkodliwymi sytuacjami albo do unikania źródła bólu.
Ból jest użytecznym i bardzo ważnym sygnałem. Ludzie, którzy nie są w stanie go odczuwać z powodu rzadkich uwarunkowań genetycznych, cierpią z powodu głębokich fizycznych konsekwencji swojej niewrażliwości na ból, takich jak oparzenia, złamania kości czy odgryzione języki. Ból i stres mogą wydawać się nieprzyjemne, ale mają ukrytą zdolność do sprawiania, że odczuwasz przyjemność, dopóki nie znajdziesz się w bezpiecznym miejscu. Nawet jeśli nie jest to szczególnie przyjemne, pamiętaj, że pomaga ci przetrwać.
Być może zastanawiasz się, co analgezja wywołana stresem ma wspólnego ze zdrowiem psychicznym. Twoja osobista konstelacja przyjemności i bólu (oraz ich łagodniejszych odpowiedników – upodobań i niechęci) składa się na hedonizm twojego codziennego życia. Wpływa to zarówno na chwilowy stan psychiczny, jak i na zdrowie psychiczne w szerszej perspektywie. Różnice między ludźmi przejawiają się najsilniej w ich reakcjach na nieprzyjemne lub bolesne sytuacje. Nie ma na to lepszego przykładu niż przewlekły, długotrwały ból, który może druzgocąco wpływać na zdrowie psychiczne osób cierpiących.
Skutki przewlekłego bólu
Jeśli ból jest długotrwały, może wystąpić zjawisko przeciwne do analgezji wywołanej stresem – mózg i układ nerwowy stają się coraz wrażliwsze na ból. Nazywa się to hiperalgezją (przeciwieństwem analgezji, czyli braku bólu)²⁹. Hiperalgezja zwykle rozwija się po urazie fizjologicznym z powodu lokalnych zmian w uszkodzonej tkance, które wywołują nadwrażliwość na ból (a czasem także na dotyk lub ruch). Pomaga to zachować czujność, aby zapobiec dalszym urazom i chronić organizm. Hiperalgezja jest bardzo pomocna w krótkim okresie, jednak w przypadku bólu przewlekłego może utrzymywać się już po wyleczeniu uszkodzonej tkanki. Mimo że nie ma potrzeby ochrony przed dalszymi urazami, nadal odczuwamy zwiększony ból, jakby tak było. Uważa się, że wpływają na to zmiany w regionach mózgu zaangażowanych w świadomość ciała, uwagę i emocje³⁰. Są one w stanie wysyłać sygnały do obszarów czuciowych mózgu i poprzez rdzeń kręgowy. Powoduje to ból odczuwany w ciele, ale pochodzący z mózgu. Oznacza to, że nawet jeśli ciało nie odczuwa bezpośrednio bólu (na przykład złamana kość może być już całkowicie wyleczona), w mózgu nadal mogą znajdować się sygnały informujące o bólu.
Osoby, które cierpią na przewlekły ból, są znacznie bardziej narażone na zaburzenia zdrowia psychicznego. Rozległe badania przeprowadzone przez Światową Organizację Zdrowia wykazały, że osoby, które doświadczały uporczywego bólu przez ponad sześć miesięcy, przejawiały czterokrotny wzrost zaburzeń lękowych lub depresyjnych. Moim zdaniem istnieją dwa możliwe wyjaśnienia ścisłego związku między przewlekłym bólem a zdrowiem psychicznym. Pierwsze (być może najbardziej oczywiste, o którym myślisz od razu) polega na tym, że odczuwanie bólu jest wyraźnie nieprzyjemne i przeszkadza w życiu, a takie doświadczenie musi naturalnie prowadzić do pogorszenia zdrowia psychicznego. Ja również skłaniam się ku temu wyjaśnieniu. Sama doświadczam okresowo przewlekłego bólu z powodu choroby zwyrodnieniowej stawów stopy po wypadku, któremu uległam 16 lat temu. Każdy, kto doświadczył przewlekłego bólu, odczuł psychiczne żniwo kaprysów swojego ciała. Nasza siła woli staje się drugorzędna wobec ostatecznego rozkazu bólu, który jest nieunikniony. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji zdrowie psychiczne może się pogorszyć. Nie jest to jednak jedyna przyczyna.
W różnych krajach i kulturach³¹ związek między przewlekłym bólem a zdrowiem psychicznym zachodzi w obu kierunkach. Osoby cierpiące na przewlekły ból są bardziej narażone na rozwój depresji, a osoby z depresją są znacznie bardziej narażone na rozwój przewlekłego bólu w przyszłości³². Jakie może być wyjaśnienie tego zjawiska?
Przewlekły ból mógłby występować częściej u osób z depresją, jeśli podatność na depresję wiązałaby się również z podatnością na przewlekły ból i/lub jeśli depresja zmieniałaby sposób, w jaki mózg reaguje na ból. Istnieją dowody, że obie te możliwości mogą być prawdziwe. Mechanizmy biologiczne, które powodują przewlekły ból, mają wiele cech wspólnych z mechanizmami depresji. Wymownie świadczy o tym to, że zmiany widoczne w poszczególnych obszarach mózgu osób z przewlekłym bólem i osób z depresją lub lękiem (i prawdopodobnie innymi zaburzeniami zdrowia psychicznego) się pokrywają³³. Uważa się, że wiele procesów fizjologicznych odpowiedzialnych za przewlekły ból, takich jak nasilony stan zapalny, może być również przyczyną zaburzeń zdrowia psychicznego³⁴. Można wyciągnąć z tego wnioski także na temat samego bólu. W czasie moich długich zmagań zauważyłam, że lekarze, którzy rozmawiają z pacjentem na ten temat, uważają, że bardzo ważne jest podkreślanie, że ból nie powstaje „tylko w głowie” – że jest prawdziwy. Z mojego doświadczenia, jako naukowczyni i pacjentki, wynika jednak, że to nie do końca prawda.
Badania neuronauki nad bólem przewlekłym pokazują, że problem ten może mieć więcej wspólnego z zaburzeniami zdrowia psychicznego niż z bólem krótkotrwałym. Kiedy doświadczamy bólu w następstwie urazu lub innego uszkodzenia ciała, receptory bólu, zwane nocyceptorami, są aktywowane i przekazują informacje o uszkodzeniu tkanki przez nerwy do rdzenia kręgowego. Z rdzenia kręgowego informacje są przekazywane do obwodów czuciowo-bólowych w mózgu. Można o tym myśleć jak o „oddolnej” ścieżce, gdzie sygnały o bólu są wysyłane z ciała do mózgu. Z czasem receptory bólu mogą się uwrażliwić lub przyzwyczaić, odpowiednio zwiększając lub zmniejszając reakcje na ból³⁵.
Trzeba jednak pamiętać, że gdy sygnał z nocyceptorów dotrze do mózgu, natężenie bólu, który ostatecznie odczuwamy, nie jest tylko bezpośrednim odzwierciedleniem informacji przekazywanych przez nocyceptory. Oprócz samego fizycznego bólu odczuwamy również silne doświadczenie emocjonalne i poznawcze – czujemy coś nieprzyjemnego, rozpraszającego i przyciągającego uwagę. To wszystko jest częścią doświadczenia, które nazywamy bólem. Tak więc doświadczenie przewlekłego bólu może mieć swoje źródło w doznaniach bólowych, ale może również pochodzić z zupełnie innego miejsca – z innych procesów poznawczych w mózgu.
Koncepcja ta jest trudna do zrozumienia, gdy samemu odczuwa się ból. Kiedy możesz dokładnie wskazać miejsce w swoim ciele, gdzie czujesz ból, opisać, co go powoduje i co łagodzi, wydaje się niemożliwe, że ból pochodzi z innego miejsca niż zidentyfikowane źródło. Na odczuwanie bólu wpływają jednak między innymi głód, pobudzenie, stres, rozproszenie uwagi, wcześniejsze doświadczenia z bólem i czynniki genetyczne36,37. Ból, którego rzeczywiście doświadczasz, rodzi się w mózgu w wyniku nieświadomych procesów, w tym oczekiwań i przewidywań dotyczących ciała. Czasami procesy te nasilają się do tego stopnia, że nie wymagają już informacji z nocyceptorów, aby przekazywać sygnały bólowe do systemów sensorycznych.
W przypadku przewlekłego bólu oczekiwania mózgu i przypisywanie bólowi dużego znaczenia zwiększają jego nasilenie³⁸. Na przykład interpretowanie bólu jako potencjalnego zagrożenia może wzmocnić jego percepcję³⁹. Wcześniejsze odczucia związane z bólem mogą zacząć same go wywoływać, uruchamiając reakcję bólową na bodziec, który wcale nie jest sygnałem bólu⁴⁰. W ten sposób przewlekły ból może być nawet całkowicie spowodowany lub utrzymywany przez stan mózgu. Możemy odczuwać ból bez żadnych informacji, które pochodzą z nocyceptorów – wtedy naprawdę „wszystko dzieje się w twojej głowie”. Jeśli, podobnie jak ja, doświadczasz przewlekłego bólu, ta wiadomość ma również pozytywną stronę. Jeśli ból może być podtrzymywany przez procesy bardzo podobne do zaburzeń zdrowia psychicznego, to walka z nim nie zawsze wymaga stosowania środków przeciwbólowych – można go również leczyć, zmieniając swoje oczekiwania.
Doświadczyłam tego zjawiska przez przypadek kilka lat temu, podczas wizyty u ortopedy. Lekarz przepisał mi zastrzyki steroidowe w miejscu mojego starego urazu, licząc na to, że złagodzą mój ból na tyle, że nie będę musiała na razie poddawać się operacji (w przeciwnym razie potrzebowałam wymiany stawu w stopie). Na podstawie rezonansu magnetycznego zdiagnozował u mnie chorobę zwyrodnieniową stawów. Stan był stosunkowo poważny, ale u niektórych osób bardzo skutecznie na ból działają steroidy, zmniejszając miejscowo stan zapalny. Poszłam na zastrzyk steroidowy i okazało się, że jestem jednym z tych szczęśliwców – leki zadziałały.
Okazało się, że miałam naprawdę wyjątkowe szczęście. Chociaż działanie zastrzyku miało ustąpić po około sześciu miesiącach, minęło około ośmiu lat, a ból nigdy nie wrócił do poprzedniego poziomu. Choć nadal odczuwam go przez większość dni, nie jest tak uciążliwy, a operacja jak dotychczas nie była potrzebna. Nie wiem, co powiedziałby na to lekarz, ale mam własną hipotezę. Zastrzyk steroidowy tymczasowo złagodził „oddolny” ból, powodowany przez stan zapalny w stopie. Tymczasowa ulga długoterminowo wpłynęła na poziom bólu, który mógł być spowodowany jedynie zmianami w moim mózgu. Oznacza to, że chociaż ból częściowo musiał mieć źródło w stanie zapalnym w stopie, to, czego doświadczałam, było w dużym stopniu filtrowane przez mój mózg. Lata odczuwania bólu mogły ukształtować moje ścieżki mózgowe, które się do niego przyzwyczaiły, poszukiwały jego oznak, oczekiwały go i w końcu zaczęły wzmacniać jego odczuwanie w ciele.
Nie chcę mówić zbyt wiele o moich doświadczeniach z przewlekłym bólem, ponieważ to tylko moja historia, a nie twarde dane naukowe. Z pewnością nie jest to „łatwe rozwiązanie” dla każdego i prawdopodobnie w końcu będę potrzebować operacji, ponieważ zastrzyk steroidowy (bez względu na to, jak skuteczny) nie zatrzyma degradacji chrząstki spowodowanej chorobą zwyrodnieniową stawów. Mimo wszystko moja opowieść pokazuje, że czasami nawet ból o „prawdziwej”, zewnętrznej przyczynie, tak naprawdę w dużej mierze jest wywoływany przez mózg. W moim przypadku oznaczało to, że efekty miejscowego leczenia wykraczały daleko poza jego zakładane działanie. W przypadku innych osób może nie być widocznego zewnętrznego źródła, ale wyniszczający ból napędzany przez mózg jest tak samo realny jak odczuwany w wyniku urazu.
W pewnych przypadkach mózg może generować lub wzmacniać ból – być może nauczył się go oczekiwać, bać się go i wykrywać potencjalne zagrożenie nawet na bardzo niskim poziomie. W innych sytuacjach wpływ mózgu na ból może mieć działanie terapeutyczne, które zachodzi na zasadzie efektu placebo (efekt placebo ma złą reputację, ale może być niezwykle skuteczny – omówimy to bliżej w rozdziale 5.). Ostatecznie, przewlekły ból może z pewnością być „tylko w głowie”, nawet jeśli jest odczuwany całkowicie poza głową. Niektórzy naukowcy posunęliby się nawet do stwierdzenia, że ból zawsze jest w głowie, ponieważ nie ma doświadczenia bólu, które nie ulegałoby wpływom wyższych stanów mózgu, takich jak skupienie lub rozproszenie uwagi. Prawdziwym problemem jest pogląd, że jeśli coś jest „tylko w głowie”, to jest mniej realne – niezależnie od tego, czy mówimy o bólu, czy depresji. Coś, co jest „tylko w twojej głowie”, jest nadal bardzo realne i jest takim samym zjawiskiem fizjologicznym jak uraz czy infekcja.
_Dalsza część dostępna w wersji pełnej_
* Niektóre dłużej działające stresory, takie jak długotrwałe wstrząsy lub dłuższe pływanie w zimnej wodzie o bardzo niskiej temperaturze, również mogą powodować analgezję. Najwyraźniej jednak nie jest ona wówczas wywoływana przez układ opioidowy (a przez któryś z innych układów chemicznych mózgu zaangażowanych w tłumienie bólu).