Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Mroczne tajemnice Dolnego Śląska. Przewodnik po miejscach, które żyją sekretami do dziś - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
4 lipca 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mroczne tajemnice Dolnego Śląska. Przewodnik po miejscach, które żyją sekretami do dziś - ebook

Uważasz, że jesteś w stanie bez mrugnięcia okiem odbyć podróż szlakiem dolnośląskich legend? Jeśli tak, to podczas lektury osiemnastu mrocznych opowieści na pewno się zdziwisz! Dwie autorki bloga Nieustanne Wędrowanie sprawią, że przeżyjesz autentyczne śledztwa historyczne, rozwikłasz zawiłe zagadki oraz zanurzysz się w mrokach dolnośląskiej ziemi.

  • Co łączyło seryjnego mordercę Ojczulka Denkego z Ziębicami?
  • Kim była Morka z Siedlęcina, znana też jako wiosenna zmora?
  • Czy upiór z Bolkowa istniał naprawdę, czy był tylko efektem zbiorowej histerii?
  • Które dolnośląskie zamki były związane z gryfami i dlaczego?

Nie trać czujności. Legendy zawsze mają w sobie ziarnko prawdy!

* * *

Czy można przez ponad 20 lat być sąsiadem seryjnego mordercy i niczego nie zauważyć? Owszem, można. Do takiej sytuacji doszło w Ziębicach na przestrzeni lat 1903–1924. Niejaki Karl Denke zabił w tym czasie co najmniej 30 osób, choć zabezpieczone materiały dowodowe wskazują, że ofiar mogło być ponad 40. Część z nich zjadł, a z tego, co z nich pozostało, wytwarzał paski, szelki i sznurowadła. Czasami z jego domu dobywały się odgłosy piłowania i rąbania, a innym razem widać było, jak wylewa on litry zakrwawionej wody. Jednak nikt nie domyślił się, że w jego mieszkaniu dzieje się coś podejrzanego. I zapewne Denke dożyłby późnej starości i dorobił się jeszcze dłuższej listy ofiar, gdyby nie to, że jednej z nich udało się mu wywinąć.

Fragment opowieści O wampirze z Ziębic: mroczna historia Ojczulka Denkego

* * *

Autorki

Aneta

Wielbicielka samotnych podróży. Wnikliwie szuka interesujących tematów, ma talent do wynajdowania „historycznych perełek”. Aktywnie współtworzy bloga Nieustanne Wędrowanie. Mama Ines.

Ines

Niespokojny duch. Uwielbia historię i tajemnice. Nie spocznie, dopóki nie rozwiąże jakiejś zagadki. Jest instagramerką, tiktokerką i youtuberką – media społecznościowe to jej drugi dom. Mama Anety.

 

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 9788383171555
Rozmiar pliku: 10 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wie­rze­nia zwią­zane z de­mo­nami od za­wsze bu­dzą za­in­te­re­so­wa­nie lu­dzi. Na prze­strzeni stu­leci ten ro­dzaj fa­scy­na­cji wie­lo­krot­nie ule­gał zmia­nom. Raz po­dobne ano­ma­lia były trak­to­wane z sza­cun­kiem i się do nich mo­dlono, in­nym ra­zem pa­łano do nich nie­na­wi­ścią i ro­biono wszystko, by je zdu­sić w za­rodku. Rzecz w tym, że choć dziś opo­wia­da­nia o wam­pi­rach, dia­błach i be­stiach naj­czę­ściej wkłada się do jed­nego worka z baj­kami, daw­niej wie­rzono w ta­kie zjawy bez­wa­run­kowo. Zresztą obec­nie też znajdą się osoby, które trak­tują te istoty cał­kiem po­waż­nie. Można się więc spie­rać co do tego, czy są to sprawy praw­dziwe, czy zu­peł­nie zmy­ślone. To jed­nak nie ma zna­cze­nia dla tej książki, po­nie­waż opi­sane w niej hi­sto­rie do­ty­czą tego, co miało miej­sce na­prawdę, choć po­zor­nie wy­daje się le­gendą.

Wspól­nie od­bę­dziemy po­dróż po Dol­nym Ślą­sku i spoj­rzymy na ten re­gion z per­spek­tywy lu­dzi, któ­rzy żyli na tych zie­miach wieki temu. Po­znamy osoby na­zy­wane upar­cie wam­pi­rami i po­ka­żemy, że nie taki dia­beł straszny. Od prze­ra­ża­ją­cych i nie­wia­ry­god­nych tre­ści przej­dziemy do świata jed­no­roż­ców, smo­ków i gry­fów.

Pod­ję­ły­śmy próbę zre­kon­stru­owa­nia róż­nych wy­da­rzeń i udo­wod­ni­ły­śmy tym sa­mym, że z le­gen­dami jest tak, iż za­zwy­czaj są one praw­dziwe. Roz­pra­co­wy­wa­nie po­szcze­gól­nych opo­wie­ści było trud­nym za­da­niem, czę­sto w trak­cie pracy czu­ły­śmy się jak ha­kerki, które pró­bują się do­stać do naj­pil­niej strze­żo­nego sys­temu. Wszystko dla­tego, że po­da­nia lu­dowe są na­szpi­ko­wane sym­bo­lami i ele­men­tami fan­ta­stycz­nymi. Trzeba je roz­ko­do­wać i do­pa­so­wać do cza­sów, w któ­rych po­wsta­wały.

Dzięki temu czy­tel­nicy mają szansę spoj­rze­nia w oczy za­po­mnia­nej Pia­stów­nie, świę­temu zna­nego z tego, że po­gro­mił smoka, i ko­bie­tom oskar­żo­nym o czary. Po­znają dzieje śre­dnio­wiecz­nej Świd­nicy i wy­biorą się do miast ta­kich jak Ka­mienna Góra i Chełm­sko Ślą­skie, aby sta­nąć oko w oko z ich daw­nymi miesz­kań­cami: jed­no­roż­cem, ba­zy­lisz­kiem i pew­nym ry­ce­rzem, który zro­bił tro­chę ba­ła­ganu we wła­snej hi­sto­rii. In­nym ra­zem prze­razi ich ogrom ludz­kiego okru­cień­stwa, a dla rów­no­wagi po­znają piękno gór­skich miej­sco­wo­ści, oko­lic Wro­cła­wia i daw­nego księ­stwa świd­nicko-ja­wor­skiego.

Opie­ramy się na fak­tach, dla­tego w każ­dym roz­dziale umie­ści­ły­śmy li­stę źró­deł, z któ­rych ko­rzy­sta­ły­śmy. Trzeba jed­nak pa­mię­tać, że spo­iwem dla tego, co praw­dziwe i co le­gen­darne, jest na­sza wy­obraź­nia. Choć do­ło­ży­ły­śmy wszel­kich sta­rań, aby jak naj­do­kład­niej od­two­rzyć hi­sto­rie, to jed­nak jest tu­taj sporo miej­sca na wła­sne in­ter­pre­ta­cje. Nie mu­si­cie nam ślepo wie­rzyć, mo­że­cie za­cząć szu­kać od­po­wie­dzi na wła­sną rękę. Mamy na­dzieję, że wła­śnie do tego za­in­spi­rują na­sze opo­wie­ści. Prze­żyjmy więc wspól­nie te nie­sa­mo­wite przy­gody! Za­pra­szamy!NIE­USTANNE WĘ­DRO­WA­NIE

To grupa osób z pa­sją do po­dróży, hi­sto­rii i od­kry­wa­nia ta­jem­nic. Każdy po­strzega swoją wę­drówkę w inny spo­sób. Tu­taj ce­lem jest zbo­czyć z ko­mer­cyj­nego szlaku, by póź­niej móc do­strze­gać jesz­cze wię­cej do­brego w miej­scach, które po­zo­stały nie­tknięte zę­bem czasu. Wspólna droga? Chęć za­ra­że­nia fi­lo­zo­fią nie­ustan­nego wę­dro­wa­nia jak naj­więk­szego grona od­bior­ców!

Aneta

Wiel­bi­cielka sa­mot­nych po­dróży, naj­chęt­niej ro­we­ro­wych i z psem w ko­szyku. Po­trafi zna­leźć hi­sto­rię na­wet pod po­lnym ka­mie­niem – do­słow­nie! Wni­kli­wie szuka in­te­re­su­ją­cych te­ma­tów, ma ta­lent do wy­naj­do­wa­nia „hi­sto­rycz­nych pe­re­łek”. Jest naj­ak­tyw­niej­szą twór­czy­nią na blogu, jej świa­tem jest też fan­page Nie­ustan­nego Wę­dro­wa­nia na Fa­ce­bo­oku. Gdzie ją spo­tkasz? Naj­czę­ściej w le­sie...

Ines

Mało kto wie, że na­zywa się In­essa. To ona stwo­rzyła Nie­ustanne Wę­dro­wa­nie. Jest nie­spo­koj­nym du­chem, uwiel­bia, gdy coś się dzieje. Wszę­dzie jej pełno! Ma rów­nie du­żego ho­pla na punk­cie hi­sto­rii co Aneta – a może na­wet więk­szego. Nie spo­cznie, do­póki nie roz­wiąże ja­kiejś za­gadki. Jest in­sta­gra­merką, tik­to­kerką i youtu­berką – me­dia spo­łecz­no­ściowe to jej drugi dom.

Pan Frut­kow­ski

Przez wielu zwany Pre­ze­sem Nie­ustan­nego Wę­dro­wa­nia. Wie­ści gło­szą, że ten po­czciwy czwo­ro­nóg ma wię­cej fa­nów niż obie au­torki ra­zem wzięte, ale być może to tylko plotka. Fak­tem jest, że mało który pies może mu do­rów­nać licz­bie ki­lo­me­trów, które tenże prze­wę­dro­wał w swoim ży­ciu. Uwiel­bia „smaczki”, swój fo­tel i wbrew po­zo­rom... święty spo­kój!

Ste­fan

Wie­lo­krot­nie wspo­mi­nany na stro­nach tej książki czło­wiek o wni­kli­wej wie­dzy i ogrom­nej cier­pli­wo­ści. W hi­sto­rycz­nych po­szu­ki­wa­niach jest nie­złomny, to on naj­czę­ściej lą­duje w bi­blio­tece w po­szu­ki­wa­niu cze­goś „eks­tra”. Do­sko­nale zna ję­zyk nie­miecki – jak to tłu­macz! Dla­tego po­maga Ane­cie i Ines w zro­zu­mie­niu źró­deł nie­miec­ko­ję­zycz­nych, na­wet tych naj­mrocz­niej­szych, pi­sa­nych go­ty­kiem.

Da­niel

Mało kto wie, że Nie­ustanne Wę­dro­wa­nie działa jako firma, a wła­ści­cie­lem marki jest wła­śnie Da­niel. Po­nadto wszyst­kie zdję­cia w książce są jego au­tor­stwa, rów­nież te wy­ko­nane dro­nem. Tam, gdzie trzeba do­je­chać, jest też wy­trwa­łym kie­rowcą dla ca­łej ekipy. Działa na za­ple­czu, dba­jąc o to, aby cały pro­jekt do­brze funk­cjo­no­wał i się roz­wi­jał..

Kto we­dług daw­nych prze­ko­nań sta­wał się wam­pi­rem? Przede wszyst­kim były to cza­row­nice i każdy, kto za ży­cia pa­rał się ma­gią. Jed­nakże w prak­tyce do­ty­czyło to ru­do­wło­sych i pięk­nych ko­biet, zie­la­rzy, zna­cho­rów i ta­kich, co nie chcieli zbyt wiele ło­żyć na ko­ściół. Wam­piry miały wy­sy­sać siły wi­talne, du­sić, szczy­pać, stra­szyć i ge­ne­ral­nie do­ku­czać na wiele spo­so­bów. Jed­nak to nie te rze­czy były w tym wszyst­kim naj­gor­sze. Znacz­nie bar­dziej prze­ra­ża­jące były pro­cesy nie­ży­wych.

Nie wiem, kto wy­my­ślił ry­tu­ały ma­jące za­ra­dzić wy­bry­kom wam­pi­rów, ale z pew­no­ścią wy­obraź­nię miał nie­prze­ciętną. Otóż na­le­żało nie­bosz­czyka wy­ko­pać i zwe­ry­fi­ko­wać, czy jego ciało roz­ło­żyło się, czy nie. Gdyby było w sta­nie nie­na­ru­szo­nym, za ko­nieczne uzna­wano de­ka­pi­ta­cję i prze­nie­sie­nie zwłok na gra­nicę miej­sco­wo­ści, naj­le­piej tam, gdzie było ja­kieś roz­droże. Miało to zna­cze­nie sym­bo­liczne, cho­dziło o to, aby pod­kre­ślić, że ten czło­wiek od tej chwili nie na­leży ani do świata ży­wych, ani umar­łych. Ale za­zwy­czaj za­nim do­szło do tego ostat­niego, działo się wiele rze­czy, które na­wet po tylu la­tach mrożą krew w ży­łach i spra­wiają, że włos się jeży na gło­wie.

Szlak wam­pi­rów po­wstał po to, aby każdy mógł po­dą­żyć ich śla­dami. Jest to sześć miej­sco­wo­ści: Le­win Kłodzki, Zię­bice, Ryb­nica Le­śna, Strze­gom, Bol­ków i Sie­dlę­cin. W każ­dym z tych miejsc gra­so­wał ja­kiś wam­pir za­kłó­ca­jący spo­kój ży­wych. Choć tak na­prawdę to – w więk­szo­ści omó­wio­nych przy­pad­ków – żywi drę­czyli umar­łych. W sze­ściu roz­dzia­łach przed­sta­wione są hi­sto­rie, które roz­gry­wały się od śre­dnio­wie­cza aż po czasy współ­cze­sne. Dzięki temu można ła­two się zo­rien­to­wać, jak zmie­niało się poj­mo­wa­nie wam­pi­rów.O WAM­PI­RZYCY Z LE­WINA KŁODZ­KIEGO

Aneta

Hi­sto­ria ta zo­stała oca­lona od za­po­mnie­nia przez cze­skiego kro­ni­ka­rza Vac­lava Hajka z Li­bo­čan. Wpraw­dzie twór­czość jego miała za za­da­nie do­ku­men­ta­cję, jed­nak skryba ten uwa­żany jest przez znaw­ców dzie­jów za fan­ta­stę i mi­to­mana. Nie­wy­klu­czone, że to prawda, lecz bio­rąc pod uwagę inne po­dobne wy­da­rze­nia z wam­pi­rycz­nym wąt­kiem, z któ­rymi za­po­zna­łam się pod­czas pi­sa­nia tej książki, ciężko uwie­rzyć w to, że opo­wieść o Brodce Du­cha­czo­wej z Le­wina Kłodz­kiego nie jest praw­dziwa.

Za­cznę od tłu­ma­cze­nia ory­gi­nału tego po­da­nia z nie­miec­kiej pu­bli­ka­cji Ri­charda Küh­naua Le­gendy ślą­skie. Le­gendy o wid­mach i upio­rach. Treść ta zo­stała opra­co­wana przez Ste­fana, który od po­czątku do końca wspie­rał mnie w mo­jej pracy nad tą książką. Wam­pi­rzyca z Le­wina Kłodz­kiego to ko­lejny przy­kład śre­dnio­wiecz­nych za­bo­bo­nów, które miały fa­talny wpływ na lu­dzi ży­ją­cych w tych od­le­głych cza­sach. Trwali oni w głę­boko za­ko­rze­nio­nym lęku przed zmar­łymi, po­nie­waż wie­rzyli, że ci mogą po­wró­cić z grobu i nę­kać ich bo­le­śnie. Jed­nak to tylko po­łowa prawdy.

Tekst po­da­nia po­wstał na pod­sta­wie XVI-wiecz­nej kro­niki wspo­mi­na­nej na po­czątku tego roz­działu, jed­nak Ha­jek do­ku­men­to­wał to zda­rze­nie wiele lat póź­niej po tym, gdy miało ono miej­sce, czyli w 1345 r., i rów­nież ko­rzy­stał z pracy in­nego skryby, opata Jana Ne­pla­cha, który jako pierw­szy spi­sał tę hi­sto­rię. Po­słu­chaj­cie...

Tam­tego roku w mia­steczku Le­win Kłodzki od­no­to­wano na­stę­pu­jące wy­padki: Miesz­kał tam ze swoją żoną garn­carz Du­chacz. Ko­bieta miała na imię Brodka i prze­peł­niona była dia­bel­ską ma­gią. Gdy stało się o tym gło­śno w oko­licy, księża upo­mi­nali ją, aby skoń­czyła z nie­go­dzi­wymi prak­ty­kami, lecz bez względu na to, jak mocno ko­bieta wy­pie­rała się ich pu­blicz­nie, upra­wiała je da­lej w ta­jem­nicy.

Pew­nego dnia, gdy przy­wo­łała wszyst­kie swoje du­chy, zmarła gwał­towną śmier­cią. Nikt nie po­tra­fił po­wie­dzieć, czy to one ją za­biły, czy stało się to z in­nej przy­czyny. Aby wy­ja­śnić tę ta­jem­nicę, po­sta­no­wiono na wszelki wy­pa­dek nie grze­bać jej wśród po­boż­nych chrze­ści­jan, lecz na roz­staju dróg.

Nie­stety, już samo po­dej­rze­nie, że zmarła osoba ode­brała so­bie ży­cie, mo­gło zdys­kwa­li­fi­ko­wać ją do po­cho­wa­nia w po­świę­co­nej ziemi, a w tym przy­padku oliwy do ognia do­lały rów­nież czary. Dla­tego z Brodką z Le­wina Kłodz­kiego nie pa­tycz­ko­wano się wcale i od razu po­cho­wano ją na skrzy­żo­wa­niu dróg. Były to szcze­gólne punkty w te­re­nie, gdzie ku­mu­lo­wało się zło. Wie­rzono, że wiedźma nie wróci mię­dzy ży­wych, je­żeli spo­cznie w ta­kim miej­scu.

Wkrótce wy­szło na jaw, że zmarła wę­druje po oko­licy, gdyż wiele razy wi­dzieli ją pa­ste­rze na po­lach. Ku ich prze­ra­że­niu zjawa na ich oczach przy­bie­rała po­staci róż­nych zwie­rząt i prze­pę­dzała by­dło.

Nie­kiedy wi­dziano ją taką jak za ży­cia, przed jej tra­giczną śmier­cią. Wtedy czę­sto przy­cho­dziła do do­mów w mia­steczku i oko­licz­nych wsiach, uka­zy­wała się w róż­nych po­sta­ciach ich miesz­kań­com i roz­ma­wiała z nimi. Nie­któ­rych mocno wy­stra­szyła, in­nych nie­omal przy­pra­wiła o śmierć.

Wo­bec tego miesz­cza­nie i chłopi z po­bli­skich wsi po­ro­zu­mieli się i po­sta­no­wili, aby wy­ko­pał ją z grobu ja­kiś od­ważny męż­czy­zna. Gdy to zo­stało wy­ko­nane, wszy­scy zgro­ma­dzeni tam lu­dzie mo­gli zo­ba­czyć, że zmarła po­łknęła po­łowę we­lonu, który miała na gło­wie w cza­sie po­chówku. Część, którą wy­cią­gnięto jej z gar­dła, była cała za­krwa­wiona. Gdy mię­dzy jej piersi wbito dę­bowy ko­łek, z ciała wy­pły­nęła krew, nie ina­czej jak z ciała wołu, co wpra­wiło wszyst­kich w osłu­pie­nie.

Ten dzi­waczny wą­tek ze zja­da­niem ka­wałka tka­niny to nie żart. Rze­czy­wi­ście, w prze­szło­ści wie­rzono, że sa­mo­bójcy, któ­rzy zmie­niali się w wam­piry, po­ły­kali w gro­bie swoje ubra­nia. Nie bra­ko­wało rów­nież świad­ków, któ­rzy sły­szeli wy­do­by­wa­jące się z mo­giły od­głosy mla­ska­nia. Księża czę­sto przed po­grze­bem na­po­mi­nali bli­skich zmar­łego, aby od­cią­gali od jego ust koł­nie­rze albo szale, żeby w gro­bie nie na­brał na nie ape­tytu.

Przy­znaję, że na pierw­szy rzut oka zja­wi­sko to wy­dało mi się non­sen­sem. Jed­nak po do­kład­nym prze­my­śle­niu sprawy, na­szły mnie wąt­pli­wo­ści co do tego, że są to wy­ssane z palca hi­sto­rie. Trzeba bo­wiem wie­dzieć, że w lu­do­wych wie­rze­niach prze­ka­zy­wa­nych przez wieki za­ko­rze­nione były prze­ko­na­nia, iż du­sza zmar­łego opusz­cza świat do­piero po po­grze­bie. Dla­tego też z lęku przed jego po­zo­sta­niem wśród ży­wych, spie­szono się z po­chów­kiem, o ile nic nie sta­wało temu na prze­szko­dzie. Nie­wy­klu­czone więc, że wszyst­kie te przy­padki niby ak­tyw­no­ści po zgo­nie były wy­ni­kiem za­ko­py­wa­nia lu­dzi żyw­cem, w sta­nie śmierci kli­nicz­nej. Po­tem lu­dzie sły­szeli prze­ra­ża­jące dźwięki, wy­do­by­wa­jące się z mo­gił, a kiedy do­ko­ny­wano eks­hu­ma­cji, oka­zy­wało się, że zmarły znaj­do­wał się w in­nej po­zy­cji czy ze zje­dzo­nymi pal­cami albo z frag­men­tami odzieży w ustach.

Dawna świą­ty­nia, z któ­rej gont po­słu­żył za roz­pałkę stosu cza­row­nicy, dziś już nie ist­nieje. W miej­scu, w któ­rym nie­gdyś stała, po­sta­wiono mu­ro­wany ko­ściół Mi­chała Ar­cha­nioła

Oczy­wi­ście, wszystko to uzna­wane było za do­wód na to, że nie­bosz­czyk stał się wam­pi­rem. Ni­komu w śre­dnio­wie­czu nie przy­szło do głowy, że po­cho­wany za ży­cia czło­wiek, bu­dząc się w tak ma­ka­brycz­nej sy­tu­acji w trum­nie pod zie­mią, od­cho­dził od zmy­słów. Wił się z prze­ra­że­nia, du­sił z braku po­wie­trza, gryzł dło­nie i czę­ści ubra­nia, które były w jego za­sięgu. Przy­cho­dziła do niego naj­strasz­niej­sza z moż­li­wych śmierć i nikt nie jest w sta­nie wy­obra­zić so­bie ta­kich upior­nych oko­licz­no­ści. Moim zda­niem z Du­cha­czową mo­gło być po­dob­nie, dla­tego mam wła­sny po­mysł na re­kon­struk­cję tam­tych wy­da­rzeń.

Ze stra­chu przed cza­row­nicą, któ­rej nie na rękę było od­cho­dzić z tego świata, po­nie­waż zmarła przed­wcze­śnie, po­chó­wek od­był się nie­mal od razu. Być może bar­dzo szybko do­szło do pierw­szego roz­ko­pa­nia mo­giły, dla­tego po wy­ję­ciu we­lonu z jej ust, a po­tem wbi­ciu kołka dę­bo­wego w pierś krew lała się stru­mie­niami. Wów­czas mo­gła już rze­czy­wi­ście być mar­twa, ale rap­tem od kilku go­dzin. Ta le­genda moim za­da­niem opo­wiada o ko­bie­cie, która zo­stała zło­żona w gro­bie w sta­nie śpiączki albo śmierci kli­nicz­nej.

Na­stęp­nie po­now­nie po­cho­wano zmarłą, lecz po krót­kim cza­sie znowu za­częto ją wi­dzieć, do tego czę­ściej niż po­przed­nio. Zmora stra­szyła i za­bi­jała lu­dzi, a po za­bi­tych ska­kała obiema no­gami. Dla­tego też ten sam od­ważny czło­wiek po­now­nie wy­do­był ją z mo­giły i oka­zało się wtedy, że ko­łek, który wbito zmar­łej w ciało, jest wy­cią­gnięty, a ona trzyma go w dło­niach.

Wo­bec tego po­sta­no­wiono spa­lić cza­row­nicę ra­zem z koł­kiem, a po­piół z zie­mią wsy­pać do grobu. Po ta­kim po­chówku skoń­czyło się dzia­ła­nie zła. Jed­nak w miej­scu, gdzie spa­lono Brodkę Du­cha­czową, po­ja­wiła się trąba po­wietrzna.

Naj­bar­dziej za­in­te­re­so­wała mnie w tym frag­men­cie in­for­ma­cja, że wam­pi­rzyca za­bi­jała lu­dzi. Miała na­wet swoją kon­kretną sa­dy­styczną me­todę. Ska­kała po nich, aż wy­zio­nęli du­cha. Żeby zro­zu­mieć tę sy­tu­ację, mu­sia­łam przy­jąć dwie wer­sje wy­da­rzeń. Pierw­sza to ewen­tu­alne przy­padki mor­derstw na tam­tym te­re­nie, o które ob­wi­niano zmarłą, a druga to wy­my­śle­nie tych hi­sto­rii przez miej­scową lud­ność dla ubar­wie­nia sprawy. My­ślę, że gdyby wów­czas gra­so­wał w Le­wi­nie ja­kiś psy­cho­pata, wy­ka­zu­jący się po­dobną fu­rią i okru­cień­stwem, to wszyst­kie jego czyny mo­głyby być przy­pi­sy­wane bied­nej Brodce i nikt na­wet by go nie ści­gał.

Je­żeli cho­dzi o drugą eks­hu­ma­cję i sprawę dę­bo­wego kołka, który za­miast w piersi nie­boszczki znaj­do­wał się już wów­czas w jej dło­niach, to my­ślę, że jest to ten frag­ment hi­sto­rii, gdzie lu­dzi po­nio­sło i opo­wia­dali bzdury. Na­to­miast trąba po­wietrzna to zu­peł­nie na­tu­ralne zja­wi­sko przy­rod­ni­cze, ma­jące miej­sce aku­rat w tym cza­sie.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: