Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Muzykofilia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 grudnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
40,00

Muzykofilia - ebook

Jazz i rock z ich silnym dźwiękiem i swobodą improwizacyjną mogą być szczególnie atrakcyjne dla muzyków z zespołem Tourette'a i znałem wielu znakomitych jazzmanów z taką dolegliwością (chociaż niektórzy muzycy z Tourette'em wolą strukturę i rygor muzyki klasycznej). David Aldridge, zawodowy perkusista jazzowy, rozwija ten temat we wspomnieniach zatytułowanych "Rhythm Man".

"Od wieku sześciu lat nieustannie bębniłem na chłodnicach samochodowych, aż rytm wylewał mi się z uszu. [...] Rytm i Tourette splotły się ze sobą od chwili, gdy odkryłem, że wybijanie rytmu na blacie stołu pozwala ukryć niekontrolowane podrygiwanie moich rąk, nóg i szyi. [...] Odkrycie to spowodowało, że mogłem pokierować moją niepohamowaną energię, porządkując ją i formując. [...] To "pozwolenie na eksplozję" pozwoliło mi czerpać z wielkiego zasobu dźwięków i fizycznych doznań, co sprawiło, że nareszcie wiedziałem, jakie jest moje przeznaczenie: zostanę człowiekiem rytmu."

W Muzykofilii Oliver Sacks bada potęgę muzyki, analizując doświadczenia pacjentów, muzyków i zwykłych ludzi, a znajdą się między nimi: chirurg, który po porażeniu piorunem dostaje obsesji na punkcie muzyki Chopina, osoby z amuzją, dla których symfonia brzmi jak brzęk rondli i pokrywek, oraz człowiek, którego pamięć nie obejmuje więcej niż siedem sekund – chyba że chodzi o muzykę. Doktor Sacks opisuje, jak muzyka potrafi ożywić zastygłych w bezruchu parkinsonistów, pozwala przemówić niemym ludziom po zawale, a także uspokaja i organizuje życie chorych na Alzheimera czy schizofreników. Muzyka potrafi inspirować, porywać na szczyty emocji i rzucać w ich głębie, bywa też czasami najlepszym lekarstwem. Gatunek ludzki jest pod tym względem absolutnie unikalny. W Muzykofilii Oliver Sacks tłumaczy, dlaczego.

"Jak można żyć, nie poddając się czemuś tak tajemniczemu, czarownemu, wyzbytemu lęku jak muzyka? - pyta Oliver Sacks, wybitny neurolog i pisarz w swojej najnowszej książce Muzykofilia. Możemy postrzegać muzykę i jeszcze łączyć z nią silne emocje, gatunek ludzki jest w tym unikalny, twierdzi. Ten zachwycający mechanizm może jednak łatwo ulec mniejszym lub większym uszkodzeniom, jak to się dzieje w przypadku bohaterów jego książki. Muzyka może stać się przekleństwem, jak to się zdarza chorym, którzy na jakiś określony rodzaj muzyki reagują atakami epilepsji. Ale też może być nadzieją, jak dla pacjentów dotkniętych demencją, którzy poprzez muzykę są w stanie, choćby na chwilę, nawiązać jakiś kontakt z zewnętrznym światem".

Anna Bikont, "Gazeta Wyborcza"

Oliver Sacks jest praktykującym lekarzem i autorem dziesięciu książek, między innymi bestsellera Mężczyzna, który pomylił żonę z kapeluszem oraz Przebudzeń (które stały się podstawą scenariusza filmu nominowanego do Oscara). Aktualnie mieszka w Nowym Jorku; jest profesorem neurologii i psychiatrii w Columbia University Medical Centre, jest też pierwszym Columbia University Artist.

W 2009 nakładem Zysk i S-ka Wydawnictwo ukazały się nowe wydania wcześniejszych książek Olivera Sacksa, Antropolog na Marsie oraz Mężczyzna, który pomylił swoją żonę z kapeluszem.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8202-173-8
Rozmiar pliku: 736 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

Jakiż to dziwny widok: cały wielki gatunek — miliardy ludzi — zajmuje się tym, co nazywa „muzyką”, budując wyzbyte sensu konstrukcje dźwiękowe i słuchając ich. Była to jedna z tych rzeczy, które zainteresowały niezwykle inteligentnych przybyszów z Kosmosu, Nadzorców, w powieści Arthura Clarke’a Koniec dzieciństwa. Ciekawość sprowadziła ich na Ziemię, gdzie grzecznie wysłuchali do końca koncertu, a następnie pogratulowali kompozytorowi „wielkiej pomysłowości”, chociaż cała impreza wydała się im absolutnie tajemnicza. Nie mogli dociec, co się dzieje z ludźmi, kiedy grają muzykę czy jej słuchają, z nimi bowiem nie działo się NIC. Jako gatunek nie znali muzyki.

Możemy sobie wyobrazić dysputy Nadzorców podczas kosmicznego powrotu. Musieli przyjąć, że to dziwne coś, „muzyka”, ma jakiś istotny wpływ na ludzi, jest ważna w ich życiu, ale nie wiążą się z nią żadne pojęcia ani twierdzenia, brak w niej obrazów, symboli, materii językowej. Nie ma żadnej mocy przedstawiania, nie ma żadnego koniecznego powiązania ze światem.

Niekiedy zdarzają się ludzie, którym podobnie jak Nadzorcom brak odpowiednich układów neuronowych, aby mogli oceniać dźwięki czy melodie, ale dla większości z nas muzyka ma wielką moc niezależnie od tego, czy jej celowo poszukujemy, czy uważamy się za „muzykalnych”. To upodobanie w muzyce — czyli muzykofilia — przejawia się już u bardzo małych dzieci, ma istotne znaczenie w każdej kulturze i wedle wszelkiego prawdopodobieństwa jest specyficznie ukształtowane przez kultury, w których żyjemy, przez okoliczności życia, przez specyficzne jednostkowe uzdolnienia lub ich brak, ale samo ono wydaje się tak głęboko zakorzenione w ludzkiej naturze, iż chce się je uznać za wrodzone, tak jak za wrodzoną nam E.O. Wilson uważa biofilię — nasze upodobanie do żywych istot. (A może w ogóle muzykofilia jest tylko pewną postacią biofilii, skoro odczuwa się muzykę jak żywą istotę?).

Ponieważ śpiew ptasi ma oczywistą funkcję adaptacyjną (w zalotach jako narzędzie agresji czy wytyczanie terytorium), nie dziwi więc jego względnie stała struktura i względnie jednoznaczne osadzenie w systemie nerwowym ptaków (aczkolwiek zdarzają się przypadki ptasich improwizacji czy duetów). O wiele trudniej zrozumieć źródła ludzkiej muzyki. Darwin z niekłamanym zdziwieniem pisał w O pochodzeniu człowieka: „Skoro zaś ani zamiłowanie, ani zdolność do wytwarzania tonów muzycznych nie są właściwościami oddającymi najmniejszą nawet przysługę człowiekowi w jego codziennym trybie życia, musi się je zaliczyć do zdolności najbardziej tajemniczych, w które człowiek jest wyposażony”1. W znacznie bliższych nam czasach Steven Pinker pisze: „Jakie mogą być korzyści ze zużywania czasu i energii na wytwarzanie dźwięcznego hałasu? Jeśli chodzi o biologiczną przyczynę i skutek, muzyka jest bezużyteczna. Muzyka mogłaby przestać istnieć, a nasz tryb życia praktycznie pozostałby niezmieniony”2. On sam wprawdzie jest bardzo muzykalny i na pewno życie bez muzyki bardzo by dla niego zubożało, nie sądzi jednak, by muzyka czy jakakolwiek inna sztuka były bezpośrednim efektem ewolucyjnej adaptacji. W artykule z 2007 roku pisał:

Wiele ze sztuk może nie mieć w ogóle żadnej funkcji adaptacyjnej. Mogą być produktami ubocznymi dwóch innych czynników: systemów motywacyjnych, które wzbudzają w nas przyjemność, gdy doświadczamy sygnałów wiążących się z efektami adaptacyjnymi (bezpieczeństwem, seksem, uznaniem, bogatym informacyjnie otoczeniem), oraz technicznej biegłości, którą nabywa się przy tworzeniu tych sygnałów w bardziej czystej i skoncentrowanej postaci.

Podobnie jak inni, także Pinker uważa, że nasze muzyczne uzdolnienia — a przynajmniej niektóre z nich — stały się możliwe dzięki wykorzystaniu czy dokooptowaniu układów mózgowych, które wcześniej wyłoniły się dla innych celów. Może się to wiązać z faktem, że nie ma w ludzkim mózgu jednego „centrum muzycznego”, lecz w związku z muzyką uruchamianych jest kilkanaście sieci rozproszonych po całym mózgu. Stephen Jay Gould, który pierwszy podjął skomplikowany problem zmian nieadaptacyjnych, skłonny jest w tym przypadku mówić o egzaptacjach — a nie adaptacjach — a jako jeden z najlepszych przykładów egzaptacji przytacza muzykę. (William James miał najpewniej właśnie coś takiego na myśli, kiedy pisał, że nasza wrażliwość na muzykę, podobnie jak inne aspekty „wyższego życia estetycznego, moralnego i intelektualnego”, dostały się do naszego mózgu „tylnymi schodami”).

Niezależnie od tego, w jak wielkim stopniu zdolności muzyczne i wrażliwość na muzykę są zaprogramowane w naszym mózgu, czy też na ile są produktami ubocznymi innych władz i skłonności, muzyka w każdej kulturze odgrywa rolę fundamentalną i centralną.

My, ludzie, jesteśmy gatunkiem w nie mniejszym stopniu muzycznym niż mówiącym. Owa muzyczność przybiera różne formy. Większość z nas (z bardzo nielicznymi wyjątkami) potrafi odbierać muzykę, rozpoznawać tony, ich dźwięk, stosunki wysokości, kontury melodyczne, harmonię i (w bardziej może elementarnym stopniu) rytm. Zestrajamy wszystkie te elementy i „konstruujemy” w naszym mózgu muzykę, wykorzystując do tego różne obszary mózgu. A do tej strukturalnej oceny muzyki — w dużej mierze nieświadomej — często dołącza się bardzo intensywna i emocjonalna reakcja. „Niewyrażalna intymność wszelkiej muzyki — pisał Schopen­hauer — w pełni zrozumiała, a jednak tak niewytłumaczalna, polega na tym, że oddaje ona wszystkie poruszenia naszej najgłębszej istoty, lecz w sposób całkiem nierzeczywisty i pozbawiony udręki Muzyka wyraża zawsze jedynie kwintesencję życia i jego procesów, a nie życie i procesy same”3.

Jednak słuchanie muzyki to nie tylko zdarzenie dźwiękowe i emocjonalne, ale także motoryczne. „Nasze zdolności są wysubtylizowane ze zdolności pełniejszych — pisze Nietzsche — ale i dziś jeszcze słucha się muzyki mięśniami”4. Dostosowujemy się do muzyki, nawet jeśli zupełnie bezwiednie, nasze miny i gesty odzwierciedlają jej „narrację”, a także myśli i uczucia, jakie wywołuje.

Wiele z tego, co się dzieje podczas słuchania muzyki, zajść może także wtedy, gdy tylko „gra nam ona w głowie”. Przypominanie sobie muzyki nawet u ludzi niespecjalnie muzykalnych dość wiernie oddaje nie tylko dźwięk i nastrój całości, ale także wysokość dźwięków i stosunki czasowe. Do tego dołącza się jeszcze niezwykła trwałość muzycznych wspomnień, tak że wiele z tego, co usłyszeliśmy we wczesnym dzieciństwie, pozostaje „wyryte” w mózgu do końca życia. Nasz układ słuchowy i nerwowy znakomicie nadaje się do muzyki. W jakiej mierze wiąże się to z cechami samej muzyki — z jej zawiłymi wzorcami dźwiękowymi zorganizowanymi w czasie, z jej logiką, impetem, upartymi sekwencjami, natrętnymi rytmami, tajemniczym sposobem, w jaki ucieleśnia uczucia i „wolę” — a w jakiej ze specyficznymi rezonansami, synchronizacjami, oscylacjami, wzajemnymi pobudzeniami i sprzężeniami zwrotnymi w nieprawdopodobnie skomplikowanych, wielopoziomowych obwodach nerwowych, które leżą u podstaw percepcji muzyki i jej odtwarzania — tego wszystkiego jeszcze nie wiemy.

Jednak ta cudowna machineria — być może właśnie z powodu swej zawiłości i rozległości — łatwo ulega najróżniejszym deformacjom, przerostom i awariom. Zdolność odbierania (czy wyobrażania sobie) muzyki może zostać zakłócona przez pewne uszkodzenia mózgu i jest wiele typów takiej amuzji. Z drugiej strony zdarza się, iż wyobraźnia muzyczna staje się nadmierna, wymyka się spod kontroli, co powoduje natrętne powtarzanie się jakiejś melodii, a nawet muzyczne halucynacje. U niektórych osób muzyka wywołuje napady padaczkowe. Zdarzają się pewne neurologiczne defekty, „uszczerbki biegłości”, które dotykają zawodowych muzyków. Bywa, iż zostają zakłócone normalne związki czynników intelektualnych i emocjonalnych, a wtedy ktoś zupełnie poprawnie odbiera muzykę, ale pozostaje całkowicie obojętny, albo też przeciwnie — jest niesłychanie poruszony, lecz nie potrafi zrozumieć, co takiego słyszy. Wiele osób — zdumiewająco nawet wiele — podczas słuchania muzyki doznaje najróżniejszych wrażeń zmysłowych: barwnych, zapachowych, smakowych i innych, ale taka synestezja wydaje się bardziej darem niż upośledzeniem.

William James mówił o naszej „podatności na muzykę” i chociaż oddziałuje ona na nas wszystkich — uspokaja, pobudza, kontentuje, podnieca, koordynuje nasze działania podczas pracy i zabawy — szczególnie wielki może się okazywać jej potencjał przy leczeniu pacjentów z różnymi schorzeniami neurologicznymi. Osoby takie mogą bardzo silnie i bardzo swoiście reagować na muzykę (czasami na niewiele więcej). Niekiedy chodzi o rozległe zaburzenia w korze mózgowej spowodowane przez wylewy, chorobę Alzheimera albo inne przypadki demencji, a niekiedy o jej charakterystyczne uszkodzenia, które powodują utratę zdolności językowych lub ruchowych, amnezję, czasami upośledzenie płatów czołowych. Niektórzy pacjenci są zapóźnieni w rozwoju, niektórzy — autystyczni, inni natomiast mają zaburzenia podkorowe, cierpią więc na chorobę Parkinsona czy inne zakłócenia sprawności ruchowej. Niewykluczone, że w tych schorzeniach i wielu innych pomocna może się okazać terapia muzyczna.

Pierwszy impuls do myślenia i pisania o muzyce pojawił się u mnie w 1966 roku, kiedy obserwowałem silne oddziaływanie muzyki na pacjentów z bardzo rozwiniętą chorobą Parkinsona, co przedstawiłem później w Przebudzeniach. Od tego czasu na wiele sposobów, których najpewniej nie jestem nawet w stanie wyliczyć, muzyka nieustannie zaprzątała moją uwagę, pokazując, jak oddziałuje na niemal każdy aspekt funkcjonowania móz­gu — i na niemal każdy aspekt życia.

„Muzyka” to hasło, którego jako jednego z pierwszych szukałem w indeksie każdej nowej publikacji neurologicznej lub fizjologicznej. Niemal zawsze jednak szukałem na próżno aż do roku 1977, gdy ukazała się książka Macdonalda Critchleya i R.A. Hensona Music and The Brain, pełna przykładów historycznych i klinicznych. Być może informacji o schorzeniach „muzycznych” jest tak niewiele, ponieważ lekarze rzadko pytają pacjentów o zakłócenia w odbiorze muzyki (podczas gdy na przykład problemy językowe natychmiast same by się zademonstrowały). Inną przyczyną tego stanu rzeczy może być to, że neurolodzy lubią wyjaśniać, wskazując prawdopodobne mechanizmy — a przed rokiem 1980 nie istniała neurologia muzyki. Sytuacja ta bardzo się zmieniła w ostatnich dwóch dekadach, gdyż teraz dzięki nowym technikom możemy obserwować życie mózgu także wtedy, gdy ludzie słuchają muzyki, wyobrażają ją sobie, czy nawet gdy ją komponują. Dzisiaj mamy już wielką i nieustannie rosnącą liczbę prac o neurologicznej podstawie muzycznej percepcji i wyobraźni, a także zawiłych i często całkowicie zaskakujących zaburzeniach z nimi związanych. Te nowe obszary neurologii są niebywale pasjonujące, zawsze jednak istnieje niebezpieczeństwo, że można przeoczyć prostsze sposoby obserwacji, opis kliniczny zaś jest zbyt powierzchowny, gdyż pomija całe bogactwo kontekstu ludzkiego.

To oczywiste, że potrzebne są oba podejścia i że „staromodne” obserwacje i opisy trzeba łączyć z najnowszymi technikami, co starałem się robić w tej książce. Ale przede wszystkim starałem się słuchać moich pacjentów, wyobrażać sobie ich doświadczenia oraz wczuwać się w nie — i to właśnie stanowi zasadniczy trzon niniejszej książki.

------------------------------------------------------------------------

1 K. Darwin, Dzieła wybrane, t. V: Dobór płciowy, tłum. K. Zaćwilichowska, Warszawa 1960, s. 381. Drugą i trzecią część O pochodzeniu człowieka w polskiej edycji opublikowano jako Dobór płciowy. (Przypisy oznaczone asteryskiem pochodzą od tłumacza).

2 S. Pinker, Jak działa umysł, tłum. M. Koraszewska, Warszawa 2002, s. 571.

3 A. Schopenhauer, Świat jako wola i przedstawienie, tłum. J. Garewicz, Warszawa 1994, t. I, s. 404, 407-408.

4 F. Nietzsche, Wola mocy, tłum. S. Frycz, K. Drzewiecki, Warszawa 1984, s. 414.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: