- W empik go
Myśl i jedz mądrze - ebook
Myśl i jedz mądrze - ebook
Naukowcy zaczynają pojmować, że ogromny wpływ na to, jak myślimy, ma to, co jemy. Nasze myśli przed, w trakcie i po posiłku znacząco wpływają nie tylko na nasze wybory żywieniowe, ale także na prawidłowe funkcjonowanie układu trawiennego i mózgu. A jednak mało kto zastanawia się nad spożywanym pokarmem w kategoriach innych niż smak i podstawowe wartości odżywcze.
Żyjemy pochłonięci gonitwą za wieloma rzeczami – włączając w to jedzenie, ale także zdrowie, piękno, możliwości i wpływy. Jestem przekonany, że ta książka odmieni życie wielu osób i stanie się napędem dla prawd, dzięki którym życie staje się błogosławione, efektywne i owocne.
Bobbie Houston, Kościół Hillsong
Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego jesz w taki, a nie inny sposób? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań znajdziesz w książce Myśl i jedz mądrze. Dr Caroline Leaf gładko łączy ze sobą naukę i prawdy biblijne, tłumacząc sposób, w jaki nasze myślenie łączy się z naszymi nawykami żywieniowymi. Przeczytaj tę książkę i zdobądź wiedzę, której potrzebujesz, by poprawić swoje zdrowie!
John i Lisa Bevere, autorzy bestselerów, współzałożyciele
Messenger International
W tej wnikliwej książce dr Leaf pomaga zrozumieć, że za każdym razem, gdy jemy, dokonujemy wyboru. (...) Ta książka zmotywowała mnie do podejmowania zdrowszych decyzji żywieniowych i pomagania w tym innym.
David I. Levy, dr n. med., wykładowca neurochirurgii
W książce Myśl i jedz mądrze Caroline pokazuje, w jaki sposób zwiększenie świadomości o emocjonalnych reakcjach na jedzenie wzmacnia naszą zdolność do podejmowania mądrych i przemyślanych decyzji dotyczących tego, co mamy jeść. W rezultacie wzmacniamy nie tylko nasze zdrowie fizyczne, ale również, co ważniejsze, nasze zdrowie umysłowe i zdolność do rozsądnych decyzji w codziennym życiu.
Dr Jeff Shwartz, psychiatra i autor książek
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-65553-71-3 |
Rozmiar pliku: | 2,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Betty i ja poznaliśmy dr Caroline Leaf dzięki Peterowi i Ann Pretoriusom, naszym partnerom misyjnym w Afryce. Byli nią zachwyceni, ponieważ miała ogromny wpływ na ludzi w Afryce Południowej. Zaprosiliśmy ją jako gościa do LIFE Today, gdzie nadal mogła docierać do ludzi – nie tylko w swoim własnym kraju, ale również w Stanach Zjednoczonych. Dr Leaf, neurobiolog, pokazuje powiązanie pomiędzy mózgiem a jedzeniem. Wielu ludzi zabija samych siebie tym, co jedzą albo czego nie jedzą. Wskazówki
dr Leaf zawarte na tych stronach z całą pewnością sprawią,
że pomyślimy dwa razy, zanim ugryziemy kolejny kęs, i przygotują nas do bycia lepszymi szafarzami ciał, które dał nam Bóg.
James Robinson, założyciel i prezes LIFE Outreach
International, założyciel i wydawca „The Stream”
Wielu ludzi choruje z powodu złych nawyków żywieniowych, podczas gdy całe rzesze pracują niewolniczo, żebyśmy mieli nadmiar taniego jedzenia. W książce Myśl i jedz mądrze dr Caroline Leaf pokazuje, jak możemy wykorzystać swój umysł, by nie tylko prowadzić świadomie zdrowsze i zintegrowane życie, ale również uczy, jak poprawić życie tych, którzy są krzywdzeni przez globalny przemysł żywieniowy.
Christine Caine, autorka książki Unstoppable
Prezentując dokładne badania nad systemem żywieniowym,
dr Leaf ostrzega przed pogorszeniem naszego zdrowia fizycznego, jeśli nie zejdziemy z niewłaściwej ścieżki. Jest jednak nadzieja. W tej wnikliwej książce dr Leaf pomaga zrozumieć, że za każdym razem, gdy jemy, dokonujemy wyboru. Za pomocą pouczającego połączenia naukowych badań i biblijnych zasad autorka pokazuje, że zdrowe jedzenie być może nie jest szybkie ani tanie, ale jest czymś, na co każdy może sobie pozwolić. Ta książka zmotywowała mnie do podejmowania zdrowszych decyzji żywieniowych i pomagania w tym innym.
David I. Levy, dr n. med., wykładowca neurochirurgii
na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego; autor książki Gray Matter: A Neurosurgeon Discovers the Power of Prayer...
One Patient at a Time
To dla mnie zaszczyt i przyjemność móc zareklamować dr Caroline i jej nową książkę Myśl i jedz mądrze. Jej troska o dobro innych jest wyjątkowa i wiem, że prawdy i perspektywy zawarte na kartach tej książki rozświetlą umysły wielu ludzi. Żyjemy pochłonięci gonitwą za wieloma rzeczami – włączając w to jedzenie, ale także zdrowie, piękno, możliwości i wpływy. Jestem przekonany, że ta książka odmieni życie wielu osób i stanie się napędem dla prawd, dzięki którym życie staje się błogosławione, efektywne i owocne.
Bobbie Houston, Hillsong Church
Wiesz, że twoje ciało jest świątynią Ducha Świętego, a Bóg stworzył nas po to, byśmy Go wielbili? Myślałeś kiedyś o tym, że Bóg nie może działać poprzez ciebie, jeśli nie jesteś w stanie fizycznie wykonywać tego, czego On od ciebie chce? W swojej nowej książce Myśl i jedz mądrze dr Caroline Leaf wyjaśnia, w jaki sposób możemy prowadzić zdrowsze życie i mieć bystrzejszy umysł. Jest członkiem Gateway Church i przemawiała podczas naszych nabożeństw i konferencji. Jej wiedza medyczna, połączona z odkrywczą mądrością, całkowicie odmieni twoje życie.
Robert Morris, założyciel i pastor senior Gateway Church, autor bestselera Błogosławione życie
Dr Caroline Leaf znowu to zrobiła! Dr Leaf zagłębiła się w systemowy problem naszego życia i przedstawia nam systemowe rozwiązanie. Myśl i jedz mądrze jest książką duchowo natchnioną i popartą solidnymi faktami naukowymi na temat tego, jak myślimy i w jaki sposób nasze myśli wpływają na nasze wybory żywieniowe. Ta przemieniająca czytelnika książka jest pozycją obowiązkową dla wszystkich na naszej planecie. Nawiązuje ona do 2 Listu do Tymoteusza 1,7, który to przypomina że Bóg dał nam, poprzez niesamowitą moc w naszych zdrowych umysłach, zdolność do dokonywania mądrych wyborów i przemieniania świata.
Dr Edith David, pierwsza afroamerykańska geofizyczka, autorka książki How we really learn
Moja przyjaciółka, dr Caroline Leaf, ma niezwykłą zdolność tłumaczenia skomplikowanych zagadnień w sposób praktyczny i osiągalny. Jej umiejętność wnikania w kwestie zdrowia, zarówno fizycznego, jak i umysłowego, została w piękny sposób opisana na kartach tej książki. Jestem jej wdzięczna za porady, które trafiają prosto do serca. Widziałam, jak zmieniają one życie wielu ludzi, także tych, którzy mnie otaczają. Ta książka zmieni twoje myślenie i twoje życie.
Priscilla Shirer, nauczycielka i pisarka
Ogromnie cieszę się z książki napisanej przez kobietę, która naprawdę wie, o czym mówi, i każdego dnia żyje tak, jak pisze. Ostatni czas był dla mnie największym życiowym wyzwaniem ze względu na problemy zdrowotne i mimo że zawsze skupiałam się na dobrym odżywianiu i ćwiczeniach, moje ciało z całą pewnością potrzebowało czegoś więcej. Wiem, że ta książka stanie się i w twoich rękach narzędziem zmieniającym i ocalającym życie. Z całego serca dziękuję dr Caroline za to, że dała nam książkę pełną praktycznych rad i odpowiedzi na trudne pytania. Pokazała właściwe drogi, dzięki czemu każdy z nas może prowadzić życie zgodne z doskonałym Bożym planem.
Darlene Zschech
W książce Myśl i jedz mądrze Caroline pokazuje, w jaki sposób zwiększenie świadomości o emocjonalnych reakcjach na jedzenie wzmacnia naszą zdolność do podejmowania mądrych i przemyślanych decyzji dotyczących tego, co mamy jeść. W rezultacie wzmacniamy nie tylko nasze zdrowie fizyczne, ale również, co ważniejsze, nasze zdrowie umysłowe i zdolność do rozsądnych decyzji w codziennym życiu. Z całego serca polecam program Caroline dotyczący mądrego myślenia i jedzenia.
Dr Jeff Shwartz, psychiatra i autor książek
Jako lekarz i żona pastora widziałam niezliczone rzesze ludzi, którzy zapadają na choroby wywołane złymi dietami. Gorąco polecam tę książkę każdemu, kto pragnie mieć dobrą wagę i wspaniałe samopoczucie.
Dr Lillian Robertson, FACOG, Emmanuel Ministries
Zawsze doceniamy jasne, spójne i pomocne spojrzenie dr Leaf na kwestie dotyczące umysłu.
Gabe i Rebekah Lyon, założyciele Q
Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego jesz w taki, a nie inny sposób? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań znajdziesz w książce Myśl i jedz mądrze. Dr Caroline Leaf gładko łączy ze sobą naukę i prawdy biblijne, tłumacząc sposób, w jaki nasze myślenie łączy się z naszymi nawykami żywieniowymi. Przeczytaj tę książkę i zdobądź wiedzę, której potrzebujesz, by poprawić swoje zdrowie!
John i Lisa Bevere, autorzy bestselerów,
współzałożyciele Messenger International
Laurie i ja nie możemy nachwalić się tej zmieniającej umysł i życie książki dr Leaf i modlimy się, żebyś ty również zyskał dzięki niej tak wiele, jak my.
Matt i Laurie Crouch, TBNPodziękowania
Liczba godzin, które trzeba poświęcić na napisanie naukowej książki, jest nieskończona. Dlatego też możliwość napełniania tej studni bez dna badaniami, lekturami i myśleniem zawsze jest ekscytująca i pełna satysfakcji. A gdy informacja nabiera kształtu i zostaje uformowana w postaci myśli, jakie można logicznie wyrazić – co jest przedsięwzięciem nigdy niemającym końca ze względu na naturę nauki jako cyklu odkryć – wysoko wyspecjalizowany asystent badań staje się niezbędnym elementem do osiągnięcia sukcesu w projekcie tej natury.
Dlatego dziękuję Jessice, która nie tylko stała się takim asystentem, ale wykonywała swoją pracę dzięki wspaniałym umiejętnościom, profesjonalizmowi i błyskotliwości. Pomagała mi czytać, analizować i przechodzić przez pole minowe, jakim w dzisiejszym świecie stało się jedzenie – jest to zmaganie, z którym naprawdę musimy się zmierzyć. Odbyłyśmy wiele dyskusji podczas jej niestrudzonej pomocy w badaniach i szukania sensu w ogromie sprzecznych informacji. Pomogła mi powiązać ze sobą mnóstwo złożonych pojęć, doskonale i mądrze redagowała moje teksty. Spędziła godziny w kuchni, pomagając w tworzeniu i przygotowaniu ulubionych przepisów mojej rodziny, które znalazły się w tej książce. Zachęcała mnie, gdy czułam się przytłoczona nadmiarem pracy, próbując skończyć tę książkę w określonym terminie, w środku mojego napiętego planu podróży. Wykraczała daleko poza swoje obowiązki, pracując do późnych godzin nocnych. Jessica odegrała ogromną rolę, nadając tej książce odpowiedni kształt dzięki swojemu wspaniałemu umysłowi; z dumą mogę powiedzieć, że jest ona moją córką. Dziękuję, Jess. Twój wkład jest nieoceniony. Ta książka nie powstałaby bez ciebie.
Cała moja rodzina wzięła udział w tym procesie tworzenia: dziękuję mojemu najdroższemu mężowi, Macowi, który chyba nigdy się nie męczy słuchaniem mojego nauczania, którego ciągle fascynują moje przesłania i który zrezygnował z kwitnącego biznesu, żeby poprowadzić naszą organizację. On bezwarunkowo troszczy się o każdą moją potrzebę – jest wyjątkowy i wspaniały jako mąż, ojciec i biznesmen. Kocham cię bezgranicznie, Mac.
Dziękuję Dominique, mojej drugiej córce, która w trakcie swoich studiów na uniwersytecie potrafiła zachęcać mnie przez telefon. Ze swoją pasją do zdrowej, dobrej jakości żywności stała się świetnym testerem moich pomysłów. Ona również pomagała w kuchni przygotowywać pyszne potrawy.
Dziękuję Jeffreyowi, mojemu synowi, którego spokojna, filozoficzna natura trzymała nas wszystkich przy ziemi i zadziwiała podczas odbywających się w trakcie posiłków pełnych pasji dyskusji dotyczących walki z głodem i wielkimi korporacjami żywieniowymi.
Dziękuję Alex, mojej najmłodszej córce, która dosłownie rozciągała mój umysł, gdy musiałam dokładnie tłumaczyć jej neurobiologiczne pojęcia zawarte w tej książce, ponieważ jest to jej pole zainteresowań. To ona wymyśliła pojęcie „sposobu myślenia dotyczącego posiłku”.
Podziękowania otrzymuje również dr Peter Amua-Quarshie, który od siedmiu lat jest moim naukowym doradcą i cierpliwie wysłuchiwał moich dywagacji na temat naukowych paradygmatów dotyczących pamięci i myślenia, jednocześnie pilnując mojej naukowej dokładności. Spędził również miesiące, przeglądając ponad 1500 cytatów, nad którymi pracowałam.
W końcu chcę podziękować wyjątkowej ekipie wydawnictwa Baker Books – nie mogłabym wymarzyć sobie lepszej drużyny. Dali mi wolność do zgłębiania i opisywania moich badań, ponadto byli profesjonalni, wspierający i entuzjastyczni. Chad Allen, Karen Lee-Thorp, Brianna DeWitt, Mark Rice, Lindsey Spoolstra, Hannah Brinks i cała ekipo – dziękuję. Jesteście wspaniali.Prolog
Być może słyszałeś, że nasz globalny system produkcji żywności jest pełen wad. Masz rację. Tak naprawdę jest chyba gorzej, niż możesz to sobie wyobrazić. Na szczęście jest nadzieja. Za pomocą naszych widelców możemy głosować za lepszymi działaniami, które szanują zdrowie ludzi i zdrowie naszej planety.
Jeżeli chcemy domagać się lepszego sposobu produkowania żywności, powinniśmy zwiększyć naszą wiedzę o jedzeniu i obecnych praktykach żywieniowych. Musimy poprawić nasze zdolności zakupowe i kulinarne. A co najważniejsze, musimy zmienić nasze podejście do jedzenia, zdrowia, uzdrawiania i odżywiania. Gdy otworzymy już swoje umysły na nowe, zdrowe podejście do jedzenia i zaczniemy usuwać ze swojego życia złe nawyki i niezdrową żywność, wejdziemy do kulinarnego świata, przepełnionego wspaniałymi zapachami, smakami, widokami, dźwiękami i uczuciami, które napełnią nasze usta i żołądki, oczy i serca radością.
Jednak takie zmiany będą wymagały czegoś więcej niż tylko odrobiny wysiłku. Ta książka nie jest dietą pt. „magiczny sposób na to, jak szybko i łatwo poczuć się lepiej”. Jest to długoterminowe wyzwanie dla poważnego problemu: co jeść w dzisiejszym świecie. Jest próbą przywrócenia kulturze myślenia o jedzeniu, wysiłku w jego przygotowywaniu, opartego na sumiennym szafarstwie ciałem i światem, które powierzył nam Bóg. W duchu odnawiania umysłu jest to książka dotycząca stylu życia. Ma ona zmienić obraz tego, co jemy, w obrębie zintegrowanego ducha, umysłu i ciała (Rz 12,2; 1 Tes 5,23).
Umysł jest w tej książce kluczowym czynnikiem. Zobaczysz, że myślenie odgrywa dominującą rolę w jedzeniu. Toksyczne myśli mogą zniweczyć pozytywne efekty dobrego odżywiania. Zdrowe myśli mogą wzmocnić efekty dobrego odżywiania i do pewnego stopnia złagodzić efekty złego odżywiania. W rzeczywistości zdrowe myśli prowadzą do lepszych decyzji żywieniowych. Jedzenie i myślenie tak bardzo się ze sobą przeplatają, że to, o czym myślisz przed, w trakcie i po jedzeniu, będzie miało wpływ na każdą z od 75 do 100 trylionów komórek w twoim ciele, włączając komórki w układzie trawiennym. Twój stan umysłu będzie miał negatywny albo pozytywny wpływ na twoje trawienie, a trawienie będzie miało negatywny albo pozytywny wpływ na stan umysłu.
Jednym z powodów, dla których czułam, że powinnam napisać tę książkę, był ogrom skomplikowanych i sprzecznych informacji dotyczących jedzenia, z którymi wszyscy się stykamy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie nam mówił, że ma rozwiązanie dla wszystkich nawyków żywieniowych i/lub ćwiczeniowych, sugerując, że jeśli nie będziemy postępować zgodnie z jego wskazówkami, na pewno umrzemy. Nawet wiele porad żywieniowych tzw. ekspertów często bazuje na przesadzonych korelacjach i niedokładnych interpretacjach. Podobnie działa warty około 50 miliardów dolarów przemysł suplementacyjny. Policzyłam, że jeśli miałabym postępować zgodnie z zasadami tylko jednej firmy, musiałabym trzy razy dziennie brać około 65 tabletek!
Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy wyjątkowi, co oznacza, że to, co w kwestii jedzenia, ćwiczenia i spania sprawdza się u mnie, niekoniecznie musi działać w twoim przypadku, nawet jeśli jest to zdrowy styl życia i dieta złożona z prawdziwego jedzenia, co omówię w części pierwszej.
Weźmy na przykład picie soków. Zyskało ono ogromną popularność i to z dobrego powodu – jest świetnym sposobem na wprowadzenie do codziennego spożycia wszystkich niezbędnych owoców i warzyw. Ale ja po spożyciu jakiegokolwiek soku czuję się ospale i źle (a próbowałam praktycznie wszystkich kombinacji). Wolę przyjmować moją codzienną porcję warzyw w inny sposób. Dlatego też ta książka nie da ci gotowego rozwiązania, raczej nauczy cię, jak rozwiązać swoje problemy z pomocą i prowadzeniem Ducha Świętego. Zamiast zastanawiać się, czy powinniśmy być paleo, weganami, wegetarianami, nie jeść glutenu, odżywiać się tylko roślinami, wybrać surowy weganizm, stosować dietę zgodną z grupą krwi czy nawet typem genetycznym (a wymieniłam tylko kilka diet, które są teraz popularne), dużo lepiej będzie zrozumieć podstawy jedzenia, całkowicie powiązaną relację pomiędzy myśleniem a jedzeniem i to, w jaki sposób nasza wyjątkowość rozprzestrzenia się na naszego ducha, duszę i ciało.
Książka ta jest podzielona na trzy części, które pomogą ci zapoznać się z tymi zagadnieniami. Część pierwsza, „Przyznaj to!”, dotyczy dysfunkcyjnego stanu naszego obecnego systemu żywienia oraz tego, jak daleko odszedł on od pojęcia prawdziwego jedzenia – prawdziwego systemu żywienia, danego nam przez Boga. Część druga, „Porzuć to!”, skupia się na mocy umysłu i wpływie toksycznego myślenia i wyborów toksycznego jedzenia na umysł i ciało. Część trzecia, „Pokonaj to!”, dotyczy zmian stylu życia, które pomogą ci zacząć mądrze myśleć i jeść. Zawiera dwadzieścia jeden ulubionych przepisów mojej rodziny, które pomogą ci wdrożyć te zmiany zdrowego stylu życia do twojej kuchni i brzucha!
Nie jestem dietetykiem, specjalistą ds. żywienia czy lekarzem medycyny. Sferą moich badań jest umysł i do jedzenia podchodzę z tej perspektywy. Po latach intensywnych badań nad aspektami związanymi z umysłem, mózgiem i ciałem z perspektywy naukowej nie uważam, że należy mieć stopień naukowy z żywienia, żeby wiedzieć, co włożyć do ust. Myślę, że poczucie, iż nie potrafimy podjąć decyzji dotyczących jedzenia bez pomocy „eksperta” jest oznaką tego, jak chory jest nasz system żywieniowy. Rzeczywiście obszar dotyczący żywienia jest ogromny, a badania nad nim tak rozbudowane, że książka tak niewielkich rozmiarów czy tej natury nie jest w stanie przedstawić wszystkich stron każdego argumentu. Musiałam dokonywać wyborów, ale załączyłam tyle źródeł, ile byłam w stanie, żeby cię zachęcić do podejmowania własnych decyzji – do tego, byś się mądrze odżywiał na każdym etapie twojego życia.
Bóg dał nam wybór: życie lub śmierć, błogosławieństwa lub przekleństwa (5 Rdz 30,19). Dał nam również, przez niesamowitą moc w naszych zdrowych umysłach, zdolność do działania zgodnie z tymi decyzjami i przemieniania naszego świata (2 Tm 1,7).
A świat, w którym żyjemy, desperacko potrzebuje przemiany. Współcześnie prawie miliard ludzi głoduje, a prawie dwa miliardy mają nadwagę lub są otyłe1. Rzeczywiście po raz pierwszy w naszej zapisanej historii miliony ludzi na całym świecie mają zarówno nadwagę, jak i cierpią głód: umierają na choroby wywołane stylem życia, którym można by było zapobiec2. Eksploatacja i marnotrawienie naturalnych ziemskich zasobów, połączone z rosnącą w szalonym tempie populacją ludzi i wzrostem liczby chronicznych chorób, doprowadziły do tego, że wiele osób zadaje sobie pytanie, co powinniśmy jeść, jak powinniśmy jeść i jaki współczesny system produkcji żywności wpływa na te zagadnienia.
Pomimo wszystkich naszych zalet – a z wielu możemy być dumni – miliony ludzi są skazane na spędzanie swojego życia w gabinetach lekarskich lub umieranie z ogromnego głodu; reszta z nas jest zwodzona najnowszymi poradami żywieniowymi, kampaniami marketingowymi oraz pełną kalorii żywnością pochodzącą z globalnego przemysłu żywieniowego.
Co dokładnie sprawia, że nie potrafimy unikać chorób i przedwczesnej śmierci, którym w dużej mierze można by było zapobiec? W jaki sposób nasze wybory doprowadziły nas do tej destrukcyjnej drogi, z dala od doskonałego Bożego planu (Jr 29,11)?
Te tragiczne fakty zmuszają nas do poddania w wątpliwość sposobu, w jaki myślimy o naszym jedzeniu. Jako szafarze Bożego stworzenia (1 Rdz 1-2) jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za swoje własne dobro – ducha, duszę i ciało – ale również za dobro całego świata: świata, który Bóg tak umiłował, że posłał swojego jedynego Syna, by go zbawił (J 3,16)3.
Niczego nie zmienimy, dopóki w pełni nie zrozumiemy, gdzie leży błąd. Tak jak każde działanie zaczyna się od myśli, tak samo my, jako dzieci Stworzyciela tego pięknego wszechświata, najpierw musimy zrozumieć, jak doszło do zniszczenia systemu żywieniowego, z czym stajemy obecnie twarzą w twarz
(Kol 1,15-20). Powinniśmy oddać te myśli i problemy Jezusowi Chrystusowi i prosić Go, by prowadził nasze umysły i pokazywał drogę (2 Kor 10,5). A gdy odnowimy sposób, w jaki myślimy o tym, co jemy i jak jemy, wtedy zrobimy pierwszy krok do odnowienia naszego zdrowia i zdrowia wspaniałej Bożej planety (Rz 12,2).
Wybór należy do nas.CZĘŚĆ 1 - PRZYZNAJ TO!
1 Prawdziwa żywność i szalony sposób jedzenia
Logo McDonald’s jest dzisiaj bardziej rozpoznawalne niż chrześcijański krzyż1. I podczas gdy krzyż symbolizuje chrześcijaństwo, litera M z logo McDonald’s może być postrzegana jako obraz tego, co znamy pod nazwą dieta zachodnia, prawidłowo nazywana od swojego akronimu MAD: Modern American Diet2*.
Różnorodność diety
W ciągu całej naszej historii ludzie żyli na różnych dietach3. Na przykład pierwsze ludy zamieszkujące Hawaje stosowały dietę, którą w dzisiejszym języku żywieniowym można nazwać „wysokim spożyciem węglowodanów”, (high carb) – większość spożywanych kalorii pochodziła z pożywienia, które było tradycyjnie uprawiane na wyspie4. Tradycyjna dieta afrykańskich Masajów, na której dorastał mój mąż Mac, w dużej mierze składała się z wołowiny z krów karmionych trawą, włączając w to krew krów i produkty mleczne. Ludzie zamieszkujący japońską wyspę Okinawa stosowali zwykle dietę w dużej mierze wegetariańską, z ograniczoną ilością ryb i produktów pochodzenia zwięrzęcego5. Tradycyjne kuchnie są równie zróżnicowane, co pyszne.
Ludzie potrafią dostosować się do różnego pożywienia. Na przykład pierwsi badacze diety śródziemnomorskiej odkryli, że przybyszom, którzy przybywają na Kretę, przystosowanie się do diety jej mieszkańców, a zwłaszcza do spożywania oliwy z oliwek, zajmuje kilka tygodni. Rzeczywiście, po początkowym okresie dolegliwości żołądkowych, po kilku tygodniach obcokrajowcy przyznali, że ich nawyki żywieniowe i zdrowie uległy poprawie6. Podobnie z upływem czasu niektóre populacje lepiej dostosowały się do trawienia skrobi, czego wynikiem była zwiększona liczba kopii genu AMY 1 enzymu amylazy, dzięki któremu ci ludzie łatwiej rozkładają węglowodany7.
Istotne różnice w diecie można znaleźć nie tylko pomiędzy różnymi społecznościami, ale również wewnątrz nich. Na przykład w mojej rodzinie musieliśmy nauczyć się, jak zarządzać różnymi rodzajami żywności. Ja toleruję tylko posiłki o delikatnym smaku, a po zjedzeniu grzybów, glutenu, awokado czy orzechów jestem od razu chora. Z kolei mój mąż i trzy córki uwielbiają awokado, pieczarki i orzechy i jedzą dobrze przyprawione ostre potrawy. Jednak moje najstarsze córki źle trawią laktozę, podczas gdy moja najmłodsza córka ma romans z żółtym serem. Z kolei mój syn może jeść wszystko, łącznie z glutenem i nabiałem. Jak z pewnością możesz sobie wyobrazić, podjęcie decyzji dotyczącej obiadu jest niezłym wyzwaniem!
Wszystkie badania nad dietami potwierdzają, że nie istnieje jeden sposób jedzenia, który sprawdzałby się u wszystkich ludzi. Bóg stworzył tłuszcze, węglowodany, proteiny i wszystkie pozostałe ważne odżywcze budulce, które tworzą spożywane przez nas jedzenie – wszystkie są doskonale i misternie zbalansowane w prawdziwym, pełnym pożywieniu. Dlatego wszyscy musimy eksperymentować w związku z naszą indywidualną sytuacją i tak jak Daniel na dworze Babilonu, znaleźć taki sposób jedzenia, który skupia się wokół Boga i pozwala nam na przetrwanie i wypełnianie Bożej woli (Dn 1). Zostaliśmy wspaniale stworzeni, a ta wyjątkowość przenika każdą część naszego życia, włączając to, co jemy (Ps 139,14). My, tak jak Daniel i jego towarzysze, musimy znaleźć taki sposób jedzenia, który do nas pasuje, dzięki czemu będziemy mogli brać udział w wyścigu, jaki ustanowił dla nas Bóg (Hbr 12,1).
Prawdziwe jedzenie jest zaprogramowane dla miłości
Jest jednak jedna rzecz, która łączy ludzi z opisanych wyżej kultur: oni spożywają prawdziwe jedzenie8. To z początku może brzmieć jak oczywistość. Co innego możemy jeść, jeśli nie prawdziwe jedzenie? Niestety, to właśnie tutaj MAD jest wyjątkowa. Oprócz widocznej różnorodności żywności w naszych sklepach, restauracjach i domach wiele dostępnych dzisiaj produktów jest przemysłowo przetworzonych, są „produktami jedzeniopodobnymi”, jak nazywa je dziennikarz i działacz Michael Pollan9. Zawierają nieznane substancje, które przedłużają ich żywotność i wzmacniają smak, a pochodzą często od zaledwie trzech przetworzonych składników: kukurydzy, soi i pszenicy10.
Prawdziwe jedzenie jest hodowane w taki sposób, w jaki zaplanował Bóg: świeże i odżywcze, głównie lokalne, sezonowe, karmione trawą, tak dzikie jak to możliwe, wolne od syntetycznych substancji chemicznych, w całości lub minimalnie przetworzone, zróżnicowane ekologicznie. Jest hodowane zgodnie z Bożym geniuszem i przepływa przez połączone ze sobą ekosystemy, ponieważ nasze ekosystemy zostały stworzone przez Niego.
Jeżeli miałabym wymienić jeden temat, który przewijał się przez badania, jakie wykonałam do tej książki, to dotyczyłby on tego, że nasze systemy żywienia są zaprogramowane do miłości: jeżeli troszczymy się o sposób, w jaki nasze jedzenie powstaje, i troszczymy się „o to, co jedzą zwierzęta, które my jemy”, wtedy spożywamy pokarmy, które nas najlepiej odżywiają11. Na przykład ludzie (jak wiele innych gatunków) najbardziej lubią te owoce, które są świeże, dojrzałe i soczyste, co ma również miejsce wtedy, gdy te owoce są niezwykle odżywcze12. Podobnie mięso zwierząt, które są traktowane humanitarnie i żyją w środowisku bogatym ekologicznie, ma więcej wartości odżywczych, wyższą zawartość kwasów tłuszczowych omega-3, a to tylko jedna z wielu korzyści13. Słowa: sezonowy, naturalny i lokalny nie są tylko modnymi hasłami. One faktycznie oznaczają decyzje żywieniowe, oparte o rosnące dowody korzyści płynących z lokalnie produkowanej żywności, hodowanej w silnych, zróżnicowanych ekosystemach i konsumowanej jako bardzo świeża w świecie, w którym nie każdy jest rolnikiem. Istotnie, wielu najlepszych szefów kuchni zaopatruje się w lokalną, oryginalnie hodowaną żywność niekoniecznie ze względu na jej wartości odżywcze, ale na jej zdrowy i bogaty smak – dobre odżywianie i dobry smak są nierozdzielne14.
Rolnictwo organiczne kontra konwencjonalne
W celu zrozumienia, co oznacza prawdziwe jedzenie, musimy zbadać gorący temat: rolnictwo organiczne. Wyrażenia organiczny i konwencjonalny są kontrastowe i mają wiele interpretacji. Zasadniczo rolnictwo organiczne opiera się głównie na biologii lub „stosowaniu żywych organizmów zamiast syntetycznych związków chemicznych”, podczas gdy rolnictwo konwencjonalne opiera się głównie na chemii, z zastosowaniem syntetycznych substancji, takich jak pestycydy i hormony wzrostu15.
W ciągu ostatnich kilku dekad konwencjonalne rolnictwo zaczęło dominować w globalnym przemyśle żywieniowym. Ta dominacja pomogła zbudować współczesny przemysł żywieniowy, z jego wielkimi supermarketami i fast foodami, poprzez zwiększenie produkcji za niższą cenę16. Rolnictwo organiczne, ze względu na fakt, że rzadko używa środków chemicznych, musi dostosować się do lokalnego środowiska. Ta adaptacja sprzyja bioróżnorodności poprzez mniejszą i bardziej zróżnicowaną produkcję17. Zatem gospodarstwa organiczne uważa się za bardziej ekologiczne – zużywają one o około 30 proc. mniej energii niż konwencjonalne gospodarstwa i są mniej toksyczne dla żywych organizmów18.
Syntetyczne substancje chemiczne, stosowane w gospodarstwach konwencjonalnych, są oczywiście przed zastosowaniem testowane pod względem bezpieczeństwa. Są jednak badane indywidualnie i w laboratoriach, a nie w złożonych warunkach prawdziwego świata. Na przykład jeden pestycyd w szczątkowych ilościach może być uznany za nieszkodliwy w konsumpcji, ale co stanie się w przypadku połączenia wszystkich zastosowanych substancji chemicznych19? Jeżeli weźmiemy pod uwagę około 516 milionów funtów** pestycydów, którymi każdego roku zraszane są konwencjonalne pola w samych tylko Stanach Zjednoczonych, to takie pytanie powinno nas głęboko zaniepokoić20. Jaki jest skumulowany efekt tych sztucznych substancji, szczególnie w naszym przeładowanym chemią świecie, gdzie w każdym momencie w naszym ciele znajduje się ponad 100 syntetycznych substancji21? A co z około 200 milionami funtów toksycznych substancji, które przemysł rolniczy wprowadza co roku do amerykańskiego systemu wodnego22? Dr Tyrone Hayes, biolog i profesor na uniwersytecie w Berkley, zauważa, że jest to sytuacja podobna do tej, w której twój lekarz przepisuje ci nowy lek, nie pytając o specyfiki, które już bierzesz23. Dodatkowo coraz więcej badań sugeruje, że nawet znikome, „bezpieczne” ilości chemicznych substancji mogą tak naprawdę być bardziej szkodliwe niż ich większe ilości, zwłaszcza dla systemu hormonalnego24.
Musimy również zadać sobie pytanie, na ile miarodajne są te badania laboratoryjne, przeprowadzane głównie na zwierzętach, a realizowane w żywności dla ludzi. Z etycznych powodów nie możemy poddać ludzi podobnym badaniom laboratoryjnym (chociaż całkowicie się zgadzam, że istnieją też poważne wątpliwości dotyczące testów na zwierzętach). Jednak wyniki badań przeprowadzonych na zwierzętach nie dają stuprocentowej pewności, że takie związki chemiczne mogą być przyjmowane przez ludzi bez konsekwencji dla ich zdrowia25. Badania na zwierzętach są tak naprawdę tylko tym: badaniami na zwierzętach. Nie możemy przekopiować i przenieść wyników tych eksperymentów na prawdziwe ludzkie życie. W nauce brak szkodliwości niekoniecznie równa się obecności bezpieczeństwa, ponieważ nie jest to system całkowitej pewności26. Niestety, substancje syntetyczne stosuje się nie tylko w konwencjonalnym rolnictwie, ale również w konwencjonalnych tuczarniach, dlatego właśnie produkty organiczne pochodzenia zwierzęcego mają kilka wyjątkowych zastrzeżeń. Na przykład USDA*** wymaga, by zwierzęta organiczne były hodowane na certyfikowanej ziemi organicznej, karmione organiczną trawą lub zbożem, nigdy nie dostawały antybiotyków ani hormonów wzrostu i miały dostęp do wolnego wybiegu27. Jest jednak luka pozwalająca na interpretowanie tych przepisów bez względu na to, jak szczęśliwie kury wyglądają na opakowaniu28. Na przykład „dostęp do wolnego wybiegu” może być tylko małym skrawkiem brudu na jakimś dużym, certyfikowanym gospodarstwie organicznym, na którym zwierzęta mają ograniczoną możliwość wypasu29.
Kompleks organiczno-przemysłowy
Gdy mówimy o operacjach organicznych na dużą skalę, zacieramy niektóre korzyści płynące ze wspomnianego wyżej rolnictwa organicznego. Pollan w The Omnivore’s Dilemma: A Natural History of Four Meals zadaje pytanie o to, w jaki sposób masowy transport produktów organicznych przez wszystkie stany, a również przez różne kraje, jest przyjazny dla środowiska. Co z wpływem na środowisko organicznych operacji rolniczych dokonywanych na dużą skalę? A co z okazyjnym wykorzystaniem organicznych pestycydów, stosowanych czasem w większych ilościach niż ich syntetyczne odpowiedniki dla tego samego efektu30?
Ponieważ jednym z podstawowych ideałów ruchu organicznego jest odbudowa relacji pomiędzy konsumentem a producentem, a przez to przywrócenie zaufania i wzajemnych zobowiązań na arenie produkcji żywności, wzrost produkcji organicznej jest kłopotliwy31. Skąd mogę wiedzieć, że moje jedzenie powstało w najbardziej organiczny sposób ze wszystkich możliwych, skoro mieszkam z dala od rolników, którzy je hodują? Jak świeży, odżywczy i „zrównoważony” jest taki system, szczególnie gdy moje warzywa są zbierane, przewożone i pakowane na wiele dni, a czasem nawet tygodni przedtem, zanim je zjem32? Zatem przy wyborze prawdziwego jedzenia musimy myśleć o duchu organicznego rolnictwa zamiast ślepo przyjmować etykietę „organiczny”.
Prawdziwe jedzenie i współczesny supermarket
Teraz, gdy poznaliśmy definicję prawdziwego jedzenia i mamy jakieś pojęcie na temat różnicy pomiędzy rolnictwem konwencjonalnym a organicznym, możemy przyjrzeć się naszym lokalnym supermarketom i ocenić, jak prawdziwe jest jedzenie tam sprzedawane.
Zacznijmy od żywności organicznej. Słowo organiczny nabrało wśród konsumentów wręcz religijnego znaczenia, jest w nim jednak subtelna pułapka: żywność organiczna również może być rafinowana, konserwowana i wysoko przetworzona. Ktoś reflektuje na organiczne ciastka po organicznym obiedzie odgrzanym w mikrofalówce i zjedzonym przed telewizorem? Określenia organiczny i zdrowy nie są zamienne33. Wiemy już, że prawdziwa żywność to żywność „w całości”: nieprzetworzone owoce i warzywa, mięsa, produkty mleczne, orzechy, nasiona i zboże. Prawdziwa żywność powinna być przetwarzana w kuchni, a nie w fabryce.
Powinniśmy dokładnie przyglądać się żywności, która jest pakowana i transportowana setki mil, ponieważ jest to kolejna pułapka przemysłu żywieniowego. Hodowane organicznie kiwi, które pochodzi z Nowej Zelandii, jest świetną opcją pod warunkiem, że żyjesz w tym kraju; niestety, nie można powiedzieć tego samego mieszkańcom Teksasu. Dlaczego? Cóż, jeżeli chcemy przedłużyć żywotność, poprawić wygląd, zapach, smak i konsystencję takich produktów – zarówno organicznych, jak i konwencjonalnych – które przemierzają długie dystanse, należy coś zrobić, żeby zapobiec ich gniciu. Taka żywność musi być w jakiś sposób przetworzona, nawet jeśli to „przetwarzanie” oznacza zrywanie owoców, gdy są jeszcze niedojrzałe, i dodawanie do opakowania gazów, dzięki czemu owoce wytrzymają długodystansowy transport34.
Przewóz żywności na długich dystansach sprawia, że nie jest ona w stanie w pełni nas odżywić. Na przykład brokuły dwa do trzech dni po zapakowaniu tracą wiele swoich substancji odżywczych, a większość po tygodniu35. Również wiele owoców cytrusowych zrywa się, zanim dojrzeją i spryskuje się je gazem etylenowym, dzięki czemu możemy potem kupić owoc, który ma żywe kolory, ale niekoniecznie jest bardziej dojrzały i odżywczy niż w swojej poprzedniej, zielonej formie36. Etykieta „świeży” w supermarkecie nie oznacza, że owoce czy warzywa zostały zerwane tego dnia czy nawet tego samego miesiąca37. W większości przypadków „świeży” oznacza, że te owoce zgniją szybciej niż wysoko przetworzone, nasycone cukrem produkty, które można znaleźć w środkowych przejściach sklepu38. Faktycznie, jak „świeże” mogą być twoje warzywa, jeśli w drodze do supermarketu przebyły 1500 mil – średnią trasę, jaką „produkty jedzeniopodobne” pokonują w Stanach Zjednoczonych39?
Mimo że logiczne wydaje się zapobieganie gniciu żywności, co ma nas uchronić przed chorobami, powinniśmy jednak najpierw zadać sobie proste pytanie: Dlaczego prawdziwa, pełna żywność w ogóle się psuje? Odpowiedź brzmi: ponieważ powinniśmy spożywać pokarm, który jest jak najświeższy, podobnie jak manna dana Izraelitom na pustyni (2 Rdz 16). Jak wyjaśnia Pollan w książce Food Rules, składniki odżywcze w większości pokarmów (z wyjątkiem niektórych, takich jak miód) przyciągają nie tylko nas, ale również inne żywe organizmy, łącznie z mikrobami, które sprawiają, że żywność gnije, przez co my chorujemy40. Żeby stworzyć żywność, która na półce sklepowej może leżeć dniami, tygodniami, a nawet miesiącami i którą można przewozić między krajami, korporacje żywieniowe muszą ograniczyć składniki odżywcze, dodając konserwanty i dodatki w celu zachowania świeżości, smaku i konsystencji41.
Pułapka „długoterminowej żywności” może mieć bezpośredni wpływ na nasze zdrowie. Weźmy na przykład przeciętny bochenek chleba. W celu dostosowania produkcji chleba do celów przemysłu żywieniowego i supermarketów, których zadaniem jest tanie i wydajne produkowanie żywności, usuwa się z niego kiełki pszenicy, zawierające naturalne oleje, nadające chlebowi jego prawdziwy, pełny smak i wartości odżywcze, ponieważ sprawiają one, że chleb gnije po jednym dniu. Żeby uzupełnić stratę smaku i konsystencji, z pszenicy, która jest wysoko przetworzona na białą mąkę, piecze się produkty chlebopodobne, które zawierają konserwanty i takie dodatki, jak niesławny syrop glukozowo-fruktozowy42. W przypadku wielu chlebów organicznych, pakowanych, które mogą przetrwać wiele dni, dodaje się cukry organiczne i inne noszące dziwne nazwy składniki.
Konserwanty i dodatki wywołują poważne skutki uboczne43. Na przykład azodikarbonamid, syntetyczny związek chemiczny, stosowany do produkcji gumy i plastiku, wykorzystuje się w Stanach Zjednoczonych jako dodatek do żywności pod nazwą E927 do wybielania mąki i spulchniania ciasta w przemysłowej produkcji chleba44. Ten sam związek chemiczny może prowadzić
u pracowników, którzy się z nim stykają, do problemów z oddychaniem, takich jak astma i alergie. Nie istnieją również żadne obszerne badania, które wykazałyby, że ten dodatek jest bezpieczny w konsumpcji na dużą skalę45. W rezultacie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, iż ludzie powinni unikać tego środka chemicznego, ponieważ ryzyko związane z połknięciem go jest praktycznie nieznane, a w wielu krajach (takich jak kraje Unii Europejskiej i Singapur) jego zastosowanie jest nielegalne46.
Wydajność i dostępność same w sobie są często pułapkami i wiążą się z kosztami, których, w przypadku wielu współczesnych produktów, nie widać w cenie. Główną częścią tej ukrytej ceny jest zredukowana wartość odżywcza, utrata pełnego smaku oraz wpływ, jaki ta żywność ma na nasze zdrowie fizyczne, którym ryzykujemy, w zamian za wygodny posiłek o przedłużonej dacie przydatności do spożycia, jaki znajdujemy na naszych półkach sklepowych. Zamiast więc pozbawiać chleb kiełków pszenicy dla własnej wygody, zastanówmy się najpierw, dlaczego w ogóle Bóg stworzył pszenicę w tej postaci.
Jednak nawet jeśli unikamy alejek z pieczywem, architektoniczna konstrukcja współczesnych supermarketów, zaprojektowanych tak, by wpływać na decyzje zakupowe, stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia. Na przykład sklepy spożywcze celowo umieszczają cukierki i batoniki przy kasie, żeby propagować „zakupy impulsywne”. Im mniej czasu spędzimy, zastanawiając się nad efektami zdrowotnymi, wynikającymi ze spożycia zbyt dużej ilości cukru, tym chętniej kupimy cukierek47. Podobnie zdrowe produkty znajdują się często na dolnych półkach, podczas gdy produkty przetworzone, pełne cukru, umieszczone w jasnych opakowaniach znajdują się na wysokości naszego wzroku, zachęcając nas do częstszego ich kupowania48.
Zatem jak prawdziwe jest jedzenie w supermarketach? Powtórzę – prawdziwe jedzenie jest świeże i odżywcze, głównie lokalne, sezonowe, karmione trawą, tak dzikie, jak to możliwe, wolne od syntetycznych związków chemicznych, całe lub minimalnie przetworzone i zróżnicowane ekologicznie. Widzimy w naszych supermarketach, że nawet świeży produkt nie jest taki świeży. Żywność nie jest już cała, ale przetworzona, żeby przedłużyć jej żywotność na półce. Podróżuje wiele kilometrów. A syntetycznych związków chemicznych używa się z pełną swobodą. Nawet to szybkie ujęcie wygląda blado.
Lepsze podejście: stańmy się „agroekologiczni”
Jeżeli nasz najbliższy supermarket nie jest dobrym źródłem prawdziwego jedzenia, to jakie mamy inne opcje? Skupimy się na tym pytaniu bardziej szczegółowo w części trzeciej, ale teraz dam ci zarys rozwiązania, na jakie wpadła moja rodzina.
Dla uzyskania pewności, że żywność, którą jemy, jest świeża, pełna składników odżywczych i zdrowa, jak to tylko możliwe, kiedy tylko możemy, kupujemy lokalną, produkowaną organicznie żywność. Mimo że „kupowanie lokalnych produktów” stało się w ostatnich latach trendem, tak naprawdę zarówno praktyki rolnictwa organicznego, jak i konwencjonalnego mogą być lokalne; nie istnieje żadna oficjalna definicja49. My rozumiemy to jako zaledwie świadomość tego, co kryje się na naszych talerzach z obiadem – głównie dlatego, że taka żywność jest droższa. W celu osiągnięcia tego celu na tyłach naszego ogrodu zasadziliśmy zioła i kilka drzew owocowych (prace nad nimi trwają), należymy również do systemu Rolnictwa Wspieranego przez Społeczność (CSA****) – jest to rodzaj spółdzielni, w której kupujemy mięso, jajka, mamy również dostawy z lokalnych, prowadzonych organicznie gospodarstw, które otrzymujemy regularnie co dwa tygodnie. Jeżeli zachodzi taka konieczność, uzupełniamy naszą żywność z CSA o produkty zakupione w sklepach należących do lokalnych rolników. Większość naszych posiłków gotujemy w domu, a od czasu do czasu idziemy na pyszny obiad do lokalnej restauracji działającej przy gospodarstwie. Jeżeli mamy zapłacić więcej za takie jedzenie niż za to, które sami hodujemy lub kupujemy, wtedy staramy się mądrze zarządzać pieniędzmi, ponieważ postrzegamy je oraz całe stworzenie jako dar od Boga, za który będziemy odpowiadać (Mt 25,14-30). Gdy kupujemy lokalne produkty, hodowane w sposób zrównoważony i organiczny albo warzywa z marketu lub sklepu spożywczego lokalnych rolników, wtedy nie tylko budujemy relację z ludźmi, którzy produkują i sprzedają nasze jedzenie, ale mamy również dostęp z pierwszej ręki do wiedzy o tym, w jaki sposób nasze jedzenie rosło, oraz do produktów świeższych i przez to bardziej odżywczych50.
W rezultacie dzięki tej wiedzy bardziej doceniamy wspaniały dar prawdziwego jedzenia. Dzięki niej możemy również wspierać wspaniałych ludzi w naszej społeczności, którzy ciężko pracują, by wyhodować tę żywność, troszczą się o nasze lokalne środowisko i wielbią naszego cudownego Stwórcę (Mt 14,19). Łatwo jest uwierzyć w Boga, gdy się widzi Jego majestatyczną pracę w naturze, włączając w to krowi nawóz, robaki i krzewy cukinii!
W celu zdefiniowania prawdziwego jedzenia stosujemy miarę „agroekologiczną”. Jest to osobliwy sposób powiedzenia, że z miłości do Bożego stworzenia i bliźniego chcemy szanować i rozumieć środowisko, w którym rośnie nasza żywność, ludzi, którzy ją hodują i ludzi, którzy ją jedzą. Agroekologiczne metody rolnictwa to głównie naśladowanie, przystosowywanie się i praca z naturą51.
Nie jestem jednak przeciwna kupowaniu żywności, która rośnie w innych regionach świata. Jesteśmy rodziną, która kocha kawę, herbatę, ciemną czekoladę, banany, mango i komosę ryżową – wszystkie te produkty pochodzą spoza Stanów Zjednoczonych. Staramy się jednak również do tych produktów przykładać miarę agroekologiczną: kupujemy tylko te, które pochodzą ze sprawiedliwego handlu, zrównoważonej i organicznej produkcji. Te produkty nie tylko pomagają mieszkańcom regionów, w których wyrosły, wyjść z biedy poprzez wspieranie lokalnej gospodarki, ekosystemu i niezależnych rolników, ale są również o wiele smaczniejsze i bardziej odżywcze niż ich przeładowana chemią konkurencja52. Wierzę, że lokalny, zrównoważony system żywieniowy może włączać wiele aspektów globalnych tak, jak ruch Slow Food (który rozpoczął się we Włoszech jako odpowiedź na uprzemysłowienie naszego systemu żywieniowego), bo jest zdominowany przez globalne docenianie prawdziwej, wolno przygotowywanej i produkowanej żywności53.
W końcu wszystkie nasze wybory zaczynają się od myśli, a poddanie każdej myśli Jezusowi Chrystusowi dotyczy również myśli o jedzeniu. Ważne, byśmy w każdej sferze naszego życia tak dążyli do doskonałości, włączając w to żywność, którą kupujemy i spożywamy, jak doskonały jest nasz Ojciec w niebie
(Mt 5,48). Jako rodzina praktykujemy zatem na tyle, na ile potrafimy, coś co nazywane jest świadomą konsumpcją: myśl, zanim kupisz54. Jak apostoł Paweł napisał: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą” (1 Kor 10,31). Z upływem czasu wytworzył się u nas oparty na miłości nawyk myślenia o tym, w jaki sposób nasza żywność powstała – omówię go dokładnie w części drugiej i trzeciej tej książki.
Jednak zanim skupimy się na rozwiązaniach, musimy przyjrzeć się dokładniej wadom naszego współczesnego przemysłu żywieniowego. Naszym kolejnym tematem będą problemy wywołane masową produkcją zbiorów i hodowlą zwierząt.