Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Myśli Elizy Orzeszkowej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Myśli Elizy Orzeszkowej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 249 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

MY­ŚLI ELI­ZY ORZESZ­KO­WEJ

Ze­bra­ła z jej dzieł

L. H.

Kra­ków

Na­kła­dem Księ­gar­ni D. E. Frie­dle­ina

War­sza­wa E. Wen­de i Ska

1903.

Z "Dru­kar­ni Li­te­rac­kiej" w Kra­ko­wie pod za­rzą­dem L. K. Gór­skie­go.

Ten, co pi­sze, trzy­ma nie­ja­ko pod swo­ją wła­dzą du­sze tych, co czy­ta­ją. – Wska­zy­wać du­szom tym ścież­ki ku praw­dzie i są­czyć w nie do­bro, od­ry­wać je od sza­rej po­wsze­dnio­ści, a wzno­sić w świat my­śli i uczuć wznio­słych, to za­słu­ga, któ­rej nie znisz­czy czas i rdza nie prze­je, a to, co z niej w du­szach zo­sta­nie, świad­czyć o tem bę­dzie.

Orzesz­ko­wej pió­ro po­sia­da tę cen­ną wła­sność pod­no­sze­nia dusz ku świa­tłu i praw­dzie.

Iskry jej my­śli, wy­ło­wio­ne jak kosz­tow­ne per­ły z tego, co na­pi­sa­ła, ze­bra­łam w ca­łość, i skła­dam jako hołd au­tor­ce, a "ku po­cie­sze tym", dla któ­rych "książ­ka jest skrzy­dłem" wno­szą­cem choć chwi­lo­wo ku ja­sne­mu słoń­cu, nie­śmier­tel­ne­go pięk­na.

L. H.

Lwów 1902.

SPIS ROZ­DZIA­ŁÓW.

Roz­dział

1. Ego sum…1

2. Ide­ały – cele – obo­wiąz­ki…7

3. Bóg – su­mie­nie – du­sza…19

4. Ser­ce – uczu­cia – na­mięt­no­ści… 31

5. Mi­łość – nie­na­wiść – cier­pie­nie… 43

6. Szczę­ście i nie­szczę­ście… 55

7. Ży­cie i śmierć…67

8. Czło­wiek – spo­łe­czeń­stwo – ludz­kość… 79

9. Ko­bie­ta – ro­dzi­na….127

10. Cy­wi­li­za­cya – oświa­ta – wie­dza – na­uka – pra­ca… 137

11. Świat… 153

12. Zie­mia – lud…163

13. Tro­chę o wszyst­kiem…173

14. Ob­raz­ki…2011. EGO SUM.

Ko­cham te chwi­le swo­jej prze­szło­ści, w któ­rych wieszcz­ka na­tchnień twór­czych roz­nie­ca­ła we mnie pło­mie­nie za­pa­łów gór­nych, sil­nych, i ko­cham świa­tła gór­ne, wiel­kie, ku któ­rym wzbi­ja­ły się te pło­mie­nie. Są to prze­cią­gnię­te po nie­bie my­śli, smu­gi ide­ałów. Kto­kol­wiek ma du­szę, ko­cha je, kto ich nie ko­cha, nie ma du­szy.

Ko­cham wie­dzę, bo do­po­ma­ga roz­pę­dzać mgły za­sła­nia­ją­ce ide­ały i pra­cę, bo przę­dzie nić, przy­cią­ga­ją­cą je ku zie­mi.

Ko­cham mo­men­ty pra­cy upar­tej, wy­tę­żo­nej, w któ­rych co­raz bli­żej, co­raz ja­śniej do­strze­gam ob­li­cze ide­ałów, i mo­men­ty wal­ki z nie­mo­cą wła­sną, ze sła­bo­ścią swo­ich na­rzę­dzi, cięż­kie, bo na­wie­dza­ne przez roz­pacz zwąt­pień, lecz z któ­rych za­wsze wy­no­szę pal­mę zwy­cięz­twa do skła­da­nia u stóp oł­ta­rzy.

……………………………..

Nie­na­wi­dzę smo­ków, któ­re czoł­ga­jąc się po nie­bie, zja­da­ją roz­cią­gnię­te po niem smu­gi ide­ałów.

Nie­na­wi­dzę zwie­rząt, któ­re wy­ła­żą z pod­ło­ży na­tu­ry ludz­kiej, dep­cą naj­wyż­sze jej wy­kwi­ty, i prze­szka­dza­ją im roz­wi­jać się z pą­ków.

Nie­na­wi­dzę ma­sek, szczu­deł, głu­pich po­złot, płyt­kiej po­li­tu­ry.

"Za­gad­ka".

Odło­giem le­żą­ce grun­ta, przed­wcze­śnie ze­schłe drze­wa, zmar­no­wa­ne go­dzi­ny, nie­do­kształ­co­ne cha­rak­te­ry, za­nie­dba­ne zdol­no­ści i speł­złe na ni­czem do­bre chę­ci, bu­dzą za­wsze we mnie smu­tek głę­bo­ki.

"Ro­dzi­na Bro­chwi­czów".

Pra­wość nie­złom­na, szcze­rość oba­wy nie zna­ją­ca, głę­bo­kie uko­cha­nie każ­dej spra­wy do­brej i wier­ne jej słu­że­nie, moż­ność wal­ki sku­tecz­nej ze złe­mi mo­ca­mi ist­nie­ją­ce­mi w nas i w koło nas – go­to­wość do ofiar – w po­trze­bie, speł­nia­nie obo­wiąz­ku – za­wsze, uwiel­bie­nie go­rą­ce wszyst­kie­go co mo­ral­nie po­tęż­ne i pięk­ne, obrzy­dze­nie zła, wy­ro­zu­mia­łość i prze­ba­cze­nie dla złych, współ­uczest­ni­cze­nie z ca­łych sił, zdol­no­ści i chę­ci w zbio­ro­wych pra­cach, przy – no­szą­cych trwa­łość i po­stęp ro­dzi­nom i na­ro­dom: oto we­dług mnie re­li­gia ide­ału, któ­rej prze­la­nie w pier­si i umy­sły ro­dzin­nej spo­łecz­no­ści mo­jej, pra­gnę wię­cej niż wszyst­kie­go na zie­mi.

"Kil­ka słów o ko­bie­tach".

Mo­dlę się ca­łem, peł­nem ser­cem, czy­sto­ścią my­śli, czy­sto­ścią sło­wa – czy­sto­ścią czy­nów.

"Czci­ciel po­tę­gi".

Moja du­sza nie może być gąb­ką nie­ru­cho­mo wpi­tą w drze­wo ludz­ko­ści, ani ka­mie­niem, z jed­na­ką bier­no­ścią po­wierzch­nię swą wy­sta­wia­ją­cym na świet­ne bla­ski słoń­ca i śliz­kie bry­ski błot­ne. Moja du­sza jest czemś ży­wem, do ru­chu i wzro­stu zdol­nem, czemś cie­ka­wem, głod­nem i nie­spo­koj­nem, co we mnie skrzy­dła roz­wi­ja i co­raz sil­niej nie­mi o falę my­śli i uczuć po­trą­ca.

Chcę iść, dą­żyć, zdo­by­wać, roz­da­wać…

"Sen Aba­ry­sa".2. IDE­AŁY – CELE – OBO­WIĄZ­KI.

Ide­ał po­sia­da tyle imion, ile jest w gło­wach ludz­kich wy­so­kich po­jęć, a w pier­siach szla­chet­nych uczuć.

"Na dnie su­mie­nia".

Ide­ał – jest tem, co obu­dza w czło­wie­ku głę­bo­ką wia­rę i go­rą­cą mi­łość.

"Na dnie su­mie­nia".

Po­czu­cie i po­ję­cie ide­ału ist­nie­je w ludz­ko­ści na wszyst­kich stop­niach po­ło­że­nia i oświa­ty.

"Na dnie su­mie­nia".

Z fak­tów, z liczb, z po­zio­mych prac, spla­ta się dra­bi­na wio­dą­ca ku ide­ałom.

"Nad Nie­mnem".

Kto­kol­wiek jest tak szczę­śli­wym, iż sam doj­rzał zda­la ide­ał, ten go in­nym uka­zy­wać po­wi­nien. Ide­ały nie są chy­ba mrzon­ka­mi, sko­ro ist­nie­ją lu­dzie, przed któ­ry­mi sto­ją one to jak wy­raź­na jawa dzien­na, to jak przed­miot wiecz­nej tę­sk­no­ty, to jak wy­rzut su­mie­nia.

"Ma­rya".

Wy­dźwi­gnie­nie z ot­chła­ni skar­bów ukry­tych i ścią­ga­nie na zie­mię świa­teł kry­ją­cych się w wy­so­ko­ściach, po­zo­sta­nie na za­wsze naj­żyw­szem po­żą­da­niem i naj­żyw­szem szczę­ściem dla pew­nej czę­ści ludz­ko­ści.

"Ma­rya".

Czy idee jak pta­ki w po­wie­trzu dusz­nem i tru­ją­ce­mi pier­wiast­ka­mi na­sy­co­nem, chwi­lę tyl­ko żyć mogą i wnet z omdla­łe­mi skrzy­dły na zie­mię pa­da­ją?

"O spra­wach ko­biet".

Nie ża­łuj, je­że­li dziec­ko twe zgi­nie na mlecz­nej dro­dze przy­szło­ści, w bla­sku ju­trzen­ki, w ogniu ofia­ry! Nie sąż tak­że za­gi­nio­ny­mi ci, któ­rzy cho­dzą po ni­zi­nach sa­mo­lub­stwa, za­przań­stwa, ro­sko­szy cia­ła a nę­dzy du­cha?…

"Nad Nie­mnem".

Są tę­sk­no­ty i żale nie­ty­czą­ce się ani ro­dzi­ców, ani dzie­ci, ani żony, ani męża, ani ma­jąt­ku, ni domu wła­sne­go i że z ta­kich tę­sk­not i ża­lów du­cho­wi ludz­kie­mu, któ­ry za­znał ich raz, ule­czyć się naj­trud­niej.

"Meir Ezo­fo­wicz".

Wzbij­cież się na tę wy­so­kość, aby zro­zu­mieć psy­chicz­ne uspo­so­bie­nie jed­nost­ki, któ­ra prze­kła­da wła­sny kęs su­che­go chle­ba nad cu­dzy pasz­tet! a dla­te­go wła­śnie i przez to może być szczę­śli­wą, że cier­pi i wal­czy dla cze­goś, co jest jej ide­ałem! Ta­kie szczę­ście prze­cho­dzi za­pew­ne mia­rę po­jęć mnó­stwa łu­dzi, lecz nie­wąt­pli­wie ist­nie­je pew­na licz­ba jed­no­stek, któ­re go po­żą­da­ją, któ­re czuć go zdol­ne.

"O spra­wach ko­biet".

Bez rze­czy po­spo­li­tych żyć nam nie­po­dob­na, bie­rze­my je, albo na­wet chwy­ta­my i po­ży­wa­my jak chleb po­wsze­dni, na­wet jak przy­smak, ale gdy tyl­ko są spo­ży­te­mi, trak­to­wać je za­czy­na­my z lek­ką, albo i sil­ną po­nie­wier­ką, może za to, że nie na­sy­ci­ły tego gło­du, któ­ry pra­cu­je w na­szych głę­biach, tak od­da­lo­nych, że za­zwy­czaj pra­wie lub wca­le nie, ale cza­sem do­le­gli­wie go czu­je­my. Co to jest? Jaki to jest ten ptak, któ­ry od cza­su do cza­su trze­po­ce w nas skrzy­dła­mi, ob­cią­żo­ne­mi mia­zgą zje­dzo­nych pasz­te­tów i po­ry­wa nas z sobą w ete­ry?…

"Dwa bie­gu­ny".

Po wid­no­krę­gu pa­mię­ci ludz­kiej błą­dzą cza­sem ob­ra­zy za­klę­te we łzach… w wie­niec po­łą­czo­ne two­rzą one ży­ran­dol, któ­ry oświe­tla ciem­ną salę ży­cia. To nic, je­że­li na­wet od­by­wa­ją się w niej czę­sto bale, jest ona ciem­ną, i tyle tyl­ko w niej świa­tła, ile go pada od tych łez, od­bi­ja­ją­cych świę­te ob­ra­zy. "Dwa bie­gu­ny".

Mieć no­stal­gię ide­ału, zna­czy to: umie­rać z tę­sk­no­ty za rze­cza­mi nie­moż­li­wem!…

"Por­ce­lan­ka".

De­spo­tycz­na po­trze­ba do­sko­na­łe­go pięk­na jest nie­wąt­pli­wie za­ro­dem cier­pie­nia, z któ­re­go jed­nak moż­na być dum­nym, bo z naj­szla­chet­niej­sze­go pier­wiast­ku po­cho­dzi.

"Dwa bie­gu­ny".

Ist­nie­ją nie­zna­ne, nie­upraw­ne war­stwy uczuć ima­gi­na­cyi i zdol­no­ści, któ­re gdy zna­ne są i upra­wia­ne, czy­nią czło­wie­ka spo­sob­nym do uko­cha­nia ide­ałów i się­ga­nia po nie sil­nem na­tchnio­nem ra­mie­niem. "Sil­ny Sam­son".

Co spra­wi­ło, że peł­ni je­ste­śmy bez­brzeż­nej li­to­ści nad ma­lucz­kie­mi mrów­ka­mi i kre­ta­mi zie­mi, że w ciem­ne i cia­sne ich pod­zie­mia iść pra­gnie­my i idzie­my, choć­by wśród nich ocze­ki­wa­ło nas ca­ło­pa­le­nie wła­sne­go cia­ła i ser­ca?

Co spra­wi­ło, że nie mo­że­my choć­by w po­kła­dzie zło­ta tkwić z nie­ru­cho­mo­ścią grzy­bów, ale pra­gnie­my biedz, ra­to­wać, po­cie­szać, uczyć, bu­dzić, wskrze­szać! Co to spra­wi­ło? Po­chód wie­ku, któ­re­go je­ste­śmy dzieć­mi? Czy wez­bra­ne mo­rze my­śli ludz­kich, któ­re­go sami je­ste­śmy że­gla­rza­mi? Czy to inne mo­rze cier­pień, któ­re za­le­wa­jąc nam ser­ca i gar­dła, bu­dzi w nas ja­sną i wcze­sną świa­do­mość po­wszech­ne­go bólu świa­ta, z bez­brzeż­nem dla nie­go współ­czu­ciem? Ale to współ­czu­cie, te świę­te dla nas idee, ra­zem z krwią krą­żą nam w ży­łach, z mó­zgiem my­ślą, z ser­cem tęt­nią… One są epo­peą na­szą, z nich po­wsta­ją na­sze tra­ge­dye… One też są na­szą je­dy­ną na­dzie­ją!…

"Nad Nie­mnem".

Na gro­bie moim niech pu­sty chwast z cier­ni­stym prze­wi­ja się gło­giem, lecz z du­szy mo­jej do du­szy ludu mego prze­nieś choć jed­ną iskrę na­dziei, z pie­śni mej uczyń dla nie­go jed­ną mi­nu­tę trwa­nia, pra­cą mą otrzej mu z oka jed­ną łzę bo­le­ści.

"Mir­ta­la".

Ciem­ność i ma­lucz­kość na­sza – względ­ność i zni­ko­mość wszyst­kie­go co na­sze, nie do­wo­dzi nie­ist­nie­nia ab­so­lut­nej ja­sno­ści, trwa­ło­ści, do­sko­na­ło­ści, kę­dyś poza nami. Prze­ciw­nie za­dat­ki ich, po­ję­cie o nich, tę­sk­no­ta za nie­mi, któ­re po­sia­da­my w so­bie, zda­ją się do­wo­dzić pierw­sze­go ich źró­dła. Wy­try­sku­ją one i w nas wstę­pu­ją jak drob­ne pro­my­ki po­tęż­ne­go ogni­ska: ist­nie­ją w nas dla cze­goś, i my dla cze­goś ist­nie­je­my. Naj­pew­niej też cier­pi­my nie nada­rem­nie. W ja­kimś ol­brzy­mim warsz­ta­cie je­ste­śmy kół­ka­mi bio­rą­ce­mi udział w do­ko­ny­wa­niu się dzie­ła nie­po­ję­te­go, a na­sze cier­pie­nia speł­nia­ją ja­kąś czyn­ność dla warsz­ta­tu, dla nas i dla dzie­ła.

"Me­lan­cho­li­cy".

So­li­dar­ność lu­dów i ich po­mię­dzy sobą współ­czu­cie – oto je­dy­na ra­cya po­wo­ła­nia i bytu idei oby­wa­tel­stwa świa­ta.

"Pa­try­otyzm i ko­smo­po­li­tyzm".

Aby my­ślą, uczu­ciem i czy­nem, módz się­gnąć ku ide­ałom, spo­czy­wać nie moż­na ani na ró­żach, ani na lau­rach, ani na ma­rze­niach choć­by naj­pięk­niej­szych, ale po­tę­gę uczuć zwięk­szać i uszla­chet­niać świa­tłem umy­słu, god­ność mo­ral­ną za­bez­pie­czać pra­cą cier­pli­wą i umie­jęt­ną, wolę ćwi­czyć do walk i prób w ży­ciu nie­zbęd­nych, bo wte­dy tyl­ko, kie­dy ide­ały na­sze zdo­by­wać bę­dzie­my z po­mo­cą wie­dzy, woli, pra­cy, cier­pie­nia na­sze sta­ną się lżej­sze­mi, błę­dy mniej licz­ne­mi, za­słu­gi więk­sze­mi, szczę­ście praw­dziw­szem i trwal­szem, a chwi­lę śmier­ci oświe­ci nam ła­god­ny i uspa­ka­ja­ją­cy blask do­brze prze­by­tej prze­szło­ści.

"Kil­ka stów o ko­bie­tach".

Po­czu­cie wła­snej nie­do­sko­na­ło­ści jest dla szla­chet­nej na­tu­ry wiel­kim bodź­cem do do­sko­na­le­nia się. Ten kto sam so­bie wyda się skoń­czo­nym ide­ałem, nig­dy już do żad­ne­go istot­ne­go ide­ału nie­tyl­ko nie doj­dzie, ale na­wet dą­żyć nie bę­dzie miał ocho­ty.

"Pa­mięt­nik Wa­cła­wy".

Gdzie cel nie wy­raź­ny, tam dro­ga błęd­na.

"Na pro­win­cyi".

Osią­ga­nie ce­lów wznio­słych nik­czem­ny­mi środ­ka­mi, sta­no­wi ka­zu­isty­kę umy­słów sfał­szo­wa­nych i su­mień krzy­wych.

"Ro­dzi­na Bro­chwi­czów".

Jak mar­twy przed­miot po­ru­szać się zda­je przed oczy­ma tego, kto się weń dłu­go wpa­tru­je, tak cel nie­do­ści­gły, ale dłu­go i wy­łącz­nie my­śli i uczu­cia czło­wie­ka na so­bie sku­pia­ją­cy, zda­je się ku nie­mu zstę­po­wać i przy­bli­żać.

"Nad Nie­mnem".

Za­sa­da może tkwić w celu tyl­ko, nie w pra­cy, któ­ra jest tyl­ko środ­kiem do osią­gnię­cia celu.

"Ar­go­nau­ci".

Za­gad­ka, któ­rą jest prze­zna­cze­nie czło­wie­ka na zie­mi, jest ot­chła­nią. Od po­cząt­ku świa­ta po­chy­la­ją się nad nią naj­szla­chet­niej­sze gło­wy ludz­kie i nie mogą dna jej do­się­gnąć… za co i dla ja­kie­go celu czło­wiek ska­za­ny jest na cier­pie­nie i śmierć? Nie­uchron­ność cier­pie­nia i śmierć by­ła­by prze­ra­ża­ją­cym fi­glem ja­kiejś mocy, pie­kiel­nie okrut­nej, gdy­by nie po­sia­da­ła celu, nie­po­ję­te­go dla na­szych bied­nych umy­słów, bo zmy­sły na­sze nic o nim po­wie­dzieć nie mogą. Ale cel ist­nie­je nie­za­wod­nie… Na­tu­ra, któ­ra nie zno­si próż­ni fi­zycz­nej, czyż­by zno­si­ła taki bez­sens mo­ral­ny, jak bez­u­ży­tecz­ne drę­cze­nie nie­zli­czo­nych mi­lio­nów istot?… Poza świa­do­mo­ścią zmy­słów na­szych two­rzy się w prze­strze­ni i cza­sie dzie­ło ja­kieś ol­brzy­mie do­sko­na­łe, dla któ­re­go po­trzeb­ne­mi są ja­kieś ist­nie­nia, cier­pie­nia, umie­ra­nia, a tak­że może na­de­wszyst­ko na­sza do­sko­na­łość! "Bra­cia".

Choć trud­no, ale iść na­przód, choć niz­ko, lecz pa­trzeć wy­so­ko, choć cia­sno, lecz umysł i ser­ca roz­sze­rzać. "Stu­dy­um o ko­bie­cie pol­skiej".

Obo­wią­zek! po­ję­cie od­stra­sza­ją­ce tych, któ­rzy nic nie wiel­bią i nie ko­cha­ją ser­decz­nie, do­star­cza tym, któ­rzy od sa­mych sie­bie ode­rwać się umie­ją, po­ciech nie­oce­nio­nych, głę­bo­kich, snu­ją­cych zło­tą nić, z pasm sza­rych.

"Me­lan­cho­li­cy".

Obo­wią­zek jest grun­tem zło­tym, na któ­rym stoi wszyst­ko, co jest do­bre­go i pięk­ne­go na na świe­cie.

"Ma­rya".

Obo­wiąz­kiem jest po­świę­ce­nie czę­ści sie­bie sa­me­go na rzecz ogó­łu.

"Pa­try­otyzm i ko­smo­po­li­tyzm".

Je­śli obo­wią­zek mie­rzy się wiel­ko­ścią otrzy­ma­ne­go do­bro­dziej­stwa, obo­wiąz­ki jed­no­stek wzglę­dem ogó­łu, ule­gać mają stop­nio­wa­niu, we­dle mia­ry dóbr, któ­re każ­dej z nich do­sta­ły się w udzia­le. Na­tu­ral­nie z tej to uczu­tej ko­niecz­no­ści stop­nio­wa­nia po­wsta­ło daw­ne przy­sło­wie: szla­chec­two obo­wią­zu­je!

"Pa­try­otyzm i ko­smo­po­li­tyzm".

Mieć do cze­goś mi­łość i czuć się wzglę­dem cze­goś do obo­wiąz­ku – oto wszyst­ko. Bez tego nic nie­ma, albo wszyst­ko jest złe.

"Mir­ta­la".

Dzia­ła­nie, za je­dy­ną przy­czy­nę bytu ma­ją­ce obo­wią­zek, spro­wa­dza skut­ki tak li­che i po­zba­wio­ne so­ków, jak owo­ce, któ­re bez sło­necz­ne­go cie­pła na drze­wie doj­rze­ją.

"Z ży­cia re­ali­sty".

Cięż­kim wy­ro­kiem spad­ną na gło­wy na­sze świa­tła przez nas nie za­pa­lo­ne, do­bre chwi­le za­nie­dby­wa­ne, skar­by na wiatr roz­rzu­co­ne, po­zo­sta­ją­ce za nami odło­gi…

"Eli Ma­ko­wer".3. BÓG – SU­MIE­NIE – DU­SZA.

Siłą po­cią­ga­ją­cą w górę świe­tli­ste cia­ła nie­bie­skie jest Do­sko­na­łość, któ­ra miesz­ka na wy­so­ko­ściach naj­wyż­szych, a któ­ra w ję­zy­ku ludz­kim ma imię Bóg. Gwiaz­dy, prze­ję­te dla Do­sko­na­ło­ści mi­ło­ścią i tę­sk­no­tą, pod­no­szą się wciąż w górę, aby do­stą­pić więk­szej jej bli­sko­ści, a z Mą­dro­ści jej i Do­bro­ci coś dla sie­bie wziąć, sły­ną one po prze­strze­ni, przez wie­ki wie­ków i te z nich, któ­re naj­bar­dziej roz­ko­cha­ne są w Do­sko­na­ło­ści, za­pły­nę­ły już naj­wy­żej, a te, co z cięż­szej ma­te­ryi zło­żo­ne, sła­biej pra­gną przy­jąć w sie­bie cząst­kę Bo­skiej świa­tło­ści, zo­sta­ły da­le­ko za sio­stra­mi swe­mi… Są lu­dzie, co jak świe­tli­ste isto­ty nie­bie­skie, pod­no­szą du­sze swo­je w górę z tę­sk­no­ty za Do­sko­na­ło­ścią. Oni wie­dzą o tem, że Do­sko­na­łość jest i pra­gną z Mą­dro­ści i Do­bro­ci jej wziąć coś dla sie­bie. Ale są i tacy lu­dzie, co jak te gwiaz­dy z cięż­szej ma­te­ryi zło­żo­ne, nie ko­cha­ją Do­sko­na­ło­ści i nie pną się w górę z tę­sk­no­ty za nią. Tacy lu­dzie trzy­ma­ją du­chy swo­je ni­sko…

"Meir Ezo­fo­wicz".

Przed­wiecz­ny prze­śla­do­wać nie każe. Je­że­li prze­śla­du­ją­cy spra­wie­dli­wym na­wet jest, a prze­śla­do­wa­ny zło­czyń­cą, Przed­wiecz­ny uj­mu­je się za prze­śla­do­wa­nym.

"Meir Ezo­fo­wicz".

Nie pa­trzaj na to, jak kto się mo­dli, ale na to co robi.

"Meir Ezo­fo­wicz".

Mo­że­by nie było grze­chem, mniej co­kol­wiek mo­dlić się usta­mi, a wię­cej czy­nem i my­ślą pod­nie­sio­ną wy­so­ko i pra­co­wi­tą.

"Kil­ka słów o ko­bie­tach".

Bóg stwo­rzył nie­szczę­ście i cier­pie­nie, lecz prze­ciw­ko nim wy­słał do­broć, mó­wiąc jej: czyń, lecz prze­ba­czaj.

"Ascet­ka".

Uczci­wość, to naj­pierw­sza i naj­waż­niej­sza re­li­gia, kto uczci­wy, ten Boga w swo­jem ser­cu ma…

"Za do­li­ną róż".

U kre­su cza­sów Boga chwa­lić będą nie w świą­ty­ni i nie na gó­rze, ale w ser­cach czy­stych i sil­nych…

"Sen Aba­ry­sa".

Sta­raj się, aby su­mie­nie two­je było czy­ste, a umysł pro­sty i szcze­ry. Ko­chaj nie my­śląc o so­bie. – Prze­ba­czaj wie­le. – Uni­kaj zu­chwa­ło­ści, aby nie upaść i strzeż się po­ko­ry, któ­ra ubez­wład­nia.

"Na dnie su­mie­nia".

Nie­ma strasz­niej­szej chwi­li nad obu­dze­nie się su­mie­nia, któ­re spa­ło, nie­ma zja­dliw­sze­go żalu, jak żal po zmar­no­wa­nych skar­bach, i ska­la­nej czy­sto­ści du­cha.

"Na pro­win­cyi".

Zło­wro­gie moce prze­miesz­ku­ją­ce na dnie su­mie­nia wy­stęp­ne­go nie są czem in­nem, jak ża­lem po utra­co­nym ide­ale ży­cia.

"Na dnie su­mie­nia".

Są chwi­le, w któ­rych naj­tward­sza, naj­błot­nist­sza na­wet pierś ludz­ka, uczu­wa w so­bie, choć­by na mgnie­nie oka, bo­lą­cy spazm otru­te­go su­mie­nia…

"Sza­ra dola".

Na po­wierzch­ni su­mie­nia w war­stwach jego naj­płyt­szych znaj­du­ją się gru­be winy cie­le­snych mor­derstw i gra­bie­ży, lecz da­le­ko głę­biej, szu­ka­ją skaz swo­ich ci, któ­rzy wszyst­kim oprócz sa­mych sie­bie, wy­da­ją się nie­ska­zi­tel­ny­mi.

Wszyst­kie my­śli i uczu­cia twe są du­szą two­ją, a sło­wa i czy­ny jej od­de­cha­mi.

"Nie­śmier­tel­ny" (sta­re ob­raz­ki).

Tam, kędy koń­czy się gra­ni­ca na­zna­czo­na wzro­ko­wi ludz­kie­mu, w tej da­le­kiej dzie­dzi­nie, któ­rej wro­ta za­mknię­te są dla naj­mę­dr­szych umy­słów i naj­wyż­szych umie­jęt­no­ści… tam miesz­ka ta wiel­kość i pięk­ność, któ­rych czło­wiek uj­rzeć nie jest zdol­ny, ale któ­rych prze­czu­cie i po­żą­da­nie, czy­ni go isto­tą wiel­ką i pięk­ną.

"Na dnie su­mie­nia".

Pięk­na du­sza zbłą­ka­na, wy­dzie­ra się z ma­now­ców całą siłą swej praw­dy we­wnętrz­nej, któ­ra ją bo­dzie, boli, roz­ry­wa i do od­szu­ka­nia świa­tła stra­co­ne­go prze­dzie­ra się szla­ka­mi po­ku­ty, ob­le­wa­jąc ją łza­mi.

"Pa­mięt­nik Wa­cła­wy."

Są lu­dzie, któ­rych du­sza czyst­szą jest od ich ze­wnętrz­ne­go ist­nie­nia.

"Ostat­nia mi­łość."

Nie­ma grzesz­ni­ka, któ­ry­by prę­dzej czy póź­niej nie do­świad­czył tę­sk­not i tar­gań się w pę­tach złej mocy, któ­rych już ze­rwać nie może.

"Pan Gra­ba."

Du­sze są roz­ma­ite: twar­de jak stal, mięk­kie jak wosk, nie­do­stęp­ne dla sen­ty­men­tów i sen­ty­men­tal­ne.

"Ar­go­nau­ci".

Tyl­ko lek­kie du­sze opo­wia­da­ją lu­dziom, co się dzie­je w ich głę­bi.

"Por­ce­lan­ka".

Har­tow­ne du­sze zwie­rza­ją się nie ła­two.

"Pom­pa­liń­scy".

Ci, któ­rzy wie­le mó­wią, wy­glą­da­ją wca­le in­a­czej od tych, któ­rzy wie­le mil­czą. Du­szę mil­czą­cą moż­na po­znać z oczu czło­wie­ka, któ­ry ją ma w so­bie.

"Bra­cia".

Du­sze ludz­kie mie­wa­ją cza­sem szep­ty nie­ustan­ne, któ­re ani pod­czas je­dze­nia, ani pod­czas pra­cy, ani w ci­szy, ani w gwa­rze, zu­peł­nie nie milk­ną. Nie prze­szka­dza­ją one ży­ciu to­czyć się to­rem naj­zwy­klej­szym i wszyst­kim na­rzę­dziom cia­ła i my­śli speł­niać wła­ści­we im czy­ny, ale są same, jak­by dru­giem, spodem pły­ną­cem ży­ciem, i jed­nem wię­cej, ta­jem­nie dzia­ła­ją­cem na­rzę­dziem ist­nie­nia.

"Ham".

Może nie­ma na zie­mi żalu tak gorz­kie­go jak ten, gdy du­sza, któ­rą czło­wiek po­ko­cha! pro­mien­ną – ga­śnie.

"Z róż­nych dróg".
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: