- W empik go
Na drodze do odwagi - ebook
Na drodze do odwagi - ebook
Chcemy być ludźmi wolnymi, niezależnymi i wyjątkowymi, jednak nasze próby zmiany znienawidzonej rzeczywistości kończą się zanim faktycznie je zaczniemy — w decydującym momencie zazwyczaj paraliżuje nas strach. Jak zatem wykonać pierwszy krok, aby stać się „człowiekiem odwagi”? Czy każdy z nas może być bohaterem? Co należy rozumieć pod pojęciem „odwaga” oraz czy porażka ma jakikolwiek sens? Codzienność składa się z miliona pytań, na które bardzo trudno znaleźć dobrą odpowiedź.
Kategoria: | Psychologia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8189-635-1 |
Rozmiar pliku: | 955 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Chcę być wolnym człowiekiem, chcę wyrażać siebie, swobodnie marzyć i śnić, a potem móc iść i przemieniać myśli w czyny. Nie chcę już więcej się bać, chcę być sobą każdego dnia, robić to, na co mam ochotę, i żyć tak, jak tego zapragnę. Całe moje życie od zawsze składało się z setek zakazów, nakazów i ograniczeń. Rodzice, nauczyciele, rząd, religia, państwo, Kościół — wszędzie reguły i zasady. Czuję się jak marionetka sterowana przez niewidzialne ręce społeczeństwa. Moje życie nie jest dla mnie przyjemnością, muszę się nieustannie czemuś podporządkowywać, a przez to zabijam własną autentyczność. Dlatego też od dzisiaj postanawiam odważnie iść do przodu i walczyć z ograniczeniami tego świata. Nikt nie ma prawa mówić mi, jak mam żyć i co mam robić. Niech żyje odwaga i wolność absolutna!
„Odwaga” i „wolność” — dobrze, zacznijmy więc jeszcze raz.
Może na początek krótka, niemal słownikowa definicja i wyjaśnienie pojęć. Tylko w jaki sposób zdefiniować coś, co przez każdego rozumiane jest inaczej? Jak w kilku zdaniach opisać postawę, która była charakterystyczna dla ludzkości od początku jej istnienia?
Obecnie wydaje się, że „wolność” jest jednym z najpopularniejszych słów, a „odwaga” jednym z najbardziej nieaktualnych i niedostosowanym do naszych nowoczesnych czasów cywilizacji i pokoju.
„Wolność” — to słowo, które niesie ze sobą bardzo dużo treści, a dla ogromnej liczby ludzi całego świata stan ten jest obiektem marzeń i dążeń. Chcemy być wolni, niezależni, pozbawieni wszelkich ograniczeń i kontroli. Wydaje nam się, że wtedy bylibyśmy naprawdę szczęśliwi i spełnieni. Czy jednak tak faktycznie jest i czy wolność stanowi gwarancję szczęścia? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Najpierw należy się zastanowić, czym ta wolność tak naprawdę jest. Zadając takie pytanie losowo wybranym ludziom, odpowiedzi z pewnością byłyby różne, dla każdego bowiem pojęcie to znaczy coś innego. Duże znaczenie ma tutaj nasza osobowość i punkt patrzenia na świat oraz to, jak postrzegamy drugiego człowieka.
Analizując postawy ludzi od początku stworzenia świata, już w przypadku Adama i Ewy możemy zauważyć dążenie do wolności. Historia opisana w Księdze Rodzaju, kiedy to Ewa zrywa owoc z drzewa zakazanego, jest swego rodzaju chęcią posiadania wolności absolutnej. Pierwsi ludzie popełnili grzech pierworodny zwiedzeni obietnicą diabła, że dzięki temu staną się tak doskonali jak Bóg. Postawa ta może zostać odczytana jako chęć funkcjonowania w świecie bez żadnych zakazów i ograniczeń. Historia Adama i Ewy kończy się tragicznie, ponieważ zostają oni skazani na wieczny trud i problemy dnia codziennego.
Przez kolejne wieki i epoki nasz świat ulegał nieustannym przeobrażeniom. Porównując poziom życia naszych przodków z realiami obecnych czasów, bez trudu można zauważyć, jak bardzo i szybko postępują zmiany. XXI wiek uważany jest za cywilizowaną i nowoczesną epokę, w której większość przywódców światowych deklaruje poszanowanie praw człowieka i gwarantuje różnego rodzaju środki pomocowe i ułatwienia dla obywateli. Pomimo tego wciąż i niezmiennie jednym z największych pragnień ludzi jest to, czego nie mogą mieć. Często sami nie potrafimy do końca określić kierunku swoich dążeń, jednak dla wielu z nas to właśnie stan wolności uważany jest za warunek, którego spełnienie może zagwarantować prawdziwe szczęście. Ambicje tego rodzaju przyświecały człowiekowi od zarania dziejów i są widoczne również dziś — a może przede wszystkim dziś.
Wracając jednak do historii — po czasach Adama i Ewy można wskazać wiele przejawów próby „zmiany świata na lepsze”. Jednym z najbardziej znanych dokumentów związanych z kwestią wolności jest Deklaracja praw człowieka i obywatela uchwalona w 1789 roku, czyli w czasie Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Zasadniczym jej celem miało być powierzenie władzy narodowi, kończąc tym samym erę monarchii absolutnej. Już sama rewolucja francuska jest symbolem dążenia do wolności i sprawiedliwości społecznej. Zgodnie z obietnicami jej przywódców, a przede wszystkim w opinii samych mieszkańców ówczesnej Francji, miało to zagwarantować wyzwolenie spod jarzma władzy i przez to nieograniczone szczęście. Ludzie nie tylko wtedy, ale i obecnie wychodzą z założenia, że gdyby tylko mieli możliwość ustalania własnych reguł funkcjonowania państwa oraz świata, ich rzeczywistość zmieniłaby się w istny raj. Historia pokazuje jednak, że od teorii do praktyki jest zazwyczaj daleka droga. Próbując dokonać analizy ludzkiej natury pod tym kątem, można zauważyć, że im więcej człowiek ma, tym poziom jego pragnień się zwiększa.
Karel Čapek w swojej książce Fabryka Absolutu dostrzegł bardzo ciekawą rzecz. Pomimo że powieść ta dotyka głównie problemu fanatyzmu religijnego, to również uwidocznione w niej zostało, jak wyglądałby nasz świat, gdyby ludzie posiadali nieograniczoną ilość różnorodnych dóbr. Finałem tego jest katastroficzny obraz świata — autor zauważa bowiem, że wbrew pozorom nie jest to droga do pełni szczęścia. W naszym realnym świecie ludzie często marzą i rozmyślają nad tym, jakie ich życie byłoby piękne, gdyby mieli nieskończenie dużo pieniędzy, aby nie musieć pracować, a dzięki temu być po prostu niezależną jednostką. Wolność w tym kontekście bywa więc rozumiana jako brak konieczności ciągłego wstawania do pracy, wysłuchiwania uwag niemiłego szefa, możliwość codziennego odpoczynku i relaksu.
Zastanówmy się jednak, czy nasz świat mógłby w ten sposób funkcjonować? Już sam fakt, że nikt nie pracuje, za to każdy ma pieniądze, jest paradoksalną wizją… Możemy sobie jednak wyobrazić indywidualny przypadek konkretnej jednostki — pomyślmy więc o sobie. Mamy ogromną sumę pieniędzy, zwalniamy się z pracy i w końcu możemy spać do południa, cały dzień oglądać telewizję lub siedzieć w piżamie. Tak więc spełnia się to, o czym tak często myślimy, powtarzając w głowie lub na głos slogany typu: „Marzę o świętym spokoju”, „Chcę wreszcie odpocząć”, „Gdybym tylko miał dużo pieniędzy”. Z pewnością wiele razy zdarzyło ci się zastanawiać, jak wyglądałoby twoje życie, gdyby ta idylliczna wizja mogła się spełnić. Niejednokrotnie również podajemy przykład bezludnej wyspy jako pewnego rodzaju symbol raju na ziemi; jest to w naszej opinii ucieczka od wszelkich problemów i obowiązków, a także innych ludzi, z którymi często popadamy w konflikty. W związku z tym wydaje nam się, że świat pozbawiony tego wszystkiego byłby dużo lepszy i piękniejszy. Zastanówmy się jednak chociażby nad tym, czy życie w samotności to faktycznie droga do pełni szczęścia? Każdy z nas z pewnością doświadczył tysiąca sytuacji i wydarzeń, po których odpowiedź na to pytanie byłaby twierdząca. Często zdarza się tak, że po prostu chcemy odpocząć od innych, z nikim nie rozmawiać i pobyć w samotności ze swoimi myślami. Podejście takie jest normalne i nie ma w tym nic złego, dzięki temu możemy się wyciszyć i na spokojnie uporządkować różne ważne dla nas rzeczy. Jednak po pewnym czasie zazwyczaj mamy ochotę z kimś porozmawiać, zapytać o radę lub po prostu opowiedzieć o przebiegu naszego dnia. Zjawisko to również jest naturalne, gdyż człowiek jest z natury istotą społeczną. Tak więc — czy wolność od drugiego człowieka faktycznie może zaprowadzić nas do szczęścia? Myślę, że każdy z nas mógłby podać przykład osoby wyjątkowo nielubianej, której nie ma ochoty widywać. Jednak nawet w takim przypadku istotnym czynnikiem jest przyzwyczajenie i swego rodzaju przywiązanie pomimo naszych negatywnych emocji.
Wolność to jednak sformułowanie, które można rozpatrywać z bardzo wielu perspektyw.
Wolność absolutna, wolność od ograniczeń i zasad, wolność słowa, myśli, religii, wyboru, wolność w krzywdzeniu innych, wolność w nienawiści i kłamstwie, wolność we wszystkim, czego zapragnę. Potrzeba jednak odwagi, aby zmienić swoje życie, aby odrzucić dotychczasowe przyzwyczajenia i nawyki, aby przekroczyć pewną niewidzialną granicę stworzoną we własnej głowie. Konieczna jest więc odwaga do bycia wolnym człowiekiem. Jednak jak daleko iść i gdzie się zatrzymać, którą z tych wolności wybrać, żeby osiągnąć szczęście i spełnienie? Czym kierować się podczas swoich wyborów, iść samotnie (na przekór wszystkim) czy nawoływać innych do aktu odwagi i podjęcia pierwszego kroku, tak jak rewolucjoniści francuscy lub wszyscy inni, których celem była wolność?
Mówimy często: „moje życie i moje wybory”, „moje błędy i porażki”. Stwierdzenia te są adekwatne i chociaż nieustannie mamy co do tego wątpliwości, to jednak naprawdę jesteśmy wolnymi ludźmi. Przywilej ten otrzymaliśmy od Boga i można go rozumieć jako możliwość wyboru dobra lub zła. Podjęte przez nas decyzje stanowią konsekwencje postępowania zgodnie z głosem własnego sumienia.
Pozostaje więc tylko pytanie, jak my sami chcemy, aby wyglądał nasz świat. W życiu bowiem więcej zależy od nas, niż nam się wydaje, i mamy do tego liczne narzędzia, których jednak w wielu sytuacjach boimy się użyć.Uwolnić się od własnej przeciętności
Jestem zwykłym, przeciętnym człowiekiem i niczym się nie wyróżniam, do niczego się nie nadaję, przez to nigdy nie będę szczęśliwy.
Czym tak naprawdę jest szczęście? Odpowiedź na to pytanie nie może być jednoznaczna, ponieważ przez każdego z nas słowo to jest inaczej rozumiane. Uczucie tego rodzaju jest czymś, czego pragnie chyba każdy z nas, a czynnikami, które stanowią jego źródło, mogą być: rodzina, zdrowie, bogactwo i tym podobne. Często jednak zdarza się, że droga do osiągnięcia takiego stanu jest bardzo zawiła lub nawet sprawia wrażenie nieskończonej i niemożliwej do przejścia. Miliony osób, zmagając się z problemami i trudnościami, zastanawia się nad tym, czy ich los w końcu odmieni się na lepsze. Nierzadko pojawia się zwątpienie w to, czy szczęście w ogóle istnieje, a może jest „zarezerwowane” tylko dla wybranych. W głowie krążą ciągłe pytania: „Dlaczego inni mają lepiej niż ja?”, „Dlaczego mi ciągle nie wychodzi?”. Pytań zaczynających się od „dlaczego” może być niezliczona ilość, w zależności od sytuacji. Zazwyczaj jednak są one oparte na porównaniach z innymi. Patrząc z boku na drugiego, często obcego człowieka, wydaje nam się, że jego życie jest niemalże idealne i bardzo szczęśliwe. Bo przecież ma mieszkanie, samochód, męża/żonę, piękne dzieci, wszyscy razem wychodzą na wspólny spacer i na ich ustach maluje się uśmiech. Nieustannie zazdrościmy innym tego, co mają, narzekając przy tym na swoje ciężkie życie. Bardzo często nie potrafimy cieszyć się z sukcesów drugiego człowieka, nawet jeśli jest on naszym przyjacielem. W takich momentach nierzadko pojawia się pewnego rodzaju smutek w sercu, uczucie zazdrości i rozczarowania.
My, ludzie, niestety jesteśmy z natury egoistami i egocentrykami, w praktyce jednak prawie nikt z nas się do tego nie przyzna. Każdy bowiem chce prezentować się w oczach innych jak najlepiej. Często zdarza się więc, że usilnie staramy się zrobić coś dobrego, wziąć udział w jakimś charytatywnym przedsięwzięciu, wesprzeć potrzebujących lub w inny sposób zasłużyć się dla społeczeństwa. Niestety nierzadko zdarza się, że działanie takie jest przejawem hipokryzji, ponieważ celem jest zyskanie uznania innych, udowodnienie rodzinie czy znajomym, że jesteśmy wrażliwymi i empatycznymi ludźmi. Ponadto sprowadza się to także do podbudowania własnego ego — chcemy poczuć się lepiej, mieć satysfakcję. Czasem po prostu może być to próba zagłuszenia wyrzutów sumienia wywołanych przez jakieś niemoralne zachowanie. Tak więc, czy pomoc drugiemu człowiekowi tylko po to, aby uzyskać aprobatę innych, zasługuje na miano szlachetnego czynu?
Często nie uświadamiamy sobie własnego egoizmu. Słowo to jest jednak ogromnie popularne w naszym społeczeństwie i niejednokrotnie stanowi opis i komentarz kierowany pod adresem innych ludzi, a wręcz całego społeczeństwa. Bo przecież to inni są źli, samolubni, myślą jedynie o sobie i własnych problemach. Nie to co ja. Ja przecież jestem wrażliwym człowiekiem, głęboko dotyka mnie los innych, zawsze wzruszają mnie wiadomości słyszane w radiu czy telewizji o licznych wypadkach i cierpieniu ludzi. Zawsze czuję ogromne oburzenie i nie rozumiem, jak świat i ludzie mogą być tak bezduszni. To okropne! Na tym świecie jest tyle zła! Ja nigdy nie zrobiłabym czegoś takiego… „Egoiści” — to słowo, którym można podsumować ogół ludzi całego świata, co za szczęście, że stanowię wyjątek. Poza tym to ja tak naprawdę siebie nie lubię. Bardzo żałuję, że nie mam żadnego wyjątkowego talentu. Inni to mają szczęście, urodzili się z jakąś szczególną umiejętnością, wszystko przyszło im łatwo, bezboleśnie, nie musieli w to wkładać żadnego wysiłku. Moja znajoma od dziecka wiedziała, że chce być lekarzem, a mój kolega architektem. Oni to mają życie, Bóg obdarzył ich talentem, a o mnie jak zwykle zapomniał. Znowu zostałam pokrzywdzona i nic nie znaczę w tym świecie. Nic nowego, już się do tego przyzwyczaiłam. Moje życie nigdy nie było łatwe. Co prawda nie spotkało mnie żadne większe nieszczęście ani choroba, w mojej rodzinie nie było również alkoholizmu ani przemocy, ale jednak zawsze miałam pecha. No bo przecież już sam ten fakt, że inni wszystko mają podane na tacy — bogaci rodzice, znajomości i te sprawy… Moja znajoma pracuje w dużej, znanej firmie, gdzie dobrze zarabia, ale to oczywiście po znajomości. Koleżanka jej matki ma syna, który ma tam wtyki i to on jej załatwił. Inni to się potrafią ustawić, za to mi nikt nigdy w niczym nie pomógł. Jak zwykle mogę liczyć tylko na siebie. Życie jest takie niesprawiedliwe. Żeby jeszcze tamci na to zasługiwali! A przecież ta moja koleżanka mieszka z facetem bez ślubu i na dodatek mają małe dziecko, ale takiej to się zawsze uda. A ja co? Mam pracę, ale co to za praca za takie grosze, a dodatkowo ile muszę się namęczyć, a i tak nikt tego nie doceni. Szkoda, że nie jestem taka jak inni, mogłabym być ładniejsza, szczuplejsza i znać dobrze chociaż dwa języki. Całe szczęście, że przynajmniej jestem dobrym człowiekiem i jeszcze, nie chwaląc się, myślę, że nie jestem aż tak głupia jak większość ludzi. Inteligencja to teraz strasznie rzadka cecha. Dlatego ja zawsze starałam się wyróżniać, bo nie chcę być taka jak cały ten szary tłum. W zasadzie to żal mi ich.
Dobrze, że jesteśmy różni od siebie — ja, ty, każdy człowiek. Ale czy rzeczywiście? Przecież pod osłoną masek, które nosimy, ubrań, które zakładamy, postaci, które tworzymy, znajduje się tak bardzo podobne ciało. A gdyby tak odrzucić te wszystkie atrybuty… Biedni, bogaci, inteligentni i ci trochę mniej, ludzie, którym się w życiu udało, i tacy, co wiecznie mają pecha. Wyobraźmy sobie sytuację, że nie musimy udawać, grać, posługiwać się tytułami, że nic nie ma znaczenia. Przypuśćmy, że wszyscy ci ludzie należący do różnych kręgów kulturowych i warstw społecznych znajdują się w tym samym miejscu i spotyka ich jakaś katastrofa. Budynek, w którym przebywają, otaczają nagle zamachowcy i nikt nie może się wydostać. Co się wtedy dzieje? Z pewnością powstaje strach, przerażenie i panika, a więc naturalna reakcja każdego z nas. Zastanówmy się jednak, jak w takiej sytuacji wyglądałyby wzajemne relacje między ludźmi. Osoby, które zaliczają się do tak zwanej inteligencji i wyższej klasy społecznej, prawdopodobnie starałyby się postawić na dyplomację i zachowanie adekwatne do własnej pozycji. Jednak gdyby taka sytuacja trwała dłuższy czas, większą liczbę dni lub tygodni, czy ktoś jeszcze zwracałby uwagę na tak prozaiczne rzeczy jak status społeczny czy drogie ubrania? W takich momentach w człowieku włącza się pierwotny instynkt przetrwania i okazuje się, jak bardzo jesteśmy do siebie podobni. Każdy z nas w pierwszej kolejności dąży do spełnienia potrzeb fizjologicznych, takich jak na przykład jedzenie. Przychodzi tutaj na myśl słynna piramida potrzeb Maslowa. Ten amerykański psycholog umieścił potrzeby fizjologiczne na najniższym szczeblu hierarchii, zatem wymagają one realizacji w pierwszej kolejności. Następnie dopiero pojawia się chęć zaspokojenia kolejnych, takich jak miłości czy samorealizacji. Wola przetrwania jest również powiązana z egoizmem. W takich sytuacjach budzą się oczywiście bohaterskie postawy i ludzie są skłonni do poświęceń dla dobra innych. Niestety duża część osób postawi na ochronę własnego interesu i ratowanie swojego życia nawet z wieloma tego konsekwencjami.
Czy jednak egoizm ma tylko i wyłącznie tak radykalną postać? Ale o co chodzi? Przecież ja nawet siebie nie lubię. Nasze życie to ciągłe analizowanie własnych wad, miliony kompleksów i nieustanny ból przeciętności. Dlaczego więc własne niepowodzenia, krytyka innych i to, że nie jesteśmy idealni, jest dla nas tak bolesne? Czy to nie przez miłość do samego siebie?