Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
9 marca 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,99

Na łasce brutali. Kobiety w świecie medycyny - ebook

„Gdybym mogła być leczona przez kobietę, oszczędzono by mi największych cierpień”

Jeszcze na początku XIX wieku zawód lekarza wykonywali tylko mężczyźni. Kobiety masowo umierały na uleczalne choroby, bo unikały opieki medycznej. Badania prowadzono w poniżający i często bolesny sposób, a lekarze nie rozumieli problemów zdrowotnych kobiet.

Porody odbierano pod kilkoma warstwami koców, bo medycy wstydzili się nagości rodzącej. Z tego samego powodu wielu z nich nie miało pojęcia o kobiecej anatomii. Nic dziwnego, że w Paryżu przez prawie całe stulecie żadna kobieta nie przeżyła cesarskiego cięcia! Uważano, że „istnieje mnóstwo przypadków chorób, które lekarz potrafi wyleczyć dzięki temu, że jest mężczyzną”.

Dla pacjentek oznaczało to jedno: bycie na łasce brutali.

W takim świecie trzy kobiety znalazły w sobie siłę i determinację, żeby otworzyć przedstawicielkom swojej płci drzwi do zawodu lekarza. Podanie Elizabeth Blackwell o przyjęcie na studia medyczne uznano za świetny żart i tylko dlatego rozpatrzono je pozytywnie. W Szkocji wściekły tłum chciał zabronić studentkom wstępu na salę wykładową. Mimo to zdobyły one wykształcenie, rozpoczęły praktykę lekarską i wywołały prawdziwą rewolucję. Sprawiły, że medycyna zaczęła w końcu dostrzegać potrzeby kobiet w zakresie zdrowia.

„Ważny rozdział historii kobiet i medycyny” – „Publishers Weekly”

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-8629-0
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG
ZAPOMNIANA HISTORIA UZDRAWIANIA

Kiedy Elizabeth Blackwell postanowiła zostać pierwszą kobietą wykonującą zawód lekarza, w gruncie rzeczy wcale nie była pierwsza. Kobiety na całym świecie od wieków zajmowały się leczeniem jako zielarki, kapłanki, szamanki, aptekarki, uzdrawiaczki, znachorki, wiedźmy, wróżbitki, pielęgniarki i położne*. Jednak ich bogata historia pozostaje w dużej mierze nieznana i niewiele nazwisk tych kobiet przetrwało upływ czasu¹.

Agnodike była jedną z pierwszych lekarek, której nazwisko zapisało się w historii. Legenda głosi, że żyjąca w czwartym wieku przed naszą erą Agnodike zaczęła parać się medycyną, aby ratować mieszkanki Aten przed śmiercią z powodu uleczalnych chorób, z którymi jednak kobiety wstydziły się chodzić do lekarzy. Praktykowanie medycyny było wówczas wzbronione kobietom, dlatego Agnodike leczyła w przebraniu mężczyzny. Aby zapewnić pacjentki o swojej płci, rozchylała tunikę i pokazywała im genitalia. Kiedy zazdrośni lekarze dowiedzieli się o tym, Agnodike skazano za nielegalne praktykowanie medycyny. Proces zakończył się jednak dramatycznym zwrotem akcji, gdy mieszkanki Aten wtargnęły na Areopag i stanęły w jej obronie, a zakaz leczenia przez kobiety został ostatecznie zniesiony².

Z tą opowieścią jest tylko jeden problem: prawo w starożytnej Grecji wcale nie zabraniało kobietom praktykowania medycyny. Ta historyczna nieścisłość w połączeniu z pewnymi fantastycznymi elementami dla części uczonych stanowiła wystarczający dowód na to, że Agnodike nie istniała. Inni z kolei są przekonani, że to opowieść o prawdziwej kobiecie, która nawet jeśli nie złamała żadnego oficjalnego prawa, była prześladowana za swą leczniczą działalność.

Postać Agnodike doskonale wprowadza nas w dzieje innych historycznych kobiet lekarek, których biografie usiane są wątpliwościami, zastrzeżeniami, klauzulami, a kolejni uczeni niczym pod mikroskopem skrupulatnie analizują ich życie w poszukiwaniu najmniejszych błędów, wszelkich śladów konfabulacji, żeby z satysfakcją ogłosić, że kobieta ta nie była tym, za kogo ją uważaliśmy. Nieczęsto słyszymy o historycznych osiągnięciach kobiet w medycynie, a kiedy już zdarza nam się o nich słyszeć, mamy w zwyczaju kwestionować samą istotę tego typu twierdzeń. Mężczyźni rzadko bywają przedmiotem tak wnikliwych dociekań.

Relatywny brak w tekstach historycznych kobiet określanych jako zawodowe lekarki nie wynikał z tego, że nie istniały, ale raczej z tego, że wykonywane przez nie profesje zazwyczaj nie spotykały się z takim uznaniem jak męskie zawody medyczne³. Działalność znachorek, uzdrowicielek czy akuszerek nie zawsze była uważana za godną odnotowania. Przez większą część dziejów całe rodziny bywały zwykle zaangażowane w działalność zawodową pana domu. Żony oraz dzieci lekarzy lub aptekarzy pomagały sporządzać lekarstwa, odwiedzały chorych, aplikowały odpowiednie kuracje; bliscy balwierzy asystowali przy wyrywaniu zębów i nastawianiu złamanych kości. A gdy główni żywiciele rodziny umierali, wdowy często przejmowały po nich rodzinny interes.

Lokalne społeczności w wielu rejonach Europy miały własną znachorkę lub znachora, którzy odziedziczyli rolę wioskowego uzdrowiciela, jednak w większości przypadków to kobiety wzywano do chorych oraz umierających członków rodzin. Posyłano je również do opieki nad chorymi oraz umierającymi sąsiadami, którzy nie mieli własnych krewnych. Jeszcze w szesnastym wieku król Anglii Henryk VIII od czasu do czasu udzielał zezwoleń na praktykowanie medycyny „przez pewne kobiety, aby mogły się zająć chorującą biedotą, której nie stać było na opłacenie zawodowych lekarzy”⁴. Ustalono, że w okresie średniowiecza we Francji medycynę praktykowało około stu kobiet (przy siedmiu tysiącach mężczyzn)⁵. Głównymi specjalistkami od sztuki leczniczej stały się wkrótce zakonnice, a klasztory należy traktować jako rodzaj praszpitali. Zakonnice uprawiały ogródki z roślinami leczniczymi, opatrywały rannych żołnierzy, pielęgnowały chorych mieszkańców wiosek, pomagając im wrócić do zdrowia⁶.

Kiedy w trzynastym wieku medycyna zaczęła się umacniać jako profesja – jej praktykowanie wymagało wykształcenia uniwersyteckiego oraz licencji lekarskiej – kontrolę nad nią przejął patriarchat⁷. Kobiety nie mogły „oficjalnie” być lekarzami, ponieważ nie przyjmowano ich na większość uczelni. Niektóre instytucje naukowe poza Anglią i Francją były bardziej liberalne. W 1390 roku włoska lekarka Dorotea Bucca przejęła po swoim ojcu kierowanie katedrą medycyny uniwersytetu w Bolonii i funkcję tę sprawowała przez ponad czterdzieści lat⁸. Pomimo tego kobiety takie należały raczej do rzadkości.

Profesjonalizacja jeszcze bardziej zmarginalizowała kobiety, ponieważ wiedza książkowa była uważana za lepszą od wszelkich mądrości przekazywanych ustnie, które były typowe dla uprawianej przez kobiety medycyny ludowej.

Twierdzenia o medycznych umiejętnościach kobiet zaczęły być podważane przez współczesnych im kolegów po fachu, którzy właśnie przeszli proces profesjonalizacji. Amatorskie uzdrowicielki szkalowano jako niekompetentne, a przez to niebezpieczne, ponieważ brakowało im klasycznego wykształcenia (którego i tak nie mogły zdobyć, nawet gdyby chciały). Angielscy lekarze złożyli w 1421 roku petycję do parlamentu i króla Henryka V z prośbą o to, żeby żadna kobieta nie mogła praktykować medycyny „pod karą długoletniego więzienia” oraz wysokich grzywien, zaś te kobiety, które pomimo tego próbowałyby leczyć, miano ogłosić „bezwartościowymi i bezczelnymi uzurpatorkami usiłującymi przywłaszczyć sobie zawód medyka”⁹. Kobiety uznane za winne nielegalnego praktykowania medycyny miały zostać obłożone ekskomuniką i ukarane finansowo. Kiedy zaś do akcji wkroczył Kościół, sprawa stała się śmiertelnie niebezpieczna.

Kościół kontrolował większość uniwersyteckich wydziałów medycznych i chciał również zagwarantować sobie monopol na praktykę lekarską. W latach 1400–1700 Kościoły katolicki i luterański przeprowadziły potężną kampanię mającą na celu pozbyć się z Europy wszelkich znachorek, nazywając je wiedźmami i czarownicami – nie oszczędzono nawet sióstr zakonnych! Władze kościelne przekonywały, że człowiek może być uleczony wyłącznie przez Boga, a skoro nie wyposażył On kobiet w moc uzdrawiania, ich zdolność do leczenia chorych musi pochodzić od diabła. W czasie, gdy Kościół twierdził, że walczy z czarną magią – nie z medycyną ani z kobietami – na stosach spłonęło ponad sto tysięcy uzdrowicielek¹⁰.

Dyskryminacja ludowych uzdrawiaczek rzuciła ponury cień na całą profesję medyczną. Nawet gdy niektórym kobietom udawało się jakimś sposobem zdobyć kwalifikacje zawodowe, spychano je do specjalności uznawanych za kobiece: mogły zatem nieść posługę medyczną, ale tylko jako pielęgniarki i położne.

Dla takich przedstawicielek epoki wiktoriańskiej jak Elizabeth Blackwell, Lizzie Garrett i Sophia Jex-Blake próba wejścia do męskiego królestwa medycyny wiązała się z głoszeniem radykalnych postulatów o równouprawnieniu. Kobiety te nie mogły być tylko studentkami, musiały być też bojowniczkami o prawa kobiet. Jeśli pragnęły w pełni wkroczyć w sferę medycyny jako lekarki, musiały stoczyć prawdziwą walkę.

Droga każdej z nich do dyplomu medycznego była inna. Każdą z nich kierowały całkowicie odmienne motywacje. Jedna próbowała uzyskać dyplom w Szkocji, zresztą z katastrofalnymi rezultatami. Druga była zmuszona w tym celu wyjechać do Francji. W przypadku trzeciej podanie o przyjęcie na studia uznano za żart. Wszystkie zmagały się ze zdefiniowaniem tego, na czym polega praca kobiety oraz jej przeznaczenie – w roli siostry, żony, matki, córki, przybranej matki, matki samotnie wychowującej dzieci, lesbijskiej partnerki.

Jednak już w pierwszych dniach ich edukacji wszystkie dobrze rozumiały, że są pionierkami przecierającymi szlak dla kolejnych kobiet. Wiedziały, że ich wysiłki pozwolą następnym pokoleniom kobiet wytyczać nowe ścieżki i tworzyć własne definicje tego, czym może być wykonywana przez kobiety praca. Nigdy się nie poddawały, ponieważ zdawały sobie sprawę, że kobiety lekarki mogą zrewolucjonizować medycynę, z korzyścią nie tylko dla pacjentek, ale też dla wszystkich ludzi. Te lekarki zmieniły historię medycyny.

------------------------------------------------------------------------

* Położnictwo nie było zazwyczaj uważane za część medycyny jako takiej (jeśli nie oznaczono inaczej, wszystkie przypisy pochodzą od autorki).

------------------------------------------------------------------------

1 E. Brooke, _Women Healers. Portraits of Herbalists, Physicians, and Midwives_, Rochester 1995, s. 6–9.

2 E. Brooke, _Women Healers_, dz. cyt., s. 11–12; H. King, _Agnodike and The Profession of Medicine_, „Proceedings of the Cambridge Philological Society”, New Series, 1986, nr 32 (212), s. 53–77, www.jstor.org/stable/44696917, dostęp: 12.10.2021.

3 M.E. Fissell, _Introduction: Women, Health, and Healing in Early Modern Europe_, „Bulletin of the History of Medicine”, t. 82, nr 1, „Special Issue: Women, Health, and Healing in Early Modern Europe”, wiosna 2008, s. 1–17, www.jstor.org/stable/44448504, dostęp: 12.10.2021.

4 _A Pioneer of Modern Medical Women and Her Predecessors of the Middle Ages_, „The Lancet”, 18 stycznia 1908, s. 173–174, https://doi.org/10.1016/S0140-6736(01)61655-6, dostęp: 12.10.2021.

5 M. Green, _Women’s Medical Practice and Health Care in Medieval Europe_, „Signs”, t. 14, nr 2, „Working Together in the Middle Ages: Perspectives on Women’s Communities”, zima 1989, s. 434–473, www.jstor.org/stable/3174557, dostęp: 12.10.2021.

6 J.A. Zahm, _Woman in Science_, New York 1913, s. 274–281.

7 B. Ehrenreich, D. English, _Witches, Midwives, & Nurses: A History of Women Healers_, New York 2010, s. 53–54.

8 L. Whaley, _Women and the Practice of Medical Care in Early Modern Europe, 1400–1800_, London 2011.

9 B. Ehrenreich, D. English, _Witches, Midwives, & Nurses…_, dz. cyt., s. 55.

10 Tamże, s. 14, 31–49.1
PANI DOKTOR

Mary Donaldson była umierająca. Pewnego dnia na początku 1845 roku odwiedziła ją sąsiadka Elizabeth Blackwell, aby przynieść jej nieco ulgi i pociechy w chorobie. Jak się okazało, ta niezobowiązująca pogawędka nad filiżanką herbaty w prowincjonalnym Cincinnati miała odmienić historię medycyny¹. Elizabeth była bardzo drobną kobietą obdarzoną uroczym głosem, do tego miała wąski nos i niezwykle delikatne, małe dłonie². Zresztą wszystko w niej wydawało się małe, z wyjątkiem umysłu.

Nie było tajemnicą, że jako trzecie w kolejności dziecko Elizabeth była ulubienicą ojca, który nazywał ją czule „małą trusią”³. Chociaż w towarzystwie czuła się niekiedy skrępowana, potrafiła też być dość uparta i z ochotą wkładała całą energię w udowodnienie własnych racji. W czasach, kiedy kobiety wychowywano do tego, żeby służyły mężczyznom, rodzice Elizabeth zachęcali wszystkie swoje dzieci, aby szukały wiedzy na własną rękę, samodzielnie myślały i nie bały się wyrażać własnego zdania.

W okresie dorastania Elizabeth Blackwellowie często się przeprowadzali i w Cincinnati osiedli stosunkowo niedawno. Najpierw, gdy Elizabeth miała jedenaście lat, jej ojciec przeniósł całe gospodarstwo – wraz z ośmiorgiem dzieci, ciężarną żoną, guwernantką, dwoma służącymi oraz dwiema ciotkami – z Bristolu w Anglii do Nowego Jorku. Podróż do Ameryki na pokładzie statku handlowego Cosmo trwała siedem tygodni, podczas których Elizabeth cierpiała na straszliwą chorobę morską. Następnie rodzina przeniosła się do Jersey City, a stamtąd do Cincinnati, gdzie pan Blackwell dożył swoich dni.

Teraz dwudziestoczteroletnia Elizabeth siedziała przy łóżku Mary Donaldson, wysłuchując litanii skarg sąsiadki na męczący ją w ostatnich miesiącach, pogłębiający się ból brzucha. Mary cierpiała najprawdopodobniej z powodu zaawansowanego stadium raka macicy. Początkowo, gdy wystąpiły pierwsze objawy, nie szukała pomocy medycznej, a kiedy wreszcie zdecydowała się udać do lekarza, ten wprawił ją tylko w jeszcze większe poczucie dyskomfortu.

– Najgorsze w mojej chorobie jest to, że leczy mnie nieokrzesany, nieczuły człowiek – zwierzyła się Mary Elizabeth, skarżąc się, że badania i leczenie były dla niej równie nieznośne jak sama choroba. – Gdybym mogła być leczona przez kobietę, oszczędzono by mi największych cierpień.

Elizabeth zgodziła się, że to nieszczęśliwa sytuacja, wyraziła współczucie i najlepiej, jak umiała, starała się pocieszyć sąsiadkę. Krótkie kosmyki falistych rudoblond włosów wymknęły się spod spinek i rozsypały po jej czole.

– Ty przecież lubisz naukę, do tego masz zdrowie i wolny czas. – Mary trąciła Elizabeth. – Może zaczniesz studiować medycynę?

Pytanie to zawisło w powietrzu. Tym razem Elizabeth nie mogła się zgodzić z sąsiadką, z trudem kryła zdumienie w swych szeroko rozstawionych szaroniebieskich oczach.

– Nie cierpię wszystkiego, co jest związane z ciałem, i nie mogłabym znieść widoku podręcznika medycznego – zaprotestowała. – Sama myśl o tym, żeby zgłębiać fizyczną budowę ciała i dręczące je rozmaite dolegliwości, napełnia mnie obrzydzeniem⁴.

Kontakt Elizabeth z dziedziną medycyny był wówczas niewielki. Większość lekarek i uzdrowicielek w dziejach miała w rodzinie kogoś, kto zajmował się leczeniem i rozbudził w nich medyczne zainteresowania. W przypadku Elizabeth było jednak inaczej. Jej ojciec był właścicielem cukrowni, zaś matka, pobożna chrześcijanka, zajmowała się wychowaniem dziewięciorga dzieci. Wuj i dziadek Elizabeth byli jubilerami. Z kolei jej babcia ze strony matki prowadziła z powodzeniem sklep kapeluszniczy, aby utrzymać rodzinę po tym, jak jej mąż został skazany za fałszowanie banknotów pięciofuntowych i zesłany do kolonii karnej w Australii.

Ostatni raz z medycyną Elizabeth miała do czynienia siedem lat wcześniej, kiedy jej ojciec poważnie zachorował. Przyglądała się, jak lekarze aplikują mu brandy, laudanum z maranty i nacierają mu stawy maścią rtęciową. Po ich wyjściu opiekę nad ojcem przejmowała Elizabeth z siostrami: obmywały go gąbką nasączoną roztworem kwasu solnego, karmiły bulionem, podawały mu brandy i lekarstwa. Ojciec zmarł jednak wkrótce po tym, jak się rozchorował. Ten pierwszy bezpośredni kontakt z opieką lekarską w żaden sposób nie wzbudził w siedemnastoletniej wówczas dziewczynie zainteresowania medycyną.

Nic dziwnego, że perspektywa zostania lekarką początkowo Elizabeth odrzucała. W pierwszej połowie dziewiętnastego wieku praktyka lekarska była dość makabrycznym zajęciem. Do najbardziej „heroicznych” metod leczenia należały takie sprawdzone kuracje jak puszczanie krwi, pokrywanie ciała pęcherzami i przeczyszczanie jelit⁵. Wciąż królowała stworzona przez Hipokratesa teoria humoralna, według której choroby były efektem braku równowagi pomiędzy czterema typami humorów w ciele: melancholicznym (zimnym i suchym), cholerycznym (ciepłym i suchym), sangwinicznym (ciepłym i mokrym) oraz flegmatycznym (zimnym i mokrym)⁶. Równowagę między nimi, a tym samym zdrowie mogły przywrócić rozmaite diety i terapie. Wierzono też, że infekcje powoduje nadmiar krwi, więc jej upuszczanie miało pomóc na obniżenie gorączki⁷.

Do ulubionych lekarstw wczesnej epoki wiktoriańskiej należały metale toksyczne. Kalomel, czyli chlorek rtęci, uważano za lek na wszystko: od raka i gruźlicy, przez cholerę i syfilis, aż po grypę i wrastające paznokcie u nóg. Niemowlętom podawano go w postaci białego, bezwonnego proszku, aby złagodzić ból dziąseł przy ząbkowaniu⁸. W latach czterdziestych dziewiętnastego stulecia zapanowała moda na megadawki: dwadzieścia granów (około 1,3 grama) kalomelu cztery razy dziennie⁹. Kuracja miała być skuteczna, kiedy pojawiała się gwałtowna, ciemna biegunka (organizm próbował pozbyć się trucizny), a w wyniku intensywnego ślinienia – co, jak obecnie wiemy, jest objawem zatrucia rtęcią – udało się zebrać od pacjenta trzy pinty (ponad półtora litra) śliny.

Arszenik, choć zasłynął jako trucizna, w niewielkich dawkach był uznawany za środek mający właściwości lecznicze. Roztwór arszeniku stosowano do leczenia rozmaitych dolegliwości, od gorączki i zaburzeń emocjonalnych, po utratę libido i astmę¹⁰. Na liście leków Brytyjskiego Kodeksu Farmaceutycznego figurował do 1907 roku, a w amerykańskiej farmakopei aż do 1950. Kolejnym popularnym lekiem była tak zwana wieczysta pigułka. Była to kulka odlana z toksycznego metalu zwanego antymonem, której połknięcie wywoływało gwałtowne „przeczyszczenie” organizmu w postaci wymiotów i biegunki. Pigułkę następnie wydobywano z ekskrementów pacjenta, obmywano ją i odkładano w bezpieczne miejsce, aby mógł z niej skorzystać w przyszłości kolejny członek rodziny, kiedy się rozchoruje¹¹.

Choroby narządów rozrodczych uważane były przede wszystkim za brzemię kobiet, również raka traktowano jako chorobę kobiecą. „W historii raka nie ma faktu, który byłby demonstrowany w bardziej zdecydowany sposób niż wpływ płci chorego na jego rozwój – oświadczył w 1846 roku pionier badań onkologicznych doktor Walter Walshe. – Kobieca populacja w tym kraju jest niszczona przez raka w stopniu o dwa i trzy ćwierci razy większym niż mężczyźni”¹².

Dla przykładu: w Paryżu na 9118 związanych z rakiem zgonów w latach 1830–1840 blisko trzy tysiące było spowodowanych przez raka macicy. Istniało kilka przyczyn tej ponurej statystyki, między innymi taka, że objawy nowotworów narządów rozrodczych u kobiet występowały dopiero w późnym stadium choroby, wcześniej zaś mogły uchodzić za znacznie łagodniejsze dolegliwości. Poza tym kobiety często zwlekały z konsultacjami u lekarzy, a największe szanse na wyleczenie raka są na wczesnym etapie rozwoju choroby. Ze względu zaś na dziedziczny charakter nowotworów szukanie pomocy lekarskiej mogło ujawnić przed społeczeństwem ciążące na rodzinie piętno. Nawet gdyby kobieta zdołała pokonać chorobę, taka diagnoza mogła zrujnować jej matrymonialne, społeczne i zawodowe perspektywy.

Ostatecznie lekarze nie mieli zbyt wiele do zaoferowania takim pacjentkom jak przyjaciółka Elizabeth, Mary Donaldson. Mogli co najwyżej ulżyć w cierpieniu przy użyciu morfiny lub opium, a także zasugerować pewne zmiany trybu życia, które mogłyby się przyczynić do poprawy stanu zdrowia, jak ograniczenie spożywanych posiłków, częste wypróżnianie, unikanie wysiłku i powstrzymywanie się od aktywności seksualnej. Wśród licznych lekarstw na raka, jakie wówczas zachwalano, znajdowały się szczaw kędzierzawy i figi tureckie gotowane w mleku, zalecano też rażenie guzów prądem, wstrzykiwanie do nich ołowiu i siarki, gorące okłady z ciasta i smalcu bądź mesmeryzm, który miał jakoby wykorzystywać naturalną, niewidzialną moc leczniczą wszystkich istot żywych¹³.

„Moja przyjaciółka zmarła na bolesną chorobę, której delikatna natura sprawiła, że metody leczenia przynosiły nieustanne cierpienie – pisała Elizabeth o Mary. – Od tygodni usilnie staram się zapomnieć o pomyśle podsuniętym przez tę przyjaciółkę, ale sprawa ta wciąż nie daje mi spokoju”¹⁴. Im dłużej o tym rozmyślała, tym nabierała większego przekonania do tego pomysłu.

Elizabeth wróciła właśnie z Kentucky, gdzie porzuciła rozczarowującą posadę w szkole dla dziewcząt. Zresztą już wcześniej pracowała przez kilka lat jako nauczycielka i guwernantka, pomagając rodzinie związać koniec z końcem po śmierci ojca. Zajęcia te nieszczególnie ją interesowały, ale podejmowała się ich, ponieważ były zasadniczo jedynymi zawodami dostępnymi dla w miarę wykształconych kobiet. Jej starsza siostra Anna pracowała jako nauczycielka w Nowym Jorku, wraz z nią mieszkała ich młodsza siostra Emily, która wciąż jeszcze chodziła do szkoły. W nowym domu Blackwellów na przedmieściach Cincinnati panował zatem niecodzienny spokój, dzięki czemu Elizabeth miała mnóstwo czasu na myślenie.

Elizabeth marzyła o odkryciu „bardziej absorbującego zajęcia” i miała wrażenie, jakby jej życiu brakowało iskry¹⁵. Wyjątkowo zatem szczęśliwie złożyło się, że Mary akurat w takim momencie poprosiła ją, żeby zastanowiła się nad karierą w medycynie. Widok przyjaciółki umierającej w niepotrzebnych męczarniach – właśnie przez to, że nie było kobiet wykonujących zawód lekarza – okazał się dla Elizabeth dostatecznym impulsem. Postanowiła zostać lekarką.

Oprócz leczenia chorych kobiet, jak Mary Donaldson, w medycynie Elizabeth pociągało również to, że była to według niej doskonała dziedzina, aby zacząć poszerzać kobiece horyzonty. Jeśli w jej ślady pójdą inne kobiety i zostaną lekarkami, wówczas żadna pacjentka nie będzie musiała cierpieć jak Mary.

Od młodego wieku Elizabeth uważała, że dorównuje mężczyznom pod względem inteligencji i siły. Pomimo drobnej, filigranowej postury, była zaskakująco silna. Gdy była jeszcze małą dziewczynką, pewien dżentelmen goszczący w domu Blackwellów w Bristolu raczył Elizabeth i jej bliskich swoimi poglądami na temat fizycznej podrzędności kobiet i tego, że nawet najsłabszy mężczyzna przewyższa najsilniejszą kobietę.

– To chyba jakaś pomyłka – zaprotestowali jej bracia. – Elizabeth, gdy już zdecyduje się zmierzyć z nami siły, jest dla nas godną przeciwniczką czy to w zapasach, czy w podnoszeniu ciężarów i każdego z nas dźwiga z całkowitą łatwością.

– Mnie z pewnością nie podniesie! – obruszył się gość ze wzgardliwym niedowierzaniem. – Żadna żyjąca kobieta nie zdoła mnie unieść wbrew mojej woli. Dalej, Elizabeth, spróbuj – prowokował, mierząc wzrokiem swą niepokaźną rywalkę. – Daj z siebie wszystko i udowodnij, że zdołasz ruszyć mnie z tego krzesła.

Młoda Elizabeth wolno przeszła przez pokój, po czym z łatwością podniosła mężczyznę i mocno chwyciła go lewym ramieniem. Kiedy nieszczęśnik usiłował się wyswobodzić, dziewczynka trzy razy okrążyła z nim salon.

– Widzi pan – oznajmiła, gdy posadziła go z powrotem na krześle. – Niektóre kobiety są silniejsze od niektórych mężczyzn. – Wszyscy wybuchnęli śmiechem¹⁶.

Elizabeth tymczasem kontynuowała uprawianie zapasów nawet jako dorosła kobieta i często dla zabawy urządzała pojedynki z mężczyznami.

Poprzez medycynę chciała dokonać przemiany społecznej: wbić klin pozwalający powiększyć edukacyjne i zawodowe możliwości kobiet. Na jej dążenia do poszerzenia horyzontów kobiet oraz pomysły na to, jak najlepiej to osiągnąć, olbrzymi wpływ wywarły poglądy Margaret Fuller, której książka _Woman in the Nineteenth Century_ ukazała się mniej więcej w tym samym czasie, kiedy Elizabeth pocieszała swą chorą sąsiadkę¹⁷.

Fuller wraz z Ralphem Waldo Emersonem redagowała pismo transcendentalistów „The Dial”, które Elizabeth prenumerowała. W swych z gruntu feministycznych poglądach Fuller głosiła łagodniejszą odmianę równouprawnienia płci, do którego należy dążyć poprzez perswazję i upór, nie zaś agresję i wrogość. Zarówno Fuller, jak i Blackwell pragnęły, aby kobiety zyskały więcej możliwości i miały większą moc sprawczą bez odbierania czegokolwiek mężczyznom. Obie uznały, że zrażenie do siebie mężczyzn nie przysłuży się ich sprawie.

W rzeczywistości Elizabeth nie obwiniała mężczyzn o niższą pozycję społeczną kobiet. Uważała, że kobiety powinny wykazywać głębsze pragnienie poszerzenia własnych horyzontów, lecz często z frustracją odkrywała, iż jej znajome są zainteresowane wyłącznie plotkami. Według niej kobiety miały ciasne poglądy, były niepoważne, a także „nieświadome własnych zdolności”¹⁸. Elizabeth wierzyła, że jest w stanie pomóc im w pełni uzmysłowić sobie własny potencjał.

Inna jej sąsiadka, Harriet Beecher Stowe, nie pochwalała nowych planów zawodowych Elizabeth. Stowe, która później napisała _Chatę wuja Toma_, stwierdziła, że pomysł, aby kobieta została lekarką, jest „nierealny”. Elizabeth opowiadała, że Stowe ostrzegała ją przed silnymi uprzedzeniami, które będzie musiała pokonać, w przeciwnym razie sama zostanie przez nie zniszczona¹⁹.

Elizabeth dostawała wręcz zawrotów głowy na samą myśl o tak uniwersalnym starciu. Cieszyła ją perspektywa, że droga, na którą zamierza wkroczyć, będzie pełna przeszkód. Walka z nimi niewątpliwie miała w sobie coś szlachetnego. „Zrywałam ze zwyczajowymi życiowymi więziami i szykowałam się do tego, żeby postępować na przekór moim najsilniejszym skłonnościom – pisała Elizabeth. – Ale i wtedy, i później zdawała się mnie prowadzić siła mocniejsza ode mnie; znajdował się przede mną cel, do którego osiągnięcia nieuchronnie zmierzałam. Dążenie do zdobycia dyplomu medycyny stopniowo przybierało charakter wielkiej walki moralnej, która ogromnie mnie pociągała”²⁰.

Absorbująca praca miała również odwrócić uwagę Elizabeth od mężczyzn. Religijne wychowanie sprawiło, że czuła się skrępowana z powodu swojego silnego libido. „Zawsze byłam niezwykle podatna na tego rodzaju bodźce – zwierzała się. – Od mojego pierwszego zauroczenia w wieku siedmiu lat chłopcem z różowymi policzkami i lnianymi lokami nie przypominam sobie takiego okresu, w którym mniej lub bardziej nie cierpiałabym z powodu pospolitej choroby, jaką jest stan zakochania”²¹.

Obowiązki lekarza, przekonywała samą siebie, będą działały niczym bariera chroniąca ją przed nadziejami na małżeństwo. Mężczyźni ją wprawdzie pociągali, ale często rozczarowywali pod względem intelektualnym, a poza tym perspektywa jakiegokolwiek kontaktu seksualnego przepełniała ją wstydem. Jeśli zaś znajdzie się coś, co zajmie jej umysł, co oderwie jej myśli od romantycznych fantazji, „jakiś przedmiot w życiu, który wypełni tę pustkę”, wówczas „powstrzyma on owo smutne spalanie się serca”²². Zresztą Elizabeth pogodziła się z myślą o tym, że być może nigdy nie znajdzie godnego partnera, co by zarazem oznaczało, że będzie musiała samodzielnie się utrzymywać.

Kiedy już podjęła decyzję, Elizabeth zaczęła wysyłać zapytania do szkół medycznych. Zdobycie tytułu naukowego miało się okazać prawdziwym wyzwaniem. Elizabeth spotykała się z poniżeniem, wyśmiewano ją, drwiono z niej, usiłowano ją powstrzymać. Czekająca ją droga była najeżona rozmaitymi trudnościami. A siła jej woli miała zostać poddana takim próbom, jakich nawet sobie nie wyobrażała.

------------------------------------------------------------------------

1 L. Trachtenberg, _New York’s First “Lady Doctor”_, „City Journal”, zima 2000, https://www.city-journal.org/html/new-york%E2%80%99s-first-%E2%80%9Clady-doctor%E2%80%9D-11937.html, dostęp: 13.10.2021.

2 A. Blackwell, _Elizabeth Blackwell, M.D._, „The English Woman’s Journal”, 1 kwietnia 1858, s. 80–100, https://ncse.ac.uk/periodicals/ewj/issues/ewj_01041858, dostęp: 13.10.2021.

3 Tamże.

4 E. Blackwell, _Pioneer Work in Opening the Medical Profession to Women_, London 1895, rozdz. 2.

5 R.B. Sullivan, _Sanguine Practices: A Historical and Historiographic Reconsideration of Heroic Therapy in the Age of Rush_, „Bulletin of the History of Medicine”, lato 1994, t. 68, nr 2, s. 211–234, www.jstor.org/stable/44444366, dostęp: 13.10.2021.

6 _“And there’s the humor of it”, Shakespeare and the Four Humors_, wystawa National Library of Medicine, www.nlm.nih.gov/exhibition/shakespeare/fourhumors.html, dostęp: 13.10.2021.

7 C. Columbus, _In a world with no antibiotics, how did doctors treat infections?_, „The Conversation”, 29 stycznia 2016, https://theconversation.com/in-a-world-with-no-antibiotics-how-did-doctors-treat-infections-53376, dostęp: 13.10.2021.

8 L. Kang, N. Pedersen, _Szarlatani. Najgorsze pomysły w dziejach medycyny_, tłum. M. Moskal, Kraków 2019, s. 15–19.

9 G.B. Risse, _Calomel and the American Medical Sects during the Nineteenth Century_, „Mayo Clinic Proceedings”, styczeń 1973, nr 48, s. 57–64.

10 J.C. Saha, _A Review of Arsenic Poisoning and its Effects on Human Health_, „Environmental Protection Agency”, marzec 2014, www.epa.gov/sites/production/files/2014-03/documents/a_review_of_arsenic_poisoning_and_its_effects_on_human_health_3v.pdf, dostęp: 13.10.2021.

11 L. Kang, N. Pedersen, _Szarlatani…_, dz. cyt., s. 32–33.

12 O. Moscucci, _Gender and Cancer in Britain, 1860–1910: The Emergence of Cancer as a Public Health Concern_, „American Journal of Public Health”, sierpień 2005, nr 95(8), s. 1312–1321, https://doi.org/10.2105/AJPH.2004.046458, dostęp: 13.10.2021.

13 S. Selin, _Cancer Treatment in the 19th Century_, https://shannonselin.com/2017/08/cancer-treatment-19th-century, dostęp: 13.10.2021.

14 E. Blackwell, _Pioneer Work…_, dz. cyt., rozdz. 2.

15 Tamże.

16 A. Blackwell, _Elizabeth Blackwell, M.D._, dz. cyt.

17 J. Boyd, _The Excellent Doctor Blackwell: The Life of the First Woman Physician_, London 2013, s. 50.

18 Elizabeth Blackwell do Emily Collins, 12 sierpnia 1848, cyt. za: _History Of Woman Suffrage – Part 1, 1848–1861_, eds. E.C. Stanton, S.B. Anthony, M.J. Gage, Rochester 1899, s. 90–91.

19 E. Blackwell, _Pioneer Work…_, dz. cyt., rozdz. 2.

20 Tamże.

21 Tamże.

22 Tamże.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: