Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na posterunku - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
25 marca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
43,90

Na posterunku - ebook

Historia granatowej policji nie jest tematem zamkniętym i oswojonym. Wręcz przeciwnie, okupacyjne losy policjantów wracają dziś jako jeden z elementów walki o pamięć i mity historyczne, na których zasadza się polska polityka historyczna. Jest rzeczą charakterystyczną, że przestępstwa popełnione przez granatowych policjantów na innych Polakach nie wzbudzają już takich emocji – to w końcu, jak można sądzić, nasze „wewnętrzne sprawy”, które wyłącznie nas samych obchodzą. Zupełnie inaczej jest w wypadku historii Zagłady – jedynej części polskiej historii, która ma uniwersalne znaczenie i która wzbudza zainteresowanie na całym świecie. […] Tak się jednak składa (czego starałem się dowieść na stronach tej książki), że granatowa policja miała niebagatelny udział w wymordowaniu polskich Żydów i wchodzi tym samym w pole zainteresowania badaczy Holokaustu. Więcej, granatowa policja stanowiła istotny, niekiedy niezbywalny element niemieckiej strategii eksterminacji europejskich Żydów. Na dodatek polscy policjanci często mordowali Żydów na własną rękę, wykazując się przy tym ogromną inicjatywą. Żal tylko, że w sporze o polską niewinność mało kto pamięta o niepoliczonych dziesiątkach, setkach tysięcy żydowskich ofiar granatowej policji, ludziach, którzy mogli ocaleć, którzy mieli sporą szansę na przeżycie wojny, ludziach, o których pamięć bezskutecznie upominał się Emanuel Ringelblum.

Jan Grabowski

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8191-013-2
Rozmiar pliku: 8,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Chciałbym wyrazić wdzięczność tym wszystkim, którzy w ciągu lat służyli mi pomocą i zachętą do pracy. Przede wszystkim chcę podziękować mojej Matce, która poświęciła pół wakacji na zapoznanie się z niekończącymi się opisami ludzkiego nieszczęścia. Wydawnictwu Czarne za wykazanie niezwykłej cierpliwości wobec autora – przez trzy lata zajmował się on bowiem zupełnie inną książką niż ta, którą obiecał dostarczyć. Jarkowi Kurskiemu dziękuję za to, że w pół drogi między Kamloops a Hope w Kolumbii Brytyjskiej wymyślił tytuł (za podtytuł odpowiedzialność ponoszę wyłącznie ja). Kasi, która oświadczyła, że trzeba się wreszcie wziąć do roboty i książkę skończyć, i która podzieliła się ze mną pierwszymi komentarzami. Jackowi, razem ze mną przekopującemu się przez raporty podziemia. Moim studentom, magistrantom i doktorantom jestem wdzięczny za wnikliwe pytania – nieraz zmusiły mnie one do ponownego przemyślenia zagadnień, które wcześniej byłem skłonny uznać za rozstrzygnięte. Książka ta nie miałaby obecnego kształtu, gdyby nie ogromny wkład pracy, życzliwości i benedyktyńskiej cierpliwości redaktor Magdy Budzińskiej. Uzmysłowiła mi ona, że między moją polszczyzną a polszczyzną tout court istnieje wielka przestrzeń, na której pojawiają się pułapki frazeologii, transzeje gramatyki oraz złowrogie pleonazmy, których istnienia nie byłem dotąd nawet świadom.

Pamiętam o długu wdzięczności zaciągniętym u moich przyjaciół z waszyngtońskiego United States Holocaust Memorial Museum: Jürgena Matthäusa, Elizabeth Anthony, Jacka Nowakowskiego i Teresy Pollin. Pomocą i radą służyli mi nieraz moi przyjaciele z Yad Vashem w Jerozolimie: Yehuda Bauer, Havi Dreifuss, Rob Rozett, Dan Michman, David Silberklang i Ela Linde. Osobne podziękowanie należy się archiwistom z Instytutu Pamięci Narodowej, którzy w ciągu lat sprawili, że mogłem wydajnie pracować w czytelni przy placu Krasińskich w Warszawie. Z oczywistych względów wolę nie wymieniać ich nazwisk i niniejszym składam im podziękowania zbiorowe.

Historykom Janowi Tomaszowi Grossowi, Jerzemu Kochanowskiemu, Łukaszowi Krzyżanowskiemu, Dariuszowi Libionce, Krzysztofowi Persakowi, Szymonowi Rudnickiemu, Annie Zapalec oraz Marcinowi Zarembie jestem wdzięczny za wnikliwe i krytyczne uwagi, które miały znaczny wpływ na ostateczny kształt tej pracy. Za wszystkie pomyłki i niedociągnięcia całą odpowiedzialność ponoszę oczywiście sam.

Niezwykle wdzięczny jestem Social Sciences and Humanities Research Council of Canada za wieloletnie wspieranie moich badań. Nie wypada nie wspomnieć tu o koleżankach i kolegach z wydziału historii University of Ottawa, którzy udzielili mi wsparcia, zachęty i pomocy wtedy, gdy polsko-polskie wojny o pamięć dotarły i do Kanady.

Na koniec – i bez ironii – chciałbym podziękować obrońcom mitu „Polski niewinnej” – a imię ich legion, więc wyliczać nie będę – gdyż swymi nieustannymi próbami fałszowania historii Zagłady zmobilizowali mnie do tym większego wysiłku badawczego.

Książkę tę – jak wszystkie inne – dedykuję Ojcu.Wstęp

W październiku 2016 roku, ponad siedemdziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych rozesłało do polskich placówek dyplomatycznych na świecie listę tak zwanych błędnych kodów pamięci, czyli zwrotów i sformułowań, które „fałszują rolę Polski w czasie II Wojny Światowej”^(). Gdyby zwroty te pojawiły się w przestrzeni publicznej – uczulał MSZ Polaków mieszkających za granicą – należy donieść o tym najbliższemu polskiemu dyplomacie, tak by ministerstwo mogło podjąć odpowiednie kroki zaradcze. „Bylibyśmy serdecznie zobowiązani i wdzięczni za informacje dotyczące wyrażeń należących do powyższych kategorii lub im pokrewnych i zniekształcających tym samym negatywnie rolę Polski w trakcie II Wojny Światowej” – czytamy w liście. Jak można założyć, wyrażenia zniekształcające pozytywnie rolę Polski nie spędzają polskim dyplomatom snu z powiek. Nie przypadkiem lista opracowana przez MSZ w dużym stopniu wiąże się z historią Zagłady. Na liście „błędnych kodów pamięci”, które w ocenie państwa polskiego należy wyeliminować z publicznego obiegu, znajdują się między innymi zwroty: „polskie ludobójstwo”, „polskie masowe mordy”, „polscy zbrodniarze wojenni”, „polskie obozy dla internowanych” oraz – rzecz nie bez znaczenia dla czytelników niniejszej książki – „polski udział w Holokauście”. Już w tym miejscu muszę ostrzec, że błędne kody pamięci pojawiać się będą bardzo często na stronach tego studium. Można wręcz powiedzieć, że książka ta jest nimi nasycona. Sapienti sat.

W ostatnich latach uprawianie najnowszej historii Polski stało się zajęciem podwyższonego ryzyka. Szczególnie jest to widoczne w wypadku historii zatrącającej o sprawy polsko-żydowskie, a już najbardziej o stosunki polsko-żydowskie w czasie Zagłady. Zaobserwować też można wzmożenie tak zwanej polityki historycznej państwa, której ukoronowaniem stała się niechlubna „polska ustawa o Holokauście” (czyli nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej), po raz pierwszy od czasu zaborów wprowadzająca do polskiego prawa rozróżnienie oparte na rasie, na pochodzeniu. To właśnie w tej ustawie nadano podmiotowość karną pojęciu „naród polski”, co szło w parze z rozróżnieniem na „obywateli pochodzenia żydowskiego” oraz „obywateli II RP”. Ufundowanie poczucia obywatelskości na kategorii wspólnoty krwi stanowi zwieńczenie procesu „umacniania godności narodowej”, który trwa od lat, a który ostatnio szczególnie przybrał na sile. Nie jest dziełem przypadku, że coraz częściej słychać w Polsce odwołania do pojęcia „wspólnoty narodowej” (czyli tak zwanego Volksgemeinschaft), która definiowana jest na gruncie rasowym, etnicznym, na gruncie pochodzenia. Nie jest dziełem przypadku również to, że kara trzech lat więzienia przewidziana w „ustawie o Holokauście” dla „szkalujących dobre imię narodu” stanowi powtórkę praktyki prawnej późnych lat trzydziestych. To właśnie wtedy, w atmosferze narastającego antysemityzmu, zaczęto stosować karę trzech lat więzienia wobec ludzi „obrażających naród polski” (w oryginale: „Naród Polski”). Niedawna dekryminalizacja tego czynu w haniebnej ustawie w niczym nie zmienia faktu, że nad badaczami Zagłady zawisł karzący miecz państwa, a efekty nadal obowiązującego prawa kładą się cieniem na prowadzonych sine ira et studio badaniach historii.

W pracy historyka nagłe zaskoczenia należą do zjawisk rzadkich – kwerendy archiwalne polegają zazwyczaj na mozolnym wyszukiwaniu, a potem przeczesywaniu tysięcy stron dokumentów, odcyfrowywaniu mało czytelnych kart, odgadywaniu sensu wielowarstwowego palimpsestu, pełnego lepiej lub gorzej zakodowanych znaczeń. Niemniej przeto bywają takie chwile, kiedy – dość niespodziewanie – badacz staje twarzą w twarz ze zjawiskiem, którego istnienia nie podejrzewał lub też którego wagi nie potrafił wcześniej odpowiednio docenić. Tego rodzaju niespodziewanym odkryciem była dla mnie rola granatowej policji w wymordowaniu polskich Żydów. Wiele lat temu, przystępując do pisania książki o zagładzie Żydów ukrywających się na wsiach w południowo-wschodniej Polsce, z rosnącym zdumieniem odkrywałem coraz to nowe wypadki rabunków, gwałtów, tortur i mordów, których dopuszczali się polscy policjanci na ukrywających się Żydach. Skala tego „współsprawstwa” była niesłychana – swoją wydajnością mordercy w granatowych mundurach potrafili dorównać kolegom, niemieckim żandarmom i szupowcom.

W książce Nasi litewska pisarka Rūta Vanagaitė zajęła się udziałem Litwinów w wymordowaniu żydowskich sąsiadów w czasie Zagłady. „Žydšaudys oznacza tylko ludzi, którzy pociągali za spust. Ale uważam, że powinniśmy wymyślić dodatkowe słowa, określające wszystkie inne kategorie ludzi, którzy brali udział w tym procesie – takich jak žydgaudys (łapiący Żydów) oraz žydvedys (eskortujący Żydów), a być może i žydvagis (kradnący żydowskie mienie)” – pisała^(). Po latach badań doszedłem do wniosku, że określenia użyte przez Vanagaitė: žydšaudys, žydgaudys, žydvedys i žydvagis, mogą z powodzeniem posłużyć do opisania postaw i zachowań polskich policjantów podczas wojny.

Druga zaskakująca konstatacja dotyczyła swoistego modus operandi – polscy policjanci niejednokrotnie mordowali Żydów (często swoich sąsiadów, ludzi dobrze im znanych z lat przedwojennych) w tajemnicy przed Niemcami. Innymi słowy, akcje przeciwko Żydom prowadzono na własny rachunek, z własnej inicjatywy, często w geście swoiście rozumianej solidarności społecznej z miejscowymi, którzy prosili granatowych o likwidację dość uciążliwych – lub stwarzających zagrożenie dla wiejskiej wspólnoty – „obywateli pochodzenia żydowskiego”, jak określano ofiary w powojennych dokumentach. Niemcy, bezpośredni przełożeni granatowych policjantów, najczęściej nie mieli najmniejszego pojęcia o mordach dokonywanych przez polskich podwładnych. Nie żeby mieli coś przeciwko, ale w razie otrzymania meldunku o wykryciu, zatrzymaniu czy zabiciu Żydów ich reakcja była trudna do przewidzenia. Mogli zacząć pytać o personalia zamieszanych w sprawę Polaków, mogli też zainteresować się kwestią pozostawionych przez ofiary „rzeczy żydowskich” – które przeszły już przecież w inne, godniejsze ręce. Łatwiej było więc, co do tego nie ma wątpliwości, „załatwić sprawę” we własnym zakresie, bez informowania Niemców. Nie ulega kwestii, że w oczach wielu polskich policjantów mordowanie Żydów stanowiło formę ochrony miejscowych chłopów przed terrorem okupanta, a zabójstwa tłumaczono po wojnie jako akt patriotycznego poświęcenia. Najczęściej wysuwanym argumentem było to, że wykrywszy Żydów, Niemcy mogli wymordować Polaków podejrzanych o ich ukrywanie. Niekiedy represje mogły dosięgnąć wielu gospodarstw lub nawet całej wioski. Zabicie ukrywających się Żydów przedstawiano wobec tego jako ochronę interesów polskiej społeczności, jako swoiście rozumianą walkę o zachowanie substancji narodowej.

Trzecia konstatacja płynąca z lektury akt powstałych w latach okupacji wiązała się z dwoistością roli granatowych policjantów i ich kolegów wywiadowców, czyli funkcjonariuszy policji kryminalnej. Wielu spośród policjantów, którzy mordowali Żydów, pełniło jednocześnie odpowiedzialne funkcje w strukturach Polskiego Państwa Podziemnego; stanowili oni ważne ogniwo oporu w miejscowych siatkach Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich, Armii Ludowej czy Narodowych Sił Zbrojnych. Byli wśród nich patrioci, ludzie oddani Polsce, gotowi poświęcić życie w walce z okupantem. Według wielu policjantów, których spotkamy na kartach tej książki (jak i w opinii wielu ich kolegów z konspiracji), nie było jednak większej sprzeczności między mordowaniem Żydów a walką o wolną Polskę. Warto się tu odwołać do często aż po dziś cytowanego powiedzenia: „Co Hitler złego zrobił, to zrobił – ale przynajmniej Polskę od Żydów uwolnił”. A jeżeli Hitler nie dość sprawnie i nie dość gruntownie przykładał się do pracy – należało mu w tym pomóc. W sposób zwięzły, choć dosadny ujął to Józef Górski, endek, właściciel majątku Ceranów pod Sokołowem Podlaskim, niedaleko Treblinki: „Dzisiejsza propaganda uważa Żydów za część narodu polskiego i twierdzi, że Niemcy wymordowali 6 milionów Polaków. Jest to jeszcze jedno zakłamanie w szeregu tych, którymi jesteśmy karmieni. Żydzi nigdy nie byli Polakami. Był to żerujący od wieków na naszym organizmie obcy polip, którego wskutek naszego niedołęstwa nie potrafiliśmy się pozbyć”^(). W latach wojny, a już zwłaszcza od roku 1942, o „niedołęstwie” nie było już mowy.

Kolejna obserwacja dotyczy skali udziału granatowej policji w działaniach skierowanych przeciwko Żydom. Jak się okazuje, Polnische Polizei (PP) stanowiła od pierwszych miesięcy okupacji jedno z podstawowych narzędzi kontroli okupanta nad ludnością żydowską. Zadaniem PP było egzekwowanie coraz liczniejszych niemieckich zarządzeń, a jest rzeczą nieobojętną, że los Żydów w dużej mierze zależał od gorliwości, z jaką funkcjonariusze podchodzili do przydzielonych im obowiązków. Mowa tu o egzekwowaniu „przepisów opaskowych”, o ograniczaniu mobilności ludności żydowskiej, o zwalczaniu szmuglu ze strony aryjskiej do głodujących gett oraz o wielu innych działaniach, które stanowiły preludium do Zagłady. Z tym wiąże się inne, choć pokrewne pytanie, które będzie powracać często na stronach tej książki: w jakim stopniu polscy policjanci ponosili odpowiedzialność za śmierć Żydów ukrywających się po aryjskiej stronie? Gdy analizuje się okoliczności wykrycia poszczególnych ofiar, widać zresztą wyraźnie, że policjanci nie działali w próżni, że w sukurs przychodzili im różnego rodzaju informatorzy, strażacy czy też wszechobecni gapie. To na tym etapie rozważań trzeba się zastanowić nad sensem często powtarzanego twierdzenia, że „żaden Żyd nie mógł przeżyć bez pomocy Polaków”. Czy rzeczywiście? Wielu Żydów poradziło sobie bez polskiej pomocy, wykazując się ogromną przedsiębiorczością i samodzielnością. Nie szukali pomocy; można wręcz powiedzieć, że szukali polskiej indyferencji, liczyli po prostu na obojętność. Możemy jednak na to samo zagadnienie spojrzeć z innej perspektywy i twierdzenie powyższe przeformułować następująco: czyż nie jest prawdą, że prawie wszyscy Żydzi, którzy uciekli z gett, zrzucili opaski i schronili się po aryjskiej stronie, zginęli przy udziale Polaków?

Gdy bada się praktykę policyjną w okresie po likwidacji gett, widać wyraźnie rosnącą rolę polskich funkcjonariuszy (oraz innych polskich ochotników) w chwytaniu ukrywających się Żydów. Bez polskiej pomocy Niemcy po prostu nie byliby w stanie sprostać temu zadaniu – i władze okupacyjne miały tego pełną świadomość. Świadczą o tym nie tylko relacje żydowskie, lecz także dokumenty i deklaracje władz okupacyjnych. Dopóki Żydzi przebywali w gettach, nosili opaski i okazywali dokumenty zaopatrzone (bądź nie) w „stempelki życia”, zadanie Niemców było stosunkowo proste. Z chwilą ucieczki na aryjską stronę ci sami Żydzi – z perspektywy okupanta – stawali się niewidzialni. Aby ich odnaleźć, trzeba było odwołać się do kodów kultury, do znajomości języka, akcentu, obyczajów, do codziennej praktyki, do doświadczenia, którego Niemcy nie mieli. Ale polscy policjanci – i ich cywilni pomocnicy – posiedli te umiejętności aż w nadmiarze. Ten temat będzie powracać w książce w wielu miejscach, lecz najdokładniej omówię go w rozdziale poświęconym Judenjagd, czyli polowaniu na Żydów.

W literaturze dotyczącej wojny i okupacji możemy często przeczytać, że szantażowaniem i mordowaniem Żydów zajmował się skryminalizowany margines. Że ludzie krzywdzący Żydów swoimi czynami stawiali się poza nawiasem polskiej wspólnoty, innymi słowy – że przestawali być Polakami. To bardzo wygodna linia rozumowania, która pozwala pozbyć się balastu nieszczęścia, odpowiedzialności i historii przy minimalnym wysiłku umysłowym. Jest to jednak ścieżka donikąd. W kolejnych rozdziałach tej książki czytelnik pozna bohaterów mojej opowieści, ludzi cieszących się przed wojną uznaniem i szacunkiem społecznym, sprawujących ważne funkcje w życiu zbiorowym. W końcu przed wojną policjant, strażak, urzędnik państwowy to był ktoś, to był autorytet. Po wojnie wielu z tych ludzi wróciło na swoje dawne stanowiska i dalej cieszyło się dużym prestiżem. Gdy niektórzy z nich stanęli przed sądem, to w ich obronie do prokuratury, do władz partyjnych i państwowych słano nieraz petycje podpisane przez setki osób! Tymczasem podczas wojny ci sami ludzie dopuszczali się masowych, okrutnych zbrodni na Żydach. Co nam to o nich mówi? Czego dowiadujemy się o mężczyznach i kobietach występujących w ich obronie? Czy jest to komentarz pozwalający nam lepiej zrozumieć kondycję moralną polskiego społeczeństwa podczas wojny?

To właśnie te aspekty historii okupacji stały się jednym z najboleśniejszych odkryć, które skłoniły mnie do poświęcenia kolejnych lat pracy na badanie udziału polskiej policji w „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej” w Polsce. Zadanie to nie było łatwe, gdyż w sprawie tego wycinka własnej działalności polscy policjanci zachowali, co można łatwo zrozumieć, daleko idącą powściągliwość. Dokumenty posterunków PP z lat wojny są zdekompletowane, a bardziej zasobne zespoły archiwalne można zliczyć na palcach jednej ręki. Nie ulega wątpliwości, że pod koniec wojny lub też bezpośrednio po ucieczce Niemców policjanci zniszczyli znaczną część korespondencji urzędowej. Dlatego reszty materiałów trzeba szukać wśród rozproszonych dokumentów instytucji polskich i niemieckich (takich jak sądy), których kompetencje zazębiały się z kompetencjami PP. Niezwykle ważne są również materiały podziemnych władz wojskowych (AK) i cywilnych (Delegatura Rządu na Kraj). Dokumentację archiwalną w sposób istotny uzupełniają relacje świadków wydarzeń – tak Żydów, jak i Polaków. W wyniku ich badania powstaje swoisty palimpsest pamięci – kolejne warstwy opisu wydarzeń, nieraz przedzielone dziesiątkami lat.

Książka ta ma jasno zakreślone pole badawcze i ogniskuje się na tych aspektach pracy polskiej policji granatowej i kryminalnej, które miały bezpośredni wpływ na losy Żydów w czasie Zagłady. Czytelnik szukający w tym studium wyczerpujących informacji o całej historii policji podczas okupacji będzie zawiedziony. Siłą rzeczy w niewielkim tylko stopniu i fragmentarycznie omówiona zostanie rola granatowej policji w akcjach podziemia niepodległościowego czy też działaniach skierowanych przeciwko polskiemu społeczeństwu (rozumianemu w kategoriach etnicznych). Nie jest jednak dziełem przypadku, że właśnie te zagadnienia zostały nieco lepiej rozpoznane w istniejącej literaturze historycznej. O konspiracyjnej akcji agenturalnej wśród funkcjonariuszy PP pisali prawie wszyscy kronikarze państwa podziemnego oraz sami członkowie ruchu oporu. W podobny sposób liczne prace dotyczące wsi polskiej pod okupacją obszernie omawiały kwestię ściągania kontyngentów oraz łapanek na roboty do Rzeszy – a tak w jednym, jak i w drugim wypadku polska policja odgrywała główną rolę.

Opis udziału polskiej policji granatowej i kryminalnej w Zagładzie nie może się jednak obyć bez choćby pobieżnej analizy działań policji niemieckiej, której podlegali polscy funkcjonariusze. W sieci wzajemnych zależności szczególną rolę w wyniszczeniu polskich Żydów odegrały również Polska Policja Kryminalna (PPK – Polnische Kriminalpolizei) oraz, w mniejszym zakresie (zagadnienie dotąd właściwie niebadane), ochotnicza i zawodowa straż pożarna. Obie te formacje znajdą się wobec tego w polu naszego zainteresowania. Studium poświęcone policji granatowej nie może także pominąć milczeniem Jüdischer Ordnungsdienst, czyli policji żydowskiej, formacji znajdującej się pod bezpośrednim nadzorem PP.

Badania źródłowe, które znalazły się u podstaw tej pracy, objęły zasięgiem wszystkie dystrykty Generalnej Guberni (choć w Galicji polscy funkcjonariusze działali jedynie w ramach Polskiej Policji Kryminalnej), ze szczególnym uwzględnieniem obszarów, na których obecność wspólnot żydowskich zaznaczała się w sposób bardzo wyraźny. Z tego też powodu odpowiednio mniej uwagi poświęcam terenom, skąd Żydów wysiedlono bardzo wcześnie, niekiedy już na początku 1940 roku – jak na przykład stało się w powiatach położonych na zachodzie dystryktu warszawskiego. Poza podstawą badawczą znalazły się również tereny II RP wcielone do Rzeszy (Eingegliederte Ostgebiete), na których administracja polska – wliczając w to polską policję – została całkowicie zlikwidowana i zastąpiona przez instytucje niemieckie.

W kwestiach terminologii pozostaję wierny zasadom współczesnej pisowni w ramach powszechnie przyjętego zwyczaju. Z pewnymi jednak wyjątkami. Jeżeli chodzi o nazwy własne, to będę całkiem świadomie używał nazwy „Generalna Gubernia”, choć zdaję sobie sprawę z tego, że poprawna jest forma „Generalne Gubernatorstwo”. Tak się jednak składa, że w czasie wojny to właśnie ta pierwsza weszła do powszechnego użycia. I to właśnie o życiu – i śmierci – w Generalnej Guberni mówili i mówią świadkowie epoki. To samo dotyczy tych wszystkich, którzy trafili wówczas do Oświęcimia, a nie do Auschwitz. Z tego samego powodu znikną cudzysłowy wokół „aryjskiej strony”, a przedmiot moich badań, czyli „granatowa” policja, będzie granatową policją lub po prostu – i przemiennie – polską policją. Wychodząc naprzeciw możliwym pytaniom, czy pisząc o polskiej policji, chcę podkreślić jej autonomię i sprawczość, odpowiem krótko: to właśnie w ten sposób Polacy pod okupacją określali polskich policjantów. Niekiedy granatowych policjantów nazywano po prostu „naszymi policjantami”. Może się o tym przekonać każdy czytelnik spisanych podczas wojny dzienników Franciszka Wyszyńskiego, Edwarda Kubalskiego, Aurelii Wyleżyńskiej, Adama Chętnika czy Neli Samotyhowej. Nie chodziło wówczas o podkreślanie autonomii działań granatowej policji, lecz po prostu o odróżnienie jej od o wiele bardziej znienawidzonej i wzbudzającej powszechny strach policji niemieckiej. Na koniec dodam, że we wspomnieniach i świadectwach polskich Żydów zwrot „polska policja” stosowany jest wobec granatowych policjantów prawie zawsze. Oba terminy – „polska policja” i „policja granatowa” – występowały równolegle. W tej książce kilkakrotnie pojawi się też określenie „powstanie sierpniowe” w odniesieniu do powstania warszawskiego. Jest to o tyle uzasadnione, że w stolicy wybuchły dwa powstania, oba warszawskie, z tym że jedno wybuchło w getcie, w kwietniu 1943 roku, a drugie – piętnaście miesięcy później, po aryjskiej stronie. No i nazwa „powstanie sierpniowe” znajdowała się w powszechnym użyciu – przynajmniej przez pierwsze powojenne dekady. W uzasadnionych przypadkach, kiedy tożsamość uczestników opisywanych zdarzeń nie ma znaczenia dla dalszej narracji, zmienione zostały nazwiska.

Osią chronologiczną niniejszej książki jest okupacja widziana przez pryzmat żydowskiej tragedii. Innymi słowy, kolejne rozdziały stanowić będą odbicie systematycznie zaciskającej się wokół Żydów pętli terroru. Podstawowe etapy tej periodyzacji nie są dla polskiego czytelnika oczywiste – dla Polaków periodyzacja okupacji wygląda zupełnie inaczej. Z mojej perspektywy najważniejsze będą jednak decyzje niemieckie, które wyznaczały najpierw kolejne fazy zniewolenia Żydów, a w końcu dały początek polityce eksterminacji. W zgodzie z tym założeniem podział chronologiczny zacznie się od wstępnych zarządzeń okupanta, które podcięły podstawy egzystencji ekonomicznej społeczności żydowskiej. Stało się to na przełomie 1939 i 1940 roku, a niezwykle ważna rola we wcieleniu tych zarządzeń w życie przypadła właśnie granatowej policji. Drugi okres zniewolenia polskich Żydów wiąże się z utworzeniem gett. Jedną z podstawowych cezur czasowych było bez wątpienia ogłoszenie III Rozporządzenia o ograniczeniach pobytu w GG, czyli wprowadzenie kary śmierci za opuszczenie getta. Tak jak poprzednio nad przestrzeganiem nowego prawa pieczę miała sprawować granatowa policja, z tym że zakres jej obowiązków znacznie się poszerzył, gdyż od późnej jesieni 1941 roku polscy funkcjonariusze przystąpili także do rozstrzeliwania Żydów złapanych poza gettami. Trzeci okres to likwidacje gett – jedna z mniej zbadanych faz żydowskiej tragedii, a szczególnie dramatyczna. Likwidacje, przeprowadzane publicznie, na oczach milionów Polaków, stanowiły pokaz niesłychanego okrucieństwa, w trakcie którego ulice polskich miast i miasteczek całkiem dosłownie, bez żadnej poetyckiej przenośni spłynęły krwią. Jak wynika z niedawno przeprowadzonych badań, w czasie akcji likwidacyjnych wymordowano od dziesięciu do dwudziestu procent deportowanych Żydów. W niektórych gettach na wschodzie Generalnej Guberni w dniach deportacji i likwidacji zginęła na miejscu prawie połowa żydowskiej ludności^(). Granatowa policja była ważnym elementem w niemieckiej strategii masowego mordu i polscy policjanci uczestniczyli praktycznie we wszystkich akcjach na terenie GG^(). Pełnili przy tym wielorakie funkcje – od uszczelniania granic gett z zewnątrz, tak by wyłapywać Żydów uciekających w trakcie likwidacji, przez wyciąganie ofiar z domów i pędzenie ich na place zbiórki, aż po przeszukiwanie opróżnionych gett i wyciąganie ukrywających się ze schronów i kryjówek. Ale zdarzały się i takie wypadki, gdy granatowi policjanci musieli przeprowadzić likwidację miejscowej wspólnoty żydowskiej głównie własnymi siłami, bez większej pomocy Niemców. Wszystkie te aspekty działań PP zostaną omówione w rozdziale poświęconym akcjom likwidacyjnym. Czwartym i ostatnim okresem periodyzacji jest trwający do końca wojny Judenjagd, czyli polowanie na ukrywających się po aryjskiej stronie Żydów.

Oprócz podziałów opartych na chronologii trzy zagadnienia tematyczne zostaną omówione oddzielnie: udział granatowej policji w eksterminacji Żydów Warszawy, wkład Polskiej Policji Kryminalnej w działania skierowane przeciwko Żydom oraz udział w Zagładzie polskich strażaków. Pierwszy temat zasługuje na oddzielne potraktowanie tak ze względu na liczbę Żydów zamkniętych w getcie warszawskim, jak i siły policyjne oddelegowane do nadzoru nad „żydowską dzielnicą zamkniętą”. Równie ważny jest problem masowych ucieczek na aryjską stronę Warszawy, które rozpoczęły się wraz z Grossaktion Warschau, czyli likwidacją getta w lipcu 1942 roku, a przybrały na sile przed wybuchem powstania w getcie i podczas walk. Drugi omawiany oddzielnie temat dotyczy Polskiej Policji Kryminalnej, której jak dotąd w literaturze historycznej nie poświęcono praktycznie ani słowa. Tymczasem PPK stała się jednym z podstawowych ogniw w łańcuchu terroru i prześladowań skierowanych przeciwko Żydom. W znacznie skromniejszym zakresie omówiony zostanie także udział strażaków w „ostatecznym rozwiązaniu”. Temat ten w zasadzie nie był dotąd poruszany przez historyków, a działania ochotniczych i zawodowych straży pożarnych niejednokrotnie stanowiły rozwinięcie, wsparcie i kontynuację działań policji.Wykaz skrótów występujących w tekście

Skrót Pełna nazwa (niemiecka) Nazwa polska
--------- ---------------------------------------------- -------------------------------------------
KdS Kommandeur der Sicherheitspolizei und des SD Dowództwo Policji Bezpieczeństwa
KdO Kommandeur der Ordnungspolizei Dowództwo Policji Porządkowej
HSSPF Höherer SS- und Polizeiführer Wyższy dowódca SS i Policji
PP Polnische Polizei des Generalgouvernements Polska Policja Generalnego Gubernatorstwa
PPK Polnische Kriminalpolizei Polska Policja Kryminalna
JOD Jüdischer Ordnungsdienst Żydowska Służba Porządkowa
Kripo Kriminalpolizei Policja Kryminalna
SD Sicherheitsdienst Służba Bezpieczeństwa
Gestapo Geheime Staatspolizei Tajna Policja Państwowa
Orpo Ordnungspolizei Policja Porządkowa
Schupo Schutzpolizei Policja Ochronna
Sonderdienst Służba Specjalna
Sipo Sicherheitspolizei Policja Bezpieczeństwa
DPK – Dyrekcja Policji Kryminalnej
OWK – Oddział Wartowniczo-KonwojowyPrzypisy

Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej. Uwagi i spostrzeżenia, oprac. Artur Eisenbach, Warszawa 1988, s. 102.

Wstęp

Pismo Beaty Wojny, ambasador RP w Meksyku, do Polonii i organizacji polonijnych, 11.10.2016, archiwum autora, pisownia oryginalna.

Rūta Vanagaitė, Efraim Zuroff, Nasi. Podróżując z wrogiem, przeł. Krzysztof Mazurek, Warszawa 2017, s. 164.

Józef Górski, Na przełomie dziejów, oprac. Jan Grabowski, „Zagłada Żydów. Studia i materiały” 2006, nr 2.

Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski, red. Barbara Engelking, Jan Grabowski, t. 1, Warszawa 2018, s. 300.

Wyjątek stanowił dystrykt Galicja (przyłączony do GG w sierpniu 1941 roku), gdzie zamiast granatowej policji Niemcy powołali do życia Ukraińską Policję Pomocniczą (Ukrainische Hilfspolizei). Polscy funkcjonariusze pełnili tam jednak służbę w policji kryminalnej, o której będzie mowa w jednym z końcowych rozdziałów książki.

Rozdział I Początki: wrzesień 1939

Robert Litwiński, Korpus policji w II Rzeczpospolitej. Służba i życie prywatne, Lublin 2007, s. 99, 104; Zbigniew Siemak, Policja kryminalna II Rzeczpospolitej. Powstanie, organizacja, kadry i metody pracy, „Zagadnienia Społeczne” 2014, nr 1. 1 stycznia 1938 roku w PP służyło 730 oficerów – w tym 153 w Służbie Śledczej – oraz 27 874 szeregowych (Adam Hempel, Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej” w Generalnym Gubernatorstwie 1939–1945, Warszawa 1990, s. 29).

Szerzej na ten temat patrz: Andrzej Misiuk, Policja Państwowa 1919–1939. ­Powstanie, organizacja, kierunki działania, Warszawa 1996, s. 288–326.

Tamże, s. 81–82.

Kordian Józef Zamorski, Dzienniki (1930–1938), oprac. Robert Litwiński, Marek Sioma, Warszawa 2011, s. 262. Zamorski został komendantem PP w styczniu 1935 roku.

Archiwum Fundacji Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego „Sowiniec”, Archiwum byłej Komisji Historycznej ZBoWiD, Stanisław Ciepiela, Posterunek PP w Batowicach, 05 III, nr 1604.

ANKr, SAKr, 1014/IVK/116/50, Zeznanie Władysława Wesołowskiego, 6.04.1949, k. 10. Wykaz skrótów używanych w przypisach znajduje się w bibliografii.

Losy policjantów polskich po 1 września 1939, red. Piotr Majer, Andrzej Misiuk, Szczytno 1996, s. 53–70.

Jacek Dworzecki, Policja w Polsce we wrześniu 1939 roku, „Zeszyt Naukowy” 2010, nr 4.

Na temat działań i organizacji niemieckiej policji w GG patrz: Stanisław Biernacki, Jerzy Stoch, Działania władz okupacyjnych (policji i administracji) w dystrykcie warszawskim przeciwko ruchowi oporu w latach 1939–1944 Najnowsze dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej, red. Stanisław ­Okręcki, t. 10, Warszawa 1966, s. 47–76; Lucjan Dobroszycki, Marek Getter, Działanie urzędu komendanta policji i służby bezpieczeństwa w Radomiu w zakresie zwalczania ruchu oporu Najnowsze dzieje Polski. Materiały i studia z okresu II wojny światowej, red. Stanisław Okręcki, t. 4, Warszawa 1960, s. 23–61; Włodzimierz Borodziej, Terror i polityka. Policja niemiecka a polski ruch oporu w GG 1939–1944, Warszawa 1985.

Edward B. Westermann, “Friend and Helper”: German Uniformed Police Operations in Poland and the General Government, „The Journal of Military History” 1994, vol. 58, no. 4.

Stanisław Biernacki, Organizacja i metody działania policji hitlerowskiej w dystrykcie warszawskim Stan i perspektywy badań w zakresie zbrodni hitlerowskich. Materiały z konferencji naukowej w dn. 27–28 kwietnia 1970, t. 1, Warszawa 1973, s. 194. Więcej na ten temat patrz: Jochen Böhler, Klaus-Michael Mallmann, ­Jürgen Matthäus, Einsatzgruppen w Polsce, przeł. Ewa Ziegler-Brodnicka, Warszawa 2008.

Soldatenführer durch Warschau, bearb. von Rudolf Meier, Warschau 1941, s. 16.

AMSW, Amt des Gouverneurs des Distrikts Warschau, Der SS- und Polizeiführer für den Distrikt Warschau, 1939–1944, t. 155, Sprawozdanie w sprawie przejęcia policji obyczajowej, 6.09.1939, fol. 13–14.

W pierwszych latach okupacji struktura KdS wyglądała odmiennie, lecz ostateczny kształt przybrała po reorganizacji w maju 1941 roku. Patrz: Stanisław Biernacki, Organizacja i metody działania policji hitlerowskiej w dystrykcie warszawskim, dz. cyt., s. 196.

Peter Black, Indigenous Collaboration in the Government General. The Case of the Sonderdienst Constructing Nationalities in East Central Europe, ed. by Pieter M. Judson, Marsha L. Rozenblit, New York 2005, s. 243–266.

Friedrich Wilhelm Siebert, Die Verwaltung im Generalgouvernement unter besonderer Berücksichtigung der Tätigkeit der Hauptabteilung Innere Velwaltung Das Generalgouvernement. Seine Verwaltung und seine Wirtschaft. Sammlung von Vorträgen der ersten wissenschaftlichen Vorträgsreihe der Verwaltungsakademie des Generagouvernements, hrsg. von Josef Bühler, Krakau 1943, s. 75–88.

AŻIH, 301/6124, Relacja Juliana Piwowarskiego.

Erlass des Führers und Reichskanzlers über die Verwaltung der besetzten polnischen Gebiete , „Reichsgesetzblatt”, cz. I, 24.10.1939.

Erste Verordnung über den Aufbau der Verwaltung der besetzten polnischen Gebiete , „Verordnungsblatt des Generalgouverneurs für die Besetzten Polnischen Gebiete” , 26.10.1939.

Aufruf des Höherer SS- und Polizeiführers im Generalgouvernement für die besetzen polnishen gebiete , „­Verordnungsblatt des Generalgouverneurs für die Besetzten Polnischen ­Gebiete”, 2.11.1939.

Adam Hempel, Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej” w Generalnym Gubernatorstwie 1939–1945, dz. cyt., s. 38–39.

Robert Litwiński, Policja granatowa w okupacyjnej Warszawie w obronie bezpieczeństwa i porządku publicznego. Od podległości wobec okupanta do współpracy z Polskim Państwem Podziemnym Porządek publiczny i bezpieczeństwo w okupacyjnej Warszawie, red. Robert Spałek, Warszawa 2018, s. 92.

Józef Wraubek, Na Podhalu, maszynopis niedatowany, archiwum autora.

AAN, Ministerstwo Sprawiedliwości, 1656, Akta osobowe byłych funkcjonariuszy Policji Państwowej, Straży Więziennej, Korpusu Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej, 1946–1952. Akta te nie mają oddzielnych sygnatur archiwalnych, postępują w kolejności alfabetycznej.

AIPN Kr, 075/1, t. 41, Lista oficerów i szeregowych PP wysługujących się okupantowi niemieckiemu na terenie G. G., Stan z 1.12.1944, k. 284.

ANKr, SAKr, 979/IVK/230/49, Protokół przesłuchania podejrzanego, k. 5–9.

AIPN, GK 656/6, Teczka osobowa Piotra Kulisza, Kwestionariusz osobowy; ANKr, Komenda Policji Polskiej w Krakowie, t. 7, Akta osobowe Stanisława Banasia, Oświadczenie, k. 20.

ANKr, Komenda Policji Polskiej w Krakowie, t. 7, Akta osobowe Stanisława Banasia, Przysięga służbowa, k. 22.

ANKr, SMKr, t. 13, Przemówienie Stadthauptmanna, b.d., k. 647–651.

ANKr, PPPBrzN, t. 2, Komendant powiatowy, rozkaz do posterunków, k. 12.

AMSW, Starostwo Powiatowe Warszawskie, 1136, List urzędnika Wydziału Finansów rządu GG Spindlera do starostów, 24.01.1941, k. 3–4.

AMSW, II Komisariat PP, t. 11, Pismo komendanta, 16.03.1942, k. 9.

AMSW, II Komisariat PP, t. 11, Pismo komendanta, 13.03.1942, k. 12.

AMSW, II Komisariat PP, t. 11, Protokół odprawy kierowników placówek, 16.03.1942, k. 52, 54.

Calel Perechodnik, Czy ja jestem mordercą?, oprac. Paweł Szapiro, Warszawa 1995, s. 53.

ANKr, PPPBrzN, t. 9, Rozkaz dzienny powiatowego komendanta PP w Miechowie do podległych mu placówek, 7.05.1943. Wyjątek uczyniono dla policjantów zabitych na służbie.

AMSW, Starostwo Powiatowe Warszawskie, 1137, Lista płac PP z listopada 1939, k. 11–12.

Franciszek Wyszyński, Dzienniki z lat 1941–1944, oprac. Jan Grabowski, Zbigniew Ryszard Grabowski, Warszawa 2007, s. 60.

AIPN Kr, 075/1, t. 47, Stan policji w dystrykcie krakowskim, 20.09.1940, k. 1–3.

Jedynym opracowaniem, w którym można znaleźć kilka stron na temat PPK, jest książka Adama Hempla Pogrobowcy klęski. Rzecz o policji „granatowej” w ­Generalnym Gubernatorstwie 1939–1945, dz. cyt., s. 124–137.

Szerzej na ten temat patrz: Andrzej Misiuk, Policja Państwowa 1919–1939. ­Powstanie, organizacja, kierunki działania, dz. cyt., s. 288–326.

Cyt. za: Zbigniew Siemak, Policja kryminalna II Rzeczpospolitej. Powstanie, organizacja, kadry i metody pracy, dz. cyt., s. 194.

Andrzej Misiuk, Policja Państwowa 1919–1939. ­Powstanie, organizacja, kierunki działania, dz. cyt., s. 321.

Zbigniew Siemak, Policja kryminalna II Rzeczpospolitej. Powstanie, organizacja, kadry i metody pracy, dz. cyt. W 1938 roku w Służbie Śledczej pracowało już 2815 policjantów.

AIPN, GK 164/3754, Protokół przesłuchania Wilhelma Tewesa przez angielskie władze okupacyjne w Niemczech, 23.08.1946, k. 3–4. Inni dowódcy warszawskiego Kripo: „Kriminalrat – Strunz (Inspektion); Kriminalkommissar – van Look (Inspektion); Kriminalkommissar – Dr. Rogensack (Inspektion); Kriminalkommissar Georg Richter, Kommissariatsleiter; Kriminalkommissar Horst Corfei; Kriminal­inspektor Friedrich Geisler” (tamże).

Stanisław Biernacki, Okupant a polski ruch oporu. Władze hitlerowskie w walce z ruchem oporu w dystrykcie warszawskim 1939–1944, Warszawa 1989, s. 24–25.

W Radomiu DPK formalnie nie powstała, działały jednak komisariaty polskiego Kripo.

Ciekawą korespondencję między pozawarszawskimi oddziałami Kripo można znaleźć w aktach zespołu Sądu Niemieckiego (Deutsches Gericht) w Archiwum Miasta Stołecznego Warszawy. Tytułem przykładu teczki: 1207/5185; 1207/5384; 1207/5184; 1207/5151.

DALO, Sondergericht Lemberg, t. 450, Posterunek Drohobycz–Borysław, dochodzenie w sprawie samobójczej śmierci Ajzyka Szlezingera, k. 3.Wydawnictwo Czarne sp. z o.o.

czarne.com.pl

Wydawnictwo Czarne

@wydawnictwoczarne

Sekretariat i dział sprzedaży:

ul. Węgierska 25A, 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

Dział promocji:

ul. Marszałkowska 43/1, 00-648 Warszawa

tel. +48 22 621 10 48

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków

tel. +48 12 432 08 52, e­-mail: [email protected]

Wołowiec 2020

Wydanie I
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: