Na przecięciu arterii - ebook
Na przecięciu arterii - ebook
Debiut prozatorski Krzysztofa Siwczyka – uhonorowanego najważniejszymi nagrodami poety i eseisty – to podzielona na zbite, skoncentrowane obrazy narracja mierząca się z doświadczeniami granicznymi: śmiercią i narodzinami. „Na przecięciu arterii” spotykają się osoby zarazem bliskie, bo złączone więzami krwi, i dalekie, gdyż rozdzielone dekadami wrogiego milczenia. To również opowieść o przechodnim charakterze różnych iluzji życia, wydarzających się w zmiennych okolicznościach miejsc i czasów, a finalnie okazujących się jednym smutnym rytuałem, nieświadomie odgrywanym nad przepaścią terminalnego tapczanu. W żałobny skowyt wdziera się jednak pierwszy krzyk z sali położniczej, a nieodbyta przez lata rozmowa syna z ojcem zawiązuje się w potencjalność nowej – prowadzonej tak w życiu, jak i w otwartych oknach tej bolesnej, ale dającej nadzieję prozy.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-67706-58-2 |
Rozmiar pliku: | 2,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
.
Nawet nie ty, bardziej zestarzało się światło. Stan lotny zamiast ciężaru wschodu, zza gruby wydobywa się żmudne słońce, jesteś po nocce, kładziesz się w zimnej pościeli. Twoja cicha matka dorzuca do pieca, skrobie w węglarce, pogrzebacz kładzie na blasze pod żeliwem, stawia wodę. Twój ojciec, ożarty w snach, majaczy jawę frontowego żołnierza. Odrabiasz wojsko pod ziemią, ćwiczysz gimnastykę, obchodzisz pochody. Robole gonią Żydów, Beatlesi halucynują, cmentarz hutniczy płonie naftą jak słup graniczny. Nie zasypiasz już wcale, rośnie w tobie pragnienie ucieczki. Na zdjęciach jesteś bardzo młodo stary. Twoja twarz zapada się stopniowo, na wyrobiskach policzków znać pęknięcia, naczyniak zajmuje nozdrze. Tracisz zęby, zyskujesz powagę. Twoje oczy wybrały jedną kobietę, przy której zostaniesz. Niedbale wytopione hantle rzeźbią twoje ciało, które podziwiać będzie do końca. Leżą teraz jak ty, zimne, w kącie małego pokoju, który dzielisz z obcym ci bratem. Łączy was tylko kwaśne powietrze. Otwierasz okno, chłód marca bierze dom w posiadanie. Nie nienawidzisz, po prostu jesteś zmęczony. Dezeta pod żaglami zrywa się ze słomianej maty.
.
Kotwiczysz w szuwarach, burłaczysz podlany, w kapitanacie chla zjednoczenie. Wolisz nie uczestniczyć, masz swoje fantazje, ale nie masz środków. Piszesz w dzienniku pokładowym proste zdania. Jesteś pełen braku rozwiązań. Nie wiesz, kim nie chcesz być, zostajesz więc cichą potencjalnością jak matka, robotnica szarych kluch, głucha banda przyjmująca razy twardych słów płynących z suchych ust, które kiedyś ją zwiodły. Twój przetrącony wojną ojciec nie wie, gdzie jest. Matka pisze, żebyś już wracał. Eszelony transportują pochodzenie robotnicze, ale łapiesz się na paliwo lotnicze generalicji. Masz swoje sposoby. Twoje szlachetne rysy windują cię do przedziału. Wyskakujesz na nasyp, żeglarski worek nabity jak major pada po tobie. Wleczesz się przez chaszcze, widzisz już Dzierżyńskiego, ostatnią stację wąskotorówki, przegląd bunkra pod domem. Szczury piszczą na widok słońca, ojciec z siekierą wbija do Krausa. Jak się okazuje, nie chciał zabić, tylko postraszyć. Nie zdzierżył dłużej jęków Krausowej i go poniosło. Matka zeznaje alibi. Mijasz ich wszystkich, zamykasz pokój. Wieszasz pagon z gwiazdką i dwiema belkami obok omegi.
.
Indeks odbierasz jak kompleksy, obleczony w anzug ojca. On nie wie, po co ci to. Kopie na przodku, solidny, piśmienny aktyw. Czytasz jego listy spod Monte Cassino i nie wierzysz. Miłość do Aneczki przyjęła postać milczącego monstrum. Rano i wieczór bez słów. W międzyczasie nieobecność. Tylko w miodowej popiołce oglądasz życie ojca, zatopione kadry w tanim bursztynie. Owad z przejrzystymi organami, tłocznia krwi i żółci. Było mu do twarzy w każdym mundurze. Chodzący dupcyngier, który zaznał tylko w śmierci. Nigdy nie pytałeś matki, dlaczego właśnie on. Myślisz, że może robotny. Płodzili cię usłużnie, pod plastikową chrzcielnicą, pamiątką z Włoch. W cieniu monideł uczyli się kochać to zawiniątko, suszyli tetry nad żeliwem. Białe gorączki wychodziły z nich jak słowa, których przestali używać. Myślisz o swojej upatrzonej kobiecie. Myślisz mówić do niej jak najdłużej. Zanim przyjdzie ci uczyć się kochać to zawiniątko, zanim zabraknie ci języka, którym przemówisz przeze mnie, idź na zajęcia, zrób ten dyplom, zostań przodownikiem uników, indyferentnym potencjałem, bez mała ciszą nie do opisania, gdy cię grzebano.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Debiuty prozą
w Biurze Literackim
Julia Fiedorczuk Poranek Marii i inne opowiadania (2010)
Filip Zawada Psy pociągowe (2011)
Katarzyna Jakubiak Nieostre widzenia (2012)
Bronka Nowicka Nakarmić kamień (2015)
Tadeusz Dąbrowski Bezbronna kreska (2016)
Elżbieta Łapczyńska Bestiariusz nowohucki (2020)
Marta Sokołowska Imperium Dzieci (2021)
Krzysztof Chronowski Nieobecność (2021)
Jakub Wiśniewski Myja (2022)
Maria Krzywda Wszystko dobrze (2022)
Iwona Bassa Głodni (2023)
Aleksandra Kasprzak Wydrąż mi rodzinę w serze (2024)
Krzysztof Siwczyk Na przecięciu arterii (2024)