- W empik go
Na węgierskim stole. Pysznie i domowo - ebook
Na węgierskim stole. Pysznie i domowo - ebook
Bogato ilustrowana książka o tym, jak gotować po madziarsku wykorzystując tradycyjne receptury rodzinne, napisana przez rodowitą Węgierkę Klárę Molnár wraz z dziennikarzem i hungarystą Tadeuszem Olszańskim. Na polskim rynku brakowało publikacji opisującej i uprzystępniającej węgierską sztukę kulinarną z całym jej bogactwem zapachów i smaków, ponieważ od dłuższego czasu nikt nie pokusił się o jej wydanie. A przecież związek i kontakty polsko-węgierskie mają piękne i bogate tradycje. Także w tej dziedzinie.
Kategoria: | Kuchnia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-65068-40-8 |
Rozmiar pliku: | 8,0 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
DLACZEGO NAPISALIŚMY TĘ KSIĄŻKĘ?
Pomysł napisania tej książki zrodził się dość dawno, ale siłą rzeczy musiało upłynąć nieco czasu. Tadeusz dwoił się i troił, czynił swoje oraz zbierał materiały i przepisy, a ja zajmowałam się raczej sprawami wydawniczymi. Z całą pewnością wiedzieliśmy jednak, że książka o węgierskiej kuchni jest bardzo potrzebna. Od dłuższego czasu nie ma bowiem na polskim rynku praktycznej książki prezentującej charakterystyczne węgierskie potrawy ze zdjęciami, pobudzającymi smakową wyobraźnię i pomocnymi w gotowaniu. Jako że sama jestem „praktykującą” gospodynią i lubię gotować, w ciągu 20 lat goszczenia polskich przyjaciół wyuczyłam się, które węgierskie potrawy najbardziej im smakują. W proponowanych potrawach zapewne obecna jest regionalna tradycja niziny rozciągającej się między Cisą i Dunajem, skąd pochodzę i gdzie – dodam z pełnym przekonaniem – bardzo dobrze gotują. Jeśli ktoś już skosztował i polubił smaki węgierskiej kuchni, ale sam nigdy nie próbował ich przygotować, na podstawie tej książki dojdzie do wniosku, że jest to najprostsza i zarazem najsmaczniejsza kuchnia świata. Kto natomiast jeszcze nie miał okazji posmakować węgierskich potraw, ten po przeczytaniu tej książki – mam nadzieję – stanie się ich zwolennikiem. I jednym i drugim życzę sukcesów w gotowaniu po węgiersku, ku radości ich rodzin oraz grona gości, z którymi zasiądą do stołu.
Autorzy
Klára Molnár
Swego czasu w „Budapeszteńskim ABC” poświęciłem cały rozdział węgierskiej kuchni, ponieważ nie tylko zasmakowałem w ognistej zupie rybackiej i wszelkich gulaszach, ale również dlatego, że inność odżywiania się braci Madziarów oraz ich sztukę kulinarną uznałem za ważny element codziennej kultury. W książce o Węgrzech nie mogło więc zabraknąć spojrzenia na kuchnię. Polskim czytelnikom tak się to spodobało, że w ślad za tą książką poszła następna, poświęcona już wyłącznie węgierskiej kuchni oraz przepisom na madziarskie potrawy, pt. „Nobel dla papryki”. I choć doczekała się trzech wydań w wysokim nakładzie, śladu po niej nie ma, a mnie mnóstwo miłośników węgierskiej kuchni ciągle prosi o kulinarne porady i dopytuje o książkę. Sam chętnie gotuję po węgiersku i nic dziwnego, że musieliśmy się spotkać z panią Klárą Molnár. Węgierką z krwi i kości, a więc w pełni zrozumiałe, że entuzjastką swojej narodowej kuchni. Pani Klára poza prowadzeniem wydawnictwa „Studio EMKA” sama również świetnie gotuje – a to kwestia talentu – i ma bogate doświadczenia kulinarne z regionu Kaloczy, z jej rodzinnego miasta, które jest stolicą węgierskiej papryki. Tak więc dobraliśmy się jak w polsko-węgierskim korcu maku i stąd właśnie książka z autentycznymi i wypróbowanymi osobiście przepisami, które – miejmy nadzieję – pomogą Polakom jeszcze bardziej pokochać Węgry. Bo droga do serca jak wiadomo, wiedzie przez żołądek.
Tadeusz Olszański
NIE PAMIĘTAM,
ile lat minęło od momentu, gdy arcyszlachetna rodzina Molnárów mieszkająca w stolicy węgierskiej papryki Kaloczy trafiła do mojego serca także przez żołądek. Nie mogło to być wszelako zbyt dawno, bo smak potraw serwowanych przez „babcię” Którę (taka „babcia”, co niejednemu mężczyźnie w stanie poborowym może jeszcze zawrócić w głowie) mam jeszcze na czubku języka. Te wszystkie mięcha lekkie a esencjonalne, pikantne, ale nie boleśnie, w dziesiątkach odmian, sosów, warzyw. Te wypieki…. I to nie w ramach wspierania tradycyjnej przyjaźni między braterskimi narodami, ale ot tak sobie między wierszami.
Bo już zdecydowane bardziej zawodowo podchodził do sprawy Ferenc („dziadek” od „babci”). Ferenc mianowicie będąc dyrektorem najlepszego i największego liceum gastronomiczno-kelnersko-hotelarskiego na Węgrzech, przysłał do mnie na egzamin co zdolniejszych uczniów. Wyglądało to mianowicie tak, że zasiadłem w cienistym ogrodzie u Molnárów przy pięknie nakrytym stoliku, a młodzi adepci sztuki zjednywania sobie uczuć przez kiszki przynosili mi to, co właśnie upichcili na egzamin, bym dokonał oceny.
Obsługiwany przez prymusów kelnerstwa i kucharstwa siedziałem sobie pod czereśnią, której czarne owoce miały wielkość naszych śliwek (węgierek, rzecz jasna) i zajadałem z powolną solennością znudzonego konesera. Mam mówić, co przeżywałem? Cuda! A na koniec zawsze lody, które Węgrzy robią naprawdę wyśmienite! Nie pamiętam, bym komukolwiek z nich postawił ocenę niższą niż pięć (wtedy najwyższa ocena). A potem znów docierało do mnie ciche, miękkie „pac” i z pobliskiego drzewka brzoskwiniowego podpartego kijami, by gałęzie nie połamały się pod ciężarem owoców, spadała w miękką trawę kolejna mechata, purpurowa brzoskwinia o pomarańczowym wnętrzu i nikt się po nie nie schylał, prócz mnie, który musiałem je pocieszyć w ich osamotnieniu. Robiłem to bez specjalnej obawy, bo przecież nad moim zdrowiem czuwał syn Kláry i Ferenca, Gábor, który zupełnie przypadkiem jest ordynatorem miejscowego szpitala. On to kiedyś zapoznał mnie z cudowną wodą Igmandi, na której widok żołądek trawi dokładnie wszystko z sobą samym włącznie, jeśli na czas nie zdążysz zamknąć oczu. Ale jak tu było zamykać oczy, kiedy w pobliskim krzaku agrestu błyskał już uśmiechem najbardziej zdumiewających zębów, jakie widziałem, mały Gergő, syn Gábora, który właśnie przyszedł zakomunikować, że Klára (zwana babcią) prosi na kolację!
Jan Wołek – poeta, malarz
I szedłem w najgłębszym przekonaniu trwającym niezłomnie do dziś, że śmierć z przeżarcia węgierskimi specjałami to śmierć godna prawdziwego mężczyzny.
Jan Wołek
ZAPRASZAMY DO STOŁU!
Zapraszamy do stołu! Oczywiście na węgierskie jadło z czerwonym od papryki gulaszem na czele. Ale zaraz obok czekają łagodne i zupełnie u nas nie znane potrawki z jarzyn, zaś na półmisku panierowane, chrupiące kurczaki. A na deser efektownie wjadą na stół płonące naleśniki Gundela. Wszystko smaczne, aromatyczne, niektóre potrawy pikantne, a czasem wręcz ogniste, ale tylko wówczas, gdy przesadzimy z dosypywaniem ostrej papryki. Bo nie na tym tylko węgierski smak polega.
Co kraj, to obyczaj, również kulinarny. Nic przeto dziwnego, że na Węgrzech, a więc w sercu Europy, jada się inaczej niż w sąsiednich krajach. Węgry mają bogatą tradycję kulinarną, słyną ze znakomitej kuchni. Dzięki temu zapewne właśnie gastronomia – smaczne narodowe potrawy podawane w uroczych czardach przy cygańskiej muzyce – stała się ważną turystyczną wizytówką. Na Węgry jeździ się więc również po to, aby posmakować innych potraw, poznać tamtejszą kuchnię, a w drodze powrotnej zaopatrzyć się w oryginalną paprykę, żeby w domu poczęstować gości takim samym gulaszem albo zupą rybacką, jaką jadło się nad wspaniałym Balatonem czy w przepięknym Budapeszcie. W tym właśnie chcemy pomóc, chcemy wzbudzić na kartach tej książki tęsknotę, przedstawiając nie tylko kilkadziesiąt przepisów na najsmaczniejsze i najbardziej charakterystyczne dla węgierskiej kuchni potrawy, ale również zdradzając kulinarne sekrety.
Wielu zwolennikom węgierskiej kuchni wydaje się, że cała specyfika potraw znad Cisy i Dunaju polega na dodaniu papryki, a potrawy zaraz nabiorą odpowiedniego smaku i koloru. Nic bardziej błędnego. Trzeba bowiem wiedzieć, kiedy, w jaki sposób i jaką paprykę dosypywać do poszczególnych potraw.
Smak węgierskich potraw zależy zresztą nie tylko od papryki, ale również od innych zasadniczych elementów, mianowicie tłuszczu, cebuli, a także pomidorów i czosnku. To one połączone w różnych wariantach i proporcjach tworzą bazę, na której ugotujemy zasadnicze grupy węgierskich potraw.
Podstawowe składniki
1. Zacznijmy od tłuszczu. W węgierskiej kuchni powszechnie stosowany jest smalec wieprzowy. Z tego względu węgierskie potrawy uważa się za zbyt tłuste, ale warto wiedzieć, że działanie smalcu neutralizuje właśnie papryka. Można oczywiście zastąpić smalec olejem lub innym tłuszczem roślinnym (u nas plantą), co stosowane jest ostatnio również i na Węgrzech, ale w takich wypadkach wkłada się plasterek wędzonej słoniny lub boczku, aby nadać charakterystyczny aromat dymu.
2. Cebula jest drugim elementem, a w jej z kolei przypadku decyduje sposób pokrojenia oraz przysmażenia. Do ryb i delikatnych mięs – drobiu czy cielęciny – cebulę uciera się na tarce lub bardzo drobno sieka, a następnie doprowadza na tłuszczu do zeszklenia. Do wieprzowiny sieka się grubiej, do wołowiny całkiem grubo, a następnie rumieni na złocisto lub wręcz brązowi. Bywa też, że wkłada się całą obraną cebulę (przede wszystkim do zup).
3. Kolej na trzeci i najważniejszy składnik – paprykę. Sięgamy po nią w momencie, kiedy cebula zeszkliła się lub właśnie przyrumienia na tłuszczu.
W przygotowaniu węgierskich potraw posługujemy się czterema rodzajami papryki:
• Sproszkowaną papryką słodką, która daje potrawom aromat i kolor. Istnieją różne rodzaje tej papryki w zależności od miejsca, gdzie jest uprawiana i produkowana. Do najlepszych należą papryka z Kaloczy i Segedyna, gdzie najwięcej jest dni słonecznych w roku. Na węgierskich opakowaniach z reguły znajdują się napisy ÉDES-NEMES, tzn. słodka-szlachetna, lub CSEMEGE, tj. delikatesowa, również słodka. Są to podstawowe papryki stosowane zwykle na wstępie gotowania i w zawartych w tej książce przepisach właśnie o nią chodzi, kiedy piszemy „dosypać papryki”.
• Sproszkowana papryka ostra, która daje potrawom moc, opatrzona jest napisem EROS, czyli mocna.
Tę paprykę stosujemy już pod koniec gotowania potraw, aby je zaostrzyć. Czyńmy to z rozwagą, miarowo, kosztując po chwili. Lepiej bowiem jeszcze szczyptę dosypać, niż przesadzić z ostrością zamieniając potrawę w piekło w gębie.
• Świeża papryka w strąkach, która daje potrawom soczystość i smak. Najlepiej, aby była to papryka jasnożółta, nie za mięsista. Bywa u nas na straganach. Istnieją oczywiście różne gatunki papryki. W Polsce dominują gatunki szklarniane, odbiegające od tych uprawianych na Węgrzech.
• Suszona ostra papryka zwana na Węgrzech czereśniową, a u nas raczej czuszką, w postaci okrągłej lub spiczastej. Bardzo mocna. Od wiosny do jesieni ten gatunek papryki bywa również w świeżej postaci, w mocno zielonym kolorze. O ile suszoną czuszkę wkładamy – zwłaszcza do zup – odpowiednio wcześniej i w całości, o tyle świeże ostre papryczki kroimy w plasterki i dodajemy już do gotowych potraw, nawet na talerzu, gdyż błyskawicznie przekazują swą moc.
Te cztery rodzaje papryki stosujemy w odpowiedni sposób, o którym za chwilę, w trakcie gotowania, ale istnieją również i są u nas dostępne pasty paprykowe w tubkach oraz przeciery w słoiczkach, bardzo praktyczne, ułatwiające dosma-czanie już gotowych potraw.
Technika używania papryki
Więc kiedy cebula rumieni się na tłuszczu, zdejmujemy (!) i dosypujemy słodką paprykę w proszku i jest to najważniejszy moment w przygotowaniu smakowej bazy. Nigdy bowiem nie należy sypać papryki na skwierczący tłuszcz. Węgrzy automatycznie zdejmują z ognia patelnię lub garnek przed dosypaniem papryki, odczekują chwilę, a czasem nawet dla uspokojenia procesu gotowania dodają kilka kropli zimnej wody i w ogóle nie trzeba im o tym mówić. My natomiast w tej książce w każdym przepisie przypominamy tę bardzo ważną regułę.
Kiedy już wsypaliśmy paprykę, otrzymujemy aromatyczną czerwoną maź, która jest bazą wszelkiego rodzaju gulaszów, pörköltów i paprykarzy. W tej bazie w zależności od przepisu dusimy mięso, rybę, pieczarki.
Świeżą, odpowiednio pokrojoną paprykę dodajemy w drugiej fazie, kiedy potrawa zaczyna się dusić, gotować.
Ostrość nadajemy potrawie w końcowej fazie, wsypując ostrą paprykę w proszku lub pokruszoną czuszkę. Jeśli suszoną, ostrą pa-pryczkę wrzucamy – zwłaszcza do zup – w całości, wówczas musimy to uczynić odpowiednio wcześniej, tak aby oddała potrawie swoją krzepkość. Można ją przed wrzuceniem do zupy nakłuć, bo to przyśpieszy działanie, można pod koniec gotowania delikatnie ją rozgnieść, ale nie do końca. Czereśniowe papryczki są jak gąbka, wciągają płyn lub sos w czasie gotowania, a następnie przekazują je do potrawy. Dlatego zostawiamy czuszkę w garnku lub w wazie, nie dając jej nikomu, nawet jeśli będzie o to gorąco prosił. I nie tylko przez litość dla podniebienia gościa, ale i dla smaku następnych porcji. Przy następnych porcjach, im bliżej dna garnka, wszystkie węgierskie zupy z czuszką nabierają coraz większej ostrości. A przy okazji i my przyzwyczajamy się do coraz bardziej ognistego smaku. W tym cała mądrość.
Warto wspomnieć jeszcze o dwóch składnikach węgierskich jadeł, tj. o pomidorach i o czosnku. Kolej na pomidory, które z cebulą oraz strąkami świeżej papryki tworzą samodzielną potrawę zwaną leczo. Kiedyś u nas mało znaną, dziś już niemal powszechną. Leczo łączy w sobie, integruje poszczególne smaki w jeden, typowo węgierski. Pomidory można dokładać też do gulaszów, pörköltów, paprykarzy w tej samej fazie, w której dodajemy do tych potraw świeżą paprykę, lecz my preferujemy te dania bez nich. Do zup i mięs kroimy pomidory drobno, ale obowiązkowo należy je przedtem obrać ze skórki, w przypadku zup natomiast bez obierania. Do leczo kroimy pomidory grubiej, a niektórzy nie obierają ich ze skórki, bo uważają, że jej zwitki dodają smaku i nie psują wcale wyglądu potrawy. Przecier pomidorowy ceniony jest z kolei za to, że zagęszcza daną potrawę (jak np. sos do papryki nadziewanej) lub integruje smaki, podobnie jak szczypta cukru, dodawana pod koniec gotowania nawet do najostrzejszych potraw.
Wreszcie czosnek, z którym jesteśmy bardziej oswojeni ze względu na jego obecność również w polskiej kuchni. Węgrzy dodają go w ząbkach na początku gotowania lub smażenia, ale w trakcie duszenia lub gotowania można też włożyć zmiażdżony czosnek. Węgierskie gospodynie stosują jeszcze jeden, nie znany u nas sposób przygotowania gulaszów i zup. A mianowicie wkładają całą główkę czosnku obraną tylko z wierzchnich łupinek. Na ząbkach natomiast łupinki pozostają. W czasie gotowania czosnek otwiera się niczym różyczka i przez łupinki ząbków, jak przez filtr, oddaje swój aromat, o czym zresztą piszemy dokładnie w przepisie na gulasz.
MAŁY SŁOWNIK KULINARNY
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| GULASZE | Cebula, papryka i pomidory stanowią podstawę trzech charakterystycznych grup potraw. Zacznijmy od gulaszów, którymi Węgrzy nazywają zawiesiste, przeważnie mięsne zupy. Na pasterski wzór często gotowane i podawane w kociołkach. Jest to z reguły typowe jedno danie, po którym jada się już tylko lekki deser. Stąd w węgierskiej kuchni mnóstwo naleśników i słodyczy, które serwuje się po tych zawiesistych zupach. Piszemy o nich w dziale poświęconym deserom. Jeśli o gulasze idzie, szczegółowo przedstawiamy sposób zrobienia klasycznego gulaszu wołowego, ale równie smaczny jest z mięsa chudego wieprzowego, jagnięciny, a także bez mięsa, który nazywany jest wówczas na Węgrzech fałszywym gulaszem. Bo prawdziwy musi być na mięsie. Gulasz można wzbogacać piwem, można czerwonym winem. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| PÖRKÖLTY | To, co my w Polsce nazywamy gulaszem, a więc typowo mięsną potrawą duszoną w krótkim sosie, określa się na Węgrzech mianem pörköltu, bo nie gotuje się go, tylko dusi, więc pyrkocze. W ten sposób można dusić zarówno ryby, jak i wszystkie gatunki mięs, podroby, a także grzyby, np. pieczarki. |
| | |
| | Bardzo ważne: pörkölt zawsze dusimy z niedużą ilością wody (akurat, aby przykryć mięso), zależnie od gatunku mięsa krócej lub dłużej, w trakcie duszenia cały czas uzupełniając wodą. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| PAPRYKARZE | Do pörköltu zawsze można dosypać paprykę, jeżeli uważamy kolor za blady. |
| | |
| | Jeśli w końcowej fazie do pörköltu dodamy śmietanę, otrzymamy kolejną odmianę w postaci paprykarza. Na ten rodzaj potrawy bierzemy tylko delikatne, białe mięsa. Na paprykarze nadaje się więc cielęcina, kurczak oraz indyk. Znakomite są też paprykarze z ryb, zwłaszcza z suma i karpia. O ile pörkölty mogą, a nawet powinny być mocno paprykowane, ostre, o tyle paprykarze są delikatne, łagodniejsze. Śmietanę dodaje się w końcowej fazie duszenia, kiedy mięso jest już miękkie. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| TOKANIE | Czwarty rodzaj potraw mięsnych, duszonych podobnie jak pörkölt, ale z minimalną ilością papryki, a za to sporą pieprzu. Inaczej się też kroi mięso, bo w paski. Tokanie robi się również łącząc kilka gatunków mięs, np. cielęce, wieprzowe i wołowe, w jednej potrawie. Dodaje się także do tokania różne jarzyny, a pod koniec duszenia podlewa większą ilością wody, aby otrzymać więcej wprawdzie, ale cieńszego niż przy pörköltach sosu. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| LECZO | Kompozycja cebuli, papryki i pomidorów, o charakterystycznym, typowo węgierskim smaku. Jako samodzielna potrawa wegetariańska, a także wzbogacana w zależności od upodobania parówkami, kiełbasą i różnymi mięsami, zdobyła powszechne uznanie również w Polsce. Łyżkę leczo można dodawać dla smaku do gulaszów i pörköltów. Do nabycia również w słoikach, ale też można je samemu przyrządzić i trzymać w wekach na zimę. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| CHLEB | Czyli kenyér, zostanie w każdej węgierskiej gospodzie lub restauracji podany na stół bez względu na to, co zamówimy. Zawsze świeży i bielutki chleb jada się do wszystkich potraw od gulaszów, pörköltów, po paprykarze i tokanie, niezależnie od tego, czy będą serwowane z galuszkami, ziemniakami czy ryżem. Chleb bowiem cudownie pasuje do zawiesistych zup i sosów, zwłaszcza pod koniec każdego dania, aby po pörkölcie lub paprykarzu nie zostało śladu na talerzu. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| GALUSZKI | Kładzione kluseczki wymagają oczywiście nieco dodatkowych starań, ale podobnie jak chleb są idealnym dodatkiem do pörköltów oraz paprykarzy, gdyż cudownie wchłaniają sos. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| TARHONYA | Nie znana w Polsce drobniusieńka zacierka, kaszka z ciasta, którą się suszy, a następnie praży w tłuszczu na patelni i szybko gotuje. Na Węgrzech można kupić tarhonyę w opakowaniach podobnych do naszych makaronów. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| FŐZELÉK | Nie znany w polskiej kuchni sposób podawania potrawek z jarzyn, w obfitym, gęstym sosie. Jest to zupełnie niespodziewany dar węgierskiej sztuki kulinarnej dla wegetarianów. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| SMALEC | Jeden z największych mistrzów węgierskiej kuchni, autor wielu książek, József Venesz, twierdzi, że tylko w smalcu wieprzowym cebula daje właściwą woń, a papryka – kolor i z tego względu, jeśli chcemy uzyskać autentyczny węgierski smak, to musimy stosować właśnie ten rodzaj tłuszczu. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
| ŚMIETANA | Stosowana w węgierskiej kuchni jest zawsze kwaśna i wysokoprocentowa. Stanowi samodzielny czynnik, tworzy kontrast smakowy i kolorystyczny z papryką. Służy też jako element dekoracyjny przed podaniem potrawy na stół. |
+-----------------------------------+--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------+
WARTO WIEDZIEĆ…
Węgierską kuchnię charakteryzuje łatwość i prostota działań. Wszystkie przedstawione w tej książce przepisy wypróbowaliśmy osobiście i na tej podstawie dochodzimy do oczywistego wniosku, ze gotowanie po węgiersku sprawia przyjemność, bo jest nieskomplikowane, serwowane potem gościom potrawy stają się smaczną radością.
Kilka szczegółów wszakże wymaga wytłumaczenia, co niniejszym czynimy:
• We wszystkich przepisach podajemy właściwe miary w proporcjach na cztery porcje, z wyjątkiem gołąbków i weselnego rosołu, który na ogół gotowany jest dla większej ilości gości. Przyznajemy jednak, że osobiście posługujemy się raczej miarą na oko i wolimy sypnąć z wyczuciem łyżkę mąki niż z aptekarską dokładnością odmierzać 5 dekagramów.
• W przypadku zup należy stosować pół litra wody na osobę, bo tyle dokładnie mieści się na talerzu plus ewentualna dokładka.
• Czas gotowania lub pieczenia w piekarniku zależy od właściwości urządzenia, a więc piecyka, gazu, i gatunku mięsa itd., więc należy się kierować tu przede wszystkim własnym doświadczeniem i logiką.
• Sposobom dosypywania papryki poświęciliśmy we wstępie dużą uwagę i radzimy je stosować.
• Papryka nie jest jedyną przyprawą na Węgrzech. Oprócz znanych przypraw, jak pieprz, kminek czy majeranek, w węgierskiej kuchni bardziej niż gdzie indziej wykorzystuje się natkę pietruszki. Ciekawostką jest natomiast prawie całkowita nieobecność pora wyeliminowanego przez cebulę.
• Na zakończenie tych kilku uwag jeszcze parę słów o węgierskiej zaprażce. Różni się ona od stosowanej w Polsce tym, że wprowadza się ją do potraw nie tylko po to, aby je zagęścić, lecz by nadać im właściwy smak. Nie ma na Węgrzech zaprażki złożonej tylko z tłuszczu i mąki. Musi ona zostać wzbogacona przede wszystkim o paprykę i natkę pietruszki, a także o cebulę i czosnek. Istnieją różne warianty zaprażek do różnych potraw, o czym jest mowa w przepisach.Zupy
ZUPA PASTERSKA
W węgierskiej kuchni ogromną tradycję mają potrawy pasterskie. Proste z natury, smaczne, gotowane z reguły w kociołku przez pasterzy na puszcie. Taką właśnie potrawą jest zupa pasterska.
1 kg ziemniaków,
25 dag najdrobniejszego makaronu (zacierki),
1 cebula,
pół żółtej papryki,
pół pomidora,
5 dag wędzonego boczku,
1 1/2 łyżki tłuszczu,
1 łyżka słodkiej papryki w proszku,
1-2 gałęzie natki selera,
vegeta, sól,
ewentualnie wędzona kiełbasa
1. Obrane ziemniaki kroimy w kostkę. W garnku, w którym będziemy gotować zupę, rozpuszczamy i łyżkę tłuszczu, najlepiej smalcu, rumienimy w nim pokrajany drobno boczek oraz cebulę, wrzucamy ziemniaki i dusimy na małym ogniu ok. 10 min.
2. Zdejmujemy z ognia, wsypujemy paprykę i dolewamy ok. 2,5 litra wody.
3. Dodajemy pokrojoną w kostkę żółtą paprykę i „oskórkowany” pomidor oraz makaron w postaci zacierek. Przed wrzuceniem do zupy węgierskim zwyczajem rumienimy zacierki na łyżeczce smalcu. Dosmaczamy vegetą i solą. Gotujemy do miękkości, a kawałek dobrze uwędzonej kiełbasy (w całości lub pokrojonej) doda pasterskiej zupie jeszcze lepszego smaku.
ROSÓŁ WESELNY
Węgierski rosół weselny podawany na początku uczty ma niepowtarzalny smak, bo gotuje się go z obfitości mięs i jarzyn. Chcąc zachować w minimalnym stopniu wszystkie proporcje, wyjątkowo podajemy przepis na 8-10 porcji.
1 kurczak,
20 dag schabu z kością,
15 dag wołowej pręgi,
1 kacze udko lub inny kawałek, np. szyjka,
3 marchewki,
2 pietruszki,
1/2 kalarepki,
2-3 różyczki kalafiora,
2 średniej wielkości cebule,
ćwierć selera,
główka czosnku,
1 pomidor,
pół żółtej papryki,
natka pietruszki,
15 ziaren pieprzu,
2 łyżki vegety,
sól,
makaron typu nitki
1. Marchewkę i pietruszkę kroimy na pól wzdłuż, a jeśli są za długie, to możemy jeszcze je przeciąć. Cebule oraz czosnek oczyszczony tylko z wierzchnich łupinek w całości wkładamy wraz z kalarepką, selerem i pomidorem do 4 litrów zimnej wody. Dodajemy ziarna pieprzu i obmyte poprzednio mięsa, w tym podzielonego kurczaka, solimy i wsypujemy dwie łyżki vegety.
2. Stawiamy na dużym ogniu, ale w momencie zagotowania zmniejszamy płomień do minimum.
3. Kiedy rosół spokojnie gotuje się na małym ogniu, dodajemy różyczki kalafiora i pół strąka świeżej papryki. Nie zdejmujemy piany, tylko odgarniając od brzegów garnka staramy się wmieszać do rosołu, bo usunięcie tego wysoko wartościowego wywaru niesłusznie zwanego szumowiną byłoby ze stratą dla smaku. Po wchłonięciu się piany nie wolno już mieszać rosołu. W ciągu trzech godzin gotowania weselny rosół i tak pięknie się sklaruje. Pod koniec wkładamy uwiązany na nitce pęk naci pietruszki. Na stół podajemy w wazie przecedzony, bogaty w tłuste oczka rosół z ugotowanymi oddzielnie nitkami makaronu. Wszystkie mięsa oraz jarzyny podajemy na oddzielnym półmisku, aby każdy dobrał sobie wedle upodobania. Wręcz boski smak tego rosołu jest znakomitym wprowadzeniem do uczty i radosnej atmosfery wesela.