- W empik go
Nad Wisłą: krotochwila w jednym akcie ze śpiewakami: grana pierwszy raz - ebook
Nad Wisłą: krotochwila w jednym akcie ze śpiewakami: grana pierwszy raz - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 179 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Antoniego Wieniarskiego
Grana pierwszy raz w Teatrze Warszawskim d. 31 Sierpnia 1850.
(z dwoma rycinami i nutami na fortepian).
WARSZAWA,
Nakładem Michała Fruhlinga księgarza przy rogu ulicy Żabiej i Senatorskiej, w pałacu
Hr. Ordynata Zamojskiego Nr. 472.
1857.
Wolno drukować, pod warunkiem złożenia w Komitecie
Cenzury, po wydrukowaniu, prawem przepisanej liczby
egzemplarzy.
w Warszawie, dnia 6(18) Września 1856 roku.
Starszy Cenzor, F. Sobieszczański.
w Drukarni Braci Hindemith
OSOBY.
Jan Stypułkowski, Nosiwoda Pan Panczykowski
Jasiek Gębacz, Przewoźnik Warszawski Pan Chomiński,
Jakubowa, wdowa po przewozu, (ślepa) Pani Rembecka.
Kasia | Panna Figarska.
Magdusia Panna Świergocka.
Pani Szulmanowa właścicielka kamienicy Pani Mazurowska.
Jankieł handlarz drzewa Pan Buliński.
{Rzecz dzieje się w Warszawie nad Wisłą).
Powiśle–domek rybacki nad brzegiem Wisły niski i stary–
przed nim kolce drzewa – w dali widok na wisłę i pragę, saska
Kępę i statek parowyy
Jasiek (sam).
(Siedzi na klocu drzewa i ładuje sieć rybacką).
Śpiew Nr. I.
Z tamtej strony szarej Wisły jadą panowie,
Hej! hej! mocny Boże, jadą panowie;
Mówi jeden do drugiego: wianeczek płynie,
Hej! hej! mocny Boże, wianeczek płynie;
Mówi drugi do trzeciego: panienka tonie,
Hej! hej! mocny Boże, panienka tonie.
Ha, jużci i ja jakbym zobaczył wianeczek, tobym
myślał, że dziewczyna tonie, a jakby tonęła, to
hlust we wodę po nią;
Mówi trzeci: z kimże ja się teraz ożenię,
Hej! hej mocny Boże, teraz ożenię;
Bo na świecie najpoczciwsze–mazurskie dziecie,
Hej! hej! mocny Boże, mazurskie dziecię.
Rychtyk,–ja powiadam, że niema jak Mazurki.
Ot, niby moja Kasia – bo choć ona teraz w War-
ska, i dla tego to takie dobre, takie potulne, istno ni-
by gołąbeczka,co to słodziuoŁno do człowieka grucha.
śliczna–ale fertyczna,
Hej! hej! mocny Boże, ale fertyezna,
Lublinianka składna, zręczna,–ale niewdzięczna,
Hej! hej, mocny Boże–ale niewdzięczna;
Podłasianka smukła, tkliwa-–ale leniwa,
Hej! hij! m. Boże, ale leniwa;
Kaliszanka nie zła zona–ale zniemczona,
Hej! hej! mocny Boże, ale zniemczona;
Płocczanka ma gładkie lica–ale złośnica,
Hej! hej! mocny Boże, ale złośnica.
Litwineczka gadatliwa–ale fałszywa,
Hej! hej! mocny Boże, ale fałszywa;
Warszawianka miła, grzeczna–lecz nie stateczna
Hej! hej! mocny Boże, lecz nie stateczna;
Byle na gębie niczego–już nic dobrego,
Hejlhej! mocny Boże, już nic dobrego;
Ja też będę szukał żony–z Mazurskiej strony,
Hej! hej mocny Boże, z Mazurskiej strony.
SCENA II.
JASIEK i KASIA.
Kasia.
Jasiek sobie śpiewa–Jasiek wesoły, a ja płaczę
i płaczę–mało dcz nie wypłaczę.
Jasiek.
A to czego?
Kasia.
Czego?–niby nie wiesz, że dziś przyjeżdża tąpa-
ni z Warszawy i gwałtem zabiera mnie do siebie.
Jasiek*
Ale nie zabierze.
Kasia.
Zapewne–nie zabierze–a zkądże ja wezmę sto
złotych, aby jej zapłacić za tę szkodę, co we mnie
wmawia? (z płaczem) Już to pono nic nie pomoże,
trzeba pójść obaczyć się z rybkami,– bo ja do niej
nie pójdę, nie pójdę,– woię co dziwnego sobie zrobić.
Jasiek.
I do niej nie pójdziesz i z rybkami się nie oba-
czysz i co dziwnego sobie nie zrobisz, – tylko nie
płacz, nie płacz moja Kasiu, bo jak patrzę na twoje
łzy, to tak, jakby mi kto wicią dębową serce okręcał.
Kasia.
Co tobie się roi po głowie, mój Jaśku. – Cóż ty
z nią zrobisz, jak ona po mnie zajedzie?
Jasiek.
Co mam zrobić–nic–położę jej na stół pietna-
ś cie nowiusieńkich rubli i powiem: na, weź, niech
t o będzie na twojem sumieniu, a Kasi mi nie tykaj.
Kasia.
A zkąd ty weźmiesz piętnaście nowiusieńkich rubli?
Jasiek.
Zkąd? już to moja w tem głowa! Ot widzisz, dziś
rano poszedłem do Jankla, do tego Jankla co to
kupił drzewo w Wiązownie i spławia go do Gdań-
ska, i mówię do niego – Janklu, a potrzebujesz ty
oryla na całe lato–a on mnie mówi: Ny, potrzebu-
ję–a czego?–Ja powiadamia dobrze ty płacisz–
on mówi–ny, fein, same nowiusienkie ruble. Targ
w targ–nabiłem się tę bestye żyda w łapę, aż mu
spuchła, ale obiecał mi dać za całe lato piętnaście
rubli! Hę, co? piętnaście rubli, to grosz – i ta-
kim teraz wesoły, że aż zaśpiewałem sobie z ra-
dości na uciechę o dziewczętach jakie to one gdzie
bywają.
Kasia.
Biódny Jaśku, toś ty dla mnie zaprzedał się ży-
dowi na całe lato?
Jasiek.
Głupstwo–lato pr z ej dz ie j ak ni c–ot w mrug nię -
ciu oka, a mnie tam pieniędzy nie potrzeba. Zycie
będzie na tratwie,bo wymówiłem sobie codzień kwar-
tę grochu, pół kwarty krup, a na tydzień bułkę chle-
ba i dwa funty okrasy. Hę, co? jeść będę jak pan.
Odziewadła na lato nie potrzebuję, a bez gorzałki
można się obejść Tak, tak, Kasiu–nie frasuj się–
pod jesień obaczymy się znowu, a może dać Bóg,
że w Gdańsku jaki miemlec da z parę talarów to i o
weselu pomyślemy.
Kasia.
Ej, gdzie mnie tam myśleć o weselu–mnie serce
malonie pęknie, że ty dla mnie przez całe lato dar-
mo pracować będziesz.
Jasiek.
Fraszki–dalibóg fraszki – a cóżto ja nie młody,
nie zdrów–Pan Bóg mi nie dał siły–hę, co? a pra-
cować czy darmo czy za pieniądze, to dla mnie
wszystko jedno. Djabli by mi było po pieniądzach
jakbyś ty niebogo biedowała – ej, rzuciłbym ich
w Wisłę, albo i sam bym poszedł za niemi. No Ka-
siu, ja tam już o tćm zapomniałem – i dalibóg jak
wrócę, to już dłużej czekać na cię nie będę–matu-
la musi mi cię dać… albo pójdę w świat za morza–
pójdę i więcej nie wrócę.
Śpiew Ar. 2.
Jasiek.
Obaczyłem śliczną rybkę w Wiśle,
I wciąż teraz o tej rybce myślę,
Ze nie można bez tej rybki zostać,
I koniecznie potrzeba ją dostać.
Kasia.
Oj za śmiele rybaku, za śmiele,
Bo ta rybka złociste ma skrzele,
I choć kogo chętka na nią łechce,
Ten ją, złowi–kogo ona zechce.
Jasiek.
Tęgim chłopak–mam majątek suty;
Czapkę z piórkiem, sukmanę i tuty.
Chlust czółenkiem i jest kawał chleba,
Tylko mi wraz onej rybki trzeba.
Kasia.
Zbuduj domek ot tutaj nad rzeką,
Miej ogródek mały nie daleko,
A nie trzeba na tę rybkę sieci,
Ona sama do domku ci wleci.
Jasiek.
Co mam darmo czas sobie marnować,
I domeczek nad Wisłą budować,
Ja się lepiej onej rybki zrzeknę,
I het od niej za Dunaj ucieknę.
Kasia.
Nie zrzekaj się tej rybki, nie zrzekaj,
I za Dunaj darmo nie uciekaj,
Bo ta rybka nigdy cię nie minie
I za tobą w świat wszędy popłynie.
A widzisz – wy wszystkie takie – drożycie się
póki człowiek prosi, ale niechno rzeknie – pójdę
od ciebie–ucieknę–poszukam sobie innej – Uu!
to połę urwiecie a nie puścicie.
SCENA III.
CIZi JAKUBOWA (ślepa) prowadzona przez Magdusię –
wychodzi z domku.