- W empik go
Nadejście Trzeciej Rzeszy - ebook
Nadejście Trzeciej Rzeszy - ebook
„Nadejście Trzeciej Rzeszy Richarda J. Evansa jest fantastyczną syntezą – zawierającą masę wiedzy i wiarygodną (…) żywą (…). Evans pokazuje jak gromadzono składniki nazistowskiego triumfu i czego było potrzeba, by ze sobą współgrały: zmieszaj ze sobą wojnę i kryzys, gotuj w burzliwej atmosferze politycznej przez kilka lat, podawaj na gorąco”. - Mark Mazower, The New York Times Book Review
„Dlaczego, pyta pan Evans, Niemcy przerodziły się w Trzecią Rzeszę? Jego odpowiedzią jest znakomite, pełne rozmachu dzieło historyczne (…). Opanował ogrom wiedzy na temat polityki, gospodarki, ideologii i kultury weimarskich Niemiec (…) a co ważniejsze, przekuł całą tę wiedzę w przejrzystą, wciągającą, spektakularną i przystępną książkę”. - Adam Kirsch, The New York Sun
„Mistrzowska i niezwykle pouczająca interpretacja tematu, która sprawia, że z niecierpliwością wyczekuje się kolejnych tomów”. - Roger Morgan, The Times Literary Supplement
Richard J. Evans jest jednym z czołowych historyków zajmujących się nowoczesną historią Niemiec. Urodził się w Londynie w 1947 roku. Od 1989 do 1998 r. był profesorem historii w Birkbeck College, University of London. Od 1998 r. był profesorem historii nowoczesnej na Cambridge University. W 1994 r. został wyróżniony Hamburskim Medalem Sztuki i Nauki za kulturalne zasługi wobec miasta, a w roku 2000 był głównym biegłym w procesie o zniesławienie Davida Irvinga. Wśród jego książek znajdują się The Feminist Movement in Germany, 1894-1933; Death in Hamburg (laureatka Wolfson Literary Award for History), In Hitler's Shadow Rituals of Retribution (laureatka Fraenkel Prize in Contemporary History), In Defence of History (książka przetłumaczona do tej pory na osiem języków), Telling Lies About Adolf Hitler oraz Nadejście Trzeciej Rzeszy (nominowana do Los Angeles Times Book Prize).
Kategoria: | Historia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7889-544-2 |
Rozmiar pliku: | 3,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
I
Oto pierwszy z trzech tomów historii Trzeciej Rzeszy. Opisuje jej korzenie sięgające XIX-wiecznego imperium Bismarcka, I Wojny Światowej oraz gorzkich powojennych lat Republiki Weimarskiej, a następnie dojście nazistów do władzy dzięki połączeniu sukcesu wyborczego oraz potężnej dozy politycznej przemocy w latach wielkiego kryzysu gospodarczego, pomiędzy 1929 a 1933 rokiem. Motywem przewodnim tomu jest sposób, w jaki naziści zdołali ustanowić jednopartyjną dyktaturę w Niemczech w bardzo krótkim czasie, pozornie bez większego oporu ze strony narodu niemieckiego. Tom drugi opowie o rozwoju Trzeciej Rzeszy w latach 1933-1939. Zbada jej główne instytucje, opisze jak funkcjonowała, jak wyglądało życie w państwie Hitlera, a także przygotowanie narodu do wojny, która miała przywrócić Niemcom czołową pozycję w Europie. Sama wojna będzie tematem trzeciej i zarazem ostatniej książki, która opowie o dynamicznej radykalizacji polityki militarnych podbojów Trzeciej Rzeszy, społecznej i kulturowej mobilizacji, represjach, a także rasowej eksterminacji, aż do jej końca – totalnego upadku i zniszczenia w 1945 roku. Ostatni rozdział weźmie na warsztat pokłosie krótkich dwunastu lat historii Trzeciej Rzeszy oraz jej dzisiejsze i przyszłe dziedzictwo.
Te trzy książki są adresowane przede wszystkim do osób nieposiadających żadnej wiedzy w temacie lub do tych, którzy wiedzą trochę, a chcieliby się dowiedzieć więcej. Mam nadzieję, że specjaliści również znajdą w nich coś interesującego, ale to nie oni stanowią główne, docelowe grono czytelników. W ostatnich latach spuścizna Trzeciej Rzeszy była szeroko dyskutowana w mediach. Nadal przykuwa ona powszechną uwagę. Zadośćuczynienie i rekompensata, wina i przeprosiny, stały się delikatnymi kwestiami politycznymi oraz moralnymi. Symbole Trzeciej Rzeszy, muzea i pomniki zwracające uwagę na wpływ, jaki nazistowskie Niemcy wywierały na świat w latach 1933-1945, są wszędzie wokół nas. A jednak często zapomina się o tle historii Trzeciej Rzeszy. Celem tych trzech książek jest jego przybliżenie.
Każdy kto decyduje się na taki projekt musi rozpocząć od postawienia sobie pytania: czy naprawdę istnieje potrzeba napisania kolejnej historii nazistowskich Niemiec? Czyż nie mamy już dość? Czy na pewno napisano już tak wiele, że nie ma nic do dodania? Bez wątpienia niewiele zagadnień historycznych zostało poddanych tak intensywnym badaniom. Najnowsze wydanie sztandarowej bibliografii nazizmu, opublikowane przez niestrudzonego Michaela Rucka w 2000 roku, zawiera ponad 37 000 pozycji; pierwsze wydanie, które pojawiło się w 1995 roku, obejmowało jedynie 25 000. Ten uderzający wzrost liczby tytułów jest wymownym świadectwem ciągłego, nieprzerwanego zalewu publikacji na ten temat¹. Żaden historyk nie może liczyć, że opanuje pokaźną część tak przytłaczającej ilości literatury. I rzeczywiście, dla niektórych sama ilość dostępnych informacji okazywała się tak zniechęcająca i pozornie niemożliwa do ogarnięcia, że z rozpaczą ustawali w swych wysiłkach. W rezultacie podjęto zaskakująco niewiele prób napisania historii Trzeciej Rzeszy na wielką skalę. To prawda, że ostatnie lata były świadkiem publikacji znakomitych podsumowań i ogólnych przeglądów, zwłaszcza autorstwa Norberta Freia i Ludolfa Herbsta²; pobudzających umysł opracowań analitycznych, przede wszystkim Inside Nazi Germany Detleva Peukerta³; oraz bardzo użytecznych zbiorów dokumentów, wśród których na czoło wysuwa się świetna, czterotomowa anglojęzyczna antologia zredagowana i opatrzona wieloma uwagami przez Jeremy’ego Noakesa⁴.
Jednakże rozległe, ogólne historie nazistowskich Niemiec napisane z rozmachem dla szerokiego grona czytelników można policzyć na palcach jednej ręki. Pierwszą i zdecydowanie najbardziej poczytną była The Rise and Fall of the Third Reich Williama L. Shirera wydana w 1960 roku. Przez ponad cztery dekady od pojawienia się na rynku, książka Shirera prawdopodobnie sprzedała się w milionach egzemplarzy. Nigdy nie wypadła z obiegu i dla wielu ludzi poszukujących łatwej w odbiorze, ogólnej historii nazistowskich Niemiec pozostaje pierwszym adresem, pod który się udają. Sukces tej książki ma solidne podstawy. Shirer był amerykańskim dziennikarzem, który pracował jako korespondent w Niemczech do chwili przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny w grudniu 1941 roku. Miał dziennikarskie oko do przytaczania szczegółów i rzucania światła na bieg wydarzenia. Jego książka jest pełna ciekawostek, zawiera wiele wciągających cytatów uczestników całego dramatu i jest napisana z talentem oraz stylem typowym dla doświadczonego reportera przesyłającego wieści z frontu. Niemniej jest również powszechnie krytykowana przez zawodowych historyków. Emigracyjny niemiecki naukowiec Klaus Epstein wyraził zdanie wielu, gdy wskazał, że książka Shirera przedstawia „niewiarygodnie surową” wersję niemieckiej historii i sprawia wrażenie, że wszystko nieuchronnie prowadziło do przejęcia władzy przez nazistów. Jej narracja zawiera „rażące luki”. W zdecydowanie zbyt dużym stopniu koncentruje się na wysokiej polityce, polityce zagranicznej oraz działaniach wojskowych, co nawet w 1960 r. „w żaden sposób nie przystawało do bieżących ustaleń naukowych na temat nazizmu”. Po pięćdziesięciu latach ta uwaga jest jeszcze bardziej usprawiedliwiona niż w czasach Epsteina. A zatem, pomimo wszystkich jej zalet, książka Shirera nie może być postrzegana jako opis dziejów nazistowskich Niemiec, który mógłby sprostać wymaganiom czytelnika z początku XXI wieku⁵.
Zupełnie inne spojrzenie proponuje The German Dictatorship niemieckiego politologa Karla Dietricha Brachera, opublikowana w 1969 roku. Było to podsumowanie pionierskich, i wciąż wartościowych badań autora nad upadkiem Republiki Weimarskiej i dojściem nazistów do władzy, a najmocniejszymi stronami książki są korzenie i rozwój nazizmu oraz jego miejsce w historii Niemiec, czyli dokładnie te obszary, w których Shirer był najsłabszy. Tym tematom poświęcono niemal połowę książki; pozostała część skupia się na nieco mniej dogłębnym omówieniu politycznej struktury Trzeciej Rzeszy, jej polityce zagranicznej, gospodarce i społeczeństwie, kulturze i sztuce, reżimie czasu wojny oraz załamaniu systemu nazistowskiego. Pomimo tej nierównowagi, narracja jest kunsztowna i miarodajna, a całość pozostaje klasyką. Ogromną zaletą opracowania Brachera jest jego analityczna przejrzystość, a także dążenie do wyjaśnienia, ocenienia i zinterpretowania wszystkich podejmowanych zagadnień. To książka, do której z pożytkiem można wielokrotnie powracać. Jednakże nie tylko nierówno traktuje poszczególne tematy, ale jest również zdecydowanie naukowa w swoim podejściu i nierzadko trudna dla czytelnika. Ponadto bez wątpienia przez ostatnie trzy i pół dekady badania na wielu obszarach przyćmiły zawarte w niej ustalenia⁶.
O ile Shirer reprezentował popularną, a Bracher naukową stronę pisarstwa na temat nazistowskich Niemiec, tak niedawno pewnemu autorowi udało się połączyć oba podejścia. Dwutomowe dzieło Hitler pióra brytyjskiego historyka Iana Kershawa z powodzeniem osadza życie Hitlera w najnowszej historii Niemiec i pokazuje w jaki sposób jego dojście do władzy i upadek były połączone z szerszymi czynnikami historycznymi. Ale Hitler Kershawa nie jest historią nazistowskich Niemiec. W rzeczy samej, wraz z coraz większą samoizolacją Hitlera podczas wojny, z kolejnymi stronami prezentowane w niej spojrzenie staje się w nieunikniony sposób coraz węższe. Skupia się na zagadnieniach, którym Hitler poświęcał najwięcej uwagi, czyli na polityce zagranicznej, wojnie i kwestii rasowej. Z założenia nie może przyjąć perspektywy zwykłych ludzi czy też przedstawić wielu kwestii, którymi Hitler bezpośrednio się nie interesował⁷. Przeto jednym z głównych celów niniejszej książki, a także dwóch kolejnych tomów, jest opisanie szerokiego spektrum najważniejszych aspektów historii Trzeciej Rzeszy: nie tylko polityki, dyplomacji i spraw wojskowych, ale również społeczeństwa, gospodarki, polityki rasowej, policji i wymiaru sprawiedliwości, literatury, kultury i sztuki w zakresie, którego z rozmaitych przyczyn zabrakło przy poprzednich próbach – zgromadzenie wszystkich tych zagadnień razem i ukazanie w jaki sposób się łączyły.
Sukces biografii Kershawa dowiódł, że badania nad nazistowskimi Niemcami są sprawą międzynarodową. Najnowsze ogólne opracowanie rzeczonego tematu na wielką skalę również jest dziełem brytyjskiego historyka: The Third Reich: A New History Michaela Burleigha. Już od samego początku, w zakresie, którego nie udało się osiągnąć w żadnej innej książce, autor uświadamia czytelnika o ogromnej przemocy tkwiącej w samym sercu reżimu nazistowskiego. Zbyt często, jak słusznie skarży się Burleigh, naukowcy kreują raczej bezkrwawy, wręcz abstrakcyjny obraz nazistów, jak gdyby teorie oraz debaty na ich temat były ważniejsze niż sami ludzie. Jego książka w spektakularny sposób przywraca równowagę na tym polu. Najważniejszym celem Burleigha było ogłoszenie moralnej historii Trzeciej Rzeszy. The Third Reich: A New History koncentruje się głównie na masowych mordach, oporze i kolaboracji, politycznej przemocy i przymusie, zbrodniach i okrucieństwach. W dążeniu do swego celu z impetem przywraca wizerunek nazistowskich Niemiec jako totalitarnej dyktatury, który w ostatnich latach zbyt często był bagatelizowany. Jednakże pomija wszelkie szczegółowe rozważania na temat polityki zagranicznej, strategii militarnej, gospodarki, zmian społecznych, kultury i sztuki, propagandy, kobiet i rodziny, oraz wielu innych badanych w minionych latach aspektów. Co więcej, oddając pierwszeństwo osądowi moralnemu, bagatelizuje również wyjaśnienie i analizę. Przykładowo nazistowska ideologia jest w tej książce zbyta jako „bzdury”, „pretensjonalny nonsens” i tak dalej, co ma podkreślać niemoralność Niemców, którzy zaniedbali swój moralny obowiązek myślenia. A jednak sporo przemawia za innym podejściem, jak na przykład tym Brachera, które traktuje te idee poważnie, niezależnie od tego jak odrażające i absurdalne mogą wydawać się współczesnemu czytelnikowi, oraz wyjaśnia jak i dlaczego tak wielu Niemców w nie uwierzyło⁸.
Niniejsze opracowanie stara się połączyć zalety wspomnianych poprzedników. Przede wszystkim, podobnie jak książka Shirera, jest opracowaniem narracyjnym. Ma na celu opowiedzenie dziejów Trzeciej Rzeszy w porządku chronologicznym i pokazać, jak jedna rzecz prowadziła do drugiej. W latach 70. i 80., kiedy to historycy na całym świecie skupiali się na podejściach analitycznych, wywodzących się w głównej mierze z nauk społecznych, historia narracyjna na długi czas „wyszła z mody”. A jednak obfitość napisanych niedawno historii narracyjnych o dużym rozmachu udowadnia, że da się takowe tworzyć bez poświęcania rygoru analitycznego czy wartości objaśniającej⁹. Ponadto, również podobnie jak dzieło Shirera, niniejsza książka stara się oddać głos ludziom żyjącym w opisywanych latach. Stronnicze wypaczenie niemieckiej historiografii pod rządami nazistów, kult jednostki oraz cześć oddawana przywództwu przez historyków w Trzeciej Rzeszy, sprawiły, że po II Wojnie Światowej niemieccy historycy zareagowali całkowicie wymazując poszczególne jednostki z historii. W latach 70. i 80., pod wpływem nowoczesnej historii społecznej, interesowali się przeważnie szerszymi strukturami i procesami¹⁰. Zrodzone w ten sposób prace niezmiernie pogłębiły nasze zrozumienie nazistowskich Niemiec. Jednak w tym pościgu za intelektualnym zrozumieniem, rzeczywiste istnienia ludzkie niemal zniknęły z horyzontu. Tak więc jednym z celów tej książki jest przywrócenie jednostek „do gry”; przez cały czas starałem się cytować jak najwięcej pism i wypowiedzi osób współczesnych wydarzeniom, oraz zestawiać ze sobą szerszą narrację i analizę z losami prawdziwych mężczyzn i kobiet, od samej wierchuszki reżimu po zwykłych ludzi będących elementem tych dramatycznych wydarzeń¹¹.
Relacjonowanie doświadczeń jednostek jak nic innego uzmysławia złożoność wyborów, których musieli dokonywać, a także skomplikowany, często niejasny charakter sytuacji, z którymi przyszło im się mierzyć. Współcześni nie mogli widzieć spraw tak dokładnie jak my, posiadający komfort spojrzenia wstecz z perspektywy czasu: w 1930 r. nie mogli wiedzieć co przyniesie rok 1933, a w 1933 r. nie mogli wiedzieć co czeka ich w 1939, 1942 i 1945 roku. Gdyby wiedzieli, bez wątpienia dokonywaliby innych wyborów. Jednym z największych problemów opisywania historii jest konieczność wyobrażenia sobie minionego świata, ze wszystkimi wątpliwościami i niepewnością, z którymi borykali się ludzie mierzący się z przyszłością, która dla historyka również odeszła już w przeszłość. Bieg wydarzeń, który z perspektywy wydaje się nieunikniony, w swoim czasie absolutnie takim nie był. Pisząc tę książkę wielokrotnie starałem się przypominać czytelnikowi, że w drugiej połowie XIX i pierwszej połowie XX wieku bieg spraw z łatwością mógł potoczyć się zupełnie inaczej niż w rzeczywistości. Ludzie tworzą własną historię, jak zauważył kiedyś Karol Marks, ale nie oni decydują w jakich warunkach się to dokonuje. Owe warunki obejmują nie tylko kontekst historyczny, w którym przyszło im żyć, ale również sposób w jaki myślą, założenia, w oparciu o jakie działają, a także zasady i przekonania wpływające na ich zachowanie¹². Głównym celem niniejszej książki jest odtworzenie wszystkich tych aspektów dzisiejszemu odbiorcy oraz przypomnienie czytelnikom że, cytując dobrze znany aforyzm o historii, „przeszłość to obcy kraj: tam wiele rzeczy robi się inaczej”¹³.
Z tych powodów wydaje mi się niestosownym, żeby w pracy nad historią dogadzano sobie i pozwalano na luksus moralnego osądu. Przede wszystkim jest to podejście ahistoryczne; ponadto jest aroganckie i zarozumiałe. Nie mogę wiedzieć jak sam bym się zachowywał, gdybym musiał żyć w Trzeciej Rzeszy, choćby tylko dlatego, że żyjąc wówczas byłbym innym człowiekiem, niż jestem teraz. Od początku lat 90. badania historyczne nad nazistowskimi Niemcami, a także coraz większą liczbą innych tematów, były naznaczone konceptami i podejściami czerpiącymi z moralności, religii oraz prawa. Te mogły być przydatne w wyrokowaniu czy poszczególnym grupom należy się zadośćuczynienie za cierpienia doświadczone z rąk nazistów, czy też, z drugiej strony, w przymuszaniu do rekompensat w tej lub innej formie, za cierpienia zadane innym. W tych wypadkach ich zastosowanie jest nie tylko słuszne, ale również istotne. Ale nie są one elementem pracy nad historią¹⁴. Jak zauważył Ian Kershaw: „dla kogoś z zewnątrz, kogoś spoza Niemiec, kto nigdy nie doświadczył nazizmu, krytykowanie, oczekiwanie standardów zachowań, których w ówczesnych okolicznościach raczej nie dało się wcielić w życie, jest być może zbyt łatwe”¹⁵. Dzisiaj ta sama zasada ma zastosowanie również wobec zdecydowanej większości Niemców. Tak więc, na ile było to możliwe, starałem się unikać języka niosącego ze sobą bagaż moralny, religijny czy etyczny. Celem tej książki jest wyjaśnienie: ocena należy do czytelnika.
Dzisiaj zrozumienie, jak i dlaczego naziści doszli do władzy jest równie ważne, a może, wraz z zanikaniem pamięci o tych wydarzeniach, ważniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Musimy wniknąć w umysły samych nazistów. Musimy odkryć, dlaczego ich przeciwnicy nie zdołali ich powstrzymać. Musimy pojąć charakter i działania nazistowskiej dyktatury, takiej, jaką była w chwili powstania. Musimy zrozumieć procesy, dzięki którym Trzecia Rzesza rzuciła Europę i resztę świata w wir wojny o bezprecedensowym okrucieństwie, wojny która zakończyła się jej własnym, katastrofalnym upadkiem. W pierwszej połowie XX wieku dochodziło również do innych kataklizmów, być może największym były rządy terroru rozpętane w latach 30. w Rosji przez Stalina. Ale żaden z nich nie przyniósł tak głębokich i długotrwałych skutków. Dzięki wyniesieniu dyskryminacji rasowej i nienawiści do roli jądra jej ideologii, dzięki rozpętaniu bezlitosnej i niszczycielskiej wojny agresywnej, Trzecia Rzesza w stopniu większym niż jakikolwiek inny reżim, być może na szczęście, zdołała zapracować sobie na miano sumienia nowoczesnego świata. Dzieje tego jak Niemcy, stabilne, nowoczesne państwo, w mniej niż jedno pokolenie doprowadziły Europę do fizycznej oraz moralnej ruiny i rozpaczy są dla nas wszystkich otrzeźwiającą nauką; ale ponownie, rolą autora nie jest wyłożenie owej nauki, czytelnik sam musi wynieść ją z lektury książki.
II
Wyjaśnianie jak do tego doszło zajmowało historyków i wszelkiego rodzaju komentatorów od samego początku. Dysydenci i emigracyjni intelektualiści tacy jak Konrad Heiden, Ernst Fraenkel i Franz Neumann już w latach 30. i 40. publikowali analizy Partii Nazistowskiej, z którymi nawet dziś warto się zapoznać, i które od dawna wskazują kierunki badań¹⁶. Lecz pierwsza prawdziwa próba umieszczenia Trzeciej Rzeszy w jej historycznym kontekście post factum została podjęta przez czołowego niemieckiego historyka owego okresu, Friedricha Meineckego, tuż po zakończeniu II Wojny Światowej. Meinecke obarczył winą za powstanie Trzeciej Rzeszy przede wszystkim narastającą niemiecką obsesję na punkcie światowej mocarstwowości, datowaną już na drugą połowę XIX wieku. Jej początki sięgały Bismarcka, a intensywności nabierała w czasach cesarza Wilhelma II i w latach I Wojny Światowej. Uważał, że Niemcy ogarnął militarystyczny duch, pozwalając armii wywierać złowrogo decydujący wpływ na sytuację polityczną. Niemcy posiadły imponującą siłę przemysłową; lecz osiągnięto ją dzięki nadmiernej koncentracji na wąskiej edukacji technicznej kosztem szerszego nauczania moralnego i kulturalnego. „Szukaliśmy ,pozytywów’ w dziele Hitlera”, napisał Meinecke o elicie wykształconej wyższej klasy średniej, do której sam należał; był przy tym na tyle szczery, że dodał, iż znaleźli coś, co, jak uznali, spełniało ich ówczesne potrzeby. Ale okazało się, że to wszystko było tylko złudzeniem. Wspominając życie wystarczająco długie, że pamiętał zjednoczenie Niemiec pod wodzą Bismarcka w 1871 r. oraz wszystko co wydarzyło się od tego czasu aż do upadku Trzeciej Rzeszy, Meinecke doszedł do ostrożnego wniosku, że na narodzie niemieckim już od samego powstania w 1871 r. ciążyła pewna skaza.
Przemyślenia Meineckego, opublikowane w 1946 r., były równie ważne ze względu na ich ograniczenia, jak i odważną próbę ponownego przemyślenia politycznych przekonań i aspiracji jego pokolenia. Stary historyk pozostał w Niemczech w latach Trzeciej Rzeszy, ale w przeciwieństwie do wielu innych, nigdy nie wstąpił do Partii Nazistowskiej, nigdy nie pisał i nie pracował na jej rzecz. Niemniej był ograniczony horyzontami liberalnego nacjonalizmu, w którym dorastał. Dla niego katastrofa, jak ujmuje to tytuł jego przemyśleń z 1946 r., była niemiecką katastrofą, a nie żydowską, europejską czy światową. Równocześnie, jak niemieccy historycy od dawna mieli w zwyczaju, oddał prymat dyplomacji i stosunkom międzynarodowym. To one, a nie czynniki społeczne, kulturowe czy ekonomiczne, miały sprowadzić klęskę. Według Meineckego problem zasadniczo nie leżał we wspominanym przezeń mimochodem „rasowym szaleństwie” ogarniającym Niemcy rządzone przez nazistów, ale w makiawelicznej polityce siły Trzeciej Rzeszy oraz w rozpoczęciu rozgrywki o światową dominację, która ostatecznie doprowadziła do jej zagłady¹⁷.
Pomimo wszystkich swoich niedostatków, podejmowane przez Meineckego próby zrozumienia zrodziły szereg kluczowych pytań, które, jak słusznie przewidział, frasują ludzi po dziś dzień. Jak to możliwe, że rozwinięty, również kulturowo, naród taki jak Niemcy mógł tak szybko i łatwo ulec brutalnej sile narodowego socjalizmu? Dlaczego nazistowskie przejęcie władzy natrafiło na tak niewielki realny opór? Jak mało znacząca, skrajnie prawicowa partia mogła dojść do władzy z tak spektakularną szybkością? Dlaczego tak wielu Niemców nie zdołało dostrzec potencjalnie katastrofalnych konsekwencji ignorowania gwałtownej, rasistowskiej i morderczej natury ruchu nazistowskiego¹⁸? Na przestrzeni lat odpowiedzi na te pytania znacznie się od siebie różniły, zależnie od historyków i komentatorów różnych narodowości oraz różnych opcji politycznych¹⁹. Nazizm był zaledwie jedną z wielu brutalnych, bezwzględnych dyktatur ustanowionych w Europie w pierwszej połowie XX wieku, ów trend był tak rozpowszechniony, że jeden z historyków nazwał Europę tego okresu „mrocznym kontynentem”²⁰. To z kolei stawia pytanie do jakiego stopnia nazizm był zakorzeniony w historii Niemiec, a w jakim zakresie był produktem szerszych europejskich prądów i w jakim stopniu najważniejsze cechy charakterystyczne jego korzeni i władzy przypominają inne reżimy europejskie owych czasów.
Tego rodzaju komparatywne rozważania stawiają pod znakiem zapytania założenie, że stoczenie się gospodarczo zaawansowanego i kulturowo wyrafinowanego społeczeństwa w otchłań przemocy i zniszczenia było w jakiś sposób mniej prawdopodobne, niż w przypadku społeczeństwa mniej rozwiniętego. To że Niemcy zrodziły Beethovena, Rosja Tołstoja, Włochy Verdiego a Hiszpania Cervantesa nie miało żadnego znaczenia wobec faktu, że wszystkie te państwa doświadczyły w XX wieku brutalnych dyktatur. Znakomite kulturalne osiągnięcia na przestrzeni wieków przełożyły się na polityczne barbarzyństwo w równie niewytłumaczalny sposób, jak byłoby to w przypadku ich braku; kultura i polityka po prostu nie ścierają się ze sobą w tak prosty i bezpośredni sposób. Jeżeli dzieje Trzeciej Rzeszy uczą nas czegokolwiek, to tego że umiłowanie wspaniałej muzyki, wielkiej sztuki i literatury nie gwarantuje ludziom żadnej moralnej czy politycznej odporności na przemoc, okrucieństwo i uległość dyktaturze. W rzeczy samej, już od lat 30. wielu lewicowych komentatorów dowodziło, że to właśnie rozwinięta natura niemieckiej kultury i społeczeństwa była jedną z głównych przyczyn triumfu nazizmu. Niemiecka gospodarka była najpotężniejsza w Europie, niemieckie społeczeństwo najlepiej rozwinięte. To w Niemczech kapitalistyczna przedsiębiorczość osiągnęła bezprecedensową skalę i stopień organizacji. Marksiści argumentowali, że oznaczało to, iż konflikt klasowy pomiędzy posiadaczami kapitału, a tymi, którzy byli przez nich wykorzystywani, wzbierał, aż w końcu osiągnął punkt krytyczny. Wielcy biznesmeni i ich sługusi, desperacko pragnący utrzymać władzę i zyski, wykorzystali całe swoje wpływy i wszelkie środki propagandowe znajdujące się w ich dyspozycji do stworzenia masowego ruchu służącego ich interesom – Partii Nazistowskiej – a następnie do wyniesienia go do władzy i czerpania z niej korzyści²¹.
Ten pogląd, wypracowany dzięki sporemu wyrafinowaniu całej rzeszy marksistowskich naukowców od lat 20. do 80., nie powinien być z góry odrzucany jako zwykła propaganda; przez wiele lat był inspiracją dla szerokiego spektrum badań historycznych po obu stronach Żelaznej Kurtyny dzielącej Europę podczas zimnej wojny, w latach 1945-1990. Jednakże jako szerokie, ogólne wyjaśnienie niesie ze sobą bardzo wiele pytań. W mniejszym lub większym stopniu ignoruje doktryny rasowe nazizmu i w żaden sposób nie wyjaśnia faktu, że naziści wymierzyli w Żydów tak zajadłą nienawiść nie tylko w słowach, ale również w czynach. Wziąwszy pod uwagę ogromne środki poświęcone przez Trzecią Rzeszę na prześladowanie i unicestwienie milionów ludzi, w tym wielu, którzy sami byli wzorowymi, produktywnymi i zamożnymi przedstawicielami klasy średniej, a nierzadko i kapitalistami, trudno przyjąć, że zjawisko nazizmu można by zredukować do produktu klasowej walki z proletariatem czy też próby obrony systemu kapitalistycznego, do którego wzmocnienia w Niemczech przyczyniło się tak wielu Żydów. Ponadto, jeżeli nazizm był owocem pojawienia się imperialistycznego kapitalizmu monopolistycznego, to jak wytłumaczyć fakt, że objawił się jedynie w Niemczech, a w innych, równie rozwiniętych gospodarkach kapitalistycznych, takich jak Wielka Brytania, Belgia czy Stany Zjednoczone, już nie²²?
Dokładnie o to wielu ludzi spoza Niemiec pytało w czasie II Wojny Światowej i przynajmniej niektórzy Niemcy tuż po niej. Przede wszystkim w państwach, które już wcześniej zaznały wojny przeciwko Niemcom, w latach 1914-1918, wielu komentatorów stało na stanowisku, że nadejście i triumf nazizmu było nieuniknionym produktem końcowym całych wieków niemieckiej historii. Zgodnie z tym poglądem, wysuniętym przez tak różnych autorów jak amerykański dziennikarz William L. Shirer, brytyjski historyk A. J. P. Taylor i francuski naukowiec Edmond Vermeil, Niemcy od zawsze odrzucali demokrację i prawa człowieka, padali na kolana przed silnymi przywódcami, sprzeciwiali się pojęciu aktywnego obywatela oraz pogrążali w nieuchwytnych, lecz niebezpiecznych marzeniach o światowej dominacji²³. W ciekawy sposób pobrzmiewało to echem nazistowskiej wersji historii, według której Niemcy dzięki jakiemuś pierwotnemu instynktowi rasowemu trwali przy tych fundamentalnych przymiotach, ale zostali od nich oderwani przez zewnętrzne wpływy, takie jak na przykład Rewolucja Francuska²⁴. Jednak, jak wskazało wielu krytyków, to uproszczone spojrzenie natychmiast rodzi pytanie, dlaczego Niemcy nie ulegli dyktaturze podobnej do nazistowskiej na długo przed 1933 r. Ignoruje ono fakt, że w niemieckiej historii istniały długie tradycje liberalne oraz demokratyczne, które znalazły swój wyraz w politycznych wstrząsach, takich jak rewolucja 1848 r., kiedy to autorytarne reżimy były obalane w całych Niemczech. Poza tym miast ułatwiać utrudnia wyjaśnienie, jak i dlaczego naziści doszli do władzy, ponieważ ignoruje szeroko rozpowszechnioną opozycję względem nazizmu, istniejącą nawet w 1933 r., a tym samym nie pozwala postawić nam kluczowego pytania: jak owa opozycja została przezwyciężona? Bez uznania istnienia opozycji wobec nazistów w samych Niemczech, dramatyczna opowieść o ich dojściu do władzy traci wszelką spektakularność: staje się po prostu realizacją nieuniknionego.
Spoglądanie wstecz na historię z punktu widzenia roku 1933 r. oraz interpretowanie niemal wszystkich jej wydarzeń jako wkładu w nadejście i triumf nazizmu, było dla historyków zdecydowanie zbyt łatwe. Doprowadziło to do rozmaitych wypaczeń, niektórzy historycy wyciągali wybrane przez siebie cytaty niemieckich myślicieli, takich jak Herder, apostoł nacjonalizmu z końca XVIII wieku, czy Marcin Luter, XVI-wieczny twórca protestantyzmu, chcąc zilustrować, jak twierdzili, wrodzone przymioty Niemców – pogardę dla innych nacji oraz ślepe posłuszeństwo wobec władz w granicach własnego państwa²⁵. A jednak gdy bliżej przyjrzymy się dziełom wymienionych myślicieli odkryjemy, że Herder nauczał tolerancji i współczucia dla innych narodów, a jak powszechnie wiadomo Luter nalegał na prawo sumienia do sprzeciwu względem władzy duchowej i intelektualnej²⁶. Co więcej, choć idee mają własną siłę, to zawsze są one obwarowane, choć pośrednio, uwarunkowaniami społecznymi i politycznymi. To fakt, o którym historycy uogólniający „niemiecki charakter” czy „niemiecki umysł” zdecydowanie zbyt często zapominają²⁷.
Inny prąd myślowy, czasami prezentowany przez tych samów autorów, nie akcentował znaczenia ideologii i przekonań dla niemieckiej historii, ale jego brak. Niemcy, stwierdzano czasami, tak naprawdę nie interesują się polityką i nigdy nie przywykli do kompromisu demokratycznej debaty politycznej. Jednakże ze wszystkich mitów na temat niemieckiej historii przywoływanych, by wytłumaczyć nadejście Trzeciej Rzeszy w 1933 r., żaden nie jest mniej przekonujący niż ten o „apolitycznych Niemczech”. Ten koncept, będący w znacznym stopniu tworem prozaika Thomasa Manna z czasów I Wojny Światowej, stał się później alibi dla wykształconej niemieckiej klasy średniej, mogącej uwolnić się od oskarżeń o wspieranie nazizmu, przyjmując krytykę za znacznie lżejszy grzech nie przeciwstawienia się nazizmowi. Najróżniejsi historycy twierdzili, że niemiecka klasa średnia wycofała się z aktywności politycznej po pogromie 1848 r. i znalazła azyl w zarabianiu pieniędzy, literaturze, kulturze i sztuce. Wykształceni Niemcy przedłożyli wydajność oraz sukces nad moralność i ideologię²⁸. A jednak, jak zobaczymy na dalszych stronach niniejszej książki, istnieje wiele dowodów świadczących przeciwko temu poglądowi. W latach 20. Niemcy cierpiały na wiele przypadłości, ale na pewno nie na brak politycznego zaangażowania i przekonań, a jeśli już, to na coś wręcz przeciwnego.
Nie może zaskakiwać, że niemieccy historycy uznali tak rozległe i nieprzyjazne uogólnienia na temat własnego narodu za bardzo nie na miejscu. W latach po II Wojnie Światowej robili co mogli, aby odeprzeć krytykę, wskazując na szersze europejskie korzenie nazistowskiej ideologii. Zwracali uwagę na fakt, że sam Hitler nie był Niemcem a Austriakiem i przedstawiali porównania do innych europejskich dyktatur tego okresu, od Włoch Mussoliniego po Rosję Stalina. Z całą pewnością, dowodzili, w świetle generalnego załamania europejskiej demokracji w latach 1917-1933, narodzin nazizmu nie należy postrzegać jako kulminacji długiego i wyjątkowego historycznego rozwoju Niemiec, a raczej jako upadek ustanowionego porządku w kraju, podobnie jak miało to miejsce gdzie indziej, pod katastrofalnym wpływem I Wojny Światowej²⁹. Według tego poglądu powstanie społeczeństwa przemysłowego po raz pierwszy wprowadziło masy na polityczną scenę. Wojna zniszczyła hierarchię społeczną, wartości moralne i stabilność ekonomiczną w całej Europie. Upadły imperia habsburskie, niemieckie, rosyjskie i osmańskie, a nowe państwa demokratyczne, które powstały na ich zgliszczach, szybko padły ofiarą demagogii pracowitych agitatorów podżegających masy do głosowania za własnym zniewoleniem. XX wiek stał się czasem totalitaryzmu, czego kulminacją były próby Hitlera i Stalina stworzenia nowego rodzaju politycznego ładu opierającego się na totalnej kontroli policji, terrorze oraz bezwzględnej likwidacji i morderstwach milionów prawdziwych i wyimaginowanych przeciwników z jednej strony, a także stałej mobilizacji mas oraz entuzjazmie wymuszonych przez wyrafinowane metody propagandowe z drugiej³⁰.
Jakkolwiek nietrudno dostrzec jak taka argumentacja służyła interesom zachodnich uczestników Zimnej Wojny w latach 50. i 60. poprzez dorozumiane lub jawne stawianie znaku równości pomiędzy stalinowską Rosją i hitlerowskimi Niemcami, pomysł jakoby obie dyktatury były odmianami tego samego zjawiska przeżywa ostatnio swego rodzaju odrodzenie³¹. Z całą pewnością w porównywaniu obu tych reżimów nie ma nic niewłaściwego³². Idea totalitaryzmu jako ogólnego zjawiska politycznego sięga aż do początku lat 20. W pozytywnym sensie była wykorzystywana przez Mussoliniego, który obok Hitlera i Stalina zapragnął całkowitej kontroli nad społeczeństwem, w tym skutecznego odtworzenia ludzkiej natury w formie „nowego” rodzaju istoty ludzkiej. Niemniej niezależnie od podobieństw owych reżimów, różnice pomiędzy siłami stojącymi za narodzinami, wzrostem w siłę, a w końcu triumfem nazizmu i stalinizmu są zbyt uderzająco odmienne, aby koncept totalitaryzmu mógł nam wiele wyjaśnić na tej płaszczyźnie. Koniec końców jest bardziej użyteczny do opisu niż wyjaśnienia i prawdopodobnie bardziej przydaje się, aby pomóc nam zrozumieć jak XX-wieczne dyktatury zachowywały się, gdy już osiągnęły władzę, niż wyjaśnić w jaki sposób ją zdobyły.
Z całą pewnością przed I Wojną Światową istniały pewne podobieństwa pomiędzy Niemcami i Rosją. Oba państwa były rządzone przez autorytarne monarchie opierające się na potężnej biurokracji oraz silnych elitach wojskowych i stawiające czoła dynamicznym zmianom społecznym wynikającym z uprzemysłowienia. Oba systemy polityczne zostały zniszczone przez głęboki kryzys wyrosły z porażki w I Wojnie Światowej, a następnie w obu przypadkach miał miejsce krótki okres targanej konfliktami demokracji. Owe konflikty zostały rozwiązane nadejściem dyktatury. Ale istniało również wiele kluczowych różnic, a główną jest fakt, że bolszewikom kompletnie nie powiodła się próba zdobycia masowego poparcia publicznego w wolnych wyborach, które zapewniły grunt dojścia do władzy nazistów. Rosja była zacofana, w przytłaczającej większości chłopska, brakowało jej podstawowych cech społeczeństwa obywatelskiego i tradycji reprezentacji politycznej. Całkowicie różniła się od rozwiniętych, dobrze wykształconych przemysłowych Niemiec, z ich z dawien dawna pielęgnowanymi tradycjami instytucji przedstawicielskich, rządów prawa i politycznie aktywnymi obywatelami. Nie można zaprzeczyć, że I Wojna Światowa zniszczyła stary porządek w całej Europie, ale ów porządek był znacząco odmienny w różnych państwach, był niszczony w inny sposób i z innymi konsekwencjami. Jeżeli szukamy drugiego kraju cechującego się porównywalną ścieżką rozwoju, to, jak zobaczymy, Włochy, drugie obok Niemiec niedawno zjednoczone państwo, są o wiele lepszym punktem wyjścia niż Rosja.
Poszukiwanie wyjaśnienia narodzin i rozwoju nazizmu w niemieckiej historii bez wątpienia niesie ze sobą ryzyko przedstawienia całego procesu jako nieuniknionego. Jednakże sprawy mogły potoczyć się inaczej na niemal każdym zakręcie dziejów. Triumf nazizmu był dalece niepewny aż do pierwszych miesięcy 1933 roku. Z drugiej strony nie był również jedynie „wypadkiem” historii³³. Ci, którzy argumentowali, że dojście nazistów do władzy było elementem zasadniczo wszecheuropejskiego zestawu czynników mają w pewnym stopniu rację. Niemniej zwrócili zdecydowanie za mało uwagi na fakt, że nazizm, choć z całą pewnością nie był nieuniknionym owocem biegu niemieckiej historii, na pewno oparł swój sukces na politycznych i ideologicznych tradycjach rozwoju, które w swym charakterze były typowo niemieckie. Owe tradycje mogły nie sięgać aż Marcina Lutra, ale bez dwóch zdań można dostrzec je w niemieckiej historii wieku XIX, a przede wszystkim w procesie, dzięki któremu w 1871 r. pod wodzą Bismarcka Niemcy przekształciły się w zjednoczone państwo. W związku z tym zasadne jest rozpoczęcie w tymże właśnie punkcie, podobnie jak uczynił to w swoich przemyśleniach z 1946 r. Friedrich Meinecke poszukujący przyczyn dojścia nazistów do władzy niewiele ponad sześć dekad później i pogrążenia Niemiec, Europy i świata w tak ogromnej pożodze, przy tak niewielkim sprzeciwie większości Niemców. Jak zobaczymy w niniejszej książce oraz w dwóch kolejnych tomach, istnieje wiele odpowiedzi na te pytania, począwszy od charakteru kryzysu, który opanował Niemcy na początku lat 30., po sposób w jaki naziści ustanowili i umocnili swoje rządy, gdy doszli już do władzy, a ich porównanie nie jest łatwym zadaniem. Niemniej ciężar niemieckiej historii bez wątpienia odegrał swoją rolę, a zatem to właśnie od niej musi rozpocząć się ta książka.
III
Początek XXI wieku jest wyjątkowo dobrym momentem na podjęcie projektu tego rodzaju. Od 1945 roku badania nad Trzecią Rzeszą przeszły przez trzy główne fazy. W pierwszej, trwającej od zakończenia konfliktu do połowy lat 60., usilnie koncentrowano się na poszukiwaniu odpowiedzi na pytania postawione przede wszystkim w tym tomie. Politolodzy i historycy tacy jak Karl Dietrich Bracher stworzyli ważne prace na temat upadku Republiki Weimarskiej i uchwycenia władzy przez nazistów³⁴. W latach 70. i 80. uwaga przesunęła się na lata 1933-1939 (temat drugiego tomu niniejszego studium), w czym pomógł powrót ogromnej liczby zdobytych dokumentów spod alianckiego nadzoru do niemieckich archiwów. W szczególności Martin Broszat i Hans Mommsen napisali szereg przełomowych opracowań o wewnętrznej strukturze Trzeciej Rzeszy, opowiadając się przeciwko dominującemu poglądowi, jakoby był to system totalitarny, w którym decyzje podejmowane na szczycie, przez Hitlera, były implementowane aż do jego najniższych szczebli, i analizując aglomerat ścierających się ośrodków władzy, których rywalizacja, jak dowodzili, zmusiła reżim do stosowania coraz to bardziej radykalnej polityki. Ich dzieło zostało uzupełnione przez ogrom nowych badań na temat historii życia codziennego pod rządami nazistów, skupiających się głównie na latach poprzedzających wybuch II Wojny Światowej³⁵. W latach 90. badania wkroczyły w trzecią fazę i skupiono się głównie na latach 1939-1945 (temat trzeciego tomu niniejszego studium). Odkrycie nowych dokumentów w archiwach byłego bloku komunistycznego, coraz większy publiczny rozgłos nadawany nazistowskim prześladowaniom i eksterminacji Żydów oraz innych ludzi, od homoseksualistów po osoby „aspołeczne”, od robotników przymusowych po upośledzonych, wygenerowały ogrom nowej, istotnej wiedzy³⁶. A zatem wydaje się, że nadszedł właściwy czas, żeby podjąć próbę stworzenia syntezy, która zgromadzi owoce tych trzech faz badań i wykorzysta kolosalną ilość nowych materiałów, od dzienników Josepha Goebbelsa i Victora Klemperera, po stenogramy ze spotkań niemieckiego gabinetu i notatnik Heinricha Himmlera, które niedawno zostały udostępnione.
Takie zadanie jest śmiałym, o ile nie nierozważnym czy wręcz szaleńczym przedsięwzięciem dla każdego historyka: podwójnie, jeżeli nie jest on Niemcem. Jednakże rozmyślałem nad historycznymi pytaniami postawionymi w tej książce od wielu lat. Moje zainteresowanie dziejami Niemiec po raz pierwszy zostało na poważnie rozbudzone przez Fritza Fischera. Jego wizyta w Oksfordzie w czasie gdy tam studiowałem, była dla mnie momentem o wielkim intelektualnym znaczeniu. Później, prowadząc w Hamburgu badania na potrzeby doktoratu, miałem możliwość otrzeć się o nadzwyczajne podniecenie wywołane przez Fischera i jego zespół. Poruszona przezeń kwestia ciągłości w historii nowożytnych Niemiec stworzyła rzeczywiste poczucie wrzenia, a wręcz krucjaty wśród młodszych niemieckich historyków, których zgromadził wokół siebie. W tym czasie, na początku lat 70., interesowałem się głównie korzeniami Trzeciej Rzeszy w Republice Weimarskiej i imperium wilhelmińskim; dopiero później zacząłem pisać o tym w jaki sposób nazistowskie Niemcy wzbudzały gorące kontrowersje w kręgach współczesnych historyków niemieckich, i sam podjąłem pewne badania archiwalne nad okresem 1933-1945, będące elementem większego projektu o karze śmierci w nowożytnej historii Niemiec³⁷. Przez wszystkie te lata miałem na tyle szczęścia, że na wiele sposobów pomagało mi szerokie grono niemieckich przyjaciół i współpracowników, a szczególnie Jürgen Kocka, Wolfgang Mommsen, Volker Ullrich i Hans-Ulrich Wehler. Liczne, nierzadko długie pobyty w Niemczech hojnie sponsorowane przez instytucje takie jak Alexander Humboldt Foundation czy German Academic Exchange Service pomogły mi, a przynajmniej mam taką nadzieję, wykształcić lepsze zrozumienie niemieckiej historii i kultury, niż to, z którym zaczynałem na początku lat 70. Niewiele krajów było bardziej szczodrych i otwartych dla cudzoziemców pragnących badać ich problematyczną, niewygodną przeszłość. Przez cały ten czas brytyjska społeczność specjalistów historii Niemiec była dla mnie stałym wsparciem; na początku, podczas studiów w Oksfordzie, Tim Mason był dla mnie źródłem szczególnej inspiracji, a Anthony Nicholas pewną ręką prowadził moje badania. Oczywiście nic nie jest w stanie zrównoważyć faktu, że nie jestem rodowitym Niemcem; lecz być może dystans będący nieuniknionym rezultatem tego, że jestem obcokrajowcem może zapewnić mi pewną bezstronność, lub przynajmniej odmienną perspektywę, która w pewnej mierze zrekompensuje tę oczywistą niedogodność.
Choć pisałem o korzeniach, wpływie i historiografii Trzeciej Rzeszy, badałem część jej dziejów w archiwach i prowadziłem powoli ewoluujący, oparty na dokumentach kurs dla studentów przez ponad dwadzieścia lat, to dopiero w latach 90. zostałem skuszony do całkowitego poświęcenia jej mojej uwagi. Przeto zawsze będę wdzięczny Anthony’emu Juliusowi za poproszenie mnie, bym pełnił rolę świadka-eksperta w procesie o zniesławienie wytoczonym przez Davida Irvinga Deborze Lipstadt i jej wydawcom, a także całemu zespołowi obrońców, a zwłaszcza głównemu adwokatowi Richardowi Ramptonowi QC³⁸, oraz moim asystentom badawczym Nikowi Wachsmannowi i Thomasowi Skelton-Robinsonowi, za wiele godzin owocnych i pobudzających dyskusji na temat rozmaitych aspektów historii Trzeciej Rzeszy, które pojawiły się w toku procesu³⁹. Możliwość uczestnictwa w procesie, którego znaczenie okazało się znacznie większe, niż ktokolwiek z nas oczekiwał, było wielkim przywilejem. Pomijając to, jedną z największych niespodzianek w czasie pracy przy procesie było odkrycie, że wiele aspektów spraw, którymi się zajmowaliśmy nadal było zaskakująco słabo udokumentowanych⁴⁰. Kolejną, nie mniej ważną, było to, że nie istniało prawdziwie wszechstronne, szczegółowe i całościowe opracowanie szerszego historycznego kontekstu nazistowskiej polityki wobec Żydów w ogólnej historii samej Trzeciej Rzeszy, pomimo istnienia wielu znakomitych opracowań tej polityki ujętych w węższych ramach. Owo poczucie narastającej fragmentaryzacji wiedzy o nazistowskich Niemczech wzmocniło się, gdy wkrótce później zostałem poproszony, żeby zasiąść w brytyjskim rządowym Spoliation Advisory Panel, zajmującym się roszczeniami o odzyskanie dóbr kulturowych niesprawiedliwie zagrabionych właścicielom w latach 1933-1945. Był to kolejny obszar, na którym szczegółowe kwestie czasami zależały od historycznej znajomości szerszego kontekstu, a jednak nie istniała ogólna historia nazistowskich Niemiec, do której mógłbym odesłać innych członków zespołu, aby pomóc im w tej kwestii. Równocześnie moja bezpośrednia styczność z tymi ważnymi, prawnymi i moralnymi wymiarami nazizmu poprzez pracę nad dwoma jakże różnymi od siebie kontekstami, przekonała mnie bardziej niż cokolwiek innego o zapotrzebowaniu na historię Trzeciej Rzeszy, której punktem odniesienia nie byłyby oceny moralne czy prawne.
Tak więc oto część powodów, dla których napisałem tę książkę. Mogą pomóc objaśnić niektóre z jej charakterystycznych cech. Przede wszystkim ważnym jest, żeby w tego rodzaju opracowaniu, skierowanym do szerokiego grona odbiorców, unikać specjalistycznego słownictwa. Jako że książka jest skierowana do czytelników anglojęzycznych, niemal we wszystkich wypadkach przełożyłem niemieckie terminy na ich angielskie odpowiedniki. Trwanie przy niemieckim byłoby formą mistyfikacji, a nawet romantyzacji, której należy unikać. Są tylko trzy wyjątki. Pierwszym jest „Rzesza” , słowo, które jak wyjaśnia I rozdział, miało w niemieckim szczególny, niemożliwy do oddania w języku angielskim wydźwięk, dalece wykraczający poza jego angielski odpowiednik, czyli „imperium”, a także związany z nim termin Reichstag, odnoszący się do narodowego parlamentu Niemiec. To słowo powinno być znane każdemu anglojęzycznemu czytelnikowi, a przykładowo mówienie o „Trzecim Imperium” miast o „Trzeciej Rzeszy” byłoby sztuczne, podobnie jak o „pożarze parlamentu” zamiast o „pożarze Reichstagu”. Zachowano również tytuł „kajzer” miast przybliżonego angielskiego odpowiednika „cesarz” ponieważ i to słowo rozbudza wyjątkowe, potężne wspomnienia historyczne. Niektóre inne niemieckie słowa i terminy związane z Trzecią Rzeszą również weszły do powszechnego użycia w języku angielskim, ale zostały przy tym oderwane od ich pierwotnego znaczenia: przykładowo Gauleiter oznacza po prostu nazistowskiego tyrana, tak więc, aby nadać temu słowu bardziej precyzyjne znaczenie, wszędzie przełożyłem je na „regionalny przywódca” . Podobnie, w całej książce Hitler nie jest określany mianem Führer, lecz angielskim odpowiednikiem tego terminu, czyli „wódz” . A choć każdy zna tytuł książki Hitlera Mein Kampf, to prawdopodobnie niewielu, chyba, że znają niemiecki, wie, że oznacza on „Moja Walka” ⁴¹.
Jedną z przyczyn tłumaczenia tych terminów jest chęć umożliwienia anglojęzycznym czytelnikom zrozumienia co tak naprawdę oznaczały; nie były to po prostu tytuły czy zwykłe słowa, niosły ze sobą ciężki bagaż ideologiczny. Niektóre niemieckie słowa nie mają w angielskim dokładnych odpowiedników, postanowiłem więc wprowadzić do mojego przekładu pewną niespójność, tłumacząc „national” jako „narodowy” lub „nacjonalistyczny” (ma posmak obu znaczeń), a równie skomplikowany termin Volk jako „naród” albo „rasa” , w zależności od kontekstu. Nie wszystkie przekłady są moim dziełem, ale tam, gdzie zapożyczałem je z istniejących już anglojęzycznych wersji, zawsze porównywałem odpowiednie fragmenty z wersją oryginalną i w niektórych przypadkach dokonywałem właściwych modyfikacji. Dla wyspecjalizowanych czytelników znających niemiecki prawdopodobnie to wszystko okaże się dość irytujące; radzę im zapoznać się z niemieckim wydaniem niniejszej książki, opublikowanym równocześnie pod tytułem Das Dritte Reich, I: Aufstieg przez Deutsche Verlags-Anstalt.
W podobny sposób, mając na uwadze, że nie jest to specjalistyczna monografia naukowa, na ile było to możliwe starałem się ograniczyć przypisy. Ich głównym zadaniem jest umożliwienie czytelnikowi zweryfikowania stwierdzeń zawartych w tekście; nie mają zawierać pełnych odniesień bibliograficznych dotyczących omawianych zagadnień, ani też, z nielicznymi wyjątkami, prezentować dyskusji nad szczegółowymi kwestiami o drugorzędnym znaczeniu. Niemniej podjąłem próbę wskazania zainteresowanemu czytelnikowi dalszych lektur, dzięki którym będzie mógł zagłębić się w dany temat bardziej niż w niniejszej książce. Jeżeli istnieją angielskie przekłady niemieckich książek, to starałem się cytować właśnie te wydania, a nie niemieckojęzyczne oryginały. Aby zawrzeć przypisy w rozsądnych granicach, przedstawiłem jedynie informacje niezbędne do zlokalizowania poszczególnych źródeł, czyli nazwisko autora, tytuł i podtytuł dzieła oraz miejsce i datę jego wydania. Współczesna branża wydawnicza to globalny biznes, a najwięksi gracze mają swoje siedziby w wielu różnych krajach, tak więc podano jedynie główne miejsce wydania danego źródła.
Jednym z największych problemów pisania o nazistowskich Niemczech jest przenikanie języka owego okresu przez nazistowską terminologię, jak dawno temu zauważył Victor Klemperer w swym klasycznym studium nazwanym przezeń Lingua tertii Imperii, Język Trzeciej Rzeszy⁴². Niektórzy historycy dystansują się od tego umieszczając wszelkie nazistowskie terminy w cudzysłowie, lub dodając do nich potępiające epitety: stąd „Trzecia Rzesza”, a nawet „tak zwana Trzecia Rzesza”. Jednakże w pozycji takiej jak ta, zastosowanie któregokolwiek z tych rozwiązań poważnie utrudniłoby lekturę. Choć nie trzeba tego podkreślać, nie zaszkodzi, jeżeli zauważę w tym miejscu, iż nazistowska terminologia stosowana w niniejszej książce po prostu odzwierciedla jej zastosowania w omawianym okresie: nie należy postrzegać tego jako akceptacji, czy wręcz aprobaty względem tego, że dany termin jest właściwym sposobem opisywania tego, do czego się odnosi. Gdy chodzi o partię nazistowską, używałem wielkiej litery w słowie „Partia”, gdy miałem na myśli inne partie, stosowałem małą; podobnie jak Kościół jest formalną organizacją chrześcijan, a kościół budynkiem; Faszyzm oznacza włoski ruch, na którego czele stał Mussolini, a faszyzm ogólne zjawisko polityczne.
Jeżeli wszystko to sprawi, że dalsza część książki będzie bardziej przejrzysta i przystępna w odbiorze, to spełni swój cel. A jeżeli, na co liczę, sama książka jest przystępną lekturą, to sporą część zasług należy oddać moim przyjaciołom oraz współpracownikom, którzy uprzejmie zgodzili się szybko przeczytać jej wstępny szkic, wskazali wiele niefortunnych sformułowań i wyplenili błędy, w szczególności Chrisowi Clarkowi, Christinie L. Corton, Bernhardowi Fuldzie, sir Ianowi Kershawowi, Kristin Semmens, Adamowi Tooze, Nikowi Wachsmannowi, Simonowi Winderowi oraz Emmie Winter. Bernhard Fulda, Christian Goeschel i Max Horster przebili się przez notatki i zlokalizowali oryginalne dokumenty; Caitlin Murdock zrobiła to samo w sprawie autobiografii „szturmowców” przechowywanych w Hoover Institution. Bernhard Fulda, Liz Harvey i David Welch życzliwie zaopatrzyli mnie w pewne kluczowe dokumenty. Mam wobec nich wszystkich ogromny dług za udzieloną mi pomoc. Andrew Wylie jest świetnym agentem, a jego moc przekonywania pozwoliła zapewnić niniejszej książce najlepszego wydawcę; Simon Winder z Penguina był prawdziwą opoką w Londynie, a bliska z nim współpraca okazała się czystą przyjemnością. W Nowym Yorku Scott Moyers podsycił mój entuzjazm i bardzo pomógł swymi bystrymi uwagami do maszynopisu, a w Niemczech Michael Neher dokonał organizacyjnego cudu, tak szybko przygotowując niemieckie wydanie. Przyjemnością była również ponowna współpraca z tłumaczami, Holgerem Fliessbachem i Udo Rennertem, a także z Andrásem Bereznáyem, który stworzył mapy. Jestem wdzięczny także Chloe Campbell z Penguina, która włożyła tak wiele wysiłku w pomoc w wyszukiwaniu ilustracji, zdobywała pozwolenia na ich wykorzystanie i docierała do ich oryginałów, Simonowi Taylorowi, za jego wielką pomoc w zapewnieniu ilustracji, Elizabeth Stratford za jej skrupulatną redakcję techniczną ostatecznej wersji tekstu, a także ekipom produkcyjnym i projektowym obu wydawnictw za złożenie książki w całość.
Wreszcie, największy dług, jak zawsze, mam wobec mojej rodziny, Christine L. Corton za jej praktyczne wsparcie oraz fachowe opinie wydawnicze, oraz jej i moim synom Matthew i Nicholasowi, którym dedykowane są owe tomy, za podtrzymywanie mnie na duchu podczas pracy nad projektem skupiającym się na tak trudnych, często przerażających wydarzeniach. Wszyscy mamy szczęście, że nie doświadczyliśmy im podobnych za naszego życia.
Cambridge, lipiec 2003.