- W empik go
Najcelniejsze filozoficzne nauki o duszy, przed sądem krytycznym obecnej nam filozofii - ebook
Najcelniejsze filozoficzne nauki o duszy, przed sądem krytycznym obecnej nam filozofii - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 249 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
skreślił
Józef Kremer.
Jużto temu bardzo dawno, bo to było w roku 1828, gdy jako młodzieniec dwadzieścia dwa lat liczący przyspieszyłem pod koniec zimy na nauki do Berlina. Szczęście niewypowiedziane grało i świeciło mi w duszy, przyszłość cała jawiła się przed oczyma serca, w promiennej aureoli świat wkoło czarował jakby obrazkami latarni magicznej. Lecz pocóż wam o tem wszystkiem prawić! Każdy z nas wie, co się dzieje w młodzieńczej duszy. Pókiś młody, żywot przyszły rozlega się błogą ziemią obiecaną. Patrzysz w siebie, a tu w piersiach kwitnie cały boży rajski sad, cały wonny gaj pączków i kwiatów, a w każdym kwiatku aniołek, i patrzysz nad sietbe a tam wysoko a w głębiach nieba boży raj kwitnący tłumem gwiazd błyszczących, a z każdej gwiazdki mruga jakiś aniołek; bo w tym wieku wszędzie i zawsze znajdzie się aniołków bez liku. A co już najwyższem szczęściem młodzieńca, to pewnie owe olbrzymie jego rozumienie o siłach swoich, ta zuchwała ufność w siebie; on sięga śmiało po wieniec choćby na gwiazdach zawieszony, a zapragnie skarbów choćby w samym środku ziemi zaklętych. Wszystek świat wiedzy, całe państwo mądrości, to przyszłe jego królowanie; w obec tego mniemania o sobie niema rzeczy trudnych, niema dla niego rzeczy niepodobnych. Czego inni przed nim dawniej dokonali, to biedny niepoczesny drobiazg obok tego, czego on sam dokaże na podziw światu.
Kto wie, może to i dobrze że młody tak zuchwały i tak dufny w siły swoje, może to i mądre zrządzenie Opatrzności, że mu przyszłość jego świeci tak promienną gloryą! Bo gdyby wiedział, że ta przyszłość nie dotrzyma mu tych świetnych obietnic, że te jego siły mimo wytężenia a twardych trudów zaledwie się dosłuży ostatecznie miernego, biednego dobytku, opuściłby przed czasem ręce, rozpaczałby o sobie i o życiu, a nie dopełniłby nawet owego skromnego zadania, zestarzawszy się za młodu.
Otóż i ja byłem wówczas jak każdy młody i mną ciskała butność zarozumiała, i mnie trawiła żądza wiedzy i mnie łudziła przyszłość zwodna. Uniwersytet berliński zdawał mi się ucztą duchową, do której tylko siadać i używać, co Bóg dał. I rzeczywiście uniwersytet berliński słynął wtedy w koryfeusze wielkiej sławy naukowej. Na każdym fakultecie, w każdej gałęzi umiejętności jaśnieli ludzie, o których świat szeroki mówił, o których ja jeszcze w Krakowie będąc marzyłem na jawie i we śnie. Głównie miałem, się kształcić w prawie, bo mniemałem jeszcze, że ta umiejętność będzie życia mojego powołaniem. Gdy jednak na szczęście przed opuszczeniem Krakowa zdałem rygorozą na doktora praw, więc w Berlinie czułem się lekkim na sercu, swobodnym i wolnym. Nic mnie nie cisnęło, mogłem tedy przebierać i wybierać we wykładach i uczyć się czego dusza pragnęła. Ale już kilku latami pierwej oczyniła mnie filozofia jakąś magią tajemniczą, więc też w Berlinie nęciły mnie do siebie wykłady jednego z owych koryfeuszów berlińskiego uniwersytetu, bo Hegla.
Tuż za gmachem akademickim berlińskim rozlega się przestrzeń spora zasadzona w cieniste drzewa, więc się też ta przestrzeń zwała i zowie się zapewne dziś jeszcze "laskiem uniwersyteckim". Tam też między wykładem a wykładem snuły się butne grupy młodzieży wąsatej z teką pod pachą, z fajką w ustach, z kosturem w ręku, a z maleńką czupurny czapeczką na głowie. Tu i owdzie za grupą chodził olbrzymi zamyślony kundel i przysłuchiwał się naukowym sporom swoich panów i ich wyrokom o professorach.
Było to coś w trzeci dzień po mojem przybyciu do Berlina, gdy z kilku rodakami przechadzałem się po lasku bając koszałki opałki. Wtem zrazu na krańcu ostatnich drzew jak na komendę spadały burszowskie czapeczki i znowu pokłoniły się bliższe nas grupy, spieszyła ku nam postać nieco schylona, ręce jej długie zwieszone, twarz blada, biała jak kreda. Kto to? zapytałem. "To Hegel"! odpowiedzieli młodzi ziomkowie. Wtedy to po pierwszy raz widziałem tego człowieka, którego imię już była rozniosła głośna sława po Europie, a… którego nauka przeniosła się i na naszą, ziemię i rozgościła się u nas powszechniej niż jakakolwiekbądź przedtem nowoczesna filozofia.
Ze wszystkich prolekcyi Hegla najsilniej działał na nas wykład historyi filozofii może dla tego, że się rozsnuwał na tle dziejów powszechnych, więc na przedmiocie nie obcym dla słuchaczy. Te wykłady odbywały się w zimie od godziny 6 do 7 ej wieczorem. Dziwny to był widok sali oświeconej z góry lampami. Na ławach tłumy młodzieży mianowicie polskiej, twarze rumiane, czerstwe, fizyonomie pełne życia i butności; na wzniesieniu za stolikiem Hegel jakby widziadło z innych światów. Twarz blada bez kropli krwi, oczy przygasłe, ruchy rąk jakby pływającego w wodzie rozkołysanej, a jeszcze jakieś krawędziowate, głos bez dźwięku. Lecz gdy mówić zaczął, już jakby makiem zasiał, szeleściło tylko skrzypienie piór, słuchaliśmy w nabożnem napięciu chłonąc słówko każde. Ten lub ów z nas już był… kupił bilet do teatru a teatr rozpoczyna się o' siódmej! A Hegel przeciągał prelekcyą swoją. A w teatrze tak bliskim nas, bo położonym tuż na przeciw uniwersytetu miał tego właśnie wieczora występować Ludwik Devrient w jakiejś roli sztuki Shakespear'a, więc to jako Schylock w Kupcu Weneckim lub jako Richard III lub Falstaff lub Lear, a Devrient w tych rolach był arcymistrzem, w nich przewyższył wszystkich poprzedników swoich a nikt z następców mu nie dorównał. Choć atoli młode serca nam drżały na myśl Shakespear'a i gry wielkiego dramatycznego artysty, jednak bylibyśmy się zrzekli chętnie teatru, bylibyśmy tonęli we wykładzie Hegla, choćby miał przedłużyć rozprawy do północy.
Mniemacie może że osobliwy dar wymowy czarował urokiem słuchających. Bynajmniej! Hegel nie mówił gładko, płynnie, prawie za każdym wyrazem charkał, krztusił się, chrząkał, kasłał, ciągle się poprawiał, " nawracał do zdań już raz wypowiedzianych, z trudem szukał w głowie dobitnego wyrazu, organ niemetaliczny, niby drewniany, prawie grobowy.
"Wykład jego był raczej monologiem, zdawało się, że zapomina o nas słuchaczach swoich, zdawało się, iż sam do siebie mówi, że jest sam na sam z duchem swoim; mowa jego była jakby głośnem samotnem myśleniem, pracą, i łamaniem się ducha i ciągłym trudnym porodem myśli. Nie raz wyrzekł wyraz by oddać myśl dopiero co zrodzoną w głębi jego istoty, ale ten wyraz mu sie nie zdawał, więc znów chrząkał i mozolił głowę; wtedy wydobył ze siebie drugi wyraz już trafniejszy, ale tym jeszcze się nie zadowolnił: więc jeszcze nurkuje w sobie, nakoniec wyrzucił trzeci wyraz, ale już najwyższej doskonałości, nim przybił, nim dobił, bo ten wyraz był istotnem wcieleniem żywem najgłębszej jego myśli, ten wyraz sam, sam jeden był arcydziełem. Zdarzało się i to, że czasem i dowcip satyryczny wyleciał mu z ust a dowcip kłujący, zabijający przeciwników; był to sarkazm morderczy, który nazajutrz obleciał miasto a potem i całe Niemcy, nim dobijał na śmierć płytkich, choćby głośnych pisarzy. Mógłbym przytoczyć wiele takich przykładów, notowałem takowe w zeszytach moich..
Nieraz atoli, gdy chrząkał, zatrzymywał się w wykładzie, znać było, iż myśl jego nurkiem spuściła się w głębie świata; więc się jąkał, duch jego ciężko mozolił, passował się w przepaścistych toniach: aż znów w obec nas wypłynął na jaw, na dzień jasny i wynosił w tryumfie perły drogie zdobyte na ciemnych topielach wszechrzeczy.
W takich chwilach natchniony bywał wysoką poezyą, w takich chwilach mówił gładko, a słowa jego składały się w obraz niewypowiedzianego uroku. W tych chwilach obłok różowy przepłynął potem obliczu białem, kredowem, przepłynął rumieńcem zachwytu jakby wykwit ze samych ducha głębin. Tak zrozumiecie, iż choć wykład Hegla nie oznaczał się zwykłemi zaletami wymowy, chwytał, trzymał przecież siłą magiczną słuchających, zwłaszcza że wszyscy wie – dzieli, że przemawiał do nich człowiek, któremu świat szeroki oddawał hołdy a pokłony. Lubo pewno że nie równie większa część słuchaczy nie zdołała objąć całości jego systematu, jednak rozumiała szczegółowe jego poglądy a te były tak głębokie a nadzwyczajne, tak błyskawiczne, iż wystarczały, by naprężyć, oczarować uwagę naszą.
I po za szkołą, zdania Hegla ważyły jakby wyrocznicy orzeczenia, a uchodziły za najwyższe prawdy we wszystkich kierunkach wiedzy i życia. Czyli nowy a sławny obraz wystąpił z pracowni znakomitego malarza, czyli świeży wiele obiecujący wynalazek zwracał baczność przemysłowców, czyli genialny jaki pomysł w umiejętnościach uderzył podziwom w świat uczony, czyli panna Sonntag zaśpiewała w koncercie i t… d., już we wszystkich razach Berlin pytał, co o tem Hegel sądzi. Czasem też kilka słów jego stawały się trafną recenzją. Spontini ówczesny kompozytor Berlina przedstawia nową operę. Pytany Hegel o zdanie, odpowiada: "Tyle było hałasu na scenie i w orkiestrze, żem nie dosłyszał muzyki. " Hegel nie był pedantem, lubił dowcipne rozmowy, i grał doskonale w wista; więc był pożądanym gościem na wieczorkach, a słowa jego i koncepta bez pretensyi przy herbacie rzucone, obiegały nazajutrz sfanatyzowane miasto.
W każdym roku dnia 27. sierpnia jako w dzień urodzin swoich, Hegel z blizka i zdala bo nawet z ostatecznych granic Niemiec odbierał: prozą, i wierszem oznaki hołdu i uwielbienia i upominki a dary pełne znaczenia. I po za granicą Niemiec powaga jego i sława nabrała wielkich rozmiarów, jak tego dowodzą stosunki Wiktora Cousin'a z Heglem. A Cousin był naówczas i jest bez wątpienia i dziś jeszcze najznakomitszym filozofem Francyi. Cousin w listach swoich do Hegla tchnie ku niemu najgłębszą czcią i serdecznem przywiązaniem, nazywa go uroczyście to Seigneur, to mon maitre, to w chwilach tkliwszych cher Hégel; a stosunek swój umiejętny do Hegla charakteryzuje przy pewnej sposobności wielce trafnie mówiąc." I'attends Votre encyclopedie. I'en attraperai toujours quelquechose, et t â cherai, d'ajuster à ma taille quelques lambeaux de Vos grandes pensées. " A w innym liście (z d. 1. sierpnia 1826) Cousin wzywa Hegla o pomoc pisząc: "Ie veux me former, Hégel; j' ai donc besoin tant pour ma conduite, que pour ma publication d' avis austére, et je 1' attends de Vous. Sous ce rapport Vous me devez de temps en temps une lettre sérieuse" (1).
Zrozumieć nam przeto łatwo, iż dla młodzieży uczącej się, Hegel był jakby półbożkiem; zwłaszcza już Polonia nasza cisnęła się około katedry jego, niby około wielkiego ołtarza mądrości (Libelt, Helcel, Dworzaczek, Cybulski i wielu innych.) Mnóstwo młodzieńców naszych zwłaszcza z Ks. Poznańskiego bawiło naówczas na naukach w Berlinie, oni też stanowili prawie połowę wszystkich słuchaczów Hegla, zajmowali gęstym zastępem wielka część ław na wykładach jego. Kto z naszych nie chodził na prelekcye Hegla był arcyrzadkim wyjątkiem, stawał się poniewierką ziomków, bo go uważali za gtowę tępą., z której kraj nie doczeka się wielkiej pociechy. Panowała moda prawie manią, aby nie tylko o rzeczach ważnych, ale nawet o drobiazgowych rozprawiać formułkami spekulacyjnemi Hegla.
–- (1) Zdaje mi się, że nie bez zajęcia czytelnik nasz przeczyta nstep z innego listu, w którym Cousin wyraża przekonanie swojo o trybie, którym zaszczepić należy filozofią na ziemi francuzkiej: "Je l'ai dit fortement â nôtre excellent ami Schelling et je crois l'avoir écrit aussi au Dr. Gaus; il ne s'agit pas, de créer ici en terre chaude un intéret artificiel pour Ia spéculation étrangere; non, il s'agit, d'implanter dans les entrailles du pays des germes fécbnds, qui s'y développent naturellement et d'apres les vertus primitives du sol; il s'agit, d'imprimer a Ia France un mouvement Français, qui aille ensuite do lai même. Cela posé, parlez, parlez, mon ami, mes oreilles et mon ame Vous sont ouvertes. Si Vous n'avez pas le temps, de m'écrire, dictez à d'Heoning, Hotho, Michelet, Gans, Fôrster quelques pages Allemandes en caractères Latins; ou, comme l'empereur Napoléon, faites rédiger Vôtre pensée, et corrigez en la redaction, que Vous m'enverrez. Il ue s'agit pas de complimens a faire, mais de loyaux avis à donner. " Cousin powiada, że mu chodzi o to, aby we filozofii uzyskał "une position forto et elevée. " A w liście z 7 kwietnia 1828 r. zwierza mu się nawet co do przyszłego zawodu życia swejego: "J'ai pris mon parti. Non… je ne veux pas entrer dans les affaires; ma carrière est la philosophie, l'enseignement, l'instruction publique. Je l'ai déclaré une fuis pour toutes à mes ami», et je soutiendrai ma résolution. J'ai commencé dans mon pays un mouvement philosophique, quin'est pas sans importance; j'y veux avec le temps attacher mon nom, voila toute mon ambiti n. J'ai celle là; je n'en ai pas d autre. Je desir avec le temps affermir, élargir, améliorer ma situation dons l'instruction publique, mais seulement dans l'instruction publique. Qu'en dites Vous, Hegel?' Rosenkranz. Hegel's Leben str. 170,
Ściany gmachu uniwersyteckiego były popisane kredą lub ołówkiem temi formułami. Nawet młodzi lekarze, którzy przecież z całego kierunku swojej nauki powinni się byli trzymać faktów rzeczywistości doświadczenia, przysięgali na abstrakcye transcendentalne Hegla.