Najtrudniejszy klient - ebook
Najtrudniejszy klient - ebook
Elise włożyła wiele wysiłku w stworzenie agencji matrymonialnej, która skojarzyła mnóstwo szczęśliwych par. Dax, cyniczny właściciel stacji telewizyjnej, chce udowodnić, że jest oszustką. Na oczach telewidzów Elise oświadcza, że znajdzie Daxowi partnerkę na całe życie. I tu spotyka ją niespodzianka: jej niezawodny program komputerowy typuje ją samą. Jest zszokowana. Wykluczone, by stworzyli z Daxem parę! Tymczasem podczas kolejnych spotkań odkrywają, że jakaś siła przyciąga ich do siebie...
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-276-2207-5 |
Rozmiar pliku: | 702 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W biznesie medialnym, podobnie jak w życiu, odpowiednia prezentacja stanowi kartę atutową. Dax Wakefield zawsze doceniał wartość dobrego show.
Dzięki starannej uwadze, jaką przywiązywał do każdego szczegółu, jego imperium medialne odniosło sukces, o jakim nawet nie marzył. A więc dlaczego notowania KDLS, jego dawnej perły w koronie, spadły do tak fatalnego poziomu?
Zatrzymał się przy recepcji w holu stacji informacyjnej, w której zamierzał wdrożyć postępowanie naprawcze.
– Witaj, Rebecco. Jak w tym semestrze Brian radzi sobie z matematyką?
Recepcjonistka uśmiechnęła się szerzej, odrzucając włosy do tyłu i prostując ramiona, aby upewnić się, że zauważy jej nienaganną figurę. Zauważył. Mężczyzna tak wrażliwy na kobiecą urodę jak Dax, zawsze zauważał.
– Dzień dobry, panie Wakefield – zaświergotała. – Dużo lepiej. Ostatnio dostał czwórkę ze sprawdzianu. Minęło pół roku, odkąd wspomniałam panu o jego ocenach. Że też pan o tym pamiętał!
Zawsze starał się zapamiętać jakiś osobisty szczegół dotyczący pracownika. Miarą sukcesu są nie tylko zarobione pieniądze, ale również doskonale zarządzana firma, czego nie można dokonać w pojedynkę. Jeśli pracownicy lubią firmę, to są jej wierni i dają z siebie wszystko.
Zazwyczaj. Cóż, Dax miał kilka pytań do menedżera stacji, Roberta Smitha, na temat ostatnich notowań. Ktoś tu popełnia błędy.
Dax postukał się po skroniach, uśmiechając szeroko.
– Mama zawsze mi powtarzała, żebym był dobrym chłopczykiem. Gdzie jest Robert?
Recepcjonistka nacisnęła guzik, by odblokować drzwi.
– Nagrywa program.
– Pozdrów ode mnie Briana – zawołał Dax, przechodząc przez drzwi z matowego szkła, za którymi odbywał się największy show na ziemi: poranne wiadomości.
W studiu kręciło się mnóstwo ludzi: kamerzyści, oświetleniowcy, realizatorzy, a pośrodku tego pozornego rozgardiaszu siedziała prezenterka wiadomości KDLS, Monica McCreary. Rozmawiała przed kamerą z drobną ciemnowłosą kobietą, która choć niewysoka, miała wspaniałe nogi. I potrafiła ten atut wyeksponować.
Dax był pełen uznania dla jej wysiłku. Przystanął na uboczu i ściągnął spojrzeniem menedżera. Robert, skinąwszy głową, przedarł się ku niemu przez ocean ludzi i sprzętu.
– Widziałeś notowania, co? – mruknął.
Godna pochwały umiejętność czytania w jego myślach. Dax doceniał tę zdolność u pracowników.
Ale niskie notowania stacji doprawdy trudno wytłumaczyć. Kluczem do sukcesu zawsze była sensacja, a jeśli akurat jej brakowało, należało taką sensację stworzyć, aby sztandar Wakefield Media powiewał dumnie.
– Tak. – Chwilowo Dax na tym poprzestał. Miał przed sobą cały dzień, a ekipa była w trakcie nagrywania. – Co to za program?
– Lokalny. Dla przedsiębiorców z Dallas. Nadajemy raz w tygodniu.
Pięknonoga prowadzi własny biznes? Interesujące. Inteligentne kobiety zawsze go pociągały.
– Co ona robi? Piecze babeczki?
Kobieta tryskała energią, była typem pełnej werwy fertycznej cheerleaderki, która nie zawraca sobie głowy nadmiarem choreografii, jeśli jej się nie podoba. Oczami wyobraźni widział, jak lukruje babeczkę i żąda za nią wygórowanej ceny.
Dax dałby się skusić na tę babeczkę. Dosłownie i w przenośni. Może nawet na jedno i drugie.
– Prowadzi agencję matrymonialną, EA International. Dla ekskluzywnych klientów.
Daxowi krew uderzyła do głowy, myśli o babeczkach uleciały jak sen.
– Znam tę firmę.
Mrużąc oczy, skupił wzrok na kobiecie z Dallas, przez którą stracił najbliższego przyjaciela. Ktoś, kto nazywa siebie swatką, powinien być przywiędły, zgarbiony i mieć siwe włosy. Zresztą co za staromodne pojęcie! Poza tym prawo powinno zakazywać tego procederu.
Prezenterka roześmiała się nagle i pochyliła.
– A więc jest pani swego rodzaju dobrą wróżką z Dallas?
– Lubię tak o sobie myśleć. Potrzebujemy w życiu odrobiny magii, prawda? – Gdy z ożywioną miną gestykulowała, jej ciemne włosy poruszały się wraz z nią.
– Ostatnio połączyła pani księcia Delamerian z jego narzeczoną? – Monica mrugnęła porozumiewawczo do rozmówczyni. – Jestem pewna, że wiele kobiet ma to pani za złe.
– To niezupełnie moja zasługa. – Swatka uśmiechnęła się, a to ją w jakiś czarodziejski sposób odmieniło. – Książę Alain… Finn… i Juliet byli już w związku. Pomogłam im tylko się odnaleźć.
Dax nie mógł oderwać od niej wzroku. Wprost jaśniała na planie. Gwiazda wiadomości KDLS wyglądała przy niej jak niepozorne ciało niebieskie przy Słońcu.
Dax potrafił docenić potencjał gwiazdy.
Albo element zaskoczenia.
Wkroczył na scenę.
– Sam poprowadzę, Monico. Dziękuję.
Choć prośba była niezwykła, Monica uśmiechnęła się i wstała. Pozostali pracownicy nawet nie mrugnęli. Gdy usiadł na ciepłym fotelu, mała kobieta wulkan wybuchła:
– Co tu się dzieje? Kim pan jest?
Mężczyzną, który dostrzegł niepowtarzalną szansę na poprawę wyników oglądalności.
– Dax Wakefield, właściciel stacji – odrzekł uprzejmie. – A pani ma na imię Elise, prawda?
Kobieta założyła swoją wspaniałą nogę na drugą i wyprostowała się z godnością.
– Owszem, ale proszę się do mnie zwracać pani Arundel.
A więc rozpoznała jego nazwisko. No to zabawmy się trochę. Zaśmiał się ponuro.
– A może raczej pani Hokus-Pokus? Czyż nie zajmuje się pani zastawianiem pułapek na Bogu ducha winnych klientów? Czy nie podsuwa pani bogatym mężczyznom swoich sprytnych słodkich aniołków?
Ten wywiad może być okazją do zemsty, a ta na zimno smakuje najlepiej. Jeśli jednocześnie z podniesieniem wskaźnika oglądalności zdyskredytuje EA International, gra jest tym bardziej warta świeczki. Ktoś musi ocalić świat przed wyrachowanymi klientkami tej swatki.
– Nie tym się zajmuję. – Elise przesunęła wzrok na jego tors, ale na jej twarzy nie pojawił się zmysłowy uśmiech, jakiego mógłby oczekiwać.
– Proszę nas oświecić – rzekł wielkodusznie, robiąc wymowny gest ręką.
– Łączę z sobą pokrewne dusze. – Elise, a raczej pani Arundel, odchrząknęła i przełożyła nogi, szukając wygodniejszej pozycji. – Niektórzy ludzie potrzebują pomocy w tej materii. Mężczyźni sukcesu rzadko mają czas lub cierpliwość, żeby odnaleźć swoją drugą połowę. Robię to za nich. Potrzebują właściwej partnerki, a o taką niełatwo. Szlifuję zatem niektóre z moich klientek w brylanty godne najlepszych sfer.
– Aha, rozumiem. Uczy je pani sztuki naciągania.
Na pewno to jej się udało z Daniellą White, noszącą teraz nazwisko Reynolds, ponieważ usidliła Lea, przyjaciela Daxa z college’u. To z jej powodu piętnaście lat wspanialej przyjaźni diabli wzięli!
Uśmiech Elise zbladł.
– Sugeruje pan, że kobiety potrzebują szkolenia, żeby zdobyć bogatego mężczyznę? Osobiście wątpię. Ja tylko ułatwiam im sprawę, przedstawiając je właściwym kandydatom. Jestem dobra w swoim fachu. Pan to powinien najlepiej wiedzieć.
W studiu rozległ się szmer, ale Dax i Elise nie przerwali pojedynku na mordercze spojrzenia. Powietrze gęstniało od napięcia. W kamerze wyjdzie to wspaniale.
– Doprawdy? – spytał ze stoickim spokojem. – Czy dlatego, że zniszczyła pani naszą firmę i długoletnią przyjaźń, przedstawiając Leowi tę naciągaczkę?
Rana była ciągle żywa.
On i Leo, koledzy z college’u, całym sercem wierzyli w sukces i wieczną przyjaźń. Kobiety doceniali, gdy były im potrzebne. Ale Daniella rozkochała w sobie Lea, a potem zrobiła mu pranie mózgu. W rezultacie Leo stracił zainteresowanie biznesem.
Nie była to tylko wina Danielli, choć niewątpliwie od niej wypłynęła inspiracja. Ostatecznie to Leo zerwał umowę z Daxem. Obydwaj ponieśli siedmiocyfrowe straty. A potem Leo z niewiadomego powodu zakończył ich przyjaźń.
Cóż, nie warto ufać ludziom. Każdy, komu na to pozwolisz, zetrze cię w pył.
– Bzdura! – Kobieta westchnęła i na moment zamknęła oczy, najwyraźniej starając się wymyślić jakąś celną ripostę. I bądź tu mądra! Nie ma takiej. Mimo wszystko próbowała. – Leo i Dannie są niezwykle dobrani, łączą ich takie same wartości. To właśnie robi mój komputer. Dopasowuje ludzi zgodnie z ich naturą.
– Magia, czary-mary – skomentował Dax, unosząc brwi. – Stwierdza pani, że ci ludzie do siebie pasują, a oni w to wierzą. Potęga sugestii. Sprytne!
Naprawdę tak uważał. Doskonale znał pożytki płynące z takich tricków. Dzięki nim odwracano uwagę od tego, co dzieje się za kulisami. Na policzkach Elise pojawiły się czerwone plamy, ale nie rezygnowała.
– Jest pan cynikiem, panie Wakefield. To, że nie wierzy pan w szczęśliwą miłość, nie oznacza, że ona nie istnieje.
– To prawda, a zarazem fałsz. Owszem, jestem cyniczny, ale wieczna miłość to mit. Długotrwałe związki polegają na kompromisie i przyzwyczajeniu. Nie potrzeba do tego śmiesznych zaklęć o dozgonnej miłości.
Jego matka udowodniła tę prawdę, odchodząc od jego ojca, gdy Dax miał siedem lat. Ojciec nigdy nie porzucił nadziei, że pewnego dnia wróci. Naiwniak!
– Smutne – skonstatowała z niepewnym uśmiechem. – Musi pan być bardzo samotny.
– Nic podobnego. W jednej chwili mogę znaleźć pięć kandydatek na wieczorną randkę.
– Gorzej z panem, niż myślałam. – Przekładając nogę na nogę, czego nie potrafił zignorować, pochyliła się ku niemu. – Powinien pan w końcu znaleźć miłość swojego życia. I to szybko. Mogę panu pomóc.
Wybuchnął tak głośnym śmiechem, że sam się wystraszył. Ale to nie było śmieszne.
– Czy nie wyraziłem się jasno? Czy nie powiedziałem, że uważam panią za manipulantkę, a sam nie wierzę w miłość?
– Próbuje pan udowodnić, że moja firma, praca mojego życia, to zwykła lipa – odparła cicho. – Ale to się nie uda. Nawet komuś o zatwardziałym sercu potrafię znaleźć odpowiednią partnerkę. Proszę mi pozwolić wprowadzić swoje dane do komputera.
Do diabła, wywiodła go w pole. Co za tupet! No, no, szacunek, pani Elise Arundel.
W pewnym sensie podobał mu się jej styl.
Wytarła spocone dłonie o spódnicę. Oby tylko ten pompatyczny bufon tego nie zauważył. Wywiad nie przebiegał według zaplanowanego scenariusza. Na taki nigdy by się nie zgodziła. Szermierki słowne nie były jej mocną stroną. Ani też radzenie sobie z bogatymi, nader przystojnymi i aroganckimi playboyami, którzy pogardzali wszystkim, w co wierzyła.
Co jej przyszło do głowy, by rzucać mu rękawicę?
Mniejsza z tym. Na pewno jej nie podniesie. Tacy faceci jak Dax nie pojawiają się u swatki. Gustują w pozbawionych emocji związkach, które bez trudu aranżują.
Dax świdrował ją wzrokiem, bezwiednie gładząc się po szczęce.
– Chce mi pani znaleźć odpowiednią partnerkę?
– Prawdziwą miłość – poprawiła go. – Taką na zawsze. Zajmuję się łączeniem par na całe życie.
Ta praca przynosiła jej satysfakcję. Ale dla siebie nie znalazła jeszcze nikogo odpowiedniego, choć nie traciła nadziei. Jeśli pięć małżeństw i wiele romansów matki nie pozbawiły jej jeszcze optymizmu i wiary w potęgę miłości, Daxowi Wakefieldowi również to się nie uda.
– Proszę więc opowiedzieć o własnym szczęściu. Czy pan Arundel jest pani jedyną prawdziwą miłością?
– Jestem singielką – oświadczyła bez wahania. – Nie świadczy to jednak o jakości moich usług. Nie rezygnuje pan z agencji turystycznej tylko dlatego, że agentka nie była w kurorcie, do którego pan się wybiera, prawda?
– Mimo wszystko zastanawiałbym się, dlaczego pracuje w tym zawodzie, jeśli nigdy nie wsiadła do samolotu.
W studiu rozległy się chichoty.
Byłaby szczęśliwa, mogąc wsiąść do tego samolotu, gdyby tylko pojawił się właściwy mężczyzna. Ale jej klienci pasowali zawsze do kogoś innego, nie do niej, a poza tym, cóż… brakowało jej odwagi, by podejść do interesującego mężczyzny i się przedstawić.
Spędzanie piątkowych wieczorów na oglądaniu komedii romantycznych było bezpieczniejsze niż bicie się z myślami, czy osiągnęła wystarczający sukces, czy jest dość dobra albo dość szczupła, by umówić się na randkę.
Zgodziła się na ten wywiad tylko po to, by promować swoją firmę. Nic innego oprócz sukcesu EA International nie skłoniłoby jej do zrobienia z siebie widowiska.
– Osobiście zawsze latam pierwszą klasą, panie Wakefield. – Gdyby jej głos nie przybrał piskliwego tonu, riposta wypadłaby świetnie. – Gdy będzie pan gotów wejść na pokład, proszę mnie odwiedzić.
– Czy mogę wypełnić kwestionariusz online?
Czy naprawdę to rozważał? Złe przeczucie na dobre zagościło w jej głowie. To był zły pomysł, ale jak ma zareagować? On krytykuje jej zawód i jej firmę.
– Kwestionariusz online nie wystarczy – odparła. – Aby znaleźć idealną kobietę, muszę poznać pana osobiście.
Nieznacznie przymknął powieki i posłał jej leniwy uśmiech, który absolutnie nie powinien spowodować zawirowania w jej żołądku.
– Ciekawe. Jak daleko nasza osobista znajomość musi się posunąć, pani Arundel?
Czyżby z nią flirtował? Bo ona na pewno nie. Prowadzi twardy biznes.
– Daleko. Zadaję serię wnikliwych pytań. Gdy skończę, będę pana znać lepiej niż pańska matka.
Jakiś cień przemknął po twarzy Daxa, ale szybko się zreflektował.
– Nie zdradzam sekretów, zwłaszcza mojej mamie. A jeśli to zrobię i nie znajdę prawdziwej miłości? Mogę panią oskarżyć o oszustwo. Zdaje sobie pani z tego sprawę?
– Nie ma zmartwienia – skłamała – ale proszę o poważne podejście do rzeczy. Żadnego oszukiwania. Jeśli się pan zdeklaruje, a ja nie znajdę dla pana prawdziwej miłości, może pan rozpowiadać wszem i wobec, że nie jestem tak skuteczna, jak twierdzę.
Ale była skuteczna. Sama wymyśliła algorytm kojarzenia par, poświęcając niezliczone godziny na stworzenie bezbłędnego kodu. Ludzie często ją zwodzili, ale nigdy się nie poddawała, dopóki nie wyeliminowała błędu. Nieważne, że przy pisaniu programu pochłonęła mnóstwo batoników. I że czekolada tak łatwo szła jej w biodra.
– Niezły układ. – Zmrużył oczy. – Nie ma sposobu, żebym na tym stracił.
Był święcie przekonany, że ta kobieta oszukuje klientów, a on nigdy nie da się na to nabrać.
– Ma pan rację. W żadnym przypadku pan nie straci. Jeśli pan nie znajdzie swojej drugiej połowy, zniszczy pan moją firmę wedle własnego upodobania. Ale jeśli znajdzie pan miłość, cóż… – Wzruszyła ramionami. – Osiągnie pan szczęście. I mnie będzie pan je zawdzięczał.
– Miłość nie jest jedyną nagrodą?
Droczył się z nią. Nie ujdzie mu to na sucho.
– Prowadzę interes, panie Wakefield. Na pewno zdaje pan sobie sprawę, że mam wydatki. Dym i lustra kosztują.
Miał ujmujący śmiech, musiała to przyznać. Dannie trafiła w sedno, tak oto opisując Daxa Wakefielda: „Smakowity kąsek, odrobinę pyszałkowaty, czasami śliski jak wąż”.
– Proszę się mieć na baczności, pani Arundel. Chyba nie chce pani wyjawić wszystkich swoich sekretów w porannych wiadomościach?
Pokręcił głową, ale to nic a nic nie zaszkodziło jego fryzurze. Tak przystojny i zadbany facet jak Dax Wakefield nie potrzebował specjalnego makijażu, by pokazać się przed kamerą. Doprawdy, to nie w porządku.
– Niczego nie wyjawiam. – Wyprostowała się w fotelu. Im dalej od tego przystojniaka, tym lepiej. – Ale jeśli znajdzie pan prawdziwą miłość, zgodzi się pan na reklamę mojej firmy. Jako zadowolony klient.
Gdy z zaskoczeniem znów uniósł brwi, poczuła lekki dreszczyk emocji i już nie żałowała, że podjęła tę grę.
W końcu chodzi o EA International, przedsięwzięcie, na które chuchała i dmuchała od siedmiu lat. Atak na swój biznes traktowała jak atak osobisty.
– Mam reklamować pani usługi?
– Jeśli znajdzie pan miłość, oczywiście. Też powinnam coś mieć z tego eksperymentu. Zadowolenie klienta to najlepsze referencje. Gotowa jestem nawet zrezygnować z mojego wynagrodzenia.
– Teraz naprawdę mnie pani zaciekawia. Ile obecnie wynosi stawka za prawdziwą miłość?
– Pięćset tysięcy dolarów.
– Niesłychane! – Zrobiło to na nim wrażenie.
– Daję gwarancję. Jeśli nie znajdę komuś partnerki, zwracam pieniądze. To pana nie dotyczy – przyznała ze skinieniem głowy. – Pan się postara zniszczyć moją firmę.
Wtedy zorientowała się, że popełniła błąd. Można znaleźć bratnią duszę tylko dla kogoś, kto posiada duszę. Dax Wakefield najwyraźniej sprzedał swoją diabłu. To nigdy się nie uda. Jej program prawdopodobnie go przeżuje i wypluje. Musi zejść z tej sceny, zanim zostanie doszczętnie zgrillowana w światłach kamer.
Zacierając ręce w geście radości, mrugnął do niej okiem.
– Propozycja, na której nie mogę stracić. Nawet zrobię dla pani coś więcej. Za pół miliona dolarów można kupić piętnastosekundową reklamę podczas Super Bowl. Jeśli znajdzie pani dla mnie prawdziwą miłość, w przerwie meczu zaśpiewam na pani cześć pieśń pochwalną.
– Nie zrobi pan tego. – Omiotła wzrokiem jego przystojną twarz, starając się zgłębić jego prawdziwe intencje.
Ale emanowała z niego szczerość.
– Zrobię. Tyle tylko, że nie będę musiał. Wygrana ze mną wymaga czegoś więcej niż dymu i luster.
Wygrana! Traktuje to jak zawody!
– To znaczy, że nawet jeśli się pan zakocha, będzie pan udawał, że jest inaczej?
Wyraz oburzenia wyostrzył mu rysy.
– Zaręczam swoim słowem, pani Arundel. Być może jestem cynikiem, ale nie kłamcą.
Uraziła go. Rysy jego twarzy złagodniały tak szybko, że można by pomyśleć, iż sobie to wyobraziła. Ale wiedziała, co zobaczyła. Dax Wakefield nie pozwoliłby sobie na wygraną w nieuczciwy sposób. To zdecydowało.
Kojarzenie ludzi, którzy chcą się zakochać, jest stosunkowo łatwe. Znalezienie partnera dla zdeklarowanego cynika bywa supertrudnym przedsięwzięciem. Ale stanowi ambitne wyzwanie. Jej mózg był jej największym atutem. Udowodni jego sprawność publicznie. Przezwycięży wreszcie kompleks niskiej grubej dziewczynki, która tak bardzo pragnęła, by matka mimo wszystko ją kochała.
– Umowa stoi. – Bez wahania wyciągnęła rękę.
Gdy ściskała jego dłoń, poczuła lekki dreszczyk. Wolała nie patrzeć na ich złączone palce. Cokolwiek to było, czuła, że jest niebezpieczne.
Och, Boże, na co przed chwilą się zgodziła?