- W empik go
Nal i Damajanti: baśń staroindyjska z ksiąg Maha-bharaty - ebook
Nal i Damajanti: baśń staroindyjska z ksiąg Maha-bharaty - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 294 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Historya Nala i Damayanti stanowi jeden z najpiękniejszych epizodów wielkiej epopei indyjskiej Mahabharaty.
Treścią tej epopei są dzieje walki dwóch pokrewnych rodów, potomków Bharaty, mianowicie rodów Kuru i Pandu. – Ród Pandu ostatecznie złamany, traci ziemię i tron – i udaje się na lat czternaście na pokutę do lasu.
Dzieje walk obu pokoleń są opowiedziane w dwóch pierwszych księgach epopei (Adiparvan i Sabhaparvan). Trzecia księga Vanaparvan (księga lasów) opiewa pobyt Pandawów na puszczy. Królowie przepędzają czas na modłach, rozmyślaniach i rozmowie.
Autorowi (ściślej, autorom) poematu pozwala to na wtrącenie różnych epizodów, prawie nie związanych z treścią samej epopei. Bramini-poeci, ku pocieszeniu wygnanych królów, opowiadają im różne baśni już to o charakterze filozoficznym, już to czysto powieściowym.
Takim opowiadaczem jest Brhadaswa, który śpiewa im historyę Nala i Damayanti.
Sam przez się poemat ten stanowi całość odrębną i zamkniętą, a wzruszające dzieje miłości królewny i królewicza, ich szczęścia niezmierzonego i również ogromnego potem nieszczęścia, szaleństwo Nala, rozłączenie kochanków i ponowne ich zjednoczenie, wierność ich i stałość – typ mężczyzny szlachetnego, pełnego wyższej mocy ducha, choć złamanego chwilową namiętnością, a z drugiej strony postać kobiety subtelnej, delikatnej, tkliwej, ufnej, oddanej, pełnej wiary i poświęcenia: wzruszały niezmiernie dusze indyjskie, a za niemi i cały wschód azyatycki. Motyw Nala i Damayanti rozwijali późniejsi poeci w postaci wielkich poematów, między innemi słynął poemat Nalodaya, przypisywany Kalidasie oraz Naiszadhaya, dzieło Śriharszy z XVI w.; nadto utwór ten w różnego rozmiaru parafrazach przełożono na język jawański, malajski, tamulijski, bengalski i t… d.
W Europie po raz pierwszy ogłosił go Franciszek Bopp w r. 1819; mianowicie podał tekst oryginalny wraz ze swojem własnem tłumaczeniem łacińskiem. Wkrótce też przełożono ten poemat na języki europejskie. Na niemieckie tłumaczyli je różni, między innemi Rückert, który zresztą zrobił bardzo swobodną parafrazę; tłumaczyli też Bopp, Kosegarten, Holtzman i inni.
Na francuzki przełożył Nala Burnouf, na czeski Schleicher, na rosyjski – podług niemieckiej parafrazy Rückerta – Żukowski.
W języku polskim istnieje jeden całkowity przekład Nalaupakhyany, sporządzony przez p. A. Leciejewskiego; jest to przekład prozą, dosłowny, bardzo dokładny i wartościowy, ale przekład filologiczny, pozbawiony najważniejszej ozdoby poetyckiej tj. rytmu.
Uważaliśmy tedy za rzecz właściwą i literaturze powinną – opracować tłumaczenie tego poematu, razem ścisłe i rytmiczne.
Była pewna trudność w doborze rytmu: szło mi o to, aby rytm przekładu odpowiadał, ile można, melodyi oryginału.
Epos indyjskie ułożone jest w sIokach tj. dwuwierszach o 32 sylabach. Forma ta zowie się anusztubh. Każda sloka da się podzielić na dwa wiersze o 16 sylabach, albo nawet na cztery po 8 sylab, gdyż w Ramayanie czytamy: padai's czaturbhih samyuktam idam vakyam samakszaraih tj. z wierszy czterech złożoną (jest) ta strofa równozgłoskowych. – Jednakże w edycyach zwykle dwa ośmiozgłoskowe wiersze łączą się w jeden 16 zgłoskowy. Szczególną cechą prozodyi indyjskiej jest, że pierwsza połowa takiej półsloki ma rytm zupełnie swobodny i nieokreślony, druga połowa jest jambiczną, przyczem koniec wiersza może mieć charakter daktyliczny. Schleicher w ten sposób wyraża slokę indyjską.
XXXX XXXX | | υ – υ – υ – υ - υ
Inni oznaczają tę slokę w następującym schemacie:
υυυυ / υ – – υ / υυυυ / υ – υ υ
Ponieważ język nasz nie zniósłby takiej niesymetryczności, i ponieważ w pierwszej połowie zazwyczaj przeważają chorejamby lub peony, przeto postanowiłem oddać całość w jambach, co zdaje mi się najlepiej odpowiadać naturze sloków indyjskich. W każdym razie ani aleksandryn, ani heksametr nie jest tu odpowiedni, a 16-zgłoskowy wiersz trocheiczny byłby zbyt monotonny; może najzręczniej postąpił tłumacz czeski, który przerobił rytm indyjski na 10-zgłoskowy wiersz rapsodów słowiańskich, np. Sądu Libuszy, ale zmuszony był wskutek tego nieraz dzielić jeden wiersz na dwoje albo znów skracać i opuszczać to i owo. W moim przekładzie nie opuszczono nic i tylko w dwóch lub trzech miejscach, gdzie w tłumaczeniu brakło treści na dopełnienie 16 sylab – dodałem parę słów, zawsze w duchu mówiącego poemat bramina.
Do przekładu używałem starego tekstu Boppa, mianowicie trzeciej edycyi jego Nala (Berlin, 1868). Korzystałem również z jego przekładu łacińskiego, a nadto z tłumaczenia niemieckiego Kellnera. Chwilowo miałem pod ręką tłumaczenie czeskie Schleichera, pomieszczone w starym roczniku Czasopisu Museum.
Co do nazwisk, to używam ich w brzmieniu oryginalnem, przyczem nazwiska męzkie na a podaję w formie dwojakiej: Nala i Nal, Punyasloka i Punyaslok, Narada i Narad, Naiszada i Naiszad, Wahuka i Wahuk i t… d. Podobnież sloka i slok, asoka i asok, yaksza i yaksz i t… d. – Imiona żeńskie kończą się przeważnie na i , jak Damayanti, Bhaimi, Vaidarbi, Saczi, Kesini, Rohini; deklinuję je mniej więcej na wzór polskich rzeczowników pani, ksieni, gospodyni, przyczem niektóre podaję w razie potrzeby w formie jak Vaidarbia, Bhaimia.
Zgodnie z naturą sanskrytu, pewne specyalne przekształcenie głównej samogłoski wyrazu – zmienia jego znaczenie tak np. Nal jako król Niszady zowie się Naiszada; Damayantf jako królewna Vidarby zowie się Vaidarbi, jako córa Bhima – zowie się Bhaimî. Podobnież potomek rodu Kuru zowie się Kaurava, syn królowej Kunti – zowie się Kaunteya.
Nazwy krajów używają się zarówno w liczbie pojedynczej (Niszada, Vidarba, Kosala) jak i mnogiej (Niszady, Vidarby, Kosale).
Dodam tu jeszcze następujący szczegół, o którym, czytając poemat – pamiętać należy. Jak wspominaliśmy, baśń tę opowiada wieszczek Brhadaswa jednemu z królów Pandu, mianowicie najstarszemu, imieniem Yudisztera. Przemawiając do niego, nadaje mu różne tytuły i nazwy. Najczęściej zowie go Bharata, jako potomka tego brata Ramy; czasem mówi doń Kaunteya tj. syn Kunti, czasem Pandava tj. przedstawiciel domu Pandu; czasem Kaurava tj. krewny domu Kuru; niekiedy wprost zowie go Yudisztera lub tytułuje go radia, maharadża; mówi: królu mój, królu ziemi, panie mój, wielki królu, lwie, tygrysie, albo też zowie go viśam pate (visorum domine).
A. L.BRHADASWA RZECZE:
Był sobie król, imieniem Nal, syn Wiraseny, walny w dłoni,
Wszech pożądanych pełny cnót, foremny ciałem, świadom koni,
Królewskich mężów rzeszy stał na czele, niby młody bóg –
Ponad wszystkiemi wzwyż a wzwyż, jako promienny słońca łuk.
Pobożny, chrobry, znawca Wed, niezwyciężony pan Niszady,
Czcił prawdę, (w kości lubił grać) – wódz niezliczonych wojsk gromady,
Umiłowanie pięknych dziew, udały, zmysłów swoich pan,
Wyborny łucznik, bożych praw służebnik, jako Manu (1) sam.
I był w Widarbie radża Bhim, król bogobojny i szlachetny,
Bohater, świętych pełny cnót, spragniony dzieci a bezdzietny.
Wysiłki wszystkie czynił Bhim, by dziatwę swego mieć plemienia,
Aż bramin-riszi (2) przybył doń, Bharato! (3) Daman ów z imienia.
Więc go bezdzietny radża Bhim, obrzędów znawca, uweseli
I z żoną wraz, o Panie mój, gościny świętej mu udzieli.
Wówczas Bhimowi z żoną wraz proroczy Daman łaski powie,
Że mu się dziewczę-perła-kwiat narodzi oraz trzej synowie:
Więc Damayanti, Dam i Dant i Daman, piękni i wielmożni,
Chrobrzy a pełni wszelkich cnót i bogobojnem życiem groźni.
A Damayanti krasą lic, czystością, chwałą i urokiem
Oraz fortuną w rychły czas na świecie słynie w krąg szerokim.
Gdy jej panieństwa nadszedł czas, służebnic pięknych tłum ochoczy
I przyjaciółek sto a sto, jakoby Saczję (4) ją otoczy.
A Damayanti pośród nich jaśniała czarem swego lica,
Promieniejąca ciałem swem, jak błyskawiczna błyskawica.
Nad człowieczym i wdzięki lśni, jak gdyby Śri (5) długoźreniczna:
Ani sród bogów ni sród yaksz (6) nie była pani taka śliczna,
Ni kiedy pośród ludzkich rzesz widziana taka ni słyszana,
Dzieweczka wzruszająca świat, od bogów nawet uwielbiana.
Nieporównany zasię Nal, potężny ludów wojewoda,
Pięknością swego ciała lśnił, nito Kandarpy (7) lśni uroda.
Że wobec Damayanti wciąż Nala sławiono pieśnią słów,
A wobec Nala sławił świat cną Damayanti znów a znów:
Na niewidziane, miłość ich, gdy ich tak wzajem wielbi świat,
Wzajemna, królu, z obu stron zakwitła jak lotosu kwiat.
I Nal, nie mogąc uczuć swych powstrzymać w sercu potajemnie,
Koło babieńca ruszył w las – i siadł ukryty w jego ciemnie.
Tam złotoskrzydłych gęsi rój obaczy, zabłąkanych w lesie –
I, goniąc, schwycił jednę gęś, a ta mu lekko w dłoni rwie się,
I ludzką mową rzecze ptak do Nala: – Radżo, nie z twej ręki
Ja zginąć mam! Ja sprawię ci usługę godną twej podzięki.
Przed Damayanti, królu mój, twe imię sławić będę wciąż,
By nad cię w myśli panny tej nie postał żaden inny mąż.
To gdy usłyszy, złotą gęś wypuścił z dłoni król wspaniały
I gęsi odaliły się – i do Widarby poleciały.
A gdy w Widarbie były już – przed Damayanti w lot się kładą
I po ogrodzie błądzą znów. Królewna ujrzy gęsi stado –
Skrzydlaków dziwokształtny rój: wnet sama, a z nią dziewic koło
Poczyna gonić ptaki te – i w dłonie chwytać je wesoło.
Wnet się rozpierzchła gęsia czerń – gdziebądź śród krzaków tej gęstwiny,
Tedy zosobna gęsią czerń poczęły ścigać w skok dziewczyny.
Zaś owy dziwokształtny ptak, co go królewna trzyma w dłoni,
Ten, głosem ludzkim mówiąc tak, wyrzecze naraz wieszczo do niej:
– O Damayanti, jestci Nal, Niszadzki książę, do Aswinów (8)
Raczej podobny ciałem swem, niż do człowieczych nikłych synów,
Gdyby, o najpiękniejsza z dziew, ten ci był mężem, pełny cnot,
Owocny byłby taki siew i kształtów twych uwiecznił ród.
Gdyż bogów my, gandharwów (9) my, i rakszów (10) też, i ludzi, węże (11)
Widzieli: nie był przecie nikt taki, jak owy mąż nad męże.
Gdy ty więc perłą dziewic, Nal – ozdobą mężów (prawi gęś) –
Złączyć te wielmożności dwie: toż doskonała będzie więź!
Więc Damayancie słowa te, skoro wygada wieszczy ptak,
Królewna rzecze: Ptaku mój, ty mów Nalowi tak a tak.
Jajoród na to znowu: Tak! i z pól Widarby leciał precz,
I do Niszady wrócił znów – i opowiedział całą rzecz.BRHASDAWA RZECZE
Gdy Damayanti, Panie mój, tych złotej gęsi słów wysłucha,
Nie swoją odtąd była już: u Nala bawi treść jej ducha.
Więc zagłębiona w tajną myśl, więc wynędzniała, bladolica
Wzdychaniem duszę rwała wciąż, w snach pogrążona swychdziewica.
Patrzała ciągle w dal a w dal, szaloną zdając się na oko,
Pobladłą miała twarz, a duch gorzał w niej ogniem żądz głęboko.
Radości żadnej nie ma już ni w jadIe, trunku, ani w grach:
Nie sypia ani w noc ni w dzień – i płacze, wzdycha wciąż: ach, ach!
Że więc nie swoja, drużki jej poznały przez to zachowanie
I do Widarby pana szły, by mu powiedzieć o jej stanie:
– Nie swoją Damayanti jest dla królewicza z pól Niszady!
Co gdy usłyszy radża Bhim od drużek córki swej gromady,
Rozważa dziecka swego rzecz, ile że ważnać to jest sprawa,
Dla czego Damayanti dziś, jakby nie swoja się wydawa.
Widząc, że panna wchodzi już w dojrzałą dobę krwi swej młodej,
Znalazł, że nadszedł dla niej czas, by zwolin (1) jej ogłosić gody.
Wołaniem wielkiem, Panie mój, zawoła króle, wojewody:
– Niech bohatery zjadą tu, na zwolin córki mojej gody.
Ten gdy usłyszą króle głos – na Damayanti zwolin gody,
Spiesznie na Bhima jadą dwór – jadą przez ziemie i przez wody.
Aż hukiem słoni – koni – kół rozdzwonią ziemi ukrainy,
Ich wieńce płoną tęczą barw, na pokaz strojne ich drużyny.
Tych wielkoręki radża Bhim – mocarzy chrobrych i szlachetnych
Z stosowną wszystkich witał czcią – i żyli tam w zaszczytach świetnych.
A właśnie był to czas, gdy dwaj najwięksi risziowie z Surów (2),
Najwielebniejsi, idąc szli do Indry (3), pana śród lazurów.
Byłci to Narad (4), Parwat (5) z nim, tajniom pobożnych prawd oddani:
Na zamek radży bogów szli i ze czcią byli powitani.
Cześć im złożywszy, potem bóg, wyniku świadom, o ich los
Oraz o zdrowie, jakbądź szło, Kaurawo, pyta w wielki głos.BRHADASWA RZECZE:
Zabójca Writro-Bala (7) więc, Narada ukojony słowem
– Królowie – rzekł – świadomi cnót, walczący w życiu pogrobowem,
Co mkną ku zachodowi – w czas, z nieodwróconą twarzą wstecz,
Którym, jak moja Kamaduk (8) – jest świat ten – grzechu pełna rzecz –
Gdzie jest ten bohaterów ród, bo ich nie widzę w błękitności
Wchodzących tutaj z ziemi sfer, tych ukochanych moich gości?
Gdy Sakra(9) rzecze słowa te, natychmiast Narad mu odpowie:
– Słuchaj, o Maghawanie nasz, czemu nie wchodzą tu królowie.
Jest Damayanti, perła dziew, córa monarchy pól Widarby
Nad wszystkich niewiast ziemi blask, wyższa swoimi pięknaskarby.
A że się mają odbyć wraz, Sakro, zwoliny jej dziewicze,
Tedy na Bhima jasny dwór – spieszą królowie, królewicze.
Że Damayanti perłą dziew, więc ku niej żądza ich rozpala
I pragną posiąść owy skarb, wielki zabójco Writro-Bala.
Gdy Narad mówił słowa te, Agni (10) i pany niebostołów,
Najbardziej nieśmiertelne szły do Indry, ducha wszechżywiołów.
A gdy wyrozumieli treść słów, które Narad prawił cny:
– Zaiste – rzecze każdy z nich wesoło – pójdziem tam i my!
Więc każdy orszak wziął i wóz – i wielkich bogów rzesza święta
Pospiesza do Widarby tam, gdzie są już króle i książęta.
Toćże, Bharato, i król Na!, gdy Bhim obwołał zjazd mocarzy,
Ku Damayancie spieszył rad, bo mu ją głos przeznaczeń darzy.
Więc go ujrzeli władcy nieb, jako na nizkiej ziemi stał,
Właśnie, jakoby Manmat (11) sam, najforemniejsze z bożych ciał.
A gdy go ujrzą władcy nieb, że stał, jak gwiazda jaśniejący.
Patrzą na niego, jak na dziw, bogowie, jutro wszechwidzący,
Więc zatrzymawszy wozów bieg, mieszkańcy pozaświatów wiecznych
Do królewicza Niszad w głos okrzykną z siedlisk napowietrznych.
– Hej, Naiu, Indro-ludzki, hej! oddany prawdzie wszystko-rzeczy,
Pomóż nam, posłem naszym bądź, ty, z ludzi najbardziej człowieczy!BRHADASWA RZECZE:
Tym przyrzekając, mówi Nal: – Takci uczynię! i schylony
Wraz pytał ich, Bharato mój, ze złożonemi w krzyż ramiony.
– Któż wy jesteście i któż ów, co mam mu posłem być, mocarze,
I cóż mi spełnić przyjdzie dlań? Powiedzcie, jako prawda każe.
Te gdy wyraził słowa Nal, Maghawan rzecze mu łaskawie:
– Wieczystych bogów widzisz w nas, a w Oamayanti jedziem sprawie.
Jam Indra, ten-ci Agni-żar, zaś ów jest oceanów Duch (1)
Ów Yama (2), królu, mroków pan, co ciała ludzkie miażdży w puch.
Więc o przybyciu naszem ty powiadom naprzód cną Bhaimię (3)
Że oto jadą na jej dwór bogowie: ogłoś nasze imię.
Bogowie posiąść ciebie chcą: Waruna, Sakro, Agni, Yama,
A ty jednego z bogów tych – za męża wybierz sobie sama.
Gdy Sakra wyrzekł słowa te, złożywszy dłonie, Nal odpowie:
– W tym samym celu dążę ja: nie posyłajcie mnie, bogowie.
Jakże, gdy zdrowy rozum ma, człowiek potrafiłby kobiecie
W cudzem imieniu mówić tak: święci, toż mnie wyrozumiecie!BRHADASWA RZECZE:
Tak przekonany słowem bóstw, odparł Naiszada, spraw świadomy.
– Jakże przestąpię domu próg: strzeżone pilnie są tam domy!
– Przestąpisz próg – odpowie bóg Mahendra (5), wielki władca gromu.
Więc ruszył ów, wyrzekłszy: Tak! do Oamayanti ruszył domu.
I Widarbiankę ujrzał tam, swych drużek otoczoną kołem:
Przejaśniejąca ciałem lśni, nieziemskie wdzięki nad jej czołem.
Wiotka jej kibić, luby czar subtelnych członków, a źrenica
Zaciemnia zda się blaskiem swym promieniejący blask księżyca.
A właśnie miłość rosła w nim ku tej dziewicy uśmiechniętej
I miłość jej zdobywał sam, gdy chciał wykonać rozkaz święty.
Gdy ujrzał Nala dziewcząt chór, wnet poruszony tłum uroczy,
Jego piękności bacząc dziw, aż na krzesełkach swych podskoczy.
I wysławiały Nala wdzięk w podziwie krasy jego lic
I w duszy mu składały hołd, lecz głośno nie mówiły nic:
– Ha, co za piękność, co za blask! ha, co za śmiałość przejść tu próg!
Czy to gandharwa czyli yaksz? czy asur (6), czyli który bóg?
Te więc nie mogły mówić nic prześliczne drużki cnej królewny,
Choć je uderzył jego czar – i wstyd je zarumienił rzewny.
Uśmiechniętemu, patrząc nań, wówczas królewna uśmiechnięta
Cna Oamayanti, rzecze tak, zdumieniem wielkiem też ujęta:
– O ty, przepiękny, mów, któś jest? ty, miłość mą rozniecający!
Tyś, bohaterze, jako bóg tu wszedł, bezgrzechem jaśniejący.
Chcę poznać cię! Jak jesteś tu – i jak tu wszedłeś niewiadomy?
Surowo tu zakazan wstęp! Strzeżone pilnie nasze domy.
Więc powie Nal, gdy rzekła doń tak Damayanti promieniąca:
– O niezwyczajna, jam jest Nal! Powitaj we mnie bogów gońca.
Bogowie posiąść ciebie chcą: Waruna, Sakro, Agni, Yama.
Ty zaś jednego z bogów tych za męża wybierz sobie sama.
Z ich to potęgi jam tu wszedł – jam niewidzialny wszedł nikomu.
Nikt mię nie dostrzegł, wstrętu nikt nie czynił mi u progów domu.
Oto, żem poseł boży jest, więc tu przez boży wszedłem rząd,
A ty, wybranko, rozważ rzecz – i, jak się zda, poweźmij sąd.BRHADASWA RZECZE:
A ta, złożywszy bogom cześć, z uśmiechem tak mu odpowiada:
– Jako twa chęć, małżonkę bierz. Radżo, cóż czynić mi wypada?
Bo ja, rzecz ważąc, nie mam nic okromia samej siebie, panie.
A to jest wszystko twoje dziś! Czyń ślub, jak miałam zwiastowanie!
Pieśń złotej gęsi w lasku tam! o wojewodo, ta mnie pali.
Dla ciebie Nalu z woli mej, królowie tutaj się zjechali.
I gdyby uczuć moich żar odepchnął wiarodawca Nal,