- nowość
- promocja
- W empik go
Narcoball. Futbol, kartele i śmierć w Kolumbii Pablo Escobara - ebook
Narcoball. Futbol, kartele i śmierć w Kolumbii Pablo Escobara - ebook
Pablo Escobar kochał władzę.
Pablo Escobar kochał pieniądze.
Ale Pablo Escobar kochał też futbol.
Za każdym razem, gdy kopał na ulicach Medellín piłkę zrobioną ze szmat, a stróże prawa przepędzali go z ulicy, w młodym Pablo rosła nienawiść do policji.
Kiedy został baronem narkotykowym, zaczął wspierać futbol: budował boiska dla biedoty, finansował Atlético Nacional, dzięki czemu kolumbijski zespół sięgnął po upragniony triumf w Copa Libertadores. Ale piłkarska działalność Escobara miała też mroczną stronę: korumpowanie drużyn przeciwnych, zastraszanie sędziów, a nawet zabijanie arbitrów, gdy nie robili tego, czego oczekiwał El Patrón.
Poznaj kulisy największych sukcesów kolumbijskiego futbolu, za którymi stały pieniądze karteli narkotykowych. Dowiedz się, jak wykorzystywały one piłkę nożną do zdobywania serc kibiców, prania brudnych pieniędzy i walki z władzami. Poznaj tajemnicę zabójstwa Andrésa Escobara, piłkarza, który strzelił samobójczą bramkę na mundialu w USA i zginął z rąk bandytów.
Ta książka jest tak dobra jak serial Narcos. To mocna, dosadna lektura, po którą po prostu musisz sięgnąć. Niezależnie od tego, czy interesujesz się futbolem.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8330-854-8 |
Rozmiar pliku: | 2,1 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
LEPSZY GRÓB W KOLUMBII… (1989)
Dwaj mężczyźni leżą przy kurzącej się drodze w rowie, który daje im cień, a tym samym ulgę od bezlitosnego upału. Na tle łagodnego poszumu parnego kolumbijskiego poranka wyraźnie słychać, jak ciężko oddychają. Nie ruszają się, a krople potu wsiąkają im w kołnierzyki i ubrania pod pachami. Młodszy i bardziej wysportowany ściska w dłoniach karabinek maszynowy Heckler & Koch MP5. Starszy i potężniejszy patrzy w przeciwnym kierunku. Zza paska jego dżinsów połyskuje rękojeść pistoletu SIG Sauer. Nad głowami obu uciekinierów latają owady, a oni nadstawiają uszu, by usłyszeć, jeśli ktoś będzie się zbliżał. Ci dwaj to nie robotnicy rolni ani drobne złodziejaszki, tylko Pablo Emilio Escobar Gaviria, najbardziej poszukiwany człowiek na świecie, oraz jego najlepszy sicario, czyli cyngiel, szerzej znany jako Popeye. Obaj są czujni w najwyższym stopniu, uciekają nieustannie od ponad dwóch tygodni. Od ataku na El Oro, farmę nieopodal miasta Cocorná, na której się ukrywali, przemierzają region Magdalena Medio w departamencie Antioquia.
Od tego czasu władze depczą im po piętach. Ściga ich nie tylko kolumbijska policja, ale też elitarna jednostka znana jako Blok Poszukiwawczy (Bloque de Búsqueda). Cóż, przynajmniej przeżyli tę jatkę. Mario, szwagier Pablo, miał mniej szczęścia – gdy rzucili się do ucieczki, został poszatkowany kulami. Nie po raz pierwszy muszą się kryć w przydrożnym rowie. Odkąd Pablo i jego kartel z Medellín przeszli do ofensywy i wypowiedzieli otwartą wojnę kolumbijskim władzom, on i jego towarzysz musieli przemieszczać się pomiędzy zaimprowizowanymi kryjówkami i przygotowanymi wcześniej prywatnymi domami. Zamachy bombowe i zabójstwa zmusiły władze do podjęcia śmiertelnie niebezpiecznych dla nich kroków. Mogą zginąć w każdej chwili.
Brudny, zdesperowany i wyczerpany Popeye stara się zebrać resztę sił, by robić to, co do niego należy; zmysły ma wyostrzone do granic i jest gotów siać śmierć i zniszczenie, gdyby ktokolwiek okazał się na tyle głupi, by próbować wziąć żywcem jego albo jego szefa, nazywanego El Patrón. Przysięgał, że w obronie Pablo odda życie, zabił dla niego setki ludzi. Obaj doskonale wiedzieli, że prędzej czy później do tego dojdzie, że to się musi tak skończyć – że zostaną zbiegami odciętymi od swoich ludzi, tylko we dwóch, otoczeni. „Lepszy grób w Kolumbii niż cela w Stanach Zjednoczonych” – powtarzał Pablo każdemu, kto tylko chciał go słuchać.
Na polach cisza. Droga pusta. Popeye wyczekuje w napięciu, choć nic nie wskazuje na to, że ktoś może się zbliżać. Nie słychać ciężkich butów maszerujących funkcjonariuszy, szumu opon terenówek na szutrze ani łopat śmigłowców tnących wilgotne powietrze. Popeye czuje, że tętno mu się uspokaja, a obolałe mięśnie zaczynają się rozluźniać. Dokładnie w tym momencie dobiega go głos szefa: „Popeye! Popeye!”.
Czy coś przegapił? Namierzyli ich? Przeładowuje broń. To właśnie ta chwila. Zerka na Pablo i zamiera. El Patrón kuca, pistolet zwisa mu swobodnie na palcach lewej dłoni, a prawą ręką przyciska do ucha małe radio tranzystorowe. Zwraca się ku swojemu najwierniejszemu żołnierzowi, najskuteczniejszemu zabójcy i przyjacielowi. Na twarzy ma szeroki uśmiech, a między czarną brodą widać białe zęby.
„Kolumbia strzeliła gola!”
W jednej chwili całe napięcie ulatuje niczym powietrze z płuc rozerwanych kulami 9 × 19 mm wystrzelonymi z pistoletu SIG Sauer. Popeye nie umie powstrzymać się od śmiechu. To cały Pablo, człowiek olbrzymich sprzeczności, które czyniły go śmiertelnie niebezpieczną zagadką i wrogiem numer jeden rządów Kolumbii i Stanów Zjednoczonych. Miliarder, przestępca, terrorysta narkotykowy. Ojciec, patriota i… fan piłki nożnej. Nawet w najgorsze dni i w środku najkrwawszej wojny futbol to dla niego radość i odskocznia.
Sześćset kilometrów dalej, na Estadio Metropolitano w Barranquilli, mieście leżącym na przepięknym karaibskim wybrzeżu, pada bramka. Rozgrywany w 38-stopniowym upale mecz reprezentacji jest niezwykle ważny nie tylko dla Pablo, ale i dla całej Kolumbii. Los Cafeteros – bo tak nazywana jest drużyna narodowa tego kraju z powodu kawy, najsłynniejszego kolumbijskiego produktu eksportowego do czasu pojawienia się Escobara i jego kokainy, narkotyku, dzięki któremu został on jedną z najbogatszych osób w historii ludzkości – właśnie objęli prowadzenie w pierwszym spotkaniu barażowym w eliminacjach do mistrzostw świata z Izraelem, triumfatorem kwalifikacji w strefie Oceanii. Gol, tak jak zresztą cała reprezentacja, ma wiele wspólnego z ukochanym przez Pablo Medellín. Bramkę zdobył Albeiro Usuriaga, prawy napastnik Atlético Nacional, który wszedł na boisko w drugiej połowie. Ruszył do podania od Luisa Fajardo, swego klubowego partnera, po czym mocnym uderzeniem posłał piłkę obok izraelskiego bramkarza. Tak gra drużyna narodowa zrodzona w Medellín, podobnie jak sam Pablo. Selekcjoner Francisco „Pacho” Maturana, szalony bramkarz René Higuita, opanowany i wykwintny młody środkowy obrońca Andrés Escobar, Leonel Álvarez w pomocy – wszyscy oni tworzyli również trzon Atlético Nacional, które niedawno zostało najlepszym klubem w Ameryce Południowej. Pablo zbudował tę drużynę, kibicuje jej i kocha ten zespół…
Słucha w radiu, jak 65 tysięcy kibiców na trybunach El Metro wpada w szał. Brudny, zdesperowany i zaszczuty wiwatuje w przydrożnym rowie razem z nimi. Kolumbia wykonała właśnie niezwykle istotny krok, by spełnić marzenia i zakwalifikować się do finałów mistrzostw świata. Nie grała w nich od 1962 roku. Wszyscy kibice reprezentacji Kolumbii i jej najbardziej niesławny fan nadal mogą wierzyć, że zobaczą Los Cafeteros na mundialu we Włoszech w 1990 roku.Rozdział 1
ZRODZONY Z KRWI I OGNIA (1949–1969)
1 grudnia 1949 roku o 11.55 Hermilda de los Dolores Gaviria Berrío rodzi swoje trzecie dziecko, chłopca. To trzeci syn Abla de Jesúsa Escobara Echeverriego. On i doña Hermilda nie mogą wiedzieć, że drobniutki noworodek w ich ramionach – Pablo Escobar – zostanie kiedyś człowiekiem budzącym w ich kraju największy strach.
Kolumbia, w której Pablo przychodzi na świat, to kraj ognia i krwi. Trwa La Violencia, brutalna wojna domowa, która w dziesięć lat pochłonie setki tysięcy ofiar. Mija właśnie 20 miesięcy od zamachu na kandydata Kolumbijskiej Partii Liberalnej – z tego powodu mieszkańcy całego kraju, w szczególności zaś terenów wiejskich, chwycili za broń i stanęli naprzeciw siebie. W dniu, w którym Pablo przychodzi na świat, chłopscy partyzanci zajmują miasto Puerto López, geograficzne centrum Kolumbii. Pablo rodzi się zatem pośród przemocy i traumy, co ewidentnie stanowi zły omen na dalszą część jego życia.
Młody Pablo dorasta w rodzinie z niższej klasy średniej, ale w latach 50. w Kolumbii takim rodzinom też nie było łatwo i musiały stawiać czoła ponurym realiom. Pierwsze lata życia Pablo spędza na należącej do jego ojca farmie bydła w El Tablazo, w okolicy Rionegro, na wschodzie departamentu Antioquia. Przetaczająca się przez cały kraj przemoc początkowo omija jego rodzinę, lecz ciężka praca i 800 sztuk pogłowia na nic się zdają, gdy zwierzęta zostają zdziesiątkowane przez chorobę. Abel bankrutuje. Rodzina musi się przeprowadzić do miasteczka Titiribí, na drugą stronę Medellín.
Matka Pablo dostaje tam pracę nauczycielki. W weekendy uczy za darmo najuboższe dzieci z okolicy. Rodzinie Escobarów się nie przelewa, mieszkają w jednoizbowym domku z drewna. Pablo i jego rodzeństwo śpią na materacu na podłodze. Życie jest trudne, często nie dla wszystkich wystarcza jedzenia. Deszcz czy nie deszcz, Pablo i jego starszy brat Roberto muszą wychodzić z domu o czwartej nad ranem, żeby zdążyć do szkoły.
Pewnego dnia Pablo zostaje odesłany ze szkoły do domu, ponieważ pojawił się w niej boso. Doña Hermilda, mimo wewnętrznych oporów, postanawia ukraść buty dla syna. Być może chodziło o słynne pierwsze buty Pablo Escobara – mówi się, że były to guayos, czyli piłkarskie korki. Matkę chłopca męczy potężne poczucie winy, mozolnie odkłada więc pieniądze, by kiedyś zapłacić za obuwie.
Nie jest to ani pierwsze, ani największe przestępstwo w historii rodziny – dziadek Pablo nielegalnie pędził alkohol. Słynął z niezwykle pomysłowych sposobów szmuglowania swoich produktów oraz wydobywania się z kłopotów za pomocą łapówek. Rodzice chłopca nie mogli wiedzieć, jak dużo przestępczych genów odziedziczył mały Pablo…
W połowie lat 50., sporo przed dziesiątymi urodzinami Pablo, La Violencia dociera w końcu do ich miasteczka. Pewnej nocy na Titiribí napada brutalny tłum, duża grupa chusmeros, należąca do armii chłopskich partyzantów. Escobarowie ryglują drzwi i kulą się bezbronnie w środku, tymczasem mężczyźni chodzą od domu do domu w poszukiwaniu mieszkańców, których podejrzewają o przeciwne im poglądy polityczne. Wyciągają ludzi na ulicę i maczetami szlachtują na śmierć. Rodzice Pablo są bezradni, mogą jedynie pilnować, by dzieci były cicho, i modlić się w duchu. Wybawienie przychodzi z najbardziej nieoczekiwanej strony – ich drzwi wejściowe okazują się na tyle solidne, że napastnikom nie udaje się ich w żaden sposób sforsować. W końcu partyzanci się poddają, podpalają drewniany budynek i idą dalej. Gdy odgłosy przemocy cichną, a zamiast nich pojawiają się dźwięki zwiastujące nadejście spóźnionego kolumbijskiego wojska, rodzina podejmuje ryzyko ucieczki z płonącego domu. Roberto niesie małego Pablo na rękach przez kałuże krwi, którą spływa ciemna ulica usiana dymiącymi zwłokami. Martwi ludzie zwisają również z latarni. Z okolicznych domów, także z ich chatki, został tylko popiół.
*
Przy pierwszej nadarzającej się okazji Abel i Hermilda wysyłają Pablo i Roberto do Medellín, gdzie chłopcy zamieszkują z babcią. Tętniące życiem miasto przemysłowe, stolica Antioquii, liczy około pół miliona mieszkańców i dynamicznie się rozwija. Ustępuje jedynie Bogocie, urzędowej stolicy kraju i siedzibie władz (zarówno politycznych, jak i finansowych). W Medellín żyje się szybko i anonimowo, w czym bracia wkrótce dostrzegają swoją szansę. Miasto staje się dla Pablo duchowym domem. Rodzice dołączają w końcu do synów, lecz Ablowi, farmerowi do szpiku kości, w ogóle się tam nie podoba. Nie może znieść realiów miejskiego życia do tego stopnia, że przeprowadza się na wieś i zatrudnia w gospodarstwach należących do innych ludzi. Wysyła rodzinie pieniądze, ale nie wraca już do bliskich.
Pablo dojrzewa w Medellín w wyjątkowej atmosferze lat 60. To właśnie w tym mieście zaczynają się kształtować dwie najważniejsze cechy jego osobowości: całkowita pogarda dla wszelkiej władzy oraz radosne, niemal dziecinne zamiłowanie do najpopularniejszego wśród mas sportu na świecie. To tutaj, wysoko na zboczach doliny Aburrá, w „mieście wiecznej wiosny”, młody Pablo Escobar stawia pierwsze kroki jako uwodziciel, rzezimieszek, a nawet początkujący polityk. To tutaj poznaje jedyną pasję, która będzie z nim do samego końca: el fútbol, czyli piłkę nożną…
Kibicuje Atlético Nacional, klubowi założonemu dwa lata przed jego narodzinami. Drużynę nazywa się Los Verdolagas, od portulaki pospolitej, chwastu, którego zieleń zdobi koszulki zespołu. Na Estadio Atanasio Girardot, mogącym pomieścić 40 tysięcy widzów stadionie, wybudowanym za 10,5 miliona dolarów kilka lat przed przeprowadzką Pablo do Medellín, gra także lokalny rywal Atlético – Deportivo Independiente Medellín (DIM). Oba zespoły należą do czołówki pierwszej ligi kolumbijskiej. Roberto zostaje kibicem Independiente, starszego z klubów. Bracia nie przepuszczają żadnej okazji, by iść na mecz na Estadio Atanasio Girardot. Dla Pablo to początek trwającej całe życie obsesji na punkcie futbolu w Medellín i ogólnie na punkcie kolumbijskiej piłki. Ta obsesja przyniesie mu zarówno zwycięstwa i radość, jak i porażki, śmierć oraz hańbę. Pablo zafunduje swojemu miastu najwspanialsze chwile w jego piłkarskiej historii, tyle że pamięć o tych sukcesach zostanie na zawsze zszargana ze względu na wizerunek Escobara. Dzięki jego wpływom drużyna narodowa znajdzie się o krok od wielkich sukcesów, lecz właśnie ze względu na jego dziedzictwo ta szansa nie zostanie wykorzystana. Na razie jednak futbol jest dla Escobara czymś nowym i radosnym.
Młodzi Pablo i Roberto budują drewniane wózki i ścigają się nimi po ulicach. Zaklejają gumą dzwonki do drzwi przy sąsiednich domach i natychmiast zwiewają. Ale ich ulubionym zajęciem jest gra w piłkę na ulicy. Duża suma potrzebna, by kupić prawdziwą piłkę, pozostaje poza ich zasięgiem, dlatego robią sobie własną – zbierają kawałki ubrań i inne szmaty, ciasno je zwijają i upychają do foliowego worka. Gdy tylko mogą, wychodzą na zakurzone ulice i kopią zaimprowizowaną piłkę, odgrywają ostatnie starcia Independiente z Nacionalem, od zmierzchu do świtu wcielają się w swoich idoli i kończą dopiero wtedy, gdy robi się zbyt ciemno.
Nie wszyscy są jednak zachwyceni tym, że bracia grają na ulicy. Pablo i Roberto raz za razem ścierają się z miejscowymi stróżami prawa, którzy konfiskują zrobione ze szmat piłki, nic nie robią sobie z protestów chłopców i bezceremonialnie ich przeganiają. To w zupełności wystarczy, by rozsierdzić młodego Pablo. Drzemiąca w nim niechęć do władzy tylko się w ten sposób umacnia, podobnie jak jego przekonanie, że posiada własne, niezbywalne prawa. Wkrótce policja stanie się jego wrogiem numer jeden. Pablo zaczyna obrzucać kamieniami przejeżdżające radiowozy i zachęca do tego innych chłopców, którzy są gotowi za nim pójść.
W końcu buntownicza postawa młodego Pablo kończy się tak, jak skończyć się musiała: rzucony kamień, rozbita szyba radiowozu i długie ramię wymiaru sprawiedliwości. Innym chłopcom udało się uciec, ale funkcjonariusze zgarniają Pablo. Spędza cały dzień w areszcie, ale nie robi to na nim wrażenia. Na pytanie, dlaczego atakuje radiowozy, odpowiada: „Mamy dość gości, którzy zabierają nam piłki”. Równie dobrze mogłoby to być motto całego jego życia.
Futbol to jego wielka miłość, ale ambicja Pablo dotyczy dwóch innych równorzędnych kwestii: chce pieniędzy i władzy. Te marzenia się ze sobą łączą i Escobar nie tyle liczy, że mogą się spełnić, ile po prostu wierzy, że je zrealizuje. To właśnie tym celom poświęca resztę sił, które zostają mu po grze w piłkę (i uganianiu się za pięknymi dziewczętami, co stało się jego kolejną życiową obsesją). O czym zatem marzy? Co chodzi po głowie młodemu Pablo Escobarowi? Zamierza zarobić milion dolarów przed 22. urodzinami i zostać prezydentem Kolumbii. Pierwszy z tych celów miał zrealizować bez wysiłku, choć wielokrotnie złamał przy tym prawo, dążność do drugiego skończyła się bezprecedensową falą przemocy i zniszczenia, które rzucą cały naród na kolana…
*
W 1962 roku, gdy Pablo dopiero zaczynał dorastać, Kolumbia dostała się na pierwsze w swej historii finały mistrzostw świata. Znalazła się w gronie 16 drużyn, które wzięły udział w rozgrywanym w Chile turnieju. W eliminacjach Kolumbia wygrała w Bogocie 1:0 z Peru, a w rewanżu zremisowała na wyjeździe 1:1. Zwycięskiego gola w pierwszym meczu strzelił Eusebio Escobar (zbieżność nazwisk przypadkowa), który zdobywał wiele bramek w lidze kolumbijskiej, a w trakcie kariery grał w obu klubach z Cali (Deportivo oraz América) oraz w obu zespołach z Medellín (Atlético Nacional i Independiente), lecz jego najważniejszym wkładem w rozwój kolumbijskiego futbolu pozostaje właśnie ów gol, jedyny w drużynie narodowej.
Kolumbia była losowana z czwartego koszyka i w swym debiutanckim występie na mundialu przyszło jej się mierzyć w grupie ze Związkiem Radzieckim, Jugosławią i Urugwajem. Co ciekawe, w żadnej z tych reprezentacji nie grał choćby jeden piłkarz, który występowałby w lidze zagranicznej. Z 16 reprezentacji rywalizujących na tamtym turnieju tylko Hiszpania, Szwajcaria, RFN i Anglia mogły pochwalić się zawodnikami, którzy na co dzień zarabiali poza ojczyzną. W reprezentacji Anglii u boku takich piłkarzy jak Bobby Moore, Bobby Robson, Bobby Charlton, Jimmy Greaves i Roger Hunt znalazł się Gerry Hitchens z włoskiego Interu. Anglicy zajęli wtedy drugie miejsce w grupie, za Węgrami, wyprzedzając Argentynę dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu, ale przegrali z Brazylią już w 1/4 finału, czyli w pierwszej rundzie fazy pucharowej.
Rzut karny dla Kolumbii na początku pierwszego meczu to za mało – rodacy Pablo przegrywają ostatecznie 1:2 z Urugwajem, mistrzem świata z 1950 roku. Drugi mecz, ze Związkiem Radzieckim, przechodzi natomiast do historii. Już po pierwszych 12 minutach Kolumbia przegrywa 0:3. W drugiej połowie wynik wynosi już 1:4, ale nagle Kolumbijczycy biorą się w garść. Gole z 68. i 72. minuty oznaczają, że od pierwszego, historycznego punktu w mistrzostwach świata dzieli ich już tylko jedno trafienie. Ten chwalebny moment nadchodzi w 86. minucie, kiedy to Marino Klinger, napastnik Millonarios, ustala wynik meczu na 4:4. Remis z drużyną, która wyjdzie z pierwszego miejsca w grupie, to pierwsza wielka chwila reprezentacji Kolumbii na arenie międzynarodowej. Radość nie trwa jednak długo. W ostatnim meczu fazy grupowej Los Cafeteros ulegają 0:5 Jugosławii, późniejszemu półfinaliście tego mundialu. Kolumbia zaś zajmuje ostatnie miejsce w grupie pierwszej. Choć Pablo Emilio Escobar Gaviria z Medellín jeszcze o tym nie wie, gdy 28 lat później Kolumbia ponownie zagra w finałach mistrzostw świata, będzie zawdzięczać naprawdę sporo jego wpływom.
W dwóch nastolatkach buzują hormony i w tym momencie interesuje ich tylko jedno – pragną uzbierać dość pieniędzy, by stracić cnotę z jedną z miejscowych pań do towarzystwa. Pablo po raz pierwszy przekonuje się, jak to jest mieć pieniądze w kieszeni, gdy brat i on – jak zawsze przedsiębiorczy – zaczynają pracować przy rozwożeniu na terenie miasta plomb z fabryki do gabinetów dentystycznych. Roberto pasjonuje się wówczas kolarstwem, wciąga w to również brata i razem rozwożą towar rowerami.
Pasja Roberto przeradza się w karierę sportową. Zaczyna wygrywać wyścigi, otrzymuje powołanie do reprezentacji Kolumbii w kolarstwie. Zyskuje przydomek El Osito, Niedźwiadek. Wymyśla go pewien komentator, który pod koniec relacjonowanego wyścigu nie umie rozpoznać Roberto, bo twarz chłopaka pokrywa warstwa błota i widać spod niego jedynie białka oczu. Brat Pablo zaczyna konkretnie zarabiać jazdą na rowerze. Dobrze się składa, bo w 1965 roku doña Hermilda zaczyna zalegać z czynszem i grozi im eksmisja. Sytuację ratują pieniądze, które Roberto zarabia jako zawodowy kolarz. Pablo dostrzega już czyhające na nich zagrożenia, widzi niesprawiedliwość i ubóstwo panujące w Kolumbii. I nie zamierza dłużej tego znosić.
Roberto jest pochłonięty sportem, Pablo natomiast znajduje mniej legalne sposoby zarobkowania. Wraz z kuzynem Gustavo rzuca się w wir drobnych występków, poznaje prawo ulicy, uczy się przestępczego życia, pnie się w górę w tym środowisku. Zaczyna od wywracania wózków z owocami, by podprowadzić część z nich i potem sprzedawać samemu. Później kradnie nagrobki i zeszlifowuje z nich napisy, żeby znów mogły znaleźć nabywców. Rozprowadza też fałszywe losy na loterię – dla zarobienia peso lub dwóch jest gotów zrobić wszystko. Wkrótce zaczyna popełniać poważniejsze przestępstwa – wzrastają zarówno ryzyko, jak i korzyści.
Jeszcze w wieku szkolnym Pablo łączy swoją działalność przestępczą z poczuciem sprawiedliwości społecznej. Pewnego dnia mobilizuje kuzyna Jaime i razem protestują przeciwko panującym w kraju nierównościom – przeciwko temu, że żaden zamożny człowiek nie kiwnie palcem, by pomóc ubogim. Jakie Pablo widzi rozwiązanie? Zamierza okradać bogaczy. I tak oto zostaje złodziejem samochodów. Radzi sobie z presją, ma nerwy ze stali. Ponadto jest obdarzony charyzmą, bez trudu potrafi rozpalić ogień w miejscowej młodzieży, na co dzień pogrążonej w marazmie. Początkowo raczej nie ucieka się do przemocy, choć gdy coś grozi komuś z jego otoczenia, nie waha się, by stanąć w obronie kogoś takiego. W drogę wchodzą mu tylko ludzie odważni albo głupi. Już wtedy jest przestępcą i liderem, choć na razie młodocianym, na stosunkowo niewielką skalę.
Rosnąca zuchwałość Pablo zwraca uwagę Alvaro Prieto, króla przemytników. Tak oto przestępcze życie Escobara nabiera rumieńców. Angażuje się w konflikt znany jako „wojny Marlboro”, brutalną i śmiertelnie niebezpieczną walkę o kontrolę nad przemytem papierosów, które Kolumbijczycy cenią sobie najbardziej. Pablo szmugluje towar, wręcza łapówki i przebija się na szczyt grupy przestępczej. Koniecznie chce udowodnić swą wartość w oczach Prieto, a że „wojny Marlboro” znajdują się właśnie w krwawym punkcie kulminacyjnym, Pablo szybko dostaje nowe obowiązki – i tym razem chodzi o przemoc oraz zastraszanie. Niewykluczone, że zbiera wówczas na swoim koncie ofiary tak samo, jak później będą to robić jego sicarios. Życie Pablo wygląda zupełnie inaczej niż życie kogoś, kto właśnie urodził się w innej części Medellín…
W 1967 roku na świat przychodzi Andrés Escobar. Jego los zostanie w przyszłości nierozerwalnie i tragicznie spleciony z losem Pablo Escobara. Nie są w żaden sposób spokrewnieni, w zasadzie nie mają ze sobą nic wspólnego i pozostanie tak przynajmniej przez 20 kolejnych lat. Na razie Andrés dorasta w znacznie zamożniejszej rodzinie, należącej do prawdziwej klasy średniej, mieszkającej w przyzwoitej dzielnicy Calasanz. W szkole dobrze się uczy, z ukochaną matką regularnie chodzi do kościoła. Dopiero jej śmierć w wieku 52 lat na el cancero, czyli raka, powoduje, że życie Andérsa wchodzi na kurs kolizyjny z Pablo Escobarem. Pogrążony w żałobie młody chłopak skupia się na jedynej rzeczy, która łączy go z Pablo – na futbolu. W efekcie kolumbijska piłka nieodwołalnie się zmienia.Rozdział 2
MIŁOŚĆ W CZASACH ZARAZY(1970–1975)
Jest 1970 rok, Pablo Emilio Escobar Gaviria ma 20 lat i znajduje się na najlepszej drodze, żeby zyskać przydomek El Patrón. W końcu zostanie tym Pablo Escobarem, którego świat nigdy nie zapomni. W tej pełnej zawirowań dekadzie Pablo na dobre odnajdzie się w przestępczej rzeczywistości, a sercem na zawsze zwiąże się z rodziną i z futbolem.
Co prawda Los Cafeteros nie udało się zakwalifikować do finałów mistrzostw świata w 1970 roku w Meksyku, ale piłka nożna pozostaje najważniejszą dyscypliną sportu w Kolumbii. W kraju panuje ekscytacja z powodu przyjazdu Anglików, ówczesnych mistrzów świata, którzy sięgnęli po tytuł w 1966 roku po słynnym meczu na Wembley. Chcą zaaklimatyzować się w Ameryce Południowej i rozegrać w Kolumbii przedostatni mecz sparingowy przed próbą obrony tytułu mistrzowskiego. Dla piłkarzy Alfa Ramseya ojczyzna Pablo to kraj odległy i nieznany, nie było tam jeszcze żadnej angielskiej drużyny.
Jest 18 maja 1970 roku. Anglicy, a w szczególności Bobby Moore, kapitan reprezentacji Albionu, już niedługo posmakują typowych dla nowoczesnej Kolumbii związków świata pieniędzy, władzy i polityki, a także przestępczości i korupcji. Okaże się również, jak ważną postacią w Medellín jest sam Pablo. Drużyna zatrzymuje się w hotelu Tequendama, najbardziej luksusowym obiekcie tego typu w Bogocie. Co ciekawe, 23 lata później w tym samym miejscu pod bronią trzymana będzie rodzina Escobara i tam bliscy Pablo dowiedzą się o jego śmierci. Reprezentacja Anglii przyjeżdża do hotelu około 16.00, prosto z lotniska, piłkarze i sztab czekają jednak w lobby, ponieważ pokoje nie są jeszcze gotowe. W luksusowym hotelu nie brakuje ekskluzywnych butików, Bobby Charlton chodzi sobie od jednego do drugiego i ogląda wystawy. Na jednej z nich podziwia fuego verde („zielony ogień”, w ten sposób określa się szmaragdy, z których Kolumbia słynie tak samo jak ze złota, kawy i – już wkrótce – kokainy). Dostrzega pierścionek z przepięknym zielonym kamieniem i dochodzi do wniosku, że byłby to dobry prezent dla żony. Wchodzi do sklepu, by zapytać o cenę. Zaraz za nim idzie Bobby Moore, ale usłyszawszy kwotę podaną przez młodą ekspedientkę, Clarę Padillę, obaj szybko stamtąd wychodzą. Piłkarze wracają do pogawędki w lobby, a chwilę później Padilla wybiega ze sklepu i oskarża ich o kradzież. Zaraz potem pojawia się właściciel sklepu, Danilo Rojas. Moore zostaje oskarżony o kradzież 18-karatowej bransoletki, wysadzanej 12 diamentami i 12 szmaragdami. W biurze turystycznym pięciogwiazdkowego hotelu na stałe stacjonuje funkcjonariusz policji. Podchodzi i bierze obu Anglików na bok, by ich przesłuchać. Napięcie stopniowo opada, wszyscy piłkarze dostają klucze do pokoi, wydaje się, że to koniec tej przykrej sprawy. Pozory mogą jednak mylić…
W środę 20 maja o 21.00 Anglia pod wodzą Ramseya bez trudu pokonuje La Selección gospodarzy. Wynik 4:0 świadczy o różnicy klas. Precyzyjne uderzenie głową Martina Petersa już w 90. sekundzie meczu powoduje, że z drużyny kolumbijskiej uchodzi cała para, podobnie zresztą jak z 36-tysięcznego tłumu, zgromadzonego na trybunach Estadio El Campín w Bogocie. W 39. minucie pada drugi gol dla Anglii, znów po strzale głową z niewielkiej odległości. W drugiej połowie Bobby Charlton precyzyjnym uderzeniem ze skraju pola karnego posyła piłkę w okienko (to jego ostatnia bramka zdobyta w narodowych barwach). Gwóźdź do trumny Kolumbijczyków wbija Alan Ball. Mierzący zaledwie metr sześćdziesiąt osiem Anglik pokonuje bramkarza rywali strzałem głową. Tak naprawdę to zwykły mecz towarzyski, Kolumbijczycy popisują się płynną grą, ale nie potrafią przedostać się pod bramkę rywali, brakuje im zadziorności. Być może warto uwzględnić fakt, że w rankingu FIFA Kolumbia zajmuje wówczas odległe 87. miejsce, a Anglicy myślą o tym, by przed rozpoczęciem turnieju nie nabawić się bezsensownych urazów. Reprezentacja Albionu nie wyjedzie jednak z Kolumbii bez przeszkód.
Rojas i Padilla ostatecznie złożyli zeznania na policji, sprawa trafiła też do ambasady brytyjskiej. Rankiem nazajutrz po meczu policja zatrzymuje Moore’a, który musi złożyć formalne zeznania i pokazać, czy jego pięść jest dość mała, by zmieścić się w otworze gablotki, w której rzekomo znajdowała się skradziona bransoletka. Pięść Anglika okazuje się zbyt duża, piłkarz zostaje zwolniony. Czy to koniec tej przykrej sprawy? Niekoniecznie…
Drużyna leci do Quito, gdzie pokonuje 2:0 Ekwador. Dwa zwycięstwa podbudowują nastroje wyspiarzy przed mundialem, w którym mają bronić tytułu. Podczas lotu do Panamy, leżącej na trasie do Meksyku, w trakcie krótkiego międzylądowania w Bogocie Moore zostaje zatrzymany. Sędzia wydaje nakaz aresztowania, piłkarz trafia do celi w jednym z najgorszych więzień w Bogocie. Ostatecznie udaje się osiągnąć kompromis i Moore zostaje umieszczony w „areszcie domowym” w hotelu Tequendama. Dochodzenie cały czas trwa, więc zawodnik nie może opuścić Kolumbii razem z resztą drużyny. Dopiero po kilku dniach udaje mu się udowodnić swoją niewinność – okazuje się, że zdaniem ekspedientki Moore ukrył bransoletkę w kieszeni spodni, tymczasem w dresach reprezentacji Anglii nie ma kieszeni! Moore dołącza do kolegów w Meksyku z kilkudniowym opóźnieniem. Anglia odpada z turnieju w pierwszej fazie rundy pucharowej, a mistrzami świata zostają Brazylijczycy. Nie wiadomo tylko jednego – co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia w lobby hotelu Tequendama.
Pablo jest wówczas zakochanym młodzieńcem. Nie wie jeszcze, że już niedługo – podobnie jak Bobby Moore – sam po raz pierwszy trafi do celi…
*
Pablo ma 23 lata i mieszka w Envigado w Medellín. Zwraca tam uwagę na przepiękną młodą dziewczynę z dzielnicy La Paz, przy czym szczególny nacisk należy położyć na słowo „młodą”. Wśród lokalnych dziewcząt Pablo jest znany jako „młodzieniec na motorze”. Chętnie zabiera je na przejażdżki czerwono-białą Vespą, którą kupił za trzy i pół tysiąca pesos (płatne w miesięcznych ratach po 300 pesos). Nie rzucił jeszcze szkoły, nadal myśli o tym, by studiować prawo, wejść do polityki i któregoś dnia zostać prezydentem Kolumbii. Problem w tym, że wygląda i zachowuje się raczej jak chłopak ze wsi, ma farmerski akcent paisa i nosi białe wełniane poncho, zwane ruana (tradycyjny strój z regionu Antioquia). Victoria Eugenia Henao, młodziutka nastolatka, to dla niego zdecydowanie za wysokie progi. Jej rodzina należy do najzamożniejszych w całej dzielnicy, ma tyle pieniędzy, że stać ją na posyłanie ośmiorga dzieci do prywatnej szkoły. Victoria Eugenia chodzi również na indywidualne lekcje pływania i gry na gitarze. Pablo i ona żyją w kompletnie różnych światach. Escobar – który mierzy zaledwie metr sześćdziesiąt pięć i wścieka się za każdym razem, gdy koledzy wyzywają go od „karłów” albo „kurdupli” – jest jednak zdeterminowany. W pogoni za miłością – tak samo jak w „interesach” i w futbolu – nie cofnie się przed niczym. Zabiega o dziewczynę przez niemal rok, zachęca ją, by wymykała się z domu i spotykała z nim w lokalnej lodziarni. Pośrednikami Pablo zostali członkowie jej rodziny; zdobył zaufanie brata wybranki, Mario, a do tego zasypywał ją coraz bardziej wyszukanymi prezentami.
Ta wytrwałość przynosi w końcu efekty, w maju 1973 roku oficjalnie zostają parą. Oczywiście Pablo nie poświęca całej uwagi dziewczynie, którą już zawsze będzie nazywał Tata. Owszem, w tym czasie rzadziej gra w piłkę, ale to dlatego, że jego przestępcza kariera zaczyna nabierać prawdziwego rozpędu. A co z oglądaniem meczów? To zupełnie inna kwestia.
W 1973 roku ukochane przez Pablo Atlético Nacional sięga po swój dopiero drugi tytuł mistrzowski, pozostawiając w pobitym polu odwiecznych rywali, Millonarios z Bogoty i Deportivo Cali. W tym samym roku w USA dekretem prezydenta Richarda Nixona powołana zostaje Agencja do Walki z Narkotykami (DEA, Drug Enforcement Agency), mająca zwalczać przestępczość narkotykową. Na tym etapie oba te wydarzenia wydają się ze sobą zupełnie niepowiązane, lecz już za 20 lat Atlético Nacional z Medellín i amerykańska DEA zostaną nierozerwalnie połączone osobą Pablo Escobara.
Tymczasem Kolumbia stara się o prawo organizacji pierwszych finałów mistrzostw świata w swej historii. Misael Pastrana Borrero, prezydent kraju, podejmuje delegatów FIFA, by oficjalnie ogłosić chęć goszczenia mundialu w 1986 roku. Los Cafeteros od ponad dekady nie potrafią wyjść z futbolowego niebytu. Jedyny jasny moment w całym tym okresie, niespodziewany remis 4:4 ze Związkiem Radzieckim w 1962 roku, jest już tylko odległym wspomnieniem. Wynika to ze słabości krajowej ligi, co ma związek z finansami i polityką. Przed wybuchem La Violencii futbol cieszył się w społeczeństwie wielką popularnością, więc mógł liczyć na poparcie polityków, także tych u władzy. Kiedy wojna domowa dobiegła końca, a kolumbijska piłka wróciła na łono FIFA, wartość futbolu jako narzędzia politycznego zmalała. I miało to tak wyglądać, dopóki ktoś inny nie dostrzegł potencjału drzemiącego w tej dyscyplinie. Tak, to był właśnie on – Pablo Escobar. Na razie prezydent Pastrana kreśli przed delegatami piękną i ambitną wizję organizacji turnieju w 1986 roku. Najwyraźniej ma dar przekonywania, ponieważ w 1974 roku Kolumbia zostaje wybrana na gospodarza tego mundialu, pomimo że nie ma ani jednego stadionu, który spełniałby normy wymagane, by rozegrać mecz finałów mistrzostw świata. Tak czy owak, turniej w 1986 roku ma się odbyć w Kolumbii. A może jednak nie?
Rok 1974 okazuje się przełomowy również dla Pablo, młodego i ambitnego przestępcy. Na meczu piłkarskim (bo gdzieżby indziej?) zostaje przedstawiony Rafaelowi Puente, dużemu kolumbijskiemu przemytnikowi papierosów. Puente bierze Escobara pod swe skrzydła, zdradza mu sekrety i tajniki branży, daje młodzieńcowi wszelkie narzędzia, by kiedyś Pablo mógł zostać największym przemytnikiem w historii ludzkości. Escobar uczy się między innymi, jak budować i wykorzystywać sieć caletas, czyli tajnych kryjówek za podwójnymi ścianami i w innych tego rodzaju miejscach, w których można było chować kontrabandę, gotówkę, broń, a w razie potrzeby również ludzi. Pracownicy, których Pablo zatrudniał do przewożenia towaru między kryjówkami, wkrótce zaczynają określać swojego młodego i zdeterminowanego szefa mianem El Patrón. To bardzo trafne określenie będzie towarzyszyć Escobarowi aż do śmierci.
Zamiłowanie do futbolu spowodowało, że trafił na nowego mentora i znalazł się na najlepszej drodze do zarobienia wymarzonego miliona dolarów, ale oznaczało również wyjątkową szansę polityczną. Jako miłośnik gry w piłkę oraz jej oglądania, a przy tym facet na tyle młody, że jeszcze niedawno sam kopał po ulicach owinięte folią szmaty, Pablo rozumie coś, co wielu innym umyka – futbol to znakomity sposób, by zdobywać serca i umysły ludzi, zwłaszcza tych ubogich, takich jak on. Studiuje prawo, chce się specjalizować w prawie karnym, a marząc o karierze politycznej, zaczyna wygłaszać mowy – chodzi na szkolne boiska piłkarskie i wszystkim zainteresowanym opowiada, że zamierza zostać prezydentem, aby odebrać najbogatszym Kolumbijczykom dziesięć procent ich dochodów i sfinansować z tych pieniędzy szkoły, szpitale, drogi i boiska piłkarskie.
Wkrótce rzuca studia, by skupić się na działalności przestępczej, ambicjach politycznych i Tacie – pieniądze z tego pierwszego zajęcia służą mu do finansowania dwóch pozostałych „projektów”. Jeżeli chodzi o Tatę, to często go przy niej nie ma, wyjeżdża „w interesach”, ale w przedziwnym geście zaborczej miłości zatrudnia pewnego młodzieńca, by za nią jeździł i robił jej zdjęcia. Poza tym kupuje jej nowiutki żółty rower Monaretta, uczy ją nawet prowadzić Forda rocznik 1954, który jest jednym z pierwszych samochodów w dzielnicy La Paz. Na tylnej kanapie w roli przyzwoitek jeżdżą Luz Marina, siostra Victorii, oraz jej chłopak Óscar.
Pablo nie zapomina o rodzinie. Mamie kupuje dom, a bratu nowy rower z najwyższej półki. Wkrótce zarabia tak dużo – nawet po 250 tysięcy dolarów miesięcznie – i ma tyle rachunków bankowych pod fałszywymi nazwiskami, że prosi Roberto, by ten został jego księgowym i pomagał mu prać brudne pieniądze za pomocą licznych i dużych inwestycji w nieruchomości w Medellín i całej Antioquii. Współpraca braci to początki osławionego kartelu z Medellín.
Pablo na tle jego rywali wyróżniają ambicje polityczne oraz przekonanie, że podbijając serca i umysły mieszkańców Medellín, zyska wielką władzę. Gdy tylko zaczyna zarabiać większe pieniądze, wykorzystuje je, by zdobyć poparcie wśród sąsiadów – jedzie ciężarówką na targ, załadowuje ją sałatą, rybami i mięsem, a później kieruje się do najbiedniejszych dzielnic i osobiście rozdaje jedzenie ludziom żyjącym w skrajnym ubóstwie. Dba o swoją rozpoznawalność, staje się kimś w rodzaju opiekuna tych mieszkańców Medellín, o których nikt nie pamięta i nikt się nie troszczy. Wkrótce zostanie też ojcem i ostatecznie to właśnie te dwa aspekty zadecydują o jego upadku…
*
W drugiej połowie 1974 roku Pablo znika na dwa miesiące. Tacie mówi, że „jedzie szukać pracy”, ostatecznie zostaje jednak aresztowany za kierownicą kradzionego Renault 4. Trafia do więzienia La Ladera w Enciso, na wschodnich rubieżach Medellín. Wykorzystuje wówczas swą reputację i znajomości w światku podziemnym. Zostaje zwolniony, ponieważ dowody w sprawie przeciwko niemu „giną” w tajemniczych okolicznościach. Młoda Tata może się przekonać, jak będzie wyglądać jej życie u boku tego niebezpiecznego starszego od niej mężczyzny, szybko jednak zapomina o kłopotach, ponieważ znowu są razem.
Kolejne zatargi Pablo z prawem to rok 1976, rok wcześniej jednak rozgrywany jest turniej Copa América. Zmagania trwają od lipca do października, pierwszy raz odbywają się właśnie pod tą nazwą, uczestniczy w nich dziesięć krajów zrzeszonych w CONMEBOL, Południowoamerykańskiej Konfederacji Piłki Nożnej. Nie dość, że Kolumbia zostaje organizatorem mundialu w 1986 roku, to jeszcze nieoczekiwanie odnosi sukces w Copa América. Trafia do grupy C i wygrywa w niej wszystkie cztery mecze. Pokonuje Paragwaj i Ekwador u siebie oraz na wyjeździe, więc zajmuje pierwsze miejsce z siedmioma golami strzelonymi i zaledwie jednym straconym. Oprócz Kolumbii osiem punktów w fazie grupowej gromadzi jeszcze tylko Brazylia, zdobywając przy tym imponujące 13 bramek.
W dwumeczu półfinałowym Kolumbia ściera się z broniącym tytułu Urugwajem, który nie musiał brać udziału w zmaganiach grupowych. Zdecydowane zwycięstwo 3:0 u siebie, na Estadio El Campín w Bogocie, na oczach 55 tysięcy kibiców, daje początek marzeniom o wielkim sukcesie. W spotkaniu rewanżowym Kolumbia przegrywa tylko 0:1. Na Estadio Centenario 70 tysięcy kibiców żywiołowo dopinguje drużynę gospodarzy. Urugwaj wcześnie wykorzystuje rzut karny, ale potem Kolumbia przez 70 minut skutecznie broni korzystnego dla siebie wyniku. Los Cafeteros wygrywają dwumecz 3:1 i awansują do finału.
Mają się tam zmierzyć ze zwycięzcą rywalizacji Brazylii z Peru. Spotkanie rewanżowe tych drużyn zapowiada się szczególnie interesująco, ponieważ pierwszy mecz, w Belo Horizonte, wygrywają Peruwiańczycy 3:1, strzelając dwa gole pod koniec spotkania. Drugi mecz okazuje się równie dramatyczny. Brazylia musi wygrać dwoma bramkami. Po dziesięciu minutach gry w Limie peruwiański obrońca Meléndez strzela gola samobójczego, a po nieco ponad godzinie meczu Brazylia dokłada drugie trafienie. Zostaje zatem pół godziny na strzelenie gola, który wyłoni finalistę. Tylko że ta bramka nie pada. Remis 3:3 w dwumeczu oznacza, że o awansie do finału zadecyduje losowanie. Gdy okazuje się, że szczęśliwcami są Peruwiańczycy, kolumbijscy kibice oddychają z ulgą – unikną starcia z trzykrotnymi mistrzami świata.
Finał również rozgrywany jest jako dwumecz. Pierwsze spotkanie odbywa się w Bogocie, a Kolumbia wychodzi z niego ze skromną zaliczką jednego gola, wygrywając 1:0. Czy to wystarczy, by pierwszy triumf w piłkarskiej historii tego kraju stał się faktem? Sześć dni później, w Limie, Peru wygrywa 2:0, lecz to nie liczba strzelonych goli decyduje o końcowym triumfie. Obie drużyny za każdy zwycięski mecz dostają po dwa punkty, więc zdobywca pucharu musi zostać wyłoniony w trzecim spotkaniu. Kolumbia ma jeszcze jedną, ostatnią szansę. Decydujący mecz odbywa się po kolejnych sześciu dniach, tym razem na Estadio Olímpico w Caracas w Wenezueli. Kolumbii nie udaje się jednak przełamać, przegrywa 0:1. Peru po raz drugi – i pierwszy od 1939 roku – zostaje najlepszą reprezentacją Ameryki Południowej. Los Cafeteros wracają do domu, zastanawiając się, co by było gdyby… Do kolejnego finału Copa América awansują dopiero w nowym tysiącleciu – w 2001 roku reprezentacja Kolumbii w końcu zatriumfuje w tych rozgrywkach. Będzie to możliwe dzięki wzmocnieniu pozycji Nacionalu, ukochanego klubu Pablo, oraz wpływie Escobara na ten zespół oraz na drużynę narodową. Wcześniej jednak nastaną zarówno jaśniejsze, jak i mroczniejsze dni…