- W empik go
Nasz Benedykt czyli kwiatki Josepha Ratzingera - ebook
Nasz Benedykt czyli kwiatki Josepha Ratzingera - ebook
Papież z poczuciem humoru.
Podobno już jako czterolatek ogłosił, że zostanie kardynałem. Złościł się, gdy wołano na niego „Józio”. Był marnym sportowcem i plastykiem, ale grywał w kości, i to z samym Günterem Grassem! A przynajmniej tak twierdził ten ostatni.
Benedykt XVI – Joseph Ratzinger. Złośliwi nazywali go „pancernym”. A ile było w tym prawdy? Pewnie niewiele, bo do końca życia miał przy sobie dziecięcego misia Tediego, dokarmiał rzymskie koty, a sam żywił się głównie bawarską kiełbasą. Kiedyś nawet poczęstował nią Jana Pawła II, a ten… się pochorował.
Grzegorz Polak zebrał wzruszające wspomnienia, nieznane fakty i przezabawne anegdoty, słowem: wszystko to, czego nie mówi się głośno o kościelnych dostojnikach, i stworzył wyjątkowy portret Benedykta XVI. Jego książka pozwala zobaczyć papieża z serdecznej, ciepłej i ludzkiej perspektywy.
Ratzinger uważał, że świat potrzebuje ludzi, którzy odkrywają dobro, którzy cieszą się dobrem, dzięki czemu zyskują siłę i odwagę, żeby samemu być dobrymi. Radość więc, jego zdaniem, nie jest sprzeczna z solidarnością i domaga się, abyśmy przekazywali ją innym. Było dla niego zaskoczeniem, kiedy w dzielnicach nędzy w Ameryce Południowej widział więcej roześmianych i radosnych ludzi niż w społeczeństwach zachodnich. „Najwyraźniej, mimo całej niedoli, postrzegają oni dobro i znajdują w tym oparcie, pokrzepienie, siłę”.
Kategoria: | Wiara i religia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-277-3528-7 |
Rozmiar pliku: | 371 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Kiedy Wydawnictwo WAM zaproponowało mi opracowanie „kwiatków” Josepha Ratzingera/Benedykta XVI, zgodziłem się bez wahania, bo miałem doświadczenie w zakresie przygotowania tego rodzaju publikacji: zebrałem trzy tomiki anegdot o Janie Pawle II i jedną o Franciszku. Nie bez znaczenia dla tej decyzji była również moja relacja z Josephem Ratzingerem, która wyraża się m.in. w rosnącej we mnie fascynacji jego pisarstwem teologicznym.
Po dłuższym zastanowieniu pożałowałem jednak pochopnej zgody. Naszły mnie obawy, czy aby na pewno znajdę wystarczająco dużo materiału, z którego stworzę tom dorównujący objętością „kwiatkom” o jego poprzedniku. Wszak Joseph Ratzinger nie był bohaterem tylu anegdot, co Karol Wojtyła, nie był – jak on – autorem niezliczonych bon motów, powiedzonek i żartów pointujących niekonwencjonalne sytuacje, co zresztą stało się znakiem firmowym papieża Polaka.
Szybko jednak – wczytując się zarówno w książki samego Ratzingera, jak i jego biografie oraz artykuły o nim – stwierdziłem, że z zebraniem źródeł nie będzie problemu. Uświadomiłem sobie, że w przypadku Josepha Ratzingera mamy do czynienia z innym rodzajem historii. Ich bohater nie tylko znakomicie odnajduje się w zabawnych sytuacjach, wykazując się wyrafinowanym humorem, co zawsze jest wdzięcznym tematem klasycznych tego rodzaju opowieści, ale także czyni to w lekkiej, przyswajalnej dla każdego czytelnika formie. Sięga przy tym do metafor i alegorii, wprowadzając w świat trudnych i ważnych pojęć oraz zagadnień.
Dzięki temu książka _Nasz Benedykt_ jest nie tylko zbiorem dowcipnych, ciepłych historii, ale także – co, zrozumiałe, w bardzo skrótowej formie – prezentacją poglądów tego „Mozarta teologii” na kondycję moralną współczesnego świata, pojedynczego człowieka i Kościoła.
Prezentowany materiał zdecydowanie zaprzecza upowszechnianemu przez wielu publicystów stereotypowi Ratzingera jako „pancernego kardynała”, ponurego, bezdusznego inkwizytora, noszącego krzyż jak szpadę. Za tym wyimaginowanym pancerzem kryje się człowiek ciepły, serdeczny, dobry, radosny, lubiący żartować.
Życzyłbym sobie, żeby ta książka zachęciła Czytelników do sięgnięcia po pisma Josepha Ratzingera – przynajmniej te najważniejsze – i odkrycia jak fascynującą dziedziną może być teologia w wydaniu najtęższego umysłu teologicznego naszych czasów.
Specjalne podziękowanie kieruję do ks. dr. Andrzeja Kucińskiego, pracownika Dykasterii Nauki Wiary, za pomoc w dotarciu do wspomnień o kard. Josephie Ratzingerze.
_Grzegorz Polak_Dziecinny raj
„Dziś się brzdąc urodził”
Joseph Aloisius Ratzinger urodził się w śnieżny, mroźny dzień – 16 kwietnia 1927 roku o godzinie 4.15 w bawarskiej wiosce Marktl nad rzeką Inn. Szafarzem sakramentu był ks. Joseph Stangl. Okoliczności przypominały nieco wydarzenie z Nowego Testamentu, bo jego rodzice nosili imiona Maria i Józef. Jeszcze tego samego dnia o godzinie 8.30 został ochrzczony. Skąd ten pośpiech? W Wielką Sobotę przed południem święcono w kościołach wodę, której potem przez cały rok używano przy chrztach. Dlatego pobożni rodzice noworodka zadecydowali o natychmiastowym chrzcie ich młodszego syna. Joseph Ratzinger tłumaczył po latach: „Ponieważ liturgia chrztu odbywała się w kościele, rodzice powiedzieli: «Dziś się brzdąc urodził, więc go dziś ochrzcimy – właśnie o tej liturgicznej porze, która przecież jest najlepszą porą kościelnego chrztu»”. W księdze chrztu zapisano jego imię zgodnie ze zwyczajem bawarskim w formie Joseph, a nie Josef.
W obrzędzie nie mogła uczestniczyć matka, gdyż chrzest odbył się zaledwie cztery godziny po porodzie. Nie zdążono powiadomić przewidzianej na chrzestną Anny Ratzinger, którą zastąpiła siostra zakonna Adelma Rohrhirsch. Z powodu mrozu i obfitych opadów śniegu w domu pozostały też starsze dzieci – brat Georg i siostra Maria.
Joseph Ratzinger fakt urodzenia się i otrzymania chrztu w Wielką Sobotę uczynił metaforą swojego życia. „To bardzo dobry dzień, który w jakimś sensie zapowiada moją wizję dziejów i moją własną sytuację: u progu Wielkiej Nocy, która jednak jeszcze nie nadeszła” – powiedział swojemu biografowi.
(Źródła: Moje życie, Sól ziemi)1.