Natka i magiczna gąsienica. Tom 2 - ebook
Natka i magiczna gąsienica. Tom 2 - ebook
Los nie jest sprawiedliwy wobec Natki. Dla przykładu: NIGDY dotąd nie wypadła jej kolej, by zaopiekować się klasową gąsienicą. Do tego rodzice ODMAWIAJĄ kupienia jej okularów, choć jest PEWNA, że ich potrzebuje, a jej siostra Meg CIĄGLE ją ignoruje, twierdząc, że jest zajęta odrabianiem prac domowych. Na szczęście dzięki pomysłowości Natka potrafi poradzić sobie z każdą sytuacją.
Natka i magiczna gąsienica to ciąg dalszy przygód przeuroczej dziewczynki, która głowę ma pełną pomysłów. Podobnie jak pierwszy tom, książeczka trzy osobne historyjki z życia głównej bohaterki.
Książka została napisana prostym tekstem, każdy rozdział to historyjka o długości idealnej przy pierwszych próbach samodzielnego czytania. Tekst uzupełniają zabawne czarno-białe ilustracje.
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-8899-3 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W naszej klasie mamy dwóch nauczycieli oraz jedną białą tablicę. A dzieci jest dwadzieścioro ośmioro.
Mamy też klasową gąsienicę o imieniu Stefka.
Każdego dnia inny uczeń zabiera Stefkę do domu na noc i się nią opiekuje.
Wszystkie dzieci miały już swoją kolejkę, a szczególnie Tomek Rawicz, który miał całe trzy kolejki, bo dostał Stefkę do opieki przez weekend.
Tomek Rawicz mieszka tuż obok naszego nauczyciela – pana Gońca.
Tomkowi Rawiczowi zawsze się szczęści.
Codziennie po południu podskakuję w górę jak szalona i wyciągam rękę bardzo wysoko. Wołam też donośnym, przekonującym głosem:
– Panie Goniec, bardzo proszę, czy mogę się zająć dziś Stefką?!
Ale pan Goniec zawsze wybiera kogoś, kto siedzi grzecznie w ławce i nie krzyczy.
Na tym właśnie polega calusieńka tragedia mojego życia.
Mama mi mówi, że nadejdzie i moja kolejka i że mam być cierpliwa i nie krzyczeć. Tata mi mówi, żebym się nie przejmowała, bo zajmowanie się gąsienicami wcale nie jest takie ciekawe. Ale tata nie zna Stefki.
Nikt jej naprawdę nie zna.
Gdyby ją znali, toby wiedzieli, że Stefka to niezwykła gąsienica obdarzona magiczną mocą.
Stefka ujawnia swoje magiczne moce tylko przy niektórych, wyjątkowych osobach. Jestem szczęściarą, bo jedna z tych wyjątkowych osób to ja, Natka Goniłło.
Jestem dla Stefki wyjątkową osobą. To najprawdziwsza prawda.
Wszyscy z klasy opiekowali się już Stefką, więc w środę pomyślałam, że w końcu przyjdzie kolej na mnie.
Rano przed szkołą prędko połknęłam śniadanie.
Ubrałam się szybko jak błyskawica.
Pozwoliłam mojej siostrze Ninie pożyczyć moją najlepszą gumkę do włosów i nawet nie poprosiłam, żeby w zamian dała mi coś swojego.
Myłam zęby przez całe dwie minuty, i to miętową pastą, chociaż lubię ją mniej niż tę o smaku gumy do żucia, której mama pozwala mi używać tylko na Gwiazdkę.
Nie skarżyłam się na swędzące nogi ani na bolące włosy.
Ani razu nie powiedziałam:
– To niesprawiedliwe.
Tata aż się zdziwił:
– Ojej, co się stało Natce?
Mama odparła na to:
– Cokolwiek to jest, mam nadzieję, że szybko jej nie przejdzie.
Ale ja ledwo ich słyszałam.
Byłam zbyt zajęta myśleniem. Gdy myślę, to mój mózg robi się bardzo zajęty.
Planowałam, czym zajmiemy się ze Stefką po szkole.
Pomyślałam, że może wskoczymy razem pod kołdrę i urządzimy sobie nocną ucztę.
Pomyślałam, że Stefka mogłaby mnie zabrać do Gąsienicowego Królestwa w odwiedziny u innych magicznych gąsienic.
Pomyślałam, że razem ze Stefką przeżyjemy wiele wspaniałych przygód.
Cały dzień w szkole zerkałam na Stefkę i puszczałam do niej oko.
Wiedziałam, że Stefka rozumie moje puszczane oka, bo Stefka jest zaczarowana. I ja trochę też.
Podczas przerwy zostałam sama w klasie, żeby uciąć sobie pogawędkę ze Stefką.
Gdy zobaczył mnie Edward Słowik, zaczął się śmiać i pokazywać mnie palcem. Powiedział, że jestem stuknięta. Ale ja nawet nie szturchnęłam za to Edwarda Słowika w brzuch. Zrobiło mi się żal Edwarda Słowika, bo nie wiedział, że Stefka to magiczna gąsienica.
Po lekcjach, gdy zabieraliśmy swoje kurtki i śniadaniówki, pan Goniec wziął do ręki pojemnik ze Stefką.
– Kto jeszcze nie miał Stefki w domu? – zapytał.
Podskoczyłam w górę jak szalona i wyciągnęłam wysoko rękę. Starałam się nie krzyczeć, ale troszkę krzyku i tak mi się wyrwało.
Na szczęście nie było się czym martwić, bo tylko moja ręka uniosła się w powietrze.
Pan Goniec się uśmiechnął i powiedział:
– W takim razie kolej na Natkę. Na pewno świetnie zaopiekujesz się Stefką, bo wydaje mi się, że wyjątkowo przepadasz za zwierzątkami domowymi.
Pomyślałam, że to miło ze strony pana Gońca, że wie, jak bardzo lubię zwierzątka, więc uśmiechnęłam się do niego najpiękniej, jak potrafiłam.