- W empik go
Nauka wychowania - ebook
Nauka wychowania - ebook
Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.
Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.
Kategoria: | Klasyka |
Zabezpieczenie: | brak |
Rozmiar pliku: | 562 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
W pedagogicznej literaturze naszej bieżącego wieku niewiele liczymy dzieł, któreby się zajmowały teoryą edukacyi, czyli wychowania młodzieży; niemniej jednakże wychodziły od czasu do czasu bądź obszerniejsze prace oryginalne i tłomaczone, bądź krótsze rozprawy i artykuły w pismach peryodycznych. Z owych prac większych i poważniejszych znane nam są następujące:
Zasady Edukacyi i Instrukcyi podług Niemayera, przez Edwarda Czarnieckiego S. P. (Warszawa, 1808 w 2 tomach). Dzieło to jest jednem z lepszych, jakie u nas w przedmiocie wychowania dotychczas ogłoszono i dziś jeszcze może być z pożytkiem przez nauczycieli czytane. Potem nastąpiła długa przerwa i dopiero Bronisław F. Trętowski w r. 1842 wydał Chowannę czyli System Pedagogiki (Poznań; drugie wydanie 1845 r. tamże w 2 tomach). Chowanna zawiera niejedno trafne spostrzeże – nie w zakresie wychowania; ale tak jest przesiąknięta metafizyką, i na tak cudackiej psychologii oparta, że do praktycznego użytku służyć nie może, chyba żeby z niej poczyniono wypisy, ziarno od plew odłączono, i tak okrzesaną wzięto za wskazówkę. I w takim jednak razie, bez reszty systematu metafizyki Trętowskiego, nie możnaby jej dobrze rozumieć. – Niedługo potem zasłużony pedagog Teodozy Sierociński ogłosił Pedagogikę czyli Naukę wychowania i do niej dołączył długie wyjątki z Chowanny Trętowskiego (Warszawa, 1846). Ponieważ autor sam był nauczycielem i praktycznie z przedmiotem się zapoznał, książka jego zawiera wcale znośny wykład pedagogiki. I znów długa przerwa w pracy natem polu, albowiem dopiero w r. 1879 przetłomaczono na język polski niewielką książeczkę O Wychowaniu, napisaną przez znanego filozofa angielskiego Herberta Spencer'a. Tłomaczenia dokonał M. Siemiradzki (Warszawa, 1879).
Z powyższego widać, że nie obfitujemy w dzieła wykładające pedagogikę; robiono przecież cośkolwiek natem polu, jak i na innych; a chociaż nie możemy się poszczycić wielkiemi dziełami, jednakże poprzednicy nasi nie zaniedbywali całkiem niwy pedagogicznej. Nie są też ich dzieła tak nieużyteczne i zacofane, jak mniemają ci, którzy myślą, że w naszych czasach odkryto jakiś talizman w metodach nauczania, który pozwoli bez pracy być uczonym. Czytając wspomnione dzieła naszych pedagogów dostrzegliśmy niejeden punkt wspólny z najnowszemi poglądami w przedmiocie racyonalnego wychowania. Jesteśmy im zatem wdzięczni, że uczynili to, na co ich stać było, ażeby innym drogę utorować. Ale pedagogika jest przedewszystkiem sztuką, a jako taka, oprzeć się musi na umiejętnej teoryi umysłu ludzkiego, czyli na psychologii. Rzecz to dla każdego zrozumiała. Otóż psychologia uczyniła niejakie postępy w ostatnich kilkudziesięciu latach, a do tego jej rozwoju znakomicie przyłożył się A. Bain, słusznie uchodzący za najgruntowniejszego ze współczesnych psychologów. Rezultaty osiągnione na polu psychologii zastosował do nauki wychowania i ogłosił je w książce, której dał tytuł Education as a Science (2 wydanie, Londyn, 1879). Tytułowi odpowiada treść, albowiem w istocie, Jest to umiejętna pedagogika, a ten jej umiejętny charakter widoczny szczególniej w zastosowaniu danych psychologicznych do sprawy edukacyjnej. Nosi ona nie tylko ściśle umiejętny charakter, ale nadto zawiera pełny i gruntowny wykład najważniejszych działów wychowania. Wszystkie te okoliczności zachęcały do przetłomaczenia jej na język polski, co też obecnie uczyniono. Tłomaczenie wykonano podług textu angielskiego bez żadnych opuszczeń lub skracań.
Ponieważ autor, jak słuszna, w dziele swojem rozwiódł się dość obszernie o nauce języka angielskiego, my chcąc zadość uczynić potrzebie miejscowej, dołączyliśmy krótki rozdział o nauce języka polskiego, który położono zaraz po rozdziale obejmującym uwagi o języku angielskim (1).
Warszawa 1880 roku.
–- (1) Już po wydrukowaniu słów powyższych, ukazał się pierwszy zeszyt Encyklopedyi Wychowawczej (tom. I. zeszyt 1. Warszawa, 1880 r.). Z kilku artykułów tego zeszytu trudno jeszcze wnosić o wartości całego dzieła. Zauważyliśmy tylko, że zaprowadzono w niem nowomodną pisownią, co wobec panującego u nas pod tym względem bezrządu, może się przyczynić do jego zwiększenia.PRZEDMOWA AUTORA.
W niniejszem dziele rozważam sztukę nauczania, o ile to możebne, z umiejętnego punktu widzenia; to znaczy, między innemi, że maxymy zwyczajnego doświadczenia oceniam i prostuję według gruntownie uzasadnionych praw psychologicznych.
Poświęciłem długi rozdział rozumowi i wzruszeniom, zastanawiając się nad ich związkiem z edukacyą. Resztę dzieła wypełniają rozmaite przedmioty bliżej z tą sprawą związane.
Niektóre wyrazy i wyrażenia zajmują wybitne miejsce we wszelkich rozprawach; otóż starałem się każdemu z nich zaraz od początku nadać ścisłe znaczenie. Do takich należą: pamięć, sąd, wyobraźnia, posuwanie się od znanego do nieznanego, analiza i synteza, nauka rzeczy, instrukcya czyli informacya i ćwiczenie, wykonywanie jednej rzeczy dobrze.
Osobno rozważyłem wartości edukacyjne, to jest, badałem jaka jest wartość rozmaitych przedmiotów objętych zwyczajnym planem instrukcyi, poświęcając najwięcej miejsca umiejętnościom.
Pod tytułem – kolejne następstwo przedmiotów – (psychologiczne i logiczne) poruszono, korzystnie, jak mi się zdaje, sporo ważnych materyi. Najprzód bowiem nieodzowną jest rzeczą poznać, w jakim porządku rozwijają się zdolności umysłowe, i jaki to może mieć wpływ na uporządkowanie nauk. Stanowi to psychologiczną stronę pytania. Powtóre, istnieje też kolejność wynikająca ze wzajemnej od siebie zależności samych nauk; jest ona po większej części widoczna: czasami jednak bywa zwikłana przez okoliczności. Nazywam to logicznem, czyli analitycznem zagadnieniem wychowania.
Załatwiwszy się z temi przygotowawczymi materyami, roztrząsam rzecz główną – metody nauczania. Po krótkich uwagach nad początkami czytania, przechodzę do sprawy delikatnej, mianowicie, do wykładu umiejętności właściwych. Tu spotykamy naukę rzeczy, która, bardziej niż inne przedmioty, wymaga starannego traktowania; bez tego bowiem doskonały ten pomysł mógłby się zamienić w ułudną, ale zgubną formalność.
Ostatnia część tego rozdziału mówi o metodach służących do wykładu geografii, historyi i umiejętności.
Językowi ojczystemu poświęcono osobne uwagi. Wszystko, co się do jego nauki ściąga, jako to: wyrazy, grammatykę, retorykę i literaturę, szczegółowo roztrząśniono.
Jeden rozdział przeznaczono na ocenienie dzisiejszej wartości łaciny i greckiego. Tymczasową metodę, według której wyższa nauka całe stulecia była dostępna tylko przez pośrednictwo dwóch tych martwych języków, należy uważać za blizką zgonu. W takim razie powstaje pytanie, czy w tych językach wykryto nową jakąś użyteczność, dostatecznie wynagradzającą trudy na ich poznanie łożone, teraz gdy już pierwotny cel swój utraciły. Przypuszczając, że systemat obecny wcześniej lub później musi być zmieniony, podsuwam plan, który uważam za stosowny do wykładu nauk wyższych w przyszłości.
Mówiąc o przedmiocie tak rozległym jak wychowanie moralne, starałem się wystawić na czoło te punkta, w których edukacya najłatwiej mogłaby pobłądzić. Co się tyczy religii, ograniczyłem się głównie do rozważenia jej związku z moralnością.
Krótki rozdział o kształceniu w sztukach pięknych, czyli artystycznym, usiłuje rozproszyć niektóre panujące błędy; szczególniej co się tyczy stosunku zachodzącego między sztuką a moralnością.
Ogólny ton dzieła stanowi walka nietyle przeciw błędom, ile przeciw zamieszaniu. Metody wychowania postąpiły już znacznie naprzód i nie można się spodziewać, żeby jakiś wynalazek mógł cały teraźniejszy systemat zmienić. Niemniej jednakże sądzę, że jeszcze wiele rzeczy jest do poprawienia. Nalegałem przy każdej sposobności, że podział pracy oparty na rozłączeniu nieprzystających do siebie przedmiotów, powinien być głównym warunkiem wszelkich usiłowań, mających na celu odnowę sztuki wychowania.
Aberdeen,18 Listopada 1878.ROZDZIAŁ I.
CEL NAUKI WYCHOWANIA.
Umiejętny wykład wszelkiej sztuki polega częścią, na stosowaniu zasad dostarczanych przez rozmaite umiejętności związek z nią mające, jak np. gdy prawa chemiczne stosujemy do rolnictwa; częścią na zachowaniu w rozprawach ścisłości i precyzyi jak największej w sformułowaniu, dedukcyj i dowodzeniu wszystkich maksym, czyli prawideł stanowiących sztukę.
Zarówno płodność myśli jak i jasność przepisów powinny świadczyć o wartości metody naukowej.
DEFINICYE WYCHOWANIA
Najprzód przytoczmy definicya mieszczącą się, w ideale, jaki sobie postawili twórcy systematu narodowego pruskiego. Ideał ten krótko wyrażony, nazywa wychowanie "harmonijnym i równomiernym rozwojem zdolności człowieka;" albo mówiąc pełniej słowami Steina, "Jestto metoda oparta na przyrodzie umysłu ludzkiego, zmierzająca do rozwinięcia wszelkiej zdolności duszy ludzkiej, do rozbudzenia i podtrzymywania wszelkiego uśpionego i drzemiącego pierwiastku, życia, tak, by uniknąć wszelkiej uprawy jednostronnej i dawać baczną, uwagę na popędy stanowiące siłę i wartość ludzi (1)." Definicya ta skierowana widocznie przeciwko ciasnemu pojmowaniu edukacyi, mogła mieć na Widoku szczególniej opuszczenia, liczne braki w dawniejszym wychowaniu, jak np. zaniedbanie ćwiczeń ciała i mięśni; zaniedbanie ćwiczenia zmysłów czyli obserwacyi; zaniedbanie ćwiczenia smaku. Daje ona prócz tego do zrozumienia, że dotychczasowi nauczyciele błądzili nawet w tem, co się tyczy uprawy rozumu, wyższego ukształcenia obyczajowego, oraz" szczęśliwego używania życia.
Postępując według tego ideału, nauczyciel powinienby się starać nietylko o wydobycie wszystkiego, co się da wydobyć ze zdolności uczniów; lecz razem unikać przeładowania którejkolwiek gałęzi; powinien pamiętać o zachowaniu miary, proporcyi w rzeczach, których ma uczyć. Kształcenie wyłącznie samych lingwistów, samych obserwatorów, samych abstrakcyjnych myślicieli, samych estetyków, samych gimnastyków, samych górnolotnych marzycieli, sa- – (1) Donaldson, Lectures on Edtication, str. 38.
mych teologów, nie mogłoby być uważane za właściwe spełnienie zadania edukacyi.
Definicya pruska, lubo dobra sama w sobie, nie nadaje się jednak w takich okolicznościach, gdy np. uczniowie okazują większe zdolności do jednych rzeczy, niż do drugich; mówią przeciw niej korzyści, jakie społeczeństwo ciągnie ze zdolności sposobnych, szczególniej do pewnych zatrudnień specyalnych, chociażby te zdolności zostały rozwinione jednostronną uprawą; dalej, trudność pogodzenia "człowieka całego" ze sobą samym; nareszcie granice zakreślone wpływowi nauczyciela, a ztąd konieczność pewnego wyboru stosownie do względnej ważności władz umysłowych, na które wpływ ten ma być wywierany.
Chociaż to rzecz wcale nie łatwa, można jednakże uczynić zadość tym rozmaitym względom, opierając się na teoryi rozwoju harmonijnego; ale dokonawszy dzieła powstanie wątpliwość, ażali wiele zyskano biorąc owę teoryą za podstawę w definicyi wychowania…
W cennym artykule o wychowaniu, jaki do "Encyklopedyi Angielskiej" napisał Jakób Mili, wskazując cel wychowania, powiedziano, że zadaniem jego jest "uczynić jednostkę ludzką o ile to możebne, narzędziem szczęścia najprzód dla siebie samej, a następnie dla innych istot. "Definicya tę wszakże możnaby uważać za poprawną odpowiedź na pierwsze pytanie Katechizmu Westminsterskiego, mianowicie na pytanie: "Jaki jest główny cel człowieka?" To, czego najwyżej można wymagać od nauczyciela, który przecież wszystkiem być nie może, jest, ażeby się przykładał ze swej strony do pomnożenia szczęścia ludzkiego we wskazanym porządku. Niema wątpliwości, że definicya ta głębiej sięga do wnętrza przedmiotu, aniżeli formuła niemiecka. Nie troszczy się ona ani o harmonią, ani o wielostronność, zupełność rozwoju indywidualnego; przypuszcza je przecież o tyle, o ile mogą być potrzebne do osiągnięcia ostatecznego celu.
Nie sam tylko Jakób Mili nadaje przedmiotowi, który nas zajmuje, zbyt obszerny zakres. "Wychowanie dzielą zwykle na fizyczne, umysłowe, moralne, religijne i techniczne. Otóż, gdy roztrząsamy, co znaczy wychowanie fizyczne, okazuje się, że chodzi w niemo zapewnienie człowiekowi zdrowia, a to za pomocą wszelkich sztuk i sposobów żywienia, odzieży i ogólnego trybu życia. Mili objął przedmiot ten w swoim artykule, a Herbert Spencer poświęcił mu bardzo zajmujący rozdział w dziele swojem O Wychowaniu. Zdaje mi się wszakże, iż lubo to rzecz ważna, może jednak być odłączona i na boku zostawiona. Nie zależy ona wcale od zasad i względów, jakie nauczyciel w ścisłem znaczeniu uważany, ma na widoku przy spełnianiu swojego zadania. Roztrząsanie tego przedmiotu wcale nie przynosi pomocy w sprawach wychowania ściśle rozumianego; nie zyskuje też natem i sam ów przedmiot rozważany obok prawideł, których się winien trzymać nauczyciel. Zdrowie ciała, czyli jego dzielność, jest nieodzownym warunkiem zarówno przy fizycznych jak i przy umysłowych ćwiczeniach; ale nauczyciel nie bierze na siebie obowiązku stanowienia przepisów higienicznych.Łączenie higieny z wychowaniem jest, że tak powiemy, wynikiem nieuwagi i nie może nas wciągać w zawiłe spory. Inaczej przecież ma się rzecz z drugim punktem tych definicyi, mianowicie z tym, w którym się mówi, że celem wychowania jest pomnażanie szczęścia ludzkiego, cnoty i doskonałości ludzkiej. Być może, iż się z nami zgodzą, że edukacya stanowi jeden ze środków, jeden z czynników prowadzących do tego ostatecznego celu. Niemniej jednakże różnice zdania co do tego, jak rozumieć szczęście, cnotę lub doskonałość, są bardzo liczne. Nadto, rozbiór tych pytań należy właściwie do etyki i teologii, a gdyby je wciągniono na pole wychowania, należałoby to uczynić z wszelkiemi zastrzeżeniami.
Zanim przystąpimy do rozważenia tej trudności, największej ze wszystkich, chcę jeszcze zwrócić uwagę na niektóre inne definicye wychowania, które jak mi się zdaje, grzeszą tem, iż są zaobszerne. Mam tu na myśli młodszego Milla, który wzorem swojego ojca, a wbrew zwyczajowi prawie wszystkich teoretyków, rozpoczyna rzecz more scientifico, od definicyi. Wychowanie, podług niego "ogarnia wszystko, cokolwiek sami dla siebie czynimy, oraz to, co inni dla nas czynią z wyraźnym zamiarem zbliżenia nas do doskonałości naszej natury; pojmowane w najobszerniejszem znaczeniu wychowanie, obejmuje nawet te pośrednie skutki, jakie na charakter i zdolności człowieka wywierają rzeczy, których cel bezpośredni jest inny; takiemi są prawa, formy rządu, sztuki przemysłu, formy życia społecznego, a nawet zjawiska fizyczne niezależne od woli ludzkiej, jak klimat, ziemia i położenie miejsca. " Zgadza się jednak Mill, że taka definicya wychowania jest zaobszerna i dlatego podaje inną, nieco ciaśniejszą, ale bliższą, zamiaru jego, mianowicie: "że wychowanie jest uprawą, jaką każde pokolenie nadaje z umysłu swoim następcom, by ich uczynić zdolnymi co najmniej do zachowania, a jeżeli można, do pomnożenia owoców postępu już osiągnionych (1). "
Pierwsza, obszerniejsza definicya, nietylko prowadzi za sobą spór o to, co stanowi "doskonałość", lecz jest, jak sądzę, zbyt obszerną nawet, gdyby chodziło o filozofią wychowania jaknajrozległej pojmowaną. Wpływy, jakie na charakter ludzki wywierają: klimat, położenie geograficzne, sztuki, prawa, rząd i formy życia społecznego, stanowią bardzo zajmujacy rozdział socyologii; tam dla nich, a nie gdzieindziej właściwe miejsce. To, co sami dla siebie, i co inni dla nas czynią, by nas zbliżyć do doskonałości naszej natury, może być lub nie być wychowaniem, w ścisłem znaczeniu tego wyrazu. Nie sądzę, żeby było właściwem wprowadzać do przedmiotu rozważanie bezpośredniego wpływu kar i nagród. Niema, wątpliwości, że my sami przykładamy się nieco do- – (1) Inaugural Adress at St. Andrews, str. 4.
własnego wychowania, i że społeczeństwo czyni także iletyle ku temu, w dość właściwem znaczeniu tego wyrazu; ale zwyczajny wpływ społeczeństwa, gdy wymierza kary i nagrody, nie jest najistotniejszym faktem wychowania jak my je pojmujemy, chociaż może być pomocniczą i uprawnioną jego czynnością.
Ciaśniejsza definicya Milla nie jest bezwarunkowo mylna; urabianie każdego pokolenia przez poprzednie, może być słusznie uważane za cel edukacyi. Jest przecież i ta definicya górna raczej, niż umiejętna. Niewiele z niej można wyciągnąć. Nie daje ona wyjścia do dalszego wykładu rzeczy.
W Encyklopedyi Chambers'a pod artykułem "Wychowanie" spotykam następującą definicyą: "Wszystko, czego człowiek doświadcza od kolebki do grobu, wychowywa go, mówiąc najobszerniej, ku jego szczęściu lub nieszczęściu (należałoby raczej powiedzieć, że wszystko to "wpływa" na człowieka, "czyni" go, "urabia"). W znaczeniu jednak ściślejszem i zwyczajnem, przez wychowanie rozumiemy usiłowania, których wyraźnym celem jest urobienie w pewien sposób ludzi; usiłowania starszyzny przedsiębrane dla oświecenia umysłu i wyrobienia charakteru młodzieży, (zawiele wagi przywiązuje się tu do wpływu zewnętrznego); mówiąc zaś jeszcze ściślej, jest to praca nauczycieli właściwych. " Ten ostatni wzgląd najwięcej się zbliża do głównego punktu, mianowicie, że wychowanie obejmuje środki i sposoby, jakich nauczyciel używa; chociaż bowiem nie on sam tylko pracuje nad powierzonem sobie dziełem, onto jednak uosabia metodę, w całej jej prostocie i czystości. Jeżeli za pomocą badań, wynalazków lub dyskussyi zdołamy jego sztukę podnieść do ideału, uczynimy prawie wszystko, czego po sztuce i umiejętności wychowania oczekiwać można.
Wracam do większej trudności, mianowicie do pytania, jaki jest cel wszelkiej edukacyi; innemi słowy, jeżeli tym celem jest szczęście i doskonałość, człowieka, co za wskazówki odniesie ztąd nauczyciel? Jużem zauważył, że badanie tego pytania należy do innych nauk; a jeżeli nauki te nie zdołały dać na nie jasnej i jednomyślnej odpowiedzi, nauczyciel nie jest obowiązany uzupełniać tego braku.
W tym stanie sprawy, jedna rzecz jest widoczna, druga mniej widoczna; obie jednakże wyczerpują zadanie nauczyciela.
Rzeczą widoczną jest, że należy określić materye, co do których ludzie się zgadzają. Liczba ich jest znaczna, a przykłady ważne. Sąto przedmioty powszechnie traktowane w szkołach.
Rzeczą mniej widoczną jest pytanie co do materyi, na które się ludzie nie zgadzają; nauczyciel musi orzec, co będą kosztowały te nabytki wątpliwe; koszt bowiem musi być co najmniej jednym z czynników przy rozważaniu, jak się względem nich zachować należy. Ten bowiem, kto najlepiej rozumie edukacyą, może nam najwłaściwiej powiedzieć, w jakiej mierze wychowanie przyczynia się do złagodzenia obyczajów, do wpojenia zaparcia się, do utrzymania w równowadze wszystkich zdolności, do wychowania całkowitego człowieka, i t… d.
Zobaczymy, że jedna część wychowania polega na daniu ostatecznej analizy wszelkich nabytków złożonych. Według tej analizy będzie można obliczyć, ile one kosztują" i tym sposobem dowiedzieć się, czy od nauczyciela nie wymagają rzeczy sobie przeciwnych.
Tym sposobem rozważając, jaki jest cel wychowania, zbliżyliśmy się do samej pracy szkolnej. Być może, iż to będzie wymagało niejakich zmian i zaokrąglenia, by rzeczy nadać formę umiejętną; ale też nic bardziej nie może się przyłożyć do kierowania i prostowania naszych badań już od samego początku.
Otóż, dla powodzenia pracy nauczycielskiej faktem naczelnym i głównym jest, plastyczna zdolność samego umysłu. Od tego zależy nietylko nabycie wiedzy, lecz wszelkiej rzeczy, która się może nazywać umysłowym nabytkiem. Najoczywistszym objawem własności umysłu jest, zdolność zapamiętania nabytych wiadomości. Z takiego punktu widzenia, rzeczą główną w sztuce wychowania będzie pytanie, jakim sposobem spotęgować pamięć. Trzeba nam zatem wziąć w rachubę rozmaite zdolności umysłowe, które bezpośrednio lub pośrednio wpływają na wzrost pamięci. Innemi słowy, możemy zapytać psychologii o to wszystko, co nam może powiedzieć o warunkach pamięci.
Chociaż pamięć, czyli zdolność nabywania i zachowywania wiadomości, zależy od jednej i jedynej własności umysłu, która zatem wymaga jaknajtroskliwszego badania; są jednak i inne własności natury rozumowej lub uczuciowej, przykładające się do ogólnego rezultatu, a zatem zasługujące, by każdą z nich roztrząsnąć w nauce wychowania.
Otrzymaliśmy tym sposobem klucz do pierwszego działu przedmiotu, do części czysto psychologicznej. Druga niemniej ważna część nauki wychowania, będąca obecnie jeszcze bez nazwiska, dotyczy właściwego, czyli naturalnego porządku rozmaitych przedmiotów, stosownie do ich względnej prostoty lub złożoności i wzajemnej ich zależności. Dla powodzenia ekukacyi koniecznem jest, ażeby wychowaniec nie przystępował do przedmiotu, póki nie owładnie wszystkiemi wiadomościami przygotowawczemi. Jestto dość zrozumiałe w niektórych przypadkach: arytmetyka poprzedza algebrę, geometrya trygonometryą, chemia nieorganiczna organiczną; w wielu jednak razach okoliczności zaciemniają właściwy porządek, który też wymaga bardzo starannego zastanowienia. Tę… cześć teoryi wychowania nazwałbym analityczną lub logiczną.
Jestto nieodzownem w każdej metodzie naukowej, by sobie zdała ścisłą sprawę ze znaczenia terminów przewodnich, których używa. Trudno bowiem ustalić niejedno z pytań tyczących się wychowania, z powodu chwiejności znaczenia jednego wyrazu "dyscyplina."
Dalej, należy zauważyć, co szczególniej stosuje się do naszego przedmiotu, że najlepsze poznanie wszelkiej rzeczy, wynika z kombinacyi zasad ogólnych, czerpanych z nauk a wspartych pilną obserwacyą i doświadczeniem, jakich dostarcza praktyka. Wszelką ważną kwestyą powinny oświecić oba te światła. Technicznie wyrażamy to samo mówiąc, że powinno nastąpić "połączenie metody dedukcyjnej z indukcyjną. " Dedukcye powinny być otrzymane metodą, która im jest właściwą, oddzielnie i z jaknajwiększą precyzyą. Indukcyami będą maksymy praktyki, oczyszczone poprzednio za pomocą licznych porównań i koniecznych zastrzeżeń.
Zamierzam więc usunąć z nauki wychowania wszystko to, co należy do rozleglejszych sfer ludzkiego postępowania, ażeby ześrodkować całą uwagę na rzeczy tyczące się jedynie wychowania, to jest na środki pomagające do rozwoju nabytych zdolności człowieka. Udzielanie wiedzy jest oczywistem zadaniem nauczyciela; ale wychowanie rozciąga się też i do innych stron umysłu, niekoniecznie samych rozumowych, lecz oraz do woli i uczuć, przyczem te same siły są czynne.
Wychowanie nie zakłada sobie kierowania użyciem wszystkich naszych czynności umysłowych. Inna jest sztuka kierująca zdolnościami naszemi w pracy produkcyjnej, jak np. w rozmaitych professyach, w oryginalnych badaniach naukowych, w utworach artystycznych. Zasady psychologii dają się stosować do obu tych działów, a chociaż oba one przypadkowo stykają się ze sobą, są przecież tak dalece od siebie różne, iż korzystnem jest rozważać je osobno. W dziełku swojem zatytułowanem: "The Conduct of the Understanding, " Locke roztrząsa bez różnicy, zdolności: nabywczą, produkcyjną i wynalazczą.ROZDZIAŁ II.
STOSUNEK FIZYOLOGII DO WYCHOWANIA.
Nauka fizyologii w połączeniu z nagromadzonem empirycznem doświadczeniem wieków przeszłych, jest teoretyczną wskazówką podającą środki, doprowadzenia do zupełnej dojrzałości fizycznych władz człowieka. Jestto, jakeśmy powiedzieli, zadanie wcale różne od właściwego wychowania.
Sztuka wychowania przypuszcza jako już istniejący pewien średni stopień zdrowia fizycznego, i nie zajmuje się podawaniem środków do jego zachowania lub wzrostu. Styka się ona z fizyologią i higieną, o tyle tylko, o ile chodzi o plastyczną, czyli nabywczą zdolność mózgu, o wzmocnienie nerwów, na których się pamięć opiera, o przyzwyczajenie i wszelką zdolność nabywczą.
Wszakże zastosowania fizyologii takiej, jak obecnie istnieje, do gospodarstwa owej plastycznej zdolności, rychło się wyczerpują. Badanie zatem musi się oprzeć na bezpośredniej praktyce edukacyjnej, oświeconej i prostowanej jedynie przez doświadczone prawa fizyologiczne. Bądźcobądź jednakże, byłoby to dowodem niewdzięczności, gdybyśmy zapomnieli o usługach oddanych edukacyi ze strony fizyologii, mianowicie tej części, która mówi o fizycznej podstawie pamięci.
Jakoż, fizyologia uczy nas tego ogólnego faktu, że pamięć zależy od własności czyli zdolności nerwów, podtrzymywanej równie jak wszelka inna zdolność fizyczna 'pokarmem, i ulegającej na przemiany prawu spoczynku i pracy. Uczy ona także, iż podobnie jak każda inna czynność, plastyczność mózgu może być lenistwem przytępiona, a nadmiarem pracy uszkodzona.
Co się tyczy fizologii czystej, chciałbym zwrócić uwagę na jednę szczególniej okoliczność. Ciało człowieka stanowi wielką, spółkę organów czyli interesów; widzimy w niem trawienie, oddychanie, mięśnie, zmysły, mózg. Gdy ciało jest zmordowane, wszystkie organa cierpią; a gdy nastąpi odnowa jego, również wszystkie wogóle organa nowej nabierają energii. Jestto pierwszy i najwidoczniejszy rezultat. Dodajemy przecież zaraz te uwagę, że ludzie nie jednakowymi się okazują pod względem rozmaitych czynności; niektórzy mają silny żołądek, inni mięśnie, a inni mózg. U wszystkich jednak tych osób odnowa ciała jednakowo się objawia; organa tęższe, otrzymują dział proporcyonalny do swojego kapitału: mającemu jeszcze będzie dane. Nareszcie i to zasługuje na uwagę, że organ ńajczynniejszy w pewnej chwili otrzymuje równocześnie więcej, niż przypadającą nań racyą; kto nierówno ćwiczy rozmaite organa, temsamem nierówno je żywi.
Ale oto przychodzi punkt ważny. Chcąc spotęgować plastyczną zdolność umysłu, mózg żywić należy. Oczywiście, każdy pomyśli, że rezultat ten można osiągnąć żywiąc całe ciało; i tak też będzie rzeczywiście, jeżeli inne organa nie będą spotrzebowywały lwiej cząstki, zostawiając na rzecz organu myślenia bardzo mało. Jeżeli zawiele będziemy żądali pracy od mięśni lub żołądka, mózg nie wydoła potrzebie. I naodwrót, jeżeli mózg bądź z natury swej konstytucyi, bądź wskutku nadmiernego pobudzenia lwią część pochłonie, okażą się przeciwne następstwa: czynności umysłowe podniosą się, ale zato inne, więcej lub mniej zwątleją. Taki stan rzeczy towarzyszy wielkiemu wysiłkowi umysłowemu.
Trzeba nam dalej zauważyć różnicę między samemi czynnościami umysłowemi; są one bowiem bardzo rozmaite i wzajem się wyłączają. Nie widzę potrzeby zbyt drobiazgowego podziału, ażeby punkt ten objaśnić. Najważniejsze przeciwieństwo czyli kontrast zachodzi między stroną uczuciową a rozumową, między czuciem uważanem jako przyjemność, przykrość lub wzruszenie, a czuciem uważanem jako wiedza. W krańcowych swoich objawach, są one sobie wrogie; pod wpływem nadmiernego wzruszenia uczuciowego, rozum cierpi; przy wielkiej pracy umysłowej rozumu, uczucia stygną (w granicach, których bliżej nie potrzebujemy tu określać).
Ale rozum uważany w najobszerniejszem znaczeniu, nie jest identyczny z plastycznym działaniem umysłu, czyli z pamięcią. Praw rządzących tą, szczególną fazą naszego rozumu dochodzimy najpewniej, gdy ją rozważamy tylko jako fakt czysto umysłowy. Niemniej jednakże można go rozważać pod względem fizjologicznym, który stanowczo potwierdza nasze postrzeżenia psychologiczne. Pod względem fizycznym czyli fizyologicznym, pamięć, to jest zdolność nabywcza, przejawia się szeregiem processów nerwowych świeżych, pewną liczbą ścieżek wydeptanych po niektórych liniach substancji mózgowej. Otóż, przypuszczamy, że co się tyczy żywienia, akt ten potrzebuje go najwięcej ze wszystkich działań umysłowych. Ćwiczyć zdolność raz już nabytą, powinno być łatwiejszem i mniej kosztownem, aniżeli budować nową zdolność. Możemy być dostatecznie usposobieni do jednej czynności, a całkiem niezdolni do drugiej. I w istocie, powodzenie, gdy chodzi o nowy nabytek, o nowe uzdolnienie, uważane pod względem prawdopodobieństwa fizyologicznego, zależy od tych rzadkich, wybranych i szczęśliwych chwil, w których dzielność mózgu jest i wysoka i dobrze skierowana.