Niania - ebook
Niania - ebook
Czasami lepiej usłyszeć kłamstwo, bo prawda jest zbyt bolesna.
"Tajemnice z przeszłości, wystawiona na próbę lojalność i narastające poczucie strachu...Do zakochania! Napięcie nie opada ani na chwilę, aż do szokującego finału”. Shari Lapena
Siedmioletnia Jocelyn nie może przeboleć straty niani, która zniknęła w środku nocy. Dlaczego opuściła dziewczynkę bez pożegnania?
Trzydzieści lat później Jo zmuszona jest wrócić do rodzinnego domu i zmierzyć się ze skomplikowaną relacją ze swoją matką. Kiedy na terenie posiadłości zostają odkryte ludzkie szczątki, a do drzwi puka nieoczekiwany gość, Jo odkrywa, że jej wspomnienia z dzieciństwa nie są całkiem zgodne z prawdą.
Jakie tajemnice skrywała jej niania… i czy Jo może wierzyć w to, co mówi jej matka?
Nowa powieść Gilly Macmillan, autorki bestsellerów "Dziewięć dni" oraz "Inne dziecko", zabierze cię w podróż do świata, w którym nic nie jest oczywiste. Emocje gwarantowane od pierwszej strony do ostatniej.
Kategoria: | Horror i thriller |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8139-850-3 |
Rozmiar pliku: | 1,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Nie wiem już, komu ani w co mam wierzyć.
Za moimi plecami otwierają się drzwi, dostrzegam w lustrze odbicie córki i widzę jej twarz – jest okrągła jak moneta, z błyszczącymi chabrowymi oczami. Nieskazitelna.
Nie chcę, żeby córka mnie teraz widziała. Nie chcę, żeby stała się mną.
– Wyjdź – mówię.1987
Jocelyn budzi się skołowana, czuje suchość w ustach. Na dworze jest jasno, odnosi wrażenie, jakby spała bardzo długo. Patrząc na wskazówki zegarka na stoliku nocnym, stwierdza, że jest dokładnie dwadzieścia sześć minut po ósmej. Niania zazwyczaj budzi ją o siódmej.
Ziewa i mruga. Na tapecie na ścianie hasają parami wygięte w tańcu żyrafy, a w nogach łóżka piętrzą się pluszowe zabawki. Na drzwiach szafy na ubrania wisi wyściełany wieszak zostawiony tam wczoraj przez nianię Hannah. Jest przeznaczony na specjalną sukienkę Jocelyn, tę, którą matka kupiła jej na powitanie gości, ale sukienka się zniszczyła i już jej nie ma. Jocelyn jest smutno z tego powodu i ma wyrzuty sumienia, chociaż nie wszystko rozumie. Wie, że to, co się stało, było złe, ale z tego, co się działo wieczorem ma tylko przebłyski, które zresztą próbuje wyrzucić z pamięci, bo budzą nieprzyjemne uczucie wstydu.
Zazwyczaj Jocelyn najbardziej lubi spędzać czas w sypialni, dzisiaj jednak jest inaczej, zbyt tu cicho. Drzwi szafy są otwarte na oścież, wyobraża więc sobie, że w środku czai się jakiś stwór z długimi kończynami i szponami, który w każdej chwili może wyskoczyć i ją porwać.
– Hannah! – woła. Spod drzwi między jej sypialnią a pokojem niani sączy się światło, ale nie ma przesuwających się cieni, dzięki którym poznaje, że niania już wstała. – Hannah! – woła ponownie, przeciągając samogłoski. Bezskutecznie.
Wstaje z łóżka i podbiega kilka kroków do drzwi pokoju niani, po drodze zatrzaskując szafę. Wzdryga się na dźwięk spadającego wieszaka. Nie powinna tam zaglądać, tylko zapukać i poczekać, aż Hannah pozwoli jej wejść, ale tym razem bez pytania gwałtownie otwiera drzwi.
Spodziewa się zastać nianię w łóżku albo siedzącą w fotelu w kącie, w czerwonym szlafroku i puszystych kapciach, ale jej tam nie ma. Spodziewa się, że na stoliku nocnym zobaczy szklankę wody i opasłą książkę w miękkiej oprawie, z pozaginanymi rogami. Spodziewa się ujrzeć szczotkę do włosów i kosmetyki Hannah oraz jej dwie porcelanowe figurki kociąt. Nigdzie jednak nie ma śladu po niani, nie ma też jej dobytku. Łóżko jest starannie zasłane, z prześcieradłem wsuniętym pod materac, pluszowa narzuta jest wygładzona, poduszki nie są zgniecione, zasłony są rozsunięte i całe pomieszczenie świeci pustkami.
– Hannah! – wrzeszczy Jocelyn. Ten przeszywający krzyk wynika nie tylko ze wstrząsu na widok pustego pokoju, ale i z nagłego, straszliwego poczucia, że coś straciła.
* * *
Marion Harris, prowadząca rezydencję Lake Hall, otwiera wszystkie szuflady i drzwi w pokoju Hannah. Na dnie szuflad zawija się wyściełający je papier, w szafie pobrzękują puste metalowe wieszaki. Marion podnosi rogi narzuty, by zajrzeć pod łóżko, i sprawdza nocny stolik. Mała ma rację, po Hannah nie ma ani śladu. Przechodzi do komórki w korytarzu.
– Nie do wiary! Zabrała swoje walizki! – Kabel z żarówką kołysze się lekko.
– Mówiłam ci – szepcze Jocelyn. Jej broda się trzęsie. Trzymała się nadziei, że Marion wyjaśni sytuację albo sobie z nią poradzi.
– To do niej niepodobne! – oburza się Marion. – Na pewno coś by nam powiedziała albo zostawiła liścik. Nie porzuciłaby nas w ten sposób.
Dobiega bicie kościelnych dzwonów. Marion zerka przez okno na iglicę wieży, ledwie wystającą ponad korony dębów, gęstym szpalerem otaczających teren Lake Hall.
– Zostań tu i się pobaw – mówi. – Zrobię ci coś na śniadanie, a potem porozmawiam z twoimi rodzicami.
Jocelyn zostaje w swoim pokoju aż do lunchu. Pracuje nad rysunkiem dla Hannah, skrupulatnie wybierając kolory i uważając, żeby nie wyjść poza linie malowanki. Kiedy Marion woła ją na dół, gwałtownie dopytuje, co się dzieje, ale gospodyni rzuca:
– Wiem tylko tyle, co ty. Musisz zapytać rodziców. – Po czym sznuruje usta.
Jocelyn zastaje rodziców w Błękitnym Pokoju, siedzą tam z parą przyjaciół, którzy zostali na noc. Na kanapach i podręcznych stolikach leżą gazety i dodatki ilustrowane. Kominek się pali, więc powietrze w pokoju jest gęste od dymu z drewna i z papierosów.
Jocelyn próbuje zwrócić uwagę taty, on jednak siedzi zatopiony w fotelu, ze skrzyżowanymi nogami i twarzą ukrytą za różową gazetą. Matka leży na kanapie, z głową opartą na kilku poduszkach i z półprzymkniętymi oczami. Gasi papierosa w wielkiej marmurowej popielniczce balansującej na jej brzuchu. Jocelyn bierze głęboki oddech. Zbiera się na odwagę, żeby się odezwać. Jeśli to tylko możliwe, wolałaby nie zwracać na siebie uwagi matki.
Przyjaciółka rodziców odwraca się od okna i zauważa stojącą w progu dziewczynkę.
– O, witaj – mówi. Jocelyn zdaje się, że ta pani to Milla. Milla ma kasztanowe włosy, tapirowane, żeby na oko było ich więcej.
– Witam – odpowiada Jocelyn. Próbuje się uśmiechnąć, a tymczasem się czerwieni. Zdaje sobie sprawę, że wieczorem była niegrzeczna, ale nie wie, czy Milla o tym wie.
– Czego chcesz? – odzywa się Virginia Holt, która usłyszała głos córki.
Jocelyn wzdryga się i spogląda na ojca. On jednak nadal jest ukryty za gazetą.
– Halo, to ja do ciebie mówię, nie on! – warczy matka.
Jocelyn przełyka ślinę.
– Czy wiecie, gdzie jest Hannah?
– Wyjechała. – To jedno słowo sprawia, że świat Jocelyn usuwa jej się spod nóg. Hannah jest dla niej wszystkim. Hannah o nią dba. Hannah słucha. Hannah ma czas, żeby wyjaśniać jej różne rzeczy. Hannah jest lepsza od matki. Hannah kocha Jocelyn.
– Nie!
– Tylko mi tu na mnie nie pokrzykuj, młoda damo! Jak śmiesz?!
– Hannah nie wyjechała! Gdzie ona jest?
– Alexandrze!
Lord Holt odkłada gazetę. Wydaje się bardzo zmęczony.
– Mama ma rację, kochanie. Przykro mi. Jak najszybciej znajdziemy ci nową nianię. Po niedzieli mama zacznie szukać.
Krzyk Jocelyn natychmiast podrywa jej matkę z kanapy, na dywan spada popielniczka, jej zawartość się rozsypuje. Virginia chwyta Jocelyn za ręce i schyla się tak, by jej twarz znalazła się o kilka centymetrów od twarzy dziewczynki. Ma koszmarnie przekrwione oczy. Jocelyn próbuje się cofnąć, ale uścisk matki zatrzymuje ją na miejscu.
– Przestań natychmiast! Hannah wyjechała i wiedz, że opuściła nas przez ciebie! Jesteś bardzo niedobra, Jocelyn, bardzo niegrzeczna. Nic dziwnego, że Hannah miała już dość zajmowania się tobą!
– Ale ja już będę grzeczna, obiecuję. Będę najlepszą dziewczynką pod słońcem, tylko sprowadź Hannah z powrotem.
– Na to już za późno.