Nie pozwól światłu zgasnąć. Tom 1 - ebook
Nie pozwól światłu zgasnąć. Tom 1 - ebook
Życie Nevena zostało zaplanowane, jeszcze zanim się urodził. Robił wszystko, co mu kazano, stosując się do rygorystycznych zasad. Kiedy jego rówieśnicy się bawili, on pobierał lekcje gry na wiolonczeli. Nieustanna izolacja od świata sprawiła, że chłopak się w sobie zamknął. Odarty z interakcji międzyludzkich, poświęcił się jedynej rzeczy, która jednocześnie dawała mu radość i wzbudzała nienawiść – muzyce. Dzięki ciężkiej pracy i licznym wyrzeczeniom osiągnął sukces – stał się jednym z najbardziej pożądanych wiolonczelistów na świecie. Willow od dziecka była zakochana w balecie. Wspinała się na wyżyny, aż pewnego dnia jej kariera legła w gruzach. Doznała kontuzji, po której nigdy więcej nie mogła założyć point. Zdruzgotana nastolatka, ratunek odnalazła w namiastce baletu – muzyce klasycznej. Urzeczona występem młodego wiolonczelisty, postanowiła spróbować swoich sił w tej dziedzinie sztuki – rozpoczęła naukę gry na skrzypcach. Losy Nevena i Willow przeplatały się parokrotnie. Dziewczyna nie znalazła w sobie jednak na tyle odwagi, żeby nawiązać kontakt ze swoim idolem. Natomiast skupiony na karierze muzycznej Neven, nie zwracał na nią uwagi. Historia zmieniła bieg na scenie opery w Sydney, gdzie doszło do dramatycznych wydarzeń z udziałem Nevena i Wilhelminy. Połączyła ich wspólna tragedia, ale czy stanie się ona przepustką do zawarcia bliższej znajomości, a może nawet miłości? „Z muzyką klasyczną jest tak, że można się w niej zakochać już po pierwszym dźwięku. I tak było w moim przypadku z twórczością Ewy Pirce – przepadłam już po pierwszych zdaniach. Nie pozwól światłu zgasnąć to kolejna odsłona ogromnego talentu Pirce. Tym razem autorka uderza w najczulsze zakamarki wrażliwej strony naszej duszy. Pełna ciepła, dojrzała opowieść o trudnej miłości dwóch niepokornych dusz, które z pozoru wszystko dzieli. Łączy ich miłość do muzyki, ale czy jedynie do muzyki? Z całego serca polecam!” – Anna Tuziak, autorka „Ewa Pirce po raz kolejny zabiera nas w przepiękną i poruszającą podróż, gdzie muzyka klasyczna gra pierwsze skrzypce. Ta historia obudzi w Was coś wyjątkowego. Autorka, jak nikt inny, potrafi grać na uczuciach czytelnika w jedyny w swoim rodzaju sposób. Historia Nevena i Willow na długo pozostanie w Waszej pamięci! Gorąco polecam!” – Riva Scott, autorka „Nie pozwól s´wiatłu zgasna?c´ to literacki majstersztyk, w kto´rym emocje wylewaja? sie? z kaz˙dej strony. Chwytająca za serce opowies´c´ o dwojgu ludziach, kto´rzy pochłonie?ci muzyka?, nie słysza?, jak miłos´c´ puka do ich drzwi. Nie do kon´ca gotowi poz˙egnac´ sie? z trudna? przeszłos´cia?, postanawiaja? wyjs´c´ na przeciw z˙yciu, zanurzyc´ sie? w namie?tnos´ci i zaufac´ uczuciu. To doskonale wykreowana historia o dojrzewaniu do prawdziwej, głe?bokiej miłos´ci.” – Grażyna A. Adamska, autorka „Światowej sławy wirtuoz wiolonczeli i dziewczyna, którą życie już raz usiłowało złamać. Neven i Willow, dwie wrażliwe dusze, które być może nigdy by się nie spotkały, gdyby nie dramat, jaki zafundował im przewrotny los. Nie pozwól światłu zgasnąć to kolejna, niezwykła odsłona talentu Ewy Pirce. Autorka, niczym natchniony muzyk, płynnie przenosi nas od frazy do frazy, z każdym słowem głębiej wciągając w tę niesamowitą historię. Zapamiętajcie ten tytuł, bo to pozycja obowiązkowa na półce każdego miłośnika dobrej książki.” – Rain Winter, autorka
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: | brak |
ISBN: | 978-83-8290-013-2 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Adagio – HAUSER
Winter – Antonio Vivaldi
With Or Without You – 2CELLOS
Crystallize – Lindsey Stirling
Song from a Secret Garden – HAUSER
Nocturne Op.9 No.2 – Fryderyk Chopin
Artemis – Lindsey Stirling
La Campanella – Niccolò Paginini
Faded – Alan Walker
Aria na strunie G – Jan Sebastian Bach
Dance Me to the End of Love – Leonard Cohen
Eye Of The Tiger – 2CELLOS
The Trooper Overture – 2CELLOS
Lost Girls – Lindsey Stirling
Moon River – 2CELLOS
River Flows In You – HAUSER
Never Enough – The Greatest Showman
They Don’t Care About Us – Michael Jackson
Eternal Flame – The Bangles
Shape Of My Heart – Sting
Storm – Antonio Vivaldi
We Three Gentlemen – Lindsey Stirling
Swan Lake – HAUSER
Pas de Deux – HAUSER
Phantom of the Opera – Lindsey Stirling
Vivaldi Storm – 2CELLOS
Forgotten City from RiME – Lindsey Stirling
The Lonely Shepherd – HAUSER
Candlelight – Jack Savoretti
Uspavanka – Mensura Bajraktarevic
Kingdom Hearts – Lindsey Stirling
Changes – Jack Savoretti
Live And Let Die – 2CELLOS & Lang Lang
It Ain’t Me – Lindsey Stirling & KHS (Selena Gomez & Kygo Cover)
Whiskey Tango – Jack Savoretti
When We Were Lovers – Jack Savoretti
The Lonely Shepard – André Rieu, Gheorghe Zamfir
Between Twilight – Lindsey Stirling
Adagio for Strings – Samuel Barber
Alone, Together – HAUSER
Underground – Lindsey Stirling
For The Love Of A Princess – 2CELLOS
Song of the Caged Bird – Lindsey Stirling
All of Me – John Legend
Piano Concerto No. 21 – Wolfgang Amadeusz MozartPROLOG
Lewa dłoń spoczywała na chwytni, w prawej zaciskałem smyczek tak mocno, że zbielały mi knykcie. Mój oddech przyśpieszył, a przed oczami zamigały jasne punkciki, jak zawsze gdy zajmowałem miejsce na scenie. Ktoś mógłby pomyśleć, że po tylu latach powinienem do tego przywyknąć. Nic bardziej mylnego. Do tego uczucia nie dało się przyzwyczaić, tak samo jak nie istniały słowa, którymi można by je opisać.
Oto nadszedł ten moment.
Światła rozbłysły, na kilka sekund mnie oślepiając.
Po wnętrzu opery rozeszły się ciche szepty, dochodzące z widowni.
Serce łomotało mi w piersi z taką siłą, że szum płynącej w żyłach krwi zagłuszył wszelkie szemrania. Wyprostowałem się, zamknąłem oczy i przystawiłem smyczek do strun wiolonczeli. Ledwo nim przesunąłem, poczułem ucisk w klatce piersiowej. Trema powoli osiągała apogeum. Tym razem nie wyciszyły jej nawet pierwsze akordy Adagia, którym otwierałem swój występ. Zaniepokoiło mnie to.
Denerwowałem się przed każdym pokazem swoich umiejętności, jednak wystarczyło, bym zaczął grać, a stres się ulatniał. Teraz było inaczej. Winą obarczałem miejsce, bowiem opera Sydney1 nieustannie mnie onieśmielała – nieważne czy grałem tutaj pierwszy, czy – tak jak dzisiaj – setny raz.
Nabrałem powietrza do płuc, po czym powoli je wypuściłem. Wyobraziłem sobie, że jestem w swoim pokoju, a nie w sali koncertowej z prawie trzytysięczną publiką, i gram dla Niej. Sunąłem smyczkiem po strunach, wywołując Jej łzy. Ona jako jedyna całą sobą czuła wydostające się spod palców nuty i tony. Nie znałem nikogo innego tak wrażliwego na piękno dźwięków wydobywających się z wiolonczeli.
Grałem dla kobiety, która jako jedyna sprawiała, że ból w klatce piersiowej stawał się bardziej znośny, a nienawiść do świata mniejsza niż miłość do tego instrumentu.
Dałem się ponieść fali emocji, które wyzwalały we mnie dźwięki. Odpłynąłem jak zawsze, gdy pozwalałem muzyce przejąć nad sobą władzę. Opętała mnie niczym demon, który przybył, by zabrać moją duszę do jednego z kręgów piekielnych czeluści. Otuliła anielskimi skrzydłami, by pofrunąć ze mną do nieba bram. Bo tym właśnie była dla mnie muzyka – niebem i piekłem.
Dryfowałem wraz z poszczególnymi tonami – wyżej, niżej i znowu wyżej.
Każda część mojego ciała drżała od nadmiaru emocji i wsiąkających w skórę dźwięków. Wyśpiewywałem w głowie poszczególne tonacje, których nie mogłem z siebie wyrzucić, mimo że cisnęły się na usta. Znowu stałem się kimś innym. Antynomią samego siebie. Kimś, kogo hołubiłem i nie cierpiałem.
Przesunąłem duszę2 o pół milimetra. To zmieniło barwę brzmienia instrumentu i sprawiło, że zacząłem wracać do rzeczywistości. Jednak oczy otworzyłem dopiero, gdy utwór dobiegł końca, a na sali zapanowała cisza.
Po raz pierwszy prześledziłem wzrokiem zgromadzony w auli tłum.
Choć występowałem od siedemnastu lat, wciąż nie oswoiłem się z widokiem rzesz, które przychodziły mnie posłuchać. Nadal zakrawało to o abstrakcję, dlatego gdy uniosłem wiolonczelę i wstałem, by się ukłonić, dygotały mi nogi. Publiczność podążyła moim śladem i nagrodziła występ owacjami na stojąco. Moje ciało naprzemiennie zalewała fala zimna i gorąca. Przywołałem na twarz na wpół szczery uśmiech, po czym mechanicznie się ukłoniłem. Trwałem w takiej pozycji przez dłuższą chwilę, a kiedy się wyprostowałem, dostrzegłem jasny rozbłysk światła, po którym nastąpił głośny huk. Coś świsnęło mi nad ramieniem. Instynktownie padłem na ziemię, a wraz ze mną wiolonczela, która z łoskotem uderzyła o estradową podłogę.
Oszołomiony, zarejestrowałem, że ludzie krzyczeli i piszczeli z przerażenia, wskazując na coś za moimi plecami. Gdy odwróciłem głowę, by sprawdzić, co ich tak przestraszyło, zobaczyłem leżącą kilka metrów ode mnie dziewczynę. Była przytomna, bo próbowała się podnieść, jako podpórki używając skrzypiec. Członkowie orkiestry zamiast jej pomóc, uciekali za kulisy. Dopiero, gdy nieznacznie się obróciła, zauważyłem na jej nagim ramieniu i szyi krew. To napędziło mnie do działania. Poderwałem się i zbliżyłem do niej chwiejnym krokiem.
– Spokojnie – wyszeptałem nienaturalnie spiętym głosem, chwytając ją za nienaruszone przedramię. – Jesteś ranna. Potrzebujesz pomocy lekarza. – Starałem się zachować zdrowy rozsądek, choć przestraszył mnie widok dziurki o średnicy około centymetra w okolicach barku, z której sączyło się więcej krwi, niż początkowo zakładałem.
– Cholera – przeklęła z sykiem dziewczyna. – Ze wszystkich osób tutaj to naprawdę ty musisz mi pomagać? – Brzmiała na autentycznie zdumioną.
Skonfundowany, przemawiające przez nią niedowierzanie zrzuciłem na stan, w jakim się znajdowała.
– Dasz radę iść? – zapytałem z nadzieją, że padnie odpowiedź twierdząca. Nie przywykłem do noszenia kobiet, ale ostatecznie mógłbym się poświęcić.
Dziewczyna milczała, zaciskając zęby z bólu.
– Dasz radę czy nie? – ponagliłem, już wsuwając rękę pod jej kolana.
Gdy nasze ciała się zetknęły, cała się spięła.
– Co…
Nie dokończyłem, bo odnalazła swoim spojrzeniem moje i dosłownie mnie uwięziła. Te wielkie szare oczy, okalane długimi, ciemnymi rzęsami, które wyglądały jak niezapisane jeszcze nutami pięciolinie, sprawiły, że nie byłem w stanie się od nich uwolnić. Świdrowała mnie tak, jakby chciała zbadać najgłębsze zakamarki mojej duszy. Ciepło, jakie pozostawiał po sobie jej wzrok, wygrywało jakieś nieznane akordy w moim sercu, a wysyłane przez nią fluidy podstępem wdzierały się do mojego umysłu.
Ten stupor, który dopadł nas oboje, trwałby zapewne w nieskończoność, gdyby po wnętrzu opery nie rozszedł się kolejny huk. Nim zdołałem zareagować, odrzuciło mnie na bok i ponownie uderzyłem ciałem o deski. Zawirowało mi w głowie, a po chwili pole widzenia przysłoniła kurtyna ciemności.
Traciłem świadomość, a mimo to wiedziałem, że wciąż trzymam w swojej ręce drobną dłoń skrzypaczki.
------------------------------------------------------------------------
1 Opera Sydney (Sydney Opera House) – gmach oper w stylu nowoczesnego ekspresjonizmu, położony na przylądku Bennelong Point w Sydney. Mieści kilka sal przystosowanych do różnego rodzaju widowisk – teatralnych, baletowych, operowych, muzycznych .
2 Dusza (część instrumentu) – drewniany patyczek będący elementem wszystkich instrumentów smyczkowych. Łączy płyty pudła rezonansowego, dzięki czemu przenosi drgania dźwiękowe z górnej na dolną płytę rezonansową.