Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • promocja

Nie rób dramy! - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 stycznia 2025
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie rób dramy! - ebook

Odkryj psychologiczne przyczyny uzależnienia od emocjonalnych rollercoasterów i znajdź drogę do uzdrowienia.

Znasz kogoś, kto żyje w ciągłym chaosie, dopatruje się kryzysu tam, gdzie go nie ma, albo sam go wywołuje, i robi z igły widły? Może to ktoś ci bliski lub ty sam?

W swojej książce psycholog kliniczny i specjalista z zakresu medycyny holistycznej dr Lyons definiuje pojęcie uzależnienia od dramatu, dociera do jego źródeł i proponuje praktyczne strategie wychodzenia z niego. Na podstawie badań, historii pacjentów i własnych doświadczeń wyjaśnia:

– jak rozpoznać wzorzec uzależnienia od dramatu u siebie i u innych;

– jakie dolegliwości fizyczne mogą się z nim wiązać;

– co leży u jego podłoża;

– jak przezwyciężać skłonność do nakręcania się i nieustannej gotowości na stres;

– jak nauczyć się wyciszać i żyć zdrowiej.

Dzięki tej książce zrozumiesz, jak przebiega cykl uzależnienia od dramatu i jak się z niego wyzwolić, aby nawiązywać bardziej satysfakcjonujące relacje z innymi oraz zyskać dostęp do pełni swego potencjału.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8338-906-6
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA

————

Przez więk­szość życia zakła­da­łem, że złe rze­czy po pro­stu mi się przy­tra­fiają. Mia­łem wra­że­nie, że nic mi się nie udaje. Kolejne lata były serią roz­stań, zdrad, roz­cza­ro­wań i strat. I cały czas powta­rza­łem sobie: „Takie wła­śnie jest moje życie”.

Wpraw­dzie nikt nie rzu­cił mi w twarz, iż jestem kró­lem dramy, ale Bóg świad­kiem, że wszy­scy tak myśleli. I szcze­rze mówiąc, mieli rację. Myśla­łem, że drama po pro­stu wie, gdzie mnie zna­leźć. Żeby mieć choć chwilę spo­koju, musia­łem się bar­dzo sta­rać, inten­syw­nie ćwi­czyć i uwa­ża­łem, że to cał­ko­wi­cie nor­malne. Tym­cza­sem to ja sam przy każ­dej oka­zji goni­łem za sil­nymi emo­cjami, stwa­rza­łem kon­flikty i nakrę­ca­łem dra­maty. Ktoś mógłby pomy­śleć, że zacho­wy­wa­łem się tak, by zwró­cić na sie­bie uwagę, lecz prawda jest taka – jak póź­niej sobie uświa­do­mi­łem – że dra­matyzowanie było moim spo­so­bem na prze­trwa­nie.

Przy­sze­dłem na świat z wiel­kim hukiem, uszka­dza­jąc mamie dwa kręgi i ska­zu­jąc ją na wiele mie­sięcy pobytu w szpi­talu. Poko­le­nia nad­uży­wa­ją­cych alko­holu, nar­ko­ty­ków i uza­leż­nio­nych od hazardu przy­go­to­wały dla mnie grunt pod cha­otyczne dzie­ciń­stwo, w któ­rym bito mnie rów­nie czę­sto, jak przy­tu­lano. Nie­spójne, nie­kon­se­kwentne śro­do­wi­sko oscy­lo­wało mię­dzy czu­ło­ścią a cha­osem, więc zaczą­łem się spo­dzie­wać nie­spo­dzie­wa­nego. Miłość oka­zy­wano mi za pomocą prze­wrot­nego poczu­cia humoru. Aby kochać i być kocha­nym, nale­żało być zabaw­nym i roz­ryw­ko­wym, więc nauczy­łem się w taki spo­sób odgry­wać swoją rolę, by wszy­scy mnie zauwa­żali. Spę­dzi­łem dzie­ciń­stwo odłą­czony od wła­snego ciała – nazy­wam sie­bie z tam­tych lat żywym tru­pem – goniąc za chwi­lami, w któ­rych mogłem poczuć się dobrze ze sobą. A było ich bar­dzo nie­wiele.

W szkole byłem prze­śla­do­wany zarówno przez uczniów, jak i nauczy­cieli. Nikt nie tole­ro­wał mło­dego geja, który miał poważne pro­blemy z nauką. Kole­dzy zamy­kali mnie w sza­fie niczym nie­udacz­nika w fil­mach o dora­sta­niu. Czu­łem się jak w pułapce, nie mia­łem dokąd uciec, a bar­dzo chcia­łem się wydo­stać. W wieku trzy­na­stu lat upo­zo­ro­wa­łem samo­bój­stwo, skru­pu­lat­nie przy­go­to­wu­jąc sce­ne­rię: roz­rzu­ci­łem tabletki, posta­wi­łem butelkę kilka cen­ty­me­trów od swo­ich pal­ców i napi­sa­łem list poże­gnalny. Chcia­łem uka­rać rodzi­ców, kole­gów ze szkoły i nauczy­cielkę za ból, który mi spra­wili, za to, że mnie nie dostrze­gali, nie chro­nili i nie chcieli mi pomóc. Pra­gną­łem, żeby ktoś mnie ura­to­wał i wyrwał z matni cha­osu i cier­pie­nia. Poszu­ki­wa­łem dogłęb­nego resetu, chcia­łem, żeby mnie zre­star­to­wano jak kom­pu­ter.

Spę­dza­łem dużo czasu w szpi­talu, a za każ­dym razem, kiedy mnie wypusz­czali, wynaj­dy­wa­łem nowy spo­sób na to, żeby ponow­nie mnie przy­jęli. W szpi­talu czu­łem, że mam grunt pod nogami. Tam mogłem być wielki i pełen wyrazu. Pod­czas muzy­ko­te­ra­pii gra­łem pio­senki Tori Amos i mówi­łem o tym, jak wpły­nęły na moje życie, cza­sem wzbo­ga­ca­jąc opo­wieść tań­cem. To otwo­rzyło nowy roz­dział – odkry­łem w sobie talent dra­ma­tyczny.

Sztuka stała się moim życiem. Po ukoń­cze­niu szkoły śred­niej uczy­ni­łem z niej nawet swoją pro­fe­sję. Pra­cu­jąc jako aktor, reży­ser i cho­re­ograf, żyłem w cią­głym stre­sie, a moja praca była nie­wy­czer­pa­nym źró­dłem dramy.

W tam­tym cza­sie mia­łem part­nera, który wyzwo­lił pogrze­bane głę­boko w mojej duszy cier­pie­nie, ból, dys­funk­cje i wydo­był je na powierzch­nię. Zawsze myśla­łem, że umiem radzić sobie ze stre­sem, ale nie zda­wa­łem sobie sprawy, że stres był mi potrzebny do prze­trwa­nia. Moja tole­ran­cja kry­zysu i cha­osu osią­gnęła gra­nice, więc wkrótce stra­ci­łem pano­wa­nie nad nimi.

Na sku­tek wszech­obec­nego stresu zaczą­łem cier­pieć na migreny i prze­mi­ja­jące ataki nie­do­krwienne (mikro­udary), tra­ci­łem nawet zdol­no­ści koor­dy­na­cyjne. Setki razy pró­bo­wa­łem zakoń­czyć tok­syczny zwią­zek, ale im bar­dziej tego pra­gną­łem, tym więk­sza siła pchała mnie z powro­tem.

Owa siła – cho­ciaż jej ist­nie­nie uświa­do­mi­łem sobie dużo póź­niej – była moją żądzą posia­da­nia nie­wy­czer­pa­nego źró­dła kry­zysu.

Kiedy mój ówcze­sny part­ner zakoń­czył w końcu naszą rela­cję, cał­ko­wi­cie się wyco­fa­łem – porzu­ci­łem karierę i życie towa­rzy­skie. Potem dopa­dły mnie nie­wy­tłu­ma­czalne bar­dzo poważne pro­blemy ze zdro­wiem (omdle­nia, utrata świa­do­mo­ści, lęki, depre­sja, ucisk w klatce pier­sio­wej, koła­ta­nie serca i nie­do­czyn­ność tar­czycy).

Na początku myśla­łem, że mój orga­nizm oczysz­cza się w ten spo­sób z tok­sycz­nej rela­cji, ale wkrótce stało się jasne, iż wszyst­kie te dotkliwe objawy były tak naprawdę ozna­kami odsta­wie­nia stresu. Zauwa­ży­łem, że symp­tomy słabną na chwilę, gdy anga­żuję się w sytu­acje kry­zy­sowe innych ludzi – słu­cham plo­tek, oglą­dam bru­talne filmy akcji albo wyła­do­wuję się na byłym part­ne­rze i innych ludziach, któ­rzy mnie skrzyw­dzili. I dopro­wa­dza­łem do kon­flik­tów z oso­bami, które mnie ota­czały.

_Wywo­ły­wa­łem sytu­acje_, które teraz uwa­żam za jeden z aspek­tów uza­leż­nie­nia od dra­matu: szu­ka­łem doznań poprzez kon­flikty oraz two­rzy­łem histo­rie, które odpa­lały ładunki emo­cjo­nalne. Było to dziw­nie kojące ze względu na podo­bień­stwo do tego, co już zna­łem. Kiedy byłem dziec­kiem, marzy­łem, że prze­ka­zuję komuś strasz­liwe infor­ma­cje, które nie­ko­niecz­nie są praw­dziwe. Wyobra­ża­nie sobie, że wcią­gam kogoś w jakiś dra­mat, dawało mi oso­bliwą satys­fak­cję, znaj­do­wa­łem w tym uko­je­nie.

Im było gorzej, tym bar­dziej odwo­ły­wa­łem się do dramy, aż w końcu moje ciało nie było w sta­nie wię­cej znieść. Wresz­cie, w szczy­to­wym momen­cie tego epi­zodu, doświad­czy­łem nie­wy­dol­no­ści układu krą­że­nia, co skoń­czyło się tygo­dnio­wym poby­tem w szpi­talu.

Ten kry­zys w końcu otwo­rzył mi oczy i stwier­dzi­łem, że muszę coś zmie­nić. W kolej­nych mie­sią­cach po cho­ro­bie codzien­nie medy­to­wa­łem i prak­ty­ko­wa­łem jogę, prze­czy­ta­łem każdy porad­nik, jaki wpadł mi w ręce, roz­po­zna­wa­łem swoje pra­gnie­nie dramy i prze­ży­wa­łem cięż­kie chwile, pró­bu­jąc mu nie ulec. To było nie­zmier­nie trudne. Wcze­śniej nie zda­wa­łem sobie sprawy, że jestem aż tak kre­atywny w wynaj­dy­wa­niu nie­skoń­czo­nych spo­so­bów dekon­cen­tro­wa­nia się za pomocą dramy. Stra­ci­łem rachubę, ile razy w ciągu dnia łapię się na tym, że pró­buję pod­sy­cać nega­tywne emo­cje, i ile razy muszę wybi­jać to sobie z głowy. Do tego dia­bel­nie się nudzi­łem. Czu­łem się, jak­bym jadł pączka bez cukru albo popcorn bez soli. Życie było mdłe, cał­ko­wi­cie pozba­wione smaku. Kiedy zabra­kło w nim przy­prawy, czyli dramy, wszystko inne wyda­wało się nie­cie­kawe.

Po wielu mie­sią­cach nie­bez­piecz­nej mono­to­nii wewnętrz­nego spo­koju i opa­no­wa­nia byłem w sta­nie wydo­być na świa­tło dzienne dawną traumę pozor­nie neu­tra­li­zo­waną wzor­cem dra­ma­ty­zo­wa­nia, który nie­ustan­nie two­rzy­łem i prze­ży­wa­łem.

Kiedy opar­łem się żądzy dramy i prze­pra­co­wa­łem kry­jącą się za nią traumę, wszystko zaczęło się zmie­niać. Otwo­rzy­łem się na bogat­sze, wie­lo­wy­mia­rowe życie emo­cjo­nalne. Mogę to opi­sać jako powolne wybu­dza­nie się z głę­bo­kiego snu, dzięki czemu czu­łem się coraz bar­dziej przy­tomny, obecny i zdolny do reak­cji. Wresz­cie poczu­łem, że żyję i że zde­cy­do­wa­nie różni się to od jazdy na emo­cjo­nal­nym rol­ler­co­aste­rze. Byłem zszo­ko­wany, że emo­cje prze­pły­wają przeze mnie tak łagod­nie i szybko, wcze­śniej bowiem wzmac­nia­łem każde uczu­cie, kur­czowo trzy­ma­łem się emo­cji, a kiedy zaczy­nały się nawar­stwiać, nie pozwa­la­łem im odejść. Nie czu­łem wtedy jed­nak, że w moim życiu źle się dzieje, a jeśli coś się nie uda­wało, nie była to dla mnie wielka sprawa. W tam­tym cza­sie mar­twi­łem się tylko o to, że przy­ja­ciele uznają mnie za mało zabaw­nego (a tera­peuta za nud­nego). Lecz prawda jest taka, że nawet gdyby rze­czy­wi­ście tak było, nie mia­łoby to zna­cze­nia, ponie­waż wła­śnie wyła­niało się coś o wiele zdrow­szego.

W trak­cie podróży do prze­szło­ści i docie­ra­nia do spo­so­bów radze­nia sobie z życiem zyska­łem dostęp do swo­jego głęb­szego ja. Roz­wi­ną­łem umie­jęt­ność nawią­zy­wa­nia rela­cji z ludźmi bez koniecz­no­ści wywo­ły­wa­nia dramy. Kon­flikty prze­stały być moją pasją, a kiedy wszystko dobrze się ukła­dało, nie ozna­czało to dla mnie, że za rogiem czai się coś złego.

Kiedy kurz opadł, a pra­gnie­nie, by znowu go wznie­cić, poja­wiało się coraz rza­dziej, zaczą­łem szu­kać ksią­żek i arty­ku­łów ana­li­zu­ją­cych uza­leż­nie­nie od cha­osu i kry­zysu. Byłem zdu­miony, jak czę­sto uży­wany jest ter­min „uza­leż­nie­nie od dra­matu”, cho­ciaż nie było na ten temat żad­nych nauko­wych opra­co­wań, pro­gra­mów (dwu­na­stu kro­ków lub innych), żad­nych ksią­żek, które mogłyby pomóc ludziom w zro­zu­mie­niu tego uza­leż­nie­nia, jego mecha­ni­zmów i metod lecze­nia zarówno uza­leż­nio­nych, jak i osób z ich oto­cze­nia. Od razu posta­no­wi­łem, że poświęcę się poszu­ki­wa­niu tych bra­ku­ją­cych ogniw, bada­niom i wypeł­nia­niu luk mię­dzy oso­bi­stym doświad­cze­niem a nauką i psy­cho­lo­gią.

Mam nadzieję, że dzięki tej książce lepiej zro­zu­miesz mecha­nizm uza­leż­nie­nia od dra­matu i poznasz spo­soby jego lecze­nia oraz metody radze­nia sobie z nim, które dedy­kuję wszyst­kim pozo­sta­ją­cym w związku z osobą uza­leż­nioną.ROZDZIAŁ 1

————

Łowca burz i siewca burz: jak rozpoznać osobę uzależnioną od dramatu

Uza­leż­nie­nie od dra­matu jest o wiele bar­dziej skom­pli­ko­wane, wie­lo­war­stwowe i wszech­ogar­nia­jące niż zwy­kłe prze­sadne dopo­mi­na­nie się o uwagę. To próba funk­cjo­no­wa­nia w świe­cie, z któ­rym ni­gdy nie jeste­śmy zsyn­chro­ni­zo­wani – gonimy za dozna­niami, by poczuć, że żyjemy, oraz poszu­ku­jemy kry­zy­sów potwier­dza­ją­cych nie­okre­ślony usta­wiczny dys­kom­fort. Uza­leż­nie­nie od dra­matu jest niczym jazda auto­stradą życia do jakie­goś spo­koj­nego miej­sca, acz­kol­wiek w obec­no­ści nie­wi­dzial­nej siły, która przej­muje kon­trolę nad kie­row­nicą i nie pozwala wybrać wła­ści­wego zjazdu. Zamiast pro­wa­dzić cię ku owemu azy­lowi, droga odciąga cię od niego, a w tyle zostaje znisz­cze­nie. Życie w dra­ma­cie jest jak prze­by­wa­nie w środku burzy, która szu­ka­jąc uzie­mie­nia, wciąga po dro­dze wszystko w swój wir i nisz­czy zie­mię, choć tak roz­pacz­li­wie pra­gnie się z nią połą­czyć. To pełne niu­an­sów zja­wi­sko, wcią­ga­jące tak wielu z nas, niczym się nie różni od nar­ko­ty­ków, które możemy poły­kać, wdy­chać czy sobie wstrzy­ki­wać. Z tym, że ten „nar­ko­tyk” nie jest mate­rialny – możesz tylko go poszu­ki­wać lub samemu two­rzyć.

_Dra­mat to poru­sze­nie, pod­nie­ce­nie, prze­sada, erup­cja, nie­po­kój i walka o to, by czuć, że żyjemy, w odnie­sie­niu do odrę­twia­łego świata wewnętrz­nego i tego, który nas ota­cza._

W POGONI ZA BURZĄ

Histo­ria obfi­tuje w opo­wie­ści o ludziach, któ­rzy zna­ko­mi­cie pro­spe­ro­wali w eks­tre­mal­nych sytu­acjach. Harry Houdini uwol­nił się z pęt i wydo­stał z brzu­cha zabal­sa­mo­wa­nego wie­lo­ryba. Ame­lia Ear­hart pró­bo­wała okrą­żyć kulę ziem­ską w pry­mi­tyw­nym samo­lo­cie. Evel Knie­vel prze­sko­czył kanion rzeki Snake na moto­cy­klu z napę­dem rakie­to­wym. Lino­skocz­ko­wie, słynni spor­towcy, kie­rowcy wyści­gowi, żoł­nie­rze na polach bitwy – niektó­rzy ludzie, bez względu na powody, mają więk­szą skłon­ność do czy­nów zapew­nia­ją­cych im eks­cy­ta­cję i silne emo­cje.

David Hoadley w poło­wie lat pięć­dzie­sią­tych ubie­głego wieku po wyjąt­kowo sil­nej i nisz­czy­ciel­skiej burzy w swoim rodzin­nym Bismarck w Dako­cie Pół­noc­nej został jed­nym z pierw­szych na świe­cie łow­ców burz. Była to kie­dyś domena naukow­ców, któ­rzy pró­bo­wali zro­zu­mieć owo zja­wi­sko mete­oro­lo­giczne, cho­ciaż bez wąt­pie­nia pocią­gały ich rów­nież emo­cje zwią­zane z jego nie­prze­wi­dy­wal­no­ścią. Łowie­nie burz wymaga wyostrzo­nych zmy­słów, intu­icji i talentu do znaj­dy­wa­nia epi­cen­trów mete­oro­lo­gicznego cha­osu, a także goto­wo­ści do zre­zy­gno­wa­nia z bez­piecz­niej­szych i mniej cie­ka­wych aspek­tów życia. Od cza­sów Hoadleya łowie­nie burz zyskało na popu­lar­no­ści, cho­ciaż ryzyko na­dal ma prze­wagę nad korzy­ściami. Każ­dego lata poja­wiają się wzmianki o ludziach, któ­rzy zna­leźli się zbyt bli­sko nie­prze­wi­dy­wal­nej burzy, powo­dzi bły­ska­wicz­nej lub tor­nada i zostali poważ­nie ranni bądź stra­cili życie.

Nie­trudno przed­sta­wić sobie dramę jako swego rodzaju burzę. Znisz­cze­nia, jakie powo­duje, mogą się znacz­nie róż­nić, a ofiary nie zawsze są znane i pozna­jemy je dopiero po fak­cie. W środku burzy znaj­du­jemy się zwy­kle przez przy­pa­dek, lecz ludzie uza­leż­nieni od dra­matu czę­sto go poszu­kują – podob­nie jak Hoadley i mu współ­cze­śni łowcy burz – anga­żu­jąc się w to i goniąc za tym. Może roz­pa­dać się tam, gdzie jeste­śmy, albo możemy udać się tam, gdzie pada. Osoba uza­leż­niona od dra­matu zawsze znaj­dzie burzę albo ją wywoła.

Wiele osób twier­dzi, że pod­czas burzy z pio­ru­nami wresz­cie żyje. W książce Adama Silvera _Zosta­wi­łeś mi tylko prze­szłość_ jedna z postaci mówi:

Burze są do bani, gdy odci­nają prąd albo roz­wa­lają domy, nie ma co do tego wąt­pli­wo­ści. Z dru­giej strony ude­rze­nie pio­runa może być ścieżką dźwię­kową do cze­goś nie­prze­wi­dy­wal­nego, cze­goś, co przy­pra­wia nas o szyb­sze bicie serca i wyrywa ze snu. Gdyby ktoś ostrzegł mnie przed gwał­tow­nymi zja­wi­skami pogo­do­wymi, mógł­bym stchó­rzyć i zostać w domu.

Ale ni­gdy tak nie zro­bi­łem.

Nie jest nie­spo­dzianką, że dzięki dra­mie ludzie „czują, że żyją”. W danej chwili w porów­na­niu z nią bledną bowiem wszyst­kie inne tro­ski. Kto by się mar­twił jaki­miś pro­za­icz­nymi spra­wami, skoro nad­ciąga totalna kata­strofa? Dla nie­któ­rych ten rodzaj ucieczki może się spro­wa­dzać do oglą­da­nia burzy na ekra­nie (np. fil­mów doku­men­tal­nych lub fabu­lar­nych takich jak _Twi­ster_); inni wolą bez­po­śred­nie doświad­cze­nia, więc wyru­szają w świat – jak Hoadley – by jej poszu­kać.

Podob­nie jest z uza­leż­nio­nymi od dra­matu. „Musisz cały czas znaj­do­wać się w sta­nie kry­zysu, w prze­ciw­nym wypadku sta­niesz się ule­gły”, mówi Mar­line, która roz­po­znała u sie­bie to uza­leż­nie­nie. „Kry­zys two­rzy miej­sce, w któ­rym dzieje się akcja. Drama to wewnętrzna sprę­żyna, którą stale trzeba nakrę­cać i utrzy­my­wać w tym sta­nie, by mogła dzia­łać”.

ROZPOZNAWANIE WZORCÓW DRAMATU I JEGO CECH CHARAKTERYSTYCZNYCH

„Czy ktoś z was zna kogoś, kto jest uza­leż­niony od dra­matu?”

Kiedy pro­wa­dzę wykład na temat roz­po­zna­wa­nia wzor­ców dra­ma­ty­zo­wa­nia, zawsze zadaję publicz­no­ści to pyta­nie. Nie­mal wszy­scy pod­no­szą ręce. Nie­któ­rzy nawet obie.

„A ilu z was jest uza­leż­nio­nych od dra­matu?” Tu pod­nosi się nie­wiele rąk, cza­sem nikt się nie zgła­sza. Ten sche­mat doty­czy zarówno dużych grup, jak i roz­mów w cztery oczy. Pra­wie każdy mój roz­mówca jest w sta­nie roz­po­znać u innych uza­leż­nie­nie od dra­matu, a nie­wielu stwier­dza je u sie­bie. Dzieje się tak w przy­padku więk­szo­ści uza­leż­nień: sam uza­leż­niony jako ostatni dostrzega u sie­bie pro­blem. Ludzie uza­leż­nieni od dra­matu czę­sto nie są w sta­nie stwier­dzić, że sami są źró­dłem kon­fliktu i że sami nie­świa­do­mie go poszu­kują lub wywo­łują.

By uła­twić roz­po­zna­wa­nie wzor­ców świad­czą­cych o uza­leż­nie­niu od dra­matu, zebra­łem histo­rie i obser­wa­cje od dużej grupy osób i zaczą­łem szu­kać wspól­nego mia­now­nika. Przy­kłady pocho­dzą od osób uza­leż­nio­nych od dra­matu, ich bli­skich oraz leka­rzy, któ­rzy z nimi pra­cują. Jako badacz, psy­cho­log kli­niczny i koor­dy­na­tor warsz­ta­tów tera­peu­tycz­nych mogłem pra­co­wać z tysią­cami ludzi i uczyć ich takiego samo­ba­da­nia. Ich opo­wie­ści są wpraw­dzie subiek­tywne i nie przed­sta­wiają peł­nego obrazu uza­leż­nie­nia od dra­matu – jest tutaj dużo niu­an­sów, które trzeba wziąć pod uwagę, a poza tym każdy przy­pa­dek jest inny – lecz zawarte w nich infor­ma­cje pomo­gły mi stwo­rzyć pro­fil osoby uza­leż­nio­nej. Uza­leż­nie­nie od dra­matu jest wie­lo­war­stwo­wym sche­ma­tem z pętlami sprzę­że­nia zwrot­nego odno­szą­cymi się do istoty doświad­czeń wewnętrz­nych i czę­sto mani­fe­stuje się:

- poczu­ciem braku kon­troli nad sobą i oto­cze­niem (nad tem­pem życia, napię­ciami i wyzwa­niami świata zewnętrz­nego);
- postrze­ga­niem świata w skraj­nych lub inten­syw­nych kate­go­riach i anga­żo­wa­niem się w eks­tre­malne dzia­ła­nia;
- życiem we wszech­ogar­nia­ją­cym poczu­ciu osa­mot­nie­nia, zdrady, opusz­cze­nia i nie­po­koju;
- utrzy­mu­ją­cym się przez więk­szość czasu poczu­ciem odrę­twie­nia oraz pró­bami zna­le­zie­nia reme­dium w postaci sytu­acji, dzięki któ­rym „czu­jesz, że żyjesz”;
- wra­że­niem nie­pew­no­ści wła­snego ja, które czę­sto oscy­luje wokół róż­nych war­to­ści, roz­mywa się i pozo­staje nie­za­ko­twi­czone;
- wyol­brzy­mia­niem sytu­acji;
- obni­żo­nym bądź prze­sad­nie wyso­kim poczu­ciem wła­snej war­to­ści;
- pro­ble­mami z zaan­ga­żo­wa­niem się w rela­cje z innymi oraz z komu­ni­ka­cją i wyra­ża­niem uczuć;
- ten­den­cjami do odczu­wa­nia wzbu­rze­nia i pod­nie­ce­nia, prze­czu­wa­niem, że wyda­rzy się coś „złego”;
- nad­wraż­li­wo­ścią na czyn­niki wywo­łu­jące stres obja­wia­jącą się impul­syw­nymi, gwał­tow­nymi reak­cjami;
- zawę­że­niem postrze­ga­nia mani­fe­stu­ją­cym się nad­mierną kon­cen­tra­cją na nega­tyw­nych stro­nach, scep­ty­cy­zmem, nie­wielką zdol­no­ścią do prze­nie­sie­nia uwagi na inne aspekty życia;
- głę­bo­kim i nie­za­spo­ko­jo­nym pra­gnie­niem, aby być widzia­nym i sły­sza­nym;
- nie­umie­jęt­no­ścią doce­nia­nia związ­ków mię­dzy­ludz­kich oraz ofe­ro­wa­nia i przyj­mo­wa­nia empa­tii;
- poszu­ki­wa­niem kry­zysu, two­rze­niem go bądź pre­zen­to­wa­niem się jako jego ofiara.

Czło­wiek, który zmaga się z uza­leż­nie­niem od dra­matu, zamiast sku­piać się na wła­snych uczu­ciach czy nie­za­spo­ko­jo­nych pra­gnie­niach, szuka bodź­ców na zewnątrz (sytu­acji, zda­rzeń, ludzi). Kiedy panuje spo­kój, czę­sto odczuwa nie­po­kój lub nudę, a pod pre­sją się oży­wia, a nawet roz­kwita, wypeł­nia zatem swój kalen­darz po brzegi, aż w końcu nad­miar obo­wiąz­ków zaczyna go przy­tła­czać. Nie­rzadko wciąga w tę zawie­ru­chę innych i w kółko odgrywa ten sam sce­na­riusz bądź inte­rak­cję, doda­jąc różne waria­cje pier­wot­nej sytu­acji. Czę­ściej żyje prze­szło­ścią i przy­szło­ścią niż chwilą obecną, co prze­ja­wia się nało­go­wym zamar­twia­niem się, natręt­nymi myślami, opo­wie­ściami, odtwa­rza­niem prze­szło­ści lub pro­jek­to­wa­niem przy­szło­ści, żywi urazy i ma trud­no­ści z wyba­cza­niem.

(Nawia­sem mówiąc, skoro wydaje się, że zasad­ni­czo doty­czy to więk­szo­ści z nas, w roz­dziale 9 omó­wi­łem zja­wi­sko, które można nazwać epi­de­mią dra­ma­ty­zo­wa­nia. W naszej żywio­ło­wej kul­tu­rze, w świe­cie wszech­obec­nych por­tali spo­łecz­no­ścio­wych uza­leż­nie­nie od dra­matu jest bowiem dla wielu po pro­stu codzien­no­ścią).

Uza­leż­niony od dra­matu może być zaab­sor­bo­wany napra­wia­niem róż­nych sytu­acji, wyja­śnia­niem spraw, może się wyłą­czać, błą­dzić myślami i tra­cić wątek w trak­cie roz­mowy. W trud­nej sytu­acji czę­sto miewa poczu­cie spraw­czo­ści albo wydaje się „wysy­sać całe powie­trze z pomiesz­cze­nia”.

Cza­sem staje się też reak­tywny, inten­syw­nie reaguje na bodźce lub odczuwa silne emo­cje bez wyraź­nego powodu, ma wra­że­nie, że inni ludzie, a nawet cały świat, knują prze­ciwko niemu, i zasta­na­wia się, dla­czego spo­tyka to wła­śnie jego. Uważa, że inni go nie rozu­mieją, więc staje się coraz bar­dziej kry­tyczny, im bar­dziej ktoś się do niego zbliża. Czę­sto opo­wiada od nowa tę samą emo­cjo­nalną histo­rię przed kolej­nym audy­to­rium, a ponie­waż nie­ustan­nie krąży mię­dzy ludźmi, może się stale od nowa wyła­do­wy­wać i nakrę­cać. Cza­sem pochła­niają go sprawy innych, cią­gle prze­gląda por­tale spo­łecz­no­ściowe, poszu­ku­jąc wia­do­mo­ści i infor­ma­cji.

I wresz­cie wyraża miłość lub inne uczu­cia bar­dzo inten­syw­nie. Bli­skość czę­sto zastę­pują skraj­no­ści. Może się to prze­ja­wiać związ­kiem opar­tym na kłót­niach, dys­ku­sjach, wiel­kich przy­go­dach albo prze­lot­nymi i sza­lo­nymi roman­sami.

Nie­które z tych cech – silne reak­cje, nad­mia­rowe emo­cje, nie­po­kój, wzbu­rze­nie, odrę­twie­nie czy dyso­cja­cja – są rów­nież zwią­zane z chro­nicz­nym stre­sem, co wska­zuje na praw­dziwy, choć ukryty koszt uza­leż­nie­nia od dra­matu.

SPOJ­RZE­NIE NA POTWORA UKRY­TEGO W SZA­FIE

Drama to ukryty w sza­fie potwór, o któ­rym wszy­scy wie­dzą, ale nie­wielu potrafi wyja­śnić, czym dokład­nie jest.

Bada­jąc osoby, które samo­dziel­nie roz­po­znały u sie­bie uza­leż­nie­nie od dra­matu i które potra­fią dostrzec u innych podobne ten­den­cje, oraz roz­ma­wia­jąc z psy­cho­lo­gami kli­nicz­nymi pra­cu­ją­cymi z takimi ludźmi, zauwa­ży­łem podobne komen­ta­rze i motywy:

- dramę można okre­ślić jako „zbędne” zamie­sza­nie lub chaos w czy­imś życiu albo na świe­cie;
- łatwiej roz­po­znać dra­ma­tyczne zacho­wa­nia, lecz trud­niej _zde­fi­nio­wać_ dramę;
- drama jest dyso­nan­sem mię­dzy nowym bodź­cem a reak­cją, którą on wywo­łuje; dys­har­mo­nią mię­dzy oko­licz­no­ściami zewnętrz­nymi a reak­cjami wewnętrz­nymi.

_Dra­mat_ w zna­cze­niu przy­miot­ni­ko­wym (dra­ma­tyczny) to zawie­ru­cha – wewnętrzna dla osoby uza­leż­nio­nej, zewnętrzna dla jej oto­cze­nia. Czło­wiek, który zabiega o dramę albo sam ją kreuje, odczuwa silne emo­cje i toczy wewnętrzną walkę. Ten wewnętrzny świat tar­gany zawie­ru­chą i zma­ga­niami wpływa na postrze­ga­nie świata zewnętrz­nego. To wewnętrzne pra­gnie­nie prze­ży­wa­nia eks­tre­mal­nych doświad­czeń. Coś jest gorące albo lodo­wate, czarne albo białe. _Żad­nych kom­pro­mi­sów_.

_Dra­mat/drama_ jako rze­czow­nik jest bar­dziej amor­ficzny, a w związku z tym trud­niej­szy do zde­fi­nio­wa­nia. Okre­ślają go oko­licz­no­ści zewnętrzne i inte­rak­cje inter­per­so­nalne oraz postrze­ga­nie kom­bi­na­cji oko­licz­no­ści i inte­rak­cji, a także reak­cje na te kom­bi­na­cje. Jeden z uczest­ni­ków mojego bada­nia zde­fi­nio­wał dramę jako „zmie­nia­jące życie sprawy, z któ­rymi muszę radzić sobie sam”. Dla innej osoby drama to „wiel­kie rze­czy, które dzieją się w życiu, gdy wszy­scy rzu­cają czym popad­nie i krzy­czą na sie­bie”.

Wszy­scy reagu­jemy na stre­su­jące lub trudne sytu­acje, w jaki spo­sób więc wyzna­czyć gra­nicę pomię­dzy nor­malną odpo­wie­dzią a reak­cją dra­ma­tyczną, która może świad­czyć o uza­leż­nie­niu? Jako gatu­nek wykształ­ci­li­śmy umie­jęt­ność reago­wa­nia na bodźce wewnętrzne i zewnętrzne, ale jeśli dra­ma­tyczna inten­syw­ność staje się bar­dziej nało­gowa niż krót­ko­ter­mi­nowa bądź adap­ta­cyjna, a życie zdo­mi­no­wują chaos i kry­zys, można roz­wa­żyć uza­leż­nie­nie do dra­matu.

GASZENIE ŚWIECZKI NA TORCIE URODZINOWYM BEZ UŻYCIA WĘŻA STRAŻACKIEGO

O dra­mie sta­nowi dyso­nans mię­dzy tym, co się dzieje, a twoją reak­cją. Może to być rów­nież spo­sób na uni­ka­nie samego sie­bie. Przyj­rzyjmy się Shaw­nowi. Shawna życie na ogół przy­tła­cza, jest wypeł­nione nie­koń­czą­cymi się żąda­niami, które są przy­czyną róż­nych napięć przy­gnia­ta­ją­cych jego barki jak cięż­kie kłody. Jego kalen­darz jest prze­ła­do­wany: roz­po­czyna dzień pracy o ósmej, a koń­czy o osiem­na­stej lub dzie­więt­na­stej, a potem godzi­nami roz­ma­wia przez tele­fon albo bie­rze udział w spo­tka­niach towa­rzy­skich. Ni­gdy nie sie­dzi bez­czyn­nie: kiedy ma dzień wolny, w nie­skoń­czo­ność robi zakupy, oddaje się obo­wiąz­kom domo­wym, odwie­dza rodzinę i przy­ja­ciół i zała­twia sprawy służ­bowe, któ­rych nie dokoń­czył w tygo­dniu – na hory­zon­cie zawsze poja­wia się jakiś nowy pro­jekt, zanim poprzedni zosta­nie ukoń­czony. Kiedy zdoła zrzu­cić z bar­ków cały cię­żar i chwi­lowo nic się nie dzieje, odczuwa spo­kój, ale pro­wa­dzi on w końcu do nie­przy­jem­nej pustki. Wtedy Shawn zaczyna szybko zarzu­cać na plecy kolejne cię­żary, aż znowu czuje się przy­tło­czony. Potrze­buje solid­nej pożywki, by roz­pa­lić w sobie ogień. Ina­czej mówiąc, despe­racko pra­gnie prze­cią­że­nia, by unik­nąć pustki, która czai się pod powierzch­nią.

Ludzie skłonni do dra­ma­ty­zo­wa­nia wyka­zują zwięk­szoną podat­ność emo­cjo­nalną, która na ogół prze­wyż­sza to, co nazy­wamy „nor­malną” bądź ocze­ki­waną reak­cją – na przy­kład nie cho­wamy się w schro­nie prze­ciw­bu­rzo­wym pod­czas lek­kiej mżawki ani nie gasimy świe­czek na tor­cie za pomocą węża stra­żac­kiego. Jen stała pew­nego razu w kolejce w aptece, a kiedy dotarła do okienka, far­ma­ceuta ogło­sił prze­rwę. Wtedy Jen dosłow­nie „wybu­chła”. W kilka sekund doszła od zera do setki i zażą­dała roz­mowy z kie­row­ni­kiem. Doma­gała się wyja­śnień, dla­czego nikt nie sza­nuje jej czasu i dla­czego została zlek­ce­wa­żona.

Kiedy ktoś pożąda dramy, skła­nia się ku eks­tre­mal­nym myślom, sło­wom, nawy­kom, zacho­wa­niom, uczu­ciom, a nawet związ­kom. Wokół takiej osoby nic nie jest nija­kie, bez­barwne czy nudne. Jej życie emo­cjo­nalne jest nazna­czone nie­ustanną zmien­no­ścią kry­jącą się za nagłymi wol­tami, nie­spo­dzian­kami lub nie­ocze­ki­wa­nymi emo­cjami. (Nie­któ­rym na początku wyda się to z pew­no­ścią atrak­cyjne).

Dra­ma­ty­zo­wa­nie nawy­kowe może być mecha­ni­zmem obron­nym, który zabez­pie­cza nas przed doświad­cza­niem emo­cji, formą poskra­mia­nia uczuć i samo­le­cze­nia. Z kolei Liz, cho­ciaż w danym momen­cie nie zdaje sobie z tego sprawy, zawsze doszu­kuje się winy w innych, ponie­waż to chroni ją przed wła­snymi uczu­ciami, takimi jak smu­tek i poczu­cie odrzu­ce­nia. Jed­nak w rze­czy­wi­sto­ści zada­niem tej stra­te­gii jest wywo­ła­nie odrę­twie­nia jako prze­ciw­wagi dla sub­tel­nego, głęb­szego i bogat­szego prze­ży­wa­nia tego, co się dzieje w jej wnę­trzu i w ota­cza­ją­cym ją świe­cie.

A zatem kto jest uza­leż­niony od dra­matu? Zanim odpo­wiem na to pyta­nie, chciał­bym zadać je tobie. Czy takie osoby są w twoim życiu? To twoja mama? Tata? Sio­stra? Brat? Part­ner? Obca osoba w skle­pie spo­żyw­czym? A może ty sam?

Na końcu tego roz­działu znaj­dziesz test, który pomoże ci roz­po­znać osobę uza­leż­nioną od dra­matu i dowie­dzieć się, czy jest nią ktoś z two­jego oto­cze­nia, czy może ty.

I CO TERAZ?

Może czy­tasz tę książkę, ponie­waż pozo­sta­jesz w bli­skich rela­cjach z ludźmi uza­leż­nio­nymi od dra­matu. Cza­sem uzna­jesz, że obco­wa­nie z nimi jest eks­cy­tu­jące i cie­kawe. Jed­nak w końcu (jeśli nie auto­ma­tycz­nie) zaczy­nasz być tym zmę­czony, jakby jakiś odku­rzacz nie­ustan­nie wcią­gał cię w sam śro­dek cudzej emo­cjo­nal­nej zawie­ru­chy. Jeden kry­zys nastę­puje po dru­gim i nic, co powiesz lub zro­bisz, nie jest w sta­nie zmniej­szyć tej inten­syw­no­ści.

A może czy­tasz tę książkę, ponie­waż ktoś doszedł do wnio­sku, że jesteś uza­leż­niony od dra­matu, i kupił ją dla cie­bie. W takim przy­padku zachę­cam, by podejść do tematu z poczu­ciem humoru i otwar­tym umy­słem. Być może zdo­łasz coś wycią­gnąć z tej lek­tury, nawet jeśli ni­gdy nie zgo­dzisz się z osobą, która ci ją dała.

Może czy­tasz tę książkę, ponie­waż zasta­na­wiasz się, czy jesteś uza­leż­niony od dra­matu. Stres zawsze cię dopada, wszystko wydaje się groź­niej­sze i poważ­niej­sze, niż jest w rze­czy­wi­sto­ści, nie­ustan­nie znaj­du­jesz się w środku jakie­goś kry­zysu, a w pew­nym momen­cie stwier­dzasz nawet, że burz­liwa atmos­fera w domu lub w pracy cię napę­dza – może zwró­cili na to uwagę twoi przy­ja­ciele lub bli­scy. Nie­wy­klu­czone, że pra­gniesz spo­koju lub wyci­sze­nia, ale brak „hałasu” powo­duje, że czu­jesz nie­po­kój lub pode­ner­wo­wa­nie.

Cisza i spo­kój spra­wiają, iż czu­jesz się nie­kom­for­towo, nawet obco. Kiedy się nad tym zasta­na­wiasz, uświa­da­miasz sobie, że twoje życie toczy się w napię­tym, powta­rzal­nym ryt­mie emo­cjo­nal­nych wzlo­tów i upad­ków, które w końcu stają się punk­tem odnie­sie­nia two­jego tempa. Kiedy nie dostra­jasz się do tego inten­syw­nego rytmu, czu­jesz się samotny, jak­byś nie znaj­do­wał wspól­nego języka ze świa­tem.

Zanim skoń­czysz lek­turę, być może roz­po­znasz się we wszyst­kich trzech powyż­szych kate­go­riach. Prze­czy­taj kwe­stio­na­riu­sze, nawet jeśli wydaje ci się, że już znasz odpo­wie­dzi. Pro­po­nuję wyko­nać testy w trak­cie czy­ta­nia, a potem co naj­mniej tydzień po skoń­cze­niu lek­tury, aby nauczyć się roz­po­zna­wać symp­tomy uza­leż­nie­nia od dra­matu i zwró­cić uwagę na to, czy są obecne w twoim życiu, u two­ich przy­ja­ciół czy krew­nych. To, czego się dowiesz, może cię zasko­czyć.

Jeśli poczu­jesz się zanie­po­ko­jony bądź zmar­twiony wyni­kami testów, nie trać otu­chy – każdy może się zmie­nić i wyle­czyć, a samo­świa­do­mość jest pierw­szym kro­kiem na dro­dze ku wol­no­ści. W ostat­niej czę­ści książki znaj­dziesz omó­wie­nie prak­tyk lecz­ni­czych, które pomogą ci bez względu na to, w jakim punk­cie spek­trum dramy się znaj­du­jesz.

CZY KTOŚ Z TWO­JEGO OTO­CZE­NIA JEST UZA­LEŻ­NIONY OD DRA­MATU?

Znaj­dziesz tutaj dwa kwe­stio­na­riu­sze. Pierw­szy pomoże ci wykryć cechy uza­leż­nie­nia od dra­matu u innej osoby, drugi pozwoli oce­nić, czy sam jesteś uza­leż­niony.

Jeśli któ­reś z tych stwier­dzeń wyda ci się zna­jome, podobne do two­ich doświad­czeń lub do tego, co usły­sza­łeś od kogoś na swój temat (bez względu na to, czy się z tym zga­dzasz czy nie), lub przyj­dzie ci do głowy osoba z two­jego oto­cze­nia… to zna­czy, że ta książka jest dla cie­bie.

KWE­STIO­NA­RIUSZ NR 1:

CZY KTOŚ Z TWO­JEGO OTO­CZE­NIA JEST UZA­LEŻ­NIONY OD DRA­MATU?

Prze­czy­taj zamiesz­czone tu twier­dze­nia i oceń, w jaki spo­sób opi­sy­wane przez nie zacho­wa­nia odno­szą się do two­ich doświad­czeń z daną osobą: ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze.

Celem testu nie jest for­malne zdia­gno­zo­wa­nie uza­leż­nie­nia od dra­matu, lecz rzu­ce­nie świa­tła na to, w jakim stop­niu cechy i zacho­wa­nia świad­czące o tym uza­leż­nie­niu są obecne w czy­imś życiu. Powta­rzam: pro­po­nuję roz­wią­za­nie testu w trak­cie lek­tury i powrót do niego co naj­mniej po tygo­dniu, kiedy już prze­czy­tasz całą książkę i dostrze­żesz cechy uza­leż­nie­nia u bli­skiej osoby. Na końcu pod­licz poszcze­gólne odpo­wie­dzi: cza­sem/czę­sto/zawsze. Jeśli któ­rąś z nich zakre­ślisz szes­na­ście razy lub wię­cej, ozna­cza to, że twój przy­ja­ciel zna­lazł się w dobo­ro­wym towa­rzy­stwie innych osób, które rów­nież mają skłon­no­ści do dramy. Jeśli czę­ściej poja­wia się odpo­wiedź „cza­sem”, skłon­ność jest łagod­niej­sza, jeśli „czę­sto” lub „zawsze” bar­dziej zako­rze­niona.

Jeśli wydaje ci się, że twój przy­ja­ciel ma silną skłon­ność do dramy, przy­po­mnę deli­kat­nie, że – jak się zresztą prze­ko­nasz w trak­cie lek­tury – z wielu powo­dów jest to spo­sób na prze­trwa­nie dla naprawdę dużej liczby ludzi.

1. Czuje się nie­spo­kojny lub znu­dzony, gdy w jego życiu panuje spo­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
2. Inten­syw­ność to dla niego język miło­ści.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
3. Spra­wia wra­że­nie, że potrze­buje bólu, roz­ko­szy lub innych sil­nych doznań, by nawią­zać kon­takt ze swoim cia­łem.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
4. Nie umie przyj­mo­wać kom­ple­men­tów i/lub ocen.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
5. Czuje się bar­dziej oży­wiony lub lepiej funk­cjo­nuje pod wpły­wem stresu.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
6. Wciąga innych ludzi w nie­spo­kojny wir, narzu­ca­jąc im swój spo­sób bycia.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
7. Jest cią­gle zajęty roz­wią­zy­wa­niem pro­ble­mów i zała­twia­niem spraw.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
8. Cią­gle od nowa roz­grywa ten sam sce­na­riusz lub wcho­dzi w takie same inte­rak­cje, doda­jąc różne waria­cje do pier­wot­nej sytu­acji.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
9. Ma trud­no­ści z wyba­cza­niem.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
10. Żywi urazę.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
11. Wyłą­cza się lub dekon­cen­truje w trak­cie roz­mowy.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
12. W peł­nych emo­cji sytu­acjach ma poczu­cie spraw­czo­ści lub kon­troli.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
13. Żyje prze­szło­ścią i przy­szło­ścią, a nie teraź­niej­szo­ścią – drę­czą go zmar­twie­nia, natrętne myśli, powta­rza te same opo­wie­ści i pro­jek­tuje przy­szłe pro­blemy.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
14. Ma wra­że­nie, że inni ludzie i świat spi­skują prze­ciwko niemu, i zasta­na­wia się, dla­czego spo­tyka to wła­śnie jego.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
15. Uważa, że inni ludzie go nie rozu­mieją lub oce­niają.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
16. Czuje się nie­swojo bądź staje ner­wowy, kiedy w jego życiu panuje spo­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
17. Wypeł­nia swój har­mo­no­gram po brzegi, a potem czuje się przy­tło­czony.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
18. Zużywa ener­gię na śle­dze­nie życia innych ludzi i stale prze­gląda por­tale spo­łecz­no­ściowe, by zdo­być nowe infor­ma­cje.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
19. Lubi pro­wo­ko­wać.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
20. Spra­wia wra­że­nie, że nie chce, by coś się udało, żeby póź­niej mieć temat do roz­mów.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
21. Cią­gle od nowa opo­wiada tę samą poru­sza­jącą histo­rię przed kolej­nym audy­to­rium, żeby zna­leźć ujście dla swo­ich emo­cji.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
22. Bez wyraź­nej przy­czyny staje oko­niem lub tar­gają nim prze­sadne emo­cje.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
23. W sto­sunku do bli­skich jest bar­dzo kry­tyczny.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
24. Czuje się opusz­czony.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
25. Czuje, że ludzie stają się mu bliżsi, gdy wszystko wokół niego jest eks­cy­tu­jące i dyna­miczne.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
26. Kiedy wszystko dobrze się układa, kon­cen­truje się na nega­ty­wach i znaj­duje coś, dzięki czemu może się poczuć poru­szony i zde­ner­wo­wany.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
27. Myśli o wyda­rze­niach z prze­szło­ści i w kółko mówi o tym samym – na nowo to prze­żywa, cho­ciaż mógłby powie­dzieć lub zro­bić coś innego.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
28. Nie może usie­dzieć w spo­koju ani wziąć wol­nego, gdyż wypo­czy­nek wpra­wia go w nie­po­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
29. Jego obec­ność zdaje się wysy­sać całą ener­gię z pomiesz­cze­nia; nie zosta­wia prze­strzeni dla innych, unie­moż­li­wia­jąc im zabra­nie głosu. Usi­łuje pozo­sta­wać w cen­trum zain­te­re­so­wa­nia.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
30. Jego reak­cja na daną sytu­ację jest prze­sadna i nie­współ­mierna do oko­licz­no­ści.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
31. Nawet gdy wszystko układa się dobrze, kon­cen­truje się na pro­ble­mach. ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
32. Ska­cze od kry­zysu do kry­zysu – sku­pia się na kolej­nych wyzwa­niach i cięż­kich doświad­cze­niach.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze

KWE­STIO­NA­RIUSZ NR 2

CZY MAM SKŁON­NO­ŚCI DO DRAMY?

Prze­czy­taj zamiesz­czone tu twier­dze­nia i oceń, w jaki spo­sób opi­sy­wane przez nie zacho­wa­nia odno­szą się do two­ich oso­bi­stych doświad­czeń:

ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze.

Celem testu nie jest for­malne zdia­gno­zo­wa­nie uza­leż­nie­nia od dra­matu, lecz rzu­ce­nie świa­tła na to, w jakim stop­niu cechy i zacho­wa­nia świad­czące o tym uza­leż­nie­niu są obecne w twoim życiu. Być może poczu­jesz pokusę, by odło­żyć to na póź­niej albo cał­ko­wi­cie zre­zy­gno­wać z samo­ana­lizy, lecz pro­po­nuję, abyś roz­wią­zał test w trak­cie lek­tury, a potem wró­cił do niego co naj­mniej po tygo­dniu, kiedy już prze­czy­tasz całą książkę i dostrze­żesz u sie­bie cechy uza­leż­nie­nia. Na końcu pod­licz poszcze­gólne odpo­wie­dzi: cza­sem/czę­sto/zawsze. Jeśli któ­rąś z nich zakre­ślisz szes­na­ście razy lub wię­cej, ozna­cza to, że zna­la­złeś się w dobo­ro­wym towa­rzy­stwie innych osób, które rów­nież mają skłon­no­ści do dramy. Jeśli czę­ściej odpo­wie­działeś „cza­sem”, twoja skłon­ność jest łagod­niej­sza, jeśli „czę­sto” lub „zawsze” bar­dziej zako­rze­niona.

Jeśli okaże się, że masz silną skłon­ność do dramy, przy­po­mnę deli­kat­nie, że – jak się zresztą prze­ko­nasz w trak­cie lek­tury – z wielu powo­dów jest to spo­sób na prze­trwa­nie dla naprawdę dużej liczby ludzi.

1. Czuję się nie­spo­kojny lub znu­dzony, gdy w moim życiu panuje spo­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
2. Inten­syw­ność to dla mnie język miło­ści.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
3. Potrze­buję bólu, roz­ko­szy lub innych sil­nych doznań, by nawią­zać kon­takt ze swoim cia­łem.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
4. Nie umiem przyj­mo­wać kom­ple­men­tów i/lub ocen.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
5. Pod wpły­wem stresu czuję, że żyję, lub lepiej funk­cjo­nuję.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
6. Wcią­gam innych ludzi w wir emo­cjo­nalny, narzu­ca­jąc im swój spo­sób bycia.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
7. Jestem cią­gle zajęty roz­wią­zy­wa­niem pro­ble­mów i zała­twia­niem spraw.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
8. Cią­gle od nowa roz­gry­wam ten sam sce­na­riusz lub wcho­dzę w takie same inte­rak­cje, doda­jąc różne waria­cje do pier­wot­nej sytu­acji.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
9. Mam trud­no­ści z wyba­cza­niem.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
10. Żywię urazę.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
11. Wyłą­czam się lub dekon­cen­truję w trak­cie roz­mowy.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
12. W peł­nych emo­cji sytu­acjach mam poczu­cie spraw­czo­ści lub kon­troli.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
13. Żyję prze­szło­ścią i przy­szło­ścią, a nie teraź­niej­szo­ścią – drę­czą mnie zmar­twie­nia, natrętne myśli, powta­rzam te same opo­wie­ści i prze­wi­duję przy­szłe pro­blemy.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
14. Mam wra­że­nie, że inni ludzie i świat spi­skują prze­ciwko mnie, i zasta­na­wiam się, dla­czego spo­tyka to wła­śnie mnie.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
15. Uwa­żam, że inni ludzie mnie nie rozu­mieją lub oce­niają.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
16. Czuję się nie­swojo bądź staję ner­wowy, kiedy w moim życiu panuje spo­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
17. Wypeł­niam swój har­mo­no­gram po brzegi, a potem czuję się przy­tło­czony.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
18. Wpa­dam w emo­cjo­nalny wir, a póź­niej czuję się, jak­bym miał kaca.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
19. Zuży­wam ener­gię na śle­dze­nie życia innych ludzi i stale prze­glą­dam por­tale spo­łecz­no­ściowe, by zdo­być nowe infor­ma­cje.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
20. Lubię pro­wo­ko­wać.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
21. W duchu nie chcę, by coś się udało, żeby póź­niej mieć temat do roz­mów.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
22. Cią­gle od nowa opo­wia­dam tę samą poru­sza­jącą histo­rię przed kolej­nym audy­to­rium, żeby zna­leźć ujście dla swo­ich emo­cji.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
23. Bez wyraź­nej przy­czyny staję oko­niem lub tar­gają mną prze­sadne emo­cje.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
24. W sto­sunku do bli­skich jestem bar­dzo kry­tyczny.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
25. Czuję się opusz­czony.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
26. Czuję, że ludzie stają się mi bliżsi, gdy wszystko wokół mnie jest eks­cy­tu­jące i dyna­miczne.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
27. Kiedy wszystko dobrze się układa, kon­cen­truję się na nega­ty­wach i znaj­duję coś, dzięki czemu mogę się poczuć wzbu­rzony i zde­ner­wo­wany.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
28. Myślę o wyda­rze­niach z prze­szło­ści i w kółko mówię o tym samym – na nowo to prze­ży­wam, cho­ciaż mógł­bym powie­dzieć lub zro­bić coś innego.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
29. Nie mogę usie­dzieć w spo­koju ani wziąć wol­nego, gdyż wypo­czy­nek wpra­wia mnie w nie­po­kój.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
30. W sytu­acjach towa­rzy­skich chcę być w cen­trum zain­te­re­so­wa­nia.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
31. Moja reak­cja na daną sytu­ację jest prze­sadna i nie­współ­mierna do oko­licz­no­ści.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
32. Nawet gdy wszystko układa się dobrze, kon­cen­truję się na pro­ble­mach lub na tym, co idzie źle.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze
33. Ska­czę od kry­zysu do kry­zysu – sku­piam się na kolej­nych wyzwa­niach i cięż­kich doświad­cze­niach.
ni­gdy/rzadko/cza­sem/czę­sto/zawsze

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: