Nie w humorze - ebook
Nie w humorze - ebook
Fran Lebowitz to żywa legenda Nowego Jorku. Od ponad 50 lat w swoich felietonach opisuje dosłownie wszystko, co dotyczy mieszkańców (nie tylko) tego amerykańskiego miasta. Zaczynała jako felietonistka w założonym przez Andy’ego Warhola miesięczniku “Interview”, i od tego czasu słynie ze swojego poczucia humoru, błyskotliwości, a także bezkompromisowości.
Lebowitz nie tak dawno można było oglądać jako główną bohaterkę miniserialu dokumentalnego produkcji Netflix, zatytułowanego Udawaj, że to miasto w reżyserii Martina Scorsese.
Ebook “Nie w humorze”, wydany przez Wydawnictwo Znak, to zbiór jej felietonów, w których bierze na warsztat wszystko - od dzieci ("rzadko dysponują sensowną gotówką, którą można by od nich pożyczyć") przez sprawy łóżkowe („gdyby twoje fantazje erotyczne kogoś interesowały, już dawno nie byłyby fantazjami"), po nowojorskich kamieniczników ("świętym obowiązkiem każdego kamienicznika jest utrzymywanie w budynku odpowiedniej liczby karaluchów"). Lebowitz z dystansem podchodzi do współczesnej kultury samodoskonalenia, a jej teksty stanowią orzeźwiającą odtrutkę na pełną dużych słów i wielkich historii codzienność.
"13.40 -- Myślę, czy by nie wstać, dochodzę jednak do wniosku, że nagły ruch mógłby mi zaszkodzić. Jeszcze trochę czytam i sobie popalam"
"To, co przyjęło się nazywać kulturalną rozmową, zazwyczaj nie ma wiele wspólnego ani z kulturą, ani z rozmową".
"Nie wszystkie dzieci boże są piękne. Większość dzieci bożych w ogóle nie powinna wychodzić do ludzi".
"Pomyśl, zanim coś powiesz. Poczytaj, zanim coś pomyślisz".
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-240-8381-7 |
Rozmiar pliku: | 1,6 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
12.35. Dzwoni telefon. Nie bawi mnie to ani trochę. Nie tak wygląda mój ideał pobudki. Idealna pobudka jest wtedy, gdy o wpół do trzeciej po południu francuska gwiazda filmowa szepcze mi do ucha, żebym już zadzwoniła po śniadanie, bo inaczej nie zdążę do Szwecji na odebranie literackiego Nobla. Niestety, zdarza się to rzadziej, niżbym sobie życzyła.
Dzisiejszy telefon jest tego doskonałym przykładem. Otóż dzwoni do mnie agent z Los Angeles i mówi, że go nie znam. Chciałoby się rzec: nie dziwota. Z tego, co słyszę, mój rozmówca jest mocno opalony. Interesuje go moja twórczość. Do tego stopnia, że wpadł na pomysł, że mogłabym napisać scenariusz do filmu komediowego. Miałabym, rzecz jasna, zupełną swobodę artystyczną, bo jak wiadomo, scenarzyści komediowi trzęsą dziś całym światem filmu. Rozglądam się po mieszkaniu (w tym celu wystarczy podnieść wzrok) i stwierdzam, że Dino De Laurentiis chybaby się zdziwił, gdyby to usłyszał. Mój rozmówca śmieje się z opalenizną w głosie. Proponuje mi rozmowę. Ja mu na to, że przecież rozmawiamy. Ale nie, jemu chodzi o rozmowę w Los Angeles, z dojazdem na własny koszt. Odpowiadam, że na własny koszt mogłabym się dostać do Los Angeles co najwyżej drogą pocztową. On znów się śmieje i proponuje mi rozmowę. Ja mu na to, że bardzo chętnie, jak tylko dostanę Nobla za wybitne osiągnięcie w dziedzinie fizyki.
12.55. Próbuję zasnąć. Choć w tej sferze życia jestem tytanem pracy, moje wysiłki spełzają na niczym…
Idę na dół wyjąć listy ze skrzynki. Wracam do łóżka. Dziewięć informacji prasowych, cztery powiadomienia o przedpremierowych seansach, dwa rachunki, zaproszenie na benefis znanego heroinisty, ostatnie przed odłączeniem od sieci wezwanie do zapłaty rachunku za telefon i trzy jadowite listy od czytelniczek „Mademoiselle”, które pytają, dlaczego uważam, że wolno mi pomiatać roślinami doniczkowymi – przecież to żywe istoty! Dzwonię do firmy telekomunikacyjnej i próbuję się z nimi dogadać. Zapłata chwilowo nie wchodzi w grę, ale może byliby zainteresowani wejściówką do kina? Albo zaproszeniem na benefis znanego heroinisty? A może chcieliby się dowiedzieć, dlaczego uważam, że wolno mi pomiatać roślinami doniczkowymi? Otóż nie. Chcieliby ode mnie 148 dolarów i 10 centów. Przyznaję, że to skądinąd zrozumiałe, przestrzegam ich jednak przed jałową pustką życia w bezustannej pogoni za pieniądzem. Nie udaje nam się dojść do porozumienia. Ledwie naciągam na siebie pościel, znów dzwoni telefon. Przez następnych parę godzin zbywam redaktorów, oddaję się pogaduszkom i knuję zemstę. Czytam i palę. Niestety, przypadkiem zahaczam wzrokiem o zegar.
15.40. Zastanawiam się, czyby nie wstać, dochodzę jednak do wniosku, że nagły ruch mógłby mi zaszkodzić. Jeszcze trochę czytam i palę.
16.15. Wstaję. Jestem jakaś taka dziwnie niewypoczęta. Otwieram lodówkę. Połówka cytryny i słoiczek musztardy Gulden’s patrzą na mnie zalotnie, po krótkim namyśle postanawiam jednak zjeść śniadanie na mieście. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy – jestem dość rozkapryszona.
17.10. Wracam do mieszkania objuczona czasopismami i przez resztę popołudnia czytam teksty dziennikarzy, którzy, stwierdzam to z przykrością, dotrzymali terminów.
18.55. Romantyczny przerywnik. Zjawia się przedmiot moich uczuć z rośliną doniczkową.
21.30. Wychodzę zjeść kolację w towarzystwie dwóch modelek, fotografa mody, agentki fotografa mody oraz dyrektora artystycznego. Z całego tego grona najbardziej zajmuje mnie dyrektor artystyczny, zapewne dlatego, że zna najwięcej słów.
2.05. Wracam do mieszkania i przygotowuję się do pracy. Ze względu na lekki chłód wdziewam dwa swetry i dodatkową parę skarpet. Nalewam sobie wody sodowej i przysuwam lampę do biurka. Czytam po raz wtóry stare numery „Rona Barrett’s Hollywood” i pokaźny fragment _Listów Oscara Wilde’a._ Sięgam po długopis i gapię się w kartkę. Zapalam papierosa. Gapię się w kartkę. U góry piszę: „Mój dzień, czyli zamiast wstępu”. Dobre. Krótko i rytmicznie. Myślę o swoim dniu i – nie wiedzieć czemu – wpadam w przygnębienie. Gryzmolę coś na marginesie. Notuję sobie pomysł na inscenizację komedii Szekspira z czarnoskórą obsadą pod tytułem _Ziomowa opowieść_. Spoglądam tęskno w stronę kanapy – w takich chwilach trudno zapomnieć o tym, jak łatwo się ją rozkłada. Zapalam papierosa. Gapię się w kartkę.
4.50. Kanapa wygrywa. Kolejny triumf mebla.Obyczaje
Nie jestem osobą bezduszną. Uważam, że każdy człowiek powinien mieć ubranie, jedzenie i dach nad głową. Byłoby jednak dobrze, gdyby ci, którzy nie są gotowi zachowywać się w akceptowalny sposób, korzystali z tych dobrodziejstw w zaciszu własnego domu.
Nie chodzi mi tu wyłącznie o nakazy etykiety, bo choć niewątpliwie odgrywa ona niepoślednią rolę, na akceptowalne zachowanie składa się wiele innych rzeczy. I tak na przykład oczekiwałabym, aby ludzie w swojej masie nie próbowali wyznaczać trendów, pozbywać się zahamowań ani rozwijać ukrytych talentów. Byłoby też wspaniale, gdyby zrozumiano, że dobro wspólne zazwyczaj wcale nie jest takie znowu dobre, a przesadzić można ze wszystkim, również z demokracją. Tak jak wolność i swoboda mają swoje wady, tak samo ucisk i opresja nie są pozbawione pewnych uroków. Ilustruje to w sposób czytelny niniejsza tabelka.
Skutki uboczne ucisku i opresji
Skutki uboczne wolności i swobody
kobiety
1. Zadbane paznokcie
1. Słowo „sportsmenka”
2. Domowe ciasteczka
2. Noszenie butów workerów przez przedstawicielki płci pięknej
3. Gwarancja, że przynajmniej część populacji będzie otwarcie gardziła forsownym wysiłkiem fizycznym
3. Święcenia kapłańskie dla kobiet
4. Duże prawdopodobieństwo, że nawet w małym gronie znajdzie się co najmniej jedna osoba umiejąca jak należy odpowiedzieć na zaproszenie ślubne
4. Zdjęcia mężczyzn na rozkładówkach
5. Prawdziwa kawa
5. Erica Jong
żydzi
1. Pierwszorzędni artyści komediowi
1. Progresywne przedszkola
2. Restauracja Stage Deli
2. Mrożone bajgle
3. Gwarancja, że przynajmniej część populacji będzie otwarcie gardziła forsownym wysiłkiem fizycznym
3. Upper West Side
4. Rozwój i rozkwit profesji prawnika teatralnego
4. Przekonanie, iż autor powinien oddawać agentowi procent od swoich zarobków
5. Ciekawe wyrażenia slangowe, zwłaszcza w odniesieniu do gojów
5. Erica Jong
czarni
1. Jazz
1. Wino truskawkowe
2. Temat do rozmowy dla mieszkańców południowych stanów USA
2. Czarnoskórzy księgowi
3. Stepowanie
3. Pomysłowe odmiany uścisku dłoni
4. Niesłabnące zainteresowanie w naszej kulturze zemstą
4. Przyjęcia na studia bez egzaminów
5. Amos’n’Andy
5. Sammy Davis Jr.
6. Ciekawe wyrażenia slangowe, zwłaszcza w odniesieniu do białych
6. Symbioniczna Armia Wyzwolenia
nastolatki
1. Dreszczyk emocji towarzyszący spożywaniu alkoholu
1. Wino truskawkowe
2. Frustracja seksualna rodząca mnóstwo ciekawych fantazji erotycznych
2. Łatwy dostęp do seksu rodzący przedwczesne znudzenie
3. Lans na młodocianego przestępcę
3. Zaangażowanie społeczne
4. Dyskretny urok alienacji
4. Czynne prawo wyborcze dla osób, które właśnie odkrywają poezję symbolistyczną
homoseksualiści
1. Zbiorowe układy taneczne
1. Musical _Chór_
2. Sarkazm
2. Azotyn amylu
3. Sztuka
3. Bielizna skórzana
4. Literatura
4. Matki lesbijki
5. Prawdziwe plotki
5. Homoseksualni fryzjerzy
6. Zabawny pomysł, jakoby _Kto się boi Virginii Woolf_ była sztuką o związku dwóch mężczyzn
6. Zabawny pomysł, jakoby _Kto się boi Virginii Woolf_ była sztuką o związku mężczyzny i kobiety
Kto chce dojść do celu, jakim jest akceptowalne zachowanie, musi najpierw zrobić dwa niezbędne kroki. Pierwszym (który powinniście już mieć za sobą) jest dokładne zaznajomienie się z powyższą tabelką. Krok drugi polega na wyzbyciu się szkodliwych obiegowych wyobrażeń, które demaskuję poniżej.
Nieprawdą jest, że każda praca zasługuje na uznanie. Niektóre zajęcia są w oczywisty sposób lepsze od innych. Łatwo je od siebie odróżnić. Ludzie mający dobrą pracę są zadowoleni, bogaci i ładnie ubrani. Ludzie mający kiepską pracę są nieszczęśliwi, brakuje im pieniędzy i jedzą wypełniacze. Można śmiało założyć, że osoba, która zamierza budować swoje poczucie wartości na pracy w smażalni hamburgerów, srogo się rozczaruje. Można też śmiało założyć, że taka osoba nie umie się zachować.
Nie ma czegoś takiego jak spokój ducha. Człowiek żyje w stresie, a potem umiera. Wszelkie próby dowodzenia, że jest inaczej, należą do zachowań nieakceptowalnych.
Tylko bardzo nieliczni są realnie uzdolnieni artystycznie. Nie ma co pogarszać sytuacji wytrwałą pracą – byłoby to zarówno bezcelowe, jak i przykre dla otoczenia. Jeśli przepełnia cię wielka, nieprzeparta chęć pisania lub malowania, po prostu zjedz coś słodkiego i poczekaj, aż ci przejdzie. Historia twojego życia nie jest tematem na książkę. Nawet nie próbuj.
Nie wszystkie dzieci boże są piękne. Większość dzieci bożych w ogóle nie powinna wychodzić do ludzi. Najczęstszym błędem w sferze wyglądu jest przeświadczenie, że człowiek powinien gardzić powierzchownością, bo tak naprawdę liczy się tylko przeświecające na zewnątrz piękno duszy. Jeżeli zaobserwujecie takie zjawisko u siebie, będzie to oznaczało jedynie, że wasze ciało jest nieszczelne.Przewodnik po zawodach dla wyjątkowo ambitnych
Poprawa własnej pozycji w świecie to cel większości ludzi niezależnie od wieku. Na ogół właśnie pod tym kątem wybierają sobie zawód. Gros profesji wymaga zdobycia określonych umiejętności. Do niektórych jednak – nazwijmy je bardziej niszowymi – trzeba wejść innym sposobem. Ponieważ mowa o dziedzinach, w których niezwykle trudno się zaczepić, warto zawczasu odpowiedzieć sobie na pytanie, czy na pewno mamy predyspozycje do tej czy innej pracy. Z myślą o niezdecydowanych opracowałam kilka praktycznych testów.
A więc chcesz być papieżem?
To stanowisko tradycyjnie zarezerwowane dla mężczyzn. Kobiety muszą zdawać sobie sprawę, że ich szanse na zdobycie tej posady są bliskie zera. Obok płci kandydata innym ważnym kryterium jest religia, dlatego osoby w rozterce na wszelki wypadek powinny się rozejrzeć za bardziej otwartym zawodem.
1. Lubię mówić
a) komplementy
b) to, co myślę
c) jak nakręcony
d) wierszem
e) ex cathedra.
2. Z wymienionych imion najbardziej podoba mi się…
a) Muffy
b) Vito
c) Ira
d) Jim Bob
e) Innocenty XIII.
3. Wśród moich znajomych dominują…
a) lewicowi intelektualiści
b) rozwiązłe kobiety
c) ludzie na poziomie
d) zwykli śmiertelnicy
e) równe babki
f) kardynałowie.
4. Wszystkie drogi prowadzą do
a) Bridgehampton
b) Cap d’Antibes
c) śródmieścia
d) Tampy
e) Rzymu.
5. Najlepiej pasuje do mnie określenie…
a) flegmatyk
b) apatyk
c) lunatyk
d) astmatyk
e) dogmatyk.
6. Przyjaciele mówią na mnie…
a) Doc
b) Toni
c) Izzy
d) Pontifex.
7. Na specjalne okazje wkładam…
a) coś modnego i zarazem eleganckiego
b) cokolwiek Halstona
c) wieczorową piżamę
d) komżę i mitrę.
8. Poczucie bezpieczeństwa daje mi…
a) okrągła suma na koncie
b) dobry system alarmowy
c) duży pies
d) porządna umowa o pracę
e) Gwardia Szwajcarska.
9. Gdy czuję, że trochę się rozmemłałem…
a) zmniejszam spożycie węglowodanów
b) czytam Emersona
c) przepływam czterdzieści basenów
d) rąbię drwa
e) obmywam stopy ubogim.
A więc chcesz być dziedziczką fortuny?
W tym wypadku wielką rolę odgrywa ślepy traf urodzenia. Można ten problem obejść, dobrze wychodząc za mąż i/lub uszczęśliwiając mężczyznę w podeszłym wieku. Nie jest to jednak sposób łatwy, dlatego osoby leniwe powinny raczej poszukać innego zajęcia.
1. Najlepiej opisuje mnie słowo…
a) życzliwa
b) energiczna
c) ciekawa
d) miła
e) ustawiona.
2. Świat byłby lepszy, gdyby zlikwidowano…
a) nierówności
b) dyskryminację
c) batony w panierce
d) rośliny doniczkowe
e) podatek od spadków.
3. Weekendy lubię spędzać…
a) na biwaku
b) na wrotkach
c) na spacerach
d) w klubach
e) w Sankt Moritz.
4. Gdy chcę przełamać lody, pytam rozmówcę, gdzie…
a) robi zakupy spożywcze
b) kupuje AGD
c) wywołuje zdjęcia
d) spędza zimę.
5. Jestem przywiązana do…
a) pluszowych zabawek z dzieciństwa
b) swobód obywatelskich
c) idei papierosa o poranku
d) przyjaciół ze studiów
e) rodzinnych sreber.
6. Dokończ zdanie. Człowiek człowiekowi…
a) bratem
b) wilkiem
c) człowiekiem
d) aniołem
e) służącym.
7. W dzieciństwie lubiłam się bawić…
a) w dom
b) w chowanego
c) w bazę
d) w doktora
e) w posiadłość.
8. Nigdy nie noszę…
a) teczki
b) drewna do lasu
c) niczego pod spodem
d) gotówki.
9. Jako młoda dziewczyna kochałam się w…
a) Tabie Hunterze
b) Paulu McCartneyu
c) chłopaku z naprzeciwka
d) moim koniu.
A więc chcesz być dyktatorem?
Ten zawód wymaga żelaznego charakteru i odporności na stres. Nie jest polecany osobom nieśmiałym.
1. Najbardziej boję się…
a) poznawać nowych ludzi
b) wysokości
c) węży
d) ciemności
e) puczu.
2. W leniwe niedzielne popołudnia lubię…
a) gotować
b) eksperymentować z makijażem
c) wybrać się do muzeum
d) leniuchować w domu
e) organizować deportacje.
3. Lubię oglądać ludzi…
a) w strojach wieczorowych
b) w kostiumach kąpielowych
c) w ubraniach podkreślających osobowość
d) w bermudach
e) w więziennych uniformach.
4. Gdy mam przed sobą tłum obcych ludzi, mój pierwszy odruch to…
a) przedstawić się osobom, które wyglądają inteligentnie
b) czekać, aż ktoś zagai
c) zaszyć się w kąt
d) zarządzić czystkę.
5. Od przypadkowo spotkanych osób oczekuję, że…
a) uśmiechną się do mnie
b) pozdrowią mnie skinieniem głowy
c) powiedzą „cześć”
d) pocałują mnie w policzek
e) zasalutują.
6. Gdy ktoś się ze mną nie zgadza, pierwsze, co robię, to…
a) próbuję zrozumieć jego punkt widzenia
b) nabzdyczam się
c) podejmuję spokojną i rzeczową dyskusję
d) zaczynam płakać
e) stawiam go przed plutonem egzekucyjnym.
7. Nic tak nie kształtuje charakteru jak…
a) harcerstwo
b) YMCA
c) szkółka niedzielna
d) zimne kąpiele
e) obóz pracy.
A więc chcesz być nuworyszem?
Ze wszystkich omawianych tutaj ścieżek awansu ta jest zdecydowanie najmniej elitarna i zarazem najbardziej przykra dla otoczenia, co jednak zdaje się w ogóle nie przeszkadzać hordom kandydatów.
1. Kiedy jestem sam(a), najchętniej…
a) czytam
b) oglądam telewizję
c) piszę sonety
d) sklejam modele samolotów
e) dzwonię do Beverly Hills Hotel i proszę recepcjonistę, żeby wywołał mnie przez głośniki.
2. W reakcji na wyjątkowo zabawny żart znajomej…
a) stwierdzam: „To ci się udało”
b) uśmiecham się wesoło
c) dostaję ataku chichotu
d) mówię: „Bardzo mi przypominasz Dottie”.
3. Odbierając telefon, na ogół zwracam się do rozmówcy słowami…
a) „Serwus, co słychać?”
b) „O, cześć”
c) „No hej”
d) „Cześć, właśnie słuchałem sobie symfonijki Wolfganga”.
4. Gdyby w moim domu wybuchł pożar, w pierwszej kolejności ratował(a)bym…
a) syna
b) kota
c) dziewczynę lub chłopaka
d) wzmiankę o mnie w „Women’s Wear Daily”.
5. Jedzenie na mieście to dla mnie…
a) przyjemność
b) miła odmiana
c) okazja do spotkań z przyjaciółmi
d) romantyczny przerywnik
e) praca.
6. Kiedy myślę „dobra zabawa”, wyobrażam sobie…
a) hałaśliwą imprezę z mnóstwem alkoholu
b) ciekawe rozmowy przy dobrym winie
c) kolację i partyjkę brydża w gronie przyjaciół
d) przyjęcia, na które nie jestem zapraszany/zapraszana.
7. Gdybym mógł/mogła zabrać na bezludną wyspę dowolną rzecz do czytania, wybrał(a)bym…
a) Biblię
b) _Dzieła zebrane_ Williama Shakespeare’a
c) _O czym szumią wierzby_
d) adresownik Trumana Capote’a.
8. Do grona swoich przyjaciół zaliczam wielu…
a) Żydów
b) czarnych
c) Portorykańczyków
d) ludzi, którzy nie wiedzą o moim istnieniu.
A więc chcesz być cesarzową?
Znów stajemy wobec problemu rodzinnych koneksji. Niech was jednak nie zmyli pozorne podobieństwo do zawodu dziedziczki – funkcja cesarzowej wiąże się ze znacznie większą odpowiedzialnością. Mimo wszystko warto spróbować swoich sił, choćby po to, aby móc się cieszyć przywilejem osobistej służby.
1. Moje ulubione pomieszczenie w domu to…
a) pokój dzienny
b) kuchnia
c) łazienka
d) sala tronowa.
2. W mężu najbardziej irytuje mnie…
a) chrapanie
b) niezakręcanie pasty do zębów
c) jego rubaszna kompania od kielicha
d) ośli upór
e) słabość do nałożnic.
3. Nie wyobrażam sobie życia bez…
a) irygatora do zębów
b) sekretarki
c) ekspresu do kawy
d) podczaszego.
4. Uważam, że najlepsza gwarancja życiowego sukcesu to…
a) ciężka praca
b) znajomości
c) uczciwość
d) dyplom dobrej uczelni
e) prawo boskie.
5. Zawsze miałam żal do matki o to, że nie jest…
a) bardziej postępowa
b) mniej wścibska
c) młodsza duchem
d) lepszą kucharką
e) cesarzową wdową.
6. Najbardziej lubię odbierać…
a) telefon
b) gratulacje
c) wypłatę
d) parady wojskowe.
7. Jestem szczęśliwa, gdy mogę przedłużyć…
a) dzieciństwo
b) urlop
c) dynastię.
8. Święta Bożego Narodzenia najchętniej spędziłabym…
a) w Connecticut
b) na Florydzie
c) na nartach
d) w Pałacu Zimowym.
9. Mężczyźni wyglądają najlepiej, kiedy…
a) grają w tenisa
b) śpią
c) tańczą
d) śmieją się
e) klęczą.
10. Zależy mi na tym, żeby mój syn był…
a) schludny i elegancki
b) podobny do swojej mamy
c) wykształcony
d) wysportowany
e) następcą tronu.
11. Na randce lubię…
a) obejrzeć film w kinie studyjnym
b) pograć w kręgle
c) zjeść dobrą kolację
d) rządzić.Nowoczesny sport
Sport nie wydaje mi się szczególnie interesujący. Z ludźmi, którzy z własnej nieprzymuszonej woli dręczą i krzywdzą swoje ciała, łączy mnie tylko prawo do uczciwego procesu. Nie chcę przez to powiedzieć, że w ogóle nie przemawia do mnie idea rywalizacji sportowej – po prostu moja definicja sportu odbiega od tej, która funkcjonuje w powszechnym obiegu. Przyczyn jest kilka, przede wszystkim jednak nie widzę powodu, aby przebywać na świeżym powietrzu dłużej, niż tego wymaga spacer od drzwi wejściowych do taksówki.
Istnieją wszelako dyscypliny, w których zdarza mi się startować, i to nawet, dodam nieskromnie, z powodzeniem. Poniższa lista w żadnym razie nie jest pełna:
1. Zamawianie śniadania
2. Wyjmowanie listów ze skrzynki
3. Spacery z papierosem
4. Pogaduszki przy drinkach.
Widać na pierwszy rzut oka, że są to zajęcia typowo mieszczuchowskie, a więc nieprzesadnie cenione przez entuzjastów sportu. Nie zmienia to jednak faktu, że wymagają one wprawy, odwagi i wytrzymałości. W każdej z tych dyscyplin można dużo wygrać, ale i przegrać.
Takich konkurencji jest wiele i uważam, że najwyższy czas nadać im status, na jaki zasługują. Dlatego proponuję, aby organizatorzy igrzysk w 1980 roku zaprosili Nowy Jork do wystawienia własnej drużyny olimpijskiej, przy czym reprezentanci Nowego Jorku rywalizowaliby tylko w jednej dyscyplinie: dziesięcioboju nowojorskim. Dziesięciobój nowojorski składałby się nie z dziesięciu, ale z czterech konkurencji, ponieważ nowojorczycy, ogólnie rzecz biorąc, mają bardzo mało czasu. Od tradycyjnego dziesięcioboju różniłby się jeszcze tym, że każdy zawodnik wziąłby udział tylko w jednych zawodach, a to dlatego, że w Nowym Jorku opłaca się specjalizować. A oto cztery konkurencje wchodzące w skład nowej dyscypliny: agentowanie, usługi pralnicze, chodzenie na przyjęcia oraz posiadanie psa.
Zgodnie z tradycją otwarciu igrzysk olimpijskich towarzyszy defilada sportowców z flagami wokół płyty stadionu. Ten element się nie zmieni, lecz w 1980 roku pochód zamknie kolumna siedemnastu taksówek wiozących sportowców z Nowego Jorku. Taksówkarz jadący na czele wystawi przez okno rękę z płonącym zniczem i będzie udawał, że nie słyszy utyskiwań pasażerów na lecące do tyłu iskry. Gdy defilada się skończy, nasz kierowca tego nie zauważy i trzeba będzie go przystopować. Spowoduje to karambol z udziałem wszystkich pozostałych aut. Taksówkarze przez resztę igrzysk będą na siebie krzyczeć i wściekle notować różne rzeczy na karteluszkach. Lekkoatletom pozostanie rozpocząć zawody, mimo że kolizja wydarzyła się w najgorszym możliwym dla nich miejscu.
Agentowanie
Dwaj zawodnicy wkraczają na stadion z dwóch przeciwległych stron (otrzymawszy wcześniej zapewnienie od sędziego, że obie strony są tak samo ważne). Całują się w oba policzki i zwracają energicznie ku trybunom. Ich wzrok nie sięga dalej niż dziesiąty rząd. Potem siadają _vis-à-vis_ siebie na pluszowych kanapach i zapalają papierosy. Dwaj chłopcy od podawania piłek w podskokach serwują im czarną kawę bez cukru. Zawodnicy sięgają po dzwoniące telefony. Punkty zdobywa ten, kto:
1. Nie odbierze telefonu od większej liczby osób, które chcą z nim rozmawiać.
2. Obudzi więcej osób, które nie chcą z nim rozmawiać.
3. Powie największej liczbie osób zainteresowanych udziałem w biletowanym wydarzeniu, że nie ma dla nich wejściówki.
4. Powie największej liczbie osób niezainteresowanych udziałem w tymże wydarzeniu, że wysłał im już bilety pocztą i czeka na jakiś rewanż.
Usługi pralnicze
W dogodnych miejscach na stadionie stają dwie w pełni wyposażone pralnie chemiczne. Do każdego z tych przybytków wchodzi kilkoro Bogu ducha winnych ludzi. Pełnią oni w tych zawodach funkcję analogiczną do lisa w czasie polowania. Kładą na ladach sterty brudnych ubrań, otrzymują w zamian żółte świstki i wychodzą. Punkty przyznaje się w następujący sposób:
1. Za oderwanie największej liczby guzików.
a) Guziki, których nie da się zastąpić, są punktowane dodatkowo.
2. Za wypranie w wodzie największej liczby jedwabnych koszul z oznaczeniem PRAĆ CHEMICZNIE.
a) Dodatkowe punkty za wypranie koszul razem z farbującymi kurtkami z madrasu.
b) Jeżeli koszule są białe, zwycięstwo jest o krok.
3. Za spakowanie do torby największej liczby koszul przyniesionych przez klienta na wieszakach.
4. Za zagubienie największej liczby ubrań.
a) Dodatkowe punkty uzależnione od wartości zagubionych ubrań.
5. Za największą pomysłowość w przenoszeniu plam z atramentu z jednej nogawki na drugą.
Udział w przyjęciach
Pośrodku stadionu zostaje wybudowany dokładnie o połowę za mały pokój. Wchodzi do niego zbyt wielu zawodników. Punkty zdobywa się za:
1. Dostanie się do baru.
2. Odejście od baru.
3. Przypadkowe oblanie winem rywala, który pozbawił cię posady.
4. Strząśnięcie na tegoż (niechcący) gorącego popiołu z papierosa.
5. Powiedzenie największej liczby zabawnych rzeczy na temat osób nieobecnych.
6. Przyjście jako ostatni z największą liczbą sławnych osób.
7. Wyjście jako pierwszy z nową flamą dawnej miłości.
Posiadanie psów
Na stadionie wzniesiono wierną kopię piętnastu kwartałów Greenwich Village. Budynki na obrzeżach makiety opuszcza dwudziestu zawodników. Każdy z nich prowadzi trzy psy, które przez cały dzień nie wychodziły z domu. Wygrywa ten, kto pierwszy zjawi się na chodniku przed moją kamienicą.
Po zliczeniu punktów zawodnik, który zdobył ich najwięcej, wychodzi na płytę stadionu. Za nim podążają dwaj zawodnicy z drugim najlepszym wynikiem. Biorą sędziego na stronę. Sędzia wyjmuje stoper. Każdy z pretendentów ma pięć minut, aby widowiskowo wyjaśnić, dlaczego to jemu należy się największa liczba punktów. Ten, który wypadnie bardziej przekonująco (i zuchwalej), otrzymuje złoty medal. Bo w Nowym Jorku nie liczy się, kto wygrał, ale czyje było na wierzchu.