Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie wszystko zostało zapomniane - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
26 kwietnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nie wszystko zostało zapomniane - ebook

W miasteczku Fairview w stanie Connecticut wszystko wydaje się na pozór idealne. Pewnej nocy nastoletnia Jenny Kramer zostaje brutalnie zgwałcona i pobita na lokalnej imprezie. Kilka godzin później dostaje lek, który ma wymazać z pamięci wspomnienie tej koszmarnej nocy. Jednak w ciągu kolejnych miesięcy, w miarę jak goją się jej rany, pozbawiona pamięci o faktach dotyczących napaści Jenny, nie daje sobie rady z nagromadzeniem negatywnych emocji. Jej ojciec obsesyjnie chce znaleźć prześladowcę i pragnie sprawiedliwości. Natomiast matka udaje, że ten przerażający incydent nie naruszył jej misternie zbudowanego świata. Podczas gdy rodzice szukają pomocy dla córki, wychodzą na jaw ich skrywane od lat tajemnice.

Kategoria: Kryminał
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8015-279-3
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział drugi

Rodziców Jenny wezwano tuż po dziesiątej trzydzieści. Uczestniczyli w uroczystej kolacji z dwiema parami z klubu zrzeszającego miejscową elitę, chociaż kolacja odbywała się w domu jednej z par, a nie w siedzibie klubu. Charlotte Kramer, matka Jenny, wcześniej tego wieczoru w drodze przez miasteczko, w samochodzie narzekała na to, że powinni zjeść kolację w klubie, żeby wykorzystać to, co im przysługiwało. W opinii jej męża, Toma, pragnęła zaś tego tylko dlatego, że lubiła tamtejszą śmietankę towarzyską. Koktajle serwowano zawsze w holu, więc niezależnie od tego, komu wcześniej zamierzało się dotrzymać towarzystwa podczas kolacji, była to szansa na to, żeby porozmawiać z innymi osobami należącymi do klubu.

Tom nienawidził tego klubu, poza niedzielną grą w golfa ze stałą czwórką: przyjacielem ze studiów i dwoma ojcami koleżanek Jenny, których poznał przez drużynę lekkoatletyczną córki. Charlotte z kolei była niezwykle towarzyska i miała ambicje, żeby w nadchodzącym sezonie dołączyć do społecznego komitetu zarządzającego basenem. Każdy sobotni wieczór, którego nie spędzała w klubie, był dla niej jak stracona szansa. Stosunek do klubu stanowił jedno ze źródeł ich małżeńskich nieporozumień, więc i tym razem krótka przejażdżka samochodem zakończyła się ciszą i obopólnym poirytowaniem z powodu powtarzającej się stale wymiany zdań.

Oboje przypomnieli sobie o tym później i jakżeż wydawało się to błahe po brutalnym gwałcie na ich córce.

Jedną z sympatycznych cech małego miasteczka jest to, że ludzie naginają przepisy, kiedy uznają, że tak trzeba. Strach przed przywołaniem do porządku, a nawet pozwaniem do sądu tutaj nie wisi w powietrzu aż tak groźnie, jak to bywa w większej społeczności. Wobec tego, kiedy detektyw Parsons wezwał Kramerów, nie powiedział im, co się wydarzyło, poza tym, że Jenny piła alkohol na imprezie i zabrano ją do szpitala. Natychmiast zapewniono ich, że jej życiu nic nie zagraża. Tom był wdzięczny za to, że oszczędzono mu tych kilku minut agonii, kiedy jechali z kolacji do szpitala. Każda minuta, po tym jak Tom dowiedział się o gwałcie, tym właśnie dla niego była – bezlitosną agonią.

Charlotte nie odczuwała aż takiej wdzięczności, ponieważ ta półprawda doprowadziła ją do wściekłości na nieostrożność córki. Całe miasteczko na pewno się dowie i w jakim świetle postawi to ich rodzinę? W drodze do szpitala dyskutowali z Tomem na temat kar, rozważali wpływ zakazu wychodzenia z domu albo zabrania jej telefonu. Oczywiście, kiedy poznali prawdę, na Charlotte spadło poczucie winy i poczuła się urażona, że wprowadzono ją w błąd. To zrozumiałe, kiedy usłyszy się jakąś informację, która wywołuje złość na własne dziecko, a zaraz potem odkryje się, że zostało tak brutalnie zaatakowane. W tej kwestii jednak bardziej identyfikuję się z Tomem. Być może dlatego, że jestem ojcem, a nie matką.

Szpitalny hol wejściowy był pusty, kiedy przyjechali na miejsce. W ciągu ostatnich kilku lat poświęcono nieco uwagi pozyskiwaniu funduszy i podnoszeniu standardów i efekty, chociaż dla wielu bardziej powierzchowne niż konkretne, były zauważalne. Boazerie z drewna, nowy dywan. Oświetlenie było dyskretne, a z bezprzewodowych głośników, które niezauważalne wisiały w kątach, płynęła muzyka klasyczna. Charlotte „przypuściła atak” na recepcję (określenie Toma). Tom dogonił ją i stanął obok. Zamknął oczy i pozwolił, żeby muzyka ukoiła jego nerwy. Niepokoiło go to, że Charlotte będzie zbyt ostra, przynajmniej jak na to, czego wymagała sytuacja, i chciał ją stonować. Jenny potrzebowała spać i wiedzieć, że rodzice nadal ją kochają i że wszystko będzie dobrze. Konsekwencje mogły zaczekać, dopóki wszyscy nie otrzeźwieją i nie odzyskają jasności umysłu.

Kramerowie znali swoje role w rodzinie. Zadaniem Charlotte było trzymanie surowej dyscypliny wobec córki. W przypadku syna, Lucasa, te role często ulegały odwróceniu, zapewne z powodu jego wieku (dziesięć lat) i płci. Tom opisał tę umowę, jakby opisywał błękitne niebo… „Była taka, jaka powinna być, taka, jak w każdej rodzinie”. I teoretycznie miał rację. Zawsze istnieją pewne role do odegrania, zmieniające się sojusze, dobrzy policjanci i źli policjanci, ale w przypadku Kramerów naturalne przypływy i odpływy najwyraźniej ustępowały miejsca potrzebom Charlotte, a pozostali przejmowali role, których jeszcze nie zdominowała. Innymi słowy, normalność, którą Tom próbował przypisywać swojej rodzinie, okazywała się całkiem nienormalna i nie do obronienia.

Pielęgniarka uśmiechnęła się do nich współczująco, kiedy otworzyła drzwi do gabinetów zabiegowych. Nie znali jej, podobnie jak większości personelu pomocniczego tego szpitala. Pracownicy z niższymi pensjami rzadko mieszkali na stałe w Fairview i dojeżdżali z sąsiedniego miasteczka Cranston. Tom zapamiętał jej uśmiech. Był to pierwszy sygnał, że ten wypadek był poważniejszy, niż próbowano im wmówić. Ludzie nie doceniają wiadomości ukrytych w przelotnym wyrazie twarzy. Pomyślcie o tym, w jaki sposób uśmiechnęlibyście się do przyjaciela, którego nastoletnie dziecko zostało przyłapane na piciu alkoholu. Taki uśmiech wyrażałby komiczny rodzaj empatii. Mówiłby: „Och, stary, nastolatki są uparte. Pamiętasz, jacy sami byliśmy?”.

A teraz pomyślcie o uśmiechu, który pojawiłby się na waszej twarzy, gdyby to nastoletnie dziecko zostało zaatakowane. Taki uśmiech z pewnością mówiłby: „O mój Boże! Tak mi przykro! Co za biedna dziewczyna!”. Można by to wyczytać z oczu, ze wzruszenia ramionami i z kształtu ust. Kiedy pielęgniarka się uśmiechnęła, myśli Toma przeniosły się od radzenia sobie z żoną do zobaczenia córki.

Weszli przez zabezpieczające drzwi do izby przyjęć, a potem podeszli do kolejnej okrągłej lady, za którą pielęgniarki, schowane za monitorami komputerów, zajmowały się pracą papierkową i kartotekami. Siedziała tam kolejna kobieta, która uśmiechała się w ten sam, budzący niepokój sposób. Kiedy ich zobaczyła, podniosła słuchawkę telefonu i wezwała jakiegoś lekarza.

Wyobrażam ich sobie w tej chwili. Charlotte w swojej beżowej koktajlowej sukience, z blond włosami misternie upiętymi w kok, i rękami skrzyżowanymi na piersiach. Ze względu na personel, który, jak sobie wyobrażała, ferował oceny, przybrała pozę na tę chwilę, kiedy po raz pierwszy miała zobaczyć Jenny. I Toma, o jakieś piętnaście centymetrów wyższego, jak stoi obok żony, z rękami w kieszeniach spodni khaki, przestępując z nogi na nogę z rosnącym niepokojem, ponieważ intuicja podsyca jego rozbiegane myśli. Oboje zgadzali się co do tego, że tamte kilka minut, w trakcie których czekali na lekarza, wlokło się niczym godziny.

Charlotte była bardzo spostrzegawcza i szybko dostrzegła trzech funkcjonariuszy policji, którzy pili w kącie kawę z papierowych kubków. Stali odwróceni plecami do Kramerów, kiedy ci rozmawiali z pielęgniarką. Wtedy pielęgniarka napotkała jej wzrok, a o jeden szept później policjanci odwrócili się, żeby na nią spojrzeć. Tom stał zwrócony przodem w inną stronę, ale on także zaczął dostrzegać uwagę, jaką na siebie zwracali.

Żadne z nich nie przypomniałoby sobie dokładnych słów, których lekarz użył, żeby im to powiedzieć. Oczywiście nastąpiło zdawkowe przyznanie się Charlotte do tego, że znają się nawzajem – córka lekarza była w szkole podstawowej o jedną klasę niżej od Lucasa. Charlotte jeszcze bardziej się wtedy zaniepokoiła, myśląc o zszarganej reputacji Jenny i o tym, w jaki sposób może to wpłynąć na ich syna. Doktor Robert Baird. Pod czterdziestkę. Tęgi. Cienkie jasnobrązowe włosy i dobre niebieskie oczy, zmniejszające się, kiedy mówił pewne słowa, które sprawiały, że jego policzki unosiły się do góry. Każde z nich zapamiętało jakiś szczegół dotyczący wyglądu tego mężczyzny, kiedy zaczął omawiać jej obrażenia. „Zewnętrzne pęknięcie krocza i odbytu… rany odbytu i pochwy… stłuczenia szyi i pleców… zabieg chirurgiczny… szwy… gojenie ran”.

Te słowa wydobywały się z ust lekarza, jakby pochodziły z jakiegoś innego języka, i unosiły się wokół nich w powietrzu. Charlotte protekcjonalnie potrząsnęła głową i kilkakrotnie powtórzyła słowo „nie”. Przyjęła założenie, że pomylił ich z rodzicami jakiejś innej pacjentki, i próbowała go powstrzymać, żeby niczego więcej nie ujawniał, aby oszczędzić mu zakłopotania. Powtórzyła jej imię, powiedziała mu, że ich córkę przywieziono tutaj z powodu „przeholowania z tym” na przyjęciu. Tom przypomniał sobie, że wtedy milczał, jakby nie wydając z siebie żadnego dźwięku, był w stanie zatrzymać czas, zanim ta chwila ruszyła dalej ścieżką, która zaczęła mu majaczyć przez oczami.

Doktor Baird przestał mówić i zerknął na policjantów. Jeden z nich, detektyw Parsons, podszedł, powoli i z widoczną niechęcią. Przeszli na bok. Baird i Parsons rozmawiali. Baird potrząsnął głową i spojrzał na swoje czarne buty. Westchnął. Parsons współczująco wzruszył ramionami.

Wtedy Baird zrobił krok do tyłu i wrócił, żeby stanąć przed Kramerami. Z rękami złożonymi jak do modlitwy powiedział im prawdę, jasno i lakonicznie. „Państwa córkę znaleziono w lesie za domem przy Juniper Road. Została zgwałcona”.

Doktor Baird zapamiętał dźwięk, który wydobył się z ciała Toma Kramera. Nie było to słowo ani jęk czy stłumiony okrzyk, ale coś, czego nigdy przedtem nie doświadczył. Brzmiało to jak odgłos śmierci, jakby jakaś część Toma Kramera została zamordowana. Kolana się pod nim ugięły i sięgnął ręką w stronę Bairda, który chwycił go za ramiona i podtrzymał na nogach. Jakaś pielęgniarka podbiegła do nich, oferując pomoc, oferując mu przyniesienie krzesła, ale odmówił. „Gdzie ona jest! Gdzie jest moje dziecko!”, domagał się odpowiedzi, odpychając doktora. Rzucił się w kierunku jednej z kotar, ale pielęgniarka powstrzymała go, chwytając od tyłu za przedramiona, żeby zaprowadzić go dalej korytarzem.

– Ona tutaj jest – powiedziała pielęgniarka. – Wyjdzie z tego… Śpi.

Dotarli do jednej z sal na izbie przyjęć i pielęgniarka odsunęła kotarę.

Moja żona powtarzała mi, odkąd urodziła się nasza córka, nasze pierwsze dziecko – ma na imię Megan, teraz wyjechała na studia – że często wyobrażała sobie w myślach takie scenariusze, kiedy przyglądaliśmy się, jak Megan po raz pierwszy wyjeżdżała z podjazdu, siedząc za kierownicą naszego samochodu; kiedy wyjechała na letni program w Afryce; kiedy przyłapaliśmy ją, jak wspinała się na drzewo na podwórku, co wydaje się, jakby było sto lat temu. Istnieje o wiele więcej przykładów. Moja żona zamykała oczy i wyobrażała sobie stertę metalu i ciał poskręcanych razem na poboczu szosy albo plemiennego watażkę z maczetą i naszą córkę, która łka przed nim na kolanach, albo jej zwichniętą szyję i ciało bez życia pod drzewem. Rodzice żyją w strachu i to, jak sobie z nim radzą, jak go transformują, zależy od zbyt wielu czynników, żeby je tutaj wyliczać. Moja żona musi się tam przenosić, zobaczyć te obrazy, poczuć ten ból. Potem odkłada go do pudełka, które umieszcza na półce, a kiedy wkrada się ten dręczący niepokój, może na nie spojrzeć, a potem pozwolić, żeby ten niepokój przez nią przepłynął, zanim na dobre się zadomowi i zacznie pochłaniać jej radość życia.

Opisywała mi te obrazy, czasem płakała wtedy krótko w moich ramionach. To, co leży u podstaw każdego opisu, i to, co uważam za tak istotne dla jego jednorodności, to zestawienie nieskazitelności i zepsucia. Dobra i zła. Bo cóż może być bardziej nieskazitelne i pełne dobra niż dziecko?

Tom Kramer utkwił wzrok w swojej córce leżącej na sali i zobaczył to, co moja żona jedynie wyobrażała sobie w myślach – krótkie warkoczyki przewiązane wstążkami, opadające tuż obok siniaków na twarzy; mascarę rozmazaną na policzkach, które nadal były pucołowate jak u dziecka; różowy lakier na połamanych paznokciach. Na jej uchu wisiał tylko jeden kolczyk na wkrętkę z przynoszącym szczęście kamieniem, który ojciec kupił jej na urodziny, drugiego brakowało na zakrwawionym płatku usznym. Wokół niej stały metalowe stoliki z instrumentami chirurgicznymi i nasiąkniętymi krwią opatrunkami. Praca nie została jeszcze zakończona, więc nie posprzątano sali. Jakaś kobieta w białym kitlu siedziała przy łóżku i mierzyła jej ciśnienie. Miała na sobie stetoskop i obdarzyła ich jedynie przelotnym spojrzeniem, po czym znowu popatrzyła na tarczę na pompce z czarnej gumy. Policjantka stała dyskretnie w rogu, udając, że zajmuje się swoim notatnikiem.

Tuż przed śmiercią życie często „przewija się przed oczami” umierającemu. Podobnego uczucia doznał Tom, kiedy zobaczył noworodka opatulonego w różowy kocyk. Poczuł ciepły oddech niemowlęcia na swojej szyi i przypomniał sobie kiedy Jenny spała w jego ramionach – jej drobną rączkę zagubioną we wnętrzu jego dłoni; jej ciało przytulające się do jego nóg; usłyszał piskliwy chichot wydobywający się z jej pulchnego brzuszka. Ich relacji nie zakłócały żadne problemy ze złym zachowaniem córki. Takimi sprawami zajmowała się Charlotte Kramer. Uważam też, że co prawda nieświadomie, ale oddała im obojgu przez to dużą przysługę.

Wściekłość na prześladowcę Jenny miała nadejść, ale jeszcze nie wtedy. W tamtej chwili Tom w większym stopniu niż cokolwiek innego dostrzegał, odczuwał i słyszał, że poniósł porażkę w chronieniu swojej małej dziewczynki. Nie można było zmierzyć ani właściwie opisać jego rozpaczy. Sam zaczął płakać jak dziecko z pielęgniarką u boku i bladą córką, leżącą bez życia na łóżku.

Charlotte Kramer pozostała z tyłu z doktorem. Być może zabrzmi to dla was szokująco, ale podchodziła do sprawy gwałtu na swojej córce jak do problemu, który trzeba rozwiązać. Jak do pękniętej rury, która spowodowała zalanie piwnicy, a może nawet jeszcze gorzej – jak do pożaru, który doszczętnie strawił cały ich dom, ale zostawił ich przy życiu. Kluczowym elementem była ta ostatnia informacja o ich przeżyciu. Jej myśli natychmiast pobiegły w kierunku odbudowy domu.

Spojrzała na doktora Bairda, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

– Jaki to był gwałt? – zapytała go.

Baird na chwilę zamilkł, niepewny, o co pytała.

Charlotte wyczuła jego zmieszanie.

– No wie pan, czy to był jakiś chłopak z przyjęcia, którego poniosło?

Baird potrząsnął głową.

– Nie wiem. Może detektyw Parsons wie coś więcej.

Charlotte zaczęła ogarniać frustracja.

– Chodzi mi o to, co wykazało badanie. Czy przeprowadziliście zestaw szczegółowych badań laboratoryjnych, żeby zidentyfikować sprawcę?

– Tak. Zobowiązują nas do tego przepisy prawa.

– Wobec tego… Czy znaleźliście coś… rozumie pan… co mogłoby wskazywać taki albo inny kierunek?

– Pani Kramer – powiedział Baird. – Może powinniśmy pozwolić państwu zobaczyć Jenny, a potem mogę na ten temat porozmawiać z panią i pani mężem w bardziej intymnym miejscu.

Charlotte została zbyta, ale zrobiła to, co jej zasugerowano. Nie jest problematycznym człowiekiem i jeśli moje opisy na jej temat wskazują na coś innego, zapewniam was z całą żarliwością, że nie miałem takiej intencji. Darzę Charlotte Kramer ogromnym szacunkiem. Nie miała łatwego życia, a jej adaptacja po traumach z dzieciństwa przebiega zaskakująco łagodnie… I odzwierciedla hart ducha jej organizmu. Wierzyłem, że naprawdę kochała swojego męża, nawet wtedy, gdy pozbawiała go męskości, i że kochała swoje dzieci, kochała je na równi, nawet jeśli Jenny była bardziej wymagająca. Ale miłość to bardziej sztuka niż nauka. Każdy z nas może opisywać ją innymi słowami i odczuwać ją inaczej w swoich ciałach. Miłość może doprowadzić jedną osobę do płaczu, a u innej wywołać uśmiech na twarzy. Jednego złości, drugiego smuci; jednego podnieca, drugiego wprawia w senność z zadowolenia.

Charlotte patrzyła na miłość poprzez pryzmat swojego doświadczenia. Trudno opisać to w taki sposób, żeby znowu nie zabrzmieć oceniająco i żeby nie spowodować, że przestaniecie ją lubić. Ale Charlotte rozpaczliwie próbowała stworzyć to, co zabrano jej w dzieciństwie – tradycyjną (sądzę, że powiedziała nawet „nudną”) amerykańską rodzinę. Uwielbiała swoje miasteczko, ponieważ było pełne ciężko pracujących ludzi o podobnych poglądach i nienagannej moralności. Uwielbiała swój dom, ponieważ był w stylu kolonialnym z Nowej Anglii i znajdował się w cichej okolicy. Uwielbiała bycie żoną Toma, ponieważ był rodzinnym mężczyzną z dobrą posadą – nie fantastyczną, ale fantastyczne posady odciągały przecież mężczyzn od rodzin. Tom prowadził kilka przedstawicielstw w handlu samochodami i warto podkreślić, że sprzedawał bmw, jaguary i inne luksusowe auta. Zostałem poinformowany, że to całkowicie coś innego od „handlowania” hyundaiami. Tego, czy Charlotte kochała Toma poza tym wszystkim, żadne z nich nie wiedziało. Kochała swoje dzieci, ponieważ należały do niej i dlatego, że były takie, jakie dzieci powinny być – bystre, wysportowane i (przeważnie) posłuszne, ale również bałaganiarskie, hałaśliwe, głupie i wymagające ogromnego wkładu pracy i wysiłku. Wszystko to zapewniało jej wartościowe zajęcie i tematy, o których ze szczegółami mogła dyskutować ze swoimi przyjaciółkami, jedząc lunch. Każdy element tego obrazka darzyła uwielbieniem, i to głębokim uwielbieniem. Wobec tego, kiedy Jenny została „zepsuta”, rozpaczliwie chciała ją naprawić. Jak już powiedziałem, potrzebowała naprawić dom.

Jenny po przywiezieniu na izbę przyjęć podano środki uspokajające. Dzieciaki, które ją znalazły, opisywały, że raz odzyskiwała, a raz traciła świadomość. Było to prawdopodobnie w większym stopniu skutkiem szoku niż upojenia. Miała przez cały czas otwarte oczy i zdołała usiąść, a potem z minimalną pomocą przejść przez trawnik do leżaka. Według ich relacji czasem wydawało się, że wiedziała, kim są, gdzie była i co się wydarzyło, a kilka sekund później nie reagowała na pytania. Osłupienie katatoniczne. Prosiła o pomoc. Płakała. Potem poczuła pustkę w głowie. Ratownicy medyczni opisywali takie same zachowania, ale mają zasadę, żeby nie podawać środków uspokajających. Dopiero w szpitalu, kiedy zaczęły się badania, Jenny wpadła w histerię. Doktor Baird zadzwonił, żeby podali jej coś na uspokojenie. Krwawienie było wystarczająco silne, żeby dawać powody do niepokoju, i w związku z tym nie czekał na konsensus, aby zaordynować ten lek po to, żeby móc ją przebadać.

Pomimo zewnętrznych pozorów Charlotte była głęboko wstrząśnięta widokiem swojej córki. Właściwie miałem wrażenie, że w pierwszej chwili uczucia Toma i Charlotte były do siebie bardzo podobne. Chociaż rzadko się dotykali poza sypialnią (a tam robili to tylko po to, żeby mechanicznie wypełnić czynności intymne), chwyciła Toma za ramię dwoma rękami. Ukryła twarz w rękawie jego koszuli i wyszeptała słowa: „O mój Boże”. Nie płakała, ale Tom czuł, jak jej paznokcie wpijały się w jego skórę, kiedy walczyła o to, żeby nie stracić nad sobą panowania. Kiedy próbowała przełknąć ślinę, zorientowała się, że miała usta suche jak pieprz.

Detektyw Parsons widział ich przez kurtynę. Zapamiętał ich twarze, kiedy spoglądali z góry na swoje dziecko. Twarz Toma była wykrzywiona i zalana łzami, na jego ciele malowała się męka. Charlotte, po tym, jak na krótko straciła panowanie nad sobą, była znów zdeterminowana. Parsons nazwał to sztywną górną wargą. Powiedział, że czuł się niewygodnie, obserwując ich w tej intymnej chwili, ale nie odwrócił wzroku. Przyznał, że był zaskoczony słabością Toma i siłą Charlotte, chociaż ktoś bardziej biegły w rozpoznawaniu ludzkich emocji zrozumiałby, że w rzeczywistości było dokładnie na odwrót. Wyrażanie emocji wymaga o wiele większej siły niż ich tłumienie.

Doktor Baird stał za ich plecami, sprawdzając kartę, która wisiała na metalowej klamerce, na skraju łóżka Jenny.

– Może porozmawiamy w poczekalni rodzinnej? – zaproponował.

Tom skinął głową i otarł łzy. Pochylił się i pocałował swoją córkę w czubek głowy, co wywołało serię rozdzierających szlochów. Charlotte odsunęła pasmo włosów z twarzy Jenny, a potem pogłaskała ją po policzku wierzchem dłoni.

– Słodki aniołek… Słodki, słodki aniołek – wyszeptała.

Podeszli korytarzem za Bairdem i detektywem Parsonsem do zamkniętych drzwi. Za nimi był kolejny korytarz, a potem mała poczekalnia z kilkoma meblami i telewizorem. Baird zaproponował kawę i jedzenie, ale Kramerowie odmówili, więc zamknął drzwi. Parsons usiadł obok doktora, naprzeciw Kramerów.

Oto relacja Charlotte o tym, co wydarzyło się później:

Owijali w bawełnę, wypytując nas o przyjaciół Jenny, czy wiedzieliśmy o tym przyjęciu, czy miała jakieś problemy z chłopakami, czy wspominała o tym, że ktoś niepokoił ją w szkole, w miasteczku albo przez media społecznościowe? Tom odpowiadał im, jakby był pogrążony w amoku, jakby nie dostrzegał, że wszyscy zwyczajnie unikaliśmy tematu, o którym trzeba było rozmawiać. Nie chcę powiedzieć, że te pytania były bezzasadne, ani że w pewnym momencie nie powinniśmy byli na nie odpowiadać. Chciałam je postawić, wiesz? Chciałam, żeby ktoś mi coś powiedział. Naprawdę bardzo się staram pozwalać Tomowi na „bycie mężczyzną”, ponieważ wiem, że potrafię przejmować kontrolę. Nikt nie narzeka, kiedy w domu panuje idealny porządek, a w lodówce jest wszystko, czego potrzebują, mają wyprane i wyprasowane ubrania, które są odłożone na miejsce. W każdym razie… Naprawdę się staram, ponieważ wiem, że w małżeństwie to ważne, żeby mężczyzna był mężczyzną. Ale tego nie mogłam znieść. Po prostu nie byłam w stanie!

Dlatego przerwałam wszystkim, wszystkim tym mężczyznom, i powiedziałam: „Jeden z was musi nam powiedzieć, co spotkało naszą córkę”. Doktor Baird i detektyw spojrzeli na siebie tak, jakby żaden z nich nie chciał zabrać głosu jako pierwszy. Doktor musiał przełknąć tę gorzką pigułkę. I wtedy nam powiedział. Powiedział nam, jak została zgwałcona. Nie było tak, jak początkowo myślałam – że to był jakiś chłopak, którego lubiła, i go poniosło. O Boże, wiem, jak to źle brzmi. Feministki zażądałyby mojej głowy, prawda? Nie twierdzę, że taki rodzaj gwałtu nie jest tak naprawdę gwałtem, albo że nie powinno się za to karać. Uwierzcie mi… Kiedy Lucas podrośnie, upewnię się, do cholery, że wie, w jakie kłopoty może się wpakować, jeśli nie będzie miał absolutnej pewności, że ma przyzwolenie. Naprawdę wierzę, że to na mężczyznach spoczywa odpowiedzialność, że muszą sobie zdawać sprawę z tego, że jeśli dochodzi do seksu, nie mamy równych szans. I to nie tylko z powodu fizjologii. Chodzi również o psychikę – dziewczęta nadal odczuwają presję, by robić rzeczy, których nie chcą, a chłopcy, mężczyźni, niewiele rozumieją z tego, przez co przechodzą dziewczyny. W każdym razie nie tego się spodziewałam, a w zasadzie tego najbardziej się obawiałam. Detektyw Parsons uzupełnił tę część historii. Napastnik nosił maskę. Przycisnął Jenny twarzą do ziemi. On… Przepraszam. Ciężko powiedzieć to na głos. Słyszę te słowa w głowie, ale wypowiedzieć je to całkiem inna rzecz.

Charlotte przerwała, żeby się pozbierać. Miała szczególną metodę, którą stosowała zawsze, bez wyjątku. Głęboki wdech, oczy zamknięte, szybkie potrząśnięcie głową, a potem powolny wydech. Kiedy otwierała oczy, patrzyła w dół, po czym kiwała głową, potwierdzając swoje opanowanie, o które tak walczyła.

Powiem to wszystko szybko i będę miała z głowy. Została zgwałcona od tyłu, przez pochwę i odbyt, najwyraźniej jednym pchnięciem za drugim i trwało to godzinę. Dobrze, powiedziałam to. Już po wszystkim. Wykonali badania laboratoryjne w celu zidentyfikowania sprawcy. Znaleźli ślady środka plemnikobójczego i lateksu. Ten… ten potwór miał założoną prezerwatywę. Nie znaleźli ani jednego włoska, a ludzie od obdukcji, których później tamtego wieczora sprowadzono z Cranston, powiedzieli, że prawdopodobnie się wygolił. Możecie sobie to wyobrazić? Przygotował się do gwałtu jak pływak olimpijski. Cóż, nie zdobył złotego medalu, prawda? Wszystkie rany na ciele pięknie się zagoiły. Nie będzie czuła się ani trochę inna niż zwykła kobieta. A pod względem emocjonalnym, cóż…

Znowu przerwała, tym razem bardziej po to, by zrobić bilans, niż odzyskać panowanie nad sobą. Potem mówiła dalej, głosem, który brzmiał prześmiewczo.

Pamiętam, jak pomyślałam – dzięki Bogu za to leczenie. Odwróciliśmy wszystko, co zrobił naszej małej dziewczynce. Dlatego, przepraszam za nieparlamentarny język, ale pomyślałam sobie… Pierdolić go. On już nie istnieje.Rozdział trzeci

Charlotte i Tom Kramerowie nie byli zgodni w sprawie decyzji o poddaniu Jenny leczeniu. Charlotte wygrała ten spór.

Środowisko medyczne nadal jest na etapie uczenia się o tym, jak tworzymy i zachowujemy wspomnienia. Przeprowadza się coraz więcej badań i pojawiają się nowe odkrycia naukowe w tej dziedzinie. Nasz mózg ma pamięć długotrwałą, pamięć krótkotrwałą, umiejętność przechowywania wspomnień i ich lokalizowania oraz odzyskiwania z miejsc, gdzie są przechowywane, a ich ilość, jak uważają naukowcy, jest niewyobrażalna. Zauważcie, że przez dziesiątki lat neurobiolodzy sądzili, że wspomnienia były przechowywane w synapsach, które łączą się z naszymi komórkami mózgowymi, a nie w samych komórkach mózgowych (albo w neuronach). Teraz obalają tę teorię i uważają, że to właśnie neurony przechowują naszą historię. Odkryliśmy również to, że wspomnienia nie są statyczne. Właściwie ulegają zmianom za każdym razem, kiedy wydobywamy je z pamięci.

Leczenie, które ma na celu wywołanie amnezji następczej ograniczonej do traumatycznych przeżyć, zostało odkryte podczas serii prób klinicznych przeprowadzanych zarówno na ludziach, jak i na zwierzętach w ciągu wielu lat i w wielu wariantach. Jego historia rozpoczyna się od morfiny. Już w latach pięćdziesiątych lekarze zauważyli złagodzenie zespołu stresu pourazowego (PTSD) na skutek wczesnego podawania morfiny w wysokich dawkach. Odkrycia te były przypadkowe – morfinę podano dzieciom, które były ofiarami pożaru i miały liczne oparzenia na ciele, wyłącznie w celu zmniejszenia bólu. Te dzieci, którym podano większe dawki natychmiast po pożarze, miały znacznie łagodniejsze objawy PTSD niż dzieci, które dostały mniejszą dawkę morfiny albo nie dostały jej wcale. W 2010 roku napisano oficjalną pracę naukową, potwierdzającą korzystne działanie morfiny u dzieci cierpiących na oparzenia. Morfinę, razem z innymi lekami, stosuje się od lat w leczeniu żołnierzy na polu bitwy, a naukowcy, którzy zestawiają wyniki badań nad traumą, morfiną i PTSD, odkryli, że podanie wysokich dawek morfiny natychmiast po traumatycznym wydarzeniu może znacznie złagodzić objawy PTSD u rannych mężczyzn i kobiet.

Oto dlaczego w każdej chwili, kiedy jesteśmy w stanie czuwania, doświadczamy. Widzimy, czujemy i słyszymy. Nasze mózgi przetwarzają informacje i przechowują je w pamięci. Nazywamy to konsolidacją pamięci. Każde rzeczywiste wydarzenie niesie ze sobą także ładunek emocjonalny, który pobudza wydzielanie związków chemicznych w mózgu, a z kolei te związki chemiczne umieszczają wydarzenia w takiej, powiedzmy, odpowiedniej szafie na teczki z dokumentami. Zdarzenia, które wywołują w nas emocje, są umieszczane w zamykanych na klucz metalowych szafach. W ich miejscu nie pojawiają się późniejsze wydarzenia i można je sobie łatwo przypomnieć. Inne, mniej spektakularne zdarzenia, na przykład informacje o tym, co ugotowaliśmy na kolację w zeszły czwartek, mogą trafić gdzieś do szarej teczki. W miarę upływu czasu zostaną przysypane przez inne szare teczki i w pewnym momencie staną się niemożliwe do odnalezienia. Mogą także zostać wysłane do niszczarki. Niektórzy badacze uważają, że morfina osłabia reakcję emocjonalną na dane wydarzenie poprzez zablokowanie noradrenaliny w taki sposób, że zdarzenie o randze tego z „metalowej szafy na dokumenty” może zostać zredukowane do wydarzenia o randze tego z „szarej teczki”. Stanowi to pierwszy element leczenia.

Ze względu na to, że włączenie do akt każdego wydarzenia wymaga interakcji związków chemicznych w mózgu, możecie zobaczyć, jak ingerowanie w te związki chemiczne, szczególnie wtedy, gdy próbują dokonać segregacji, może zakłócić cały ten proces. Dlatego właśnie efektem nocy picia na umór jest „zanik pamięci”. Z tego samego powodu leki w rodzaju rohypnolu (tabletki gwałtu) sprawiają, że dana osoba „normalnie” funkcjonuje, ale nie pamięta niczego, co wydarzyło się w czasie, kiedy lek był w organizmie – personel, który segreguje akta, ma wolne. Nic nie zostaje wciągnięte do akt i te wydarzenia przepadają, jakby nigdy nie miały miejsca. Tak dzieje się w fazie pamięci krótkotrwałej. Druga część leczenia wiąże się z rewolucyjnym lekiem, który prawdopodobnie wysyła związki segregujące akta na przerwę w trakcie konsolidacji pamięci długotrwałej. Uniemożliwia to synapsom pracę na tym etapie ze względu na zahamowanie produkcji niezbędnych białek, co sprawia, że wspomnienia krótkotrwałe zostają wymazane z pamięci. Ten lek to benzatral.

Cała sztuka leczenia traumy polega na uchwyceniu właściwej chwili. Czas pomiędzy konsolidacją pamięci krótkotrwałej i długotrwałej nie jest ściśle określony. Każde wspomnienie angażuje inne części mózgu w zależności od tego, z czego składa się pamięć o nim. Czy był to jakiś widok, dźwięk, uczucie, muzyka czy matematyka, a może poznanie kogoś nowego? Mózg ciągle działa, kiedy dochodzi do traumy, więc segregowanie akt wciąż trwa. Leczenie należy zastosować w ciągu kilku godzin od przeżycia traumy i nawet wtedy może nie być w pełni skuteczne, jeśli niektóre zdarzenia zostały już wysłane do pamięci długotrwałej.

Jenny doświadczyła doskonałego zbiegu okoliczności. Kiedy gwałt się rozpoczął, była już w stanie upojenia. W trakcie napaści doznała szoku. W ciągu pół godziny podano jej środek uspokajający, a w ciągu dwóch godzin rozpoczęto leczenie. Obudziła się dwanaście godzin później jedynie z fragmentarycznymi, bezładnymi strzępami pamięci, o których wcześniej wspominałem.

Tom Kramer także przytoczył rozmowę w poczekalni dla rodziców. Nie potrafię w pełni przywołać emocji, z jakimi to opisywał, więc powtórzę tylko jego słowa i dodam, że nie płakał. Myślę, że wtedy nie miał już czym płakać.

Nie pamiętam dokładnie tego, co zostało powiedziane. Słyszałem ciągle słowo „gwałt”. Mogę wam powiedzieć, że był to brutalny, bezlitosny atak, że nie mieli podejrzanych, że on był ostrożny, założył prezerwatywę i być może ogolił owłosienie. Sądzili, co później zostało potwierdzone przez śledczych medycyny sądowej, że nosił czarną wełnianą kominiarkę – jak te kominiarki narciarskie, które zakrywają całą twarz i głowę. Powiedzieli, że trwało to około godziny. Myślę o tym więcej, niż powinienem. Kiedy Jenny znowu trafiła do szpitala osiem miesięcy po gwałcie, kiedy dotarło do mnie, że to jeszcze nie koniec, wróciłem do domu i położyłem się na podłodze z twarzą przyciśniętą do ziemi, w takiej pozycji, jaką według śledczych miała wtedy Jenny. Leżałem tak przez godzinę. Godzina torturowania to szmat czasu, dłuższy, niż ktokolwiek z nas jest w stanie sobie wyobrazić. Zapewniam was.

W każdym razie… To leczenie. Lekarze wyjaśnili cały ten proces, podali nazwy leków, które miały zostać zaaplikowane. Opowiedzieli, że wprowadzą ją w pewien rodzaj śpiączki na jeden dzień i że, jeśli będziemy mieli szczęście, może przynajmniej zablokują jej pamięć o gwałcie, a jak twierdzili, na pewno złagodzą PTSD, na które może cierpieć. Powiedzieli, że PTSD działa destrukcyjnie i wymaga wielu lat terapii. Doktor Baird zapytał, czy chcemy porozmawiać z psychiatrą, żeby lepiej zrozumieć leczenie i dowiedzieć się, jak mogłoby wyglądać jej życie bez tego leczenia. Zaznaczył, że z każdą mijającą minutą skuteczność maleje.

Oczy Charlotte zrobiły się ogromne.

– Tak! – powiedziała, nawet na mnie nie patrząc. – Zróbcie to! Na co czekacie?

Wstała i wskazała na drzwi, jakby obaj mieli natychmiast stamtąd wybiec i wypełnić jej rozkazy. Ale wtedy chwyciłem ją za ramię. Może nie jestem najmądrzejszym człowiekiem, ale nie brzmiało to dobrze. Jeśli nie będzie niczego pamiętać, to jak pomoże w znalezieniu tego potwora? Jak pomoże wsadzić go za kratki, gdzie dostanie to, na co zasłużył? Detektyw Parsons kiwnął głową i utkwił wzrok w podłodze, jakby dokładnie wiedział, o czym mówiłem. W końcu przyznał, że to będzie bardzo trudne; że nawet jeśli lek nie zadziała w pełni, to cokolwiek ona sobie przypomni, zostanie potraktowane w sądzie jako niewiarygodne. Oczywiście, że zostanie, prawda? To znaczy, posłuchajcie. Gra jest skończona. Posłuchajcie… Nie mówię, że bardziej chcę, żeby ten koleś został złapany i ukarany, niż żeby moja córka wyzdrowiała. Ale podczas gdy matka widziała jej powrót do zdrowia w zapomnieniu i udawaniu, że to nigdy się nie wydarzyło, ja uważałem, że lepiej jest stanąć twarzą w twarz z tym demonem, wiecie? Spojrzeć mu prosto w oczy i odzyskać część tego, co sobie przywłaszczył. I miałem rację, prawda? Jezu Chryste, chciałbym się mylić, ale miałem rację.

Zadałem mu kolejne logiczne pytanie.

– Jeśli czuł się pan tak silny, to dlaczego się pan na to zgodził?

Zastanowił się nad tym przez kilka sekund. Sądzę, że zadawał sobie to pytanie milion razy, ale nigdy nie musiał wypowiedzieć odpowiedzi na głos. Kiedy to zrobił, spojrzał na mnie pozbawioną wyrazu twarzą, jakby to powinno być dla mnie oczywiste. Tom jeszcze wtedy nie rozumiał, że dynamika jego małżeństwa wcale nie była taka jednoznaczna i normalna.

– Bo jeśli nie miałbym racji, jeśli Jenny by z tego nie wyszła, zostałbym obarczony winą. Wobec tego, dlaczego się zgodziłem? Ponieważ byłem dupkiem.Rozdział czwarty

Nie wspominałem jeszcze o ranie kłutej na plecach Jenny. Do tej pory tak naprawdę nie była istotna w tej opowieści, ale powinienem to wyjaśnić, zanim przejdę dalej. W ten wieczór, kiedy ją zgwałcono, wszystko działo się bardzo szybko. Znalazła się w szpitalu w ciągu godziny od momentu jej odnalezienia. Potem podano jej środki uspokajające. Rodzice przyjechali pół godziny później i natychmiast byli zmuszeni do podjęcia decyzji o metodzie leczenia córki. Lek musiał być podany przez psychiatrę przez wenflon, który pielęgniarka wkłuła wcześniej w wierzchnią stronę dłoni Jenny. Rodzice musieli podpisać i przejrzeć formularze, wszelkie klauzule rezygnacji czy informacje o gwarancji refundacji środków, ponieważ koszty leczenia nie były pokrywane przez ubezpieczenie. Na koniec przygotowywano Jenny do operacji, która miała naprawić uszkodzenia ciała spowodowane gwałtem, i do szczegółowej obdukcji.

Tom był przy córce, dopóki nie odwieziono jej na salę operacyjną. Powiedział, że czuł się tak, jakby obserwował ją w jakiejś fabryce. Był w takiej w Detroit wiele lat wcześniej, kiedy sprzedawał fordy. Metalowe części, nakrętki i śruby, plastik, kable, chipy komputerowe, tysiące zajętych pracowników i urządzeń z przesuwającymi się częściami, które składały w całość pojedyncze elementy. Obserwował bezwładne ciało Jenny, którym zajmowało się pięć osób i każda miała z nim coś zrobić, każda była skupiona wyłącznie na nim, ponieważ jej umysł był zmanipulowany przy pomocy związków chemicznych i zmuszony do pozostania w stanie uśpienia. Taki obraz przypomniał sobie Tom i był nim głęboko poruszony, tak samo zresztą jak swoim, pełnym respektu zachowaniem. Miał ochotę ją podnieść z tych noszy na kółkach, wystawić pięść w powietrze i powiedzieć im wszystkim, żeby, do cholery, zostawili ją w spokoju. Oczywiście niczego takiego nie zrobił.

Charlotte chciała dzielić polekowy stan uspokojenia z córką – i nie zagłębiając się w to, co je różniło – zasnąć i zapomnieć o wszystkim, co się wydarzyło. Nie przyglądała się specjalistom, którzy wykonywali swoją pracę. Zamiast tego pojechała do domu i zwolniła opiekunkę do dziecka, zażyła tabletkę nasenną, otuliła Lucasa ciaśniej kocykiem, a potem zwinęła się w kłębek na wolnym łóżku, jakieś pół metra dalej. Wsłuchiwała się w oddech syna, dopóki sama nie zasnęła. Później miałem się dowiedzieć, że robiła tak często, żeby uniknąć leżenia w tym samym łóżku z Tomem.

Kiedy skończyli zszywać narządy płciowe Jenny i jej wnętrzności, przewieziono ją na OIOM. Doktor Baird wstąpił sprawdzić, jak czuł się Tom. Niedługo potem dołączył do niego detektyw Parsons. Właśnie wtedy Tom po raz pierwszy dowiedział się o nacięciu na plecach córki. Parsons wyjaśnił to w ten sposób:

Dostaliśmy wstępny raport z obdukcji. Mieli kilka próbek płynów i włosów, które trzeba było sprawdzić, ale jak teraz wiemy, niczego nie znaleziono. W trakcie badania odkryli to nacięcie. Tak naprawdę pod względem głębokości bardziej przypominało ranę kłutą – mierzyła dwa i pół centymetra, ale wymagała siedemnastu szwów. Początkowo, ze względu na to, że Jenny była strasznie brudna, nikt nie zauważył rany wśród innych płytkich zadrapań. Nikt też specjalnie nie przyglądał się córce, dopóki jej nie umyto. To jedno nacięcie wciąż krwawiło. Grupa, która prowadziła badania w lesie, gdzie zaatakowano Jenny, znalazła jakiś patyk. Był zaostrzony na jednym końcu nożem jak mała włócznia. Patyk miał zaledwie trzydzieści centymetrów długości. Nie było na nim żadnej skóry, poza skórą Jenny, ale znaleźli kilka włókien, które okazały się neoprenem (to materiał używany do produkcji rękawic sportowych). Uważają, że użył tej włóczni jako narzędzia do drążenia, powoli ciosając kolejne warstwy skóry.

Detektyw Parsons jest młodym mężczyzną w wieku trzydziestu jeden lat, co wyjaśnia, dlaczego pozwolił sobie na taką poufałość, kiedy wieczorem, gdy Jenny została zgwałcona, poinformował o tym Kramerów. Młodość niesie ze sobą nieumiejętność przewidywania, co się stanie, kiedy decyzja zostaje wprowadzona w czyn. Jednym z najbardziej wstydliwych ludzkich doświadczeń jest to, że kiedy już wiemy, jak się zachowywać we właściwy sposób, pozostaje na to niewiele czasu.

W Fairview nie ma zbyt dużego zapotrzebowania na detektywów. Taka praca może stanowić tutaj szansę do pozyskania bardziej „dynamicznej” posady gdzie indziej, być może w pobliskim Cranston, albo może być krokiem w tył prowadzącym do emerytury. Parsons nie jest złym detektywem, ale kiedy opisywał bardziej „intymne” szczegóły tego gwałtu, z jego niewielkim doświadczeniem szło w parze skrępowanie. Mimo iż starał się sprawiać wrażenie niezainteresowanego i profesjonalnego, nie udawało mu się ukryć, że w rzeczywistości był tym bardzo zainteresowany. Mogło się to wydawać niepokojące, ale jak powiedziałem, sama skłonność do lubieżności nie czyni nas złymi. Nieustannie robimy wszystko, co w naszej mocy, żeby to ukryć. I podobnie zrobił detektyw Parsons w dalszej części swojej relacji.

Kiedy skonsultowaliśmy się ze specjalistami od spraw gwałtów z Cranston, mieli oni wątpliwości co do ram czasowych zdarzenia. Godzina jest wysoce nieprawdopodobna, biorąc pod uwagę, że gwałt odbył się w miejscu publicznym. Tamtego wieczoru trudno było dostrzec ich w tym lesie. Księżyc świecił słabo i było duże zachmurzenie. Dziewczyna znajdowała się jednak w zasięgu słuchu każdego, kto wchodził z ulicy na przyjęcie i z niego wychodził, i z pewnością wszystkich, którzy wychodzili do ogrodu, jak tych dwoje, którzy w końcu ją usłyszeli i pośpieszyli z pomocą.

Ale przecież nie można było dyskutować z faktami medycznymi. Kiedy usłyszeli o tym patyku i ranie, przyznali, że to nabrało większego sensu. Sądzą, że przerwał i zaczął swoje rozmaite (tutaj zaległa dziwna chwila ciszy) penetracje, żeby wydrążyć jej ranę. Ta rana znajdowała się w dolnej części jej pleców, w takim miejscu, w którym dziewczyny lubią sobie robić tatuaże. Uważają, że ją oznaczył, albo może po prostu rozkoszował się tymi falami ulgi i wzbudzanego na nowo strachu, kiedy zaczynał i przerywał, a potem grymasami bólu spowodowanego wbijaniem w jej skórę zaostrzonego szpicu (kolejna chwila ciszy, tym razem refleksyjna). Sądzą, że musiał przeżywać fale seksualnego pobudzenia i być może potrzebował na nowo wzbudzać w sobie podniecenie, oddając się tej czynności drążenia. Nadało to zupełnie nowy kierunek naszemu rozumowaniu. Ten sprawca był w większym stopniu socjopatologiczny, niż początkowo przypuszczaliśmy, a zabrnęliśmy już dość daleko w ten zaułek.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: