Facebook - konwersja
Przeczytaj fragment on-line
Darmowy fragment

  • Empik Go W empik go

Niekonwencjonalna sztuka walki - ebook

Wydawnictwo:
Format:
EPUB
Data wydania:
1 czerwca 2016
14,05
1405 pkt
punktów Virtualo

Niekonwencjonalna sztuka walki - ebook

„Nie ten jest mistrzem co ciągle wygrywa, lecz ten co przegraną rozumie”. Książka opisuje niekonwencjonalne sztuki walki, gdzie podczas swojego 35-letniego doświadczenia mogłem stworzyć swój własny styl walki i teraz mogę z nim dzielić się przyszłym młodym pokoleniom.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-039-6
Rozmiar pliku: 5,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

„Patrząc na księżyc z pewnością zobaczysz jego blask,
spróbuj dostrzec ten blask poprzez chmury”.

Janusz Niedzielin

Dziś sztuka walki jest bardzo zróżnicowana, tzn. poprzez style, nauczanie i podejście do niej samej.

Nie trudno zauważyć, że też przypomina tradycyjną naparzankę. Również można na tym zarobić trochę grosza, biorąc udział w zawodach takich jak: MMA i inne. Nie mówię, że nie, bo to też sposób na zarobkowanie. Świadomość że wchodzimy do klatki, czy też na ring, to sprawa naszego wyboru. Możemy na tym zarobić pieniądze, stać się sławnym, lub też stracić zdrowie, a nawet życie. Nie piszę o tym, by kogoś przestraszyć, bo każdy ma swój rozum i nim się kieruje. Sam kiedyś brałem udział w takich walkach, po prostu chciałem sprawdzić swoje umiejętności. Nie powiem że z czasem przeszła mi po głowie myśl, dlaczego na tym przy okazji nie zarabiać? Po pewnych przemyśleniach podjąłem parę walk o zakład kto lepszy. Nie było ringu, była ulica i pieniądze dla zwycięzcy. Walki prawie bez zasad. Kategoria wagowa…, open. To już mówiło samo za siebie.

W dalszej części opiszę parę swoich walk z których wyszedłem zwycięsko i w jaki sposób tego dokonałem. Moja przygoda ze sztuką walki zaczęła się jeszcze w dzieciństwie. Miałem zaledwie 9 lat. Pierwszym moim nauczycielem był mój ojciec Konstanty, który nauczył mnie parę technik sambo. Jest to rosyjska sztuka walki, coś jak japońskie Jiu-Jitsu.

Nagła śmierć mojego taty zamknęła we mnie dalszą drogę po której tak bardzo chciałem iść dalej. Miałem 11 lat gdy ten dramat dotknął mnie i moją rodzinę. Byłem dzieckiem, ciężko było się pozbierać po takiej tragedii. Ojciec zawsze mi powtarzał — „bez względu na przypadki losowe staraj się osiągać cel“. A przecież zaszczepił we mnie to coś. Chciałem być najlepszy w tym co robię i to nie tylko na przysłowiowym podwórku. Po roku jakoś się pozbierałem w jedną całość i wróciłem na drogę wojownika.

Nie było łatwo odnaleźć się po takiej przerwie, ale upartość i pewna determinacja dały dobry efekt do dalszych działań w tym kierunku. Zacząłem poszukiwać źródeł z gazet, książek…, filmu. Nie było wtedy video, internetu. Byłem na jakiś sposób samoukiem, ale nigdy nie przestałem na poszukiwaniu nowych doświadczeń. W okresie młodzieńczych lat niemal każde wakacje wykorzystywałem na wyjazdy do różnych klubów, jak i poznawanie ludzi którzy trenują sztukę walki.

Do 13 roku życia byłem wyłącznie adeptem Jiu-Jitsu, aż do czasu gdy zobaczyłem film „Kobra” japońskie dzieło kina akcji. Pamiętam film dla dorosłych, gdzie były sceny przemocy, a przecież miałem 13 lat. Jakoś udało mi się przedostać na salę kinową i osłupiałem z wrażenia widząc pierwszy raz karate w mistrzowskim wydaniu, prezentowane umiejętności przez Kamurę — tak też nazywał się główny bohater.

Po seansie zacząłem rozmyślać nad przekwalifikowaniem się na tę sztukę walki, czyli karate. Dużo było za, by dotknąć czegoś nowego. Po pierwsze walka na dystans, nie muszę wdawać się w bezpośredni kontakt w stylu chwyty — łap i rzuć. Większa swoboda ruchu — przestrzeń. I co najważniejsze psychologiczne podejście. Walka w dystansie z pewnością mniej nas spala od środka, jak ta w zwarciu. Nigdy nie wiemy jaką siłą dysponuje przeciwnik, a możecie mi wierzyć na słowo, jeśli trafi się na osiłka, to same techniki nie wystarczą trzeba mieć też siłę na takie przepychanki. Coś o tym wiem.

Darmowy fragment
mniej..

BESTSELLERY

Menu

Zamknij