Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane - ebook
Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane - ebook
Douglas Axe, autor książki „Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane”, to biolog molekularny, który przez całą swoją karierę zadaje pytania zwykle pomijane przez sporą część naukowców. Axe argumentuje, że kluczem do rozwiązania zagadki naszego pochodzenia jest intuicja projektu – wrodzone wszystkim ludziom przekonanie, że zadania, których realizacja wymaga wiedzy, może wykonać tylko ktoś, kto tę wiedzę posiada. W tak skomplikowanym przedsięwzięciu, jakim jest wynalezienie życia, musiała brać udział inteligencja o potencjale wielokrotnie przewyższającym możliwości człowieka.
Axe podaje w wątpliwość powszechne przekonanie o niepodważalnej prawdziwości darwinowskiej teorii ewolucji. Wykazuje, że od samego początku w jej centrum znajduje się przepastna luka. Pokazuje, że nauka potwierdza słuszność intuicji projektu. Wreszcie odwołuje się do codziennego doświadczenia, aby jeszcze bardziej zachęcić zwyczajnych ludzi do obrony własnej intuicji projektu, dzięki czemu zyskają oni pewność siebie i odwagę do wyjaśnienia, dlaczego ta intuicja musi być słuszna.
Douglas Axe jest amerykańskim biologiem molekularnym, który prowadzi badania nad pochodzeniem białek i układów białkowych. Doktorat obronił na California Institute of Technology – jednej z wiodących amerykańskich uczelni niepublicznych. Już w czasie studiów krytycznie odnosił się do materialistycznych implikacji darwinizmu (choć nie afiszował się ze swoimi poglądami). W 2002 roku odbył staż podoktorski w Medical Research Council Centre w Cambridge, gdzie prowadził badania nad strukturami białek. Axe usiłował zbadać funkcjonalność białek przy zmianach sekwencji aminokwasów. Jak sam twierdzi, jego staż został przedwcześnie przerwany ze względu na wsparcie finansowe, jakie otrzymywał od organizacji promującej teorię inteligentnego projektu. Obecnie jest dyrektorem Biologic Institute, gdzie prowadzone są badania mające potwierdzić występowanie projektu w przyrodzie ożywionej. Instytut ten skupia w swoich szeregach nie tylko biologów, lecz także przedstawicieli innych nauk przyrodniczych.
Axe jest współautorem książki „Science and Human Origins” [Nauka a pochodzenie człowieka], która została opublikowana w 2012 roku przez Discovery Institute Press. Praca jest krytyką powszechnego przekonania, że teoria ewolucji drogą doboru naturalnego stanowi wyjaśnienie pochodzenia człowieka. Cztery lata później ukazała się jego najnowsza pozycja „Niepodważalne. Jak biologia potwierdza naszą intuicję, że życie jest zaprojektowane”, która przez magazyn „World” została wybrana książką 2016 roku. Axe przekonuje w niej, że ludzie posiadają „intuicję projektu” (ang. design intuition), której treść może zostać potwierdzona za pomocą badań biologicznych.
Seria Inteligentny Projekt to pierwsza tak ambitna i bogata propozycja na polskim rynku wydawniczym, w ramach której ukazują się książki dotyczące teorii inteligentnego projektu – Intelligent Design (ID).
Autorzy zastanawiają się: czy różnorodność życia na Ziemi może być wyjaśniona wyłącznie przez procesy czysto przyrodnicze? Czy złożone struktury biologiczne mogły powstać drogą przypadku i konieczności, bez udziału inteligencji? Czy Ziemia jest tylko jedną z wielu niczym niewyróżniających się planet?
Teoria inteligentnego projektu jest ogólną teorią rozpoznawania projektu i ma szerokie zastosowanie w takich dziedzinach nauki, jak kryminalistyka, historia, kryptografia, astronomia i inżynieria. Seria Inteligentny Projekt pokazuje, że koncepcja ID powinna być stosowana również w zagadnieniach pochodzenia i rozwoju różnych form życia, a także w próbie zrozumienia nas samych.
Spis treści
Rozdział 1.
Wielkie pytanie 9
Rozdział 2.
Wewnętrzny konflikt 19
Rozdział 3.
Nauka w rzeczywistym świecie 29
Rozdział 4.
Poza schematami 43
Rozdział 5.
Szczypta nauki powszechnej 59
Rozdział 6.
Życie jest dobre 67
Rozdział 7.
Czekając na cuda 85
Rozdział 8.
Zagubiony w przestrzeni 107
Rozdział 9.
Sztuka nadawania sensu 125
Rozdział 10.
Czym jest życie 147
Rozdział 11.
Zobaczyć i uwierzyć 167
Rozdział 12.
Przedśmiertne drgawki 193
Rozdział 13.
Pierwszy świat 209
Rozdział 14.
Nowa szkoła 223
Podziękowania 241
Źródła ilustracji 243
Spis ilustracji na wklejce 245
Bibliografia 247
Indeks osobowy 253
Indeks rzeczowy 255
Kategoria: | Nauki przyrodnicze |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-66233-46-1 |
Rozmiar pliku: | 6,4 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wielkie pytanie
W sierpniu 2013 roku, kiedy będąc w Cambridge, przechadzałem się malowniczą ulicą zwaną King’s Parade, niemal wpadłem na znanego brytyjskiego naukowca sir Alana Fershta. Znajdowaliśmy się nieopodal wchodzącego w skład Uniwersytetu w Cambridge Gonville and Caius College, gdzie Fersht był profesorem i przewodził grupie wybitnych uczonych, do której należał dobrze znany kosmolog – profesor Stephen Hawking. Nasze drogi przecięły się, kiedy po zrobieniu zakupów Fersht szedł chodnikiem w kierunku swojego roweru.
Dla mnie był to po prostu Alan. Od dawna byliśmy przyjaciółmi – w latach 1990–2002 wspólnie pracowaliśmy w prowadzonych przez niego ośrodkach badawczych – dlatego sądziłem, że mimo upływu jedenastu lat od czasu naszego ostatniego spotkania prawdopodobnie nadal nimi jesteśmy. Jednakże późniejsze wydarzenia wystawiły naszą przyjaźń na próbę. Jeśli chodzi o mnie, szczera rozmowa mogła pokazać jasno, na czym stoimy, i dlaczego nasz kontakt zerwał się tak nagle, kiedy w 2002 roku odszedłem z jego Centre for Protein Engineering. Przez lata żałowałem, że taka rozmowa się nie odbyła, a w tamtej chwili dotarło do mnie, iż on również mógł tego żałować.
Mieliśmy mało czasu. Na mnie czekała rodzina, z którą przebywałem na wakacjach, a on śpieszył się na uczelnię. Rozmawialiśmy więc tylko przez kilka minut i poruszyliśmy tyle spraw, ile byliśmy w stanie w tak krótkim czasie. Pomimo wszystkiego, co wydarzyło się w przeszłości, dzięki tej niedługiej konwersacji zrozumieliśmy, że nadal jesteśmy przyjaciółmi. To był dobry początek.
Skrępowanie, które czuliśmy na początku spotkania, równie dobrze mogło nie przeminąć, co zdarza się przecież często. Nieraz się już o tym przekonałem. Większość ludzi szybko znajduje swoje miejsce w strumieniu życia i łatwo opanowuje sztukę „pływania z prądem”, ja jednak należę do wyjątków. I chociaż nigdy nie byłem zdeterminowany, by płynąć pod prąd, to poczułem się zmuszony do obrania kursu, którego byś nie wybrał, gdybyś nie miał najmniejszego zamiaru przeciwstawiać się sile strumienia. Każdy, kto próbował przejść przez wartki strumień, wie, że nie jest to łatwe.
Pamiętam pytanie, które zadano mi na egzaminie końcowym jeszcze przed rozpoczęciem studiów doktoranckich w Caltechu (Kalifornijskim Instytucie Technicznym): która biologiczna makrocząsteczka mogła być pierwszą „ożywioną” cząsteczką i dlaczego? Nie przejmuj się, jeżeli brzmi to dla ciebie jak czarna magia. Obiecuję, że będę posługiwał się zrozumiałym językiem. Musisz jedynie wiedzieć, że to pytanie dotyczy początków życia i kryje się za nim niepotwierdzone założenie, że życie powstało dzięki działaniu zwyczajnych procesów molekularnych. To założenie już tak długo tkwi u podstaw biologii, że nie musi być wyraźnie artykułowane. I chociaż każdy student w sali wykładowej był tego świadomy, podchodziłem do tej sprawy bardziej krytycznie niż większość z nich. Znałem oczekiwaną odpowiedź, ale z mojego punktu widzenia wydawała się naukowo nieuzasadniona. Miałem zatem wybór: płynąć z prądem albo pod prąd.
Zdecydowałem się na udzielenie powszechnie akceptowanej odpowiedzi, a następnie – aby uzyskać dodatkowe punkty – pokazałem, dlaczego uważam, że jest nieprzekonująca. Wyjaśniłem wówczas, dlaczego, wbrew panującemu poglądowi, sądzę, że żadna cząsteczka nie jest w stanie zapoczątkować życia. Wtedy jeszcze wydawało mi się, że postępuję rozsądnie, ale kiedy zobaczyłem na tablicy z wynikami, iż odjęto mi punkty, zrozumiałem, że od studentów oczekuje się nie tylko znajomości obowiązujących poglądów w biologii, ale także ich bezwzględnej akceptacji. Byliśmy jednocześnie edukowani i poddawani procesowi akulturacji.
Dostałem nauczkę. Strumień naukowego konsensusu jest tak silny, że niemal nie da się mu przeciwstawić.
Niemal.
Kłopotliwa nauka
Ze wszystkich kontrowersyjnych idei, które występują we współczesnej nauce, żadna nie jest bardziej kłopotliwa niż darwinowska teoria ewolucji drogą doboru naturalnego. Wiemy, że dobór naturalny oznacza „przeżywanie najlepiej przystosowanych”, co w pewnym kontekście nie wzbudza kontrowersji. Spostrzeżenie Darwina, że lepiej przystosowane osobniki mogą mieć więcej potomstwa, jest tak oczywiste, że nie wymaga wyraźnej artykulacji. Jak jednak twierdzenie tak ubogie w treść – truizm – może stanowić wyjaśnienie zdumiewającego bogactwa życia?
Jednakże najważniejszym problemem zaprzątającym ludzkie umysły nigdy nie była sprawa przetrwania, ale raczej pytanie o pochodzenie – nasze pochodzenie w szczególności. Jak się tutaj znaleźliśmy? Nawet jeżeli jesteś przekonany, że odpowiedzi dostarcza teoria doboru naturalnego, musisz w pewnym stopniu przyznać, iż występuje tutaj wewnętrzny konflikt. Francis Crick przynajmniej milcząco to przyznał, kiedy zauważył, że „biolodzy muszą nieustannie pamiętać o tym, że to, co widzą, nie zostało zaprojektowane, lecz powstało w procesie ewolucji”. Jeżeli zatem twierdzenie Darwina jest prawdziwe, to przynajmniej podświadomie wszyscy w jego prawdziwość wątpimy, a jeżeli jest fałszywe, to nasze wątpliwości są słuszne. Tak czy inaczej, twierdzenie to pozostaje problematyczne.
Nie przeczytasz tego w żadnym podręczniku, ale Darwin milcząco przyznał się do czegoś, co wzmaga kontrowersje wokół jego teorii. Każde z sześciu wydań książki O powstawaniu gatunków zawiera podsumowanie, w którym autor odpowiada na zarzuty powszechnie wysuwane wobec jego teorii. Zaczął od pytania: „Dlaczego, można spytać, wszyscy prawie znakomici przyrodnicy i geologowie jeszcze niedawno nie wierzyli w zmienność gatunków?”. Sądził, że miało to związek z ich zaślepieniem. Darwin przeczuwał, że tylko nieliczni spojrzą przychylnie na jego poglądy, dlatego napisał: „z ufnością jednak spoglądam w przyszłość na młodych naprzód podążających przyrodników, którzy zdolni będą do bezstronnego osądzenia tej kwestii”.
Sam Darwin musiał być bardzo zaskoczony, gdy ta niemal powszechna niechęć względem jego teorii przerodziła się w ciągu zaledwie kilku lat w prawie całkowitą akceptację. W 1869 roku ukazało się już piąte wydanie jego książki, ale pierwotna, chłodna ocena jego pracy nie uległa zmianie. Zaledwie trzy lata później – w 1872 roku – pojawiło się szóste wydanie, które zawierało następujący komentarz:
Gdy przypominając dawny stan rzeczy, wypowiedziałem w poprzednich rozdziałach i w innych miejscach kilka zdań, z których wynika, że przyrodnicy wierzą w oddzielne stworzenie każdego gatunku, bardzo ostro zganiono mnie za to. Bez wątpienia jednak tak powszechnie wierzono, gdy pojawiło się pierwsze wydanie niniejszego dzieła. Rozmawiałem dawniej z bardzo wieloma przyrodnikami o kwestii ewolucji i ani razu nie spotkałem się ze zgodą na moje poglądy. Możliwe, iż niektórzy z nich wierzyli wtedy w ewolucję, lecz albo milczeli, albo też wyrażali się tak dwuznacznie, że niełatwo było zrozumieć ich poglądy. Obecnie sytuacja się zupełnie zmieniła i każdy prawie przyrodnik przyjmuje wielką zasadę ewolucji.
Co spowodowało tak nagłą zmianę opinii naukowców? Czyżby pod koniec lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych XIX wieku pojawiło się jakieś nowe świadectwo empiryczne, które okazało się na tyle wartościowe, że przekonało sceptyków o prawdziwości teorii Darwina? Gdyby tak było, to Darwin zapewne wspomniałby o tak ważnym odkryciu. Jeżeli ta zmiana nastawienia nie miała podłoża naukowego, to jakie?
Niezależnie od tego, czy Darwin miał taki zamysł, wskazał tutaj, że nieodzownym elementem nauki jest presja grupy – że gdzieś w tle ścierają się interesy różnych grup naukowców, którzy walczą o większe wpływy. Jest to oczywisty fakt historyczny, że na początku lat sześćdziesiątych XIX wieku eksperci nie stali po stronie Darwina, dlaczego więc „bardzo ostro zganiono” go za te słowa? Wygląda to tak, jakby wszyscy jego zwolennicy chcieli nagle wymazać wszystkie wyrazy sprzeciwu z historii, skoro opozycja już przestała istnieć. Darwin oparł się presji, którą wówczas na niego wywierano, ale co by było, gdyby inni, znajdujący się być może pod jeszcze większym naciskiem, nie mieli aż tyle siły, by stawić opór? Czy to, że niektórzy naukowcy nie byli początkowo w stanie wyrazić poparcia dla teorii Darwina – pisał on o milczeniu i niejednoznacznych opiniach – mogło być również konsekwencją presji grupy? A jeśli tak, to czy nagła zmiana nastawienia wobec teorii Darwina mogła być spowodowana nie reorientacją sposobu myślenia, lecz przejęciem dominacji przez ewolucjonistów, czyli nagłym odwróceniem biegu strumienia?
Mamy wszelkie podstawy, aby brać pod uwagę taką możliwość. Pytanie, co wpływa na bieg strumienia – dlaczego nurt biegnie w jedną, a nie w drugą stronę, i co powoduje zmianę jego kierunku – jest pod każdym względem równie ważne teraz, jak i kiedyś. Jeżeli ówcześni naukowcy znajdowali się zarówno pod wpływem naukowych, jak i pozanaukowych czynników, to czy można powiedzieć to samo o dzisiejszych uczonych? A jeżeli tak jest, to co to oznacza dla naszych współczesnych przekonań, zgodnie z którymi ewolucjonizm jest jedynym stanowiskiem zasługującym na poważne traktowanie?
Im więcej się zastanawiamy, jak działa nauka, tym wyraźniej dostrzegamy, że warto podążać właśnie za tymi nielicznymi osobami, które przeciwstawiają się nurtowi strumienia.
Heroiczni odszczepieńcy
Na szczęście każde pokolenie ma w swoich szeregach niestrudzonych buntowników, którzy podążają własną drogą. Płynąc pod prąd, wywołują oni ożywcze poruszenie. Jednym z najpiękniejszych, znanych mi tego przykładów jest Thomas Nagel, profesor filozofii na Uniwersytecie Nowojorskim. Jest on doprawdy niezwykłym ateistą i autorem znakomitej książki, w której krytykuje dominujący obecnie pogląd na pochodzenie życia: Umysł i kosmos. Dlaczego neodarwinowski materializm jest niemal na pewno fałszywy.
Należy pamiętać, że sztandar, który powiewał przez wiele pokoleń na gmachach uczelni wyższych, należy do szeroko pojmowanej szkoły myślenia zwanej materializmem. Nie chodzi tutaj o materializm w zwykle przyjmowanym znaczeniu (mającym związek z pragnieniem posiadania szpanerskich samochodów i drogich ubrań), lecz o pogląd, że materia – przedmiot badań fizyki – leży u podstaw całej rzeczywistości. Ateiści, nawet jeżeli nie używają tego terminu, zazwyczaj przyjmują materialistyczne ujęcie rzeczywistości, wierząc, że Bóg to wytwór ludzkiej wyobraźni, która jest produktem materialnego procesu ewolucji. Natomiast teiści wierzą w coś odwrotnego – że materialny Wszechświat został stworzony przez Boga, który sam nie jest materialny. Oba obozy akceptują realność świata fizycznego, ale tylko dla jednego z nich stanowi on jedyną rzeczywistość.
Zwolennicy obu obozów mogą myśleć, że konstruktywny dialog jest niemożliwy, ponieważ przeciwnicy padli ofiarą myślenia życzeniowego. Jednakże w praktyce, jak zauważyłem, ateiści mają większą ku temu skłonność. Jest im blisko do scjentyzmu, czyli do przekonania, że nauka jest jedynym wiarygodnym źródłem prawdy. Dlatego jest całkowicie zrozumiałe, że wiara w Boga może być dla nich egzemplifikacją myślenia życzeniowego – jak gdyby ludzie wierzący pozwalali na to, aby ich serca brały górę na głowami. Chociaż osoby gorliwie wierzące (włączając w to mnie) wiedzą, że jest to nieporozumienie, to nasze holistyczne rozumienie ludzkich przekonań i zachowań bez wątpienia łączy serce z rozumem. W pełni się zgadzamy, że uczucia mogą stanowić przeszkodę dla jasnego myślenia, skoro jednak postrzegamy to jako integralną cechę rodzaju ludzkiego, nigdy nie uznamy tego za szczególną słabość ateizmu i nie pójdziemy śladem wielu ateistów, którzy chcieliby widzieć w tym wielką słabość teizmu.
DWA RODZAJE -IZMÓW, KTÓRE WARTO ZAPAMIĘTAĆ
Materializm:
przekonanie, że obiekty fizyczne leżą u podstaw wszystkiego, co rzeczywiste.
Scjentyzm:
przekonanie, że nauka jest jedynym wiarygodnym źródłem prawdy.
Wracając do Thomasa Nagela, to już sam tytuł jego książki może skłonić cię do przypuszczenia, że nie jest on typowym ateistą. Przede wszystkim stanowczo odrzuca uproszczoną odmianę scjentyzmu, za którą wciąż tak uporczywie opowiada się wielu ateistów. Jego ateizm płynie prosto z serca, a Nagel nie boi się do tego otwarcie przyznać:
Chciałbym, aby ateizm był prawdziwy, dlatego niepokoi mnie fakt, że niektórzy spośród najbardziej inteligentnych i oczytanych ludzi, jakich znam, są wierzący. Nie chodzi tylko o to, że nie wierzę w Boga i żywię nadzieję, iż moje przekonania są prawdziwe. Rzecz w tym, że mam nadzieję, że Bóg nie istnieje! Nie chcę, aby Bóg istniał, a Wszechświat był taki, jakim widzą go ludzie wierzący.
Przypuszczam, że ten problem władzy nad kosmosem pojawia się dość często i odpowiada za silne ciągoty do współczesnego scjentyzmu i redukcjonizmu. Przejawem tego jest na przykład niedorzeczne nadużywanie biologii ewolucyjnej do wyjaśniania wszystkich aspektów życia, włączając w to wszystkie zagadnienia dotyczące ludzkiego umysłu.
Za sprawą tej uczciwej wersji ateizmu Nagel jako znakomity filozof umysłu w istocie odmienia oblicze debaty. W świetle jego poglądu rozsądni ateiści nie mogą już zakładać, że ich światopogląd jest słuszny i że wbrew wszelkim trudnościom nieożywione cząsteczki w jakiś sposób doprowadziły do powstania prostych form życia, z których później zrodziliśmy się my. Nie mogą też podważać każdego argumentu przeciwko ateizmowi tylko dlatego, że ich zdaniem ma on charakter religijny. Z drugiej strony rozsądni teiści nie mogą dłużej przyjmować, że ateiści muszą gardzić wiarą.
Nagel stanowi żywy dowód na to, że trudności związane z pełną uczciwością są niewspółmierne do nagrody, która czeka na tego, kto poważnie zaangażuje się w najbardziej interesujące nas sprawy – tej zasady będziemy się trzymać, gdy zaczniemy już naszą wspólną podróż. Nie potrzebujesz specjalnego przygotowania, aby wziąć w niej udział. Wystarczy szczypta zdrowej ciekawości i właściwe podejście do trudności odpowiedniego rodzaju, ponieważ to właśnie takie trudności towarzyszą kontestowaniu twierdzeń, których sprawdzanie stanowi naszą powinność.
Wielkie pytanie
Łączy nas więc jedno wielkie pytanie dotyczące naszego pochodzenia – nie dlatego, że jesteśmy zgodni co do odpowiedzi, ale z tego względu, że wszyscy powinniśmy być świadomi wagi jej poszukiwania. Historycznie rzecz biorąc, to fundamentalne pytanie, na które ludzie usiłowali znaleźć odpowiedź, brzmi następująco: co jest źródłem wszystkiego, co istnieje? Można też sformułować je dosadniej: czemu lub komu zawdzięczamy nasze istnienie? To pytanie musi być punktem wyjścia dla ludzi traktujących życie poważnie – bez względu na to, czy są naukowcami, czy nie. Nie potrafimy żyć w spokoju, nie znając na nie odpowiedzi, ponieważ zależy od tego absolutnie wszystko, co ma znaczenie. W momencie, kiedy dowiemy się, skąd wszystko się wzięło, zrozumiemy, skąd my się wzięliśmy, a to z kolei pomoże nam zrozumieć, kim jesteśmy i jak mamy żyć.
WIELKIE PYTANIE
Czemu lub komu zawdzięczamy nasze istnienie?
Jeżeli wszystko pójdzie dobrze, to podróż, którą odbędziemy na stronach tej książki, doprowadzi nas do odpowiedzi. Będziemy wiedzieć, że dotarliśmy do celu naszej podróży, kiedy uzyskamy odpowiedź, która nie tylko wydaje się prawdziwa, ale jednocześnie stanowi jedyną taką odpowiedź. W grę nie powinna wchodzić żadna wiarygodna alternatywa.
Na początku przyda się jakiś plan. Moim celem w kolejnych czterech rozdziałach nie jest udzielenie odpowiedzi na wielkie pytanie, lecz wskazanie, gdzie powinniśmy jej szukać. W rozdziale drugim opowiem o intuicji powodującej w każdym z nas wewnętrzny konflikt, gdy rozważamy twierdzenia Darwina. To, co określę mianem intuicji projektu, jest tym rodzajem intuicji, której stłumienia domagał się od nas Crick. Rozdziały trzeci i czwarty będą krótkim sprawozdaniem z niespodziewanych sytuacji, w których się znalazłem, gdy poszukiwałem naukowego rozwiązania tego wewnętrznego konfliktu. Nie dotyczyło to białek, które badałem, lecz ludzi, z którymi miałem wówczas kontakt – a w istocie ludzi w ogólności. Mając na uwadze te sytuacje, w rozdziale piątym przekonamy się, że poszukiwaną przez nas odpowiedź znajdziemy nie w naukach ścisłych, lecz w czymś o wiele bardziej nam znanym – w czymś, co nazywam nauką powszechną. Na stronach tej książki będzie wiele nawiązań do nauk ścisłych, ale przedstawię je w sposób przystępny dla laików. Na koniec przekonasz się, że biegła znajomość szczegółów technicznych nie jest potrzebna, aby poznać odpowiedź na wielkie pytanie. Nauka powszechna okaże się w tym względzie zupełnie wystarczająca.
Kolejna część tej książki – od rozdziału szóstego do dziewiątego – będzie podróżą przez ważne aspekty nauki powszechnej. W rozdziale szóstym postaram się opisać, czym jest, a czym nie jest życie, co okaże się użyteczne, kiedy dojdziemy do zagadnienia pochodzenia organizmów żywych. W rozdziale siódmym posłużę się nauką powszechną w celu podważenia poglądu, że teoria doboru naturalnego stanowi wyjaśnienie pochodzenia życia w jego niewyobrażalnej różnorodności. Po wykluczeniu teorii doboru naturalnego z rozważań w rozdziale ósmym poddam analizie poszukiwania, wykazując, że wiele wynalazków niezbędnych do ewolucji nowych form życia musiałoby powstać przypadkowo. W rozdziale dziewiątym pokażę, dlaczego wynalazki nie mogą powstawać w ten sposób, co potwierdzi intuicję, którą usiłował stłumić w nas Crick.
Niemniej w ten sposób dowiemy się jedynie, co nie jest odpowiedzią na nasze pytanie. Aby dobrze zrozumieć, co nią jest, będziemy musieli jeszcze przez chwilę kontynuować naszą podróż. W rozdziale dziesiątym ponownie zastanowimy się nad pytaniem, czym jest życie – postrzegając je tym razem w perspektywie wynalazków. W kolejnych dwóch rozdziałach – jedenastym i dwunastym – dokonamy swego rodzaju sprawdzianu rzeczywistości. Przede wszystkim dokładnie rozważymy, czy nie przeoczyliśmy czegoś, odrzucając ewolucjonistyczne wyjaśnienie życia, a następnie zastanowimy się, czy obrona teorii ewolucji prowadzona przez społeczność uczonych związana jest w większej mierze z aspektami naukowymi czy kulturowymi. Nasza podróż dobiegnie końca wraz z rozdziałami trzynastym i czternastym. Przeprowadzimy w nich głębszą analizę natury życia i człowieczeństwa – dzięki czemu wyraźnie zarysuje się odpowiedź na wielkie pytanie – po czym przedstawię ogólny obraz biologii, który, mam nadzieję, zacznie obowiązywać w dość nieodległej przyszłości, kiedy dostateczna liczba ludzi dołączy do naszej podróży.
------------------------------------------------------------------------
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
------------------------------------------------------------------------Dotychczas w serii ukazały się:
Phillip E. Johnson
Darwin przed sądem
Michael J. Behe
Czarna skrzynka Darwina.
Biochemiczne wyzwanie dla ewolucjonizmu
Michael J. Behe
Granica ewolucji.
W poszukiwaniu ograniczeń darwinizmu
Jonathan Wells
Zombie-nauka.
Jeszcze więcej ikon ewolucji
Guillermo Gonzales
Jay W. Richards
Wyjątkowa planeta.
Dlaczego nasze położenie w kosmosie umożliwia odkrycia naukowe
William A. Dembski
Wnioskowanie o projekcie.
Wykluczenie przypadku metodą małych prawdopodobieństw
Michael Denton
Kryzys teorii ewolucji
Wkrótce w serii ukażą się:
Michael Denton
Teoria ewolucji.
Kryzysu ciąg dalszy
Stephen C. Meyer
Podpis w komórce.
DNA i świadectwa inteligentnego projektu
Stephen C. Meyer
Wątpliwość Darwina.
Kambryjska eksplozja życia jako świadectwo inteligentnego projektu
William A. Dembski
Nic za darmo.
Dlaczego przyczyną wyspecyfikowanej złożoności musi być inteligencja